r
#
sztownał ee, a tjfm
tynł kosz. st taki, że
kanadyj.
tów i zdol ośróduilo ^nji idzie
powoda ^ lub zbyt
niezamoź
wieodczu isnym lo-z pewTioś ysze miej połecznej, e, handlu ch, jak n.
medycy, a młodu środki «-ie wiedzy yksztalce-
1 nieweso , zatrosz-szą mlo-powinieii niętajmy, m w stan ku, właś-ież ujmie la i pokie siecznych idyjskiej. fundusz ułatwiasz i odpo* :o fachu 1 naszej braku in ]ć częścio fi. Powic ly okazji i zbiórko ości, za jak np. łosi, Cze ni żydzi, obne fun młodzież ów, ińży
amy być 3oInieni? iuchuna iv^łaściwą znajdzie, areaguje Yej dona ■ Kongre
organiza w Kon n pols-;ni kwe? az Biuro Canadyj-h Con-ling, To-
i, prezes ekretari
we.
d,ną bro ytać jak n roda-:ą zrozu jry pole śki: Pro ka Ra-[ackiewi tam za-ci chwa rzez 3Ia ło różni d wzglę jj i pod moral-wyżej : należy ić Mały
nie V9; si i ^vty w sana na od-, :ny pia ng poi» aią pra PolskŁ . Wilk.
Just a f ew weekę ago there gatliered in Toronto, 48 dele-gates representang ip. ćlubs at the 5tti Conrention of- łiie Young PeopIe's^ Ausiliarićs. IThe success of thls conyention Iioffever, is not being mea-Bured by the record set in at-tendance, but rather by the natura of the topics diacussed ańd agreed upon. It is not my intention to mention eadi motion and amendment voted. on and passed, for this will be done by the delegates in their reports to their respec-tive clubs.
It is well to mention here, that representatives of the parent organization taking part in the discussions, did so only in an'advisory capaci-ty and liraited their use of the floor to a minimum, thus giving the youhger genera-tion a free and uninhibited opportunity for expression. I feel certain tłiat this policy, if followed implicity in each club as well, will go a long way towards, cementing a stronger bond between the younger and older groups. The relationships between these two age groups should be paralleled. with the prob-lems that crop up in the fami-ly at home. Just as the son looks to his father for advice, so there should exist in our organizational life this same family spirit, for is not the Związek a family on a large scalę and we the youth auxi-iiaries, their offspring? It'S| largely a matter of give and take. The wise father in a democratic country allows his son a liberał freedom of action. His knowledge and honour of democracy there-fore, begins in the home. But while giving this freedom, he is prudent to teach and advise the son the values of such a freedom and does not punish or lecture him until that liber-ty is breached. By this I am not advocating that the presi-dent of the parent ^oup sit at every meeting conducted by the youth auxiliary.
At long last the vision of ą Head Executive Eoard for the Youth Auxiliaries tas become a materia! thing. With Homilfcon, dbosen aa the seat of this executive, Ues the great task of bailding th4 foundation on which the futurę must be buiłt. Needless to aay, a lot of digging is done before a strong foundation can be erected. This digging will be dependent entirely on every club usiag ita spade: And the spade you use will be the priyilege each club enjoys in voicmg the policy of this Board and setting the goal it is aiming for. Each club's spade work can only be judged by the degree of co-operation with all other groups and the enthusiasm to take on a job be it smali or big and see it through to the finish. ^
The conyention is over, true, but our work has just begun. The delegates showed themselves to be elear - think-ing young men and women, eager to work and organize. Now that we have come back home let us not forget too easily and leave the members in Hamilton pulling the ropes alone — lefs all play the game together!
The resolutions adopted and given below speak for them-selves: ^
a/ — As Canadian Youth of Polish descent, we are proud to be citizens of this Dominion, are proud of its magnifi-cent war effort in champion-ing the cause for democracy and are proud of the country's part in building with other nations for a brighter futurę and lasting peace. b/ — By stressing higher education, we pian to take an active part in the civic, social, political and cultural life of Our country.
e/ — We are hopeful of seeing Ganada rise from the stage of
planne^ p^gratito policy: d/—We felicitate t^e goYem^ ment for admission into Csxm, da of former members of the Polish Armed Forces, We further urge the gavermnen| to adopt a sincew attitudejn the rehabiłitatłon of all im^ mignmts and not Igok upoą thepsas a i^tential sour«e ot dbeap labour. These peoplę will make good Canadian citizens forit is only necessary to look back on the records of the yarious cultural groups before us.
e/ — We icondemn those indi-yiduals, groups and parties who oppose the entry of Polish Veterans by their abusive use of the press and radio in is-suing untrue statemfents det-rimental to the welfare of these valiant Polish Yeterans who fought hand in hand with the Canadian Forces over-seas.
m
,<2iP|bowi^'f |«t»rV' |p!tt9żik
e/ — For the sake of achiev-ing true Canadian "citizen-ship" and a national unity; we urge the govemment to take genuine and active inter-est in abolishing any form of racial discrimination w^hen a man is judged principally by his name and origin rather than by his virtues and ac-complishments. This discrimination is felt especially unwar ranted sińce the youth of yarious ethnic groups fought and paid the supremę sacri-fice in the Armed Forces of Canada and the fathers and mothers of this youth contri-buted much to deserve the privilege of being a Canadian. g/ —By acąuainting ourselves with the language and cultural achiewnents of our fore-fathers, we may thus enrich the culture of Canada. h/ •— We assure our parent organization, the Polish Al-liańce of Canada, our loyal support and pledge our co-operation with the Polish Canadian Youth Congress.
After reading editorial in last week's issue giving praise to the work of delegates and the Auxiliaries as a whole, it
fti Forte'JWatina^'fe62ycki' John, R<52yd£i Kśsiittir, Surtel Goitdon. [
Branch 2 — Hlimilton:
Dacą Edward*, Jalqjbczyk Ire ne^ Piebiałc B|3imics, '^cssiii nik Stanley, Tafóśezuk John*
Branch S. — (Jatiińrines: KreptowsM Jfijfst,' Sw6I Sophie, Werońska Mary.
Branch 4 — Kitchener: Magier MatheW,,Mró2 Henry; Tarnowski'George, Tarnowski Henry.
Branch 5 West Toronto; Borowy Mary, Cybruch Joseph, Mazur Teddy, Mazurkiewicz Henry, Piets Fłorence ce
Branch 6. ~ Preston: Nowak William, Sieraienow-ski Kazimir. ^
Branch 7 — New Toronto:
Kołodziej Steye^ Kuflikowski Jane, Lipiec Ted, Moskal Ber-nice — Board of Education, Ryback Chester, Szarga Mary
Branch 10 — Brantford:
Joniec Sophte, Peycha Yictor
Branch 17 — Delhi.
Bandur Paul, Grela Joseph, Kwarciany John, Nowakowski Helen, Polański Victoria, Tchórz Ted.
Branch 21 —Oshawa:
i-
a secondmg pow er through ajis a pleasure to include the
concentrated developmeńt of its vast territories yet un-touched, possibly only by
names of those, who had the honour of representing their clubs;
Dyl Steve, Kienkiewicz Fred Tomalek Florian.
To assist the delegates in presenting their reports, the secretary. Miss. H. Kwiecień, will have a copy of the minu-tes in the mail in about three week's tune.
On behalf of the delegates I wish to expre8S genuine and sincere thanks to members of the Board of Education^ the Head Executive Board and Guests who put forth yałuable suggestions and advice, those who were kind enough to giye accommodations to yisiting delegates and especially many thanks to our dear Koła Polek who work tirelessly in pre paring raeals for these af-fairs.
H, Ma,zurkiewicz chairraan of the Coh-yention.
eassególnle ti taarodów jak. Bos|s — wló^z^ spocz/ wa ^ K^lmęh^ję^oslp lĘ^f^^ |es^ tmdyai^i|l^p^'»!«^ sif W
dńMiM^ MeiMjWkś. 'Sl|^^ lin wygrał po śmierci Łe^inl; walkę poUtycsnsj, niszca?ic tradycyjnym stylu myjskim fiwych pfKecwnikdw i ich zwo lennil^w. Ze Śmiercią Stalinl' należy si^ Ączyi w cjiijgu nąj bliższych lat jest on pralrty cznie autoltratę i "imperato--rem wszystkich Rosjan". Ą Rosjanie s^ dalej Rosjanami, bez względu na to, czy żyją w epoce bojarów, lub partji. Po została u nich tradycyjna skłonność do legityzmu w suk cesji. Marksizm zarzucił dzie dziczenie, ałeicomunizm ro-syjsłn częściowo je przywrd cjł.
W razie śmierci Stalina, ry sują się trzy możliwości:-^
1. dalsze odstępstwo od mark sizmu i wyznaczenie następcy Stalina przed jego śmiercią;
2. powrót do komunistycznej ortodoksji, a więc do rządów C. K. partji; — 3. pozostawię nie sprawy własnemu biego wi. ■■ ■ ' ■ ■
Rozwiązanie pierwsze było by jawnym odrzuceniem zasad rewolucji, z osłabieniem wpływów partji szczególnie za granicą. Rozwiązanie dru-^ gie, byłoby zgodne z marlcsiz mem, lecz sprzeczne z trądy cją wymagającą jedno osobo wego kierownika, dziedziczącego prawnie władzę. Rozwią zanie trzecie jest najbardziej prawdopodobne. Po śmierci Stalina może więc powstać podobna walka, jalt po śmier ci Lenina. W położeniu podob nym, jak Stalin ^ 1923 rdku^ znajduje się dziś Malenkow. Uderzające jest jego nagłe wjrwyźszenię od 1939 roku. W przeciwiestwie do Stalina dobiy mówca, jest on podobnie wydajny w pracy, podob nie unika światła, podobnie jak Stalin w r. 1928 — silnie trzyma partję. Do Politbiura wszedł jako zastępca członka w r. 1941, jakoczłonek w 1946 roku. Dziś jego nazwisko wy stępuje stale tuż po Stalinie.
^ Dajsze mtó!it#^ -r~.to Bo: 'Itólsittiii' źd%ow",' ihmią km fJikttjaii i żyd 'Kaguno*^) wia, ^$Mkt sźan^ ma Mołotow l|igd|ć^';2a|Ttołcan§ t?il4:3?0' litl^U!b, "^^^pwb^.wloiiy^ ^ więk-
cy w cieniu swej M^sld dyplo
, , Ę&aji mwsze ńj^owała jcdnośfi, gdyrzędzH w niej je den cslowiek i gd^ sagrażalo niebeapieczeóstwo z zewnątrz. Gdy obu typh czynników brak, Rosja poddawate się we t.vnęti^2nym słabościom,
Smieró Stalina może wywo łać nowe potlmięcie kolosa.
Powiedziano i rzekomo udó wodniono licznymi przykłada ftu, że każde stwoi^zenie żyje ośmiokroó dłużej, aniżeli prze ciąg czasu, w którym rośnie. Tak koń rośnie cztery lata, ży je osiem razy cztery, to jest i^raeszło ti^zydzieścł lat, pies rośnie przeszło dwa lata, a ży je przeszło 16 lat, kura rośnie rok, a wiele jej dochodzi do o-śmiu, czy dziesięciu lat
Według tego prawidła, czło wiek rosnący do 25 lat, powi nien żyć dwieście lat, tymcza sem wiek jego nie dochodzi ani połowy, statystyczne dane wykazują, że ludzie żyją coraz krócej, co prawdopodobnie przypisaó należ/szybsze mu przebiegowi życia, jego ru chliwości i nerwowości i nad miarowi pracy z jednej stro ny, a mało wydatnym odpo-czynkiem z drugiej. Dziś ludzie żyją przeciętnie 50 do 60 lat. Według statystyk ludzie żyją dłużej na południu, aniżeli na póhocy, ponieważ w larajach południowych przebywają oni więcej na słońcu i powietrzu.
Gdy naprzykład w Bułgarji żyje coś 4,000 osób, liczących więcej niż sto lat, czyli ną stu mieszkańców przypada jeden stuletni, w Niemczech już po trzeba iniljon mieszkańców przesiać, aby znaleźó jednego stuletniego.
W Rumunji ma byó stuletnich 1,074; w Serbji 573; w Hiszpanji 410, we Francji 113 we Włosze-^li 189, w Belgji i
4
tey długiejwlw, <i» Uf^jf^ Spaó osi^ g<Ą»n ^ny 2, Nie atatri&ó ióżka ptm ['^ 8. Używa- rano wmm tą^ "'^l 4. Fpsed óniadanlcm (ńhf \j
wftó <3uźo óWiczoń.
6. Odżywiać się umiarkował nie. ' ą
6. Unikać alkoholu.
7. Codziennie uprswlaó giii| nastykę, lub odbywaó daioi pieszych spaceirdw»
8. Nie poiswalaó opail siłS przebywać zwierzętom w sale szkaniu.
9. ^Przebywać jak najwi^cij; na świeżem powIeti*zu,
10. Stosować zmiunc zajf-cia. ■
Widzimy więc; Jak dttżc im dności wprost nastręcm szhi ka długiego życia. Statystyk®" nie powiada ilo jest między długo żyjącymi kobiet, a ilo mężczyzn, ale naogól można stwierdzić, kobiety żyją dłu ' źej, nie tylko dlatego, źe tłi© używają alkoholu; ale ! dlatego, że nie są narażane na tak gwałtowne przeżycia pDj^chfw czne, pozostające w łąe2;!ao.^fe|; z walką o byt, jak tpężcsyźni. Lecz dawne czasy się wiele zmieniły. Każda kobieta dzi-! siaj ciężko pracuje i troszczy się o byt codzienny, a niewiele jest tych kobiet szczęśliwych, którym szczęście zdajes się zawsze sprzyjać. Nawet^ niełrtóre kobiety mają w tycli^ czasach i swoje domowo i m^A czyzny obowiązki do 8i>elm*0», nia^
*
i
iAhWlGk ŁUSZCZEWSKA.
■ m
Po zdrowiu Państwa Młodych, pierwszy drużba, wiodący rej między młodzieżą, krępy i cznpumy pan Dederko, Wstał z podniesionym puharem:
— A teraz wykrzyknął — zdrowie drugiej młodej parze, zacnego IMći pana Koryckiego, Achilla tej cudownej awantury i pięknej Marjanny czy Hedwigi, a po prawdzie powiedziawszy nowej Heleny co jęczy uwięziona w Gdańskiej TroL Obyśmy jak najrychlej pili na jej weselu!
-- Jak na^jrychlej! Jak najrychlej! — odkrzyknęli wszyscy i rzucili śic ku pani Starościnie z kielichem w rękach, z życzeniami na ustach. Kapelmistrz, widząc to poruszenie, dał znak nia drugą fanfarę i wnet moździerze znów huknęły.
Pani Starościna chciała dziękować słowem i uśmiechem, ale oczy jej Izami nabiegały. Kieliszek, ledwie tknięty ppsta wiła napowrót i zdławionym głosem odrzekła:
— Oby tylko ta nieboraczka docżelcałą óiiego uwolnienia! Oby tyinczasem Lutry nie zabrały jej w nowr jasyr!
— Nie turbujcie Się pani Matko — rzekł pan Młody, chyląc się do ko|ąp i całując jej ręce. — Zaraź jutro ze słonkiem }vyjeżdźamy co tchu, a nim się Lutry opatrzą, już ona u two ich nóg będzie leżała.
Pani Starościna uścisnęła głowę synowską, ale nic nie md rzekła. ; ' ' ' ' '
. Za to, ledwie tisiadł, Panna Młoda pochyliła aię ku nienią i szepnęła mu jakieś tajemnicze słówko, ;
Usłyszawszy je Pan Młody, poczerwieniał, zwrócił na mfu żonkę oczjr i odpowiedział głosem, którego wybuchów me ^ćgł (m1 w2xqsEenią zupełnie p^
— Jalióż to inóże być, moja panno? Łedwieś mi przysięgła przed ołtarzem, a już mię odpuszczasz od siebie?
Pani Starościna dosłyszawszy te wyrazy, nachyliła się ku '"'odej parze i spytała z uśmiechem:
— Co to, nioje dzieci? Już kłótnia małżeńska? Dalibóg, za <'2ynacie wczas.
— Ale, proszę pani Matki — odparł żywo Pan Młody — jakoż to może być? On^ clice;' abym jschał nie jutto, jeno zaraz; teraz, tej miniity.
"--'A tak! powtówyJa mmopąo PspftS' mi&m. Toj
minuty, bo każda minuta czekania dla Pani Matki, to sto lat boleści, każda minuta zwlekania dla naszej Marysi, to może jej zguba. Nie grzech-że to barażkować. w słodyczach afektu, kiedy tamta jęczy w niewoli? Albo to raz widziano, jako dla jednej ucieszonej godziny, przegrane były batalje, utracone miasta? Nie! Ja poty nie pozwolę sobie przypiąć małżeńskiego czepca, dopóki mój pan Małżonek nie sprowa dzi tu do rióg pani Matce jej prawdziwej córki. Nie pozwolę! Nie! i nie!
Mówiąc to, Krysia mimowołi podniosła glos tętniący śpi' żowem brzmieniem i dopiero przy ostatnich wyrazach spostrzegła, że cały st^, zaciekawiony tą sprzeczką Nowożeńców zamilkł i przysłuchiwał się jej słowom. Zmieszana po kraśniała i spuścifa zawstydzone oczy. Ąle zamiast wstydu, spotkał ją głośny triumf. A to amazonka! — ozwało się kilka głosów.
— Rezolutka! /
— lAbnęgatka! — ozwafer się inne. A Starościna szepnęła ze wzruszeniem:
— Krysiu moja złota, pójdź-źe, niech cię uścisnę. Zgadłaś moje ciche desłderium. Ach tak, jabym chciała, aby oni już byli w drodze.
I nadbiegającą Krysię całowała po jej białem welum. Tymczasem pan Wojewoda w<rfał: —^ Mości panie Rotmistrzu, niema rady! Z takową Rzy-mianką'nie przelewki. Musisz Waszoś^ć jachać i zashigować sobie dopiero na koronf szczęścia.
Pan Młody wstał i stuknąwszy o stół pustym kielichem, odpowiedział: *
— Teraz tedy, kiedy moja Małżonka sama sptiszćza mię ze złotej obroży, wolno mi wyznać, że i memu braterskiemu sercu niemniej pilno dó wytropienia mojej panny siostry i do naganki na Niemców* Tedy jadę i to tego momentu. — Waszmość Państwo dalej sobie zdrowi bankietujcie, ja sia dam na koń i rżnę do Gdańska.
Wszyscy obecni przyklasnęli. Tylko pani Starościna, poło żywszy dłoń na jego ręku, rzekła, z niejakiemwa|ianiem:
~ Synku dobry, to ferwor, wszelako trzeba^^^^tó^ wiedzieć czy IMCi panii Koryckiemu bfdzle wygodnie tak i^chło mój dom opuszczać? WszakcI on niedawno ż konia ssladł? A co gorzej, niedawno ż łoża wstał? Wszakci on kul4 połupan i je&zm fygU^ jak niizerak? Możeby chciał choć tę jedną ,rioc się'"iiryWczaBOWać? ■ ,'-^
Tak nalegała jslowarof, ale oczy jej, ,wlepio)ae błagalnie w feimierza, mówiły co innego. Pan Kazimierz ale potrzcuo wał podniety jej błagań. Zerwał się i krzyteął:
■__J^?'Wywczasowa^? A toć japdąo i taK.dte' iifeżkaru-
Żfi. dopóki nie zlibenijem panny. Stitoldanki, •.Aiebym byl
czynię. — Tu pan Dederko podniósł kielich i zawołał:
— Oto mi godne kawalery! Takich lubię! Zdrowie dwóch zacnych przyszłych szwagrów!
A gdy fanfara przecięła mu dalsze słowa, odwrócił się gniewnie:
— Cicho,muzykusy! Jeszczem nie skończył. Owóż tedy powiedam, zwyczajna Msza jest piękna, ale z asystą piękniejsza. Godzi-ź się i tę nabożną akcję odbywać bez asysten cji? Wiem-ci ja wprawdzie, że takie dwa Herkoty, gotowe są zmóc i całą armję djaWów heretyckich, wszelako sukurs nigdy nie zawadzi. Ja tedy zapisowam się pod chorągiew o-prymowanej niewinności i takoż z Waszmościami jaidę. Kto więc chce jachać? — zapytał oglądając się po zgromadzeniu,
— I mriie porszę zapisać! — zawotół jeden z obecnych. ■. — I mie! ,. ,
— I mie! . , — I nas! ■
Po zliczeniu głosów ókazab się, iź jest siedmiu ochotników. Byli to W02ystko ludzie młodzi, nic związani żadnym ^dzinnym obowiązldeih, wszycfcy dorodni, chciwi rzeczy niezwykłych, a zwłaszcza miłosnych; to też i ta wyprawa pociągnęła ich swoją rycerslią cechą*
Wszyscy jak stali, razem 20 swymi dwctoa przywódcami przypadli do kolan pani Starościny, prosząc o błogosławień 8tłvo na drogę. Ta ich w kolę^ colecała Panu Bogu i dzięko Wała za Współczucie pkazahe je/dziecięciu.
Na ten widok całe towarzy^o zarnllkło z namaszć^ a potem jruszyło się od stołu, aby biJjeżdżających żegnać przeprowadzić. liTira jednak opuszczono salę, jeden z ochot .ników:'zawołał: „'
— Mości Panowie! Wracajcież! Uczyńmy jeszcze koło złóżmy consiliufl bellicum, co robić i jak robić? Bo kampania beż planu djabła warta*
— Za pozwoleniem — odparł Pan Młody^ To już ustawmy IMCi Panu Korycldemu, co ten zacny iŁawaleruczibił dla mojej panny Siostrjr, daje mu pmwo dó buławy, Niech-źe on obmyśli nam cały plan kampanji, a ja Jiierwszy idę pod rozkazy naszego'■hetmana. ' v
— Panowie feraćla, zamiłujcie się! — krzyknął pan Deder-ko. Po co tu plany? Pó co tu consilia? Zrobirii najazd na óotń onego majstra, jemu łeb ukrecim, czeladników^ powywieszamy, pannę Statolciankę ria kóń i skończona Itampa-
O!:Có' tok, 'tO'nie! ^'.przewala'żywo:parii'$Łar<^ciiw, WaszmoiJć chyba nie maoz Boija w cercu? Jakoż to? Chce cle ipdbierać,żywot"człowiekowi 'co ■Maiysic .MchJ#lllł-0d^^f^>--gan?■Boć tak'czy owak, mtrdyćm j§nclironli-iiia sumpcie diowal Vl^dku, cIiicImI; rÓWe mcz poUtycicak, CbfrAw' da Szmh i Luter, ijjro^-im cicmlęlyeltl, a wtóy, j©lli itttóiit oiU6 Matynia tm Mśśm krwi, to będaflt mi lżej m
POLSKICH KVFC6V
Kontrato; Budov/Iany 137 gtrocSaia Ąyę. jy>, jgsgj
jSldep Towarów Bpoży%7ezy<ih |G?8 Qcccn BŁ X7* WA.
Nowo mcoldo I damskie obusio
RADJA RO\vEay;pRAua
#1;
'II.;
Szacownik Stsrat
m.mm
ilnl
js/Tatoraco 1 i^fMe
GROOTOTA I B'
m ęmm fil W. m^nd
lir