S(r. 4
Nr 20
Z dzienniczka Leszka
fttdt^ui*: BARBARA GŁOGOWSKA
Dzieńdobry, Czytelnicy
Wymęczeni długą zimą, stęsknieni za słońctm i ciepłem hidzie;, zaczynają marzyć o wiośnie.
— Ma się kuwiośnie — mówi jeden taki optymista. . —Już się "coś" czuje w pmieuzu, praiuda? — móioi drugi. ■ ■ ■
Nie czuję nic, bo mam katar —odpoiuiadam^ — i nie cieszcie się za wcześnie. Jeszcze nam zima dobrze dokuczy iiim się stąd.zabierze.
W ogóle yiiepcrzwolam sobie na takie myśli. Za,tvcze-śn>e... za wcześnie wyśleć o wioś}iie. Ale...
Idę-z psem na spacer, z g\ov:ą lotulorią w kołnierz, pochylona do ziemi: .4 ti; :i;iod ■■.iruióui śniegu sączą się stiii-mykl.wody. ] "Nasza" slRji:,M.-yciaga głowę kierunku uńa-tru i węszy, węszy, tylko jej czarne nozdrza się ruszają. ''Może ona czuje to c o ś —. myślę". Wtem usłyszałam głos. tuk 7iie pasujący do otoczenia, że aż stanęłam. Ćiił to wesoły a donośny szczebiot ptaka. Patrzę, w górę — ji's'! Niewielki, bmło-czarny dzięcioł ciwdzi po pniu drzewa do góry i na dół, stuka w. korę i szczebiocze do siebie, jakby byt ogromnie' szczęśliwy.
7Mpatiżyłam się na. tego ptaszka. Skoro już ptaki wracają, to może..,
Bo i śnieg wilgotnieje i niebo błękitnieje i dzień dłuższy i taki jakiś radosiiy riiepokój, oczekiwanie w przyrodzie, ł ludzie podnieceni, podnoszą ■ głowy, rozglądają się, pytają Się wzajemnie: ''Czy już?", "Czy naprawdę nadchod.:i upragniona wiosna".
. Więc tak mi się to udzieliło, że i ja zaczęłam oczekiwać. Przyjdź wiosenko!
Legenda o śnieżyczće
Rodzice byli bardzo zdumieni, gdy wieczorem Leszek zamiast siąść przed telewizją otworzył zeszyt i: zaczął .pisać. ,
— Wakacje szkolne a ty piszesz? — zdziwił się ojciec.
— Czy to jakieś zadanie szkolne? — zapytała ciekawie -mama.
— Tylko zapisuję, swoje dzisiejsze wrażenia, do dzienniczka.
— No to przeczytaj nam co napisałeś, dobrzeć: : _
■ Leszek zaczął czytać:-'•Dzisiaj był piękny dzień. Na ziemi dużo śniegu, ale słońce świeciło jasno i niebo było niebieskie. Przypiąłem narty. Zaraz 'za naszym domem rozciąga się laseli sosnowy. ; .Szedłem na • nartach po śniegu a słońce tak przygrzewało, że najpierw zdjąłem .szalik i owinąłem się nim. potem wsadziłem w kieszeń czapkę, zdjąłem rękawice i wpakowałem je w spodnie,
wreszcie rozpiąłem kurtkę i jeszcze mi było ciepło. Siadłem na pniu a gdy tak od-" poczywałem cichutko tuż przede mną wyskoczył zajączek i robiąc ślandy na śniegu, zniknął w lesie. Na sośnie tuż przede mną zjawiły się j akleś ptaki, głośno szczebiocząc. A gdy śnieg mnie poprószył spojrzałem w górę i tuż nad głową ujrzałenrwie-wiórkę, ogryzającą szyszkę.
; -Było mi tak dobrze, tak radośnie, że chciało jni się krzyczeć i skakać... Dzień był piękny, wiosenny i ciepły a śnieg puszysty l biały, jak w początku zimy. .Me nagle poczułem, zimno, bo zawiał chłodny wiatr i chmury zakryły słońce. Pospieszyłem do domu i postanowiłem, zapisać na' pamiątkę moje dzisiejsze uczucia".
Rodzicom bardzo się to podobało a tatuś przyznał,: że on. nie umiałby tak opisać swoich wrażeń jak Leszek.
KOBIETA 7IS
Redaguje Alina Zerańska
On
I on a
Nie marnujmy żywności!
Markowy spacer
.Jeszcze mróz ściska ziemię i wiatr zimpw7 hula, kiedy pod drzewami wyskakują poprzez śnieg pierwsze kwiatki — śnieżyczki. Delikatne są : ich bieluchne płateczki 1 drobne jasne listki, ale nie boją się śniegu i zimna.
Skąd. się wzięły te drobne śnieżyczki na śniegu?
Kiedyś, dawno już temu, w pewnej ubogiej chatce mieszkała rodzina. Ojciec, matka, córeczka i najmłodszy synek.
Kiedy, pierwsze: śniegi spadły, ojciec powiedział: .— Pójdę do: miasta, może tam prędzej zarobię, ^'^rócę z wiosną. Bądźcie zdrowi! ,
Uścisnął żonę i dzieci i poszedł.
A tymczasem zima sypała śniegiem, skuła wody lodem, mroziła ludzi, że wytrzymać było trudno. Ppd koniec zimy w małej cnatce pod lasem matka zapłakała z żalu; Synek zasłabł nagle. Leżał w łóżku rozpalony, nieprzytomny, krzyczał i skarżył- się, że go główka boli.
Całą noc przesiedziała przy nim matka, a o świcie powiedziała do córeczki: ..— Siedź tu: przy nim. Po-]biegnc do starej . Maruchy; ona się zna na chorobach, na pewno coś poradzi.
Przybiegła starucha, obej-i7ała chore dziecko, pomyślała, z torby wyciągnęła dwa suche korzonki. . — Mam tu lekarstwo, co by zdjęło gorączkę, ale muszę je ugotować z świeżymi liśćmi i kwiatami. A gdzie, my je znajdziemy, gdy taka zima na dworze? żebym to wiedziała gdzie...
•I jły-izuwszy. słowa ?.hru-c)-'.'sicitrzyczka chwycił.: eie-p:ą chus.icęi (i.lia'.-co wysunęła się z. chrtki.
— Pójdę do lasu, może gdzie znajdę świeże roślinki. Braciszek mój musi wyzdrowieć, musi... . -- .-Me clłoć-br-nęła..:.w-.iniegu,. zaglądała pod drzewa i krzaki, nie znalazła nic. śnieg gruby pokrywał wszystko.
Wt€dy zapłakała dziewczynka i rzuciła się w śnieg, zanunając twarz w białym puchu. Nie czuła zimna. Myślała o biednym braciszku, który tam w chatce leży chory, a ona nic mu pomóc nie może, choć tak bardzo go ko-ch'a, ■ ■' ,
Ale, co to? Gorące .jej i serdeczne _łzy . spływają w śnieg, topią go, padają na ziemię, pnesiąkają w nią... • A spod ziemii zbudzone z zimowego snu pną się w górę zielone' kiełki. Jui pnebiły zamarzniętą ziemię, już wyskakują nad śnieg: zielone, wąskie listeczki i biały kwiatuszek na wysokiej łodyżce.
. kształtem swym przypominający łzy.
Zdumiona dziewczynka rozgląda się dokoła. Coraz więcej kwiatków ukazuje .się nad śniegiem w miejscu gdzie padły jej łzy. \
Zerwała się, z pośpiechem zrywała białe kwiatuszki, i pobiegła do domu. Już od progu wołała uszczęśliwiona:
— Mam kwjatki, mam listki zielone! Kochane, śliczne kwiateczki. Wyzdrowieje mój braciszek na pewno!
Stara Marucha nie pytała gdzie dziewczynka znalazła te kwiatlci. Zgotowała napój, a gdy chłopczyk napił się. od razu poczuł, się lepiej i wkrótce wyzdrowiał.
A od tego czasu co roku, cłioć zimno jeszcze i śnieg leży, drobne białe kwiateczki wyskakują spod śniegu, o-, t Wiera ją swe kielichy-o kształcie łez.
Ludzie nazywają je śnie-ży czkam i.
Marcowe, słońce przygrzało sople, aż po tych soplach spływają krople. Piękna pogoda — więc na podwórze, wyszły zwierzęta, małe i duże; Wpierw idzie krowa, za krową cielę. Cielę . na razie nie mówi wiele. — Meee.:. muuu — mówi krowa — już śnieg topnieje. Wypluń śnieg, synku, śniegu się nie'je.
. Idzie toż świnka, za nią prosiaczki — są to prosiaczki, dziesięcioraczki. Wsadziły ryjki do pustych taczek, aż śmiech wybuchnął wśród białych kaczek. Kogut, co dotąd siedział w. kurniku, też wybiegł na dwór i — kukuryku! Za nim wybiegła kurka za. kurką i już tych kurek pełne podwórko.
Okropny hałas robi to ptactwo, bo świnki kwiczą i gdacze ptactwo. Każdy się cieszy w swoim języku: Muuu! Kwii-kwii! Kwa-kwa!: Meee! Kuku-
ryku!^ Bowiem ptak każdy .1 każde zwierzę ogromnie lubią powietrze świeże. Więc ^dy na śsviecie piękna pogoda, pu.szcza jo na dwór dobry gospodarz. ■
M.T.
Gdyby mogły mówić...
Gdyby mogły mówić rękawiczki. dzieci, powiedziałyby tak:
— Oj,; dzieci kochane, zwróćcie na nas trochę uwagi. Chcemy wam służyć jak najlepiej i chronić wasze ręce'od zimna i wiatru, ale gdy nas w śniegu moczycie a polem zwijacie i wsadzacie do kieszeni r— nie możemy wyschnąć. Lepiej połóżcie nas gdzieś w. ciepłym miejscu a^ w niedługim czasie. będziemy suche i' ciepłe i gotowe do włożenia. ■
Gzy to nie ciekawe ?
Czy głos ^ może poruszyć góry? Uśmiechniecie, się i powiecie— nie! A tymczasem —. to prawda, Grzmot, gwizd lub zwykłe zawołanie może spowodować ruch powietrza, który poruszy miliony ton śniegu ha zboczach gór; Naruszona równowaga • spowo-
duje obsunięcie się mas śnie gu czyli lawinę. Lawina jest bardzo niebezpieczna, zawala drogi u podnóża gór-, osady, miasteczka wraz; Ł.li^źrni. Dlatego w górach ostrzegają przed wydawaniem głośnych okrzyków.
Uśmiechnij się
. Zygmuś wchodzi do domu cały zmoczony. ■ Mama, załamuje ręce.
— Wpadłeś do kałuży? I w tym nowym płaszczyku?*
— Leciałem do wody tak szybko, mamusiu, że nie zdążyłem go zdjąć.
— Dlaczego Murzyni są czarni? ♦ •
■—Też pytanie! Jakby nie byli czarni, to by. nie nazywali się Murzynami.
Zabawa ''Lawina
W dawniejszej Polsce uważano, za grzech, gdy ktoś wyrzucił kawałek chleba. Dziecko., które Upuściło bułeczkę, musiało pod^nieść ją i ucałować: .W kraju dewastowanym wiojnami,. naWiedzanym głodem na pnednówku w ubogich wsiach; |cażdy miał szacunek dla okruszyny chleba. Marnowanie m^iesa, janyn czy owoców było riie do pomyśle^ nia. Gdy ktoś. z jakiegoś względu nie mógł zjeść sam. choć nakarmił zwierzęta lub podrobił ptakom.
Pozostawianie czegokolwiek na talenu; było zawsze uważane w Polsce za brak wychowania. Dlatego nie podawano gościom napełnionych talerzy, jak tu Sie często robi, ale każdemu podsuwano półmisek, by nałożył, sobie tyle, na .'ile miał ochotę. Dzieciom nie wolno było' wstać od stołu nim nie uprzątnęły wszystkiego ze swycłi talerzy. Czasem aż było to powodem łez, gdy matka nałożyła więcej niż dziecko mogło podołać.
Dziś wiemy^ że nie należy wmuszać jedzenia ani w siebie ani w nikogo, nawet w najmizemiejsze dziecko. Ale też dobrze wdrożyć młodzież, by raczej' nałożyła sobie dwa-kroć, niż od razu za dużo, aby nie marnować, żywności.
Przez;długie lata, szczególnie od ukończenia ostatniej wojny, światowej, żywność w Kanadzie; była bardzo przystępna w stosunku do! zarobków; Dobroł)yt ten spowodował nie tylko grymasy i wielkie wymagania.przy stole;, ale też i wyrzucanie ledwie zaczętych pof^i i obiadowych pozostałości.
:Oł>ecnie ceny,poszły bardzo w górę i rozsądna gospodyni pomyśli nim zdecyduje się wyrzucić coś, co można by jakoś przerobić i podać nastę-
pnego dnia łub za.kilka dni;
W Kanadzie żywności nie brakuje, gd.\-ż mamy bardzo wysoki poziom rolnictwa i hodowli, jak też 'przechowywania r transportu. W krajach prymitywnych 30-40 procent produktów żywnościowych u-lega zepsuciu, "lub pożarciu przez myszy i insekty nim reszta dojdzie do konsumenta. U nas marnuje się w ten sposób . ba rdzo , mało., Nie mniej. . fachowcy oceniają, że mar-, nuje sie około 3040 procenta żywności zakupywanej przez różne; instytucje; np. wojsko, szpitale itd.. Tyleż samo wyrzucają dzieci szkolne ze swego drugiego śniadania. .
Grupa socjologów przeprowadziła badanie, przeglądając śmietniki 300 rodzin W:Xi.kre-sie dwóch lat. Zadziwiająco, często znajdowali tam ledwo napoczęte befsztyki i po pół bochenka clileba. ,A przecież
KOTLECIKI Z WINEM
■ 1 funt chudej siekanej wołowiny. Va funta masła, 4 uncje pieczarek cienko pokrojonych. 1 duza cebula, drobno posiekana, V-i kubeczka posiekanej zielonej pietruszki, 2 łyżeczki; sosu Worcestershire lub Soya, odrobina soli, Vs, łyżeczki i pieprzu, 1/3 .kub. sherry (wytrawne).
Roztopić masło na dużej patelni, podsmażyć pieczarki z cebulką ; mieszając przez około 4 minut, dodać pietra^ szkę, sos, sól i pieprz, potrzy-: mać. na małym ogniu jeszcze 5 minut. Pnełożyć sos do ma-^łego garnuszka i utrzymy\vać ciepły. Uformować z mięsa 4 kotlety i szybko usmażyć około 2 minuty z każdej strony.
W jednym końcu sali stoją wszystkie, dzieci, a w.drugiej jedno. Na okrzyk prowadzącego grę "Lawina idzie!" dzieci, przebiegagają na. drugi koniec sali a ten. kto jest lawiną . biegnie na ich miejsce,: po drodze starając się
dotknąć jak najwięcej dzieci. Dotknięte stają się lawiną i na okrzyk "Lawina, idzie!" znów zmieniają miejsce łapiąc innych po drodze,. Wygrywa ten; kogo lawina nie dotknie, ■■
Rozmowa
Zwiastun wiosny
Jeszcze zimno, jeszcze nie wiosna a już przez śnieg przebija się — i stąd jego nazwa — ten biały kwiatu-.szek. Maluchny jest, delikatny, ale odważ: y. Kochają go ludzie, bo głosi przyjścTe wiosny. Poeta polski Adam Mickiewicz napisał piękny wiersz o: przcbiśniegu (śnieżyczka);.
Przebiśnieg
z niebieskich najrańszą
piosnek
Ledwie zadzwonił skowronek, Najrańszy kwiatek,
pierwiosnek Błysnął ze złotych obśłonek. Za wcześnie, kwiatku,
za wcześnie. Jeszcze północ mrozem
dmucha, Z gór białe nie zeszły
; ; __ pleśnie. Dąbrowa* jeszae nie sucha. Przymruż riociste świateJka,. Ukryj się pod matki rąbek. Nim Tlę zgubi szronu ząbek Lub chłodnej rosy perełka.
— Jak pan.się czuje, ■
, panie bałwanie?
— Oj źle, mam życie
. bardzo trudne. Rano, gdy słońce z łóżka
wstanie,
Świat się weseli a ja chudnę. Zelżał mróz, silny mój kolega i właśnie tylko z. jego winy katar i febra mi dolega, ; więc łykam proszki aspiryny.
Z oczu mi, z nosa kapie woda,. bo wszędzie ginie śnieg
na roli*
Choć mi naprawdę odejść - ■ :. szkoda,
lecz zdrowie zostać •
nie pozwoli.
Więc pójdę sobie hen za
,. morze, gdzie góry śniegiem są
zasłane,
A wrócę za rok, budzić
w borze
uśpione echo dźwiękiem
■' ' : sanek.
W.D.
Zagadki
1. Może być. ze śniegu, bywa- też i z wody, na morzu potrafi . zrobić dużo szkody.
2. Drewniahe listewki
z papierem sklejone— na wietrze latają i kręcą ogonem. -
Dopełnianka
Odgadnijcie dwie środkowe litery wspólne dla wszystkich tych wyrazów
KPMTWSGD .
STTKSŃSŃ
Szukaj imion:
THEARTOFPOLIŚHCOOKING
A. laraAtka ■■
Ksiątta napisana w jęzjłn angieldtfm Piękny upominek dla nasiych Preyfacfół Kanadrioykjw, lub esib nia mówiących po polsku '
500 PRZEPISÓW CENA $9. Przesyłka 90^
1^ nohycio w ksifgami .^lĄZKOWCA"
Cteki wystawiać na: POLiSH ALLIANCE PRESS LTD. 163t Btoor Street Wast'-> TORONTO, ONT. >- M6P 4A8
W poniższych ' żdr.niach 'u-kryte są imiona, po jednym w każdym zdaniu. Odszukaj je!
L Nasze walizki umieszczone już były w samo?hodzie.
2. Nauczycielka pod-kto-"wała nam plan na następny tydzień.
3. W zawodach międzyszkolnych zwyciężyła reprezentacja Nowego Targu.
4. Babunfa opowiada nam bajki. _
5. Na boisku szkolnym odbył się start uroczysty do biegu na przełaj.
6. Ta lina nie jest zbyt mo-cna"do wspinaczki. Rozwiązanie z poprzedniego
numeru: Zazadka: Litera "'ś''. Łamigłówka: Tort, stop, koty, brat.
A.B.C. SewmgMmhhtes
NAPRAWIAMY
wszelkiego rodzaju masz>Tiy do szjTia, odkurzacze, maszyny do cięcia tra»7, wszelkie przjnądy elektryczne • do domowego uijtku. rowery motorowe itd.
1588 Bloor St. West ^Tel. 535-8060
(pny Donral) ' - -
Codzienne sprawy ogrom- że miał być tym stałym życio- lewizji. szklanka piwa i ocze-nie nas pochłaniają. Każdy wym towarzyszem. NieRiziela kiwanie na obiad, który Ona ma mnóstwo ol>owiązkó^v. dla niego to teraz mecz w^te- ugotuje i za który rzadko do-
mnóstwo zainteresowań. W —--- r ■■ ——---^—--■.-
dzisiejszych czasach rzadko słyszymy że ktoś się nudzi.
Dobrze miee wypełnione życie, ale jednocześnie ta czynna codzienność jest wielkim wrogiem każdego małżeństwa, żadna miłość nie może oprzeć sie druzgocącej codzienności, jeżeli pozwolimy, aby nas zanadto absorbowała.
Miłość potrzebuje specjalnej atmosfery, by mogła trwać przez czas dłuższy. Wytworzenie tej. atmosfery wymaga zaś sporo wolnego czasu, który z wyboru spędza się razem. Razem to nie znaczy tylko pod tym samym dachem, gdy każdy w inej części domu zajmuje się czym innym. Razem to znaczy wspólnie i ze zwróconą uwagą gló-, wnie na. swego .towarzysza i towarzyszkę.
Miłość jest jak koncert symfoniczny..Gdy służy za tło innym czynnościom, dochodzą do świadomości tylko sporadyczne dźwięki. Nie ogarniamy, wtedy całości, nie możemy jej należycie odczuwać. Wiemy że jest, ale nas nie pi7enika. Prawdziwie przeżywać y muzykę symfoniczną można tylko wtedy, gdy poświecą : jej się w; momencie słuchania całą, pełną uwagę. Miłość więdnie, gdy nie poświęcamy jej dostatecznie swej pełnej uwagi.
Gdy w małżeństwie coś się psuje, o zakład można pójść; że innym sprawom pozwolono wysunąć się na pierwszy plan przed wzajemnym zainteresowaniem, przed wzajemnym uczuciem. Następnie prawdopodobnie jedno lub oboje niezbyt często patrzą w lustro. Ta sprawa dotyczy w równym stopniu mężczyzny jak kobiety, estetyka wyglądu jest jednakowo dla'obojga; ważna, .
Podstawą i źródłem każdej miłości między kobietą i męż-. czyzną jest jednak, pociąg fizyczny: . Wprawdzie miłość małżeńska to coś' znacznie większego' niż sam pociąg fi-: zyczny, ale jednak, gdy pociąg fizyczny maleje lub gdy nie ma w tej dziedzinie obopólnego zadowolenia, ludzie stają sie dla siebie mniej wyrozumiali. Łatwiej o sprzeczkę, łatwiej o ostre słowo.
Jakże często żona w kilka lat po ślubie wdroży się w role gosposi i mamusi, a zapomina że powinna być przede wszystkim zawsze pożądaną kobietą. Ogródek wy-manicurowany, ale jak wyglądają ręce? Dom wysprzątany na wysoki połysk, ale jak wygląda głowa? Przysmaki skwierczą na patelni, ale jak wygląda figura?
Ona i On stroili się kiedyś dla siebie nawzajem. Teraz on nie goli się w niedzielę i chodzi po domu w najgorszych łachach. Ona zaś paraduje przez całą sobotę w'lokówkach i powyciąganym, przybrudzonym swetrze. Pięknie uczesana i wystrojona pokazuje się dopiero wieczor rem znajomym. Zapomina, że On ma oczy, że przede wszystkim jemu powinna starać Sie podobać, że On ożenił się nie z ogrodniczką, kucharką, sprzątaczką i:niańką, ale z dziewczyną która bardziej mu. się spodobała niż inne.
Dziewczęta już w szkole szukają stałego chłopca, żeby zapewnić sobie towarzysza na wszystkie potańcówki, prywatki, wycieczki . na mecze czy do kina. Dziewczęta nie lubią siedzieć w domu, stały chłopiec jest dla nich zasadniczą sprawą, choć wiedzą, że jeszcze nie pora się wiązać.
Gdy zaś ta pora wreszcie przyjdzie, mąż ma być tyra właśnie jej najbardziej stałym, najpewniejszym towarzyszem. A cóż się dzłejeTMluż mężów zapomina, że dziewczyna która tak lubiła wieczorem z nim gdzieś pójść, nie może stać się nagle doma-torką. Deż kobiet czuje się w domu prawdziwie osamotnionych, nawet gdy mąż.fizy-cznie jest pod tym samym dachem. Jest. ale jakby nie^ obecny. Jest, ale właściwie wcale nie z nią.
Często po ślubie kończą się wspólne w3T:-ady dokądkolwiek poza odwiedzinami u krewnych. On już nie pamięta
stanie nawet pochwałę. Czy często zapyta, jak Ona chciałaby spędzić niedzielę, albo sobotni wieczór?
Zrzędzenie żon to najczęściej patetyczne usiłowanie zwrócenia na siebie uwagi; Niestety zwykle nie skutkuje. On dopiero wtedy może .się ocknąć i zastanowić, gdy Ona. śliczna i w>-strojona, pójdzie sobie gdzieś sama. T>'lko\\1e-dy Ona zajmie" się więcej sukienkami i frwjerem niż . fi-, rankami, gdy spostrzeże jak Jego .oczy śledzą inne powabne panie i panienki. . :
gdy bef.sztyki upieczone i oka-,. ^ że Sie że ktoś jest bez apetytu, można mu odkroić mały kawałek, a resztę zużyć potem w plasterkach do kanapek, albo posiekać i włączyć do zapiekanki, na przykład z grzybami . all>o . parówkami, czy też innymi pozostałościami;
W każdym domu jest jakiś choć niewielki zamrażalnik. , Nie ma potrzeby aby chleb czerstwiał, można wyjmować z zamrażalnika dzienne porcje. A gdy coś zostanie, mamy łatwy sposób zmielenia w blenderze na bułeczkę. Ptaki też zawsze są wdzięczne za poczęstunek.
Obliczono, że owe obserwowane rodziny marnowały . około 10 procent swej żaku- , picnej żywności. W.stosunku-rocznym było to blisko sto dolarów wyrzuconych ,.na śmietnik.
Siekanina trochę inaczej
Zalać sherry,; obrócić na- dru^ gą stronę i smażyć na "małym : ogniu 2 miniity; Przełożyć' kotlety na półmisek, zalać sosem z garnuszka.,'
KOTLECIKI Z SEREM
. 4 usmażone siekane befsżty- • ki. 4 dość; grube plastry sera Cheddar,; 4. cienkie plasterki dojrzałego 'pomidora, 4. plasterki boczku, pieprz.;;
Przykryć każdy befsztyk plasterkiem pomidora,, posypać pieprzem, przykr>'ć serem, wstawić pod broiler na ■około 4 minuty.
Na każdym'befsztyku-ułożyć na krzyż dwie połówki plasterka boczku. Wstawić znów pod broiler na 2 minuty. Podawać z żytnim clilebem ■ i sałatką z fasolki.
WYTNIJ. 1 ZACHOWAJ
WYTNIJ I ZACHOWAJ
Wycieczki do Polski
na rok 1976
Przeloty charterowe (ABC Chorters) samoiołami
AIR CANADA ®
i POLSKICH UNII LOTNICZYCH LOT
TORONTO — WARSZAWA — TORONTO
Bezpośrednio, najtaniej, 66 Ibs bagażu
Ostatni dzień zgłoszenia
i
Linia
Nr Lotnicza
1 AC
2 LOT
3 AC
4 LOT
5 AC
6 AC
7 LOT
& LOT
9 AC
10 LOT
11 LOT
12 AC
13 LOT
14 . AC
15 LOT
Odlot
28 kwiecień
8 maj 19 maj 30 maj
2 czerwiec
17 czerwiec
18 czerwiec 1 lipiec
8 lipiec
9 lipiec 15 lipiec 18 lipiec
4 sierpień 22 sierpień: 8 wrzesień r
Powrót
22 lipiec 30 maj
25 czerwiec
1 lipiec
5 sierpień 30 lipiec 20 lipiec
4 sierpień.
23 sierpień 29 lipiec
2. wrzesień 19 sierpień -- 8 WTzesień 13 wrzesień
3 październik
Czas tnMania
85 dni 22 dni 37 dni 32 dni 64 dni 43 dni 32 dni
34 dni 46 dni
20 dni 49 dni 32 dni
35 dni
21 dni 25 dni
20 marzec 30 marzec
10 kwiecień 20 kwiecień 15 kwiecień 30 kwiecień" 30; kwiecień 27 kwiecień
3 maj 5 maj .
11 maj 14 maj
1 czerwiec 18 czerwiec 5 lipiec -
Cena biletu
$400.00 395.00 430.00 430,00 465.00 465:00 465:00 495.00 495.00 495.00 495.00 495.00 495,00 465.00 430.00
I.
i
♦Ubezpieczenie.zwrotu kosztów biletu $10.00.
Dzieci od 2 do 12 lat płacą za^let a $25.00 mniejV _ v
Dzieci dd lat 2 płacą.za bilet $50.00 (na kolanach). ■. Opłaty lotniskowe $11.00. ■ ' ' . :
Wiza $15.00.
Wszystkie odloty i przyloty z Terminal. No. 2 Toronto International Airport. ; ♦Ubezpieczenie tylko biletu w razie chybienia odlotu w wypadku choroby.
Przyjmujemy również re^zerwacje na przeloty grupowe do Warszawy i Wiednia w okresie
od 20 maja do 01 lipca. — Czasokres przelotów grupowych od G tv':cuiii; do 3 miesięcy. -
DALSZYCH INFORMACJI UDZIELA I REZERWACJE PRZYJMUJE:
"■•I
i
SYRENA TRAVEL
LIMITED 1684 Que«n Sł, W. Toronto, Onł.> Canada M6R 1B3 Telex #04-22029 Tel. (416) 533-9486
P.A.C. TRAVEL A TOURS LIMITED 1640 Bloor Sł.Wesł ' Toronto,.Ont. ■ M6P 1A7 Tel.: 531-4444, 531-4826
HIGH PARK TRAVEL CENTRĘ 1590 Bloor St. W., Toronto, Ont. M6P 1A7 Tel.: 533^17, 533-8235, 533-9496, 533-9497.
WYTNIJ I ZACHOWAJ
WYTNIJ I ZACHOWAJ