Sr 2
ZWŁyZKÓWIEC yitepĄ, 6 st^anła 1976 f.;
Str.i7
NouYelles dc Mowtreol Montredf News
Biuro redakcji i ad¥^
4617 Park Ave., Montreol, Qae. H2V 4E4 TeL 288-1953
^^^^ ;
^^^^^^ ;
"Postanawiam f prószp, ażeby moje żuHoki ppcho-
Tak więc postanowienie
'; Prezesa • Wincentego Witosa ,■ zortało wj^pełnionej spoczywa wśród swoich na cmentarzu
kraju, by Ci oddać hołd jako powiatów, trasą liczącą 88 ki- ła i wzbierała, jak fala mor- • ^\vice^"^^ ^ ieracho-
W :.kazd.vm roku z okażji schodzą
W 30 roiznicę imie^
wielkiemu piTywÓwdcy cłiło- lometrtw, db Wierzchosławic. ska,nesza uczfestnikó^^^
wario ,nd. OTientarzM para- pów polskich i wie^^ Po- Płynęła i c^gle wzbierała ki-plew^^ P^" żs
cząc tych,
ha zawsze wpośród sżczan i chłopów, by witać chłopi tego; powiatu, ną któ|- przys^o" już ,150,000 narodu, ^^-g -
z których toysźedtem/. hetmana w sukmanie Tadeurrego ziiJm^^ Dnia 6 listopada w koście-
którym 'w pierwszyrnrfzę- sza. Kościuszkę, tak dziś/ze- żałobny. W. środku'na chh)p- le parafialnym w ^^ierzchfi-dzie zawdzięczam moje wy- brały si^wszystkię śtainy,, by śkim wozie, jak na "lawecie", sławicąch odprawiono uroczy- ..otn rzesza'ta rośnie
■wyż^zenie. z którymi przez Cię pożegnać, jako chłopskie- trumna z drogimi szczątkami śte nabożeństwo żałobne. Po
sp.
zaiiiienionym
obecnie \
na niiiżeum.,liczni przyjacie-
Wynik Konkursu
całe łem
Komisja Konkursowa na pracę historyezno-wojskowa z Funduszu Pamięci gen. W. Śtachie-wicza pod honorowym przawod-nictwem rektora Uniwersytetu McGill dr. Roberta E. Bell, w składzie: prof. ■ T; Romer — przewodniczący i członkowie: dr W. Babiński, płk dypl.O. Du-
Dwie pierwsze prace nadesłane z Anglii i ostatnia z US.-^.". ;.,
■ Praca gen. J. Jaklicza'(zgłoszona pośmiertnie przez B.Sta-chiewicża) została uznana przez komisję Konkursową jako cenny wkład do dokumeritacjr polskiego ruchu podziemnego we mn-Borkowski, p. B. Stachie- Francji w czasie II >vojny świa-. wicz i profesor J. Stacłiiewicz, towej. Wobec tego, że. pani Jana posiedzeniu w dniu 25 listo- icHczowa zrzekła się z góry pada 1975 roku, przyznała na- . . . „„ j , „:A„:„i^„;
grody, jak następuje: "'^^^"^'^^ pieniężnej.
uchwalono przesłanie do niej li-. • dwie jednakowe nagrody stu wyrażającego specjalne wy-po $900 za prace: p. L. Jure-
wicz, „The Givil War in Poland. 1944—1955", p; M. Peszke, i,Polands Preparation for World War. n". Obie prace nadesłane ż USA;
# trzy jednakowe nagrody po 400 za prace: p. M. Kruszyński,„Stan zdrowotny Polaków, wyewakuowanych z- Rosji do Persji w 1942 roku", p. T. Lisicki, „Historia Enigmy" p, R. Woytak, „Polish Intervention into Czechoslovakian Teschen in Sgptember-November 1938".
różnienie i honorowe uznanie za całokształt prac śp. Generała.
Poza tym wyróżniono wraz z gorącymi wyrazami zachęty do . dalszej pracy publicystycznej w
dziedzinie historii Polski z okresu II wojny światowej: ,
p; L. Kurcz, .„Polish-Soviet Relations 1941—1945'-. pracę nadesłaną z Kanady oraz p; A. Racięski, „Polska- w. II wojnie światowej", praca nadesłana z Australii.
: Na konkurs zgłoszono w terminie 21 prac. Osiem z nich zostało odrzuconych jako nieod-powiadających warunkom kon-,. kursu względnie wycofanych przez autorów. Reszta podlegała ocenie Komisji Konkursowej.
Przewodniczący Komisji Konkurswej prof. T, Romer
dyr. Instytutu Naukowego w Kanadzie '
moje życie pracowa- go hetmana w drodze na
i tospólną dolę znosi- wiecznyr spoczynek. Przybyli
łem. Nie^ mam im za złe, by Cię pożegnać przedstawi-
że mię: nieraz zrozumieć ciele wojska. Są. tu setki der
Tiie mogli, czy nie chcieli, legacji chłopskich z całego
potężnieje...
ukochanego przywódcy^ Win- nabożeńśŁw'ie trumnę wjista-
c*ntego Witosa. Na noce tru- wiońo na podium, przed kió-: Coś ■ wżri>szającego i tra- ; mnę wprowadzano do kościo- rym defilo\vały olbrzymie, tłu- gićznegó :zarazem jest w tychT^: łów, gdzie wartę honorową my, składając jostatni hołd. ciiłópskicłi:spotkamaćh~w do-przy. niej pełnili żołnierze Ba-. Przemaszerowały, delegacje mu Witosa w .Wierzchosławi-Niech.nie paviiętają jeżeli ^^f^^u z Sojowymi sztahdara- talionów Chłopskich. Tłumy organizacji z. całej Polski. 360 r-c^ch. w 'województwie, kra-kiedy błądziłem''. „ii ludowymi, które wiodły I^^^^i z okolicznych wfsi od- sztandarów pochyliło się w >kow>kini. W tych wędrów-
* * * .-' _ . wiedzały trumnę ze zwłoka- żałobnej defiladzie przed Irii- k:tch żyjących je.szczeświad-
mi ukochanego obrońcy lu- mną wielkiego . syna' wsiO ków historii — do grobu Te- ■. du, przez całą noc. Uczestni- " c«- konduktu pogrzebowego, znajdowali serdeczną gościnę odpoczynek -w okolicznych
Oto fragment postanowienia osobiście sporządzonego i podpisanego przez Wincentego Witosa w Wierzchosławicach, dnia 10 czerwca 1942 roku. .
chłopów pod Twoim przywództwem do walki o wolną, demokratyczną Polskę Ludową, przez : długie dziesiątki lat. Są. tu setki delegatów z wieńcami z,całego kraju; dla
wyrażenia Ci w.?zięczności za j^ano kondukt ru-
Twoją ofiarną i długoletnią
Przeszłb 400 wieńców złożo-.; gb. co Symbolem lużpozo-no wokół trumny. Jeszcze ca- stał. Symbolem "Wolności.: łą noc i dzień następny wy- Patriolyżniii i Spfawiedliwó-
stawiona była trumna w ka- ści; plicy cmentarnej, abv wszy- .
mogli pożegnać' śwe^o^i^zef: MIGAŁA .iKAF.AR).
scy
W trzy i pół roku po spo-. pracę dla dobra wsi i państ-rządzeniu powyższego pó- wa ,za. walkę o nowy, demo-stanowienia, 31 październi- kratyczny ustrój Polski, o
równe prawo dla. tej najliczniejszej, w iPolsce -wairstwy chłopskiej do życia i;pracy, za ■ walkę . [ o y przyszłą . Polskę
szał w dalszą drogę. Potężnia- ukochanego Przywódcę.
I Myśl Polska — Londyn).
■ ka 1945 roku, o godzinie / rano, w szpitalu 00. Bonifratrów w Krakowie, zakończył swą doczesną wędrówkę,: po ciężkiej,..usia:. Ludową:
. jiej cierniami drodze żywo^ ta,-wielki syn Polski Win-
■ centy Witos.
* ■* ■ *■■■
Refleksje socjalisty
tadeusz konbrat, b.a.. llw.
adWokat
dawn. Warszawa, Kopernika 11 60 Sł. Jaoąuei O./Montreal Tel. M2-5504
wieczorami Tel. 5844532
. Tu w Krakowie, gdzie tyle lat s<vego . życia spędziłeś,; Jcierując .stąd pracą i. walką niaś chłopskich'w całym kra-iit, utrudzony tą walką i więzieniami ■. ukończyłeś ■ drogę swego życia. .Zgasły Twe bystre oczy, zawsze czujne ha:, sprawy wsi i państwa; Sam. riackiego, g(^zie odprawiono postanowiłeś za: życia; że
Poniżej zamieszczamy dwa,przez połączenie trzech do- ści sojusznikiem takim mógł fragmenty .większych arty-tychczas powaśnionych stron-, tyć tylko ruch chłopski,
nictw chłopskich pod nazwą wielkie i silne Stronnictwo
przewodnie-'
Pogrzeb
. Nieprzeliczone masy narodu zaległy nawy kościoła Ma-
liMMPilllliWI
UWAGA - MONTREAL - UWAGA
2 powodu xłei projekcji filmu podczas premiery w Montrealu — dyrekcjo Plo^e deiArtrumoiliwiło powtórzenie filmu PIERWSZEJ i DRUGIEJ CZfŚCł w jednym seansie — za jedną cenę.
WSPANIAŁY POLSKI FILM HISTORYCZNY WYBITNE ARCYDZIEŁO OSTATNICH 25 LAT
które ogla.dało już w Montrealu ponad 7 tysięcy widzów
nabożeństwo żałobne. Egz^ek-wie nad trumną z doczesnymi szczątkami Witosa odprawił sam z własnej.woli Me-torpolita Adam Sapieha. U-przednio dwukrotnie odmó-
chcesz spocząć pośród tych, z których wyszedłeś, Mórym • wszystko zawdzięczasz, pośród chłopów w swej. rodzinnej wsi. A więc Czcigodny Prezesie nasz, wracaj,., po tak
wił delegacji społeczeństwa, długim, trudnym, ale. jakże która zwróciła się do: niego wspaniałym i owocnym dla o zgodę pochowania Wincen- sprawy chłopów, i''Polski ży-tcgoWitosa na Wawelu:^ ciu do chłopów, dowsi ro-
kułów, które ukazały się na łamach dwóch pism londyńskich' "Tygodnia. Polskiego" i "Myśli Polskiej" ■z okazji 30 rocznicy śmierci Wincentego . Witosa, trzykrotnego premiera Rzeczpospolitej Polskiej, jednego z czołowych^poli-tyków,: przywódcy ruchu ludowego.
Adam Ciołkosz na łamach "Tygodnia Polskiego" ocenia jako socjalista rolę i działalność polityczną Wi-to-sa a z artykułu Józefa Migały ż "Myśli Polskiej" zamieszczamy'
bu Witosa.. * *
pod
Stronnictwa Ludowego.:
Poza aliansem stronnictw ,o,nie wvbijał się
^^Z'^L' ^^^^'i^'' chłopskich "polityków
1929-30; zwanym potocznie.
Centrolewem, a oficjalnie Związkiem Obrony, Prawa i Wolności Ludu, niestety nie doszło nigdy' do utworzenia zorganizowanego szerszego frontu ludowców i ..socjalistów. Co prawda Witos przeszedł wielkie przeobrażenie wewnętrzne: w. wywiadzie dla krakowskiego, pepesowskiego "Naprzodu" z.l grudnia 1932
Li^dowe,
wtni .Witosa, gdyż-Witos bez-: wsrod i mężów stanu na piervvsze' miejsce. Lecz dopóki ruchcliłop-ski był podzielony na. trzy za-, jadle zwalczające się między, scba : s t r o nni c t w a : PSL "Piast", PSL '-.Wyzwolenie" i: Stronnictwo Chłopskie, nie; licząc już kilku pomniejszych ' stronnictw, takich jak PSL •'Lewicami. Cliłopskie Stronnictwo Radykalne — myśl o
sojuszu z ludowcami była nie-, wykonalną: utopią. Dopiero w ol^resie walk z jedynowładz-
POTOP Cm
ść I i 11
~Według powieści Henryko Sienkiewicza •-- Reżyserii J. Hoffmona
Napisy angielskie. '
Film wzbudza zachwyt w całym świecie".
. Wszyscy*pow|nni go zobaczyć W dorośli i mfiriftiei".''
NIEDZIELA, 11 STYCZNIA 1976
TYLKO JEDEN POKAZ Godzino 3 po poł. I część. Przetwa 5.30 do 6 w. II część o godz, 6 wieczór
w największej soli'—■
»nli ■■ S
I skiego Stronnictwa Ludowe-
PLACE DES ARTS -
WILFRID PELLETIER
UWAGA; Bilety hobywoć można przed seansem już od 1.00 pb poł. w kosach teatru.
Ceny biletów $4.00 dorośli> młodzież i dzieci $2.00.
Bardzo dużo ilość miejsc zagwarantuje wszystkim wstęp.
Aby zobezpieczyć dobry pokot zostaje sprowodzonyspecjolisto maszyn
filmowych z Toronto.
ZNAJOMYCH INNYCH NARODOWOŚCI I! I
ZAPROŚCIE PRZYJACIÓŁ
ifaiiiii|iiiiiiMTMiiijiiiimiiiiiiiiiiiiii^
zdziwiony, że taki, .''jak na, zwał, '^królewski" pogrzeb, robi się chłopu.
Na podium . zbudowanym
dzjnnej,. do -Wierzchosławic, na wieczny odpoczynek".
Rzeczywiście od 'czasów przysięgi Tadeusza Kościusz-
roku oświadczył, że.''kapita-opis pogrze- lizm przeżył: się i skończył i „„^,^ ^
^ kto tego nie widzi jest ślep- tTem^w iatach^929-3o"dos^
cem . A dalej: -Chciałbym do zgodnej współpracy trzech
PoUtykę i taktykę Witosa ^ łączności le- stronnictw chłopskich między
w ogóle w okresie międzywo- "^'^l demokratyczne], byłbym ^oha i z ruchem robotni-
jennym' należy w wielkiej bardzo zadowolony, gdyby ^^ym. Dopiero wstrząs Brze-
mierze tłumaczyć jego zasad- .^y^!^^" ^ ^^^^^^ ścia i "brzeskich" wyborów
niczą postawą, a mianowicie ::-$Jl'i!.71f/j ."II ' sciiiiowych doprowadził : do
prezes" Krajowej Rady Naro- w sercach słuchaczy na myśl, dowej odznaczył pośmiertnie że oto w tak ciężkich czasach Wincentego Witosa. Krzyżem dla narodu i. państwa :odcho-Grunwaldu. I klasy. W imie- dzi na wieczny spoczynek niu Okręgowego Zarządu Pol- ofiarny i doświadczony maż
rządach w oparciu o taką większość, ■jaka wynikała z rzeczywistego układu sił i z arytmetyki parlamentarnej. Postawa ta
Odlistopada 1933 roku Wi- przyczyniła się także, silna fa-
tos przebywał na emigracji w langa młodzieży, "wiciowej";.
Czechosłowacji. Jego palady- która nie chciała- więcej -sły-.
ni w kraju albo nie umieli al- szeć o podziałach i rozłamach,
bo nawet 'nie chcieli dopro- i parła do zjednoczenia stron-
1- otiarny 1 aoswiaaczony ma^z cechowała go także po prze- v,adzić do porozumienia pro- mctw chłopskich. Socjaliście fl:i"^mVnnvm 7awtp™? majowym. Opowiadał'gramowego czy bodaj takty- wj pada'tylko wyrazić żal, że
go w Krakowie pożegnał Pre- dzywojennym zawsze przewo- -^^^^^ ^j^^^ter oświe- cne7o z Polską Part ą So^a- tak późno iŁ^dopiero w'ia So::^S^J^ MS^d Sa« «nia niepodlegej PolaM Ga- li.yLą, licz^ ..a Iłas^e. fa»-Ł?Ą^^°lkU\
i sław Mierzwa:
wódce, na którego dotąd „r. • j • u Tl zawsz mógł liczyć — stąd też "Czcigodny 1 Kochany Pre- serdeczny thimów o-
zesie riasz... Kiedy mam Cię sadzających wystawioną na pożegnać imieniem. Zarządu
Okręgowego na Małopolskę i .Śląsk Polskiego Stronnictwa Ludowego, na tę .'ostatnią Tj\'0ją drogę z Krakowa do wsi rodzinnej, do Wierzchosławic, chcę Ci Kochany
briel Dubiel, w którym mię- chłopskie siły. Z drugiej stro- kfbtkoś, doszło db zorganizO-Ściły się obok się^bie dwie du-ny,. Witosa drażniła przesad-, wanej współpracy dwóch
sze: ludowca i piłsudczyka, nie ostrożna -r: jak niu się wielkich ruchów: śocjalistycz-.
że powziął. (już dobrze po wydawało — taktyka PPS, nego i ludowego, lecz zmie- ■
przewrocie majowym) myśl która nie • mając pewności nić historycznych faktów nikt
doprowadzenia do porozumie- zwycięstwa walce bezpo-' już hie. potraf i. •
nia pomiędzy marszałkiem średniej, bo to .były lata kry- .,; p^.^^;;^^^^^
a i przywódcy
wa w kierunku docelowych nie, lecz do zgodyjnTe^idoszło. klasy robotniczej — obawia- ^chłopskiego ^socjalista nje Wierzchosławic. Szef Sztabu Pii-3i.d?ki jej nie chciał. Wi- ła się nieszczęścia wojny do- Pommąc błędów popeł-
podium trumnę Witosa.
Olbrzyn.i .kondukt pogrzebowy spłynął z Kynlcu na. uli- Piłsudskim a Witosem. Witos zysu, bezrobocia, nędzy i głó- . ^^^^-^ cę Starowiślną, ulicę wyloto- dał Dubielowi swe_pozwole-. du, a tym samym osłabienia. ^" j ^Pontyka
Prezesie złożyć, jak to czyni- Okręgu VI Batalionów Chłop- tosowi pozostała praca nad mowej i rezerwowała wszyst- przez niego, jesji nie
łcm codziennie za Twego ży- skich na Małopolską i Śląsk, odbudowaniem jedności ru- kie siły na chwilę nieuchron- /'^ ponizyc do roli hągiOi.
cia, ostatni raport z wielkiclr.Mieczysław^: Kabat,': major chu chłopskiego, co nastąpi- nej walki na śmierć i życie z J-^cz .oprócz wymie-
wydarzeó: OtO dziś, na wia- B;Gh., popifowadził królewski,' ło po Brześciu, w grudniu faszyzmem hitlerowskim, naj- pomyłek, socjalista ma
domość o Twojej śmierci, że- żałobny ktindukt Wincentego 1930 roku, przez połączenie bardziej bezwzględną i okru-"^"^'^^^'^^^"^'^^^^^ uwzglę-
brały się'w Krakowie olbrzy- Witosa z Krakowa, czterema trzech .klubów poselskich, tną postacią faszyzmu, mie masy narodu z całego etapami, przez wsie czterech zaś w marcu następnego roku
j^MiiiiiiiilPiiilllCTmMii;^
D a n U f ą Mostwin
JA ZA WODA,
TY ZA WODA...
Pnedrok wzbroniony
Copyright: Institute Litteraire S. A. R. L. — Paris
iiBV^:iiiiiiMiiiiiii:^feaiiiiiiiiiiiiii:^raiiiiiiiiMiiisiin
— Cicho, bo jeszcze usłyszy.
. —Nie... nie, on sobie da radę.
Ketlerowi włosy kosmykami spadły na, czoło, czoło wilgotne, palcami na obrusie, rytm kujawiaka wystukuje, pochylony nad Hanką. "
Ja ci buzi dom, ty mi buzi dasz... —- Doktorze, panie Adamie, patrzą ńa nas... ■.. ■ ' ■ -- ■■
— Nie_wolno mi? Nie wolno mi^śpie' wać? Free country!
" Witold Sanocki przeciska się między Niusią Wiśniewską, a rotmistrzem Morskim. Ja ci Don Juanie ludowy te amory...
Niusia rozsiadła się, rozpłynęła, między stołem a kredensem.
— No a z czego on teraz żyje, panie rot^ mistrzu?
— Z jogi. —: Jak to?
— Bardzo panią przepraszam. -—Witold już się niecierpliwi, okulary zdjął. A lepiej nie pstrzeć.
— Chwileczkę, panie Witoldzie, słyszy pan co tu rotmistrz o Kryłowiczu...
•r- A potem jak się między nimi skończyło Morski przyi^adzłł wąsika, oczy przymrużył — to poszedł do tych Hindusów.
Witold przystanął, dusił go krawat, rozluźnił. Wiśniewska go za rękę:
No, słyszy pan, ale to historia. ^ Oni tam mają takie zeWania.. Stają gto\de. 2"ciałem^^^^^^ mówi, wsiyśtko mobia krobi6. Póśzeoiem z nim rai. .
— To pan tżm był? Przepraszam panią bardzo. ,
Niusia nie słyszy i tylko w Morskiego wsłuchana, wpatrzona.
— Była taka jedna sześćdziesięcioletnia, wyginała się, jak baletnica^ On mówi do mnie: Patrz, dla mnie n^ nie ma znaczenia; zjem, nie zjem, nad tym można zapanować. Myśl tylko, myśl intensywna, od^ gradzająca się od materii, promieniejąca
. może przedłużyć życie człowieka. I mówi do mnie...
Witold zawrócił ł z drugiej strony stołu do Ketlera. A Ketler już się usunął, do Sanockiego? ' _i
-—żonę ma pan uroczą,- zakochać się mozna.r
Hanka podniosła się. Tylko spokojnie, spokojnie, nawet papieros nie zadrżał pomiędzy palcami. Spojrzała na matkę. Koł-czanowa już w pogotowiu. Porozumiały się wzrokiem. Gdyby awantura..v. Witold przetarł okulary chusteczką, trzyma w ręce, nie nakłada. Blady pfty Ketlerze ciemnym, czerstwym, buńczucznym;
— Ja... my do doktora 2 wielką prośbą — wzi^ go pod ramię, łagodnie go ujął i do Kruka, majora, spokojnie, przyjaźnie.
Hanka usiadła, Kołczanowa rozplotta ręce, wychyliła do końca kieliszek czerwonego wina.. Oleńka Wrona-Gordricki kopnęła matkę pod stołem, aż Stefański podskoczył, zdumiał się:
— Co?
—- Och strasżnift pana przepriszam,.
strasznie, bardzo..
■ — Nie chodź Marysiu do łasa! — ryknął Argentyńczyk.
Stefański zawtórował harmonią.:
Argentyńczyk do harmonisty ramiona wyciągnął.
Graj-że grajku, będziesz w niebie... :.. Alina Krukowa masuje pod stołem obolałe kostki u nóg. Upił się człowiek, słaba, głowa,'trzeba by go... gdzie Jan?
A Kruk i major, Wrona-Gordzicki i Madej wokoło doktora Ketlera, Witold Sanocki najbliżej. Pochylają się, rozkładają ręce, oblepili Ketlera ciasno, dym tylko ponad nimi, ściszenie. Argentyńczyk ku nim z kielichem chwiejnie:
A kto nie wypije.-tego we dwa kije^..
Krukowa za nim kuśtykając. A-z dołu; bum... bum... bum.;. :
— Sufii rozwali, rachunek nam przyśle... policję... Jan zrób coś..;
. -r Ciszej, kolego... chwileczkę... .:
. Łupu, cupu po kożuchu.:.
-r-- Inżynierze, sekundę, my tu, słyszy ; inżynier... •
Ketler kiwa głową; Witold z nim jeszcze na bok odchodzi bliżej choinkir --^
—"Niech doktor potem mi wszystko opowie, bo... ja chciałbym, to się samo --prosi... spróbować to opisać.
— Aaaa... ■
Maj or nienaganny, w postawie przepisowej. . . .■. -r No to, szczęść Boże...
— Poczekajcie-no, panowie, a dlaczego doktor Armstrong ze mną nie może... tak we dwóch...
Wrona-Gordzicki brwi zmarszczył pionowo, za brodę się ujął myśląco.
— Nie, panie doktorze, ńie, to nie byłoby dyplomatycznie. Zresztą niech pan,.,
Ketler spojrzała usłyszidł, klepnął się po kolanie. To ci dopiero, no! ;
John Armstrong jedną ręką Stefańskiego, a drugą panią De Chatin chichoczącą drobniutko, objął i pod melodię harmonisty, na nutę "Pije Kuba do Jakuba" rozśpiewał się:. . '
_ I love Poles, I love Poles,
■they are jolly fellows!
~ Po co iefcie mu tego spiiytusu dali — denerwuje się Lilka Krukowa — cdo-wiek niephstwycuiiony.
— Nic mu nie będzie, niech się wyśpiewa.
, Bum... bum bum... bum — wali Julia Madejowa w sufit mieszkania;
dnić olbrzymi pozytywny dorobek Witosa. . Wspominając Wincenty Witos : urodził Witosa w trzydziestą rocznicę się 21 stycznia 1874 roku w jego zgonu, chciałbym dać tu-Wierzchosławicach, zmarł 31 taj sprawiedliwą, . sąsiedzką
października 1945 roku w szpitalu 00. Bonifratrów w Krakowie. Od jego zgonu minęło lat trzydzieści, odstęp
ocenę jego osoby;. iBiła- zaw-. sze z niego powaga, w późniejszych łatach nawet, więcej, bo majestat. Takim był
— Niech pan już idzie, doktorze, wszyst- czasu pozwalający na spo^ w wiezieniu w Brześciu i ta-
ko w pana rękach.
: Adam Ketler podszedł .do uchylonych drzwi korytarza, trzeźwiał. X — Wezmę jednak płaszcz — powiedział. ■■ .■ — Płaszcz?
— Zimno tam na korytarzu — cofnął się, wstrząsnął. Było mu gorąco.
— Służę — powiedział Sanocki, podał w. większym zespole nazwisk, doktorowi deszczówkę. — Jesteśmy dok- Konieczność odparcia, obcego torowi niezmiernie... — otwierał drzwi, wypychał go niemaL ^ ,
— Drobnostka — mruknął Ketler. nie takie rzeczy...
Twarz Sanockiego"promieniała za oku- czelnego wodza i-twórcę zwy-larami, Ketler uśmiechnął się, spojrzeli na cięstwa militarnego. Lecz cza-siebie. . sy pokoju, nie sprzyjały u-
nię na jego osobę i; jego życie kim był na ławie o.skarźonvch w lepszej, pełniejszej perspę- w procesie. brzeskim. Góro-Jctywie. ^ał swą: postawą. nad swymi
dozorcami więziennymi i nad swymi oskarżycielami 1 ;sę-. dziami. Cieszył' się niemal bezgranicznym zaufaniem mas chłopskich, W 'wielkiej, i wspaniałej; galerii : chłop:, skich przy.wódców nie był bowiem .tylko 'jakimś ćhłopp-mariem,; przyjacielem;ludu;, był /autentycznym V chłopem, któiy.nawetiwtedy, gdy pia-stóycął najwyższe dostojęńst-; wa, własnoręczni orał i siał. na sWyrii gospodarstwie w..
Nie da się historii międzywojennej Polski sprowadzić do żadnego pojedynczego nazwiska, można ją ująć tylko
najazdu kazała narodowi wybrać w roku 1920 trzy nazwir ska: Witosa i Daszyńskiego na czelet rządu obrony narodowej i Piłsudskiego jako na
- życia poławiały Sie:i schodzi- "^/^'^'^'^
ły z niej różne inne zestawy..' sKonale- czarna; czamara jiiev
■ ■ bvła poza ■i maskaradą,.prze-;
Kształt społeczny Polski ciwnie, budziła respekt. Był
nakazywał współpracę chło- skryty i ■ Ostrożny, - a nawet
pćw i robotników, socjalistów mrukliwy w I wypowiedziach,
i ludowców -—w intieresie de- jegb odpowiedzi na trudne i.
parlamentarnej i drażliwi zapytania były nie-'
wszystkich- nie oglądam. Wysiadam z tego towarzystwa. Emigracja, politykieryj z u-śmieszkiem, aby tylko nogę podstawić, po co ja tu przylazłem. Płaszcz mam i.;, całujr cie mnie..; już ja waszych twarzyczek więcej... .....
— Ale- doktor się nie obrazi, doktorze? n:okracji
— Ja?.0 col^ ^ wielkich przeobrażeń ustrojo- raz zagadkowe, lecz chłopinie Narzucił płaszcz na ramiona. W drzwiach wo-gospodarczych, które były brali mii tego za złe, bo ich'
■ Sanocki, .koniecznością Polski odrodzo- wszystkich setki: lat upośle- : nej.-Właśnie dlatego, że SÓ-: cjalizm polski pdrzu ćił na isa-mym początku 'Drugiej Rżę^ . ćzypospolitej podszepty i pp-< kusy tzw.. dyktatury prolęta-
Kruk i Wrona-Gordzicki, major i Argentyńczyk i... Olek Madej.
— I Iowe Poles... dearly... — Baryton Johna Armstronga harmonistę zagłusza.
Olek Madej usta otworzył, ramiona w górę undsi. Ojojo-o-joj-joj.
dzenie, krz,ywdy politycznej i -społecznej, nauczyły liczenia si^ z każdym groszem i liczenia sie z każdym słowem. Witos gdy mówił; o chłopach'
W grupkę się zbili, poszeptują, radzą, riatu, właśnie dlatego, że nie myślał o Polsce, a gdy mówił konspirują; Kruk z jednej na drugą m)gę chciał zacieśnienia polskiej c)*polsce myślał o chłopach, przestępuje, i oddechem, krótkim, alkoho- rzeczywistości do jednego tyl- Nauczył tego specyficznego lowym^mocno radzi, W.^wę posiwiałą się ko nazwiska: Daszyńskiego i lecż autentycznego patriotyz-podrapał, a radzi: — Niech pan ją tak dc jednego tylko stronnictwa: mu dziesiątki milionów chło-troszkę pod włos, zagada, ona na to, jak Polskiej Partii Socjalistycz- pów polskich i tym wystawił
nej — potrzebni mu byli so- sobie w duszach i sercach'lu-jusznicy i przyjaciele bbli-: pracującego pomnik ^vie: skiej chociaż nie koniecznie :cznotrawałj-. ' v -identycznej orientacji politycznej i gospodarczo-społecz-
na lato I major usta wydymając:
— Baba to każda na komplementy łasa, więc można by...
A Olek Madej w dygotkach, drżąco: •
— A mdże by nie, może lepiej nie..*
Adam Ciołkosz
nej. W polskiej rzeczjn^islo-
(Tydzień Polski)