STŁ 4
DzieDdobry Czytelnicy
Jak spędzacie pierwsze dnie w szkole?
liaipewno bardzo przyjemnie. WsQi8tko nowe, ciejcawe... T^-le do opowiadania kolegom i koleżankom... Lekcji jeszcze du-io nauczyciele nie zadają, złycli stopni nie ma... Organizują się kliny szkolne, lespoiy sportowe i inne.
Łagodne już, lecz wciął ciepłe lało obdarza nas ładną pogodą więc po lekcjach jeszcze możemy u^'wać wrześniowego słońca. A towarzystwo kolegów i koleżanek, nie widdanydi od czerwca, czyni zabawy tym bardziej interesujące.
Jest to teźf^s na zaplanowa-
nie całego roku. Ja zawsze robię roczne plany we wrześniu, po wakacjach. Jatkie więc będą Wasze plany? No, ocwwiście nauka i to taka nauka, żebyśmy na końcu roku byli sami z sielńe dumni Dalej oczywiście polslca szkoła — t>o każdy powinien znać język, historię i kuHurę narodu, z którego wyrósł. Nie jest to łatwe — ja wiem — bo to znaczy dodatkowa nauka i mniej czasu na zabawy i telewizję, lecz jest to korzyść, którą ocenicie dopiero później w życiu.
A może obawiacie się, że spotka Was to. co spotkało Edzia z naszego dzisiejszego opowiadania?
Była sotae bajecdca. co nie chciała by€ tajką: wjfskoayła z książeczki i ncietb pna balkon. Teraz diodzi po mieide. po ulicach, ulłczkadi, skrgrdeflcami szeleści — nieiaawdńwa i liczna. Caidala zostać nmnrką. by zarobić choć gra^ akt majster cementu nie pozwoB jej noać:
— Nie pondnsi; bajecadko. z laką dężką robotą, poihą d aę haleczki i sJangrdella po^ootą...
Cbcida w tkiefńe pracować, gdzie się ryby ^nzedaje — ale w sklepie z rybami nie ma miejsca dla bajek.
Więc usiacfia zmartwioaa, na ławeczce, na śkmene:
— Kto mnie wefnńe do pracy, kto mnie z sobą zabierze?
Aż ją znalarf poeta, no i zabrał do teczki, bo jnż szukał od dawna zaginionej bajeczkL
Teraz bajka jest w sdkole. ma wygodne mieszkanie: ptAodiały ją dzied — i joi z dziećmi zostanie. W. Tcrfihswsica
Po CO?
— Kdy, diodź z nami do kina. Wybiera sie nasza cała ?romada.
— Nie mogę, muszę iść do polskiej szkoły.
— Gdzie? Do polskiej szkoły? A po co?
T— Rodzice chcą. żebym się uczył polskiego ięzyka.
— A po co d to? Masz zamiar nrzenieść się do PoŁski, czy m? Przedeż tu d sie język polski na nic nie przyda?
Edóo nic nie odpnwied/iał i popatrzył w ziemie. Prawda, że czasem i on tak samo myślał co mu koteea Kanadriczyk powiedział. Westchnął tylko i schował trochę ze wstydu polską książkę za siebie.
Tymczasem nadszedł drugi kolega.
— To. Edy idzie z nami?
— Nie. on musi iść do jakiejś polskiej sricoły.
Obaj wzruszyli ramionami i roreśmieli się.
Kolega pokleoał Edzia po ra-mieoMi z wyżtzośdfl i powiedTiał:
— Ty myślisz. Edv. ż© iak będziesz chodził do tei iakieiś polskiej szlcółY to będńesz mądrzej-szj' od nas?
I obaj wybuchnęll drwiącym śmiechem.
Ale wtedy z Edziem stało sie coś dziwnego. Ogarnęła go złość i nagle obal wydali mu się głupi i riośliwi. Podnió^ głowę i wykrzyknął:
— A pewnie że będę mądrzejszy niż wy. Bo ja...
Tu Edziu urwał. Jak ma im pmriedzieć. że on sam chce chodzić do polskiej szkoły, bo w
tym roku będzie miał prawo tańczyć ten wspaniały taniec zbójnicki razem ze starszymi chłopcami w zcłpole? Jak ma im powiedzieć, że kiedy oierwszy raz napisał za marne list do babd po polsku, mama rozi^kała się ze wzruszenia? Ze w rodzinie ich był przodek, o którym dzieci w polskiei szkole uczyły sie w historii. Jak rm to powiedzieć? Czy nic bedą sie śmieli?
— Bo ja będę znał dwa języki a wy tylko ieden! — wykrzyknął jeszcze głośniej. Odwródł się i odszedł.
Koledzy stali i milczeli. A Edzio odchodząc czuł. że dobrze trafił To rzeczywiśde prędzej zrozumieli.
• • .
Owo zdarzenie miało miejsce dawno. Dzisiaj obaj synkowie pana Edwarda uczą się języka polskiego.
— A czy nie mają podobnych kłopotów, chodząc do polskiej szkdfy? — pytam pana Edwarda. . — Nie, najzupełniej nie.
— No. zawsze mogą odpowiedzieć w ten sam sposób, prawda?
Fan Edward spoważniał.
— Wątpię czy ich to spotka, co kiedyś mnie. Kanada jest dzisiaj innym krajem. Z Europy przybyło wiele różnych narodowości. Wszyscy oni podtrzymują swoją kulturę i uczą dzied jeżyka swych przodków. Koledzy moich synów sami chodzą do szk(U przy swoich kośdołach i organizacjach. Dlaczego polskie dzied miałyby czuć się gorsze i wstydzić się?
Uśmieclmij się
— No i co. Tadzia, nauc^eś sie czegoś pierwszego dnia w szkole?
— Chyba nie. bo mi kazali
jeszcze pr^rjść jutro.
■ ■■ • • • ■
— Poproszę o piwo do pisania.
— Jakie?
— Takie, co nie roiri błędów.
Retbiffuje AUm Żerańsha'
■ •
I
Dwie matki
I naszego życia
Opowiadała mi pewna pani: — Jakie te moje dzied są! Trudno je nauczyć, żeby mówiły po polsku. Zawsze trzet)a przy-ponunać: "mów po polsku, mów po polsku"... A jak wczoraj je-cłiaUśmy autobusem, one ni st^d ni zowąd zacinają mówić mię-d^ S(d)ą po polsku na cały głos. Mówię do nidi: "Nie rozmawiaj" de po polsku, bo inni nie rozu-miejią i to jest niegrzecznie".
A cłiłopak uśmiechnął się przekornie i odpowiada; "My dlatego rozmawiamy, żeby inni nie rozumicdi".
A dziewczynka dodaje: "Zawsze nas mama upomina żeby mówić po polsku, a jak teraz mówimy, to znów powiada, żeby nie...
' Rzeczywiście, przy rf)cych, którzy nie rozumieją języka, grzeczność nakazuje mówić tym, który wszyscy znają. Ale w tym wypadku domyślam się dlaczego dzied rozmawiały w autobusie na głos — chciały pochwalić się przed innymi że znają jeszcze'' inny język!
Zagadki
1. Zna idziesz go w grochu a także w prochu, nigdy zaś w groszku ani też w. prosdni.
2. Co to za panienka? Zgrabna iest i deiHu. Chodzi własną dróżką. Ma złociste uszko. Nie ma oczu. nosa.
A kłuje jak osa!
3. Z rana chusta biała
Z wiatrem się rozwiała.
• « •
RdHity: Co bzełia dodać do TOR" by otrzymać:
1. Miasto w Polsce
2. Woreczek
3. Człowiek, który gra na scenie.
• • • ' Meczygłóiwfca: Co musisz postawić przed lasem, a co za lasem, żeby móc usiąść i uczyć się?
• • •
Rozsypane przysloww: Poprze-stawiajde sylaby tak łły dały znane przystowie o nauce:
Jaś. u. cze. na. się. ery. go. nie. Jan, go. dzie, u, te. bę, nie, miaŁ
• • •. ' Rozwiązania z popnadniego
numeru: Zagadki: 1. Chleb. 2. podąg. Co dzied przyniosły z wakacji: muszelki, szysaJo. liście. Co robi ten pan: profesor. Żarcik: szk(ria.
"MARY'$ HAIR STYUNG"
«|wc|»lnc>fe inoilng ofclłdaalę ^wfct-ivV ^ kolofow AJite — irfJ**irfiTrttf
I trwate omliitTJiu 1211 Bloor SI. W. - Toraato 4
■m. pobUłn Łłimlwae A«c T«l. 532-5671 -otwarty wieczorami
W czasie pobytu w Ed-mootm ^maakua. 2 ińnie z których każda nuda odmienną metodę wjrdiowawczą i żyła w przekonania 00ńalaej słusznośd swego postulowania.
Pierwsza z ni^ siwa i dystyngowana dama, interesująca się psychob^ i w ogóle intelektualistka, owaźA że każdy cdo-wiek musi sam znaleźć swoją drogę żyda a rola rodziców jest dzieciom w tym dopomóc i starać się. by zawsze były szczęśliwe. Toteż gdy jej piętnastoletni S3m zaczął mieć poważne kłopoty w szkide. próbowała go namówić do nauiki drogą łagodnej perswazji
Niestety to nic nie pomo^. Rodzina była zamożna i cUopak mocno roąniszczony. Zabawa była mu w ^onie. nie książki Ostatecznie więc, gdy nie dostał promocji do jedenastej klasy, u-Uagał rodzic6« by mu pozwolili rzucić szkołę. Matka dężko to przesta. Był to wielki cios dla jej ambicji, złamanie się wszystkich raśneb. O mało biedaczka nie wylądowała w szpitalu dla nerwowo chorych.
Przekonanie Jednak o słusznośd swej decyzji, o prawie każdej jednostki do samostanowienia, pomogło jęj dojść do siebie.
Syn dzięld znajomościom ojca dostał jako tako płatną posadę w baniku, kupił sobie auto, czesał włosy w loczek ,na czole i wyglądał na atłsoiutnie szczęśliwego. Pytanie tylko, jak to długo liędzie trwało.
Oczyiriśde liez pomocy papy z tym wyksztdceniem posadka w śnieaio tńałej koszuli nigdy by nie była możliwa Gdyby też musiał sam poioywiać wszystkie koszty sw^ otńyjianla, mniej byłoby IrmAw^if na samochody. Cłdopak nie stoi na własnych no^udL Ponieważ jest jasne, iż me ma wiele możliwośd na awans w piacy, jego sytuacja materialna tiędzie raczej niede-kawa, gdy zeclice «ię ożenić. Ojca zawsze przy nim nie będzie, pierwsi^ kryiys ekonomiczny spowoduje \e%i zwolnienie. Czy za parę lat jako ^owa rodziny będzie wdaęczny matce za wy-nmuniałość — to znak zapytania.
Drugą matkę spotkałam na plaży. Przedstawiła mi swoją córkę, śliczną jasnowłosą panienkę w skromnej, twarzowej sukience. Z dumą opowiada o świetnych wynikach córłd na u-niwer^ytede. a gdy dziewczyna odeszła zwierzyła mi się. że i o-na miała kłopoty wychowawcze.
Gdy Jody skońc^ia cztema-śde lat, wpadła w towarzystwo
koleżanek, którym wszystko było w głowie, ale nie książki Zaczęło się godzinne wysiadywanie przed lustrem, dą^e proszenie o nowe stroje, nieustanne rozmowy telefoniczne z cłdopca-mi wymykanie się na randki, awantury o późne powroty do domu. Na Boże Narodzenie ta zdolna dziewczyna i do niedawna dobra uczennica przyniosła dwa niedostateczne stopnie. Rodzice zareagowali ostro, ograniczyli wydatnie rozrywki, pilnowali odrabiania lekcji Nie na wiele jednak pomo^. Dziewczyna miała głowę zaprzątniętą czym innjrm, nauka nie interesowała ją wcale.
Gdy w połowie zimy mimo kar i cią^ch domowych użerań nie było poprawy, rodzice odesłali ją do bardzo surowej szkoły z internatem. Nie pomo^ łzy i t^gania, ani rozpaczliwe listy. Matka uważała bowiem, iż młodzież w tak niedojrzałym wieku nie jest zdolna decydor wać o swej przyszłości i wymaga stanowczego kierownictwa. Jest to rodzina dobrze sytuowana, ale nie bogata. Opłacanie
szkoły r^-^^si^^^ bez «fiar. Zdaniem matki waHo ba^ wielu rzeczy się wyrzec, bjy skierować dziecko na właśdwedró^
— Gdybym zostawBa ją w domu — mówiłata mądra kolń^ — byłyby nieustanne awantury i to wiri^ęłtrit^r'fatalnie na nasze stosunki rodzinne. Pozostjdy-by tego ślady na tesztę naszego życia, bo z obu stron padłyby z pewnością ^zykre dowa. Lepiej ten trudny obomązek pilnowania zbłąkanej owiec^ oddać obcym.
Po paru miesiącach pobytu w intemade dziewczyna przywykła do surowego munduriia, do ^adko zaczesanych włosów i braku rozrywek. Zainteresowanie wróciło w stronę ka^k. Bardzo też czuła się szczęśliwa, ilekroć mo^ odwiedzić rodziców. Z ka^ym rokiem uczyła sie lepiej, szk(^ ukończyła z odznaczeniem. Dziś kocha swój zawód, do którego przygotowuje się na uniwersytecie z największą pilnośdą. Stosunki jej z rodzicami są idealne. Odczuwa boką wdzięczność do rodziców za materialne ofiary jakie dla niej ponieśli za ich mądrą de-cyję, za to iż nie pozwolili jej się wykołeić.
dla ayUSaSaA. wraz z >bwa i
nEBOtfoz___,
arf9|Z.|fźid)>,3' do iR^ami, kdięeg tany, VZ l(ulieab otai s
Koty I kocięta
POLSKIE BIURO PODRMY , HIGH PARK TRAYEL CENTRĘ
JEaZEOO t.UCKIC«0 IS74 Bloer n. W. — Toranto Oa». — TaL IC »M«W
PodrMe Indjrwfclialne. ■jUtŁiU. BUety okretowr ł wmototołe. Spnm*-diuii* rodilii. D«>Łuiii«iHf. Ortłł. PteAO, Jeeenlł plrnlyłne, p»cikl.B tekantwau — KaSalocI, prosiwiEty wjnyteoy na t#ifiDlff,
Tygodniowy rozkład zajęć
Ludzie bardzo zajęd mają na swym biurku kalendarz podzielony na tygodnie. Każdy tydzień ma siedem kratek jedną na każdy dzień. W te kratki wpisuje dę co się ma zrobić i załatwić tego dnia.
Powinniśde wszyscy mieć taki rozUad zajęć na każdy tydzień. Wcale nie żartuję! Może nie zdajecie sobie sprawy ale Wy. Czytelnicy, made bardzo dużo różnych zajęć, takich jak: szkoła polska, muzyb, ćwiczenia sportowe, iriywanie, zbiórki Juurer-sUe. zakupy, wizyty, biblioteka i wiele innych. Zupełnie jest na
miejscu wpisać je do kalendarza. Kiedy na początku tygodnia rzucicie okiem na następny tydzień od razu wiecie co made do zrobienia. A gdy koleżanka czy kolega proszą byśde się z nimi spotkab. wy zaglądacie do swojego kalendarza i mówide:
— W środę nie mogę, bo mam zbiórkę, ale w czwartek po szkole jestem wolny i chętnie z tobą pójdę.
Tak lepiej, niż potem mówić "zapomniałem że to dzień zbiórki" i przepraszać. A to się niektórym dzieciom często zdarza.
Piosenka o szkole
Słyszyde, dzwonek na was woła.
Ma w Etosie radość rozśpie>vaną.
To ja was wołam, wasza szkoła
W to wasze piefwsze S3±olne rano. Ct^opałd moje i dziewczęta Choć szara i wybadam skromnie, Lea zawsze jestem uśmiechnięta. Więc cłiodżde do mnie, chodide do nmie.
A gdy się szczejrze pakodiamy
Nic nas rozłączyć ^iż nie zdda,
Będnemy witać się u bramy
Godzien, wy ndodzi i ja szkda!
K. MUkusiyMd
Syrena Trayel UfliHed
Mieczysław Nicowski — Kierownik 2U2 Danchs SŁ TOTonto i Ont TeleCim 53^543^
NAJWIfKSZY ODDZIAŁ Ml CDZYN A RODOWE GO BIURA PO0R«tY
\ EiREOT mfEL BOREAO LTD.
W., Tefemo 28, Otf. - EM 24226
1926 raSUlGUJE WAS (M> 40 lAT SpKfaliM wyciMdci i okoil
ai-dmowe wydeoki do PoIsU samtrioCem oJnutowjna laiko 150100.
Wjrdccdd okrcto«« | miMilri«uBt lu^yMuaiM po prijłtttJf* caoaA
Nastawić
dlu, nwilłć
Stolnicę, wlHĆ dać wodę, zagńeićwi^ sto. WyrMńć staram^ lić na ezęśd, prgiayć -aby nie obsydido. Jatfta wyjąć środki, pokrajać « czkę, wymieszać z bóOą |
Każda część dasła ___
niediyt grubo. WykiainćT remką krążki, nakbdać n/^^^ dek nadzienie, krążki dl na póŁ Zl^ńać dokładnie! gi pierożków. Wrzucać na \ cą wodę, zamieszać. Gdy podi^yna odfaj wać. Wyłńó^ać łyżką na cedzak, przdlać gnry*. osaczyć. Wyłoórć na oaa» półmisek. Pcd^ nwtc^wi^i ma^m. Podawać z ufa^Ti' krem śmietaną. Tak sama i Mc pierog z
KRUCHE GWIAZDO 2 i % kubeczka nupa,iy|{g ta masła, 2 łyżki margujaj^M kub, cukru w mączce. 3 vam żółtka, skórka cytrynowa, 2 \ żki cukru krysztełowego |Ib|^ sypania, Ińa&o do posuuiaa nia.
PACdĆI, MtZEKAZY PIENiSlNe PRZEZ PBICAO ; iANiąUE TRADIN6 CO. LTD.
W omm ^ jił.- :^ ^fbiiMiio^ Oni./, , uimm -^2
welwB^kii sptawadi antdowydi}'lmMi*>V)n(, OM Ai» 4. Wcribam Ciiw»iiniilliiii PaapMly kMafylAta). ^ ftiliittiliwwgk fcillinwitlą^jll; .^^i
M6zniaaif--pizEE«z^
barn tpamj - - - — - - — - -
Kot jest zawsze pełtin gódno^ śd, dystynkcji i pewności siebie. Kot -— to indywidualność. Nie jest prawdą, że kot nie przywiązuje się do cdowieka, a tylko do miejsca. Kot jjotrafi odwzajemnić u(sude, choć nigdy nie robi.tego z pokorą i nigdy nie pozwala sobą pomiatać.
Kotek w miejskim domu sprania mniej kłopotu od jakiegokolwiek innego zwierzęcia. Nie hałasuje, nie brudzi, nie trzeba go wyprowadzać. Wychodzi sam lub sprawy toalety rozwiązuje się przez skrzyneczkę z chemicznym piaskiem niwelującym o-dór.
Większość kotów domowych z 25 znanych gatunków lubi spokojne życie. Kot może godzinami siedzieć bez ruchu na oknie, obserwując co się dzieje na ulicy lub Achając muzyki, którą wszystkie koty uwielbiają.
Kupując rasowego kotka trzetta zwródć uwagę, by miał czyste oczy insjy, różowy pysz-aek, błyśsczące, gęste futerko. Dobrze zwrócić uwagę na jakiekolwiek oznaki choroby, na przyłcład nadmierną chudość (gdy widać wyraźnie kręgosłup). Ihzetła wołając kotka sprawdzić, czy nie jest^chy.
Kode wymagania są niewielkie: własny kąt do spania, delikatne traktowanie, dwa razy na dzień trochę mleka i odrobina strawy — już można sobie zyskać kodą wdzięczność. Jeżeli nie wystarcza resztek ze stołu, praktyczne jest suche pożywienie, które łatwo przechowywać
i które nie iiap^a lodówki przykrym zapachem. •
Kos^^czek lub stare pudełko od kapeluszy wydane -starym ręcznikiem lub kawałkiem koca wystarczy, za posłanie. Kot nie lubi przeciągów i czuje aę bezpieczniej gdzteś wyżej, niż na podłodze .
. Nauczenie kociaka porządku nie jest trudne, ale wymaga trochę cierpliwości. Koty są porządne z natury i pojętne. Każdego ranka i wieczora trzeba posadzić kociaka na piaseczek, a także po każdej energicznej zabawie liib gdy wydaje się niespokojny, Gdy przetrzymać go ha piasku przez dłuższą chwilę, S2ybko zorientuje się o co cho-djd.
Sprawę ostrzenia pazurków o meble możpa skutecznie roswią-zać dając kotu kawić^ek. drzewa obszyty starym materiałem. Ile też razy kot zacznie draiKić kanapę, można odstraszyć go klaskając w dłonie lub trzepiąc gazetą. Nie. należy jednak nigdy kotka uderzyć.
Codzienne czesanie jest bardzo przydatne, mimo że każdy kot sam staramiie się myje. Podobno myde przynosi mu odprężenie nerwowe. Kot w rozterce wnet zaczyna szorować języczkiem po f uterluL
żadne zwierzę nie dwówna kotu w poczudu godnośd własnej, może dlatego kot był świętym zwierzędem w starożytnym Egipde, a w Siamie oddawano mu hołdy królewskie. ~
Mąkę przesiać, dodać ośiii margarynę, posiekać noÓB* kładnie mieszając, włoijt|a». siany cukier i utartą dEorie trynową oraz surowe jUKb. Ciasto szybko zagnieść,: na 10 min. pod pnyktyaa] lodówce. W^ować na 1/4 cala, wykrawać gwiazdki, smarować _ układać na blasze, posjrp^ó-krem krystalicznym, wstarićdi gorącego piekaniika 400P F.s 10 minut Gdy upieką się mife ty kolor, zdejmować gocitei blachy, układać na deseoeeś ostygną.
KRUCHE BAI ŚMIETANKOWE
i 3/4 kubeczka mąU, l/3fi» ta ma^, 2/3 kub. culora vi, 4 surowe źółtiuL bearź kub. mleka lub śmłł^nki, 2jt ja, 2 żółtka, p^ra knln adm 2 łyżki mąki kartoflanej bAtt-kurydaanęj, wanHia.
Przesianą mąkę pośdać t masłem, dodać przediany tdM i żółtka, zagnieść dasto, ■ji>' bić starannie i scrUco, poclai^ przykryte do lodówka na 181 nut Foremki na babeaki a wić na stole jedna obok dn^ Wywałkować ciasto, pD -'" iia wałku, pnykiyć mm \ ki wszystkie razem. Bęką pociskać silnie ciasto do faaaA wtłaczając do środka. krawkL Każdą forrankę dokładnie iHiy pomogr yim obu rąk. Skrawki zagnieść gotować tyle krążków dariaj^ stosowanych wielkością Oe .'^ foremek. ^
Krem: Zagotować ndefcj^ ja i żółtka utńćzcukrem,dBA| wanilię i mąkę zienńaczan^^ bić razem, wlewać doikimtfi: mieniem wrzące ńildco do^ tych ż^tek. wymieszać, tqi^ na m^lym ogniu nriesaHC* nabierze gęstośd Krem ostuctaić, włdadać d»l remek. przykryć krąźkaańi^ sto, dokładnie obdaiąć Wstawić na blasze do gaq^ piekarnika 400° F. Upiec M] snodoty kolor. Wyjąć, «»■_ ocUodzić. Każdą babeczk^^ rąc przez śdereczkę ohrói*-^ góry dnem ostrożnie gjteiycg deseczkę. UUadać na P«*^ po zupełnym ostudzenia Ir chodzi 25 bałieczek.
KRAKOWIANKA
1661--,
Mir ft im DEPARmEllt STOBES
Botee towary iio uddwej cenie 9nkt-iudi iden Jikoid 1 tanioid. Hacąc jgotówką pładde ńąjtani^-Obshigołemy
to Biens kosztuje więcej nH toww/ —wjr, no
"llgy wiąyiłkłeto^ w:ttpl «ło B iML
wlficei SDbcandiug,
ŚrKOŁA MUlYCZkA
TADEUSZA KOWICKIEGO trtO KOWKKI SCHOOL OT MUtlC) IOW Bloor Sł. W,-~ Teraofo — T«k Sł1.79S7
OGŁASZA SUPpCZiCIE. NOWEM SEZONU
- , iii,i.iv Ue^Birsk banoanii i gitaizei
■-' ■€f«ROwe::ftkcJ«.ij.v..i..:........... $8.00
tli- \i^Mi4.f&SiUA