JTR. 7
WIADOMOŚCI MONTREąSKIE
* HOUTELLES DE MORTBEAŁ ★ MONIHEAŁ NEWS
BIURA REDAKCJI I ADMINISTRAGI: 4617 Park Ave, TeL 288-1953
Redaktor: ADAM JURYK
W. Mozurkiewicz przedstawiciel: 4926 Dunn Av., C&toSt. Paul, Móntrćol 205> P.Q. ~ Tel. 766-6489—^ Przyjmuje prenumeraty i ogłoszenia
Liberałowie prowadzą w Quebecu
Wielki dziennik "La Pres^ se" w -Montrealu ogłosił.son-, uaż opinii publicznej na temat układu sił 'partii .politycznych w nadcłiodzącycłi wyboracli ' federalnych, w prowincji Quebec. Dziennik posiada własną instytucję badania opinii /publicznej, działającą od kilku lat i o-partą na naukowych podstawach', "zwącą się "Centrę de ^recherche sur l'opinion .pub-liąue^ — CROP. Instytucja
pozostałej części prowincji. Według 'niej (w dniu 30 września br.) było zdecydo^ wanych głosować na Partię Liberalną: 38;4.%; co okazuje się większym procentem,: niż mają pozostałe partie razem.
Na Partię Konserwatywno^ Postępową zamierza głosować 13.1%. na Kredytystów 10.2%, na Nową Partię Demokratyczną 5.1%, czyli razem: na wszystkie, trzy partie 28:4%, a; więc równo 10%
na Liberałów 38.4% na Konserwatystów 13.1% na Kredytystów 10.2% na NDP 5.1% Inni 0.8% Niezdecydowani 32;4.% Powyższe liczby: podane są
przeciętnym przeliczeniu na całą prowincję.
Mając już- jaki taki obraz opinii publicznej w doład-nym, ale bardzo ogólnym za-lysie możemy sięgnąć po bardziej interesującą opinię odnoszącą się , do. szefów pp-r.iczególnych partii. .
Z działalności Polsiciego Instytutu Nautcowego
Dalsze Unie odchodzą z CNTU
Centrala Konfederacji Narodowych ,ŻwiązkóW; Zawódó-wych. .— 'the Confederation
CROP przygotowała obecnieimniej, niż" zamierzają ankie-'of National Trade lUnions, interesujący sondaż, rzucająrjtowani złożyć głosów na Par-: CNTU — podlega dalszej de-cy obraz na sytuację .poli-itie Liberalną. Niezależni — zintegracji. tracąc .nowe gru-tyczną przed terminem ..wy-.'o.8%: Razem 29.2%. . py związków v zawodowych, borów. Zrozumiała : rzeczą i. .Ostatnio odłaczvłv się rod
jest, że ani ten, ani żaden! Do tego dochodzi rezerwa, ^^j^j _ związek'zawodowy
a ; więc niezdecydowani —
sondaż opinii nie jest przepowiednią, "lub tym mniej wróżbą, ale jest pewnego ro-clł:aju wykładnikiem nastawienia opinii; ludności.:
Dane te jednakże pozwalają ; przede wszystkim otrząs-nr.ć się z mgławicy wytwo^ rzonej przez codzienne, wie-i iokrotne młócenie i, międlenie .'wypowiedzi, liderów; działaczy, kandydatów; organiza;/ torów i macherów partyjr nych każdego stronnictwa .\y:. prasie, radio i. telewizji, na niezliczonych zebraniach. — Szary człowiek dostaje w ■'pewnej chwilirkołowacizny i •$.'nie jest w stanie rozeznać się :|w bieżącej sytuacji. Dlatego ■ffleż sondaż .ogłoszony w 'La ^Presse" przyszedł w samą po-,>;rę. .po .prostu jako drogo-śwskaż dla jednych dokąd iść ■^należy, dla drugich ostrzeżcr ■nie, żeby nie dali się jbała-r^mucić.
:c : Ankieta została skierowa-tna do osób zamieszkałych w |rei o nie metropolitalnym ćMontrealu, Quebecu oraz w
17.1%, odmawiający :udziału
pracowników dziennika ,"Le DeVoir"', którego członkowie
w głosowaniu 3.8%. odpo-j^jg j^^cą popierać linii poli-
wiadajacy odpowiedzi na ankietę 11.5%. Ta grupa- ankier. towanych wynosi aż 32.4%, stosunkowo dużo.- ale stanowisko ich można tłumaczyć dość dużym oddaleniem od terminu wyborów. Ta grupa hędzie podlegać różnym ,flukr tuacjom i zmianom, swojej opinii.
Nie wchodząc w dalsze szczegółowe rozliczenia, procentowe, .przeprowadzonego sondażu opinii widać: jasno,, że. zdecydowanych głosować jest:
tycznej' "'orientacje socjalistycznej'' CNTU.: Unia pracowników szpitala, St. :Jean d'iberville ■ zdecydowała w 90% głosów odejście -od
CNTU. Oba powyższe zwiąż- CNTU.
ki przeszły do nowej Centrali Syndykatów Dem.okratyczv nych -^CSD: powstałej z rozłamu w CNTU jako .protest przeciw /wprowadzaniu elementów. politycznych do: kie:^ rownictwa ruchu, zawodowego.
. Wobec osiągnięcia': porO;; zumienia, w spra.wie.: pracowników publicznych z rządem prowincjonalnym przez centrale związków zawodowych, ^przypuszcza -się,;, że więcej jzwiązków pracowników szpi-'tainych przejdzie: do,, nowej centrali GSD •; opuszczając
Jak będzie z szefami?
Razem 5 przywódców 33% przeciw-P;,E.Trudeau43>2%; Niezdecydowani/ 13.3%. ..bez opinii. '5:2% i ^odmawiający; odpowiedzi;;5.3%.- Razem/—; 23.8%.-/--:././/-/.;/. "/;•/.' ■.■.■■■■■//■
SALE D6 WYNAJĘCIA!
POLSKA KASA . OSZCZĘDNOŚCI
posiada dwije sale (dużą.i mniejszą) z "pełnym wyposażeniem, do. wynajęcia na: wesela, bankiety* zabawy taneczne, zebrania organizacji ... i towarzystw, odczyty. Bliższe informacje: Telefon 845-3534
79P.87
.: Sondaż ■ ogłoszony w '"La Presse"'. zajmuje się osobistościami politycznymi areny federalnej., jakkolwiek, nie wszyscy .pochodzą z Quebe-: CU, lub w nim.nie kandydUT ją. Ankieta zajęła się następującymi przywódcami, obok nazwisk .'których - podajemy wysokość procentu osób zainteresowanych, opowiadających się za nimi jako.przy-wpdcami partii. n",
P. E. Trudeau, Lib. 43.2%
C. Wagner, P.C. 11.9% R. Caouette, Kred. - 11.2%; R. Stanfield, P.C, 7.9%;
D. Lewis. NDP 1.1% R. Lahberte, NDP. Q 1.0%/
; Bardzo wymowne ; procentowo zestawienie zwolenników . wyżej wymienionych przywódców. partyjnych, o-czywiście biorąc ;pod uwagę klasę: polityczną poszczegól-iiych .-"szefów..,^ii i "n i
Oba- zastawienia, trzeba przyznać,; ?ą bardzo interesujące i pozwolą ,na. pewne rozproszenie przedelekcyjnej dezorientacji.
Na 30 walnym zjeździe Polskiego . Instjlutu Naukowego w Ameryce, odbyiego 30 kwietnia br. w N. Jorku, wprowadzono - ważną poprawkę do statutu wnoszącą/ułatwienia studentom zapisanym na studia magisterskie w-pi-su na. członków Instj-tutu, na prawach ^ kandydatów, opłacania obniżonej do połowy składki, jednakże . bez; prawa •głosu : i obieralności, V
Następnie wybrano do Rady Instytutu z oddziału montrealskiego pp.: dr A; Kaw-cząka, mgr E.: M. Kemnitza i mgr: Wandę .Stachiewićz. -Obszerne sprawozdanie z działalności Polskiego Instytutu Naukowego Oddział w lCanadzie złożył dyrektor Oddziału prof.; Tadeusz Romer, omawiając m. in. obszerny program odczytów i seminariów zorganizowanych przez Instytut w językach: polskim, francuskim ; i angielskim. Przedstawił w s p ó ł pracę członków Instytutu w opraco-.'.vaniu memoriałów i petycji złożonych władzom prowincjonalnym .i federalnym przez zarząd okręgowy Kongresu Polonii Kanadyjskiej: W styczniu 1972 Instytut, został przyjęty jako pełnoprawny członek.do Kongresu, ktd-ry uznał tę niezwykle pożyteczną placówkę naukową jako swego doradcę na polu; kulturalnym i naukowym. . Polski Instytut Naukowy j
pomagał młodym polskim u-czonym, artystom i studentom. Stypendium w wysokości 81.600 zostało ufundowane dla uczczenia pamięcigen. K. Sosnkowskiego, jak również przyznano zapomogę młodemu polskiemu artyście na wzięcie udziału . w mię-
dz}'narodowym k on ku r-s i e; skrzypcowym. Wydano zwięzłą, ilustrowaną pracę p. Wandy: Stachiewicz: o Mikołaju Koperniku w języku angielskim... ■ •
.Obecnie trwają • przygotowania w związku z projektowanym 3 Zjazdem Uczonych
i Naukowców Polskichi który odbędzie się w niedalekiej przyszłości na Uniwersj^tecie McGill w Montrealu. Poprzednie dwa kongresy odbyły się na Uniwersytecie Columbia w- Nowym Jorku w latach 1966 i" 1971. 'stale rozwijający się księgozbiór Biblioteki Polskiej liczy ponad 20.000 skatalogowanych tomów.
Awontyrci o podotki Metropolii
Nadrzędne instytucja me-, tropolitalna — Montreal; Urban Community ogłosiła projekt preliminarza budżetowego na xok 1973, zamykający się sumą $146.306;831. Wysoką pozycję stanowią ws± datki na policję.; wynoszące przeszło 97 milionów dolarów.
Zwiększony budżet, spowoduje zwiększenie podatków municypalnych w gminach podmiejskich należących do metropolitalnej wspólnoty montrealskiej o 14 centów na każde 100.' dolarów wartości realności, co przy - $30,000 wartości.. obiektu wyniesie'! $42 dodatkowego podatku..
Przeciw proponowanemu budżetowi i jego zasadom protestują żywo i bardzo ostro -przedstawiciele i mayoro-wie gmin podmiejskich. Żądają oni interwencji rządu prowincjonalnego oraz wglądu i dochodzeń w dziedzinę finansową i 'administracyjną;
Wystawa W. Kuryłłowicza
Przed : kilkoma dniami zo-^ stała zamknięta kolejna, któraś z rzędu wystawa obrazów Witolda 'Kuryłłowicza; ; u-mieszczona w. halu Air - Oa-nada.; w Place Ville Marie. Jak zwykle interesująca: i jak zwykle przynosząca wciąż nowe: elementy w dojrzałej; sztuce Kuryłłowicza. Mimo; różnorodnej tematyki i techniki, sakramentalnym tema-, tem jego były i pozostaną konie. One to stanowią główny ■ magnes;przycięgający licznych amatorów, jego,. obrazów. Chociaż element kobiecy wstawiony tu .i. ówdzie jako urozmaicenie pejzażu też jest. niemałą przynętą.
Bo figurynki ujęte nowocześnie, w rozkosznej mgiełce niezdolnej':do dostatecznego zakrycia, kształtów zostayia-jp w oczach na długo kurył-łowiczowski. obraz.
. Dlaczego. tak jest?; ^Musielibyśmy zajrzeć wgłębię duszy, artysty aby; dogrzebać się mocy jego ekspresji; któ rą zdolny jest operować i wywierać na widza. Ale zostawiwszy na: boku frazesy i a-luzje oddajemy głęboki salut wszystkim; szkapom i chabe-tom Kuryłłowicza. przypominającym nam uroczy i zapadły świat, który w nas tkwi, ale już-nie wróci, (s) ■,
ITOEUSZ KONBm b.a., llm.
ADWOKAT
7*1. Blure: 842-5504
»St. J«nw St. WMł, polc«i MO
MUnk.M44532 iMontrMi
Jan Karczewski
\
Prawa autorskie zastrzeżone Copyright by Polish Alliance Pres's Ltd.
; W domu wymówił się bólem głowy od iwspólnego obiadu i zamknął w swoim pokoju. Beznadziejność sytuacji pogłębiał ■jeszcze fakt,: że Lipkowski:przedwczoraj: : wyjechał w Kielecki do ojca. króry ■tam posiadał jakiś niewielki folwarczek. : Lipkowskiego: było: Skrzypczakowi brak: tym więcej, że — jak już zaznaczyłem poprzednio — cała strona praktyczna przedsięwzięcia była jego wyłączną dziedziną.
Siedział więc dr Skrzypczak w swoim pokoju i patrzył w otwarte drzwiczki pieca, w którym wiły się sczerniałe karty; "Joanny Ney"': Po kartkach z prawie wi-"docznym jeszcze tekstem biegały złote mrówki iskier, zjadając skrzętnie resztki palnej substancji.' Godziny szły za kwadransami, minuty skakały bez przerwy po ■swej idiotycznej ścieżce..."Joanna Ney" spopielała od dawna.
Szósta... Siódma... ósma... Dziewiąta.... Jedenasta... Dzwoni telefon. ■;
— Tak.;, jest; ale zdaje się, ■ że: śpi;., nie, ale bolała go głowa:., prosił, żpby nie wchodzić do pokoju... mogę zobaczyć, ale czy ta naprawdę coś pilnego, niech pani chwileczkę zaczeka. — Antoś, Antoś! Jakaś pani prosi ciebie koniecznie do telefonu, czy możesz przyjść?—. zapytała pani-Skrzypczakowa.
V.
Pięć godzin, które dzieliły chwilę rozstania dra Skrzypczaka-z Wiśniewskim i panną Nelly, tylko w pokoju doktora zda-
" wały się być pozbawione, większych zdarzeń. r-Nie zapominajmy, że ffd" 18 marca każda sekunda niemal: miała większe znaczenie niź miesiące; przedtem. Otóż po pierwsze — panna Nelly dość prędko zdo-
/łała pozbyć się Wiśniewskiego.
Po prostu zaczęła go usilnie przekonywać, że najlepiej aby zjedli obiad razem
■ gdziekolwiek a potem: poszli na jakąś rewię, niesłychanie ciekawą/Nawet umówiła się już z Felą i Melą, ie pójdą razem. Wiśniewski widzą miłą perspektywę wieczoru w towanystwie dwóch antypatycz^ nych czupiradełek, za które będzie musiał w dodatku pładć bilety, szatnie, pomarańcze i Bó^ wie co, oświadczył, ie ma niezwykle pilną robotę i:źe marzyć nawet nie
; może o c^ymś podobnym: OlMje wiedzieli, że dyplomacja icłi była syta aż nadto bia-
l
łym ściegiem, ale w danym razie odpowiadało to im obojgu. Wiśniewski jednak, żegnając się z Nelly, rzucił jakby od niechcenia z wyraźną intencją; popsucia jej na parę dobrych dni humoru.
— A zresztą, wiesz, diabli wiedzą, co ten Skrzypczak naprawdę zakwasił w swoich ampułkach. Co do mnie, zaraz idę do domu l muszę zdezynfekować dokładnie pokój i siebie.
Słowa te; jakkolwiek powiedziane z wyraźną intencją zastraszenia, zaczęły gnębić Nelly naprawdę.Idąc w stronę domu, prze-myśliwała nad wszelkimi znanymi jej sposobami zabezpiecznia się przed możliwym nieszczęściem. Widziała kiedyś maszynki do rozpylania formaliny, było to już dawno, kiedy była mała, po jakiejś odrze czy czymś podobnym. Pamiętaładokładnie nieznośny zapach, jakie w przeciągu szeregu tygodni potem zionął ze wszystkich kątów mieszkania.; Projekt ten więc musiał paść; oczywiście. Wchodząc do mieszkania, postanowiła użyć jodyny... to dobre. przecież dp wszystkich, ran i tak dalej. Posłała: nawct służącą po buteleczkę i pędzelek, ale uprzytomniła sobie zaraz, że nie mogłaby się przez cały czas działania jodyny pokazać ludziom. Prawda, można-by zostawić twarz i ręce dokąd potrzeba, ale roześmi^a się sama do_siebie, bo to przecież było niewykonalne; od jodynowania trzeba było wyłączyć prawie połowę ciała, dekolt, nogi aż powyżej kolan, a zresztą przecież na d obrą sprawę młoda kobieta nie ma centymetra kwadratowego skóry, który by mógł pozostać niewidoczny prztó dłuższy czas, przynajmniej dla paru wybranych. Nie mo^a przecież dobrowolnie opuścić tych wszystkich słodkich sposobności, które ją miały; lub mogły spotkać w ciągu najbliższego tygodnia.
Postanowiła więć użyć tego nieśmiertel-: nego remedium dziesięciu pokoleń -kobiet, LARENGODRY antycznej, dziś zwanej wodą kolońską. Fakt jednak, że spirytus wysuszał jej skórę i powodował nieprzyjemne ; łuszczenie, zwłaszcza na: nosie, powstrzymał ją od tego. Zresztą znalazła inne W3^'ście, 'po prostu wpadło jej nagle do głowy w chwili poprawiania twarzy przed lustótiem, ie dr Skrzypczak jest najprawdopodobniej włamywaczem.
— Nic inn^o, cala liistoria x balcteria-
.: mi była tylko pretekstem. Dlaczego pytał ;
' tak dokładnie o położenie, skarbca? Wiśniewski.przypuszczalnie jest także w-zmo-: wie, naturalnie. Mało brakowało,'żeby i. ona stała: się. .wspólniczką. Przecież tyle widziała już podobnych spraw w kinie — niewinna kobieta - ściągnięta /podstępnie, : przez bandę włamywaczy. Kobieta, jest^ zawsze wyzyskiwana, ofiarowuje swą naj-'; gorętszą miłość, a oni widzą;w niej tylko sposób dojścia do pieniędzy. ,
— W duszy Nelly nurtowały dwa uczucia, ' oba bardzo zresztą przyjemne, gdyż stawała się, jakkolwiek było, centralną osobą sensacyjnej afery; pierwsze,touczucie:nie^ kłamanego podziwu, dla Wiśniewskiego, że okazał się włamywaczem, gdy ona uważała do dotychczas za takiego sobie mocnego kretyna,; drugie zaś, górujące nad wszystkim, to chęć zdemaskowania podstępnych machinacji.
Każda kobieta jest urodzonym detektywem i konspiratorem, powiesz jej, że czegoś wiedzieć nie powinna, postąpi: zawsze, jak Ewa Adamowa i w każdym .razie zaspokoi swoją; niezmożoną-chęć zgłębienia tajemnicy.
Nelly widziała jasno, że musi dojść do jądra sprawy, co potembędzie, nie obcho-■dziło ją tymczasem, widziała jednak szereg; możliwości zachęcających. Mogła, na przykład, być takim siwym- urzędnikiem ; który oddaje swego wnuka w ręce sędziego, również siwego, a: potem pada, rażony apopleksją. Mogła też wykryć-zamach, uzyskać wielką nagrodę i ofiarować wszystko na biedne "dzieci; Mogła po uwięzieniu Wiśniewskiego nosić mu skromne paczki ; do celi, być wierną KOCHANKĄ APASZA, i; asystować nawet z zimną łzą w oku przy jego egzekucji. O, rolę tę odegrałaby zna- . komicie z... rozwianym włosem.;
Na razie: jednak należało działać.
Do telefonu... Zajęty?... Proszę płacić. Trrr. Trrrr. Trrr.
— Alluu.
— Kamil, to ja... Ty zawsze na .stano- . wisku. Masz czas?
— Dla ciebie zawsze, cO;znowu się stało?
—- Gzy możesz do mnie przyjść... zaraz? :
— Teraz nie,, ale przecież będę, jak mówiłem, o jedenastej... przepraszam — momencik.
Kamil widocznie zasłonił mikrofon, gdyż poza szmerem własnego oddechu Nelly nic nie słyszała. ' — Słucham — rozległo się znowu w telefonie. Mówiłeś, że chcesz się ze mną widzieć?
■—i. Nie mogę ci tego tak powiedzieć..: ale pr^jdź do mnie zaraz Jak tylko będziesz mó^. Błam ci do powiedzenia coś naprawdę ważnego. Coś z twojej specjalności., naprawdę, przyjdi zaraz, bo się boję, że tu kiida chwila jest ważna.
: — Czekaj,; jak tu zrobić... jeżeli teraz wyjdę,.to będę musiał przełożyć sobie pewne rzeczy na potem i; wieczór przepadnie. Czy to naprawdę coś tak ważnego?
— .Meż naprawdę.
— Więc; dobrze. Teraz mamy godzinę... przepraszam na;chwilę.': ' ; ; ..
:"Znów przerwa na kilka :minut, znaczona tylko cichymi; trzaskami usiłujących się : włączyć .interesantów.. / -,
— Alloo... Jesteś? teraz mamy wpół do siódmej, jeżeli tylko będę mógł, przyjdę kwadrans przed ósmą, dobrze? A jeżeli nie, to dopiero o jedenastej, jak mówiliśmy.
;• — Dobrze, do widzenia, czekam. ;
Nelly powróciwszy do, domu z apteki, gdzie prowadziła rozmowę, pośpiesznie zmontowała pokój; Polegało to przede wszystkim na zasłonięciu okien i ułożeniu fantastycznej piramidy z poduszek;
Punktualnie piętnaście minut po siódmej zadźwięczała przed kamienicą trąbka samochodu i po chwili bez pukania wszedł do pokoju szatyn, ubrany bez zarzutu, nieprawdopodobnie; w7pomadowany i od-prasowany. Dociągnięcie, przejawiające się na pierwszy rzut oka w ubraniu, przy dalszej obserwacji przebijało jako dominująr ca cecha nowoprzybyłego: w mowie, ruchach; wyrazie twarzy... we wszystkim. Szedł krokiem człowieka, podkreślającego wyraźnie, że jest akurat taki sam, kubek w kubek, jak inni, który jednak przy;tym jest najzupełniej pewny, że nikt w to nie wierzy.
Mimo woliwprost nasuwało się twierdzenie, że dla kobiety takiej jak Nelly był to jedyny po prostu typ pogromcy-kochan-ka, przygniatający ją zarówno inteligencją jak i wyrobieniem. Tak też było w istocie. Nelly zmalała w jednej chwili z niepokojem obserwując czy powód alarmu, jaki podniosła, uzna pan i władca za dostatecz-"nie ważny. ' : ^ Widzisz — zaczęła ciągnąć go na kanapę — mam pewne dane, że na skarbiec Banku Polskiego planowany jest zamach.
— Co ty powiadasz?
Naprawdę," są ludzie.-którzy przeze mnie usiłowali się dowiedzieć; jak jest ten cały skarbiec urządzony, gdzie leży zapas dota i wszystko, wszystko w najdrobniejszych szczegóbch.
— Musiałaś coś pokręcić, nie wydaje mi się to możliwe.. ; ;
Nelly zacz^ opowiadać. Nie przekonać Kamila,. znaczyło, skompromitować .si^ nieprzyjemnie. W opowiadaniu swoim zmuszona była dopuścić się pewnych li-: -cencji ze względu na rolę, jaką Wiśmew-skł co pewien czas w tym pokoja odgrywał Uznjda takie kwestię bakterii za mah> znaczący szczegóły gdyż uważała ją za pretekst.
Montreal Urban; Community. . Głównym; zaś celem w o-becnej-fazie instnlenia Montreal Urban Communitj' jest; przeprowadzenie: scalenia po^ licji 28 gmin miejskich i; wiejskich na. obszarze /wyspy montrealskiej — w jeden korpus .policyjny. Minister sprawiedliwości Quebecu —. Choquette dąży całą siłą do reorganizacji policji-na: terę-, nie / Metropolii,: :\ uważając słusznie, iż będzie to jednym z czynników zwalczania fali zorganizowanej przestępczości ;i,,:ringów gangsterskich;:
Wszystkie; gminy - otaczające obwarzankiem Montreal, zawdzięczają swój rozwój ■ i byt dynamicznej metropolii. Żyją w jej cieniu, ciągną z tej sytuacji korzyści, lecz nie chcą ponosić kosztów i odpowiedzialności : wynikających z administracji wielkiego; konglomeratu miejskiego liczącego i około,. 30% - ludności , całej,' prowincji. Wątpliwym wydaje, się, by jakiekolwiek interwencje, memoriały i petycje, , oskarżania o •:legalny ,rabunek:' odniosły, jakiś ,skutek.. Parlament pro^ wincjonalny,: wydał ustawę, która przewiduje przejściom we trudności wynikłe z oporów, opinii społecznej ,w o-kresie; scalania i reorganizacji municypalnej :, obszaru metropolitalnego Montrealu,
wnosząc postanowienia, zapobiegawcze.- umożliwiające rc::^ alizację procesu; scaleniowego. Mogą one mieć; charakter drastyczny.; jak np.^wy-żf^j cytowana sprawa automatycznego "iiprawomocnienia preliminarza budżetowego, ale za to zdecydowanie zdążają do; głównego :: celu —-wprowadzenia ładu administracyjnego, ujednolicenia; struktury bezpieczeństwa i uregulowania wielu , innych dziedzin niezbędnych do pra->vidło wego za rząd zan ia par 0-milionową masą ludności.
Imprezy w Montrealu
.7 listopada —; przj'jazd statku -Stefan Batory"; do .Montrealu, odjazd 9:,listopada.
■ 10 listopada —, ■•Trędowata" dramat.' Teitr Łódzki, w saliPlateau Hall; ,
12 listopada — ''Święto Oręża P.o!skiegc'-. :.. :■ ; 18-19 listopada. —;- Kiermasz Komitetu Pomocy Dzie--ciom. Polskim, w salach; szkoły D'Arcv McGee. ' ;
2 grudnia — Bal PTWP. Dom Pols.ki' im. AT;'Koperni-; ka.
2: grudnia. — :;.Tubileuszo-. wy bankiet i bal Koła SPK .\r 7.
31 grudnia — V/arszawska, Noc Sylwestrowa Koła ..■\K;;',;
Poloniki w prasie
. Parę tygodni: temu w jednym z, angielskich pism co-; dziennych znalazła; się notat^ ka: o,ks. Włodzimierzu Baka-nowskim,; pochodzenia rosyjskiego, wychowanym : w Polsce przedwojennej, w Poznaniu, z wykształceniem technicznym (inżynierj,:; podczas wojny służącego w szeregach polskiego, lotmętwą na 'Zachodzie. Osiedlony: na stałe w Kanadzie,: W. BakanoWski zostawił stan laicki i po odbyciu: studiów teologicznych został: zakonnym: księdzem, katolickim. Jak na jednego Człowieka dostatecznie barw-! ńy przebieg życia. ■ : ■-■ •
Reporter gazety beztrosko podai, że; ks. W. Bakanowski był podczas wojny w RAF fRoyal, Air Force);-^- Polish Section,: tak jakby polskie lotnictwo; bojowe -w Anglii Było sekcją piłki;nożnej R.-\F. Oczywiście nie przypisujemy ks. Bakanowskiemu użycia takiego określenia, ale też w takich przypadkach, celem u-niknięcia ■ fałszywych inforr .macji, w prasie, trzeha dokładnie . informować'; .swego prasowego rozmówcę. Chyba tego można wymagać od byłego lotnika.
żace. Mapka; obejmuje',NRF.,; .\RD. Czechosłowację. Węgry a także i Polskę.
Ale jaką ;Polskę? Właściwie nijal>ą.
Normalnymi liniami; granicznymi jest opasana współczesna ,: PRL zaś przerywany-; mi: liniami; wyznaczone , .są przedwojenne; granice nie-, mieckie; Biegną sobie one wewnątrz terytorium, jaklly w proteście przeciw dziejowej; i: niezmazalnej krzywdzie uczynionej Germanom. Nie ma za to, żadnej linii-, przervwanki po wschodniej stronie granicy PRL, bo status quo anfe, na wschodzie nie istnieje,
I to ma być nowa Europa; '•L'Europe des \Neuf", jak' głosi napis; .Akurat dzisiaj w październiku "1972 roku. : : Napisaliśmy do ;"La: Pres-.se" krótki list; bez propozy-,, cji. ale z sugestia: odłożenia szacownej kliszy; do .lamusa,■: a przynajmniej nie;publiko-
wania jej do czasu ■'zimnej wojny".
nowe]
W francuskiej; '"La. Presse!'.; razem z artykułem o Europejskim ; Wspólnym Rynku
WYSTAWA OBRAZÓW; A. O. FERWORNA . Pod patronatem ;;konsula francuskiego p. Ethien Col-cas odbędzie się wsali Union-National. Francaise, 429 Vi-ger. Street, wystawa obrazów
zaplątała się niedawno stara i polskiego art.ysty; malarza klisza z mapą przedstawiająca kraje; należące do "mar-
che commun"; oraz kraje eu- j we wtorek, dnia 31 paździer-ropejskie do "niego nie nale- i".ika br; ogodz. 8 wieczorem.
Alek.5andra Oleśko-Ferwor-na; Wernisaż odbędzie ; s^ę
Wyjazd do Polski
W piątek.; 13 października jorezentuje wzorcowy gatunek br. "na""pokładzie ;polskiego
na pokładzie transatlantyku: "Stefan Bato-ly" wyjechał do Polski na stały pobyt p. Jan Łukasz Pą-gowski.. Popularna - postać wśród Polonii montrealskiej, członek kilku organizacji, pia-
Eurooejczyka z dobrych,"starych" czasów, mimo iż wygląd ani: umysłowość; nie świadczą o jego skromnym emerytalnym wieku.
Po przeszło dwudziestu latach Dobytu w Kanadzie wy-
stował szereg funkcji kie- jechał do Polski pchnięty nie-rowniczych w- ubiegłych la- Jiko okolicznościami zyciowy-tach.D^iennikarz z zawodu, z 'mi. Mimo licznych pnyjaciół powołania poeta i pisarz zo-, i ogólnej życzliwości ^czuł. się stawił nie jeden ślad pisarski Fr.motnvm po śmierci żony, za sobą w kanadyjskiej: pra- j nieodżałowanej Myszki. Wra-sic ^-polonijnej, szczególną :ca do Polski, choć nie dó ro-sympatią, darząc nasze pismo | dzinnych stron wileńskich, "Związkowiec", może ze ale do Warszawy, która "razem względu na węzły przyjaźnisz rodzina winna mu je "zasta-
zadzierzgnięte z naszym naczelnym redaktorem podczas kampanii wojennej, gdzie o-baj tak szli ;"z ziemi włoskiej..." aż los ich zapędził óc Kanady. A może po prostu klimat "Związkowca", bliższy umysłom liberalnym i nie ze-
pić. Miejmy nadzieję, że znaj^^ dzie; tam wszelkie warunki znośnie układające żywot poczciwy poety i pisarza, może otwierające nowy; rozdział w jego twórczości której oby nie zawiesił na k^U; Z tym samym aktem stiTelistym
standaryzowanym, bardziej, zwracamy się do Opatrzności, . nu odpowiada. Łukasz, jak by czuwała nad' losem przy-
go powszechnie się zwie, człowiek o głębokiej kulturze, n-formowany w środowisku. o dużych tradycjach narodowych, tak rodzinnych jak silnych i uniwersyteckich, posiadacz dyplomów dwóch wydziałów Alma Mater Vil-nensis czyli UnWersytetu Stefana Batorego w Wilnie, re-
rzeczonych Związkowcowi esejów, opowiadań i poematW, chociaż wolelibyśmy ' zręczne satyry, których mistrzem jest Łukasz.
Bujającemu się jeszcze 'w tej chwili na Atlantyku Luka^ szowi, życzymy dobrych wiatrów na oceanie i' łagodnego z^j^pŁJtoJczyźnie, (a)