1 )U'
- "ZWIĄZKOWIEC", UPIEC (JULY)
STEOHA 7-m
pięćdziesięciu ^ Irlandii her-iów, która żnych. Bai Si? wielką aCf.:
W czasie rozpc^ skonfroiitowS i szlachcic€in,M^ o utrzymjT^j^ bandą. ^
• człowiek m aszej szajki" sędzia do osfaj.
»ojrzał na szW Jdizał: tylko hóDoft
A. CROROBA
•zyjaciół urząda izorzędną pophj m z hotelów j
u nocy jeden I na dół i rafmt
tcie tu lehna! 1 mamy, jaraii;
i przyprowai; oktora.
-Dentysta---
*ffiny od 10-12 i od 2^. gSmi zamówienia. Mówi po polsku i ukraińsku. i«gB. Lakeshore Eoad Toronto - TeL N.T. 6888
Dr. W. J-
LEKARZ! CHIRURG ,
fifldzłny: wieęz. 7-9
SljSlithiirst 8t Toronto
Telefony: ji^ WA 1344 ReŁ ŁO 4001
Office: EŁgln 0508
ADWOKAT - NOTABIUSZ
Zabtwia sprawy wieczorami i na zamówienie.
Rflom 201 Northern Ontario
Bołldinf iit Bay St. Toronto, Ont
u właściwie je^ nie jest, jJerf iczyna ślepn^, vdę? AjaKe^^ ^
ięć minut temC i w cyJ
naszego ? pod d
widział, chi po ca^ pobji
Biuro WA6944, Rez. ME.3779
LOUIS j. mm
ADWOKAT — NOTABiUSa SUDondas VF. róff Spadlna
TORONTO —
ONTARIO
PSTWA
drzwiach zabj
ko we czuń dowoliy oziei' szędzie są upnj
POIiSKI ADWOKAT
IL L. KUTEIEY, LLi.
Pokój 107 — Tel. WA: 6445 ADWAKAT - OBROŃCA
414 Bay St. Toronto.
Res. GL. 6932
Dl
z GABDIAN
[i aptekarskiej f iją własną POL CĘ. Recepty WT: ŁO uważnie, ienia w Toront Wypełnia recept a cenach umffl 'osyłamy witani nę, streptomjtf oież wsystkfcf irstwa.
HIIDLOWY
Polskich Kupców i Przemyd. w Toronto, Ontario
Feliks
Agencja Asekuracyina 65 eavelpck St. LA. 6433
& P.BiMez, 1.1.
Bncbalter Książkowości Doświadczony wykonawca "Income Tax" dla interesów. «2.Wriffht Are. WOfi. 1698
BIson
Zakład Fotograficzny }14 Tonge St. AD. 9565
Sklep Towarów Spożywczych 178 oneen St. W. WA. 6422
Kanada jest jednym z największych producentów na świecie. Większość pokarmów niezbędnych dla dobrze zrównoważonego odżywiania się jest produkowana tu, na miej scu. Ale mylą się ci, którzv sądzą, że trzy obfite posiłki na dzień zapewniają organizmowi należne pożywienie. Ważnym jest aby na przestrzeni tygodnia dana jednostka spożywała niezbędne ilości odpowiednio dobranj-ch elementów odży\vczych. Inny mi słowy — nie tyle ilość pożywienia decyduje o należytym odżywianiu się, co dobór. Tak zwana Kanadyjska Rada do spraw Pożywienia ustaliła należytą proporcje różnych pokarmów, która od^ powiada tutejszemu klimatowi i powinna być przsstrzega na, jeśli się chce pozostawać w dobrym zdrowiu i posia-dać niezbędną energię do pracy
W ciągu dnia powinno się spożyć: Mleka — dorośli ćwierć do pół kw^arty, dzieci 5r- trzy czwarte do jednej wwarty. Owoców — raz na dzień jakiś owoc cytrusowy (pomarańcze, lub grapefruita lub sok z tych owoców, względ nie z cytryny) oraz jeden pomidor, względnife sok pomidorowy. Pozatym trochę innych woców. Jarzyn — co najmniej ras na dzień kartpf le, co^najmniej dwa razy na dzień inne jarzyny, często su-.rowe (sałaty wszelkiego rodzaju, itp.). Pokarmy zbożowe raz na dzień tak zw. "cereals" lub "breakfast food" i eonaj-mniej cztery kromki chleba,
tak zw. "Canada Appro^red
Vitamin B. Bread" z masłem. Mięso i Ryby — raz na dzień mięso, rybę, drób. lub pożywienia zastępujące mięso, jak fasola, groch, orzechy, jaja lub ser. Poza tym trzy razy na tydzień jaja i ser. Powinno się też często jeść wątrobę, która zawiera wiele bardzo ważnych elementów. Dzieciom i kobietom w ciąży powinno się dawać olej ryl)i (tran) jako źródło witaminy D.
Należy uż>^vać^ sól, do której specjalnie został dodany jod, tak zw. "lodized Salt".
Pamiętajmy, że mleko jest najważniejszym pożywieniem. Niestety 30 do 40-tu procent Kanadyjczyków nic pije dość mleka. Naogół w Kanadzie je się dość mięsa, ryb i jaj, lecz zbyt mało jarzyn i owoców.
Młodszym dzieciom nieraz trudno jest wytłumaczyć, że np. szpinak jest bardzo dob-dy dla ich zdrowia. Ale starsze dzieci stosują się naogół chętnie do rad zawartych na specjalnych kartkach rozdzielanych przez "Junior Red Cross". Ponieważ rady te pochodzą od organizacji młodzieżowej więc młodzież przyjmuje je chętniej.
d^c na wimdi liat^ bobkowy i kilka plasterków cebuli. Nazajutrz wyjąć mięso z sosu obrumieniÓ na patelni z obu stron, poczem pmłożyć do głęłmego rondla i zalać sosem w którjrm aię marynowało, zmniejszyć płomień i dusić zwolna pod nakryciem przez 3 1/2 do 4 godzin. Po ukończeniu, pieczeń wyjąć a sos zaprawić odrobiną mąki. Do tej pieczeni podaje się kluski kładzione lub tłuczone kartofle.
HERBATA NA ZIMNO . Z OWOCAMI
PIECZEŃ DUSZONA Z POMIDORAMI
4 funty pieczeni (rump lub round bone) włożyć do głębokiego naczynia i zamarynować na noc w następującym sosie:
1 puszka no, 2 soku pomi-dorcfwego, 1 łyżeczka soku Worcestershire 1/4 łyżeczki musztardy w proszku, 1 łyżeczka soli. Wszystko razem wymieszać i zalać mięso, kła-
E1.W.
iez
HTszelkie asekuracjć. r0bm207 3» Bichmond W. WA. 2661'
Badia, Rowery, Pralki 625 Qneen St % EL. 8583
■ ■ : 7
lY 7
LLATION Z EU)
NOWMO ^
bja~ hfie
yS3*£i o' }tniccyini< piearanto-
Obawie męskie, dziecinne. — N. T. 32-88 1219 Lakeshore, Lonś Branch
a
miejsc na rzymać u urze bile-ntien Ho*
Kontraktor Buiclówlany Ul Strachan Ave. AD. 1835
Sklep Jubilerski 1U8 Dnndas SL W. LL. 0477
J.
Krawiec i Kuśnierz 2783 Dondas St. W. ŁT. 6493
Radia, Rowery, Pralki U!0 Qaeen £t. W. WŁ, 1539
1 łyżka herbacianych liści 4 filiżanki wKtącej wody ' Podrobionego lodu
Miałkiego cukru do smaku
Miętowych liści •Cienkidi plasterków z cytryny
Dowolną ilość czereśni truskaw^, ananasa lub malin. Wrzącą wodą polać na wierzcliu herbacianych liści i tak zostawić praez 5 minut. Szklanki zwilżone wodą tylko dookoła wierzchu, potem unia
Paryianie są dowcipni. A cóż dopiero mówić o takim folozofie życiowym i bacznym obserwatorze ludzi i zwierząt, jakim jest dozorca w paryskim ogrodzie zoologicznym!
Oto pewnego słonecznego ranka, jakaś gorąca przyjaciółka ł zwierząt przyglądała się z wielkim zainteresowaniem hipopotamowi pluskającemu w dużym basenie i karmionemu różnymi smakołyka mi przez elegancką Paryżankę.
— Czy może mi pan powiedzieć — zwraca się ona do dozorcy — czy to jest on czy ona?
Zgorszony zbytnią ciekawością dozorca odpowiedział
z pełną godnością swego stanowiska:
—Madame, ta sprawa winna interesować tylko i wyłącz
czane w miałkim cukrze napełnia się podrobionym lodem, na wierzchu ^którego wlewa się filiżankę herbaty, dwie łyżeczki owocowej konserwy, pół plasterka cytryny i trochę mięty.
KOBIETA STAŁA SIĘ MĘŻCZYZNĄ
___________ 1 lOfflŁ — Meble do Każdego
pokoju. Radia I rtóise przyrządy elektryczne.
Wykonujemy na ..zamówienia . najnowszego ..«tylu "cheatcr-
fields". Studio Couches, Materace i Kołdry.
Bobot:^ soUdna i gwarantowana. — Piotr C«eeh, właśdeteL
YONTCERS, NY. — Niejaka "Miss Joan" skarżąc się na bóle żołądka poszła do lekarza, który między innymi stwierdził, że dziewczsma posiadała cechy obu płci. Wjn-a-ziła ona życzenie być mężczyzną. Sprawę załatwił chirurg i po 23 latacłi chodzenia w sukni "Miss Joan'^ ubrała spodnie, jako dorosły odrazu i prawdziwy mężczyzna.
Operacja się udała całkowi cie. Nazwisko jednak pacjentki zamienionej na mężczyznę, zatrzymano w tajem-nicv. Wiadomo tylko, że operacji dokonał w szpitalu w Yonkers dr, Louis W. Mara-t^entano. "Misaf^ Joan", która teraz jest "Mr. John", wyjeżdża z rodzicami na południe, nie chcąc wśród znajomych wzbudzać niepotrzebnej sensacji. Czuje się ona znakomicie w nowej roli i twierdzi,, że będzie miała duże zrozumienie dla "słabostek płci słabej", i 1^1
nie jakiegoś drugiego hopo-potama!
INDYJSKA LOGIKA
W czasie wielkich upałów, panujących w Kalifomi, na dachu piętrowego domku w Hollywood ."plażo w a ł a" piękna artystka filmowa. W pewnym momencie dziewczyna zasnęła i stoczyła się z dachii, przyczym szczęśliwym zbiegiem okoliczności wpadła do śmietnika, który złagodził upadek. Artystka zemdlała ze wzruszenia.
Przechodzący przypadkowo Indianin zobaczył leżącą na śmietniku kobietę i mruk-knął pod rtosem:
"Dziwni są ci biali ludzie. Taki biały, na przykład wyrzuca swoją kobietę na śmietnik, chociaż widać na oko, że można by ją jeszcze uży^ wać ze dwadzieścia lat;
DOMEK DLA PANA JEŻA
LOGIKA
Rodaku! Nie zwlekaj, chcąc być zabezpieczony. Zapisz się na członka największej Grupy Zwią zkowei w Toronto, na 62 Clare-mont St.
Gadatliwa kobieta była raz zapytana przez znajoma, czy zastanawia się oija nad tym co,ma powiedzieć przed powiedzeniem.
Na to gaduła: "Jak mogę ocenić to co mówię zanim posłyszałam siebie mówiącą to?"
ZAGADKA:
Ma grzebień — a się nim nie czesze;
Ma pióra — a nimi nie pisze; Często zachowuje się, tak
iak nasze chłopaki, Zgadnij, kto to taki?
Barbara Dubieńska
Pan Jeż zbudował sobie domek, bo się znudziło wynajmować jeden pokoik z używalnością kuchni i łazienki od Pani Wiewiórki, która w dodatku pobierała łwrdzo wysoki czynsz: pięć żołędzi na tydzień. Nowy domek Pana Jeż^ mieścił się w rozwidleniu dwóch potężnych korzeni dębu, które osłaniały go od wiatru, j^iał ściany białe, a dachówki zielone i takież okiennice.
Pan Jeż był ze swego domku bardzo duniny i zwołał wszystkich swoich przyjaciół, aby się nim podiwalić.
Przyjaciele jedimk zaraz zaczęli kręcić nosem.'
— Obrzydliwy jest ten zielony kolor — powiedziała Wiewiórka, — Niech pan przemaluje dach na rudo, ho to najpi^iejszy kolor, taki — tu dumnie powiewała ogo-nem — jak moje faterkd.
— Zielone ładnie wygląda pod zielonym dębem — powiedział nieśmiało Pan Jeż, ale wszyscy obecni zgodzili się Panią Wiewiórką.
-r- Domek stoi.za wysoko— oświadczył Lis.' — Trzeba było wyszukać jamę w ziemi i w otwór wprawić drzwi. Bę-dzi pan miał straszny przeciąg w poikojach.
— Słusznie, słusznie! — przytakiwali przyjaciele.
Sójka, która jak zwykle wybierała się za morze i wybrać się sie mogła, przybiegła hez tchu z dworca z walizka-
cioro dzieci przestawić *meble, a zając U" ważał, że trzeba przebudować komin.
—- Widzę z tegp, — powiedział zrozpaczony Pan Jeż •— że powinienem cały domek zburz.vć i wybudować nowy.
— Właśnie! — oświadczali przyjaciele.
; Panu Jeżoy4 aż tey się zakręciły w oczach, bo jeszcze nosił fartuch ipoplamiony wapnem, a ściany wewnętrzna* nawet nie zdążyły wysdmąć i cała robota na marne. Al tu nagle nad sobą usłyszał szelest piór na gałęzi debu i cichutki chichot. Si^ażiała tam P. Sowa, bardzo mądra, tak mądra, że nawet na polowanie nie musiała wylat^ać, bo jej wszystko rnSbaszesowy przynosiły. Dawała mieszkań oom lasu różne rady, które wygłaszała wierteeiń, i wssww scy te rady bardzo szanowali.
Więc Jeż w- ostatniej fta-dzieł wykrzyknął:
—• Co Pani o tym myśl!. Pani Sowo?
/Sowa zai^łUchot^ raz jeszcze, wzruszyła iramlonami'! chrapliwie wymamrotała: Ma rację Sójka, muk rację
Żająe,
Ale ly jeateS Jet Jakiego domku tobie
potrzeba. Ty sam najlepiej wiesz,
— To najlepsza rada! — zawołał zachwycony Pan Jeż. Przyjaciołom powiedział, aby swoje rady zachowywali dla siebie: sprowadził kuferki od Pani Wiewiórki — i zamieszkał w nowym domku. A na drzwiach powiesił wielką kartę, na której wypisał:
mi, ał)y obejrzeć pokoje,
Jaki€(go domku mi potrzeba.
zapytała oburzona. ■— Ależ pani Sójko, — powiedział Jeż — ja jestem kawalerem, a gdybym nawet był żonaty, to jeże jajek nio składają.
— Wszystko jedno, — rzekła Sójka — bez takiego pokoju nie ma mowy o porządnym, domu.
I tak wszyscy krytykowali i radzili zmiany. Łasiczce nie podobały się firanki, rodzina Wróbli — ojciec, matka i pię-
Ja sam najlepiej wiem.
— Panie Jeżu, —^ powiedział Słowik, najsławniejszy poeta leśny, Pan musi natychmiast zdjąć tę kartę. W tym wierszu nie ma teraz.lifif rytmu, ani rymu. To wogóle nie^jest wiersz.
—• Jest rym, czy go nie ma, —■ odpowiedzi^ Pan Jeż — ja jestem Jeż i sam wiem naj lepiej czego mi potrzeba.
BO.
^^^^^i^^^y^^^so T0Ó2&IU sprawy kanadyij&le ! staro-; Krajowe. PrzygototiTanIe p^omoenletw, podM, pomoc w-gw^wach Imigracyjnych, w nrowadzeiiiu lumponiSeil, poi
-iS,???™ «P«B*»jart«te Ot iwMdć o pomoc I n^luiAwtt
czwartkL
im
Józef Laetolsz
Materace i Miękkie Meble "55 Dundas St W, LY. 7349
Sklep galanterii fnęskłej . i damskiej, no Qaeea St W. AD. 2709
AtMaprawa
fit. ^""osernia i nabiały. 7« Portland Street EL. 4728
Kontraktor PoćUogowy 'Sylyan St. L^. 6673 Toronto
WŁADYSŁAW ST. REYMONT
Q ©
1 '
«. .V ^o^ka Piekarnia tljOgington Ave. LA. 4929
^ Grosemia i Buczemia rL^^een SŁ W. ME. ©269
Jf^ i Damski Krawiec C?'BIoor St W. SE. 1962
, 'Towarów Spć&ywetydi iSneen St W. BB.tUfi.
_ Bucholc dałby mi dwa tysiące więcej, abym tylko został — szepnął zimno.
_ Dam panu trzy, dam panu cztery! Słyszysz pan, cztery tysiące rubli więcej, to jest całe czternaście tysięcy
rocznie, ładny grosz! * ,..
_- Bardzo panu dziękuję, ale me mogę przyjąć tak
wspaniałej propozycji.
— Zostajesz pan u Bucholca, zapytał prędko.
— Nie. Powiem otwarcie, dlaczego nie przyjmuje pańskiej oferty, ani nie zostaję w firmie — zakładam sam
fabrykę. ii-. •
Muller przystanął, odsunął się nieco, popatrzył 1 ci5zęj,
z pewnym jakby szacunkiem zapj-tał:
— Bawełna?
_ Nie powiem nic prócz tego, że żadnej konkurencji
panu nie zrobię.
Mnie, jest ganc — pomadę wszystkie konkurencje
— Pan mi się podoba, panie tvon Borowieski — mówił Muller, nie doczekawszy się odpowiedzi — tak mi się pan ! podoba, że jak tylko pan zrobi klapę, to zawsze znajdzie pan u mnie miejsce na jakie parę tysięcy rubli.
— Teraz dałby mi pan więcej?
— No, bo teraz pan jesteś dla mnie więcej wart.
— Dziękuję za szczerość — uśmiechnął się ironicznie.
— Ale ja p^na nie chciałem obrazić, ja mówię tak> jak myślę —■ usprawiedliwiał się gorąco, dojrzawszy ten uśmiech.
— Wierzę. Skoro zrobię klapę raz, to tylko dlatego, żeby drugi raz jej nie zrobić.
— Pan jesteś głowa, panie Borowiecki, pan mi się ogronmie podoba; My razem moglibyśmy robić dobre interesy.- ■■■
— Cóż, kiedy inusimy je robić osobno — zaśmiał się kłaniając się nisko jakimś damom przechodzącym.
Ładne kobiety te Polki, ale moja Mada też ładna.
— Bardzo ładua — powiedział poważnie podnosząc na niego oczy/ ^ ;
— Ja mam myśl! Ja ją panu kiedy indziej powiem — zawołał tajemniczo, ■— Maisz'pan miejsce w teatrze?
— Mam krzesło, przysłali mi dw:a tygodnie temu.
— Nas tylko troje będzie w loży: ■—
— Są i panie?
wykrzyknął uderzając się pb kieszeni.
.. / • i:.L___^^.r.hin') Kto co zrobi milionom?
tylko uśmiechnął się
Co mi pan może
zrobić,'co mi kto może zrobić?
Borowiecki nic się nie odezwał, zapatrzony przed siebie,
— Co to będzie za towar? — zaczął Muller znowu ujmując go niemieckim zwyczajem wpół.
Spacerowali tak pd asfaltowym, powybijanym chodniku, prowadzącym przez podwórze hotelowe dg gmachu teatralnego, stojącego w głębi, oświetlonego wielką latarnią elektryczną.
Tłumy ludzi szły do teatru.
Powóz za powozem zajeżdżał przed hotelową bramj i
One już w teatrze, a ja umyślnie zostałem, aby się widzieć z panem, no i na nic moje plany. Do widzenia, pan
zajrzy do loży?
— Z pewno.4cią, będzie to dla mnie bardzo przyjemnym
obowiązkiem.
Muller zniknął w drzwiach teatru, a on powrócił do restauracji. Nie nastał już Moryca, który przez garsona kazał powiedzieć, że czeka w teatrze,
W bufecie, gdzie poszedł napić się wódki, bo czuł się dziwnie zdenerwowany, nie było prawie nikogo prócz Bum-' Buma, któiy przysłonięty jgazetą drzemał w kącie.
— Bum, nie idziesz pan do teatru?
— Te, po co mi to. Bawdn^ oglądać, przecież iidi znam. Pan idzie? .
— A zaraz.
Jakoż i wyszedł; odnalazł swoje miejsce w pierwszym rzędzie obok Moryca i Łeona„ który mmńęÓA Msań&\ się
i lornetował jakieś blondynki, siedzące na pierwszym piętrze. "
— Krasawica pierwszy sort, ta moja blondynka, patrz Moryc.
— Znasz ją bliżej?
— Czy ja ją znam ł^iżej? ha, ha, ha, ja ją znam bardzo bliżej? Poznaj mnie ? Borowieckim.
Moryc ich. poznajomił zaraz.
Leon chciał coś mówić, już nawet Wepńął w kolano Moryca, ale Borowiecki wstał i odwrócony twatóą do sali, przepełnionej od góry do dołu najlepszą, na jaką tylko l^to stać Łódź publicznością, przyglądał się uważhid, co chwila kłaniając się lożom, to krzesłom, niesłychanie dystyngowanym ruchem głowy.
Stał spokojnie pod ogniem lornetek i spojrzeń, jakie na niego uder^sały ze wszystkich stron teatru, który wrz^ł niłiy ul świeżo obsadzonym rojm. '
Jego wysotóa, rozrośnięta, bardzo zgrabna postać iyso-wała się wybitną sylwetką.
■ Piękna twarz> o bardzo typowym, wydelikaconym rj^ sunku. ozdobiona prześlicznymi wąsami,, s^annie irtrfey-mywanymi i usta o spodniej wardze silnie wysuniętej i pewna niedbałość w ruchach i spojrzeniach, czyniły go typem dżentelmena.
Nikt nie mógłby był z jego powierzchowności wykwintnej poznać, że m4 przed sobą człowieka, który jako chemik fabryczny, jako kolorysta był niezrównany w swojej specjalności; człowieka, b którego toczyły się wojny pomiędzy fabrykami bawełnianymi, by go zdobyć^dla siebie; był takim, ^który w tym dziale fabrykacji robił"przewroty.>
Szare z niebijeskim odcieniem oczy. twarz sucha, brwi prawie ciemne, czoło twardo modelowane—nadawały inu coś drapt^ego.
C^uć było w ;iiim silną wolę i nieugiętość.
Patrzył dość wyniośle na teatr, zalany światłem i na' ię tjarwlią, Myszczącąlnylantami^ publiczność.
jLożc podobne były do źardynierek wybitych wiśnio* wym aksamitem, ^^^^^n^ którego tle niby kwiaty siedziały hobiety, okrzące się drogimi kamieniami.
---^ Karol, i^^^^^ milionów w ieatrz&t —
zapy^f dcho Mbtyc. *
^ Będ^ ze dwieście — odpowiedzialitalc mm, na otganłiajęc znane iMsrze mUionerów. ^
w
I ^ ! I..
l
ii
Wm 1
IM
fi
mm
ii 1 i.
mi
r i-t ' ł-i
1-4 I
rai
I l
-n;
W-
m
4
r
.i
Ą
w"
iimM