s
Ł." >
''ZWI4ZKOWIEC", SIEEPIEŃ (AUGUST) U - ld49
1
J
m WA.8I5I "ZWIĄZKOWIEC" Tel.WA.8l51
PubIMted for Every Sund87 by_
PCOJSH AŁŁIANCE PRESS LIBOTED
OTgan Zw. PoL w Kan. "Wydowony przez Dsrrekcję Prasowq ^edabtor Jerzy GllyckL — Admbbrfrator K J. Mazurkiewicz. Bedaiccja BękopIs6w nie zwraca. PRENUMERATA:
^ioczna w Kanadzie................................................................... $2.50
£*6lroczna.......................................................................... $1.561
kwartalna ....*................................................ ..... ....... $1,00
W Stanach Zjednoczonych, w Polsce i reszcie Europy........$3.00
Piojedyńczy numer .„............................................................ .......06
Zmiana adresu (stary adres tccniieczny) ...... ......................... .05
Adres: "ZWIĄZKOWIEC" 700 Oueen St W. — Toronto, Ont ^utborized as eecond class mail, Podt Office Dept Ottawa.
Dokończenie
Znów mamy.sierpień.
Znów nadeszła rocznica jednego z najtragiczniejszych epizodów w obfitującej w krwawe dramaty historii Polski — Powstania Warszawskiego.
Poświęcimy mu następny numer naszego wydawnictwa. ' 'Dzii poruszymy jedynie jedną fazę owej tragedii warszawskiej, którg nigdy nie będzie można dość często i dość emfatycznie podloreślać i potępiać. Jest nią ohydna rola ^ana w tej sprawie przez zdrajców -polskich. Prze^ owych pyskaci i pismaków polskiego pochodzenia którzy ~ cho-ćiai" podają śife nadal za Polaków — robią co jest, w ich mocy, by "wybielić" Stalina i jego otoczenie, oczywiście ich w oc?ach innych Polaków z wszelkiej winy, a obrzucić błotem bohaterskich, chociaż może niezbyt realistycznych i łatwowiernych przywódców powstania.
Łatwowiernych w odniesieniu właśnie do tych "sojuszników" kremlińskich, którzy na zgubę Warszawy cynicznie •czyhali.
Nie mają^ ci "wybielacze" dość cywilnej odwagi by jasno powiedzieć;
. "Tak, Stalin pragnął zniszczenia Warszawy i do niego celowo doprowadził, gdyż było to w interesie międzynarodowego komunizmu. Idąc w ślady Jezuitów, i my też v/yznaję-any zasadę, że cel uświęca środki. Jesteśmy polskiego .pocho-<dzenia, ale jesteśmy przede wszystkim internacjonalistami i, ponad interes Polski, stawiamy interes międzynarodowego proletariatu")
Tak powiedzieliby może uczniowie Marsca. Może nawet ruczniowie Lenina. Ale nie Stalina, który komunizm ideowy •zamienił w jakąś koszmarną mieszaninę tfjpego terroru policyjnego z staro-rosyjskim imperializmem
Pomimo naj usilniejszych iitieśladowań Rosji carskiej po roku 1863, wymierzonycJi przeciw polskości w Litwie, siła jej przyciągająca wzra-Eta tidc dalece w stosunku ao
ne koła, kierując polityką Litwy na uchodźtwie, dały temu wyraz w memoriale z 16-ego lutego 1948, zwróconym do papieża i głów mocarstw za-
__________.chodnich. Stwierdzają tam.
zwolnionego z pańszczyzny że Rosja i Niemcy są odwleoz cłiłopa, że od końca XIX wie- nymi wrogami ich ojczyzny ku "-----, .1 . - .-
wieś
zaczyna fię polazccyć . litewska na znacz/iych obszarach. Wieśniak litewski przyjmuje tam polszczynę, jako język rodzinny i modlitewny. A więc i wówczas nie może być mowy o antagonizmach kulturalnych, o poczuciu krzywdy w iśrodowis!:ach litewskich w stosunku do polskości.
W tym czasie wszakże (koniec XIX wieku) powstaje z synów uwfasnowolnionych włościan zeq)ół intelijgeneji wychowanej w średnich i wyi szych szko^łL Podnosi on fcziandar idei prześwietleni? myślą kultury ludowej litewskiej, przeistoczenia jej w kulturę umystową, Ruch ten dopiero wysuwa hishi przecie pplskia Chce wstrzymać proces masowej po- mizac^j kraju i próbuje p zy pomocy
krzewionej nienawiści odgrodzić sWych ziomków od pociągających wpływów p./!8kości. W braku powodów rzeczowych nienawiść tę musiano wysuwać z przesłanek urojonych.
że każde porozumienie tych mocarstw grozi z reguły zagładą Litwie. Tak było w koń CU XVIII wieku. To samo powtórayło się w roku 1939 i później. ^Memoriał ów zawiera twierdzenie, że utrata niepodległości Polski w roku 1939 pociągnęła za sobą możność wykonania zmowy rosyjsko — niemieckiej co do ujarzmienia Litwy w roku 1940. Dokument ów wyraża więc nmlemanie, że niepodleg łość Polski stanowi rękojmę niepodległości Litwy i pozosta łych państw bałtyckich.
Stanowisko to jest dokładnym odwróceniem orientacji w zagranicznej polityce Litwy, jakie obowiązywało nie zmiennie od 1920 roku. Zna-
Wsp<Mcześnie, po 50 latach zwycięskiego pochodu odrodzenia narodowe?© Litwy, kultura jej rodzinna tak się rozpleniła, że nie potrzeba już stosowania tak "heroicznego" lęku, jak niewiść, celem opancerzenia się i odgrodzenia psychicznych wpłj-wów współobywateli, uważających się za Polaków
ĄrtJfy terytorialnej polityczne powistśły popiędzy Polską a Litwą z chwilą odzyskania przez nie niepodległości w roku 1918. Litwini
Dzisiaj komuniści grają nie na braterstwie ludów leczl^dali ^pozostawienia im w na wykoślawionych lub zaślepiających nacjonalizmach. 1 granicach państwa, opartego
Więc agenci komunistyczni i wysłani zagranicę na "robotę" Kpismacy podkreślają nie swą wierność komunistycznej mię-•dzynarodówće, lecż krajowi ich pochodzenia. Gdyż "chwyt" ten uważany jest za taktycznie skuteczniejszy. Weźmy niedaleki przykład. \ W numerze z 30-go lipca b. r. komunistycznej toron-tońskiej "Kroniki Tygodniowej" jeden z jej.stałych współ-f pracowników, 4)odkreślający swą polskość pomimo • starannego - ukrywania swego nazwiska pod iipseudoniine m " S t a n 1 e y " —- napadł na "związkowca" i określił jego lojalność wobec Kanady jako **wazeliniar8two". Bo "Związkowiec" odważa się głosić, że jest organem Kanadyjczyków polskiego pochodzenia i że '"donciem" tego wydawnictwa jest Kanada.
Mr. Stanley pisze o sobie, że jest "na dobrowolnej z niczyjego nakazu emigracji w Kanadzie". Znamy te dobro-nirolne, nieńakazowe emigracje typu kronikarskiego. Na takiej emigracji był p. "Morski", kryjący się również tchórzliwie za przybranym nazwiskiem.... aż z opublikowanego niedawno w "Związkowcu" listu otwartego jego dawnego towarzysza komunistycznego wynikło, że był specjalnie przysłany do Kanady by mącić, jątrzyć i przygotowywać na tutejszym terenie tryumf Moskwy.
Na czym polega "wazeliniarstwo"? Na bezkrytycznym, nie uznającym zastrzeżeń, bałwochwalczym uznaniu nieoiiylności objektu adoracji, któremu się schlebia.
"Związkowiec", pomiftio swej lojalności wobec Kanady —^przybranej ojczyzny jego założycieli i przeważnej części • 4Dbecnych członków organizacji polonijnej której jest orga nem oficjalnym — nie waha się nigdy w wypowiadaniu swych zastrzeżeń czy krytyk w odniesieniu do spraw i stosunków kanadyjskich łtóre w jego mniemaniu, na to zasługują, l nawet artykuł redakcyjny, który, pośrolnip. dał ^asumpt do ataków Mr. Stanley — pełen był właśnie krytycznych uwag na temat istniejącej niestety w Kanadzie pewnej dyskryminacji — rasowej, narodowej i religijnej
Kanada jest krajem demokratycznym i nikogo, pocz5'--nając od sfer rządowych, taka krytyka, o ile pochodzi z lojalnego pragnienia postępu — nie oburza ani dziwi. 1 krytyka tego rodzaju jest prawem i przywilejem każdego •obywatela kraju demokratycznego.
Ale Mr. Stanley — ów "krysztabwy" Polak i jego towarzysze z "Kroniki" — nigdy nie krytykują. Nigdy nie -widzą podstawy do wyrażenia nawet najmniejszych wątpliwości, zachłystują się jedynie wazeliniarskimi zachwytami — nie nad Kanadą, oczywiście, którą "zjeżdżają" przy Itażdej okazji, lecz nad Rosją i reżimem warszawskim.
Podkreślamy rozmyślnie że nad reżimem, a nie nad l*olską jako taką. Bo najgorętsi prawdziwi patrioci polscy TOieli jednak zastrzeżenia co do tych czy innych posunięć tego czy innego rządu polskiego.
Ale "Kronika" nigdy nie widzi nic zasługującego na naganę w poczynaniach towarzysza Stalina — kata Warszawy, czy też obecnego reżimu warszawskiego.
na wyłączności kulturj- litew skiej, okręgów na południu i wschodzie, łącznie z Wilnen). gdzie* ludność polska i białoruska stanowiła znaczną więk szość. Litwini nadali sobie prawo do odpolszczenia i od-rutenizowania tych ziem mimo i wbrew woli mieszkań ców. Polacy.żądali bądź zapewnienia nielitewskiej z poczucia narodowego ludności praw samostanowienia p(»".-tycznego, bądź też -olnowie-nia związku państwowego Litwy z Polską, któryby zabezpieczył polskość nielitew skich współcześnie okręgów Litwy. Wobec tego. że dwaj dziedzice nie potrafili się ułożyć co do zgodnego władania spuścizną dziejów — musiał nastąpić meclianiczny podział spadku między sukcesorów, ze szkodą dla obu stron jak się zdaje. Współżycie dwu narodów uległo wrę*^ zawieszeniu na przeciąg 20 lat.
Do odprężenia pol:tycznych zatargów polsko - litewskifh przyczyniło się wydatnie doświadczenie ubiegłych dziesięciu lat. Dawniej pokutow^a ło wśród większości polityków litewskich mniemanie, że Rosja i Niemcy nie będą dążyły do zagarnięcia ich ojczyzny, której niepodległość odpowiadać rzekomo miała obu tjrm mocarstwom, stwarzając teren buforowy, całkowicie neutralny między mmi. Często porównywano geogra ficznie położenie Li^ry z Belgią, leżącą również u orze gu morza i u styku gra-nic trzech wielkich państw. Tragiczne przeżycia 1940-1949 obaliły najzupełniej ten mit. Litwini są dzisiaj świad 'ni powyższej obłudy. Wycignęli on hależj^te wnioski z zachowania
mionu je ono zwycięstwo realizmu nad czynnikami emocji w najistotniejszych sprawach, dotyczących przyszłości Litwy w ogóle, oraz stosunku jej do Polski w szczególności. . Wydaje się, że obecnie . najważniejszym zagadnieniem, od rozwiązania którego zależeć będzie przyszłość stosunków dwu narodów, jest wytyczenie granic :między Polską i Litwą, a więc załatwienie sprawy WilnaiWileń iszczyzny w sposób, któryby był do przyjęcia dla Litwinów, a nie umniejszał równocześnie powagi Polski w ich ocenie.
Litwini cenią zarówno w sobie, jak i w inych narodach nieustępliwość w walce o słuszne prawa. Niezłomność Polaków w oporze, wykazywana wobec wrogów od roku 1939 do dziś (gdy idzie o o-kupanta sowieckiego) — stanowi poważny atut polityczny narodu naszego w oczach Litwinów. Nie mają oni natomiast większego zaufania do stateczności (konsekwencji) polskiej polityki ani do jej wytrawności. Przeszłość, położenie geograficzne, liczeb ność narodu itp. zmuszają I TPolske do roli ośrodka krysta lizacyjnego przyszłego zespołu narodów Międzymorza. Za ufanie Litwinów do naszych uzdolnień w tej dziedzinie, większe dziś niż przed wojną ostatnią, dużo jeszcze pozosta wia do życzenia.
Istotny tjrtuł Polski do praw w Wileńszczyźnie wyraża się nie tylko w mocy Traktatu Ryskiego, i w sile uchwały Rady Ambasadorów, rozgraniczającej Litwę i Polskę 15-go marca 1923 roku Tytułem tym jest uczciwy pięćsętletni dorobek kultury polskiej nad Niemnem, gromadzony za wolą narodu litewskiego i w zgodzie z nim Litwini rozumieją to doskona le, jakkolwiek nie chcą tego przyznać obecnie z oczywistych powodów politycznych. (Jdybyśmy się wyrzekli tych praw, stracilibyśmy z miejsca szacunek Litwinów i kwalifikację na g^wną ostoję .siły nrzyszłego Międzymorza. I dzisiaj niezupełny nasz auto-rmjrtet w ocenie Litwinów obniżyłby się fatalnie, chociaż taką rezygnację Polski nr7vieliby oni z pozom3rm en tuzjazmem. Byłaby ona P'e tylko słabością, lecz i fatalnym błędem na dłuższą mete Mówiąc o nieustępliwości naszej, nie mam na myśli bynajmniej koniec z n o S ci Rztvwnego trzymania się w każdvm zakresie 'Status quo' z roku 1939. Wizerunek rzeczywistości dnia jutrzejszego gdyby się on uśmechnał znę
Przeczytawszy artykuły PP. Zbyszewskiego i Giżyckie go w sprawie książki p. J. Czapskiego o Sowietach, muszę stwierdzić, że mam pewne zastrzeżenia co do treści wywodów obu piszących.
Patrząc z odalenia na po-wjr-iszy problem i niezainte-resowany osobistymi kontrowersjami autorów, obawiam się abyśmy nie wpadli w obu stronną przesadę. Jak nie mogę się zgodzić z p. Zby-szewskim, który być może już zbytnio ujemnie odnosi si do narodu rosyjskiego, a szczególnie do jego relig*i. tak również nie mogę się zgo dzić z p. Czapskim i Giżyckim, którzy starają się ten naród do pewnego stopnia 0-czyścić z winy i sprawiedli-wić w oczach Polaków, którzy ze swojej strony nie mrtją najmniejszego powodu aby tychże Rosjan znowu tak bar dzo bronić i za nimi się ujmować, czy też ich rozgrzeszać.
Mam wrażenie, że jak zwy-
kle prawda leży po środku
Mniejwięcej każdy Polak, który miał Coś do czynienia z Rosjanami spotykał wśród nich t. zw. "Dobrych Rosjan ' tak jak ten co stykał się z Niemcami spotykał "Dobrych Niemców". Ale z tego nie wynika zupełnie aby tę dobroć z poszczególnych jednostek przenosić na cały naród, tak jak nie moża sądzić całego na rodu po jednym zbro:łniarzj.
przed 10 lat. Prawa narodu 1 Jednym z .„wvx. xx»jic:,y-polskiego do jego dziedzictwa! szych przyjaciół osobistych
nostek jest już większa ilor.ć to możemy powiedzieć, ż cały naród ma takie, czy inne skłonności i oblicze, złe, aI'bo dobre. Mimo istnienia "Dobrych" Rosj*an stanowczo widzieliśmy wśród nich ludzi o moralności NKWD. Nie zna czy to ażeby cały naród rosyjski skfadął się znowa z samych NKWDzistów, dowodzi jednak iż ma on większe skłonności w kierunku etyki komunistycznej niżeli chrześcijańskiej.
PorÓwnywując tę sprawę z Niemcami, jak by określono fakt następujący: .
Jednym z moich riajlep-
tiach pro rosyjskich, ^1 dzących z pobudek być S wyższych i ludzkich, tbjti l leko posunęli swoje wiS o dobrych stronach tJ!! rosyjskiego, co do tój, my Polacy bynajmniej mamy zbytnich dowodów.
Zostawiając na boku ui mnienia osobiste i ta^ sympatie, odnośmy się doi rodu rosyjskiego w 8po::Sjl jaki sobie zasługuje i łl jakim nam się w całośdjiS stawia. Obawiam sie, leił prędko "w imię dobra \^
>au po jeanym zDrojniarzj. kości" i innych fZ""^* Ale gdy tych "złych" jed- miedznLodowy.i^^,"^:? ^ )stek jest już większa ilo.ć y^^^^.^J^"??^ ^Z^^i
historycznego w dorzeczu Niemna mogą być zabezpieczone w różnorodnych koncepcjach ustrojowych i terytorialnych. Winniśmy wykazać w tej dizedzinie i sporo wyczucia zmienionej rzeozy-j wistości i niemało inicjatywy twórczej, odważnej, orginal-nej. Więzy, które będą musiały zespolić narody międzymorza w przyszłości, uczynią tef zadanie łatwiejszym — jak się zdaje — niż to było w układzie stosunków z przed r. 1939.
Wl Wieihorski
Ul
Ogromne straty spowodo wane w gospodarce brycyj , skiej przez "nieoficialny", oczach j potępiony przez naczelne wła 'dze .unijne strajk londyńskich pracowników portowych by niewątpliwie tryumfem komunistów, którzy strajk ten spowodowali, grając na lojal ności angielskich, "dokers" w odniesieniu do strajkujących kanadyjskich marjaia-rzy należących do komunizu-jącej rzekomo Canadian Sea-men's Union
W marę jednak przedłużaniu się tego niefortunnego strajku — stawało się coraz jaśniejszym, że było to pociągnięcie zmierzające do spo wodowania tarć wewnątrz (brytyjskich związków zawodowych i do postawienia rządu angielskiego w niezrr.icr-
przed rokiem 1939 był Niemiec, stojący wysoko w hierarchii hitlerowskiej i który nieraz dał mi dowód swojej dobroci, i koleżeńskiej uczynności w stosunkach prywatnych. Co by powiedziano na to, gdybym powołując się na niego twierdził, iż wszelkie oskarżenia Niemców o okrucieństwa i przeM»rotność rą fantazją, czy też złośliwą, teii dencyjną plotką, -wynikającą z czyjegoś antyniemieckiego osobistego nastawienia?
Odnoszę wrażenie, iż w dążeniu do r6żniczko^yania pomiędzy ustrojem politycznym i samym narodem rosyjskim idziemy zbyt daleko. Upodobniamy się przez to do tych Amerykanów, czy też Anglików, którzy chcąc mieć pokój z ZSSR za wszelką cene z powodów czysto materialnych, szukają ostatniej deski ratunku wśród tych 'dobrych' Rosjan, zaliczając do nich samego nawet "Wuja Stalina" (The splendid Joe!). Tak samo niektórzy z. nas, z natury swojej skłonni bardziej do ugody i kompromisu, starają się na podstawie stosunków osobistych z różnymi "Dobrymi" Rosjanami wybielić cały naród, zbytnio generalizując zachowanie się, czy też sposób myślenia poszczególnych jednostek z którymi się stykali.
Z osobistych obserwacji w Rosji wjoiiosłem następujące wrażenie w tym względzie: 1. Rosjanin podświadomie zazdrości Polakowi jego wyż-
kie'wyrządził namnikiJiP tylko właśnie tenże rntrM syjski pod post; najlepszych obyw««ca, noarmiejców i NKWD? którzy przecież nie 8| innym jak właśnie Irc tegoż narodu. .. \Ą
Moim zdaniem jest^in;. tylko system rządowy, tk\ ^ naród z którego ci ha]^ wie się wywodzili jest)a& odpowiedziabiy, gdyi (ja^: z siebie wydał i tatóttdiR jakimi są. Nie hidźmy sici kimś słowiańskim pol stwem krwi. O ile dziś jeszcze w ogóle
nie niemiłej i trudnej sytu- ,,7^1 if„if,,»»,"r«7«k-acii. Osiągnięcie obu tj^ch, ?f, ^ ^ osobistego spry
- - • - ■ I tu 1 z tego powodu nie zawsze
wnW T?£_^'^'"'^.V^5^^i^a"y™ narodom Międzym.^ Z^^nin^Z ^^'ekoniecznie musi wra-
łej wojny i obecnie. Miaro.lajiźać powrót, do stosunków 7
Bo "Kronika" nie jest niezależnym, patriotycznym pismem polskim, za jakie Mr. Stanley chciałby ją podać, lecz propagandowym organem reżimowym.
Więc niech Mr. Stanley nie próbuje bujać Polonię ka-nadyj^ pisz^ że: "Nie mniej napewno, niż redakcji
"Zw". zależy mi na polepszeniu stosunków w każdej dziedzinie życia tego kraju (Kanady).
Bo w intersie komunizmu, a więc i frezji warszawskiego i "Kroniki" jest nie postęp i doskonalenie się stosunków i warunków w Kanadziś — jediiego z owych krajów demokratycznych, które komunizm; uważa za swych wrogów, a wręcz przeciwnie —^ im gorzlej dla B[anady — tym lepiej dla komunistów... z Mr. Stantey włącznie.
------—
A może się mylimy? Może w swym nąstigpnym wydaniu "Kronika", w imieniu swoim i komufiistów polskich w Kanadzie, odpowiadając na dawno zad^e ptzez "Związkowca" P3rtanie — oświadczy solennie, ż|;W razie wojny z Rosją sowiecką będą oni walczyli do upadłego w obronie Kanady? ' J. Giiyeki
celów udało się komunistom całkowicie.
Zarówno unijne władze naczelne, jiak i większość zor^ ganizowanych pracowników portowych, zdając sobie sprawę z motywów i celów podżegaczy była od poczatkc przeciwna temu strajkowi.,
Rząd obecny — wyłoniony przez Partięi Pracy — zmuszony został do użycia wojska do wyładowywania i ładowania okrętów. Ta decyzja spowodowana koniecznością unik nięcia dalszych strat dla narodu i dezorganizacji aprowizacji i handlu zagranicznego, — była nezbędną gospodarczo, szkodliwą jednak moralnie.
Wi^c, na razie, komuniści tryumfują. Jasnym jest jednak że za ten tryumf będą musieli drogo zanłacić w niedalekiej nrzyszłości. Prasa przepowiada, że natychmiast po zlikwidowaniu strajku związki zawodowe
mogąc mu porównać, często za pomocą s^derstwa si.ara się wyrównać swoje szanse w tym względzie.
2. Zarówno rząd carski jnk 1 bolszewicki starały się w prowincjach pogranicznych wzbudzić nienawiść do Polaków, w celach zupełnie zrozumiałych. Dlatego też stosunek Rosjan do Polaków był inny na Białorusi Sowieckiej czy na Ukrainie, a inny na Dalekim Wschodzie czy na Kaukazie. Stosunek ten ziriic'-ni£^ się na naszą korzyść w miarę posuwania się na
naszej granicy. Początkowo z nienawistnego stawał się obojętny, a potem wśród obywateli państwa rosyjskiego (sowieckiego) obcej narodowości na Wschodzie, nawet przychylny dla całości narodu, nie tylko do poszczególnych jednostek. 3. Należy bacznie rozróż-
nazwać słowianami, to ta wiańskość ich wydiłk nam zawsze bokiem, czy ła to słowiańskość c« czy obecna bolszewicka. |
^ Obydwaj nasi sąsiedzi # cieszą się naszą sympatia nie mamy powodu aby kochać, albo się zbytnio ich sprawiedliwym losem czulać. Każdy jna to, sobie zasłużył i nie ma aby ubolewać nad ni ściami narodu rosyjski który ma taki rząd jaki z śród siebie wyłonić potn _ Naród rosyjski uważał nieszczęśliwy pod carskimi, uważany jest ol cnie za nieszczęśliwy rządami bolszewickimi i p dopodobnię dalej uważać również będzie za nieszc wy pod każdym rządem, bardziej nawet demokra nym. Poprośtu pławi swoim nieszczęściu i dla właśnie musi unieszczęśli innych, aby to jego nie
ście mogli zrozumieć.....
Zostawmy go zatem z ji rozpatrjrwaniami o tym szczęściu i z jego wr czarną melancholią —, waż mu jest^ dobrze wówi gdy mu jest ile. . A czy. mu jest napraw źle z tym rządem?
Gdyby tak było faktym i gdyby już ten rząd pod ii: —.'-n względem nie odpow dał jego; upodobaniom,« dzonym z jednej strony krucieństwa, a zdrugiej 1' ńy do. niewolnictwa, skłonnościami do samo wania się, to p że nawet i ten tak ród rosyjski zdobył by si? jakiś odruch sprzeciwu.
To że jakiś tam Wafla melancholijnym nastroją gadał się z panem Jfcai lub innym zesłańcem więźniem, a dobrodliwa sza dała mu kgsek chleba do zjedzenia i^ chnęła nad jego dolą, me nowi jeszcze o duszy nąi tak jak jej nie stanowi? gadanki więźniów w lagi i na Łubiance. Wiśniowie
tę "dusz/' odnaleźli dop za kratami, a na wolności pełnie inaczej o swoich naniach mówili i
I
ALE
24-goc py 1-sżej niowie ob ciolecia p tej to ol przyjaciół dziankę \ 62 Glarer im upomi późna w 1
t KIT
Dtugz Li Budowę I 4-fej ZPw SporządKO
Oto ci, zawsze by wnież wyj miejsce, c: ZPwK. K. Góral . S. Pikulsk ki. Wnucz S. Mróz .< J. Zuwała M. Zembal F. Ciuman P. Gumial A. Kawale J. Piętrzyli W. Kular
Razem ..
Ale i syr
zamieszkał: •^cą pozos
bo przecież
chener to s
polska. I u
Sł. Kurek :
St. Tekiely
J- Groszka
J- Wardow,
WschiM H A^Ti "<? naniacn mowiii 1
hkSf^ jL^^^Ji!'"^ Psjrchologia więźnia je^
zabin-T • ' oacznie rozróż-
się bardzo "energicinieT>^;^ ^.P^?^^^^^
inymKodowity Rosjanin czv tez tylko obywatel państwa
.^cz^iszczania swych, szeregów z kjomunistów, lub pi^zynai-mniej dondrastycznego eliminowania wpływów komunistycznych z zarządów unijnych.
Kząd, oczywiście, bcdz"e iśi'. im całkowicie na rękę gdvź, wobec zbliżających sie
wvborów, nie może on pozwo lić sobie na to, by wyborcy mogli mu zarzucić nozwala-nie komunistom na bezkarne dezorcranizowanie gospodarki narodowej i szkodliwe mącenie na odcinku związków zawodowych.
Pvtaniem więc jest, czy ten nrzeiSciowy trvumf sabotażowa opłaci się komunistom na daleka metę.
Opracoioame redakcyjne.
(rosyjskiego. Odnoszę wrażenie, że tych ostatnich było daleko więcej niż pierwszych, co znowu zbija teorie o dobrych Rosianacli i ich przyr chvlności dla nas
_____- —-i* ima
Reasumując W krótkich sło wach stwierdzam, że każde snołeczeństwo ma swoich dobrych i złych ludzi, że jednak nie możną na ich zasadzie są-dzió o całości narodu i jeco ustosunkowaniu się do !n-nvch narodów. Zarówno p. Zby-szewski w swoim zapale antyrosyjskim posimął się zbvt daleko aż do określenia rrli-pii nrawosławnei **RehVia Antvcłirysta", 5ak również T>D. Czaoski i Giżycki w swo^ Ml podświadomych symiia-.
~j------o--• -r----
kiem inną od człowieka cego na wolności i nie i wedle niej oceniać cafego rodu i jego duszy. . , Powiedzmy narodowi ' syjskiemu: Nie chciała' Cs| — masz komunę.... "Mas czego chciałeś panie M din" jak mówią Fra A my nie napraszajnir na obrońców cnoty tam f tej cnoty w ogóle nie ma, jest bardzo g^hóko uiM żadnej obrony nie potrz*^ a nawet może i nie cb«^ Nie wiem czy Szanuj^ Pan Redaktor zgodzi 3f mojemi wywodami, ale vaź poleinika pomiędz: Zbyszewskim i Giźyckufi. bardzo ciekawa i PO"®* ,„ a zatem może i ktośJfl*J| boku parę słów do niej dorzuci. Pozostaje, z głębolain
waźaniem;
* « * , Nie bido "pólenóhi dztf matff, ti. p, Zb adyi wQ>tpię by "związkowca" t
Dokóńezeriie wi
Uh
■^*1^^^3^iC*H^-Tr-t----
ł, IW'' ir-ił' / A
Razem *fastępni( rodawców, wszystkim', kom rozrzu '"•^zJe, któr <^'eli na m «we,datki: ^- Korowaj, P- Bilewicz, Wójcik, ] f Świstara, *• Brzyski, ' J. Serafin, S
••Kulczyńsl
J- Cardas St ^ Onanicz J
bzyda<
j76Quec
Wys ram] stidc
Jadamy ^i^C zała