... 'gWjĄZKOWIEĆ" RTYCZBJS tf«nU[try) JJSr^ 14 - T975
' 8Tft.7
WIADOMOŚCI MONTREAŁSKIB
Nouvelles'de Montreal —■ Monfreol News
Auro redakcji i adminiatraeji:
4617 Fuk Am., Hunlriid, Qne. H2f 4E4 TeL 28819S3
Przyjmuje prenumeraty i ogłoszenia _ Załatwia sprawy rędokcyjne
Ingerencja pqń$twa
Światowy Kongres nkdyczny
Drogi Panie Redaktorze, i. W czasie naszej ostatniej rozmowy, wyraził .Pan życzenie zamieszczenia, garści wia-
■ domości ze światowego kongresu medycznego,- jaki miał miejsce w listopadzie 1974 r. w Mexico-Gity. Ograniczę się
? do kilku spraw i to w formie .jak najbardziej ogólnikowej.
? A więc: Kongres odbył się pod - wysokim. protektoratem Prezydenta Meksyku w .''Centro Medico National del Insti-tuto ;Mexicano del Seguro"; . W zjeździe . brało udział trzy tysiące lekarzy ^ pięćset z Kanady.. Reprezentowanych było 18 zrzeszeń i akademii
-medycznych różnych państw;, Każdą grupę narodową reprezentowało dwóch oficjalnych
' delegatów, • j ako. promotorów i- koordynatorów; Odbyło się 49 . sympozjów, podzielonych
;,na siedem sekcji: sekcja dzie-.
, ci,' matek, chirurgiczna i nie-chirurgiczna, nagłe przypadr ki, schorzenia poszczególnych narządów; medycyna wewnę-.
■ trzna, medycyna społeczna,; starość itp. .Dziennie odbywar ło się. siedem, sympozjów,-każ-
: ,de trwające 60 minut w po-:
łączeniu, z dyskusjami/ Wy kiadów-^dowolnych było 45;
Rozumie się, że przedstawiciele ■ każdego kraju zaznaja-miaU nas ze swymi zdobyczami naukowymi i warunkami pracy. Czytelników . "Związkowca"., zapewne' interesować będą : niektóre schorzenia. Długa dyskusja toczyła się nad zahamowaniem schorzeń serca i schorzeń, naczyń krwionośnych, które przybrały w Europie i krajach Ameryki : formę epidemii. Kanada w tych scliorzeniach jest ,w.;tej samej pozycji co Finlandia: Zastanawiano się nad wy-: daniem Odpowiednich broszur, jak chronić się: przed tymi schorzeniami. Chcąc chronić ludzi przed zawałami, serca i. wylewami mózgowymi — należy zacząć odzmia-,ny wyżywienia. Mało jest tych schorzeń w Japonu i Chinach." \ W Ppłnocnej Ameryce 30% dorosłych posiada wysokie ciśnienie krwi; v 50% występuje, po 50 roku życia.- Połowa spo-" śród tych nie wie, że .posiada wysokie ciśnienie; Inni. znów: nawet uświadomieni nie idą do lekarza; to znów ci co cho-
Nowy Zarząd Grupy 2 PKTWP
' Na walnym zebraniu człon-' ków Gmpy 2 PKTWP, odby tym w niedzielę 8 grudnia ub. r.: po : sprawozdaniach. ustępującego - zarządu , odbył.
, się wybór nowego: zarządu w składzie: prezes Kazimierz
. Krasiński,. wiceprezesami zo-; stali-.'Albin Morzajew iJózef. Eichsteads, sekr. prot; —Eleonora Cyprus, sekr. fin. -r-Zygmunt Lustigj skarbnik •— . Dymitri.śnieżyk',- prezeska
Koła Pań .-tt- , Anna Chomiuk,-wiceprez.- Koła Pań ^.Bronisława Siembida,
Komisja rewizyjna: J; Głę-boski, Antonina Pagacz i. Stanisław Nicią. Kom. chorych r—; Al. Jasiński,... Andrzej Krzyk i Antonina Pagacz. Członkowie zarządu — .S. Nida, A. Krzyk, S,: Siembida i Al. Jasiński. Delegatem do Federacji' został D. Snieżyk.'
TADEUSZ KONBRAT, bX llm.
ADWOKAT
dłwn. W«rszawi, Kopwirilu U 60 Sł. J«c4iMt O., Montreal Tcl. 842-5504
wieczorami m 684^1532
dzą do.lekarza nie kontrolują dostatecznie swego ciśnienia: Prognoza- przj-szłości tych chorych jest taka, że nieleczo-ne złośliwe ciśnienie w 90% staje .się " fatalnym, w ciągu najbliższych sześciu miesięcy, względnie 100% w ciągu jed^ nego roku; Normalnie ciśnienie winno się utrzymywać na: poziomie 140/90 Hg.: Światowa - statystyka .. wykazuj e^. że :wzmozona : norma powiększa: śmiertelność u osobników chorych.
Zjazd zaleca, .żeby pacjent z wysokim . ciśnieniem, kon-^ trolował często ciśnienie; Przy mieneniu ciśnienia należy zwracać uwagę na ramię o większym: podkładzie tłusz-. czUj aparat bowiem może wy-, kazać większe-ciśnienie, .natomiast ciśnienie będzie mniej-, sze u osobników o cienkim ramieniu; środki.lecznicze nie działają jednakowo na ciśnienie danego chorego.- Nieraz należy dobrać odpowiedni-środek lub środki, -których.' działanie .okaże się . skutecz-. nym dla danego osobnika. ■ ■ W sekcji starszych, osób, :wielu lekarzy .nie -wierzy w. ich niezdolnośćv wiekową, do życia. Niezdolność pochodzi z daleko posuniętych..chronicznych chorób a'. nie, procesu starzenia. Lekarz wobec-takich schorzeń- czuje się. jak' znachor. Zresztą lekarze sami-w starszym wieku wpadają w taką samą pułapkę,— młodzi, koledzy wypychają :starszych:: :na ubocze, narażając" ich na -szybszą .śmiefć. ; Dzieci należy wychowywać w duchu, że^ starość jest procesem życia i należy kultywować w. nich szacunek dla sta-. rości. Do lekarza- należy utrzymywać starych . długo, .w do-::, brej formie, zwalczając . u nich" starcze odrętwienia :móz-gowe — nie dopuszczając do zaniku pamięci ^ za pomocą środków, -których coraz więcej - gromadzi się w arsenale terapii zapobiegawczej. Pokazano nam na ekranie, że naj-..
lepsze ośrodki dla starszych posiada Australia. . Zjazd ?8kpńczył «|ę w piąte]^ o godz. 3 po_^Qłi|dniu.
mry^brałSi 'si^ pieJsz?^— Iletooć jatóś sektor w pTPr ma 4uże znaczeaie przy, vb\ę- fiiB ijde -pjiMiakcja v wopt- my w ^osfib rowAdny zapew» najlepiej bowiem poznaje się ^^^i^ usługach w na- ganiu się o rynki zagranicaie. trywaoiu istotnych potrzeb nić ludziom pracy, to dlacze-w ten sposób miasto i .dotar- 1^ systemie gospodaiczym p_'^„ _ ^. l»<toQ^.jSlf apsa^owanie'wi- go łij^ pr?ej4zipmy z 40-go-
łem aż do pałacu prezydenta. '^'^P^'' słyszyJic^sy kry- ...^T^Jlif^a^l »wyn(^a«ao«u w fae- dumnego tygodnia.pracy na
Wspaniała to budowla z epo- wzglsiJu SS WS?- ^SJJ^ZSSSSJ. wynajdywania itwo- 35 a nawet 30? Skierować,
ki hiszpańskiej. W salach, ność tego'dziahi w zydu pu- to nowych po- wolny cias ludzi do czegoś
drzwi, schody lśniły okuciami bUcmym powinno to być pro- Ł^eSiSŁiS 2- ^^h.'^^. wątpUwej war- więcej niż konsumpcja mate-ze ztota. które zrabowano wadzonepraez państwo. To z S^n^^Sf^SS ^ marginesowego zasto- nalna. Dlaczego nie zaanga-Aztekom, natomiast na malo-ipl«» J^st bardzo sdnie^zwa^- JnZtS^L^ii^ ^y^""' ?.*^o"y^- zowac tu reklamy!. Przecież:
widłach ściennych, ukazane ^^^ne pfzez zwolenn^ców ini- ?J,Sr^flrtkStar ^' ^ f^^^^f^P^^ rozmach a sta-. dotychczas dowolnie kieruje-są sceny z nawracania i okru- cjatywy prywatnej w zycnj. wproci ^zw^o^ją. fystykl ku naszej-duzej satys- my zamteresowaniami ludzi
tnego mordowania podbitych-Po^)^8 nieudolgoś^ Zm^&' woImM' w Tmm ^^i^ po4awały co raz to wyż- w nastawianiu do konsumpcji
Azteków, które wywarły na Panstwa w t»«i* sprawach, j prze^jeJt^njtffodi, szywskatoik.w, produkcji i materialnej. Redukcja pro-:
mnie przygnębiające wraże-•^"'^ zsinteresowsató--^ bo joj^jjatywa • TOJpóbSroteirtTO zuzycltLitiateni-na jednostkę - dukcji i masowe zwalnianie nie My Polacy rozumiemy "^e ma bodźca jakim jest tepcj^g Ameryki Północ- ludzką.-Jednak tak^ nieskooh robotników z pracy_stwarza lepiej niż każdy inny naród, ^y^k, przerost administracyj- „gj pray^łjeezyiy: róźw^J gós- ^<>Wina produkcja obliczo- ciężką syluację dla państwa, co to jest klęska utraty na "y- ^łaba wydajność itp. Dla podarczy, podniosłystopę ży- na przede wszystkim na zysk. Obarcza się i2ąd odpowie-; zawsze ojcowizny Sami prze- P"ykladu porównyje się na- ci^wą i (Jaly Mafię ■ł«dzi-ł)ar-=Kowadzi gospodarkę kraju dzialnością za taki stan rzeczy chodziliśmy podobną gehennę ^e osiągnięcia i^topę życio- ^ bogatych. W początkach nwtóiięmego zużycia ząso- a biliony idą na utrzymanie zagłady jak Aztecy, gdzie wą do osiągnięć w krajach p„y powolnym tesmpie roz- b^^-na cele drugorzędne. Na- ludzi bez pracy. W interesie: wrogowie grabili, mordowali, socjalistycznych om stawia ^^^^ s}aj,ym -zalłuŁoleni, ma- Itóy, fównież zakwestionować ^publicznym jest niedopusz-wy-wozili ludność broniącą wiele innych zarzutów ną- Wiadomościach' y/ dzie- praktyki, które mają u nas a czacie do zbyt dużych wa-swej ojcowizny.. ogoł rzeczowych i shisznych. ^^ig techniki i.tcchnolo^i m mieszczą §ic w 'wsadach han w zatrudnieniu, bo lepiej
Wszyscy pragniemy iak ^"^"^ ^^^^ ^ ^^'^"^ mi™) istniema. cs&jści spole- wpUiego handlu. Mimo dużej Placie ludziom za pracę niż naiłeniei urządzić u siebie "^Semonią sowiecką przema- cz^ństwa żyjącego w biedż|e sympatii dla jnaszych farmę- dawać darmo w formie zapo-^ swói b\l ZYclem zaś r/adzi porównanie w _ „ie groziło to poważnie ja- róW, którZy przez dhigie la- mogi na życie. Ten aspekt ma
UJ u> . y^K: i,^^ cąuc gpra^ach gospodarczych jak j^ą^ katastrofą sppleczną. byli pokrzywdzeni w do- również duże znaczenie psy-
przede wszystkim brak tam • _ chfldwe społecznym, to jed- chologiczno-wychowawczo-mo-'
swobody osobistej, dyktatura Zupełnie maczej wy§l4da-- „j^ tj^e^jj podkreślić, że me- falhy. Jakąś pewność, że A-zasiedziałych biurokratów, ją te rz^ Obecnje. Nie jest tc^y -niektórych ''marketing m(Br>ka;'Północna:Vma'^^tó^ 7flu-.7P wif.mv 7 kfórPi stmnv ^^^^ prześladjije to wszyst- r?eczą pbojętną, gdy Jakfls fa- boaids" są dalekie od zasad czerpane źródła energii i za-nJm nebeSLSeS ^° można .podciągnąć pod bryka (?y ppedsiębiorstwo stosowanych w wolnym han- sobów naturalnych usankcjo-grozi nam nieDezpieczenstwo. ^a^ut cxdchodzenia od zasad ■ prosperując, równocześnie m- dlu. Celowe obniżanie pro- nowała styl życia polegający Chcąc ochłonąć z widoku komunizmu. Nie należy jed- sz<^y i zatruwa środowisko w ^^^jj ^ me<jppuszczanie do na szafowaniu zasobami ma-tych strasznych scen udałem „gk bagatelizować możliwości którym ludzie zyc muszą, J^k konkurencji na rynku zbytu terialnymi bez ograniczeń. ; się do ^^^panlałe] katedry, w produkcyjnych ZSRR. Wie- długo zużycie- śrpdków ener- p^jp^^j^ monopole lub Przyspieszanie zużycia jak to które] ołtarze ugmają się pod ^y, że produkcja w dziale getycznych nie groziło- ich gSTSe ^STryBek Już chyba dzisiaj wiemy, czę-
- ^S^S t^^a^ TakS kartelem' n'a sto nie leży w interesie/publi
łństw cznym. Państwo jest odpowie tówą, dzialńe,. za. planowe,, przewi-Uiktu dujące, racjbiiałnie-i
i? p;^rsrrdr.7g^; ^sTwi^eTSW.: •s^7^^7^"^^ ffrrrs.r!r s^irtśss-
mry brona naszych In- „p^^enia rynku wewn^tn-lów „le prod^c^ny^^^^^^
nieustająca refleksja, intęlek tualnyf namysł. Ile dobrego możnaby zrobić na świecie, gdyby nie; wątpliwość. Nie
Tr ^1 rtA/iw inrhcłiTii ^ -'^^ propagowanie ; jak ność upowam^
M^k<!vkańr7vrv dnmni ^^^^"^^ ^^"^ . ■ -I . największej konsumpcji jest czania w każdą gałąź produk-
ze S prSSci Sryi "^^^a stopa życiowa w ZSRR godzi juz w interes publiczny, jednym z głównych powodów cji kraju, gdzie ta interwen: nei — z Azteków l słusznie wpłj-wa w dużym stopniu na Cechą charakterystyczną o- żądania ciągłych podwyżek cja jest konieczna dla dobra ■ ■ - - ......... plac przez sfery robotnicze, ogóhi obywateli. Na tym tle
Pracąi :ki^ surówce • i>ko-,,dochodżidó, częstych, starć; sztą admińi^racyjne są głóW: między rządami . federalnym
Dr F. B; .Kozłowski niższe koszta W produkcji. To kresu po ostatniej wojnie jest
KALENDARZ POLSKI
na rok 1975
jako Vll-my rocznik o objętości 384 stron druku i ponod 200 ilu$»rocji. Wielki Kalenddn został wydrukowany na pięknym kredowym papiew i oprawiony w kartonową barwną okładkę.
Na bogatą treść KALENDARZA POLSKIEGO złożyło się 26 rozdziałów o ciekowej tematycznej treści, która uczy, bawi, cieszy ludzi o różnym intelekcie. Dzięki wszechstronnemu ujęciu cołości. Kalendarz Polski słoł się uniwersalnym PORADNIKIEM ENCYKLOPEDYCZNYM na icodzj«ń w każdej'Polskiej Rodzinie.
KALENDARZ POLSKI jest formofu dużej książki z czytelnym drukiem i przystępną treścią dla wszystkich J{odpków.
Cena KALENDARZA POLSKIEGO na rok 197$
j(5.00 (plus SOK prz«syłk<i) Do nabycia w księgarni ZWIĄZKOWCA 1636 Bloor St. W. Toronto, Out. M6P 1A7
I
a poszczególnych prowmcji; Były kłopoty z prowincją Quebec, a ostatnio wiele, się słyszy, na temat uprawnień w sprawie ropy naftowej .w prowincjach Alberta ii Saskat-
nymi komponentami w produkcji. Praca należy do najkosztowniejszych składników W: produkcji; stąd jej duży wpfyw- na; kształtowanie się cen. Robotnik po podwyżce odczuwa wzmożoną siłę kup- chęwan. na tylko przez Mika pierw- - j^i^stety na razie nie mamy
71 T^t^- ' ustrojów idealnych, a te któ-
stępnych, tak ze w sumie sy- .^^^^ ^^j^i/^J
> tensje często- ..zawodzą w
^p^a^rty^ę^:;^;.;^
-W':czetóie: syn^ozjum' ó żą-gadhięriiąch ekonómicżriyćłi . ustrojowych w Stanach Zjednoczonych, ną pytanie; jaki system ' należy uważać. .za
Witold Gombrowicz
Wszelkie prawa autorskie zastrzeżone Pnedruk zabroniony.
OPĘTANI
............26..........
CopyTight; . Instytut Literacki: ?aryż, S.A.R.L. 1973 r.
:; Oddaliła sie od narzeczonego równie na-; gle, jak przyszła: zanim Cholawicki zorientował się, już przy nim nie była. Znowu szła samotnie, trochę: z boku ścieżki ■-r i i przepuściwszy wszystkich, postępowała:za nimi na szarym końcu, niepocieszona.. • ■Noc ciepła i wonna, nabrzmiewała, bal-;samem ziół:i krzewów zakrywała;granatowym . welonem zarówno. szczęście. i -. nieszczęście. Zarówno upojone twarze dwojga szczęśliwych narzeczonych, jak i bladą, zgryzioną twarz Cholawickłego .r-r- jak zrozpaczoną: dziecinną trochę twarzyczkę . Maji— jak niepewną twarz Leszczuka.;
Krysia Leniecka zbliżyła^się^do^niej i delikatnie objęła ramieniem.: Ółuższy czas szły razem bez słowa. Dawniej były ze so^-bą bardzo blisko ^ o -ile to było możliwe przy skrytej, wyniosłej naturze Maji.
— kto to jest ten Leszczuk? — zapytała pq cichu panna Leniecka.
.. -Maja zblad
ona: już zauważyła ich podobieństwo?
— Trener.
— To ja wiem. Ale poza tym?
- — Poza tym tyle wiem o nim,- co i ty.: Czy myślisz, że można coś wiedzieć - o takim chłopaku? Gdzie się chował? Co ro^; ■bił? Z kim się zadawał? To jest prostak -r-natura dzika, nieokrzesana, o, widzisz, taka jak to! .
Pokała jej wielką kępę chwastów, rozrastającą się bujnie .w pobliżu wody.
: — Czy możesz wiedzieć co w tym siedzi? Tam -mogą być równie dobrze kwiaty vi żaby!
Głos jej był zimny i twardy, -rr Przesadzasz. Leniecka spojrzała ną nią bystro. — Maja,'ty zanadto na niego wygadujesz!
:Jlyśysz ,że co..; że co..; DJaczego mia-. łabynł przesadzać? -- Bo tak!
■—Dlacitego?! Powiedz, co masz na my-•śU? ' ; , ^ Wtem Żatowski zawołał: —• Wiewiórka!
Maleńkie zwierzątko smyrgnęło mu spod nóg i sąybko wspięło się na sosnę. W połowie wyKpkośd drzewa wiewiórka przi^sta-ncła I pi?yt«lo,na do ppla-obejr?^ m m
■r ludzi znad swojej burej, ogromnej kity,
po czym .wdrapała, się jeszcze wyżej. Wi- : . dać ją było wyraźnie w świetle, księżyca. ■ Otoczyli drzewo.
.— Nie może uciec —. rzekł Żałowski.,' : .Rzeczywiście I wiewiórka, fatalnie wybra-.
: ła drzewo. Stało ono tak daleko, od innych, że skok był niemożliwy." Cholawicki -wy--
• jął browning i zarepetował.
— Niech pan nie strzela! — krzyknęła panna Leniecka.
Ale strzał już padł. Wiewiórka przeskoczyła z gałęzi na ■ gałąź.Sekretarza wypalił ; po raz drugi. Co za rozkosz, że mógł wy- c ładować się przynajmniej w tym!
— Po cóż pan ją morduje? — zapytał . z niechęcią stude^ti^Maja milczała. ;
. — Muszę jątrifić! — irytował się Cholawicki. — Do tnech razy sztuka.
Ale gdy nie trafił po raz trzeci, znowu podniósł bron,do oka. Był zły, ręka mu : się trzęsła, nie umiał pogodzić się z tym, _że chybia. Opanowała go. żądza mordu.. .
— Ja ją żywcem złapię — zawołał Lesz-czuk i zanim Cholawicki strzelił; już był na drzewie. Wspinał się ;z wielką szybkością. ' '
Sekretarz chciał jeszcze "raz .wystrzelić, ale Maja złapała go za rękę. , _
— Dosyć! — zawołała szybko.
— Nie obawiaj cię — mruknął, Tymczasem Leszczuk zbliżał się do celu. •
Nie -mó^ znpsić prześladowania zwierząt - i wlazł na drzewo tylko po tó, aby uniemożliwić ^ strzelanie. Teraz jednak musiał złapać wiewiórkę skoro zapowiedział, że ją dapie. Upiekła ona na sam szczyt drzewa i przycupnęła między gałęziami. ' Wspinał się dalej, a cienki pień zaczynał kołysaćyisię niepokojąco pod jego cię-■ żarem.
— Niech pan lepiej zejdzie! — zawołała Leniecka.
Leszczuk posunął się jeszcze wyżej, a korona drzew zgięła się tak, że plecy jego wypadły.pi-awie równolegle do ziemi: Nagle wiewiórka zaczęła miotać się, jak osza- -lała. W panicznym przerażeniu sk»kałą po najcieńszych g^iązkach i wrepzcie, widRc, 4^ liię yj^e, nucUa się z drzewa wprost
mmm.
na ziemię. Złapał ją w powietrzu — ale w tym samym .momencie wierzchołek złamał się z trzaskiem,-któremu towarzyszył: ' krzyk przyglądających się osób, tam na dole.
■ Ńa szczęście łamał się dość wolno. Lesz- • A czuk7Trre~puszczając wiewiórki^ zdołał ręką uchwycić konar;. o który zaczepił się • opadający wierzchołek i zsunął się po gałęziach, aż wreszcie zeskoczył na ziemię. : , _. Nic panu się nie stało? za Wołała. Leniecka.
— O mało jej nie zadusiłem! -r odparł. Wiewiórka drżała w jego.rękach.
Jaka śliczna! -^dotykali ostrożnie jej futerka.
— Puszczę ją!
: : ■ — Nie, nie, niech pan nie. puszcza, jeszcze momencik!
Leniecka, która dawno: nie była na" wsi, zajęta studiami^, nie mogła się dość nacieszyć tą świeżą, pachnącą mieszkanką lasów.:^. Zaniesiemy ją do domu, a potem puścimy. Zobaczymy, co zrobi w pokoju.
— Ja bym ją puścU — rzekł Leszczuk, który czuł w rękach szalone bicie serca wiewiórki.
' Leniecka spojrzała filuternie na Maję, a potem kiedy zaczęli iść dalej, aby zobaczyć zamek u skraju lasu, powiedziała.
— To musi być poczciwy chłopak z ko- . ściami!
Maja nie odpowiedziała.
— Patrz, jak on ją pieści. Człowiek, który tak lubi zwierzęta, nie może być zły.
— Tak ci się zdaje? Dobrych ludzi zwierzęta się taknie boją!
— Zamek! — doszło, ich. wołanie studenta. Stali na skraju lasu, a. przed: nimi rysowały się i subtelnie; J/majestatycznie
; kontury wieży; i murów. Powietrze. było wyjątkowo czyste wskutek czego zamek wydawałsif o,wiele bliższy, niż był w.rze-ezywistości.' Ctiolawicki zacisnął palce Co się ta mdziało? Dlaczego marnuje tutaj czas?!T)cb, to szaleństwo nie móc.oderwać się od-tej dziewczyny! A Maja pod pozorem, że chce pogładzić wiewiórkę, je-. szcze raz zbliżyła się do Leszczuka.
Usta miał już mniej czarne — ale nie była to jeszcze właściwa barwa. Zresztą trudno było rozeznać po nocy. Dotknęła wiewiórki. Zwierzątko, stężało ?e strachu w jeog rękach- nieruchome. Maji, jtdawa-ło się, żes)na boi się za bardzo. Lecz gładząc jej puszyste futro wyczuła" pargz coś dziwnego.;.Wiewiórka i— faJowała» Falowa- ■ ła? — nie, to nie było iwłaściwc:wyrażenie,: raczej — pulsowała. Jak gdyby — ruszała się w sobie, czy' też, wzdymała. Jakby on rytmicznie gnótł ją rękami; Maj a nie zwróciła na to specjalnej uwagi, chociaż znowu pozostało w niej wrażenie czegoś dzikiego i wrtrętpego. - ,
tuacja cozostaje .bez większych/zmian. Ceny jednak i ^ące ciągle; rosną i tó jest jednym z głównych powodów inflacji, .'feeba sobie.uśw;ia-doinić, że" przedsiębiorca nie będzie. zainteresowany w produkcji, której dochód będzie
lilidcł (procentowaniu kapita- wskazany? Jeden z obecnych łu ja^e znajdzie w bankach, profesorów ekonomii powie-trustach i hipotekach. dział: "Jakiś nowy, który by
IniclatYwa urYwatna ^ •wła ^ istniejących systemów wyr
ładowaniu bezrobocia. Niestety-dział produkorjny: koloro-;.: Trzeźwa rzeczywistość-zmu-
wej:tandety może licjyć tyl- sza jednak w oparciu o zasa-
Czy on mógłby zabić tę wiewiórkę? — ^® j]^ ^y^^}^ wewnętrzny, dy demokratyczne do szuka-
takie pytanie zrodziło się w Maji. Jeżeli zagraniczne me są za- nia rozwiązań na nowe aspek-
miał takie usta mteresowane tego rodzaju ty w życiu społeczeństw, któ-
TPS7f.7iik nairiietniei bvłbv odszedł — ^raje Trzeciego re rosną szybko w^ paize
r „fia^Artf 5 ^tać na ten przede wszystkim z doknują-
wyrtrrsi/^^^ ^ni luksus, a Europa Zacho- ?ym rozwojem w kulturze ma-
ZriTt flilZt£^.^VJ^^.:^^^^^ dnia ciągle jeszcze przywiązu- terialnej i pi^yrostem ludne-
go?
— Nie zabiłby pąn tej wiewiórki?
— Po co?
— A gdybym ja pana poprosiła?
— Po co? - Tak sobie. Założyłam się z moją przy-
jaciółką, że jak poproszę, to pan zabije.,. ____
Spojrzała mu w oczy i posłyszał • jej -g^^y-^^-^^^T^ śmiech - drażniący, niecierpliwy, nłena- ^ p/^^ ^ równocześnie pod-
pitaiizm kontrolowany, a zy-. cie. wskazuje, że tę kontrolę trzeba stale poszerzać.
• H r^r.^LfŁ w ^' większość tych kapitalizmu liberalnego w ka-
jednoczesme wszystko w mm uciekało j^t^jAaktAw jest obliczona na przed mą. Czego ona znowu chce od me- . ^ ^^^^
dniach . zapełnia podmiejskie śmietniki. Jednak nawet taka produkcja pochłania dużo środków energętycmych i zapasów naturalnych, których brak. obecnie silnie odczuwamy. iProdukuj emy automaty i
Zdając sobie sprawę z dużych walorów inicjatywy pry* watnej w życiu gospodarczym ■ -7- należy jednak dążyć do eli-minowania słaibych punktów, naszego systemu.
sycony, okrutny. Tylkp przez sekundę śię kreśiamy silnie -.obowiązek zaśmiała i błysnęła ku memu zębami. mOmfSiui aatrudnienia dia — No? — szepn^a, jakby to już było ludzi. Rozwiązujemy to obec-między.nimi ustalone, jakby rozumiało nie przez innowacje; w pro-
się samo przez się. Zaśmiał się, jak ona, *ik<qi i towarzyszącej jej re- la państwa jest nie tylko i bez namydu z całej siły rzudł wiewiór- kłamie, która ma-^przekonać wskazana ale wprost koniecz-kę o drzewo. Pisnęła i boleśnie zwinęła społeczeństwo, że to jest war- „a. Produkcja niekontrolowa-
Powyższe;. rozważania oparte przede wszystkim na; sytuacji gospodarczej -jaka w tej; chwili istnieje. doprowadzają do wniosku, że kontro-
się w kłębek.
Przyskoczyli do niej, Maja stała nieruchomo, dysząc,
— Ależ to barbarzyństwo! ^ krzyknęła Leniecka. — Co ona panu zrobtta?!
' — Ugryzła mnie — rzekł niepewnie Leszczuk.
1 ślepki wiewiórki zamgliły się. Zdychała.
Wszyscy patrzyli na nią. Tylko jedna Maja nie mogła wzroku oderwać od Leszczuka.
— Chamstwo! ^ r^eW krótko Cholawicki trącając trupa.
Maja za^szlóchała. I j^nim ktokolwiek zdołał się-zorientować pognała w lar. Naraz Leszczuk, który dotąd stał nieruchomo, z rękami opuszczonymi :wr skoęzył t» jdą i zniknąłjv eiemnotóacb.
Cholawicki ruszył ca nimi, ale potknął-się ó wystający korzeń i upiadł. Porwał sjię zaraz i nie tracąc czasu .pobiegł wielkimi susami.
^ Stać! Stać! ^ krzycz^.
Leszczuk dopadł Maji po dłużazym' pościgu i złapał za ramiona. Pchnął ją o drzewo, aż zaszyła się między gałęi^e. Jeszcze raz ją złapał i cisnął o ^emię.
Uklękła ua jedno kolanp l rozszerzony-Tąl oczami patrzyła mu w oczy, ą on patrzył-na_nia, jakby ją widfiał po raz pierwszy. Zadarł ^ęj ^wę.' '
— To pani... taka... (aka?...
Była przekonana, ie ją rabije, jak tamtą... wiewiórkę. Oczekiwała okrucieństwa. Wiedziała, że g» 4flMa<J«y A* Wtłt- Jego, palce zaejsjcały się n* Jej gzyi, toą/
na ma ^łonność do stawiania interesów własnych na pierw-
te użycia. To jednak nadwy ręża . i - zasoby naturalne i
środki. energetyczne. Jakieś . . . ....
działanie w dwóch przeciw- «^y" ""«J«^ » * pych kierunkach z myślą o- jest odpowiedzialna za
siągnięcia ;Wspólnego celu. nadmierne zużycie:tak śród.
Czyżby "work ethic" przysła- ków energetycznych, jak i za-
niał nam realne njo^iwości i j^^ów naturalnych kraju, wpychał nąs w błędne koło
bez wyjścia? Jeśli nie może- Antoni Więckowski
POpZIIKOWANIE
Zarząd Gł. ZPwK i Dyrekcja Prasowa "Związkowca" składają tą drogą gorące podziękowanie członkom Grupy 1 -7 L. Portko i W. Wołoszcżakia' wykonane prace: przy urządzeniu magazynu i archiwum w nowym ppmieszcwniu,
W zrozumieniu potrzeby dalszych koniecznych urządzeń wewnętrznych wynagrodzenie za wykonane prace - równowa rtośc i $200.00 ofiarowali na cefe Wydawnictwa,
Clista J. Bidos
ftmm Zaraądu Gł. Pr»w.: Dyrekcji Prafowej