'fes?
.fl
miejsce^' oeletri nstalemaT Mo ponosi winę wstrząsającego--wypad ku..
11
ffrRASESE SAMOBÓJSTWO
STARUSZKI W szpitala Dz. J€zu8 Wartóa wie, zmarła 6«etnia Felicja gielowa, żona «meryta tramwaje wego, która, <:licąc pozbawić się życia, Tłdała «? iia pasty plac po sesji przy iilicy Wiktorskiej 21, gdzie oblała ftą benzyną i podp&r liła.
Ody zaalarmowani lokatorzy nadbiegli, i ugasili płomienie, o-raz zerwali strzępy spalonego u-brania, staruszka doznała już po parzenia II i HI stopnia całeko ciała.
0 POMOC VLA BERODOTNYCH
10 lat kryzysu w Polsce; katastrofalnie odbiły się na rozwoju miasta Lublina, który w dziejach historji polskiej odgrywał dużą rolę i Po .oa?y;8kaniu. Niepodległo ści był siedzibą, pierwszego rządu polskiego.
Z Sawnej świetności, pozostały ^jei|j|nie wsporanieniaf Dz^siejszb rzeczywistość powinna zwrócić u wagę tycTi wszystkich, którzy są odpowiedzialni za losy tego mias ta i jego mieszkańców.
Z tych kUku zakładów przemysłowych, które dawniej istniały,
1 w których robotnicy mifeli pracę,—^ w dodatku z ograniczoną produkcją. W Lublinie jest około 7.000 bezrobotnych.
W tej sprawi właśnie udała się delegacja bezrobotnych miasta Lublina w osobach przedstawi cieli Zlw. Rob. Bud. Strzeleckiego i K.. Gieracza^ do Ministerjum 0-pieki Społecznej i Głównego Biu ra Funduszu Pracy, gdzie po ob-sjiemem prtgedstawieniu położenia bezrobotnycTi i miasta, złoży ła raemorjał, domagający przyzna nia dalszych kredytów na rozszerzenie robót publicznych i zatrud : nienie bezrobotnych przez pełne {'"'^-tygodnie. — Cp choć w części ulżyłoby doli bezrol)otnych.
IJalegajcja iotrz3an{^a przyrzeczenie, że władze rozpatrzą: przed łożone sprawy i w miarę możności pryjdą z pomocą bezrobotnym Lu blina.
tragiczny wypadek.
Maija. Kf^osin, służąca w towarzystwie Marji PawUkowej, za Jęte były «grśzczeniem podipgi benzyną. Podczas ^f roterowania e-lekt^czną szczotką, nastąpił wy buch.
Od iskry elektrycznej-zajęła się benzyna i w mgnieniu tokaj obie
kobiety-stanęły w i*)mieniach.
Natychmiast wezwano pogotowie, które obie kobiety w stanie l)eznadziejnym -przewiozło do szpi tala miejskiego Katowicach.
ŚBfIERTEŁNT WYP ADĘK-Student rpoMfcchniki warszawskiej, Henryk Trojanowskie kąpiąc się w rzece - Prut, rnderzył głową^o podwodna skałę, stracił przytom ność-i utonął.
II^CKO SPŁONCŁO
W Piaskach,' pow. Brzesko, w domu Anny Kaczorek, w czaRie jej nieobecności pięć i pół letnia jej córka 'Wiktorja, stanęła na stołku obok rozpalonych drzwiczek, od których zajęła się na niej sukienka. Dziecko momental nie stanęło w płomieniach.. Straszliwie poparzone dziecko,, w parę godzin później zmarło.
ME WOLNO ftlÓWIĆ O HISZPANJI.
Do czego posuwają się dygnita Tze w czasie ogórkowym,; dowodzi pismo wice starosty powiatu krą kowskiego, Chrapowickiego, w któ rem,^ udzielając zezwolenia na od bycie w Gzyżynach zgromadzenia publicznego z porządkiem dziennym: sytuacja polityczna' i gospo darcza — zamieścił następujące ostrzeżenie:
♦*Równocfceśni^ przestn^gam przed wygłaszaniem jakichkolwiek przemówień .oraz uchwalanie rezolucji w związku z rozgry-"wającemi się wypadkami w Hisz-panji, pod zagrożeniem rozwiąca nia zgromadzenia".
Nie wiadomo, na czem oparł się pan Ghrapowicki. Niema ustawy, któraby zakazjrwała poruszania na zebraniach publicznych spraw ^omawianych szeroko przez prasę ■wszystkich obozów politycznych.
Naturalnie, referent, Dr. Drob ner, do tego ostrzeżenia: nie mógł się zastosować. P. Ghrapowicki, sapomniał, że najstraszniejszą abrodnią przeciw człowiekowi jest śmieszność^ a jeżeli sam czło 'wiek się ośmiesza — tern gorzej.
Za czasów austrjackich, był w Nowym Sączu mędrzec, który za-• bronił ■ wygłaszania odczytu: o.... Koperniku. Wtedy znakomity pre legent, popularyzator, inź^ Libań-jski wygłosił dwugodzinny odczyt
nie 'W}'mawiając nazwiska o duchownym katolickim^ który poruszył ziemię, a zatrzymał słoń ce. Teraz nasi referenci mówią o półw5'spie iberyjskim, albo o kra ju, o którjTn się... nie mówi.
SAMOBÓJSTWO ŻOŁNIERZA.
W koszarach wojsk w Stanisła wowie, popełnił samobójstwo bom bardjer St. Waszewski, pochodzą cy z Rozdolu, pow. Tłuszcz. Waszewski strzelił sobie z rewolweru w skroń, padając trupem na im5^cuv
ZAKOŃCZENIE STRAJKU W PABJANICACH.
Strajk robotników sezonowych w Pabjanicach został zakończony;
Robotn icy uzyskał i rozszerzenie czasu pracy z 4 do 5 dni w tygod niu.. Ponadto magistrat poczynić ma starania, o przyznanie sezo-nowcom" jednorazowej odprawy.
Sezonowcy w liczbie 150 przystąpili do pracy.
MIŁY PRACODAWCA ZBIEGŁ.
Niedawiio na Śląsku wielkie po ruszenie wywołał* sprawa Polskiego Przenosin Wyrobów Drze ymycti w Lublińcu, gdzie powstał ostry zatarg między właścicielami, a załogą fabryki, na tle nieodpowiedniego traktowania Tobot^ ńików przez wsp^łaściciela fir my,'-Haftkę, jnniOTa:>i majstrafa bb^ćznegó; -Al.'-KicrkocTs.kiegOi ' Ten-i.współwłaściciel .Haftka traktowali robotników t roboftiice jak bydło, posztukując, gdzie po padło i wyz3n«rając od "polskich krów**. Zarówno obrażliwe wzro-ty, jak i fizyczna przemoc, stały się doniesienia karnego, na p. Haf tkę; Reszta współwłaściciel!; po zapoznaniu się z postulatami robotników, które zdążały do unor mowania warunków pracy i płacy akceptowała je ,wobec inspektora pracy w Chorzowie, któremu zakład ten terytorjalnie podlega.
Ponieważ p. Haftka junior nagle znikł, w związku z wnięsior nem przez robotników doniesieniem karnem, wspólnicy zajęli się iprowadzonemi przezeń księgami, pizycxta mieli stwierdzić, że; od biegają one daleko na kilkanaście tysięcy złotych — od faktyczinego stanu rzeczy. Wobec tego, przyłączyli się ze swoją sprawą do wniesionego doniesienia,.
Śąd w Lublińcu,, rozpisał za p. Haftką juniorem listy gończe. Po dobńo -mankamenta w księgach dochodzą do 30.000 złotych.
BESTJALSKI MORD.
W m. Tulski, w pow. Żydaczów, nieznani- sprawcy dokonali bestialskiego mordu na osobie mie^ szkańca J. Djamanda i jego żony. Napastnicy po zamordowaniu' swych ofiar obleli zwłoki naftą i podpalili. Zwłoki ofiar napadu znaleziono czę;ścio^yo zwęglono
Dom mieszkalny ocalał; Władze przystąpiły dto .alergicznych dochodzeń. Zarządzono pościg za mordercami; . '
ćzem dezerterzy powycinali z c^ pefci" podszewek mundurówi stemple świadczące o przynależności do pułku, 2 którego uciekIL
Gdy pociąg dojeżdżał do stacjr 2abinka; dwaj dezerterzy przebrani już za cywilów, trzeci zaś mundurze, wyskoczyli w biegu, grożąc cywilom zemstą w razie zaalarmowania obsługi poclągn.
Mimo gróźb, ograbieni, przebr^ ni za wojskowych, zawfadomili P swej przygodzie policję i ląndar-merję, któraf' zarządziła pościg, rozsyłając listy gbńcaś^ za zbiega ml ■
SKLTKI SPOŹYWANU Zl^GO CHLEBA.
W sferach lekarskich, wielce u jemną rolę w rozwoju chorób przew|'du pokarmowego, przypisują złemu gatunkowi pieczywa, wypiekanemu w Warszawie.
Chleb warszawski jest najczęściej kwaśny. Co czyni go nienada jącjTn się do spożycia przez chorych na nadkwaśność żołądka; po zatem chleb ten jest często niedo pieczony i prze to długo zalega w żołądku, powodując jego wzdęcia, wywołując uniesienia przepony ku górze i wywołując pośned nio„ ucisk tej przepony na serce.
Zakalec w chlebie, przyczynia się pozatem do przysparzania róż nych chorób, zarówno przewodu pokarmowego,' jak i• w układzie krążenia krwi.
Z powyższego ^vynikaj że dobre pieczy:wo jest niezmiernie ważne dla utrzymania ' zdrowia. Dlatego też^ dotychczasowa kontrola nad wypiekaniem chleba w Warszawie., wobec jej niedostateczności, winna. być wzmocniona, a to zarówno przez władze państwowe, jak i samorządowe. .
POWIEŚĆ.
JANREYTAN
Coś poradzimy, aby mój p6inóaiik;,pa^^ nie dokd czaL Cha, cha! śmiał się- -^Niema;regi:^ bez wyjąi
kuI-Cha, cha! — Miłym^udziom roMsic^meraz wielki T^Hgpstwa, w$ellqe uJCzj^itioścł — ciągii^ podkręcają uczemione i^ąsy.
- i^^Będzie nam bardzo mUo — odpowiedzisdęm-— obawison sfc? Ż6 pan przerazi się naszej bisdy^i każe j . mo pomocnikowi śóągńąć z nas koi^óme; — próbowa łem nśinieclmąćjsię. ^
KATASTROFA KOLEJOWA W WILNIE.
W Wilnie, na przejeździe około ulicy Rossa, zdarzyła się katastro fa kolejowa.: Parowóz bez obsługi prowadzący go pomocnik maszyni Sty wypadł z parowozu wskutek uderzenia się o słóp, wpadł na po ciąg podmiejski, składający się z .lokomotywy i trzech wagonów.
Obie lokomotsrwy szły tyłem i wskutek; zderzenia się, węglarki obu. parowozów wbiły się na siebie. Maszynista pociągu Władysław Źykus i pomocnik jego Józe Kunicki ponieśli śmierć na miejscu. Pociąg sanitarny, -Który przy był na miejsce katastrofy, odwióz jedenastu rannych pasażerów, w trtn dwóch ciężko do szpitala kole jowego na Wilczej Łapie. Docho dzenia w toku.
DmE KOBIETY OFIARAMI OKROPNEGO WYPADKU.
W Katowicach, przy ulicy Lom py. Nr. 16, w mieszkaniu Zygmun 4a Krasuov|skiego, wydarzył się
OKROPNY WYPADEK ŚMIERCL
Okropny WTPadek śmierci wydarzył się na terenie cegielni Dra Jakóbowicza w Mikołowie.
Około godziny 19.45, przy t. zw. ^'ślimaku", służącym do prasowania gliny pracowało kilka robotnic, między innemi 40-Ietnia Ma-^ rja Wojtynkówna, zamieszkała w Mikołowie.
W pewnej chwili nastąpił w ślimaku defekt, który Wojtynków na zamierzała usunąć, wsuwając rękę do wnętrza urządzenia. Uczy niła to jednak tak nieszczęśliwie; że tryby ślimaka porwały rękę ró botnicy do prasy.
Straszny wypadek zauważyły robotnice, pracujące w pobliżu ślimaka. Przestraszone 'kobiety poczęły z krzykiem uciekać. Nim zdołano się zorjentować w sytur acji, nieszczęśliwa robotnica została w całości pochłonięta przez prasę, a ciało jej pokrajane na ka wały. Jedynie głowa oderwała się od tułowia i pozostała cała.
O strasznym \^-ypadku powiado miono miejscowe władze policyjr no sądowe, które przybyły na
OGRABIENIE KOŚCIOŁA.
Nieznani sprawcy, dokonali wła mania do kościoła . paraf jalnego w Słoćinie, pow. Rzeszów, 1 ogra bili kościół doszczętnie^; zabiera jąc złotą monstrancję i kielichy, szaty liturgiczne itp:. łącznej war tości kilkunastu tysięcy zł; Władze wszczęły en(ergiczne poszuki wania.
POCIĄG NAJECHAŁ NA FURMANKĘ
Na przejeździe kolejowym w po bliżu Starej Wsi, gm. Rozprza, pow. piotrkowskiego wydarzyła się katastrofa. W kierunku Rozprzy, jechała furmanka ze Szmu IJsm Hettem. i Berkiem Bręslau-rem. Na chwilę przed wjechaniem na tor, jadący spostrzegli pociąg pośpieszny i usiłowali wstrzymać konia, który jednak poniósł i rzu cił się pod koła pociągu.
W następstwie tego, furmani, jak również i koń, został zabity^
MIESZKANIA WARSZAWSKIE.
- Odsetjek mieszkań ■■ jednoizbowych wynosił w Warszawie w 1931 roku 42,5; dwuizbowych 24,4 trzyizbowych i,większych 32.7.
W porównaniu z 1921 rokiem, odsetek mieszkań jednoizbowych wzrósł z 39jl, a z dwuizbowych większych spadł. Spadek odsetka mieszkań wieloizbowych i wzrost odsetka . jednoizbowych nie 'jest dostateczny. Warszawa posiada za dużo dużych mieszkań a zama-ło mniejszych, _przystosowanych do obecnej skali życiowej. ■
MASKARADA DEZERTERÓW WOJSKOWYCH
W pobliżu stacji Kobryń, trzech dezerterów z wojska, napadło na dwóch przechodzących mężczyzn, S^roryzowawszy C3nvilów, kazali im 'zdjąć ubrania, oddając w zar mian swoje mundury wojskowe.
W tym czasie najechał pociąg do którego dezerterzy wsiedli, po ciągając ze sobą, pod groźbą rewolwerów ograbionych cywilów.
W przedziale pociągu nastąpiło dokomptetowanie ubrań; przy-
ŚMIERĆ W KOPALNL
W podziemiach kopalni "Emma' w Ra'dlinie, pow. Rybnicki, na. po lu IV, zatrudniony przy ;budowie 8rgo pokładu 35-letni górnik Paweł Kuska z Biertułów, skutkiem, zerwania się stropu został zaśypa ny lawiną węgla.
Spod. zwałów wydobyto po dłuż saej akcji straszliwsze zmasakro^ wane zwłoki Kuśki, którj' poniós śmierć na miejscu.
KRWAWY DRAMAT w HOTELU
Przy ulicy Nowogrodzkiej 15, w hotelu "Podlaskim", rozegrał sfę k^ wa-wy dramal{i miłosny; Około godziny 2-giej w nocy, przysżed do hotelu 24-letni Stanisław Gór ski, kinotechnik w kinie "Capitol" ^v towarzystwie przyjaciółki swfej 19-Ietniej Heleny Więckówny, kra wcowej. Około godziny 9^tej; do tegoż hotelu przyszedł kolega Górskiego, 25rletni Mikołaj Lenard robotnik.
: Po pewnym czasie Górski wyszedł pozostawiając Więckównę Lenarda. Około godziny 15-tej Górski wrócił do pokoju. Otworzy ła drzwi Więckówna. Przybyły Avy jął nóż, i zadał nim Lehardowi 3 rany w pierś. Gdy Więckówna sta rała. się przeszkodzić zbrodnia za słaniając Lenarda, GórsM i jej zadał cios w klatkę piersiową. Na alarm poranionej nadbiegł numerowy, Stanisław Siemieński, któremu Górski, oddał nóż, oświadcza jąc, że zabił swego rywala. Lekarz, pogotowia stwierdził śmierć Lenarda. i opatrzył lekko ranna Więckównę.
— Mę cóż znowu, cóż znowu! Żartaije pan! Perty i Ą śmietmto perłami A może panu potrzebą trofchę g? tówećźki? — rzekł, nachylając się ku mnie. — Prc mó^ic'szczerze! Odda mi pan kiedyś, odda! Niema ^ pliwośd!
--Jeśli pan pozwala mi być szczerym ~ mówiłem ~ rticzem nie pogardzę, bo, naprawdę,' "wyczerpałem si( zupełnie.
Niechże pan weźmie ode mnie ten drobiazgi i^e' wciskając mi pod stołem do ręki pięćset marek. — Jak poradzimy z komomem, zaczekamy! Wydam dziś jeg cze odpowiednią dyspozycję swemii zastępcy, aby pań wa nie nachodził, gdyż ^za trzy dni wyjeżdżam do Kar] badu na dhiźszą kurację.
— Dziękuję serdecznie — rzekłem, ściskając rękę Bj kowskiego. A więc, prosimy odwiedzić naszą izdebk Czekamy dziś wieczór o szóstej. Proszę wybaczyć, gdj by pan mnie nie zastał. Żona będzie napewno. Ja chi dziś z synkiem pójść koniecznie do kina. Biedne dziedki |rt bardzo Po chorobie ogłuchł zupehiie. Niech mu zrobię rozrywŁ \»trwająca Pan mi daruje! Prawda? I edy czas d!
— Ależ naturalnie, ależ naturalnie! — Tylko niec | jj^^pfon pan żonę uprzedzi, kto to (podkreślił te słowa z intonj F^rowia z cją głosu) będzie miał zaszczyt państwu złożyć swe usz Ł ^ ^śig nowanie. Niech mnie nie przyjmie za poszukiwacza pnl^uje sie i gódlCha, cha! —śmiał się obleśnie, znowu wąsa po(|^to śmierć kręcą jąc. : . - l;i
— Proszę nie mówić mej żonie, że pan widział jej fof grafję i że pożyczył mi pan pieniędzy; Miałbym się z p; szna! — śmiałem się nienaturalnie.
Pożegnawszy Bykowskiego, pobiegłem czemprę do domu, aby zdążyć w czasie nieobecności żony i te ka schować album do kosza.
>NTO.
:e pi ie K
injąće^ paraliżu
liż dz
wypadh w Mą groiniejt w inny cji. p eciżni Mabe; en, w 2 .j okolic; były dv Oprócz 1 anarły w vr Winnii itaiot xli 'edług ra iśsevain, p Ikie moź [opuszcaei 'tej zaraź ięszą pac od zasiąg
j-
Pierwszym
Mama zaraz wróci, tatusiu — mówił sjoiek. — Za
ZASYPANI ZIEMIĄ.
W Siemianowicach pod Gnieznem, podczas kopania torfu, 30-letni Sylwester i 43-Ietni Stanis-sław Springer, wskutek osunięcia się ziemi, zostali zasypami poriie śli śmierć od uduszenia.
ZGNIECENI PRZEZ -WÓZ r Nieszczęśliwemu wypadkowi u-legli na szosie koło Budzisława Górnego pod Strzelnem dwaj rze źnicy: Władysław Kurowski i Al bin Orlikowski: Z niewiadomej przyczyny wóz rzeźnicki wpadł do rowu, przygniatając obu jadących Kurowski, przytłoczony boczną ścianą wozu, poniósł śmierć wsku tek uduszenia, drugiego Avydobyli przechodnie. Doznał .on jednak bardzo ciężkich obraaen.
Departaraer pod pn otgomery
iął pewń ii tej choro ssztą w ini iTwa tu diag jth objawac jwezAvać lek izeciągu 24. winni" pol eg óe co do rod
szła do sklepiku. Byliśmy U Piotrowskiej ^ dodał szcj tem. — Coś tam mamie pożyczyła. Obie płakały i o ćzen długo mówiły, ale ja nic nie słyszę, nawet, jak mamuś mi do ucha krzyczy. A czy ja się wyleczę ze swejghich ty? Prawda, tatusiu, że się wyleczę? Tatusiu, tyś dzisillriecko zachoi taki wesoły, w dobi-ym humorze! Ijasu postarać
Schowałem album do kosza i napisałem ołówkiem ift" kawałku papieru: ^
pizebieg influ
Dziś, synkUj pójdziemy z tobą do kina. Tylko j3^ffl są to poc
icego. Na^ye sstokroć Sv' (
%padki tej są zupełn Md.laty w
ty. Mamusia jutro pójdzie.
Przebiegłszy ^^-^rokiem napisane litery, dzieciak n cił mi się na^szyję i, prawie płacząc z radości, mówił:
— Tatusiu! JakL^ \y dziś dobry, jaki kochany!
Wejście żony, trzynipjącej w rękach kilka pakunkói przerwało moje pieszczoty z Kaziuniem, który pobieSch, w jedny do matki i opowiadał radośnie, że dziś idzie z tatusieS więcej, w ( do kina, a mama pójdzie jutro. Na stole leżało 5wieścMtąd raportom marek, położone przeze mnie przed chwilą. Byłem w bAsidch 4i \ dzo dobrym nastroju i uśmiechałem się zagadkowo do S Manitobie, p n/, wskazując wzrokiem na pieniądze. Zauważyłem jffliate do is. nak, że ani mój ^dobry nastrój, ani dwa stumarkowe bwzmarłj-. knoty nie zmieniły w niczem smutnego wyrazu oczów «Zapobiegawi;2 kluni. Ucałowała pieszczotliwie dziecko, i noczęła w nftnm, które w czeniu rozpalać primus. fr^o^Jum Ma
-—Czemuż nie raczysz słowa powiedzieć? — zawolw prof. cadh łem, ogarnięty nagle szewską pasją, co mi się w osta nich czasach bardzo często zdarzało, szczególnie wted; kiedy wypiłem za mało, lub byłem zupełnie trzeźwy.
Anku, miej sumienie! Chcę ^ugotować jaki taki. biad. Dopiero wróciłam z Prajgi z dzieckiem, Jesteś głodni, zziębnięci. Ty, jak widzę, jesteś w dobrym nasi ju, dogodziłeś sobie. Jakieś pieniądze leżą przed tobą. ty powmieneś raczej przemówić do mnie — odparła l godnie, obierając kartofle.
Jjiż od dwóch dni nie mam ani grosza, — ciągnęła lej. — W sklepiku spożywczym przestali dawać, na ^ dyt. Od tygodnia obiecujesz, że ci ktoś ma pożyczyć siąc marek, ale grosza dotąd nie widziałem. Komor też trzeba na gwałt zapłacić. Wczoraj znowu był dozo!
1 upominał się o należność. Ja nie wiem, co będzierf dalej robić, jak żyć! Poczciwa Piotrowska pożyczjrła I kilkanaście marek. Pani Ostankowiczowej, winna juz 1 stem prawie tysiąc. Boże, gdybym mogła znaleźć jatoj najęcie, jakąś pracę poza domem, aby nie znosić tej ?^ "znej nędzy. Kaziunio biedny oghichł^-zupehue. Nie JO za co leczyć — poczęła płakać. — I w tych warunKaj Anku, ty żądasz, abym przemawiała i witała ciebie n dosnym uśmiechem?
7- Nie gniewaj się, jedyna! — mówiłem, całując j zziębnięte, jak lód ręce. — Ja nie potrzebnie się uniosie Przykro mi było, że nie podzielasz mojej radości, cież dwieście marek.na stole! Z opłaceniem komornea można czekać i czekać! Widoki na otrzymanie posaoj Wogóle, fortuna pocznie się do nas uśmiejchać wkrot
(Dal8S7 OtoB Ncal#i)
[-Telefon dc do .stolika, Któż.ta wp ^- Volin ba^ zaledwie.; M gruntownie '-ODą.niecó z o.śe, która z t>3niejszej a ^ o towarz ?o nieco. Halló! c Lucek ?^ Ciocia mi >Vpakowałą; « to kuzyn;
•Jore t)taćza Serwus, un
Opowiem-c' • Zajec fj^szędzie, d(
fe^' J^tóry na jedn. '^ypopółgoc ławce post J^Jojrzałe zbo: s?"^Jąc się ] i' ścisnął n ^astępnej c I której, --błyskawic