- Niedobrym Chłopiec
Zochna usHuje poahieść dczkie ]'.e potem będzie świeży
■rsdro z wodą. Wyprężyły się m|ęś 1 chudych ramiona, nie, nie da .=cy, nic udźwignie. Ogląda się Dezradnie dokoła i ie> pomoże? Ale podwórze pu se Ludzie pocliowani w mieszka . 3ch Chlod przedwiośnia przem •-Tt na wskroś. Na asfalcie topnieją rf-rtki smegu. Trzeba jednak zanieść wodę do
^'atka czeka. Biedaczka chora - r-tc może ruszyć się ż łóżka. Givby tak kto nadszedł! O' Wlasnie ukazał się w bramie
— Witus. Wilus! A pomóż no nu!
..... Jeszcze czego.' Hrabina! Bę-
-ij -ej usługiwał! Am mysie!
D/:iesvczynce zbiera s'ię na piacz-r,i.-'^ialvmi z zimna rekami prze--),vis kubeł i wylev/a połowę za-•.! losci. Przyniesie dwa razy.
— iNicdobry jesteś — mówi do V.''-;;i bez złości, ale z wielkim
Di*ypak udaje, ze me słyszy, ale udaje, bo pogardliwy i lekce
nżncy liśmiech jego piegowatej i-vsrzy zmienia się szybko, w przy ;-rv grvmas.
\'icdobry jesteś... zły, niegodzi-W' Jc-tes- licz razy słyszał te.sło Kii' Chyba nikt nigdy me nazwie jUz inaczej! ^
}vi£!dobry jesteś —./■jnowi opie-gdy Witek me chce mu w sto laice pomagać, a^ tyl ko godzma-^v wloczy się po ulicy.
>riedobry jesteś — plącze obitj' i;, lega potrącone dziecko, obrazo-.'f- niegrzećznoscia sąsiadki, sklepi-. ;/arkc, której chciał wcisnąć fał-<:vwc p;ec groszy.
Wszyscy. Nawet jakis obcy pan. któri' był świadkiem jak WitejL o-fVkrał młodszemu chłopcu jabłko
— Nie cygań! Gdzie pieniądze?
— No, mam przede —- mruczy ircwyraźnie Witek
Majster rozgniewał się nie na zŁrty, krzyczy:
— Wracaj w tej chwili po chleb'' Sfyszysi? A bez bochenka na oczy. mi się nie pokazuj, bo przepędzę!
I dodaje z westchnieniem :
— Niewdzięczny chłopak! Witek nacisnął czapkę na oczy,
vvleczę się z.powrotem po krętych schodkach.
Co teraz zrobi? Przecież nie przy zna się "staremu", ze dwadzieścia groszy przegrał z Antkiem w klipę — A chleba na kredyt juz mu sklepiczarka me da. — .Chyba się odegrać? Ale Antek nie taki fra-■er. Zresztą pognał juz w świat ze s%vymi gazetami. Co teraz zro-
IDIC?
Przez podwórze przechodzi pam szewcowa.
Spojrzała niechętnie na chłopca, •ouiknęła:
— Włóczy si^ cały dzień z kata
?pedientka- A matka? Matka całus
lę ze zDostszeesnym <sudtem. .
— Fóczekai} tu —wofet i niedłu gtf wraca z sutetyny ściskając mo netę w dłom. lilasz, weź.
Cłiłopiec wzdryga sic^ Nie przypuszczał, że będzie tak dobra.
— Weź, -Wituś, weź— jak b*^-dzlesz miał, to mi przecież oddasz-Miałam schowane w pudełeczku aa garnka dla kanarl^a —r weź,'laip chleba. — Twój opiekun jest dobry, ale może się rozgniewać, jesz cze dę wyrzuci.
Z sutereny dolatuje wołame cho rej:
—- Zochnaaa! Zochnaa!
— Juz idę! idę! , Witek mówi z bardzo głupią mi
ną:
— Czekaj, pomogę ci, nie wylewaj wody, zaniosę wiadro.
Ale dziewczynka prostuje śię du iiinie 1 odpowiada niespodziewanie twardo:
— Nie. nie trzeba; Wtedy nie chciałeś, to i teraz dam sobie.ra dę. — Idź po chleb.
^Nie i jeszcze
ojknąc. jkrywką, woda. się zagotuje i wy-
— Hrabina' tworzy parę, której pokrywka nie Ociazając sie po^.ol. wychodzi ^^^^^^^ „^^c^j^nc zaś w gnmku
iia ulice Jest raczei 7ły niz zado ^^^^^
G«ły"Kaśj|y Przychodzi wj^^^eiWore-—jak wiemy—.jest
^ JOfflffiCJ Porze «olcko zdrowsze piż smażone.
Tak się to zdarza. Ojciec przy-' ] aiodzi w pfzarwir obiadów ej, synj ~ StUfe CzaSy oic WrÓCę ~ prvTbiega ze szkoły pod wieczór,' Kl7biet> •muzałmaiiskie żyły w bo cłioda ną drugą zmianę, córka • v anuikach niewolniczych. Wielo-wpina jest dopiera po zaniknięciu .ucnsłwo z haremami-było uzewiic-sklepu, w którym pracuje jako ek-j Lenieniem opłakanego położenia
[;obictv wyznawczyń. Mahometa. Dc
Id dzień nię może pdejsc od kuch-1 piero wiełki reformator Turcji Ata ni, trochę ijarzęka, ze to me restąu jrurk wyzwolił kobiety- wychodząc racja i że za^duzo ognia i tłuszczu; z słusznego założenia że wyprowa vfychodzi na to Ciągle przygrzewa- tizenie kobiet z haremów, nadanie • inV praw oby\yatełskich dopomoże
Nareszcieśmy tiybrnęli do sedna jao przebudowy obyczajów i wie-rzeczy. O tor^własnie chodzr-r-ogr ricń .y .świecie" muzulmańskim. ioa istotnie trudiu) zaoszczędzić a 7 podiuwu Ata
\s2em - n.e wiel j,,rk r.-ucił w%żw<.nic klerowi mu.
. I aiłmanskiemu 1 przedstawicielom potiav. n.e traci i ^odoW, naka/al kobietom cdsło ;.maKu, a nawet go nabiera na no,,,,,^,^. i,,^^,^^^ ^^^^^^^
wo, jesh je odgrzcjemj na w^-i^.i^.hc juko .ikt iewoluL-%jn> Wir GZie, a właściwie w parze Naprz. \, ,.,}^. Turc/Nnka w ogolę
le tłuszczu < ■ca sztuka. Bardzo wnele
1Jbvatua> Palta Ckjfone i P4i^ag Miavy.
SPRZEDAJEMY KARTY OKBCTOWE
Wysyłamy Pieniądze d© Europy, i Pośredniczymy w ,Wyra|>la-niu Papierów Ofcvwatcl3kłch. t > \
Tel.375 -20 GofenunentRd. WhiM
KIRKLANDLAKE ONT.
to me'- burczy chłopak "^'"'^ '^'^ i'^^^" uhnnnku me az^la .się na | "^J«^legantszydi kobiet Ame
'k £ swędzi ' zeby,"^'' "^'''^ ^'''>^<'"> '"'^'^"-^ dziewczę 1 ^''rc w roku 1938 wydały na
2 Jez> go ^ęQ , z 1^^^ ^^^jy^ prz5'kr>c szczelnie po- „,o znrł, -.u.Kh nar/cczoiijtli'!'-^ w Paryz;u 5,000.000. Stroj
rodzice załatwiali Iranzakcje nial-icnskie. bezwolne kobiety podda-
ubrać, co zresytą słuszme. im» się rałezy. Przeszkoda jednak tkwi w małycłi zarobkach- Dla tej tez przy -zynj', jak i dla innych o wiele po vaznie]S2yili, kobiety iju^zą; się organizować, walczyć o wyższe- pla ^c 1 lepsze warunki pracy, by swp 50 zewnętrznego wyglądu nie opla rac zdrowiem, a często 1 życiem. Tych kłopotów nie zaznaje 10
Artieryki, stro Strojnisie
jadą kilkakrotnie do-roku do Francji, rozjeżdżają się po pary-'kTrh magąryiwrlł;—przymrerraj?'
w kat, len! Do roboty byś się wziął, opiekunowi pomógł! Ghlo-oaczysko duze, a nic me wartę!
Witka nikt me lubi w całej ka-. mienicy. Każdy ma do niego jakąs urazę, każdemu coś zawmił.Uwa ł;a''a go za najgorszego z gromady-Można się to tego trochę przyzwy ,czaic, ale to me jest przyjemne Zwłaszcza wtedy, gdy potrzebna pomoc od łudzi, dobre słowo; wte. dv, gdy potrzebna pomoc od lu cjzj, dobre słowo, wtedy żałuje się najbardziej dawnych kłamstw^ —' r;cot hardosci.
Witek przestał gwizdać, patrzy aonuro w ziemię. .
Czego szukasz? — P^*^ go Zo cna, która drugi raz przyszła pod klan z wiadrem. Przytupuje nózę-tjmi, jasne włosy. z czoła odgarr
nawet ten obcy pan powiedział pT .^-idliwie.
— Wstrętny'chfajpak! Andrus' Widocznie JUZ tak'musi być, ze-
■hy kidzie Wilka nie lubili. Mozę i crawda, że jest gorszy cd innych cżieci. Widac JUZ tak ma być. Cza =cm dziwi się własnej złosci, któ-fGmm kieruje, zawzięła się 1 me jm ^na jejw sobie pokonać.
— A niech t*am: — zaćma się Wj ;ci: I jeszcze chmurniej patrzy na
■uJzi
Wszedł teraz do warsztatu opie 4 unać trzasnął niskimi drzwiami. i!ajster pochylony nad robotą spój rral {X)dejrzliwie znad -okularów.
— Gdzie-ś (ak długo siedział? — P'/.vn).o5les chleb?
— \ie
wolony, chociaż udał się podstęp ze zgubą- Mą wrażenie, ze mały. srbrny pieniądz najwyraźniej pa-
suknie, wybierajlą modele na stro-
Kusza, czy groclr, ,j. ^^.^^^ t^,.zwyczaje Wielka odgrzeją się świetnie r^nonna n./poc/i-la mv od otwar^-^ Południowe, wicszorne,
Jesh są one. .przeznaczone dla joale 1 przyjęcia. Te biedne męczen
. iiice dokonują niezwykłej sztuki, a
U go w dłom czuje się gorzej, zna ^^'^f ^ "^^.^ ''"^ ^""^^ ---^^^^-^ ^ kuźnie Wczoiai.ze
.zme gorzej, ni. jak-by mu Kto po^'^^''^ /"^ ^^^"^T ' '^^^ '"^
Isą zas'-same w sobie dodam., tro
thę masła surowego, którego trze; j :odwagę. musiały zwalczać rodź znacznie :mmej,n IZ gdyby.smy '
'cby w-ydac pięć młljonow dola-
wiedział:
Niedobry clilopak!
J. Korczakowska.
Pewien niedźwiadek — niedoja-ćek podsłuchał brzęczenia pszczół i dowiedział się, ze trzy mile na wschód ód pękniętego dębu lezą na polance trzy plastry miodu:
Zebrał, wobec tego, wszystkie twoje cztery nogi r rzekł:. — Idziemy! No 1 poszedU
Mil jony kobiet miisi zadowOłić
bc. znacznie mmej ni/ gd>b>.->nij ^.w ,>ailamencie /<is'adly kilka '-lę najmarniejsz.emi materjałami, • 'dgizewah potraw\ pize/ przv^mj j ^)|_„ei , ^hocia/ qkre=, od /amVmc-'i łopocze bię, jak odziać swoje dzie
■ ! cir. liaremow liczy zaledwie lat kil' ci, zeby nie świeciły golem ciałem \anascie. kobiety muzułmanki zd-ij-i 10 niewiast może wydać na stro-!y egzamin, zajmują juz poważne 'jie pięć miljoiiów!
Jakie dochody, mają: mcżo\vie Jednak przedstawiciele niUzul- tych szczęśliwych wybranek losu=
Cztery Nogi
Łakomy niedźwiadek — niedojo j (odpowiedzialne stanowiska riek biegł dalej, ale pb:cinviłiju:^ .Tupelme okulał i zwalił się z jękiem na ziemię^
— Nie ehaałj'scic na mnie czcząc — rzełda chora nogą. Trudno-^.liszę zginąć przez N\'as; ale i wy I-gimecje razem ze mną " .
I Chorego nied'^^*''"^^'-;^
^'^tekarz i Operator "
. (mówimy^o polaku)
5A GOYEBNMENT KD. W.
(nad epteką Cartera) Teł: 817 i 25 — lUrklaud Łato
...Jlzadkje. JUZ rznięte £;zkłia oraz wszelkie: .szklą stołowe nabierają pięknego blasku lucdy po wymy-tiu \y wodzie mydlanej płóczemy lew wtidzie z sokiem cytrynowym
Po wymyciu statk ów, kiedy • rę-są jesxczc wilgotne, dobrze jest
weireec w~skore rąk"kiłka kropel soku cytrynowego co zapobiegnie ^Licrzchnięeiu. r
Szklanki o^^ mleka należy wypłu iu'c w zimnej wadzie przełi zanurzeniem ich do mydlanej wody.
n.rnskich sfer zachowawczych — lezeli mogą swoim zonom ofiaro-iwrociły Sie do władz w Syrji z za wac setki tysiący "na sukme." Z c!:;n!cm wydania kobietom mUzuł {i^kich zrodeł czerpią te dochody, ;-Kin,>kiiJi zakazu uczęszczania do I i"'k wielkie są ich fortuny,-ile ci lu
kniole;itrow ze względu na- zasady X7!oralno5ci r^a wiadomość o tym
• Izie wydają rocznie na utrzymanie 'całego domu'V skoro stroje zon
oku. kobiety muzuhnanskip po-1 ^ochlaniata takie pumy!
- iJiaczego?
nia, pyta się troskliwie,'jakby nie dawnej niegrzecznosci chłopca zar pimniała:
— Czego szukasz,. Witus?
— Ech,, nic. -i -Powiedz' Czegoś taki mar kot
ny' *
— Zgubiłem —■■ dwadzieścia gro £zy — kłamie gładko chłopak uda iąc, że szuka pilnie.
— O, mój Boże! To dopiero! — rjrżejęła się Zosia. Kiedy? Jakeś nógł tak nie uwazac! Co teraz będzie'
— Nie wiem właśnie- Stary mę dał mi wrócić do domu póki me^ przyniosę pieniędzy, poki me kU' pie chleba.
Zocha aż zapomniała kranu zu.-ifccić z wielkiego frasunku, woda woda się przelała, zamoczyła pod**^
-1"' . ozwiedaą pieczen.
Jan Brzechwa
Gdy przechodził przez leśny stru myk, zawadził jedną nogą o kar mień I rozbił ją sobie az do krwŁ
Ale miód nęcił i nie było czasu do stracenia. Toteż biegł dalej, nie Zvvracając uwagi na ból-
Powiada chora noga do trzech 1 pozostałych:
-r-. Siostrzyczki, bardzo mnie bo wije się rzeczka,
h rana, dajcie mi trochę ódpocza;ć "'^k błyszcząca wstążeczka Odpowiadają nogi: iTu się srebrzy^ tam ginie,.
/ — Nas jest trzy, a ty jesteś jed | A tam znowu wypłynie.
.....!anowiłv na znak protcstiu urz.a- Takie pytanie postawić sobie mu
lesie niedobrzy; ludzie, zabili go, a; , .. . ■ . , - i„, •,' - . y-j / -, • , . ■ .
^'.-^pr.r.-; jŁizicaeiuonstrację uliczna. WUulzci-i kńzda myśląca .kowola. a.odpo ? czterech jego nog upiekli. nie-
Rzeczka
Powicdzieh... ze..- ze wyszedł ic trzewiki
na. Trzy na .jedną czekać nie bę
dą. ■•
Kiedy po pewnym czasie trzeba było przesadzie szeroki rów, zno wu chora noga zaczęła błagać:
— Nic mam juz sily, zatrzymaj-c:f się. ... ....
Ale zdrowe nogi znowif odrzekły
Trzy na jedną czekać nie bę-
da.
Woda w rzeczce przejrzysta. Zimna, bystra 1 czysta. Biegnąc mruczy 1 .szumi, Ale kto ją zrozumie?
T*Jho kamień 1 r>'ba Znaja mowę tę chyba. -'Ile one jak wiecib.
nie po/wolłły na pochód, nie mnjcj 1 v/^ed/. jest jasna i prosta: Tjslko^Wi 'rkiego zakazu me wydadzą, kobie ^i stroju kapitab^tyeznym może nie ' ?y w Azji me usłuchają zyczen Jiczna warstwa pławię sipiW złocie \vio?io\v postępu. Stare "dobre" p miljony nie mogą zaspokoić naj-. L-«.sy haremowe ju.', me wroca. —'rv;x»stszych potrzeb dnia codzienne-■"^jliomctanki to świadome kobiety »'0
i umiejel eenic 1 walczyć o swoja | Dążenie do wyrównania tak ra-t wolność 1 godnnsc. ; Izj^cej. niesprawiedliwości społecz-
■ jticj jest najpilniejszym zadaniem.
Stroje Kobiet triasy pracującej, o tg sprawiedh
K./da kobieta pownnna pr/ykła ^''"^^ "'^ posiadacze bro
c ' vagę do swego wyglądu zew- ''"'^'^^ ^'^'^ Pracująca
^Mr.^ego dbać nawet o wygląd |'"^'-""'''^ "''^^ «
'rojny lecz zdała od granicy prze zwycięstwo ^
j'u!y ) możliwości materjalnej.-
! V'-„ I O.U j< dnak/e owędza IVIAKTYCZNE RADY
u/(/.)bkKn, dld zdrowia, go-! K.cdy alunnnjowc nac/ynia za
< I ly nd/>V.l.i b>lc moc kupit ,...wvv/.v,, , , r.m.^r^py-nnt^
Piorąc koce wełniane, natęży u v'a/.ac by w mn.szynie do prania nie ;>>!u ciar^no. inaczej miękka tka-n.na wełniana rozciąga się niepotrzebnie 1 niszczy. Zbłormk wogó- \ le me powinien byemgdy zbytnio : orzepełni-ny bielizną, jeżeli nam oJeży na czystości 1 trwałości bie li/r.y
1'owiesc Orzcs, jest powieścią ludową^ która okaże się w fcróti kim cza-^fe w "Związkow-cu". Zaprcnumeru.icie_._^
sobie pLsmp dzlś«
2,nane milczki na swiecic.
Julian TuV. lin
"TH i>iv popc/ofhj, p.intofle, 1-apc ;l!t-.<. Zwłas/cc/ii młode kooioly kom
)c czyście szmatką, zanurzoną w
j.-,;.,_f ar-ł<r,-fTc--Tio>-.oby7^e wfL.c t/y.sta wodą
^y^y" t:ytrynowy.ntji_pjj.tem-.vvyp}u^ WT^ypadkkh^lcriwdTJiS^^
Ctni. i nocnej nieslrawnoścL Na;
yrJildii
EMMA
OW ItóC.
EKIIŁ ZOLA.
mic&dcamą wobec czego musiała §ię zdecydować —Jak się ma stry? — spyta} Stefan.
-— Zawsze dobry i pilnuje porządku, tylk/. rozumu nic- i,.ci Vt< 3robZ, Nie ukaiano go za to glep.stwo jdk \'.vChcuno Mk-idmknąc w domu warjaiów, ale oparłam .się. Zadanoby mu ji-szc/e czego w rosole- Ta histona zaszkodziła nam zresztą, gdyż już n'e do itame pensji. Jeden z tych tam panów... powiedział mi wyraźnie
I.f\jqiir- Ais/ki w cią/e — ^L^z jcj jcs/czc ciągle w Więzieniu. )<- (•» njc AiMuJuje go ciągle Bouteloup
■ -■ A. tiik. Bouteloup. ^ ^■■y ..'^ ■■:
I iuil-.ij jf /(.A movik'ni Cl czy me' I'Vlometia utiekla'
- UacHn'
— Tak
(balszy CJgg 2 Poprzedniego Numeni).,,^,, .i ,
'■^ ^-bjęJa kawiarnię - "pod - Postępem" • dzięki poparciu przełozonycii, ■'■^fi/.y się dla nich okazywali zawsze tak łaskawymi. Tu przerwał sp. •-ifc bv- zbesztać starego Mouąua, za to, iz nie wygarnął o oznaczonej śodzinie gnoju z pod koni. Stary wysłuchał i pochylił głowę, ale mm 'Jc-t.hal na dół uścisnął Stefanov/i rękę sihne, długo, gorąco, jakby ■nu njowił: Gdy dasz znak-- podpalę budę! Ta drżąca w jego dłoni rc '■■^ iiarca.ktory mu przebaczał śmierć swych dzieci 1 oznajnuął goto '•o^c do wałki, rozczuliła go tak.'że nic rzekłmc, gdy stary zniknął w
: — Pewnie Maheude dziś nic przyjdzie? — spytał Picrroną po
Udawał z początku, że nie słyszy. Ina coz to gadanie?-Same me _ ^c.,^.c'a t>jko z tego w>niKaja Ale oddalając się, by spełnić jakio -i-'2Aaz. rzekł cicho. — > : ,
~ Co? Maheude? O właśnie wychodzi z _ogrzewalni. Rzeczywiście zjawiła się ubrana w- kaftan płócienny, stare spodli ^oinicze^męza 1 jego czapkę Było to aktem szczegobiego miło-^tTjz.a Kompanji, ze przyjęto do roboty czterdziestoletnią kobietę. l-t2i^iono to jeno ze względu na szereg nieszczęść, jakie na mą spa? o-y Ponieważ nie nadawała się na .przesuwaczkę, więc kazano jej o-. t-Jócac mały wentylator w północnej części kopalni, w sąsiedztwie pie 'fjs Tartaretu, gdzie nie dochodziło powietrze wciskane pompą głow 'a Przez dziesięć godzin dziennie obracała pochylona w głębi ciasna ;;ztoIni. koło" wentylatora w- temperaturze czterdziestu stopni i za
'.''l-ułia trzydzieści sous- - • .
Stefan zadreał ujrzaWy ją w męskim ubraniu, z brzuchem j piet ■^'^ nabrzmiałemi wilgocią kopalni 1 me mógł wymówić słow po •'•'loma.. .... „:
Patrzyła nań, a potem poczęła mówić:
- Prawda, dziwi cię, ze mnie tu spotykasz, mme, ktoram przysi,-
-'o razy. ze uduszę każde z moidi dzieci, któreby się osmicUlo sta '^c do robolv' Poivłnnabym udusić się więc sama- prawda. I stało-
^^^t to niezawodme,.gdyby me d2i*adek 1 troje małych dzieci w do-ir.u. .■■ ■ : ■'
Głosem ddiym'znużonym mówiła bez przerwy. Nie tłumaczyła s^^?. opowiada łylko jak groziła im śmierć głodowa . wyrzucenie t
/ jcdiiyni Icijeiein z Pas de Calais. Bałam'się że mi /ośta y^y...v. ututii ^ Łj-tJi uaiiipujiuy/..- pov/ieazłar mi wyraźnie. i ■-rt^, VI\ i - i • t> i . . - >,. i i ■ , -
.p... „e.o.,„c„.pe„,„„...» |„ „ r: ;;;„;•:";;; :u:;;;;t.f;t>S;r:i°r'"-
- A Jeanhn yracuje' --iin.-!.,;., mc p,/c/ chwilę, . polem ciągnęła dalej,
- Tak. Cl panowie znalcźh mu zajęcie po., kopalnia i zaiabn . ,J„. ^2,^!'^^^^ T"^ ' "I ' 7^5 '^""^ dwadzieścia sous O ja się me uskarżam, przelo.cm. fak s.mi mi^po L 1 f-c rn> 1,'' ^^^^-^^^fC^f ^jedy umarł moj stacy wiedzieli, okazah się bardzo l^kawymi. Zarabiamy raLm ja 1 Jcnli. , '7.C'''Z 12:^1 pięćdziesiąt sous dziennie 1 gdyby nie to, że jesi nas sze.ścioro mieli-! nysmy co jesc. Stelka je JUZ także, a najgorsze to, że trzeba jeszcze' czekać cztery, do pięciu lat, zanim I-«onora i Hen rys dojdą wieku, by! mogli'pracować w kopalni. 'i
Stefan me mógł powstrzymać okrzyku: . ■ ^ '
Mówiła spokojnie o umarłych.; mężu, Zacharjaszu. Katarzynie. tvi 1 vo wspomnienie Alziry łzy jej napełniły oczy. Si ula się znow s-Kjkoj-aą, rozsądną kobietą i sądziła sprawledhwie. Nir- przyniesie mi-izcżu' '.hom szczęścia, to pomordowanie tylu ludzi i swtka ich niezav odiii? i^ara..- o, niezaw-odnie! Nie trzeba się będzie nawft w to micsz^ir--/(ii!
siny teraz oboje. ^Tak—rża^J^vaiibyHrny oboje! ^-^^
• '^(-''11 rozmowa się urwała. Klatką czekała, wołano na nią^ gro
żono kąr^.wicć uścisnęła ^^^^r^^^^^^
•.vIo; .-(mi wymykającemi się z pod czapki, ubrana w suknie niewłaści ..e, deformujące kształty, tej dobrej, płodnej matki. W ostatnim uści-:,ku .kj dioni czul to samo, czem go pożegnali towarzysze. Był uścisk; -łui;i. cieby, iakl>y "'d-o w idzenia'' y.r on dzień w którym zadrżą^po-T-.'.dy. sv.-iatal Zrozumiyi tó. i w bezach jej wyczytał niewzruszoną wria !ę w bliiikość dnia^tego.^. Do widzenia! pomyślał;..VO, będzie.t^^^^^ ■ .adu _^ ■'■ . ' ' ■■■''■/-r' '"'''^^
ezie kon-fec tego wszystkiego Uległą byłTjak dawniej, poddała s.e.' '"^ P™'"'^'^"' v r/eszc/ał Pierron.
a jednak w głębi duszy tkwiła teraz_pe»ność, ze ucisj^ trwać mc m /e • P^'P: cha"a s/tuichana jiyadJa wreszcie Maheude w wózku wra? wiecznie, a jesli me ma dobrego Boga, to powstanie Bóg -/ły. Bog ztm e'-*^^ górnikami, dano b>gnał "mięso ludzkie," klatka się od-
siy i świat w krv/i skąpie i oczyśd . zepiła 1 y^p^dła w częluse kopalni; z^^^
Mówiła dcho, oglądając się podejrzliwie, a gdy .2bli/ST's.c Pier "^-'^'-'J.iJJicej się / szaloną szybkością liny stalowej ron-dodała głośno: ^ .. Stefan zv/rocił się ku wyjściu. W sortowni
— Odjeżdżasz, więc powmiereś zabrać swe-rzeczy. Zostały u nail^fli jakus postać ludzką, a dokoła niej wzgórza węgla. Był to Jeanhn tw^oje dwie koszule, trzy chustki do nosa i stare spodnie jprzcznsczcny do "oczyszczania ^grubsza" węgla. Siedział trzymając
Stefan me chciał brać tych szmat ocalonych przed handłarzcnj -''Hdzy kolanann złom węgla 1 obijał go młotkiem z warstwy łupka
Dr.McLeod^s'*
Przyjacielem na Vszystk!e do legliwdści żołądkowe dla tyclj có cierpią na te choroby jest be/ mniemania STOMACHIC Dr. McLeod'a —-pisze do nąs jeden 7. Toronto; który używa; tego lekarstwa.
Przez ostatnie trzy miesiące, używam pańskiego lekarstwa. Czuje się wyśmienicie, po dłu igich cierpieniach, pisze dlatego, że chciałbym wiedzieć czy pań ski STOMACHIC sprzedawany-jcsł w Polsce? Gdyż chciall^in: doradzić mojemu ojcu, który* cierpi na tą .samą chorobę.
ł>i7.ewa>jiie SluMACHIC jeii
używany na zgagę, na niestraw! ijósć. kwasy i gazy żołądkowe.
żąaanic udzielamy informacj!, tak samo udzieli Wam informa. cji miojucowy aptekarz. OraZ' piszcie ' . . ■
1>K. MCLKOI)'S STOMACHIC CO. 191 AlbanySt^ Toronto, Onł. ■
--WINDSOR
Telefon: 3— 9393
Dr. Anłoni TJaclmi
Lekarz, Chirurg J Aknszer.: Godziny: 2--4 pp 7—9 wiecz, 1120 Ottawa St.> Windsor, Onfc
HAMILTON
merze poczną do nich strzelać... jak przedtem do robotników., i bę-1
starzyzn, więc odparł:
— O me, to nic me warte, mozc się wam przyda dla dzieci... W Paryżu dam sobie jakoś, radę.
Zjawiły się znów i zmkły dwie klatki, więc Pierron zwrócił-się JUŻ .wjirost do-Maheudy.
— Słuchajde robota czeka! Czy wnet będzie koniec lego gadania? Obróciła się don plecamL Patrzcie, teraz gorlrvego udaje ten sprze
Pokrył go tak pył węglowy, ze Stefan byłby go nie poznał, gdyby inalec nie podniósł w gorę swej małpiej twarzy z odstającemi uszami 1 zielone.mi oczami. Jeanlm rcześj'yał się, palnąjL młotkiem • w głaz wę głowy 1 znikł w obłoku czarnego pyłu.
Zsmy>:lony szedł Stefan drogą, ale mimo tłoczącej jego umysł cł-imury my.sli, czuł radosne .upojenie, że żyje, oddycha świeżem powię irzim. i ma nad głowa jasne, pogcdne niebo: Słońce zajaśniało, zbudził
dawczyk! Cóz go obchodzi ten zjazd? Pierrona nienawidzono Juz w caiviiat. po równi rozlało się światło, a ciepło przenikała co raz to bar łej kcpalnL Maheude stała dalej z-lampą w ręku, miroo ciepłego dnia-iziejwszyslko, budząc dreszcz zycia roskoszny, budząc kiełki drzemią
dygocząc z przeciągu jaki panował w bali-
Ale nie mogli już znaleść słów i stali przed sobą w milczeniu choć serca ich były petoe i chętnie J»ybby sobie niejedno powiedzieli.
Wreszcie poczęła, by coś mówić:
Ke y,* ziemi, każąc śpiewać ptakom, szemrać wodzie, szumieć lasom-Poczynało się zycie, świat stary radował się wiosną.
(Ciąc dalsry nastąpi)
Wielki Zapas Węgla Koksu 1 Drzewa.
Po najniższych cenach. Rzełel na waga : Szybka Obsługa. < Tel. 4-0907.
1 Gertrudę St. Hamilton •
POGRZEBOWY |
w POLSKIEJ DZIELNIOrl
urządza ^ Tognehy po nis&teb oros^ii
594 Barton Street 'Emt
4-5755.