Pewnego dnia, przysrfo sześciu jó jeŁiego z oficfe^w, ^gdy im od ńiłodyeh łuŚzi z Nowego Yorlcu- i pbitiedżiałr pytają-'o droię dd
Windsor, Informacji:' Prżeź: tutiel:
yz Brooklyna. Dowiedzieli się'o ĄiTOJi iPolśkiej ód^weteranów At
^iji^Kl^itfteJy Gi irozmowa ]birła rtiiędży^dwóiria co przyszli z Bróóklyna, a oficerem insjpekcyjliyni.; JediBn nazywa" się Cićunski,' £dś • rńa ju? nazwisko Zamerykanizowane na Vemoski. :: Jest stolarzem^ piracc^irw^ ; rior Caskat Ćo., W Brooklynie. O Armj i dowiedział śię z gazety, któ-rą jego matka przyniosła z Domu Polskiego. Pr^ecziytał, decydował - się trzy godzin- i po trzech godzinach postanowił wyjechać do woj ska polskiego w Kanadzie, Przed wyjazdem telefonuje do swego "przyjaciela, Teodora Willisa (Wi-tulskiego), książkowego w firmie Superior Caskat Co., by mu. jpo^ wiedzieć "good łjye". Rozmawiali
Za pol godziny będzie po nich "stJ
trzy minuty. WilUlski L>lku Uzy minuty się namyślał: "Jedziesz ty dó wojska polskiego, jadę i ja". U mówili się co do drogi, jak ją od będą 1 z czterema innymi kolegami przybyli do obozu.
* *
liV»ego znów dnia, o godzinie 8 mej wieczór, telefon z Detroit z dworca Michigan Central. Czterech ochotników z Buffalo pytają
tion wagon". Porucznik zdążył się dowiedzieć, że wszyscy czterej rb dzeni w Ameryce, Jadę po nicłi na dworzec autobusowy, bó chcą 1 mnię widzieć. Pogadamy sobie.
.Z przyjazdem Generała biićłia ł jego oficerów i żołnierzy jeśt w -Ó-liozie więcej ducha; więcej życia. Ochotników'nowych coraz' więcej się garnie z "Ameryki. Armja rp-•śnie. ■■■ ?■:.' .. ■
Kwatera Generała przez jakiś czas będzie W; Windsor. Część naszej załogi udaje si^ do obozu W Óweń Sound, 234 mil od Wmdsp-ru na szkolenie.
■
Potrzeba na gwałt ochotników do floty woiennei pnlśkiei fidyby
mpoteęła audycje : odegra-niełn sowieckiego, a pociej polskiego hymnu narodowego, po-ćzkm] nastąpiło ; odczytanie spisu nazwisk iołniersy polskich póle-głych za PoMę w łwliaterskiej o-brónie m froncie na zadiód od Ki
budowani© \xfiejskie^.
-się dało obsadzić. ochotnikami-ma rynarzami z Ameryki pięć lub dziesięć okrętów, to Polska dosta łaby je dziś na własność. Pomyślcie tylko młodzi Polacy - Amery-kanie. Stalibyście się .marynarzami polskimi 1 dalibyście Polsce sil ną flotę wojenną; Więc . . .Trzeba korzystać z okazji.. Zapisywać się do floty, przysporzyć Polsce dobra na morzu.
jówąy Po ;wyliczełłi^^ :; Józefa Miltona^ 0^ wskiego, Antoniego Orłowskiego, Adama Owczarka, Piotra Kolaka. Józefa Szapiry, Ighacego, skiego, Janą'Wiśniowskiego, Eu-^ geniusza Wartkowśkiej^ó, Karola Batókówśkiegi), H. SbŚnkowskiego i Stefana Maruszewskiego — nastąpiło odegraiie werbla. ■
♦ : :■. ■'' ■ :
LONDYN, _ "Deutsche Rundschau" 2 21 lipca podajecie W Byd góśzćzy^ skazahóńa sinieć Polaków: Fraiiciszka Mkślaka i Wacława Olszewskiego, y oskarżonych o to, że podczas, ucieczki z wiezie ńia w koronowie dnia 6-lipca, za, bili dozorcę Więziennego Dlchriri-.f^g i Hę7trn rat^n; .^tars7pgn stra^^
NEW XOI^vr- "Koenigsberger AUgemeine Z^^ung" z dnia 14-go lipca doniosła^ie-w Królewcu, Po
ka Rhode; Trzeci więzień, Balicki, zabity został podczas walki, W
4mierć^ za -i ząlpaeJem ■gO;:Ctf icera^^eici^^ ':::'x.
BESTJE LUDZKIE.
LONDYN. --■.<'Daily Herald" za mieszczą artyh;uł o barbarzyńskich represjacłi Niemców w Poł^ sce. Jako przykład przytacza ska zanie na śmierć trzech Polaków W Kutnie,' za" pifzemyt niewielkiej' ilości masła •sti^^ęśd^^I^^ inkor-poro\«*'anej przęZ* Ńienricy do GenO: rał Gubernatorstwa, Według "Dai
cić pozwoli nam uniknąć zupełncr go otoczenia i odcięcia, od reszty wiasnycii oddziałów.
/ Po >ciężkłchi:i-;-i^ tacłiiiiotarłiśmy; wreszć tiUori, ; które : ^zbombardowane przed chwilą — pali^ się^ Wysyłam! właśnie gońca: dla nawiązania łą' ćzności; z oddziałem/.od; któro§o-^ idrjc niale ną; końcu ^ćblumny o-■ derwaiiśmy ;się trochę^ ;gdy^ {(n& dwóch rcywilhyeli' samocłiioaach ly ;Heruld'- Galilei
--r-i vr^v ■ iiS?' -"if:;' '^y&S': S!'r?^?r!!r?*^^
W'dniu 16. e. 1940 r.; jc.<jleśmy| skutek ciągłych nalotów niemitH'
kający się wokół nas worek, ma tyl jon, które, o ile zdążymy lichwy ku JtKliio wuliitf w^jacic '"na Di>
świadczył, żiekiEiry śmierci Za przc myt będą bezlitośnie stosowane iv dalszym cią^;;; ponieważ środki żywności, znajdujące się w ihkor-porówanęj części Polski są prze-
znaczone wyłącznie dla obywateli Reichu.
bezładnych, chaotycznych słowach informują nas, że w odległej o ja kiej 30 kim- miejscowością siliiy niemiecki oddział pt«nc. mot. —• wzi^ł do niewoli ^^luinnę arłyle-r|l fi lin II i1. ii j rurryln rnhii'.
kwh i lęku przjjd ich pr«ylśclc«ą był mocna niedokładny. CMojK^y byli w dobrych nastrojach i jecha ■ IRmy przekonaniem, że urządzi
gorąco. Pporucz"'kom - K i W.,
Gdzieś W Angiji.
my Niemcom przykry kawał.-Tymczasem stało się odwrotnie. Niemcy zdążyli podejść blisko miasta. W odległości jakieś 8 klmi od Cłiatillon wpadliśmy w ordynarną zasadzkę. Niemcy, czy to na skutek meldunku ^'pętających - si$ stałe po niebie pojedynczych wy-wiadowozycli samolotów niemiec-kich,. czy też jako ubezpieczenie postoju, '^r urządzili: zasadzkę. 13-miescili ż lewej strony szosy zamaskowane czołgi, a w zabudowa niach. z prawej strony szosy spieszonych i dobrze ukrytych motpr cyklistów. Lekkki zakręt szosy zwiększał element zaskoczenia.
Przepuścili nasz patrol bojowy i z odległości dopiera jakichś 400
%««Jsr wywraca go'i irzucaisir^d JynLciałcm na jegn rękę. tłumiąc
o^ien> W piekielnym? btaradn^ ognili "próbujemy zabandażować mu ranną i poparzoną rękę. Dei^ dier>i kpr. K, uśmiechają się do siebie,-póczem iDiCj dler, zwracając się do mnie, po^ltk da: "Cest mon premier": Jestem
Pozostałe dwa czołgi oszołomló-'"i;
ne tym całym incydentem, strze- ''4
łając bez przerwy, wycofują się Z3i\^^'S ....... * ■' j -Ił --'^ .,'
metroW, Otwuu^li ^;ualtuwny ó.
Mundur Żołnierza, To Zaszczyt
.Nastały takie.czasy, ze. na u- Ale nigdy tak wiele nie zależa-stach wszystkich-są przedewszyst ło od żołnierza polskiego, jak w kiem sprawy dotyczące wojny, a chwili obecnej. Cała przyszłość
Polski i jej istnienie zależy od jego odwagi i poświęcenia. •
we wszystkich sercach pierwsze miejsce. zajmuje armja. ;
Jeśli dzieje się to niemal wo wszystkich, społeczeństwach w sta rej Europie^ to w Polsce miłość do naszej: armji przekracza wszystko, co można sobie wyobrazić: Serca w kraju biją wspólnie na każdą wzmiankę o naszym wojsku, a ka towana przez najeźdźców młodzież marzy tylko, aby wyrwać się do Anglji; i Szkocji, gdzie zwarto polskie oddziały pełnią służbę, —r wraz z -wojskiem Wielkiej: Bryta-nji. . . ■ . ■ ■
Juz za czasów Bolesława Chrobrego — tysiąc lat temu,-.- Polska skutecznie . stawiła czoło potędze Cesarstwa Niemieckiego, gruntu-
- Jąc podstawy Wielkiej Polski na zawsze... Oprócz wiekowych zmagań z nawałą niemiecką,. gdzie po tczne zwycięstwo pod Grunwaldem jest wspomnieniem najcen-niejszem ■— wojsko polskie potrafiło zatrzymać. nawały tatarskie,
.tureckie, rosyjskie, szwedzkie i in ne. Dzieje walk napoleońskich i powstań, dorzuciły chwały dó dzie Jów oręża polskiego. Dorzucają
.dziś. ■
żołnierz jest. otoczony miłością rodaków i dumny być powuiien z noszenia munduru, który jesti dOr-wodem, ze na mm spoczywa odpo wiedzialnośc za wolność Polski. Zapewne, ze naraża swe zycie i zdrowie,, ale za to wie, ze walczy w tak .wielkiej sprawie i w tak groźnej dla kraju sytuacji, jakiej jeszcze nigdy, w jej dziejach nie było.
Lotnicy przed startem.
Rozumieją ten zaszczyt mło-dzieńcy w Polsce, którzy, gdy tylko było można, przedzierali się przez granice, aby. wstąpić do ,woj ska polskiego we Francji. Obecnie gdy wojsko to znajduje się w W. Brytanji, dostęp jest znacznie trud niejszyi nowe siły z kraju juz nie przybywają. Zaszczyt noszenia munduru polskiegojest dostępny teraz tylko dla Polaków; żyjących w wolnych krajach. Dostęp-pny jest i dla was, którzy to czyta, cie. . . ■■ .
Pamiętajcie: największym hono rem dla Polaka jest w tej chwili mundur wojskowy.
Bobater^ie Walki Lotników Polskicii
LONDYN. •— Brytyjskie mmi-1 zaciekłej w pobliżu wybrzeża te sterstwo lotnictwa ogłosiło ćo na- polskie dywizjony odparły atak stępuje o walkach lotaiczych:.' dv/udziestu Messerschmittow 109
Jeszcze Polska Nie Zginęła.
Jeszcze Polskanie zginęła, Póki my żyjemy, Co nam obca przemoc wzięła. Mocą odbierzemy. ■
Marsz, marsz, .Dąbrowski,. Z ziemiwłoskiej.do Polski, Za twoim-przewodem, Złączym się z narodem. ■
Jak Czarnecki do Poznaniaj Po szwedzkim zaborze, Dla ojczyzny ratowania, Wrócił, się przez morze; , Marsz, marsz, etc.
Przejdziem Wisłę, przojdziem •
Warte,
Będziem Polakami,
Dał nam przyKład Bonaparte,
Jak zwyciężyć mamy.
.. Mar.sz, marsZj. etc.
Niemiec, Moskal mc osiędzie,
Gdy jąwszy pałasza,
Hasłem v/szy.stkich zgoda bf/dzi.c,
I ojczyzna nasza. . .
■ Marsz, marsz, *itc. MÓWI ojciec do swej Basi, Cały zapłakany; ^-Siuchaj jeno. pono na,si, , Biją w tarabany. •
Marsz, marsz, etc.
którzy w tym czasie w centrum, miasta kończyli załadowywać ran nych, poleciłem opu.scić natych-mia.st Chatillon i posuwać się w u sŁalonym kierunku.
gień. Ze sprawnością i szybkością o jaką nigdy me posądzałem jadą cych ze mną ludzi, spieszyliśmy się r~gcsto ostrzeliwani zajęliśmy stanowiska za wałem szosy. Wytworzyła się sytuacja prawie .beznadziejna. Przed nami ukryty i ó pancerzony nieprzyjaciel, — za na mi — teren otwarty i uniemożliwia jący oderwanie Się zorganizowanie i bez strat.
Do przewidywanego miej.«tca nie dojechanśmy. Nic mumy ani bronj ani amunicupanc. Zdaję so bjL£.jcłoj<Lad."jc sprawę, ze gdy za-
,iCiv^:':siebie'^'^łuźsży;;:cz^^^^^^ do czasu zrywa się gwałlowniejsaa x strzelanina, aby za chwilę poprze . stać na pojedynczycłi strzałach. -Powoli robi się ciemno. Cieszę, się, '
'slycz- I "h
maskowane i strzelające z uki^'-cia czołgr ruszą do natarcia, to po prostu wgniotą nas w teren.
Jest mr przykro, zc Judzie, którzy mi zaufali, dzięki mojej moża niepotiTZebncj decyzji powstrzyma nia' Niemców pod Chatillon, znaleźli się w sytuacji prawje bez
licząc, ze -pod o!>łuiią iiu.y udcf wi»-my się i wycofamy do Cłiatillon." Okazało .się, że \ Niemcy czekali na to samo. W pewnym 'mornen* cie usłyszeliśmy charakteryslycz ny stukot, a, potem szum odjeżdża jąc}'ch Tńotorów.
Rozpoczyna się obustroniw str/elanma na ślepo. Noc nie po* zwala ani widzieć celu, ani zorjen tować się w skutkach ognia^ Oba wiając się jakiegoi podstępu, kn» żc patrolowi po chwih przeszukać zabudowania, lecz prócz spalonega czołgu i uszkod/oncfjo motocykla,
Pierwszy nas/ -samochód jest \ rozbity, po/osfałc dwa jednak zdolne do marszu. Zabieramy ran -ij rli nych 1 powracamy do-wil«ego - je
szczo Chatillon, gd^Kj umieszczał my.się-w/ szpitalu. ,Pros?,c^1igit«4e ) .] Loumei aby_it moimi ludźmi je*-''
Podczas, gdy szereg lotników brytyjskich' ha^-Spitfire.; i Hurrica ne eskortowało bombowce, które przedsięwzięły skuteczny. nalot na objekty wojskowe w północnej Francji, niektóre dywizjony myśliwskie wykonały szereg zaczepnych nalotów na inne obszary. W bch walkach myśliwskich wyróż-J^jiy się dywizjony poLskie. Jeden aywizjon polski zestrzelił cztery Messerschmitty 109. Dwa inne <Jy •*^''zjony polskie, które wykonały Operacje asmodzielnie, zaatakowa ły formacje nieprzyjacielskich Messerschmittow 109. Samoloty II lemieckie natychmiast uciekły, gdy Polacy je zaaLakowali,
Następnie, dywizjony polskie o-strzelłwały z karabinów maszyno-^ch lotnjsko nieprzyjacielskie, godząc w samoloty na ziemi, w personel lotniczy, w hangary i W działa przeciwlotnicze. \^i.valce
zestrzeliwując trzy z nich^Nicusta jąc dywizjony polskie zaatakowały potem balerje przeciwlotnicze, godząc w obsługę-dział a gdy jpo-jawiły się nowe Messerschmitty niemieckie, myshwce polskie w zaciekłej walce zestrzeliły ■ jeszcze jeden Mes.>ersGhmitt 109 do morza., ^ ■■■■■■ ■■■■■■ _ Po'tych bojach, dywizjony pol skie przegrupowawszy się ponownie w całkowitą formację, zaatakowały statek nieprzyjacielski w jwbliżu wybrzeża. Dzięki tym wal kom, toczonym przeważnie przez dywiłiony mylsliwców polskich, lotnicy, eskortujący na swoich mj śliwcach wyprawę bombową, mie li niebo czyste od wroga. Operacja .bombowa odbyła się jak lot ćwiczę bny bez opocu że strony nieprzyjaciela, polskie lotnictwo bombowe brało udział także w bombardowaniu Frankfurtu nąd Menem.
Jedno z pism tajnych w Polsce wydało następujące "Dzicsigc Pr7.y> kazań Polaka":
" . . . Jam jest Polska, Ojczyzna Twoja, ziemia Ojców, z której wżro / słes. Wszystko, czym jesteś, po Bogu—r- mnie zawdzięczasz. . 1. Nie będziesz miał ukochania ziemskiego nade mnie.
2. Nie będziesz wzywał imienia Polski dla v/ła.siiej karjery, cłiv.aly albo nagrody;
3. Pamiętaj, abyś Polsce oddał bez wahania majątek, szczęście oso-biste j zycie. ■ _ .
4. Czcjj Polskę, Ojczyznę Twoją, jak matkę rcidzojiią.~
5. Z wrogami Polski walcz wytrwale do ostiitnicgo tchu, xlo ostatniej kroph krwi w żyłach Iwoich.
6. Walcz z właanym wygodnictwem j tchórzostwem. Pamiętaj, że tchórz nie może być Polakiem.
7. Bądź bez litości dla zdrajców imienia polskiego.
8. Zawsze i-wszędzie śmiało stwierd7.aj, ze jesteś Polakiem.
9. Nie dopuść, by wątpiono V/Polskę,
10. Nie pozwól, by ubliżano Polsce, poniżając jej wielkość i jej zasługi, jej dorobek i majestat.
Będziesz miłował Polskę, pierwszą po Bogu miłością. Będziesz ją ml łowa> więcej, niż samego siebie".
Z grupą 30 ludzi, w tym 14 żołnierzy ze 115 p. franc, z lieut. de Loume, którzy dołączyli się ~d6 mnie oehotniczo, pozostaję i docy duję się _ na podstawie uzyskanych wiadomości -r- zamknąć aż do zmroku drogę, wiodącą do Cha tillon, przez wyjście z miasta; kto rogo nie byłem w stanic bromć i w odległej o 10 kim. miejscowości za jac stanowisko okrakiem po szosie i opóźniać ruch nieprzyjaciela
Balem się, ze kolumna ppor. może zostać zaskoczona albo w sy mym Chatillon, o ile dość .szybko nie ukończy ładowania rannych i nuł oderwie się, alł>o ze może ją to spotkać w kolumnie; marszowej na szosie ,co byłoby równie niemiłe.
Liczyłem na to, że potrzebny czas i przestrzeń do oderwania się tej kolumny zyskamy przez chwilowe, przypuszczalnie dość długie zatrzymanie się Niemców przy v/ziętej do niewoli artylerjł_ francuskiej i przez ey/entualną naszą walkę,^ którą na pewien^czas powstrzymamy marsz nieprzyjacie-' \ ^'"^ vomx\x tylko próbuję-je
wyjścia. Wiem, ze za wszelką cenę, musimy wźiąść inicjatywę i coś zrobić. Różne plany przycłio-dziły mi do głowy,-: brak "jednak odpowiednich środków wałki czyni jc niestety nierealnymi. W wybranym .i dogodnym terenie mogh byśmy skutecznie sŁawic opór, za skoczoni w otwartym polu, bez na tuialnych przeszkód panc, byliśmy poprotu bezsilni. Lieut. de Lo ume zapalając papiercsa, mówi la konicznie: "nous -sommes perdus"..
Zwracam się do żołnierzy z za pytaniem, kto na ochotnika podej mic się niespostrzezenie podpei-zać pod jeden najbardziej wysunięty czołg 1 podpalić go. My ścią gniemy tymczasem całą uwagę i o gień nieprzyjaciela na siebie. Patrzą na mnie zdrożeni, jakby pytając, czy dobrze rozumieją, gdyż głov/c trudno wychylić z-za wału, a co dopiero całemu się wysunąć. Robi mi się bardzo przykro. Proszę lieut. de Loume aby pozostał, przy ludziach i robię.skok do pozo stawionych na szosie .samochodów. Odnajduję 20 l!trov/ą bańkę cywil ną, gdzieś wid(K;zniG zarekwirowa ną, gdy ktoś wy.szarpuje mi ją z ręki 1 mówi: "Mon Lieutenent vous etes furieujc". Jest t^y caporal chcf Deidier z 115 p. franc. a z nim nasz kapr. K.
Przyznaje, że ucieszyłem się bir
WŁ
i
ii
" *|ia
im
1 a, o 11 e by pchał się do Chatilloc. Liczyłem również, że przez ppor. K, nawriązemy utraconą łączno.ść z d-cą dyonu m)P:"-Z.
Ponieważ me . njielwmy mapy tej okolicy (jedyną samochodową posiadał ppor, K., któr^ ze swoją kolumną odjechał), całkowitą: o-rientację w terenie oparłem na miejscowym "Besardzie", który na
STOIMY NA PBOGU NOWEJ v/zmocniła wiczy między Wielka ERY" , Brytaiija i Polską".
"Prezydent Roo.?evelt — oficjał nie stwierdził, źe Polska ^jyła in spirącją dla świata v/ walce o wol r.cffc i demokrację.
''Stoimy ha cróg^^ ery v/
LONDYN. — Gen. Władysław Sikorski, przemawiając przez ra dió do Polaków; stwierdził mię dzy innemi, ie "serca biją szyfc»ciej 2 powodu hpnorowej ugody mię dzy Polską i Rosją, która także
HYMN POLSKI W RADIO 1VI0SKIEWSKCVŁ
SZTOKHOLM.Radio sov/iec kie nadało na falach krótkicji a-pcl do Polaków w języku poiskim v/zywając ich do kontynuowania powstania anty-rniemieckiego. Au dycję zakończył hymn polski.
szcze oponować, ale obaj są zdecy dowani. Wbiegamy mimo ognia szczęśliwie na wał, gdzie teraz już wszyscy chcą z nami iść. Daję dys pozycje Iieut. de Loume i plut. S. i powoli, krok za krokiem czołga-my się.
Mażd.vm nerwem bierzemy u-dżiał w strzelaninie, marząc, i mo dląc się, aby chłopcy wyłjniymaH, strzelając aż do naszego doczołga nia się. Cz6s wlecze się beznadziej nie, a drogi jakby nie ubywało. Własne kule zaczynają cKiraz częściej syczeć nad głowami. Dopeł zamy wreszcie na jakieś 15 kror ków do czołga. Capor.-ciief Deidier i kpr. K. nie ytytrzymują i z o (krzykiem "hurra" rzucają śię z bańką benzyny na czołg. Nji mo-
chał na południe, sam zostaję ch%vi lę przy rannych. Odjeżdżam wyca łowawszy się z Francu/ami i chłop Cami ,s-erdc'cznie. Za Dijon zaczynam znowu zbierać zabłąkane WO' /y. W południe mam już 9 samoi] chodów i 4 motocykle, ,
Za Beaunp ~ po wysłuchaniu, przez radiotelegrafistę rozkazu Na c/elnego Wod/a — wysyłam asp. p G. na Lyon —• Maisylję, aby infor ff, mował napotkanych Polaków o '0i rozka/ie, Z lud/mi kieruję się na 1^ Bordeaux: jadąc już bez odpocjzyn ku.
Pod Ctermond Ferrand żołńłei!: rze z Francji proszą mnie o zwoł| nieme, dla odszukania rodzili.^ Zwalniam 17, dając im zaświadf czenia zgodnie z rozkazem Naczel nego Wodza. Luźno .sam.oćhody 3 motocykle zdajemy lieut: Lei roux / 8 baterji 18 R. A. L. T. z|3 pokwitowaniem. Z resztą, jedzie'^; my dalej.
80 kim, od Bordeauiji psuje sięj; radiostacja. Rozkazuję asp. S. 2 łączności, ał>y się przesiadł na Buł doga i poprowadził kolumnę do ||||| Bordeaux. Z obsługą radiostacji
próbujcmy usunąć defekt. ^----
Po u.sunięciu defektu, spotyka-my kilku oficerów z Ośrodka Vi- |^ chy, którym się zepsuł samochód- tĄ Zabieramy u;h na błotniki i 5top*^^j me i jedziemy dalej. Pod Eordc* aux SDotykamy Ośrodek..^Melduję HI się -u-płk.- Z.--W- Bordeaux- w nor P>i cy dowjadujcmy się, że ludzie mol są, oraz źe jest pod Le Yerdon B, ||t K. z Arpajon. - '
Uradowany jadę pod Le Verdeo'^^n. gdzie 20 6. rano o godzinie 5-tej, \ melduję się u dowódcy 10 ,p.s,k.'l';|' ^ mjr. Si. Na śniadaniu w zaimpro ^tf^l,; wizowanym kasynie, por, P. z bro fi'tf'-1 ni panc. informuje mnie^ że dołą* I^^j'^''' czeni przezemnie do jego koinpa* «^lt|v I nji ludzie są już w porcie. Za pyr^ i chwil, nowe radosne wiadomości l J»i Asp. S- melduje mi, że buldogi's|'J«'H'V4 w komplecie » ewakuują P.C.K. /i. Witam się z chiwpcągii, cleszyf^}'' my się wszyscy, m dotarliśmy^^'|;^^| końcu do portu i będziemy Tw^e]! |f ^„ffl..'V| znowu oka/ję bić się ta ukottó£>." ną JPolskę.