Hitler rzucił na Rosję annię^ ol ^^ią, liczącą około 175 <i:rwlzji
dywizjami runauńskienu,' 6 fiń-
gjl jednostkami. włoskiemi i wę-giersldBmi, nie mówiąc juz o zap» ^ńedzianych oddziałach ochotniczych hiszpańskich i francuskich.
ciw rosyjskiej charakter międzynarodowy z , pr0ps|^ov^ 'pun |tu( widzenia. Jest rzeczą jasną, główny, jeśli nre^^^
'„ iek 'wGiskowy:-s lu^mieckiej;^ a rąbzęj na jej dwu
: liranach: na- ziemi f-.':ha:;:(dywizjach pariceniych, w powietrzu;^ na eśkadracH boihbowcow i myśli
' % czasie kahipąnji polskiej Nie j,^y posiadali 6 dywizyj pancer-jiych, ob 4Q0 czołgów ka^^ i 4 lek jjie, po 20a czołgów każ^a; ;Na Ppl' $Sę ż^tem Hitler, rzucił: 3.300 czoł 5^w.'Gdy szedł ha J^ancję, miał
. jiłż 8 dywizyj pancernych, dwie u-zbrojone w czołgi zrabowane: w
■ cgfPhnpinwapji i fi lekkich — ra
cle litewsko - bialofud^ 42 dy-. wizji, na firónde bukowińsko - be ssarabsBm 48 dyw. Ogófem więc, na zachód od Imji Afćhańgielsk -Smoleńsk - Kijów -' Odessa stało l^^^wielKcli jednostek, czyli dwie trzecie całej aiTiiji sowieckiej — liczącej około 230 dywizji, ka, i>ą lekim Wschodzie niezaleraa anhja gen. Sztenia liczy okt^o 35 dywi-zji, annja Kaukazka gen. Kuznie-
zem 4.400 czołgów. Na Rosję ude-.Tżyl jeszcze większerhi siłami pan cernemi, bo 1.2 dywizjami ciężkie-ini — jedna skompletowana z czoi gów zabranych Francji —• i 8 lek-kifettii — razem 6,400 czołgów. :
.Jeśli chodzi. o lotnictwo; Niemcy posiaidają obecnie nie licząc lotnictwa morskiego, ćwiczebnego i tiansportówegó — 7'. LUftf lótten. .Niemiecka Liiftflotte: składa się z ■trzech dywizyj. •lotniczych i jednej brygady myśliwskiej. W skład dy wizji wchodzą trzy pułki (Gesch-
cbwai —: 20, a więc odwód; hacżeł-nego Wodza zgrupowany dokoła Moskwy nie pi^ekracża 26'dyAv-i-
■zjii^y f
fowyższy racbimek obejmuje sowieckie jednostki pancerne, któ rę obliczamy na 24 dywizje. Fakr tycznie, w skład sowieckich sił zbrojnych wchodzi 48 "mototanko wych"'/brygad, z których każda li czy około 200 czołgów. Około 32 brygad ~ 6.400 czołgów — byfo skoncentrowanych na zachodzie.
Specjaliści. obliczają . lotnictwo sowieckie, znajdujące się pod dowództwem gen. P. W. Rićżagowa, ha 7.000. maszyn'pierwszej lihji, i czego 5.000 na froncie .ząchodnihi. Około połowy samolotów sowiec.-kjdi. —, Lu muszyny
cie komunikat nie
bliski prawdjr,.. Natomtastj' jeśli chodzi o cMłgi i samoloty; przezor nie będzie: ' przyjąć, ie Ni^cy przesadzili dwukrotnie., 1 w Wnx przetież, wyi>adku strafy sbwiec-kle sięgałyby prawie picdiowy skon
wski oraz dywizjon (Gruppe) rozpoznawczy. Efektywny stan bojowy Luftflót.te wynosi 1.300 samolotów. Wiedząc, jak Hitler psycho log.uzupełnia Hitlera - stratega, możemy przyjąć że tylko nieliczne siły lotnicze ''obserwują" Wiel ką Brylanję i;Bliski Wschód, że szfeć pełnych;Luff^lotten — około 7.800 samolotów — zostało skipro wanych przeciw Hesji. .... Jakiemi siłami dysponuje mar-
; szalek- Tymoszenko? W chwili roz poczęcia wojny, miał zdaje się na
.'■ ^r°J}9Ję .fjńśkim 35' (lywizji,: na fron
layśliw.Kkiii: 1-15 (znana ż wojny hiszpańskiej jako Chato), 1.16 (Rata) oraz M7 aczkolwiek zwrotne, nie są szcże-Igólnie szybkie .— (dawne ANT-3) latają tylko ż szybkością 160 mil na godzinę. W tych warunkach tru dno się dziwić przewadze hiemiec kiej Luftwaffe nad sowiecką Awjs cją, — świeższy model leci tylko 285 mil'na. godzinę. Najnowsfee dw^^u silnikowe bombowce sowiec-Pcie — SB-2 i DB-S — mają szybkość analogiczną, ale chluba sowie 'ckicgo lotnictwa, czterosilnikowe TB-3.
centrowanego na froncje niemieckim sprzętu.
Oczywiście i Niemcy mają stfa* ty. Komunikat sowiecki z 30J czerwca zapewnia,że hiapaśbiikowi zniszczono 2.500 czołgów i 1.500 sa molotów. Nawet jeśliby tęh .isżą.; cunek uznać za odpowiadający; pra wdżie; — oznaczałiaby to, ie. Nien* cy posiadali tego dnia 3 900 czołgów przfeciw 3.50O sowieckich.
W powietrzu, -r- w tej . saihej przychylnej dla sowietów Hipote' zie — stosunek samolotów nłerńiec kich do sowieckich byłby jak 6.300
db 2.350. ■';'V''.,.r^>'/V:::v:^:vt'^^
W konkluzji trzebastwierdzić^ że położenie wójśk sowieckich jest bardzo poważne. Oczywiście, w te>
nrji 7^trir.7^Ł- Cr>,r,ipł>v; mh^pWyW
ńiarZiemi^iia iffięc 5I{rmnjonów, Jia iy. gygdr.! en wvria^t> się
W ciągu kilka .tygodni morder czych bojów, obie strony poniosły poważne straty w ludziach, a prze. dewszystkiem. w sprzęcie. Aczkolwiek zwycięskie biuletyny niemie ckie wydaje sarn Fuehrer's Haupt ąuarlier, trudno brać na ser jo je go twierdzenie, że do 20 lipca sowie i^kię siły. zbrojne straciły 5,7.74 czol gi, 2,330 dział i 4,725. samolotów, nie licząc 160.000 jeńców; liczba zabitych ma przekraczać parokrotnie liczbę jeńców. Gdyby to byłh prawda Rosjanom zostałoby zaledwie z górą 600 czołgów ,i nieco
Stawić armję rezęnypwą, złożoną conajmniej z 200 dodatkowych dy wizji. - Nasuwa się ..atoli .;pytanie, czy będzie tp ha czas i cźy będzie -W ćo tę armję ubrać i iizt>roić. W to właśnie, wątpimy.. . ■
Kazimierz. Smogorzewski.
Tajemnice Łińj i Stalina.
; SZTOKHOLM. — Linją Stalina składa się z szeregu Wiosek, które ukrywają właściwy niechanizm o bronny i forty podziemne.
Ód szeregu, lat mieszkańcy tych wiosek byli izolowani od . reszty
świata tak, ż& nikt na zewnątrz nie był w stanie dowiedzieć: się ó tajemnicach. . . .
Mieszkańcy mogli przechodzić ż jednej takiej wioski db drugiej^ lecz nie mogli spotykać: się z mie szkańcami dalszych wiosek czy miast. • •.
'brzy
mśiku wobec :ŚVońbi.kt6ret ma ób 5ętcść 1 inilj..300 tysi^y razy wię Kśżą niż. Ziemia,.;iczyli, że takich kul ziemskich, jak: ^ na której ży jerfiy; zmieśc^iióby się w Słońcu 1 miljon i SOO-tysjęcy.' • # . .4 »
\.ZIeh^ i, Słonce. Gdy patrzymy 2 Ziemi na Słońce, wyi^aje.^ się; qno niewielkie ; i mhifejśże, nawet od księżyca. :
Jest to tylko 'złudzenie, wynika jące 2 tego, że i Słońce jest oddało ne od Ziemi. 1.50. .miljonów kim. Jak wielką jfeśttó' odległość, św-ia dcżyo tem fakt, źe promień świt jUhy, p^ebiegająby w sekundzie ■300 lysJęoy kiluinfliuw puli/cbu' je 8 niinut i 19 sekund ha przebycie odległości ze Słońca ńa Ziemię.
; Ziema nasza oprócz obrotów do koła swej osi, w przeciągu 24 go dzin, w kształde elipsy obiega do okoła słońca w 365 i jednej czwai tej dnia. DrogSr jaką ona przelatuje w ciągu jednego roku .wyraża się cyfrą, 936 .miljonów kim., czyli 29 kilómeirów 670 metrów na sekundę.
Jeżeli wyobrazimy sobie drut te legraficzny tej długości, to zanim prąd przebiegnie / 936 .nviJjońóW kim.Tlipfyńie bl. minut. ~
czył ostatnio w swej mowie,; jąkąi ^wyi^psił^
puści zonę,.to' można śpniało whb-się, że popełniła ona jeden łub wię |^'|2Sn
1. Mówi zaduzo o śwojem zdro
Gdy szukasz Sżanoi^ny Cżyfela ku cokolwftft, ćhcąic feuplć, czy U z jedzenia, ubrania, cif to mebel lab zegarek, chcesz wypić, źabaiirii się, ogolić lub przerioedwac, — Id przejrzyj: dokładnie "PrżfewodhIŁ Handlowy" Stowarzyszenia Pol skićił Kupców- i Pfzćnaysłdwćów, tam ńapfewńo znajdziesz to, czeg4 szukasz. ;■-
.wiii i nićdomagamac^
2. Frzychodtl naśniadanie w ne głiżu, nieumyta i, nieuczesana.
3. Opp w Jada mężowi szćżegółp wo o wsz>'stkieh wybrykach dzln-ci w ciągu dnia,
■y 4. Próbuje żyć tak i ubierać się tak, jak jej sąsiadki!
.5. Krytykuje wszystko^] wszyst kich 2a wiele. • • ■
6. Nie wykazuje żadnego humo rii, lecz wciąż chodzi zadąsana.
Ot o n aj w ażniejszę błędy, zdaniem tego profesora, jakie najeżę ściej popełniają ■ kobiety, które, gdyby pragnęły zadowolić męża i odnosiły się do niego tak grzccz nie, jak on■ niusi się.odnosić do swych oacicntów. odbiorców czy
przekonamy, że daje on dobre'^wy, hiki. Jeżeli..powieki 8% ciemne;,i podbite ,nalezy je, praemywać din^r razy dziennie mticną heib^ślą-.-Jfcl tfi doiskopały środek, który ^ jeiino cześnie usuwa ^zmęczenie ^cżu.' ,
Jeden nietr kwadratowy powierzchni Słońca wydaje w jednej mi niićię ilość kaloryj równą 7;325.-OOO.OOO.OOO.OOO.ObO.OOÓ.bOO. .czyil. wynosi to w przeliczeniu ha konie parowe 76,942, a jeden koń paro wy jest to pdraca, jaką trzeba wy-konść przy podniesieniu 75 k^. w ciągu 1 sekundy, ha wy;;okpści
Im. -■■■''r-y---^ -''-y-
;. Cale Słońce przedstawia w ciągu rbkii iióść ciejaa, którą olrzy-malibyśmy, spalając bryłę węgla
klientów to nie zdarzyłoby się, iż 15,700 mężów odeszło Od swych żon w 1940 roku.}■ . Popróbujcie- tedy unikania wska zanych wyżej błędów w stosunku do swoich mężów, a zotuiczycie, żie będzie zaraz pogodniej i weselej w waszych-dom ach.. •
DBAJWi' Ó POWIEKI
Każda dbająca o swą urodę pani, nio powinna zapomnieć o po-
Kiedy przyjdzie, latd, każdy przeciętny - Amerykanin czy Kana dyjczyk, i kńżda zwłaszcza iirodzi wa Amerykanka łub Kanadyjka marzy d tem, żeby się dostać, na plażę, czy gdzii&ś nad brzeg jeźip ra", czy w góry, gdzie wicher dmie chłodny; a słoneczko żywiej przygrzewa, aby się opalić i nabrać no wych\ sił na cały potem rok sie dzenjn w zadusznydr zaułkach miast, czy dymami /aMml^cłt uKo licach fabrycznycłi. ■ ■■■ I wtedy ' często bardzo — ża miast radości, smutek staje się ich udziałem, bo; kiedy posiedzą tro chę dłużej na słołieczku, zamiast miłej, .ogorzałej cery, twarze, ramiona . i plecy pokrywają się pęcherzykami bołbsnomi, które pęka ją nieraz, wywołując ./jątrzenia skóry i różne bolesne kłopoty, nie mówiąc już o konieczności leczc
wleicach i chronić je przed przed "i^- c° toż do przyjemności się nie
v;czesnym zwiędnięciem. :
Po zmyciu ż twai-ży pudru i ku ■vrM g oulfgo >Jnioy-ł»aUusać.ya:.;pijl
czki i powieki kremem.
Po łekkiiii masażu twarzy podchodzi się z kclei do powiek, nakładając na nie odrojjinę '-tegoż kremu i parę: razy opukując końcami palców. Czynić 60 należy łjar dzo delikatnie, by nic rozciągnąć
150 razy większą od objęlo.ści Zic
mi. ■' ■ "::'■
Majcie "Żyfriążko^^yća" do pr*eć2y tania* swojemu przyjacielowi, e
będzie wam wdzięczny za ., ■ przjshiffe.
zalicza. Otóż pokazuje się, że w Stanach Zjcdnoczbhych jest około liO-_iniljoriów;.osób^ go rodzaju skórę, że nie mogą sic opalić, a zaraz ulegają owym: o-parzęni(mi skóry.
: Pokazuje się więc, że nawet słoń cę nie dla każdego: jest źródłeńi siły i nowej energji, a niejednemu sprawia povyażne: zmartwię-: nia; - • .~'' -
MAktrczNfe ftADY
utrzymanie soli w stanie sypkim,-włożyć do solniczki kilka ziarnek surowego ryżu i wtedy na pełnić ją solą. Sól pozostanie sypka i sucha, gdyż ryż wchłonie
:'M:5£*I
z przesyłką 65c., napisana , prze* J^'' Dr.. Wilttora: Rosińskiego; raokt<*iH^ nauk ekonomieznjTch ł Wiceprezes
Ci ..... ... , ... .............
■mująća'jj,:^tH.;--: ■, c-);'^;;:*^ ^:SYN, CZAROWNICY:::^.
Posiadamy nn skladr'- drajnat rtóWbcześhy, osnutj na tre óbtbri^ ■ .': Warszawy.-pod-tylułetn: „
Jcjzcze raz prosimy was ZwfązJ t. , )wcy, książki - —-""^ '■'■"""'''^
kowćy, książki te ..rozkupid-j a.'m''i'^!'^^yx
niczej I propafiaińiaKl^ćnSinsgjr - .... PRAWO NATURALIZACYJNE
niej o :\vszystkich prawach, tutisj. , - ;
. A jednak nigdy z nią nie mówił, z tą piękną, cgystą dziewczyną.
Codżj&ń czekał na nią na placu Panteonu i widział z daleka, jak nadchodziła, w czarnej skromnej sukience, niosąc w ręku czarną teczkę z nutami. ■ ■ ■.:■■■■;:.:. r:';; '■ ■'. V '..' ' '■' ^- ■ ,' ■ ■ '
Mijała; go, nie .patrząc,: pozostawiaj ąc poza sobą, jak gdyby pas .świetlany. Jaka-piękna była ta nieznajoma! tysiąc rł^^y piękniejsza, niż hra bina de Sannois. ■ ■ •^;: ^:. .': ' ^ : '
Gęste ciemne włosy otaczały twarzyczkę 'nieco bladą; a jakie oczy Wspaniałe, jakie spojrzenie niewinne z pod podłużnych powic-k o długich rzęsach czarnych! . . •
Oh! jak on kocha tę śliczną dziewczynę! • . ;
Wiele razy szedł za nią ostrożnie! . Gdzie ona tak chodzi co dzień?
■ Dowiedział się, że dawała lekcje muzyki; cży zimą czy latem, w sło tę, czy upały, spotykał ją zawsze spokojną,, smutną. /
Często Daniel, siedząc u siebie, przenosił się myślą do tej ukochanej dziewczyny, którą jutro znów ujrzy, ;;.:■: /; , .
Niekiedy szedł dó teatru; z nadzieją, spotkania .tej.yktórapanów-ała nad wszystkiemi myślami jego, leCz zawsze zawód go spotykał.
Potem, naraz, nie ujrzał jej. więcej.
Napróżno wyczekiwał; nieznajoma gdzieś znikła.
Daniela opanowała czarna melancholia.
Sześć miesięcy tak. przeszło, potem,., pewnego diiia spacerował w
Luxemburgu i ujrzał ją. • ; ! . v.
■ Nie była sama. - ^.y---- ■
Kolo niej. szedł wolno mały staruszek, w długim okryciu bronzo-wem, w wysokim kapeluszu starej mody, z dużym, ciężkim pakietem pod pachą;: "■ ;: •■'■■'., ^^
Gd czasu do czasu przystawali, oboje/. Wtedy Daniel podchodził szy bko. żeby patrzeć ha uwielbiane dziewczę. , .
Lecz ona zawsze jednakowa,, zdawała się nic nie widzieć, a twarzy^ czka jej blada była spokojna i dumna.
Ta duma właśnie zachwycała młodego człowieka. >•
Kochał tę czystość, spojrzenie skromne, uśmiech słodki. .:
Tego dnia, nabrał śmiałości, poszedł za nią. , / ,
:. Dzień był piękny, słoneczny, ptaki śpiewały ną wysokich kaszta-nach, natura zdawała się święto obchodzić. ■■ ■\\ ■
Aleje Luksemburga pełne były dzieci, nianiek,. studentów, studentek, wszystkich szczęśliwych, że żyją, że używają wiosny. •
Daniel także był szczęśliwy. , ,„
Pośród tej ogólnej radości, w blaskach słońca zachodzącego, nieznajoma posuwała się obojętna, jakgdyby w siebie pogrążona.
Wyraz smutku przyrósł do ślicznej twarzy.
Teraz szła wolno, prowadzać staruszka pod rękę. .Minęli plac Panteonu, weszli w ulicę ś-łej Genowefy 1 zatrzymali, przed domem skromnej powierzchności, pod Nr. 10.
Daniel patrzył, jak znikli w długim korytarzu, wilgotnym 1 ciemnym.. ■ '■ . ■■,.;,,:; .-..■^ ■ :^ .■
Ona tam mieszka z pewnością. . / -w
Gdy miał już odejść, spostrzegł na progu starą kobietę, patrzącą na ulicę.' .
Daniel zbliżył się do n'ej i zapytał; _ ^_____.----
— Czy pani zna osoby, które przed chwilą weszły do tego domu? — A jakże, — odparła — to lokatorzy?
— A jak ich pani nazywa?
—- Michał. .^r "■'■:■: ■■•
— Dziękuję, to wszystko, co chciałem.wiedzieć, :I;,:i.l.::L..:;:
Mogę panu więcej powiedzieć — podjęła odźwierna, biorąc si9 w boki. ■.■.■■■■'■'■.■, •.;':.:'■■■-• ..;.':'..;■'■ ■ :..- ' '
Daniel nastawił uszu. ■ Piękna panna, nazywa się Gizela. ;
Gizelą! powtórzył, nie w.iedząc sam dobrze, co mówi, Gizćla! Gizela! Odźwierna rozweselona podjęła ze śmiecłięm:
— Tp pan nie zna ani tych pań, 'amslaregó Michała, starego dz ka. który mieszką na jednym piętrze, cół panna i stara babka Michał.
Musi to być bliski krewny tych pań, bo wsży.scy: jednakowo' się na zywają . . ' • ■:'.:..:. .'■ .. ■:':.':;.y''-^ '
Potem, dodała: ■:■■■.•..• :\^; ::■
— Ale to wszystko jedno, ja jednak pewna jestem, że panie ina: czej się nazywają i że tylko dla ukrycia się, przyjęły nazwisko .'-tare go. Ah! v/iadomo każdemu, że często są bardzo tajemnice nieprzyjemne. Pąnit są bardzo dystyngowane, ale biedne! Nie zawszę mają co jeść. Mała daje lekcje muzyki; ód rana do nocy biedactwo biega pó mieście, a. wraca takie zmęczone. JSaibka zajmuje się domem. Co do stiarego,. ten robi, ćo się zdarzy, uczciwie, ma się rozumieć.
— Gizisla!.Gizela!.— powtarzał Daniel, oddalając się, a serce mało mu piersi nie rozerwało. , ■ \ ■ v ■
Nigdy jeszcze nie doświadczył i«)dbbhegb wźruszenw życic nie wydav/ało mu się tak pięknem. . ■ "
Podczas, gdy on wracał do siebie, Gizela i Michał wchodzili na to piąte piętro, po schodach nieporządnie utrzymanych. Gizela zapukała lekko do drzwi.
Zaraz potem dał się słyszeć ćhpd powolny 1 drzwi Sj^ot^
— Jestem, babciu, — rzekła Gizela, obejmując za szyję starą kobio tę — jest także nasz stary przyjaciel Michał, spotkałam go w dgro-dzie Luksemburskim. . . • ■ .-. ■■ •
Weszli do małego pokoju, służącegb~'zap!^edpbkój'^^ łowy, umeblowany bardzo skromnie. :'.;./.. > W kominku żelaznym, rozpalony na prędee ogień, wesoło rozjaśniał .mieszkanie.':' ■■/.■^■^ \ •-'-'''.:•.■':,■. ■ •:''■:'''■-■-':■■;
Obecnie Gizelą wydawała się szczęśliwą, a .twarz/jej ; przed chwilą smutna, jaśniała radością niewymocyną. ..^z^'
Chodziła po wszystkich kątach, dotykała się przedmiotów ulubłó-nych, patrzała, cży wszystko w póS^ądku w Jej maleńkiin; p łóżecziiem źelazneni upiększonym licznem: drobiazgami bez wielkiej wartości, podarkami uczenie. .■
Na etażerce klosze z fiołka?ni, flakony ż perfumami, jjudeleczka, v/ których układała starannie rękawiczki i wstążki. i ■ : \
Czuła się obecnie u siebie, czuła się swobodną. .
Tu mogła śmiać się lub płakać, hiarzyć do woli, być smutną. '
Poiniędzy obcymi musiałi pi^ymUs sobie żada^^ać.jp^ twienia: wziętoby inną nauczycielkę, weselszą! Często śrńiała się, kje. dy łkania ją dusiły. vi:''
Oh! jak ona ćodzień marzyła o powrocie db tego maleńkiego mje.<z kania, gdzie czekała na nią babcia uśmiechnięta z otwśtfemi do uścisku.: ramionami ^'.■''■:•':■'',■ .'i'=;'?''"^: '■■'■■■'.. ■:
Przytulona do serca starej kobiety często j^akala.
Lecz jakie słodkie były te łzy na łonie babki!- Co 4żłeó wzdychały razem, za tym, który odjechał daleko, nie pisał i nie powracał. ;
Mówiły także o Fernandzie, o tem biednem dziecku rzuconem w świat; którego wpże nigd;^ nSe ujrią, ic. ^
Gizela nie wspominała matki.
A kiedy babka zmieniła nazwisko dbt^o; iebf Hfeiietś nJc mogła
. trafić do córki, Gizela nie opierała eię temu. '
1 Poddawała się zupełnie woli babki przekonana naprzód, że to konieczne. '■'■./,'■■■'■-'■■'.■■■''■; -^"^'''i'V-: ■■ ^-./:;-, ."'■^ Pani Randal mówiła: ■ , ■ ;
. ~ .^.'^y^y ^^f^^?^'"^}:^''^^^}^' że nosisz nazwisko czci pozbawione, nie dostałabyś lekcyj; -— rodzice twoich iicżóńic zaniknęliby' dHwl pfżC-d tobą. Pówiedżianoby: ■ ■ -; •
— "Jaka matka, taka córka;" :■.. '
Od dziesięciu lat nosiły nazwisko starego przyjaciela, który nJe od łączył się od nich i. dziel U z niemi los nieszczęśliwy. Zaraz pb v/yjeźdżie Randala, Michał zabrał do siebie, babkę i Gize i przez dwa lata żyli resztkami sprzedanego domku w Asniers. Lecz pomimo świadectw i protekcji, Michał ń biccywanó, odkładano ną ppinięj, .Jecz biedak znał prawdziwą war-tość takich nadziei, wiedział, że przeszkadza mii wiek późny. Potem wziął się do przepijsywania, zarabiając zaledwie na komorne; Ostatecznie, oznajmił pani Rąndatźe trzeba zmienić mieszkanie i pozbyć się kilku ' przedmiotóy/ sztuki, jakie jeszcze posiadał: stare porcelany, wyroby z ko.śći .dłoniowej, kilka obrazów prawdziwej war tości. .'■■:'■-.•■'.:'■.'■, ■ v: ' .■^ ^'■ :.:^^,;:>: • ■;:;
Potrzeba pozbycia się ostatnich pamiątek sprawiała Mićhałov/i wiCl ką przykrość, lecz nie wahał-się ani na chwilę i pewnego-poranku, kiedy pani Randal spała jeszcze,, zapakował v.'Szystko i /wyniósł z db mu. ■:■:;'.:::,■ :'■■'■■•":.,.'■...,:•''■..,■■-:' ■■,■:■.:■■■:■'
Wieczorem, kiedy powrócił, posiadał siedemset franków, które od dal pani RahdaL . ,. ....../; '•'"'^ '
< Oto w.szy.stko. co nam pozo.stajc> — rzekł ze smutkiem, — z tego trzeba zapłacić roczne k<^orne i wynieść się z tego ćiortiu, ponieważ . . mieszkanie za duże i za drogie dla naS;
Nie.dla siebie żałował tego gniazdka wygodnego; — ale dla tych dwóch astot, które uwielbiał i ż którtóni nie^ mógłby się już nigdy roz^
łączyć.,;':,; ■'■■■■\':. ..;;;■.::. ^■■■:
On, co żył zawsze samoiny, szczęśliwy czuł się; gdy wieczorem przy
PPwrotMe;^sp()tykj4..,.t^^ -r^ .■■ :.;■-,.: ,
Slara^nialka Randal: uśm się, żeby-pokryj }x»le.4ć serdeczhą.'
Napi-ózno czekała wiadomości od synąi-^hapró^^ biur •poselstw zagranicznych; żeby dówiedziećsię; gdzie jest syn.^jctó ry nie daje znać o sobie. WsTędzic odpowiedź: Nazwisko Raiu
da! ;i;ezriane, ::
■ Co-.się,z nim .stało. ^Z'-./'-'^
żadnego rozbicia okrętu nie zaznaczono ód czasu wyjazdu Randala. Czyżby umarł już v/ Amerycr? . :,
m
333 Chapol Street, Ottawa^On'.; ^ ¥l
konsulat R. P, 238 Ro.slyn Rd . ^ Winhipeg, Man, Tei. 44377.
Kon.sulat R, ?.. 1410 Stanley St ,2 Room 918, Montreal, €l|uie. a ' J
^:;: .::,^■r^-r--^---^^ Konsulat tlonórówy R. P. '819-822 Rogera Bldg;, ^ Vancouver. B, G
Honorowa Agencja Kónsuliinii^
i85s.scarth St.,■ ^ęm^^w^*;!:
^ w "Źwl;iikow«i»*
t
EŁgin ^515
! l
........*:."::;:«»
DENTYSTA
Gas - Extraction
. , skromny apactamencik
j^zy ulicy s-tej Genóv/efy. ^'^ ■
Czekały ją tu ciężkie przoj.ścia i kilka lat upłynęło w nędzy prawie; — srebro, bielizna, w.szystko poszło do lombardu. .
Mały zarobek starego iiie wystarczał ha skromne utrzymanie i wy dalki domoy/e,
Wrezscie Opatrzność zlitowała się nad nimi;-v.' '
Michał znalazł miejsce agenta:w fabryce kwiatów przy ulicy de .Cąire, ,:■'/;-,: ' • ' ';'''v:-.,,,^v':'- :■/■■■:'
Wszyscy młodzi znali starego Michała, małego staruszka, nigdy nie zmęczonego, który słota, czy pogoda, odykfiedzał swoich klientów z twarzą, zaivsze u.śjhiechnictą. : ■■,.'.;.:■• ,■;::■:■;'■..;■.■ >-.-:-:\-::
Ażeby aobie ich zjednać, rozma^^jal o tłi-szysłklem, opowiaddł nowinki miejscowe; :r^.^^--y■ ^r-'^^ :;;V':';,':.:'■:;;';.vS::i
— Jak się macie, ojcze Michał, co nam dziś powiecie nowego — yti tano go, pr/yjaźhie,
Zatrzymajcie się ty rl
i^'':/:KM
1
392 SIifei*«łttlMti0 iS&|#
przy fcórltoh ' ' , , :y 100 nowocześnie tirźąfl^ib- | iWiś ■,. nych pokoi od $2.00. ; Smaczna kuchnia, ceny ^nl"'. śkiei grzeczna usługa. Tati-ce wieczorami bez specjalnej ' iloi^aty. ■^.:';%0:7:"^-.^ą'it-^'^^0
(Sir
0 ^tyt&y y>^^^
mm
Nr. 32.
..Toronto...................^.,,.
m
li'