NR 33
„ZWIĄZKOWIEC" KWIECIEŃ (Aprł!) płatek 25 — 1975
STR. 7
Nowogródka
by godnie towarzyszyć Mszy: się; i przyjaźnili /nadal, mimo śpiewanej,, gidj^^
wołano, do wojska, a-zastępca WMia. Zawsze chętnie rozma-bardzo fałszuje; Radolińskijed- "lałem z^m ' . . . .■ , cia zrobił na mnie wTaienie ^niowieczu. W> Quily, w breton- nak nigdy nie chciał grać przy ła się sposobność, i mam dowo-
■ iuijy — to wioska breton- ^y^yj.^^ opanowaniem, dyskret- skim departamencie Morbihan, audytorium. ...dy sądzić, że on tajcże lubił te
X. ska, gdzie rozłożyła się 1 życzliwością. Nie miał syl- przekonałem się, że także we Tak więc o'tej jego umiejet- rozmowy.' Najczęściej ja zada-kompania n Batalionu Strzel- ^^^,1 wojskowej. Trzymał się Francji są wioski i całe okręgi „„ści mało kto wiedział. Nato- ^'^J^"" Py^^!^'^' ^ °° ""^P"*!?" cow Podhalańskich. Kończył się ^„^^i^ prosto,' a przy tyra zapóźnione, chociaż kamienny miast wsz^-scy znali cechę, któ- P°woli wypalając papi4 luty 1 wprawdzie me było ost- ^^^^ ^^^^ ^^tęp^. budulec nadawał im pozór so- ra wyi-óżniała go z żołnierskiego'Niekiedy smi^ r>'ch mrozów, ale żołnierze mu- ^gjy „ „-,ego zaczątki tuszy, po- lidności. otoczenia. Nie klął, nie używał "'^^o > '^^^^^^^ •
sieh znosie cięi*ie warunki za- ^„^,3^ ^gezej wolno, z god- Kilka tygodni wcześniej tu- mocnych słów, raziła go „łaci- S^te'" """^^^
kwaterowania. Poupychano ich. „„1^^ ^^^^ cjcho, spokojnie, tejszej wiosny spędziliśmy na na". W jego ustach słowo „psia- obie,ręce. nvcK-Lm^L7r^^pniapWnlnnH^r' oficerowie kompanii, zawo-intensywnym' szkoleniu żołnie- krew" oznaczało już górną gra- jenysza bojowa akcja bata-^Sh ' "^^'^'ści, a tak samo rzy, którzy zresztą mieli iść do nice gniewu, no i sprawiało lionu w Nonvegii-była dla"
cel uźvskać On^l^Hir,; ™r Podchorążowie,, prezentowali walki_w zupełnie inny-teren - wrażenie. Nie powiem, żeby.po- nas dirztem wytrzymałości. Mie-" ście niP nddTw^Tli T,Hvn^\!; ^-''P ^ wj-obrażeniera o do Skandynawii, według pier- wściągliwość elegancja mo\vy n^^^ przejść F miejscowości
naileDS7vch pLt „r;°rv .v-'''^°^'''^''^ ' zachowaniu się niż- wolnego planu na front fińsko- niemłodego już podporucznika Lenvik do Bjerk^^k i zaatako-- "ścianach moi^nm^J^r-jfh Z "'ojskowej. On - sowiecki; -później, gdy doszło zyskiwała naśladowców. Jego-"^ać-broniąĄ-ch się tam Niem- ^ ^ , .
bcunacn, nicaomyKająeych się „jg ^lin^^ lu^iano go i po- tam do zawieszenia broni, a na- zasteoca też jej sobie nie przy- có^v, współdziałając z Legią Cu- "'^''"^ ^° •
ważąnor bo.3v_ żadnej .sytuacji stąpił.atak,Niemców, na Norwe-śwoił.-A
MAŁY WYDATEK-WIELKA RADOSG
to zlecenie Pekao dla Twych bliskich w Polsce
/^nTOWF DATTI^I l-szej Komunii, ślubne, >^y>^ I \^ r A^V..Z.I\l . ze słodyczami, wyrobami tytoniowymi,
kosmetyczne, z konfekcją
ZLECENIA do WYBORU-^y'''^'"
^LCV.CIXIA^ UU VVIDV^I\.U. najpotrzebniejsze artykuły
Jim
67 RICHMOND ST. W., TORONTO lub DEALER
nał on' dobrze^ ą pluton dopro-
nie starał się umniejszać swo- gie — do tego właśnie kraju, na ten temat zaprzestano dow- skim, które uderzały na nich
drzwi, dziury w sufitachwdzie-. rał.; się wiatr, deszcz, śnieg, żoł^
nierze nieraz, się budzili przyisy-. ,.pani śniegiem, co,i tak.było nie-:
co. lepsze, od zmoczenia desz-
czy dawnego stanowiska. Nosił znalazło W kompanii, jak w całej bry- sygnet herbowy, lecz jeśli mia- stwo.' gadzie,,: przeważali ■. .poborowi • z łb to cokolwiek pznaczać-^tatyl-Francji — Polacy, którzy miesz- ko postawę osobistej niezależ l>ali tu niejednokrotnie od wie- ności. lu, lat, niektór7y słabo już mówiący po polsku. Zwykłych żoł- 11 adoliński z pewnością ,mógł nierzy. pr/.ybyłych z Polski po ll się urządzić bezpiecznie i wrześniowym upadku, było sto- wygodnie. Miał wielu znajo-' sunko.wo ..niewielu: .\vśród nich "J^ch- .Wórzy.. zachowali. ..dość
się ledwo :na. lekar-
: AVicew'ojew - podporucznik:, sumiennie-przykładał się do za-, jęci- chociaż długoletni tryb życia urzędniczego, i brak zaprą-, wy fizycznej .utrudniał mu służbę polową, która wymagała przede wszystkim wytrzymało-
mężczyzn — to
durowanych dużo.
Dziesiątego kwietnia w Male-stroit odb.vła się przysięga brygady, przy. czym wręczono jej sztandar ^ dar biskupa^ polowego Gawliny; Zarazem :: kilku, kilku oficerów:' otrzymało. a-: wans, W'śród nich.;dowódca na-.
19:km.:'C0;. piechota: zwykłym marszem pokonałaby z łatwoś-: eią w : niecałe cztery godziny. ■Przejście.' naszego ..batalionu trwało godzin szesnaście.:. ' :
•Pochód odbywał, się bezdrożami .po zboczach . górskich rw śniegu; który sięgał miejscami po pas i wyżej; miejscami top-, niał już.i zasilał rwące potoki.
maja, rozpoczęła się bitwa o Nar-^ vik; Nasz batalion poniósł v w niej ciężkie^ straty,. ale- dopiął swego i zdobył wyznaczone .mu cele.: Kompania,, w której był
Rozorały ią_ i wyślizgały setki pojazdów. Na .'jakimś kamieniu ciężarówka podskoczyła i przechylona miała spaśćw dół. Kierowca zdążył skręcić i pojechał tym spadem;.. na . dole jednak' .wóz się .przewrócił., żołnicrzc; odnieśli obrażenia, ale nicgroź-
Optometryści
;Radoliński,/posuwała się meto- ne,. natomiast .dowódca zginął dycznie według prawideł takty- na miejscu.
większość stanowiła młodzież in- wpływów, by ulokować siebie w ści i ruchu. Starałem się wyrę- szego batalionu. Uroczystość za- Muły od razu wyłączono, z zada-' p," tóriu skuteczniej, wpływał nt teligencka. Ci najbardziej do- Jakimś urzędzie, i zadbaliby o.^^ac go w bieganinie, miałem kończyła się obiadem, a obiad „-3, gdy^ nie mogły mu podo- nodwładnych niż gromkie po
stawali w kość: nie byli odpór , ni na surowe próby i nie mieli oparcia materialnego: w: rodzinach, aby dokupić., sweter czy .koc. .a żołd i francuski wynosił . wtedy ...grosze. Znajdowała . się
to również dla kolegi. Wybrał niemal o połowę lat mniej, od — popijawą. Wino mieszano z ja^^ wszystko więc, dosłownie służbę liniową. Takich jak on PÓłtora roku byłem w wojsku, rumem, calyadosem i cydrem, wszystko nieśli na sobie źołnie-
ki.-^.niemal jak: na poligonie, lyle że. w, rygorach zaostrzonycii śmiercią. W zamieszaniu walki górskiej, kiedy często.rwała się łączność;: dochodziło.. do : starć wręcz- i' powstawały sytuacje krytyczne spokój dowódcy
na
nodwładnych niż gromkie pokrzykiwania. '
: Nicciicialem wtedy.uwierzyć, bo- nie wierzyłem- w sens (akicj • śmierci takiego .człowieka; .i iiie potrafię tego do dziś.
LECH BĄDKOWSKI
Dentyści
było więcej^ale 'niezbyt wielu.^:; Przeszedłem Wojsko \fekażdym razie ich. nie':^vrżesniowęj,^^ ipotrzebowało;'bó: oficerów :pól->vwał./wyręć«^ć,^ieW skich. wszystkich stopni ■znalazł nie,;dawał..;U tu jeszc:ie nieliczna domieszka się we Francji nadmiar. On mu- znaczyć granicę. Zresztą w nai-..dąbrowszczaków", którzy wal- siał zabiegać, żeby go przyjęto, trudniejszych próbach, takich czvli w hiszpańskiej wojnie do- i to z przydziałem do jednostki Jak długie marsze z pełnym ob-
. po drodze nawet kielich szampana..: Wiadomość o .niemieckim .uderzeniu .: poprzedniego dnia na• :Danię: i Norwegię ■ zorientowała nąs,: że'w 'najbliż-' szych-, dniach - ruszymy ..na :północ. Przy każdvm::kieliszku :na-
rze::własną-: broń, -amunicję i ;.'iy|7 Szkocji, już. po upadku wyposażenie, ciężkie - karabiny, Tf. Francji. Radoliński otrzy-. maszynowe, moździerze, sprzęt mał Krzyż Walecznych, łączności i sanitarny, zapas a- . Tam też go. spotykałem.-W municji i żywności, motorowery; naszej /wojnie . była przerwa, nawet.. AVyższe,dowództwo- do- czas dłużył się. miały go wypeł-; szło do wniosku, że rozkaz jest niać zajęcia, które nudziły, bra-. i:
mowej. Patrzono na nich nie- frontowej. Jadł z kotła żołnier- Ciążeniem, i tak musiał brac u- stroje się wzmagały, jakby front ^niewykonalny i odwołało go, kowało perspektywy konkret-ufnie, jako na potencjalnych skiego i wydawało się, że ta dział. Świadomie przygotowy- ^ył tuż. a zwycięstwo w garści, lecz uczyniło to poniewczasie, nych działań, które przybliżył;;-siewców fermentu politycznego, strawa całkiem mu odpowiada, wał się do tych prob. które cze- Tymczasem jednak musieliśmy gdy batalion już był w drodze, by cel wszystkich wysiłków. Ra-lecz liczono też na ich doświad-' a przekonałem się nieraz, że lu- kały w walce. .1 w ktorycl) nikt pieszo wracać do Quily i ta dro- odcięty od kontaktu z dowódz- doliński znalazł sobie perspek-czenie bojowe. , b' jedzenie wykwintne i zna si; "'kogo zastąpić me moze. ga okazała się dla mnie nadspo- twem. Dotarłszy na miejsce w tywę: zgłosił się na w=yjazd dc
: Szarży pó\vodziło się-ziiacżnie'"^ n.a.;,szla-. Dawniej grał na" fortepianie: odziewanie .. trudna., .Pokonałem, przewidzianym czasie, „batalion
lepiej. Rozmieszczono ją po do- <^'ietnych napojach. od kilku miesięcy nie dotykał Ja z pomocą żołnierzy; potem
~ ■■ - ---- instrumentu:; bo brakowało Oka. :nięczyłęnv:się. jeszcze. na;:k\v^
żji.',We' wsi-był :kbści,^^^^
ubogi; po ■parafianach .proboszcz Pódpóruczriiky^m^^^ nię.'nió'gł:;spódziewąc
ich stanor.
ofiarności. ■■ Francuzi — w :tym to dość długo... wypadku Bretończycy .-^ do
maćh.:Domy wieśniaków breton- - Przyjął mnie do swojej kwa-:■ skich, budowane-z kamienia, za- tery \v. pokoju.na-, piętrze domu, zwyczaj pozbawione pieców, a którego okno wychodziło na uli-wyposażone w kominki — do eę. Droga do naszej kwatery ciepłych ani 'do przytulnych me wiadła przez obszerną kuchnię . hjfleżały. ■ Chroniły jednak przed na. parterze, .gdzie, przez więk-złą pogodą i 'pozwalały rózlóko- sześć .część doby palił się ogień szczodrych nie należą. Stała tam ' wać sio z'gratami w jakiej ta^ na dużym otwartym kominku.:: fisharmonia., Raz. zaszliśmy do kiej .■■ wygodzie: U gospodarza Wychodząc, ,z domu; czasem kościółka we dwóch, gdy.niko-można było napie się gorącego Przed pobudką zastawaliśmy w go tam nie było. Rozległy się mleka, czasem też (rzadko) któ- kuchni gospodynię, jak rożnie- ciągliwe tony fisharmonii. Na-ryś z- hojniejszych poczęstował .cała .ogień .ręczną dmuchawką., szedł .nas proboszcz i ucieszył ■kieliszkiem ćalyadosii,- wińiaku Jedzenie-gotowała .przysuwając się, że przynajmniej ..na krótko .jal)łkowego domowej produkcji, -garnki do ognia — jak w śrcd- zyskał parafianina, który mógł-.:Oficerowie, podchorążowie, zawodowi podoficerowie ■ -r- nie^ ' ~ : mai wyłącznie pochodzący z Polski.-^ otrzymywali: całkiem dobre .płace; :Taki był układ w francuskiej armii, do którego .wychodźcze wojsko, polskie musiało się przystosować.
:. .Zostałem zastępcą dowódcy I-plutonu. •Dovvódcą był.podporucznik' Stefan Radoliński, który wtedy zbliżał się zapewne do .czterdziestki,, -przed wybuchem wojny wicewojewoda w Nowo--gródku. Gd: pierwszego zetknię-
tywę: zgłosił się '.na; wyjazd do do okupowanego kraju. .Odmówiono mu jednak. Jako dawny wicewojewoda uchodził .za politycznie 'niepewnego. Gdy mu. to
.Nad. ranem, :kied,y. trzeba było ■\vstać; dowódca i opiekun po-, dał mi szklankę wody z odrobiną wytrawnego, wina. Zapewniał mnie przy tym, że to mi poprawi- samopoczucie. Trochę p^pra
JUŻ CZAS...
FORMULARZE
INCOME TAX,
ETC.
zwykle na poaekaniu, wypełni
Alex MATULEWICZ — 769-7176 201, St. John's Road, Toronto — M6P 1V3
Dundas-Runnymede Godz. 9—9. Od $.5.00:
11-34
zepchnął: Nieniców,-Z wiśk..... ■ ■. \-r/"^':p'-:
Pluton : Radolińskiego szedł dłliżej: jeszcze: O niehial. całą:do-^ PQwie^iął^^^^ bę, ■ czyli : czterdzieści godzin: nik : .Ay ■londyńskim,- "minister;. Wysłano go jako'ubezpieczenie J5twie;:;wsta^ wyszędł;:i)ez.śło-batalionu^ ód- południa. Z naj-wą^ Wróćił;:d6 kpmp .większym; ^trudem^■ posuwał się."gą. plutonu^-dalej ;chOdżił-M okrężną trasą bliżejfiordu. Osa-; ćwiczenia;: pq?^^^^ motnionych i. skrajnie; zmęczo- .biął żż-.^źółnięMmi'.pó'dstawc)\ve nych żołnierzy nachodziły:halu^:czynńości;śłużby^ cynacje, czemu sprzyjała też bia--bardziej otępiające.;. wiło rzeczywiście. Ale' gnębił ^a^ noc polarna, słońce świecące, -pewnego dnia 1941 r.na uli-mriie Wstyd, że tak się zbłaźni- Prawie całą dobę, intensyfiko-cy miasteczka Cupar spotkałem łem, zwłaszcza wobec niego, to- wane śniegiem i błyszczącą w kolegę:
też 'go przepraszałem. Uśmie- fiordzie wodą. O mało tez me _ Wiesz, co się stało...? Ra-chał się. uspokajał i pouczał, ostrzelali patrolu narciarzy nor- doliński nie żyje. żeby nigcly nie mieszać, i to je- weskich, których wzięli za Nie chciałem uwierzyć. Parę szcze w tak wybuchowym zesta- Niemców. Zasj'piając przewra-' dni później odbył się pogrzeb.-wie, bo i konia by to zwaliło, cali .się, co ich budziło.. -Przępo-. .Nikt nie był winny tej -śmier-Może przypomniał sobie jakąś ceni i przemoknięci marzli, a ci. Radoliński wracał ciężarów-swoją wsypę sprzed lat? A jgż nie było kubka gorącej herbaty, ką z poligonu. Nie zginął w czatę szklankę wody z"nikłym do* Doszli jednak do mety.' ' sie ostrego strzelania, co-czasem datkiem wina - chyba musiał Nie wiem, komu przypisać po- się zdarza. Wracali już, siedział znać z'własnego doświadczenia. .mysł,.:obarczenia^.^^^ żoł-: W 'drodze dó-"Norwegii roz-szym- zadaniem::; podporucznika nierze :w- budzie.; ;Dzień był dzielono nasi ja dostałem inny Radolińskiego, kiedy oficerów, dżdżysty, .polna '-droga;. ..biegłą: przydział w tym samym batalio- młodszych i fizycznie sprawniej-' pagórkowatym terenem, kamienie, a on pozostał dowódcą swo- szych było pod" dostatkiem. O- nistym i gliniastym, miejscami jego- plutonu.^ Ale spotykaliśmy statecznie zresztą rozkaz wyko-;.tuż obok;znacznych ppch^-łośei.
Dr W. SADAUSKAS
'LEKARZ DENTYSTA
..Przyjmuje za iiprzędnini : ".tclcftinicznyiń pbj;-()źi>nii^niwn; ..'
' 129 Grenadier Rd. :v Teł. 531-4230
:r,(dhigi:,dpm od: R.oricpsvaUb,s.J -S-P
Dr. A. GRANOWSKA
Lekarz Dentysta
Przyjmuje codziennie fnkze :w.ie-■ --... -czoranu 1 ■ w .sotjotf;. . .-
175 Roncesvalles Ave. Toronto
Tel. 533-1818
.59.-P
Dr. S. W I C H E R T
Lekarz Dentysta 266 RonccsYolles Ave. Tel. 536-4400
: : .■■'■^■' V ■:-•:.-'■-'•77-p:-
J. SZYDŁOWSKA, O.D.
637- Sł. Clair Ave. W.
— - ibli.sko-liaihur.s.t St.) . \Vizylv ;i)0. tolefonic/nym- -■.porcizumienui.. 653-3784 .
DOKTOR CHIROPRAKTYK
Richard LUCK
1848 Bloor St. W.
(blibko Tlish Park Avc.) TORONTO, tel. 769-2259
Karty.ciilonkowskieOIIll' : hohorowane.
11 p
GORDON S. MERRITT
• OPTOMETRYSTA 1175 Dundas St. V.'esł
ca .O.s.<;ms!ton .'Avo. .::,. -'■-■ Toronto,, Ont. :
Telefon: 535-6400 '
;:" ..,;'; ;: ■ 31-P:
L. LUNSKI, R.O. M. LUNSKI, O.D., MSc.
470 College St. '
illsko Bcitlim-it SI) ;. AV!zyty..po telefcmlcznym . .i,-: : "poro-/.umiL'niu. , :- .-. .'
921 -3924 W icz.: poIskim ,
921-0078 w jez. angielskim' P-.
Ś. BROGOWSKI, O.D. :
412 :Roncesvalles Ave.
.: . . ibll.sko HoNfarcl Park): .. , ;-; .:.^\Mz^•ly. po...tćleTońi.cznynr . . ..: porozuiniciiiu... ■ :
531-4251
P',
': Największy Oddrioł Polskiego Biura Podróży
Kennedy Travel Brnem Łtd.
296 Oueen Sł., W. Toronto M5V-2A1, Ont. Tel. 362-3226. 424 Bloor St. W. Toronto M5S-1X5, Ont. Tel. 921-3721
WYCIECZKI CZARTEROWE DO POLSKI - AIR CANADA I LOT t
Wyjazdy indywidualne do Polskii.innych krajów -Kupo-:;; ny Orbisu, ;wyrabianie dokumentów — Rezerwacja:lioteiL/; ..i; uzdrowisk : — Sprowadzanie . na .'stale. i na: wizyty!-^
Przesyłki PEKAO
Po. bliższe informacjerprosimy:zgłaszać się do naszego biura;-.'
''V'f:■■^^^■^^ .-^^^ ■-K'..?'.
Witold Gombrowicz
Wszelkie prawa autorskie zastrzeżone Przednik zabroniony.
OPĘTANI
_____________54.........
' Copyright: Instytut Literacki Paryż, S.A.R.L. 1973 r.
' Wróbel wydawał się bezsilny i było w • ;tym .:Coś -tragicznego. .Najlepsze uderzenia. ' : Leszczuka przyjmowano :w: głębokim mil--, ■czeniu, które dyktował szacunek dla dramatu Wróbla.
On zaś. wydobywał zsiebie. wszystko co •mógł. Wiedział, że walczy o swoją publiczność, która lada moment odwróci się od ; niego —.;nie dążył.już do wygranej, ale do -tego, by klęska nie była zbyt straszna.
Lecz wszystkie jego najlepsze,uderzenia •'. okazywały się bezskuteczne, jak gdyby • odebrano im żądło.
... Ilekroć., uzyskiwał przewagę w gemie; tamten poczynał skracać.piłki. I te krót- -kie piłki,, z ■ nieprawdopodobną, techniką:-: uderzone, nieomylne,: były nie: do*odbi-;' cia!
Nie było na nie rady! • Aż-.bezsilność jego stawała- się.śmieszna; ; . : Ale nikt się :nie śmiał. Set kończył się ? w. śmiertelnej ciszy. Dopiero gdy sędzia. ogłosił wynik, sześć — zero, ryk i brawa wstrząsnęły: powietrzem.- Publiczność sza- • ■ lała.
-Wróbel słuchał, wsparty na. rakiecie. .. Niegdyś i jego tak oklaskiwano.
W drugim secie już co chwila oklaski przerywały grę.
Tłum zyskał nowego faworyta! T to jakiego! Leszczuk stał się ich\zdumienłem, : :nadzieją, ctiwałą, zachwytem; marzeniem! Tylko jego widzieli! Zachwycała-^ich kię-:, ska Wróbla.
On zaś bronił się jak mógł, do ostatka. Przegrał z honorem w trzech setach: sześć: — zero, sześć — zero, sześć—-zera i po skończonym meczu podszedł do Leszczuka z wyciągniętą ręką.
Ale tłum porwał mu go sprzed .nosa i uniósł do góry.
Wróbel zszedł z placu i oddalił się, przez nikogo nie^ zatrzymywany.
Tymczasem Leszczuka obstąpili gracze. ; :
— Do licha, do licha! — powtarzał Rat-fiński. — Diabli, panowie, diabli! Niech mnie kaczki!
— Puchar Davisa nasz!
— I to on., przegrał z Klónowiczem! '— Największy dzień polskiego sportu!
. • >— Pani nas' oszukała rzekł Ratfińskl' . do -Maji,. która zapomniała .na śmierć o
swojej, nodze — ale niech .tamI Dobrze
nam tak!
•Leszczuk wyrwał się z tłumu i zbliżył się do niej. /
— Chodźmy! — rzekł bez cienia radości.
W godzinę potem szedł.: z nią cienistą aleją Konstancińską.
Dochodzili do willi, wynajętej przez Maliniaka. Był to spory piętrowy budynek, :. drewniany, bardzo pnyjemny, trochę przypominający dworek z:ogródkiem.
— Tu się pożegnamy — rzekła, przystając w pewnej; odległości od willi.-
Przez cały czas nie rozmawiali z: sobą prawie wcale...
;,. — Jak zrobimy? — zapytał-wskazując na willę.
- — Mamy jeszcze czas —. powiedziała-nerwowo. Była tak wyczerpana tym okropnym, oszukańczym meczem — ale on odparł:
— Nie warto odkładać. Wolę od razu wszystko razem załatwić.
T- Tu jest jego okno — powiedziała. — .Mój pokój jest obok, ale cała rzecz w tym, że nie ma innego wyjścia, jak t>lko przez pokój Maliniaka. Mogłabym sama wyciągnąć pugilares i wręczyć komu należy, ale musiałabym wtedy albo spędzić resztę nocy na dworze, albo też wrócić do siebie przez'ten pokój — a wtedy mógłby się obudzić.
— No to jak?
— W nocy zajrzę do niego i zobaczę, czy twardo śpi. Jeżeli, tak, to na:moment zapalę zapałkę w moim oknie. Wtenczas można-będzie wejść przez: okno do poko-. ju i- zabrać pugilares — jest pod poduszką :—-.: i wręczyć go osobie, która oczekiwać .będzie w samochodzie przed, wejściem do: parku; Wszystko razem nie powinno trwać dwóch godzin. Z powrotem pugilares zostanie mi oddany przez moje okno, Jeżeli by co^ się pokręciło, ńa przykład gdyby się obudził i spostrzegł, że pugilaresu nie ma .wńwczas zapalę lampę u siebie, a rolety spuszczę, do połowy okna.
— Zgoda! Załatwimy to dzisiaj!
— Dzisiaj? -
' .^Dzisiaj! Gd razu: ;Ale.. muszę: znać roz--
kład pokoju. : Dał jej ołówek. Narysowała:-pośpiesznie:
na karteczce.plan i wręczyła mu. .- v Jeszcze w ostatniej chwili, kiedy się żeg-; nali, chciała wycofać się z tego, powie--dzieć, że ona nie. zgadza: się, że to niepotrzebne — ale zabrakło jej energii.'
Leszczuk podczas tego meczu ujawnił się jej we wszystkich cechach charakteru. Była. zrezygnowana. Czy .warto narażać się na zemstę prezesowej, jeżeli za miesiąc czy: dwa, obcując-z tym chłopakiem, popełni rzeczy; -być :może-jeszczeo dużO;;gor--sze?
■ Leszczuk.nie wrócił -na noc do Warsza-: wy, ale. wynajął pokój w pobliskim pensjonacie i rzucił:się na łóżko. .: . .'Był zmęczony, ale nie zasnął. O swoim -triumfienad -Wróblem nie myślał wcale. Tenis przestał go interesować. Trudno. Stało, się i już się nie odstanie.; v : A mógł. go pobić uczciwie!: ■■.
Teraz wiedział o-tym,'.że .mialby..vnad . nim przewagę,: nie -. uciekając- się do nieuczciwych sposobów. Wynik byłby mniej, wspaniały, ale — prawdziwy. Trudno. Stało się...
Już odtąd zawsze musiał fałszować grę — gdyż publiczność, będzie zawsze wyma-; •gała druzgocących zwycięstw. • • - A co do Maji, także —- trudno. Trudno. ::Widać, to im jest przeznaczone, 'widać — z nim — mogłj' łączyć-pannę. Ochołowską: tylko takie więzy.
Więc dobrze. Od Maji nie odszedłby już „za niciNiech-będzie. co-ma być.Todkąd, za- , czął oszukiwać w tenisie, tym bardziej sta-' ło mu się jłiszystko jedno. Byle prędzej... ,
Miał tremę, choć wobec Maji wstydził^ się ją okazać.
Niebo-było chmurne; aleja przed willą Maliniaka — prawie czarna. ,Rosły, tutaj gęsto drzewa.
Przystanął-między dnewami i wyczekiwał sygnału Maji.
: Przez uchyloną furtkę nie trudno: było doltać się pod okno Maliniaka, tym bardziej, iż tutaj także rosły drzewa i cień za-: legał wszędzie. '
; Leszczuk oczekiwał sygnału Maji—■tej! zapalonej, zapałki w oknie. 1 zaczął coraz ; . bardziej się niepokoić. ' Gdyby chodziło tylko o tę kradzież — bałby: się; •lale nie tak "bardzo, a przynajmniej w inny sposób.
Ale tutaj opróra konkretnego, niebezpieczeństwa, dochodziło jakieś inne, z którego nie umiał dobrze zdać,'sobie sprawy. ^ -Nie — ona nie_ była normalna.
To nie było naturalne, że panna z jej
sfery robiła takie; rzeczy — zadawała się z nim — i uciekła z domu...
Przypomniał sobie, jak od początku.ich znajomość stała się jakaś nienaturalna.
A te sny wspólne...
A te usta...
A to podobieństwo...
Stokrotnie mniej lękałby się tego czynu, gdyby on nie musiał być dokonany z Mają. A może ona -zwariowała? Jest chora? Na koniec w oknie Maji błysnęło słabe światełko zapalonej zapałki — i natych-; miast zgasło.;Znak, że::Maliniak .śpi;,;
.. Odczekał jeszcze z dziesięć minut, rozejrzał się, czy nikt nie nadchodzi i cicho W3zedł;przez rozchyloną furtkę. Mogła być godzina pierwsza."
Wsunął głowę, przez okno pokoju Maliniaka i nasłuchiwał.:Panowała, cisza grobowa... ^
-Nie-namyślając się dłużej wszedł przez okno. Znieruchomiał gotów: w każdej chwi-", :li uciekać w razie .gdyby, coś: się poruszyło.
: Ale nic się nie ruszało. Uderzyło go, iż nie słychać wcale oddechu Maliniaka. Coś
. nie tak; jak -być powinno. Czyżby nie spał? , Leszczuk postąpił krok naprzód i znowu zatrzymał się. Ta cisza? Ale był już za blisko, aby się cofnąć.
: Stał o dwa kroki od;łóżka i z biedą mógł rozróżnić jego głowę. Otóż ta głowa wy--' glądała, jak przyklejona do ściany.
I• nie spał. Spoglądał, na Leszczuka szeroko otwartymi, ba wysadzonymi z orbit. oczami. Tak się zdawało przynajmniej. Ale co było. przerażające, to iż głowa ta nie' ruszała się wcale, nie drgnęła nawet.
Leszczuk cofnął się gwałtownie i zawadził o lampę, która spadła z hukiem. Głowa Maliniaka -nie-poruszyła się — tylko ciągle, wytrzeszczony, wybałuszony spoglądał i.„_usta miał sine, aż czarne.
; Leszczuk rzuciłsię na Maliniaka, szarp-, nął go za ramiona. Głowa-osunęła się na bok... " •
Maliniak konał... :. W zupełnym milczeniu, bez oddechu, z
: wytrześzonymi oczami.' Tylko palce kurczyły się i rozkurczały...
: Na szyi miał zaciśnięty stryczek z moc-. negosznurka. Koniec tego sznurka zwisałA z łóżka.
Ktoś zadusił: Maliniaka, tym stryczkiem akurat w momencie; gdy on wchodził do pokoju. Ale kto? Przecież w pokoju nie było nikogo. Na pewno! Czyżby ktoś ukry- : wał się pod łóżkiem?
Zajrzał. Nic." Nic. Nikogo w pokoju.,.-Kto ciągnął za sznurek?! Kto iidusił?!
Włosy stanęły mu dęba. Rzucił się dp okna, przesadził parapet i uciekł na oślep aleją.' . ' ' •
To Maja udusiła Maliniaka!
Nowo otwarto hurtownia
posiada w doiym wyborze NAJNOWSZE ARTYKUŁY TEKSTYLNE, jak: angielskie krympoliny — wielokolorowe, z metalowa nitką i Inne, oraz aksamity, wełny; brokaty, "Sheer Tergalf, :gładkie lub haftowane materiały nr «le-
ganckle firanki — do prania. SPECJALNE ZNIŻKI DLA WYSYŁAJĄCYCH PACZKI
LUB WYJEŻDŻAJĄCYCH DO KRAJU. Ogromny wyWr najnowszych wzorów KRYMPOLINY na ntfskie i damskie ubrania. Ceny bezkonkurencyjnie niskiel
EVA'S TEXTILE
261 Spadina Ave. (przy Dundos). — Tel.'364-1555. Otwarte codziennie; od 9 rano do 6 wieczorem — prócz sobót _A W NIEDZIELĘ OD 10 DÓ 4 PO POŁ. ' 39-P
i.
ZAMAWIAJĄC OLIWI W TRIDENT FUEL OIL LIMITED
260 Jonę St. — TORONTO — Tel. 763-5312
obsługa i czyszczenie bezpłatne.
Mówimy po polsku. —; Właściciel firmy: jest kwalifikowanym mechanikiem.
l;
MEBLE Z FABRYKI
. KUPUJ WPROST I OSZCZĘDZAJ
meble na 3 pokoje w cenie ód $298.00
Dirfy wybór na|lepszych warłoicl mebli z dobrze zaopatrzonego składu. Chesterfields, Sypialnio, Jadalnie — Komplety I 1000 różnych rzeczy po zniionych do 60% cenach, w celu szybkiej sprzedaży.
SPRZEDAJEMY "TEAK" MEBLE Niskie spłaty — Bezpłatna dostawa — Otwarte dla pufallcznoicł.
FURNITCnh fACTOBlES WAREnOdSE
'i
409 King St. W. (Just East of Spadina Ave.). Tel. 369-83H Zobaczcie p. Stefana Otwarte, wieczorami do godi. 9, soboty do codz. 5. — MÓWIMY PO POLSKU — Kałdy kupujący u nas meble otrzyma $10.00 bonus przy .kupnie po okazaniu niniejszego oo^osieriia; ' _ • 23.p
ZAKŁAD PjOGRZEBOWY BATe$6LD.ODDS
f BI OiMMi fti««tWMt.Ttl«fo» 36}^6t1