nji w
Jednym z naszych najtrud nicjszych problemów życia dlodiieźy polskiej w Kanale jest fakt, że brak nam wyrobionych kierowników pra cy młodzieżowej.
Dziewczęta i chłopcy są na ogół chętnymi członkami na gzych zi-zeszeń młodzieżowych Chętnie biorą udział w impre zach i pracach Gron Młodzie żj', ale jeżeli jest jakaś grup-fea osób, którzy potrafią zająć stanowiska łcierownicze i odpowiednio pokierować pracami reszty.
Z cliwilą, gdy zabraknie tĄ-ch kierowników, praca sła biiie i opada. Zjawisko to ma my możność obserwować na życiu naszej młodzieży Zwiąż kowej. Gdzie jest ta ciągłość pracy i znajduje~się dobór kil
ku czy kilkunastu osób pra |_ p,,^, „^^^ Związek Po ca_ kwitem rozwija się. Gdzie i Kanadzie przeszedł
naprawdę nowy prąd oż>"w-
chwycih za broń. by czynem okazać miłość dla Ojczyzny Kanady i Polski
Nasza..młodzież w Brant-ford, choć nieliczna ciągle o sobie daje znać, że nie'upada na duchu i przetrwa także cię żkie wojenne czasy. Coś nie coś dzieje się w St. Cathari-nes, ale to wszystko mało.
Musimy my wszyscy młodzi i nasi starsi przyjaciele po Grupach Związkowcach pamię tać, że młodzież jest naszą przyszłością, że Związek Polaków w Kanadzie tradycję swoją i istnienie opierać musi na przygarnianiu tej młodzie ży i wycłiowaniu i budzeniu w niej ducha polskości.
Wznawiając ten "Dział z życia Jlłodzieży", apelujemy tak do naszej młodzieży jak i starszego społeczeństwa, by współpracowali z nami. Nadsyłali nam swoje uwagi i artykuły na tematy młodzieżowe
c:aż tutaj urodzeni', pisze do nas zawsze po polsku.
Może ktoś zechce napisać do Wacka, to niech panaięta, że żohiierze iubi^ palić a mają wielu towarzyszy. Jego becny adres jest Śg^ Gumie la W. 794(>27 R. A F. Station Polish Depot Bladcpool Ła-nes. England-
ich zabraknie, praca upada. Oczj-wiście, mamy na to dziś Ariele usprawiedliwień. Prze-dewszystkiem ■ wojna, która zabrała kwiat młodzieży męskiej do armji, a pozostałych zapi-zęgła do różnych robót tak, że nie wiele czasu pozosta je na pracę organizacyjną.
Niemniej musimy starać się utrzymać przy życiu i pra cy organizacyjnej formy życia nasszej młodzieży, że tam gdzie były dobre fundamenty pracy i wojna nawet nie przer v;a}a tradycyjnej chwały i ży cia organizacyjnego młodzie-ży świadczy chociażby Grono Młodzieży Z. P. w K., pracu jące w Hamilton.
Toronto, które nie ma za so bą tej tradycji i tego wyrobienia i gdzie szczególnie woj na zabrała wszystkie kierów nicze jednostki do Armji, nię mniej nie przerjrwa swej pra cy. Ostatnio zorganizowany Chór Polski i praca teatralna prowadzona przez dziewczęta świadczy, że i Toronto pi-ze-tnva trudny okres wojenny i nie przerwie swej pracy orga iiizacyjnej.
Takie silne kiedyś młodzieżowe ośrodki pracy jak Kit-chener i West Toronto, nie powinny iść na szarym końcu a]e co możnia robić nawet i bez chłopców, którzy dla dobra Zwycięstwa Demokracji,
czej pracy. Frontem na młodzież i dla młodzieży musi stać się naszym głównym ha słem. -
Redakcja "Związkowca" prowadzić będzie "Dział z ży cia Młodzieży" co drugi numer.
Prosimy chętnych współpracowników o nadsyłanie nam wiadomości o naszym ży ciu młodzieży, o naszych chło pcach w Armji i Lotnictwie.
Niech ten "Dział" nasz sta nie się prawdzi\vym odbiciem życia i pracy przyszłości Po-lonji, jaką jest nasza młodzież.
F. Głogowski.
WIKTOR GRABOWSKI, były wiceprezes GTona Mod^ ży Grupy 1-szej Z. P. w K.-jesf w służbie czynnej w Armji Kanadyjskiej. Ma obecny przydział do służby pomiarowej artyleryskiej. Odpowiedzialnej i trudnej broni. Ostatnio bawił on na dwutygod niowym urlopie w Toronto, po zdaniu z odznaczeniem swo ich egzaminów.
PORUCZNIK BOLESŁAW ŁĘCKI — jeden z czynniej-szych działaczy na terenie młodzieży studenckiej, obecnie ukończony adwokat p. Bo leslaw Łęcki także przynosi zaszczyt naszej młodzieży. W którtkim bardzo terminie zdo był on sobie już stopień poru cznika.
taiK^i^ bsHnonistka, którę X5?szyscy zsmmy ze sceny Zwią skowel i ^ Toronto i w in-aydi oslc^dł, uliończyła źszą szkolą handlową i pracu
je obecnie jako sekretarka w jednym z zakładów wojennych.
Mk|^®FSS| SpisBiją się €M®pcy
w jednej z klas szkoły tech nicznej w Toronto jest dwóch polskich uczniów. Przy egza minach okazało się, że obydwaj uzyskali najlepsze świa dectwa. Pierwszy był Władek Bielaszko, syn naszego czynne go Związljowca, a drugi Zbyszek Grabowski. Godnie zaprę zentowali Polaków.
Jako pierwszj' uczeń skończył swój czwarty kurs w tej że szkole kol. Józek Różycki. Gratulujetay także.
Nasi Wojacy
WACEK GUMIELA, jeden z najczynniejszych naszych dzi^ łączy młodzieżowych, jest obe cnie lotnikiem w Lotnictwie Polskim W' Anglji. Nie zapomina on nigdy a swoich towa rzyszach z Gron Młodzieży Związkowej i przy każdej o-kazji daje nam znać o sobie. Ostatnio pisał nam z urlopu ze Szkocji, i że czuje się dobrze. Znalazł sobie wielu przy jaciół wśród żołnierzy polskich w Anglji. Jest obecnie już sierżantem i ma nadzieję że nie na tym koniec jego szyb kiej karjery wojskowej. Cho-
JANEK RÓŻYCKI, były prezes Grona Młodzieży w Toron to, ukończył także swoje prze szkolenie wojskowe, skończywszy kurs sygnalizacyjny w Kingston. Jest on obecnie w czynnej służbie w Armji Kanadyjskiej
W następnym numerze podamy więcej wiadomości o na szych innych wojakach. A mo że inne Grona podadzą nam coś o swoich żołnierzach.
Kończy się Rok S2Jkolny
Mamy do zanotowania parę uwag. Faktem jest, że za mało procentowo co do ilości naszej młodzieży w stosun ku do innych narodowości, u częszfcza ona do szkół śred-nych i wyższych. Za to jednak ci Co uczęszczają, kończą swe studja doskonale.
Chór Młodzieży Zwiąż kowej w Toronto.
Nasz niedawnio zorganizowany Chór Młodzieży pod dy rekcją prof. muzyki p. Sroj-nowskiej - Jaworskiej, który także duże postępy osiągnął w paru miesiącach, przel•y^va swe prace na okres.letni.
Wszystkim uczestnikom na leży się zasłużony wypoczynek. No i dyrygentce, także.
Chór wznowi swą działalność w okresie jesiennymi, w pierwszych dniach września.
Pamiętajmy.
MI
z
NATALJA STAROŃ, nasza
koleżanka, członkini Grona Młodzieży. Grupy 1-szej Z? P. w K. i była sekretarka finan sowa, skończyła swój pierwszy rok medycyny na Uniwer sytecie torontońskim i przeszła doskonale swoje pierwsze uniwersyteckie egzaminy doskonale.
^YANDA STANKIEWICZ U kże czymna nasza członkini,
Ślub Naszej Koleżanki
Nasza Członkini Grona Mło dzieży Grupy 1-szej Z. P. w K., uczestniczka Zespołu Tań ców, Kol. Mięcia Szandała, — poślubiła w ubiegłą sobotę p. Augusta ■■ Wiśniewskiego — jednego z ostatnio przybyłych z .Francji Techników.
Ślub odbył^się w polskiej pa raf ji przy Denison ul. Druch nami były przyjaciółki Panny Młodej, Helena Wołowiec, Helena Szandała, Wanda Kowalska, Lora Kai ist, Emila .BratkoAVska i Frania Gałdziń ska.
Wesele staropolskim zwyczajem przy udziale Rodziców i Przyjaciół odbyło się w St Regis Hotelu.
Młodej parze życzymy wie le szczęścia i spodziewamy się, że nasza koleżanka p. Mie cia Wiśniewska nie zapomni o naszym Gronie Młodzieży, ale razem z Mężem razem z nami będzie współpracować.
Tak nazwano przed łaty wy powiadając posłuszeństwo na kazom pruderji, sprawę wyja śnienia młodzieży cs^kształ-tu wiedzy o powstoniu człowieka, zrywając z tradycją absurdalnych opowieści o boćkach czy kapiiścle.
Uświadomić---to jeszcze
nie wychować. Niemniej jednak uświadomienie racjonalne, jak zabezpieczenie szlache tnego gatunku na dziczce, — jest kwestją dużej w^agi.
Uświadomić zatem — ale kiedy i jak?
Często i dziś jeszcze spotykamy twierdzenie, że odpowie dnim momentem jest czas po kwitania ; młodzieży, lub o-kres, bezpośrednio popi*zedza jacy jego objawy: menstruacja u dziewcząt, mutacja gło su u chłopców.
W praktyce okazało się jed nak, że, stosując tę zasadę, prawie zawsze się spóźniamy. A właśnie opóźnienie bywa fa talne, gdyż najważniejsze zna czenie ma pierwsze, wrażenie, decydujące o nastawieniu się psychicznem do danej kwe-stji. Spóźniając się, niszczymy zazwyczaj nieodwołalnie nasz wpływ na wewnętrzny stosunek wychowanka do życia seksualnego.
Rodzice przeważnie skłonni są uważać dziecko swoje za młodsze niż ono jest w isto cie. Wzrastanie, dojrzewanie ukrywa się przed okiem, pa trzącem na dziecko dzień po dniu. W dodatku, rodzice zazwyczaj tak gorąco pragną o-późnienia u dziecka dojrzewa nia płciowego, tak boją się dla niego przedwczesności pod tym względem — że nader czę sto nie widzą tego, czego widzieć nie chcą, sądząc naiwnie, iż abstrahowanie czego-bądź w życiu dziecka jest równoznaczne z wyrzuceniem danego elementu poza obręb życia wychowanka.
Obecne warunki życiowe sprawiają często, że gdy my, po długich medytacjach, decy dujemy się przemówić, okazu je się, że już nas uprzedzili niepowołani — a niekiedy wprost fatalni "współpracow nicy", wyjaśniając i uświada
miajęc brutalnie lub cynicznie.
Gdyby nawet mo2na było u strzec dziecko od niepoż^da-.^s^ winno nas^pić "ptztń p^J*
toowlę^^ to J^t' w Wietói ^ l
|j0 saszcseplealu •^ica Mtz powtdnłie spmwdzi^^ v, cey tyfus się *'pisyj^r. Fowtdrne szczepienia tyfu-
nych wpływów — uhiec nas jeszcze inoże dojrzewanie sa mego dziebk^ rozpoczynające się bez objawów zewnętrznych ipokwitowania, od strony intelektu. Wtedy dzieclw (nie podlotelc, czy też v^yrostelc,— ale dziecko), budząc się wy-obraźniowo i wyczuwając w otoczeniu wroirie, czy też nie chętne nastawienie wobec tych nowych swych nastrojów, kryje się z niemi przed o-kiem starszych, usypia ich czujność zaprzestaniem pytań pozostaje sam na sam z nowopowstającymi kwestjami, z tym całym światem, któiy już w niem Się zbudził, choć jeszcze nie ma odpowiednika w udzkiej mowie, jeszcze jest bezimienny.
Odłożenie chwili uświadomienia do czasu pokwłtania nie jeest wskazane jeszcze i z iimych względów.
Czas pokwitania i już spory okres przed jego objawami jest czasem nadwrażliwości, której należałoby raczej nie drażnić i nie wzmagać. Kwe-stje erotyczne stają się w tej epoce poprpstu źrenicą życia nabierają subjektywności — zatem rozmowy na ten temat są niemożliwie trudne.
Zważywszy to wszystko, — dojść musimy do wniosku, że najpra,wdopodobniejszym o-kresem poinformowania dzie cka o sprawie rozradzania— jest raczej dzieciństwo — przed upływem 7-go roku, kie dy dla dziecka nie istnieje je szcze subjektjrwnie życie płcio we, kiedy przyjmie ono te wia domości spokojnie, zadowal-niając się zresztą tern, co u-znamy za stosowne podać mu nie rozmijając się z prawdą.
ściem daiedca do Q!zi!a>]y. Nie czekaj jednalt na ten czas gasżcsepieniem tyfusu. 50 pro tyftiis, umiera w wieku przed tyf»» ttiniera w wieku przed-szlcolnyrau
Uprasza oig Czuteln^sSw m szego pisma o odnowienid pro num&mtu za muz %|?oM>
Szczepienie Dzieci przeciw Tyfusowi,
Medycyna dzisiejsza jest w stanie całkowicie wyeliminować chorobę tyfusu z życia ludzkości. Tak, jak pow.szech ne szczepienie dwukrotne ospy zniosło tą plagę na kontynencie Europy i Ameryki,
tak samo powszechne szczepie nie tyfu.su, jest w stanie zapo biec tej straszliwej chorobie. Matki winny pamiętać, by
A jeśli już dostał od niego listę?
— W takim razie, panie Nikol, pojedzie pan ze mną i naradzimy się dokładniej. — Pan, panie dyrektorze, pi-ześle do mego mieszkania notatkę o markizie Albufex.
. — Tak, tak, bezwątpienia — odparł Prasville. — Wzrok Jegó błądził jeszcze po gabinecie Daubreque'a, jakby w poszukiwaniu za listą.
— A jednak, niema jej tutaj — dodał w zamyśleniu — pozostaje mi jeszcze przeszukać ogród. Ta nieobecność po-sJa jest nam bardzo na rękę. Nigdy jeszcze nie przetrząsnęliśmy tak dokładnie jego mieszkania.
AV dwie godziny później, Klarj-sa i -Arsen odczj-tywali "otatkę, przysłaną im z policji. Brzmiała ona jak następuje:
"Markiz Albufex, zaparty Bonapartysta, był jakis czas szefem biura swego stronnictwa, obecnie jest prawie zruj nowany. Zmuszony był sprzedać wszystkie,, swe majątki, : Kvjątkiem jednego folwarku. Gl•>•^va dużo i szczęśliwie. By ^'■a codziennie w klubie Stwierdzono, że w dniu porwania Po.sła, czekano go tam napróżno, powrócił tego dnia do do-
po póhiocy." . ^ u-
.Arsen odczytał te wiadomości, siedząc naprzeciw hrabian «i de-Mergj-, w zacisznjmi jej saloniku. , Rozbierali oboje punkt po punkcie, każdy szczegół notac
Piękne oczy Klarysy spotykały się często ze wzrokiem Arsena, który ubolewał w, duchu nad niepozomjTn przebra "^em, w jakiem się musiał przedstawić hrabiance. Ona jed ^ak traktowała go serdecznie i z coraz większem zaufaniem.
Nieobecność markiza w Parj'żu trwała tylko szesc do osmm godzin — zauważył Arsen. ■ ^ ^ , , ,
- Dowodzi to, że nie ukrył Daubre{iue'a zbji daleko — odparła hrabianka. , ..^
~~ Zapewne, choć niech pani zważy, że dobry samochód "loże ujechać w tym czasie spory kawał drogi. . , . n
- Jakże więc odgadniemy, gdzie ukrył swego więźnia?
- W sposób nadOTyczaj prosty. lUrka będzie go zape-odwieflzaŁ
—* To niemożliwe. Taki człowiek jak Daubreąue, przewi duje wszystko. Jestem pewny, że teraz nawet, będąc w mo cy swego wroga, walczy z nim skutecznie chytrością i pod stępem.
— Ale Gilbert! — zawołała nagle Klaiysa —co się stanie z Gilbertem? '
— Tak, teraz przyszłoby nam może łatwiej wykraść go z więzienia. Tylko, że widzi pani nie, możną robić dwóch rze czy naraz, musimy więc wybierać pomiędzy listą a uwolnię niem Gilberta.
— Ach, panie — rzekła na to Kłarysa — myślałam już o tem,' ale jeśli lista wyjdzie na jaw, Gilbert odbierze sobie życie, jak mój ojciec. Musimy więc wpierw odszukać listę.
Tegoż jeszcze wieczora, Arsen z pomocą swych wpólni-ków zaczął śledzić Albufex*a. żaden krok markiza nie uszedł ich baczności, ale jak na złość Ałbufex spędził przez kilka dni następnych zwykle naromalne życie. Uczęszczał do klubu, by wał w parlamencie i nie wydalał się wcale z Paryża.
Wreszcie, w tydzień może poporwaniu Daubreque'a dowiedział się Arsen od służby markiza, że ten zaproszony jest w polowanie do księcia Montemar.
Istotnie w dniu tym Albufex w towarzystwie jednego tj^lko sużącego udał się na dworzec północny.
Arsen oczj^^ńście kupił sobie bilet na tenże pociąg i poje chał w ślad za niedomyślającym się niczego markizem.
Przejechawszy kilka stacyj, markiz wysiadł, a z nim o-cz>"wiście Arsen.
Przed dworcem, obok kUku nędznych furmanek, oczekiwał zgrabny wózek, wysłany zapewne przez księcia Monte-mara.
Markiz wsiadł do niego, podczas gdy strzelec jego wskoczył na kozioł. Stangret miał na sobie także strzeleckie u-branie, a gdy uchylił kapelusza, witając markiza, Arsen za uważył, że człowiek ^n ma typ południowy, zdradzający cu dzoziemskie pochodzenie.
Niewiele myśląc, A^sen wynajął pierwszą z brzegu furmankę i kazał się wieźć do zamku księcia Montemar.
— Pan zapewne na polowanie? — zapytał go powożący chlopak-
— Tak jest
— A to takim razie powiozę pana do oberży w lesie, bo tam spotkć eię mają wszyscy panowie* bior^^r udział w po Iowaniu..
— A tak, masz słuszność przyjacielu, zapomniałem o tem. Popędzajże dobrze, abyśmy mogli doścignąć margrabiego Al buf ex. Nie pożałuję ci napiwka. — To mówiąc, błysnął przed oczy chłopcu złotą dziesięciofrankówką,
— To będzie trudno, proszę pana, bo stary Sebastiani lubi gnać jak wicher, a i konie ma lepsze od moich.
— Kto to jest stary Sebastiani? Zapewne stangret księcia Montemara.
— O nie, Sebastiani jest ^strzelcem i służył wpierw ii pana Albuf ex, ale gdy markiz sprzedał swoje dobra, Sebastja ni przeszedł na służbę księcia i jest leśnikiem w puszczy Dar len, ale dzii wyjechał na spotkanie dawnego swego pana.
— Tak więc jest do niego przywiązany?
— Sebastiani i jego synowie zawdzięczają wiele markizo wi Albufex, a przytem są jednego z nim rodu.
— Jakto jednego rodu? Przecież to są ludzie prości, a markiz jest wielkim panem
— No tak, ale stary Sebastiani przyjechał tu z daleka, z jakiejś wyspy, z której pochodzi także rodzina pana margrabiego. *
— Z wyspy, mówisz? Może z Korsyki?
— Tak właśnie, — potwierdził chłopak — ludzie tu hazy wają ich KorsykanamJ.
Areen aż uniósł się w siedzeniu, słysząc te słowa. A więc domysły jego były prawdziwe. Albufex był Kotsykanmem, a..etiudzie musieli mu być oddani. Kto wie, czy nie oni to właśnie byli sprawcami zamachu. Wszakże mówiono o czte rech ludziach, którzy unieśli związanego posła, piąty zaś o-czekiwał na nich w samochodzie. Musieli to być właśnie ów stary Sebastiani i jego trzej synowie.
Na tem urwała się jego rozmowa z woźnicą, który^zachę eony nadzieją datku, popędzał tak dzielnie swoje Iconiki, że przedział między nimi a zaprzęgiem Albufex'a nie zwiększał się wcale tgk, |« Arsen mógł mieć wciąż markiza na oku. Wreszcie z pomiędzy drzew uirazały się dach i ściany ładnej leśnej gospody. Arsen rozkazał stanąć swemu woźnicy w pewnej odległości, a sam wyskoczy! i udał się pieszo w stronę oberży.
Chciał mieć swobodę ruchów i nie zwracać na siebie zbyt niej uwagi. Po drodze już obmyślił eobie rolę, jaką ma ede-grać, wyjął włęc z kieszeni podręczny apai^ fotograficzny i rozglwia} Bię z miaą C7iowie%a, Ittóry sżuk^ odpowiedniego miejsca dla wykonania zdjęć.
■ w
Zomymatclo oło w
892 SherfooisrsiG Si
Tprty Corlton StTCQt 100 nowecseSnłe urządzonych Pdjodyńcze pokoje od $2.50 Podwójne $3,50 ł wyżoj. Smaczna kuchnię, eony nisklr i grzeczna usługa. Tańce wieczorami het dodatkowej dopłaty.
O. 3. DAS
DENTYSTA
X - RAY Godx.: O — 5 po południu taki® wloczoranii.
838DundaBW.WA.982:i
. (R«G Euclld ulicy)
r
INTERES POLSKI Różne przekąsld 1 napoje Grzeczna obsługa — wzorowe czystość. Otwarty: w dzień i w nocy.
(Obok Ryęrson Ave.) 528 Queen St.W. Toronto
Buduje nowo i przerabia n\m budynki. Kopie piwnice i wj nrozi ziemię i prace cementów
728 Eiclimonćl $t . WA. IZZ
WA. 5370 - Rez. RA. 6061
HoiJiiib ii Cc
POGRZEBOWY 455-?7 Queen St. W.
Dostarczamy wszelkiego rodzaju
do drzwi, i okien, zwykle, wyrzynane i rzeźbione. Specjalnością mszą je'$'' szkło do drztui oszklonych i "Freneh Doors"
Imlmmśi
62 Palmerston Ave. Toronto, Ont. > ;
Zakład Stolarski "PŁAZ A"
Toronto, Ont 532 Dundao Si. W. — EL. 072X
WłaMciel Góral z Żaljopanes* Mifftrc Stolarski
Jozef Cholek
Zakład pracuje systemem znii« chciuzowanym. Wykonuje wszelkie roboty w (Jkfeid stób^j siwa wchodzące: Szafy, Stoły