3!; f
V a*
mx
Jakie otagrmąli&ny w tydi Iniach z Anglji sa do nabyda 'V7 Slsięgarnl "Związkowca",
WIELKA PODRÓŻ
^iTicjan Bielski ~
JWAGI POLAKA O USTROJU
PBZYSaJEJ EIJROPY ZenA.................
Zbigniew Grabowski — iJ^GUA -.WYSPA NIEZNANA Jena.................................. Ci.jo
)tton Laskowski —
JAN in. SOBIESKI ................................... $i.5Q
lugh Martin —
WALKA (Życie Winstona Churchilla) 'ena........................................ $1,55
mdre. Maurais —
DZIEJE ANGUI
:ena.................................. $2.85
liecżysław Norwiłł feugebauer —
KAMPANJA WRZEŚNIOWA
1939 ROKU W POLSCE ena...................................... $3.25
ózef Piłsudski —
ROK 1920 ■ena............................$3.75
ienryk Sienkiewicz —
OGNIEM I MIECZEM tomy w oprawie................$7 43
' POTOP tomy w oprawie ............
ladysław Sikorski — NAD WISŁĄ I WKRĄ (ostatnie trzy książki)
=na....................•-......... $4.00
f gmimt Nowakowski — RUBINKON
-na ............;................. $1.85
>lesław Prus —
PLACÓWKA
■^^...................••••..........-. $1-50
utoni Bogusławski — POLNA KOCHANKA
•■.........................................85
arja Pawlikowska — RÓŻA I LASY PŁONĄCE :na..........................................70
itooi Słonimski. — ALARM
°5.......................................85
POPIÓŁ I WIATR na....................................... $1.10
inisław Wyspiański —
WESELE na........................................ $1.10
jfan Żeromski — ŻOŁNIERZU - TUŁACZU na........................................ .85
nryk Tennenbaum — fROPA ŚRODKOWO- WSCHO NIA W GOSPODARSTWIE ŚWIATOWEM '
na.................................... $2.50
ystyna Szerer — >REZYDENT R<X>SEVELT PRZEMAWIA ....................................50
3czysław Szerer — lARóD W PARLAMENCIE la...................................... $2.50
am Mickiewicz — GRAŻYNA, POWIEŚĆ
LITEWSKA ła...........................................20
ifil Lenartowicz — BITWA RACŁAWICKA la...........................................20
maczył W. Ludwig — [ENNIK OFICERA SZTABU la...........................................85
:jan Lagniewski — WRZESIEŃ W POLSCE la........................................ $2.50
deU Hart —
>BRONA DYNAMICZNA a...........................................50
apłsy — Słowniczek — PISOWNIA POLSKA a.......................................... 35
.35
^aw Prus —
OMYŁKA a...................................
sław Poznański — DERACJA . . . ALE JAKA? a......................................50
kiewicz .—
DENASTEJ - POWIADA AK. TOR — SZTUKA JEST
SKOŃCZONA (Polityka Józefa Becka) 1...................................... $2.00
kiewicz —
TA TRZECIA
sittart — CZARNY REJESTR
.50
^0
itt - Him — POLISH PANORAMA^ k........................................ -^2.75
iszewski —
raAT POLAND WANTS i...........................................35
. Garczjnaski — PROBLEM POLSKO UKRAIŃSKI
usz Lubicz —
DRUGI FRONT
.25
.40
25
/an Pra^owski — ^ \K. OPANOWAĆ ŻYCIE
|[slążld Szkolne
entarz kl. l-szej ............
inka a 2rgiei ............••■
tnka kl- 3^iei................ f„
inka kL 4-teJ................ -52
inka kL 5-tej ....
inka kL 6-tej .... Miasto
■mm.
....
.....50
... .40
tee książki są do nabycia 'H'
3 ^TlZiT^L' r37 C7^ŁC'-5"
(Speejdna Korespondencja
Podróżując po Brazylji, spo tvka się nie rzadko nazwy Miejscowości o brzmieniu czy g}o polskim. W stanie Sao Pa-Jjjo istnieją np. miasto prefek toi«lne "Brodowski" i stacja jjoiejowa "Malawski".
Imiona takie otrzymały te juejscowości od nazwisk osób im zasłużyły się na tym te-j€nie lub przyczyniły do założenia tego osiedla.
Natrafia się też często w prasie czy życiu politycznym Idb gospodarczym takie nazwi Mansuelo Kościński, So-D2|i Zieliński, Trompowski, Ic^-mkiewicż, Wolski, Kossodu Kryński i wiele, wiele in lych. Osoby te, których przód koffie osiedlili się w Brazylji
ub. stuleciu, jako obywatele państw zaborczych, zachowały wprawdzie świadomość s^vego polskiego pochodzenia,
większości jednak, jako "brasileiros natos'Vz polskością mają czasem tylko senty-nentalne więzy. Złożyło się na to wiele przyczyn.
Natomiast emigracja robot ricza z końca ub. wieku, ^yją ra w większych skupiskach w trzeciem nawet pokoleniu mó wi jeszcze po polsku, a będąc dobiymi brazylijczyżami, dum ci są ze swego polskiego po-ciiodzenia. •
Stan Sao Paulo, pod wzglę dem terytorjalnym wielkości trzy czwartych terytorjum Poiski, posiada 8- miljonów Biieszkańców, a w tjmi około 1 miljon 500 tysięcy cudzo- • ziemców. Kolonja włoska jest tu najsilniejsza, z kolei idzie kolonja portugalska, japońska i niemiecka. Liczba Polaków i csób urodzonych na terenie Państwa Polskiego, obliczana feslna 12 tysięcy osób.
Stan San Paulo jest najbardziej uprzemysłowionym stanem Brazylji. Stolica jego, miasto Sao Paulo, posiadająca 1 miljon 700 tysięcy miesz kańców, uważana jest za naj ^riększy ośrodek przemysłowy Eietylko w Brazylji, ale całej Ameryki Południowej. ^ Polska emigracja przedwojenna w stanie Sao Paulo obliczana jest, jak to powyżej wspomniano na 12 tysięcy 0-
dla "Związkewca")
sób. Z tej liczby, wzg). danych brazylijskich ogłoszonych nie dawno, ponad 6.500 osób zamieszkuje miasto Sao Paulo. Poza stolicą stanu w większych skupieniach polskich ży ją Polacy w Vila Anastacio, Santo Andre, Sao Costano^ Pe riiłuera Assu, Santos. W lic^ bie 12 tysięcy emigracji przed wojennej, znajduje się około 70 proc. żydów, obywateli, pol skich, którzy głównie osiedli w mieście Sao Paulo i Santos, oddając się prawie ^vyłącznie handlowi. Na pozostałe 30 pro cent składa się: 12 proc. pol skich mniejszości słowiańskich, ■ białórusinów i Ukraińców, oraz Litwinów, a 18 procent Polaków.
Starej emigracji z przed wojny 1914 jest w stanie Sao Paulo bardzo niewiele.
życie społeczne kolonji polskiej skupia się tutaj w kilku organizacjach społecznych, które ostały się po okresie ńa ' cjonalistycznym w Brazylji. Do najstarszych i najpoważniejszych należy Towarzystwo Polskie im. J, Piłsudskiego w Sao Paulo, posiadające własny dom, salę .odczytową, bi-blotekę i własny teren \vypo czynkowy dla członków. Do organizacji tej wstąpiło wiele osób z pośród uchodźców wo-jei^nych, co ożywiło życie tego towarzystwa i spowodowało, że stało się ono centralną i re prezentacyjną organizacją ko lonji polskiej. Na czele tej organizacji stoją od dziesięciu lat pp.: Mirgałowski Henryk, jako prezes i Dokarzewski Sta nisław, jako wice prezes. Bar dzo czynnie i z dużem poświę-enieni pracują społecznie pp.: Pardella, Wroński, Jezierski, Skowronek, Osielewicz, Go-łerabski i inni.
Drugą organizacją, która skupia emigrantów jest Zwią zek Polsko Katolicki Matki Boskiej Częstochowskiej, prowadzony przez księdza polskie go Pawła Śliwińskiego, przy Kościele Księży Salezjanów. W kościele tym znajduje się oł tarz polski z obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej.
Kolonja żydów, obywateli polskich, skupia się w dwu or
gamzacjach mianowicie:
Związek żydów Polskich z prfzesem BiłUowskim na czele i Stowarzyszenie Pomocy ży dom Polskim z prezesem Tyn-kłelszcarcem.
Na peryferiach miasta Vi-la Anastacio zamieszkuje w zwartej i narodowo uświadomionej grupie około 30 rodzin tolskich,. którzy organizacyjnie skupioją się wokół Podko mitetu Pomocy Ofiarom Woj-'ny w Polsce. Na czele tej gru py stoi robotnik Piotr Ubow-ski.
W Santo Andre mieszka kil kanaście rodzin polskich, którzy nie posiadają fonnalnej organizacji, ze względu na tru dności rejestracyjne, pracują jednak społecznie w ramach wspomnianego Podkomitetu Pomocy.
Niezależnie od wymienionych komórek organizacyj-rych, istnieje na terenie Sao Paulo Komitet Pomocy Ofiarom Wojny w Polsce, który or ganizuje imprezy sporadyczne
0 charakterze dochodowo pro-ipagandowym.
Uchodźców wojennjTh przy było do Sao Paulo około 500 0-sób, w większości zamożnych przemysłowców oraz kilkadzie sjąt osób z pośród b. urzędników państwowych, inżynie-lów, adwokatów, lekarzy i t.p.
Jeżeli chodzi o osoby, które przybyły do Sao Paulo z włas nym kapitałem, to uruchomiły one przedsiębiorstwa przemys łowe i placówki handlowe i dziś w Sao Paulo znajduje się kilkanaście firm przemysłowych i handlowych o kapitale
1 kierownictwie polskim. Nie Yyątpliwie firmy te, nastawiono na dłuższą działalność na tutejszym terenie, odegrają o ne pozytywną rolę w.przyszłych stosunkach handlowych polsko brazylijskich.
Co do drugiej kategorji o-sób, t. zn, inżynierów, adwokatów, b. urzędników, to w większości wstąpili oni do pra cy, do zagranicznych przedsię biorstw w charakterze urzęd ników czy sprzedawców. Z tej grupy tylko inżynierowie, których jest tutaj około 20, zarabiają dobrze. Inne kate-gorje otrzymują wynagrodzenie wystarczające zaledwie na minimum egzystencji. Bez robocia jednak wśród uchodź ców nie ma.
fakt, źe ggessg cs^ óaBcsylo się pswnych £aw#^w prakły cznych dla tutejssego terenu. I tak np. przy poparciu f inan sowym polskidł. wiadz, ukończyło kilkanaście osób szkole bawełniana przy Ciełdzie To warowej w Sao Faulo, uzysku jąc kwalifikacje klasyfikatorów bawełny. Fakt ten ma ró wnież znaczenie dla rozwoju przyszłych stosunków handlo wych bawełną między Polską a Brazylią. Dyplomy klasyfikatorów bawełny otrzymali: pp,: Fracnkiel Władysław, Halberthał Józef, Hałgas Antoni, Kochmański Adam, Ma-^ karewicz ^oman, Moszkowski Antoni, Morawski Janusz, Siwiłło Franciszek, Smoleński Adam; żakowski Kazimierz.
Szkolnichvo polskie czyni na uczanie młodzieży emigracyjnej w języku polskim praktycznie nie istnieje. Funkcjonu je wprawdzie tak zwana szko ła Polono - Brasileira", do któ rej uczęszcza zaledwie kilka-naścioro dzieci pol skicli. Jest to zresztą jedjma polska szko ła w Brazylii, jaka ostała się po okresie nacjonalizacyjnym, życie społeczne kolonji polskiej w Sao Paulo przejawia
Łandau i iiim«
Z Sekcji Towarzystwa, kt6 rych jest kilka, pracuje bardzo wydatnie sd^cja teatralna, urząd2»jąc wieczory artystyczne i przedstawienia. Należy tutej podkreślić znaczenie taMch wieczorów artystycznych, jako wysiłku miodzie ży emigracyjnej, urodzonej już w Brazylji, dla których te atr polski jest równocześnie szkołą języka polskiego.
Na skutek przybycia do Sao Paulo kilkunastu, uchodźców wojennych, prawdnikiS^ i ćko nomistów,, adwokatów, sędziów, urzędników państw^o^ wych i prywatnych, zorganizowana została przy Towarzy twię^Sekcja Prawników i Eko nomistów, której Pierwsze;
PY nd tspeuią 't^;
vf&T^ Bn^yłjan, Jak i mayph cudaozłfemcW* jest bardso pó yytywTia, Sprawa polska ^ duje wśród tutejszego społeczeństwa wiele sympatjł i aro 2umiea»a> a postawa Narodur ^Polskiego i solidamo4ó tutej^ szej Kolonji Polskiej budzi po dziw«
Franciszek Ursus Siwiłlo
Z chwilą, ozfia^^^^^^i^^ ra^łtanny, umieszczona jest na drzwiach jednego z domów, matki zaczynają Się niepokoić czy ich dzieci nie zarażą się. Istnieje ta możliwość, gdyż oi kres inkubacyjny w organizmie dziecięcym, zarazków 'rezydjum ukonstytuowało się I szkarlatyny, kokluszu, oraz
jak następuje:: Przewodniczą y Sędzia S. O. Eugennjusz Wi .Gniewski, wice przewód. Makarewicz Roman, sekr. mec. Siwiłło Franciszek. Sekcja ta w swej dotychczasowej działalności opracowała szereg te matów w formie referatów wygłaszanych na zebraniach, jak np. "Bawełna" — Tuchol
ski Włodzimierz; "Kawa" Mo się głównie, jak to już wyżej j szkówski Antoni; "Rudy żela powiedziano na terenie organi! zne" Makarewicz Roman, "U zacji Towarzystwa Polskiego stawodawstwo brazylijskie o im. J. Piłsudskiego w Sao Pa ifaktorowaniu i duplikatach"
ulo. Organizacja ta, mająca za sobą 50 lat istnienia, skupia głównie członków kolonji polskiej, przybyłej tutaj przed wojną i to z pośród robotników i drobnej inteligencji. Na wskutek wstąpienia do tej or ganizacji wielu osób z pośród uchodźców, życie organizacyj iie doznało znacznego ożywienia.
Również cl z uchodźców wo jennych, którzy przewinęli się przez Sao Paulo tylko czasowo, występowali z prelekcjami czy wieczorami artysty cznymi. I tak, gościli tutaj pp. Lechoń, Ziembiński, Choro-mański, Karol Polakiewicz, Marja Nidenthal, żakowska Wanda, Korabiewicz Wacław, Pyr. Stefan Lenartowicz, Bohdan Pawłowicz i inni.
Niezależnie od tych sporadycznych wystąpień gości. To warzystwo urządza stałe, dość częste zebrania dyskusyjne lub uroczyste Akademje, ńa których wygłaszali referaty lub przemawiali pp.: Sędzia
Głogowski Samuel; "Inkorpo racje" Duntucli Alfred; "Rola Polonji Zagranicznej w odbu dowie gospodarczej kraju" Siwiłło Franciszek i wiele in.
Sekcja ta wydaje również biuletyn prasowy, w którym drukowane są niektóre z wygłaszanych referatów. Aktual nym przewodniczącym sekcji jest mec. Landau Stefan.
Towarzystwo Polskie im. J. Piłsudskiego, wydaje biuletyn który jest bezpłatnie kolporto wany wśród członków i stano wi niejako jedyną polską tutejszą prasę.
Jak wynika z powyższego, życie społeczne Kolonji Polskiej w Sao Paulo jest dość 0-źywiohe, a stosunek olbrzy-^ miej większości członków tej kolonji do spraw polskich jest b. patriotyczny, ofiarny i solidarny w poczynaniach pols-kidi władz, żadnych poważnych odprysków czy dywersji dotychczas nie było.
Trzeba również stwierdzić, iż opinja, jaką się cieszą Pola
dyfterji, jest tak długi, źe u-możliwia przedstanie się zarazków do innych dzieci,,, bawiących się z zarażonymi.
Od 1989 do 1942 roku włącznie, w Kanadzie było około 11.000 wypadków dyfterji, 66.000 wypadków szkarlatyny, 72.000 kokliiszu. Niektóre z tych wypadków były śmiertelne, inne zaś pozostawiły ślady, na całe życie. — Przedwstępne sprawozdanie wykazuje małe polepszenie na rok 1943.
Kanadyjczycy są wdzięczni, że dzieciom ich, została zaosz czędzona cała groza wojny, je dnakże nie zdają sobie spra-: wy, że jest to w ich mocy, by zabezpieczyć dzieci od cierpień, spowodowanych choroba rai. Dyfterja może być śmier teina, jednak można za,pobiec tej chorobie, przy pomocy zastrzyków z toKoidu. Niektóre okręgi nie uznają tego środka, jednakże wykazanym zostało, że w okręgach, gdzie środki prewencyjne zostały za niedbane, śmiertelność Wśród dzieci jest wyższa. Jest także tc.Koid szkarlatyny, szczepion kn przedwko kokluszowi i ospie. Każde dziecko ma prawo do protekcji przed tymi chorobami.
Narodowy Tydzień Immii-nizacyjny, między 19 - 26 września, jest to tydzień pod czas którego zdrowie każde^ go dziecka powinno być wzięte pod uwagę. Jest to już trze ci taki tydzień w Kanadzie, podczas wojny, jako upomnie
/ BOLES:
'ŁAW PRUS.
no
. Gdy był już ubrany i kazał zajechać powozowi, panna słu 2?ca doniosła mu, źe pani kończy tualetę.
— A zatem jedziesz, Jadziu? — spytał mąż. -7 Naturalnie! Cóżbym tu sama robiła ?
Siadła do powozu w dość spokojnym rumorze, lecz gdy Aome stanęły przed bramą, rzekła nagle do męża:
— Wiesz co? Namyśliłam się i wrócę do domu!
Nie bądź-źe dzieckiem! cóż ludzie 0 tern pomyślą ? —- Stanowczo wracam! — odparła — słaba jestem, głowa mnie boli, czuię się rozdrażnioną. . — No... wysiądź! Gdy wejdziesz na salę, wnet ozdrowie-jesz.,
.— Jeszcze raz powiadam ci, że nie wysiądę i proszę żebyś Bie wspominał nawet o mnie.
^ląż widząc, że nie przekona jej, dał za wygraną 1 sam poszedł na bal, rozkazujxc stangretowi odwieźć panią do do Gdy konie zawróciły, Jadwiga upadła na siedzenie powozu, zanosząc się od płaczu.
Po kilku dniach jednak znowu znalazła się na balu i od te-?o czasu ł-zucała się w wir zabaw z gorączkowym zapałem, jaiłcerze byli nią zachwyceni, lecz wielbiciele zrażeni chło jak w przyjmowaniu hołdów okazywała, mówih, ze pa-Jadwiga ma serce .. . w nogach!
CO WYRABIA MIŁOŚĆ Z LUDŹMI.
.Z krótkiego i tragicznego łańcuclia stosunków, jaki ist-^wł między Jadwigą i Lachowiczem, Sielski znał tylko dwa '^wa. Jednem był portret Jadzi, zrobiony przez Lachowi-
drugiem jej wybuch spowodowany wiadomością, ze Je-
chciał ich zapoznać z sobą. ^Bystrego i życzliwego obseiwatora fakty te n^^głyby wpro J^adzić na drogę zbliżonych do prawdy domysłów. Sielski ?[5«:ieź, jakkolwiek życzliwy, bystrym obserwatorem me „2i' zadawalał się bardzo prostem tłumaczeniem me bardzo
portret osoby! Mórą zobaczył na ulicy J^rzy^iera J^Wych wypadków. Nie dzi^vił się, że ^<^^^rji2^^ fam robił to niejednokrotnie. Uniesienie Jadwij^yb n,ew gbhwsze. Witold je przecież w wystarczają^osób ob-
Do rozwikłania więc subtelnej tajemnicy, Sielski nife posia dał żadnych danych, a nadewszystko — swobodnego umysłu, który teraz w sposób niesłychanie despotyczny opanowała Zosia.
Widywał ją po kilka razy na tydzień i tonął — jak mucha w miodzie, Codzień odkrywał w niej nowe zalety, a gdy już wszystkie poznał, począł odkrywać coraz wyższe ich stopnie.
Ponieważ stare grzechy odzywać się lubią w sumieniu, nie kiedy więc przypomniał sobie panią Leontynę i — wstydził się. Istotnie, co za porównanie! Tamta była kokietka, ta nie winna i naiwna, jak kwiat. Tamta imponująca, ta skromna i uległa. Tamta wreszcie miała lat 28, ta .osiemnaście.
W taki to cudowny sposób zmieniło "się żebracze dziecko pod wpływem starannego wychowania i miłości braterskiej. Mnóstwo podobnych skarbów w zawiązkach tarza się wśród barłogu, — nie v/szystkie jednak wychodzą na jaw, nie wszy stkie mają sposobność rozwinąć się.
W domu Lachowicza, Sielski bywał teraz bardzo częstym gościem. Wizyty jego kłopotały wprawdzie Ludwika, lecz nie niepokoiły. Często też odchodził do swej pracowni, która obok salonu leżała, zostawiając Zosię i Jerzego samych.
Ufał on prawości Sielskiego i taktowi Zosi, a nadeWszyst ko nie chciał ciągłym nadzorem zaostrzać stosunku..
Niejednokrotnie też po^vtarzał w duchu:
— Co ma być — będzie!
Sielski przypuszczał, że Zosia ma dla niego sympatję; na nieszczęście jednak pewności nie miał żadnej. Trudno mu było zbadać tą naiwną panienkę.
Pewnego razu, w czasie pogadanki we dwoje, rzekł:
— Mama zamiar wyjecłiać do Ameryki. -
— Kiedy?— zapj'tała Zosia, robiąc wielkie oczy.
_Może w czenvcu, a może ... Nie wiem jeszcze kiedy.
Zosia posmutniała.
_Ciekawy jestem — dodał Jarzy — czy też pani będzie
mnie jeszcze pamiętała, gdy wrócę? .
— Ach! niech pan nie żartuje!
— Więc pani uważa to zażarty?
— Naturalnie! jakiżby to smutny był dzień, w ciągu którego choć raz nie widzielibyśmy pana. ^
-- Acha! — pomyślał Jerzy — mam cię, ptaszku! A potem, powściągając uśmiech zadowolenia, spytał:
— Więc żałowałaby mnie pani troszeczkę?
— Rozumie się! Dopiero od czasu, jak pan u nas bywa, mam z kim porozmawiać o tern, com widziała zagranicą.
Tr\'umfujący uśmiech zamarł na ustach Jerzego,
— Więc pani tylko dlatego zabrania mi jechali do Amery-
1- Ależ ja nie zabraniam! — odparła Zosia. — źa! mi tyl ko przyjemnego paóskiegfo towarzystwa. Zrssszti i le-
piej, że pan w tym roku pojedzie do Ameryki, ponieważ Lu-dwiś ma zamiar zrobić to samo za parę lat. Dopiero będziemy mieh o czem mówić po powrocie!
— Śpi dusza jak w puchu ! ~ pomyślał Jerzy, mocno nie zadowolony z rezultatu swoich badań.
Zosię znowu badania te gniewały.
Co on sobie myśli? — pytała w duchu. — Co znaczy ten jego jakiś wyjazd do Ameryki? Czy sądzi może źe będę pła kała po nim? O, i zaraz!
Ściśle rzecz biorąc, kto wie, czyby nie płakała? Nie ulega wątpliwości, źe Sielski ją obchodził, źe za niego jednego skwitowała ze wszystkich innych znajomości. Gdyby nie był taki ciekawy, gdyby tak podstępnych nie rzucał jej pytań, nie kryłaby się ze swoją sympatją. Ale to badanie niepokoiło ją i skłaniać do ostrożności. Im Sielski badał natar czywiej, tem instynkt Zosi głośniej wołał na nią, aby się u-krywała z uczuciami. Dlaczego? Nikt jej tego nie objaśnił i za nicby też nikogo nie'spytała o to.
Niebawem wątpliwości Sielskiego wzrosły jeszcze bardziej. W kilka dni po owej rozmowie przyszedł na wieczór i nadspodziewanie zastał męskie towarzystwo. Był tara apaty czny protektor Lachowicza i ja^rś dwaj młodzi mężczyźni. Sielski doznał przykrego rozczarowania. Najprzód stary hypochondryk zapałał dla niego wielką przyjaźnią i prawie nie opuszczał od siebie, a powtóre ile ra zy Jerzy miał chwilkę wolną i chciał przemówić do Zosi, tyle razy przeszkadzali mi młodzi goście: pan Jan i pan Alfons. —
Tego wieczoru spotkało go wiele goryczy i wiele przygód. Jerzy dostrzegł, źe Zosia równie słodko patrzy i równie łaskawie rozmawia z nim, jak ze starym hypochondrykiem i dwo ma młodzieńcami. Pocieszał się jednak nadzieją, źe za to chę tniej'*przyjmować będzie jego u^gi.
Pole do nich otworzyło się niebawem. Zosia chciała usiąść i wnet wszyscy kaWialerowie skoczyli do krzeseł. Pan Alfons i pan Józef chwycili jedno, lecz mimo to^ podali je prędzej, niż Jerzy swoje. Zosia siadła na krześle pbdańem przez Jerze go. Sielski triumfował.
Nieco później stary hypochondryk prosił Zosię, aby zaśpiewała. Wnet rączy jak: jeleń pan Józef ustawił świece na fortepianie, a pan Alfons wyszukał nut, z widocznym zamia rem przewracania kartek. Urzeczywistniając swój plan, sta nął przy fortepianie z ręką w pogotowia i zapytał: ■ — Gzypan|{pozwoli?;
— Jeżeli paii łaskaw, to będą prosiła o znalezienie mi Tra viaty—odparta Zosia,/' ^'■■■r'-j-: '.r
Pan Alfons miciJ się do szulia^ia Traviaty, której jednak znaleźć nj^ mó^ł. Zosia tymczasem, nie czekając na niego, zagrała part akoif^^w./
Mi
li
o EE
przy Carłton SL / RA. 4135 , 100 nowocześiUe iirząajwnj/cB,
Pojedyncze ^''poioJe od ^2.50
Podwójne $3.50 l wyiei Smaczna kuchnia, ceny nisMe; ł grzeczna obsługa. >,; Tańce wieczorami bez d<)h?i datkowej dopłaty. O. S, DAir. sartsąSoa ;
)8
DENTYSTA 838 Dutiias Si Wo
( Róg Euclld Ave.) ' Telefon: WA. 9822.
KontraUtor Buflowlaoy Wykonuje cegłowe 1 cemento we roboty, oraz reperacja &o, minów.
POPIERAJCIE SWEGOI
ZAKŁAD FRYZJERSKI
218 Ossington, róg Dundao Toronto.
> mi
Mm
mm
f ml
m
mi
m
UęBK,t "DamM l^awieo
«5
mm
POLSKICH KtJPCĆfW I PRZEMYSŁOWCÓW W TORONTO, om.
Auto Semce LtC
Płacimy dobrą cenę za stare m ta Sprzedajemy używane auta 685 Oncen Woi TeL f^flB
Obsługa Sainochodowoi 1624 Bloor 8t. W* LŁ.
AGENCJA ASBKURACim^ 63 HavoIoel( Bt,
Folńka Plekemla
198 Ossinstea .Av0.;B44.'^n.
Sklep Towarów SpoJ!yweSF£& 678 Qaeea St. m ViL Om
Nowe męsldo damskie Obuwio 660 Qae^ Sł. W. A©.
F. JudycM
Badja, Rowery, PralM 62S Qaeea Bt, W. I^U
Krawiec ł Kuśnlers 2703 Hunem Bt. W.
6493
ZEGAREUSTRZ i wszelka biżuterja na e^^o^ 1528 DtmOsa St. W. m
Jan Elkh
Pierwszorzędna Fryzjemla 636 Qaeen Bt. W. Tosem&o
Materace i Miękie mblo 275S Dandaa Sft. W. LI?, im
"Grosernla" i 152 PoTłkmd 61
NoWeSy
W. S. FffTOzłoweM
"Grosernla i Bucwnd^
STAR PHOTO ST&DK> Polski zaid&d fotogroficsai 328A Yotig© St WiL ^"
siii|
ł r
4
11
r?;
"U
iii
^1? i.
mli
i? ii
•w
i
ł
mis-i i *
mml'