Holiailssze wopomaiśaia a Rozwoisld, trzymali się bar-
ln^kr bojowych we Firaaigi p^oStaljr mi z totti 17 "dpiu 4 ^^swc^ robi — o|«jm, mi Jded^ swe pn^cia fs|łt.pilot t. Opalsld Zginął m V jednym z w nbie roIia ^ Anglji. l^tatJca s rosmdwy z mm ttaSSia mi pTzypadMem do ręki i u derzylo mnie w niej **Vive Ja Fologne". Postaram się pow-Mrzyć wienue przeprowadzo z nim rozmowę, gdyż po-tófłgito ona starą przyjaźń Polak<^ 1 Francuzów^
W dnia 4 czerwca 1940 ro &u — ei^gni^ł Icapitan — pa-trolówafem gdzieś nad okoR-«0 Loary, jalco dowódca klu' ^3 eliJadaj^eego się z 4 samo lotów Morsne 408, Lecieli wte # 550 mn^ pporl pil. Daszew-^ (zgin^ w jednym z lotdw lufowych w rolni łS42), plut pHot l^wcasyiisM, dzi^ ofar* ^ iGlerź. insferuktor w jed-mj że GzM pilotażu i kapr.
EozworBiri, któĄr zginał XT Idclę bojowym w 1042 roku, Fflfcrolując na wysokogei 0SOO Metr. fipotlJsMSmy w pewnej diwlli 18 ęamo1ot<iw niemie^ typu Heinkel lll-K, jak olsazalo piJźniej wracających z bombardowania jed-Jiśj a miejecowoilci nad Loarą ^powiadaia oię walka. doSć fiSerówna; 4 Polaliów prseci-wl:o 18 Niemcom, w obronie dani Francji. Naoze samolo 1y Morane 40S, były mało co sfsybsze od samolotów naszych 2>K5eciwników Heinkel lll-K. Pcd względem więc szybkości aie mieliśmy właściwie przewagi, natomiast Niemcy roz-porz^dz^i większą silą ognia. Wahad się nie moiJna było. Rozpoczęliśmy walkę. ' z odległości 1000 mtr. wazystkie samoloty niemiec-frie otworzyły na nas swój morderczy ogień. Pamiętam, —chwila podejścia na bdleg^ lośd skutecznego strzahi z na szych Itarabinów maszynowych była najprzykrzejaza i najgorsza. Zbliżamy się do formacji wroga w ulewie po dsków smugowych. Nie było to zbyt przyjemne. Trzeba by Jo jednak wytrzjnnać. W ata Ini schyliłem trochę głowę, jalcby to mogło coś pomóc Moi boczni, ppor. pil. Daszew ski, plut Kraw. i kapr. pił.
dzo dzielnie i nie odstępowa Ii ode mnie. Nie wiem jalc dłu go trwało tOL4ochodzenie w tej ulewie pocisków, mnie się wówczas wydawało /bardzo długo. Wreszcie doszliśmy... Później posjdb już wszystko normalnie.
Ody zbliżyłem się do upatrzonego Heinkera na odległość 20 metr. strzelec puścił liarabiny maszynowe i scho wał się za pancerz. Wj^gląda ło to dość zabawnie. Za chwi lę^ pięd HeinkeFi zleciało na ziemię. Z mego klucza tylko dwa samoloty dostało po kil-Ita pocisków.
Wróciliśmy zdrowo i cało. Po locie składałem meldunek dowód<gr francuskiemu, pułk. 01ivdin, który stał na szosie w otoczeniu około 50 oficerów francuskich. Gdy skończyłem meldunek, pullt 01łvain, ze łzami w oczach ucałował mnie i zawofeł do oficerów *'Mon-©ieurs",, a gdy wszyscy stanę li na baczność, wtedy pułk. 01ivain malutoWał i zawołał: **Vive la Pologne"!
Nastała jednominutowa cisza.
Była to chwila bardzo dla mnie wzruszająca, tem bardziej, że gdzieś nad Loarą da nem mi było zadokumentować wraz z kcilegami, że folacy żyją i dobrze walczą. ' W kilka dni potem odbył się pogrzeb ofiar, które zginęły od wybuchów bomb niemieckich. Na cmentarzu płk. 01ivain, żegnając poległych w otoczeniu tłumu miejscowej ludności powiedział: — "Spijcie spokojnie, śmierć wa sza została pomszczona przez Lotników naszej ■ Sojuszniczki Polski".
Wspomnienie okrzyku "Vi-ve la Pologne" w dniu 4 czer wca 1940 roku—- jest dla mnie najmilsze, chciałbym kie dyś w Polsce móc powiedzieć pułk. .01ivain **Vive la France!" —• tak zakończył rozmo wę ze mną kpt. pil. Opulski.
Może Lotnicy Polscy będą mieli okazję wznieść kiedyś o ki-zyk w Polsce "Vive la Frań ce!" — bowiem oba narody walczyły o te same prawdy, a historje ich wykazują wie-e wspólnych przejść.
Wojna minęła i zaczynają się mpamTdenia. Wśród tych mele poświęca się tym, którzy byli cudem ocaleni, Jed nym z nich jest żołnierz m fotografji, który po wybuchu mny niemieckiej przez trzy i pół godziny byl żywcem po grzebany. Potem cudem jakimi go wydobyto i odratowa
(Na podstawie opmiadań Wiedeńskiego P^ehologa.) Specjalnie dla "Zwiążk(noea!'—'Pisze^W^ -(Przedruk webroniowy przezautora) ;
(Dakzy Ciąg z pop. Nwmru)
JCZYK POLSKI W AMERYCE.
Staraniem Zrzeszenia Ame rican Association of Teachers of Slavonic and East Euro-pean Languages, której siedzibą jest Buffalo, N. Y. wy flzedł biuletyn, wykazujący w których uczelniach w Stanach Zjednoczonych, wykładany jest język polski.
Stosownie do tego biuletynu, język polski wykładany jest w 32 wyższych uezelniacli w 65 wyższych szkołach, w 10 amerykańskich wyższych .szkołach publicznych "high schools" iw 567 polskich szko łach parafialnych.
Ogólna. liczba osób studju jących język polski w Stanach Zjednoczonych wjTiosi 1$3.000.
Z uniwersytetów wykłady języka polskiego wprowadzi-
ły: ■ ■
' Umversit{\- of California, Berkely, Cal.
Columbia Univer8it>% New Yor?|;;ieJity.
Kfilfyźird University, Cambridge, Mass.
i)e Paul Univer8ity, Chica
go, ,iii..v.
Loyola Univer8ity, Chica-
m m.
llniyersity of Wisconsin, MItón,'. Wis. ■
Uaiv^2(Sity of Wisconśia, M^mkm, Wis.
University of Michigan, Detroit, Mich.
I^ełand Stanford Universi-ty Pało Alto, Cal.
Takie są zdobycze Polaków w Stanach Zjednoczonych. W Kanadzie, niestety nie uda ło się zrobić nic podobnego.
WALCZĄ Z PARALIŻEM
Straż zabrała dzieci do po koju przybocznego kryjówki, a Hitler z Ewą zostali w głę binie sześćdziesiąt stopowej. Teraz Ewa zacz^ całować Adolfa i prosić go, aby już dłużej nie odkładał i wedle praw ludzkich zawarł z nią ślub. Adolf z początku nie chciał słuchać, lecz gorące słowa Ewy przekonały go, że to ułatwi jej ucieczkę zagranicę w razie ostatecznej potrzeby. Tego samego dnia we zgrano wojskowego pastora, który w obecności czterech o sób z pośród służby jako świa dkÓw, udzielił ślubu Adolfowi Hitlerowi i Ewie Brown, która też od tej pory razem z dziećmi przyjęła nazwisko Hitlera.
Dni poślubne Adolf i Ewa spędzili na rozmyślaniu i pla nach wyjazdu z Berlina.
Ciągłe naloty Aliantów z powietrza skłoniły Hitlera do pnsyspieszenia przebudowy' jednej z wielkich łodzi podwodnych nieznanego typu, w zamiarze wywiezienia już swej prawnej żony Ewy dwojga dzieci do południowej Ameryki. -
Plan tej podróży przedys-kutowywali nie tylko admira łowię, lecz też i Ewa Hitler, która najwięcej miała do mó wienia. Chciała bowiem namó wić Hitlera, a.hy razem z nią opuścił Niemcy. Upływały dni i noce, w czasie których nieu
stanne naloty Aliantów sta-W ubiegła niedzielę weszło! ^^^^ się coraz silniejsze i co w Buffalo w życie prawo za i raz silniej dawały się odczuć braniające dzieciom poniżej Niemcom, równocześnie z ka lat 16 wstępu do kościołów, te żdym dniem! i godziną fron-atrów, sklepów, parków oraztJ' zbliżały się do progów nie ogródków dla dzieci t... zw. i ™eckich. playgronuds. ' Po paru miesiącach pośple
"ł\vch prac, łódź podwodna
Prawo to zostało uchwalone przez komisję miejską na prośbę kierownika wydziału-zdrowia miasta Buffalo.
została pi"zerobiona i w peł-
nym ekwipunku stała gotowa "do dalekiej podróży morski^. Ewa, widząc coraz gorszą Zaznaczyć wypada, że pu- sytuację, zaczęła mocniej na bliczność współpracuje stu- iegać na Adolfa, aby i on u-procentowo. Ci, któi'zy nie by jChodził wraz z nią. Hitler nie li poinformowani o nowem dał się przekonać, ani nakło prawie, zostali odesłani do inić w żaden sposób, mówiąc, domu. W parku Cadwalader, |że zginie na posterunku jako gdzie mieści się miejski o- bohater i wódz. ród zoologiczny.
ra na rękach niosła dzieci do głanccmego auta wojskowego.. ■ ■.
Hitler trzymał /swą żonę pod rękę a oiia z płaczem opu szczahi Niemcy. Nie traciła jednak nadziei, że może uda się jej nakłonić Adolfa do wspólnej podróży. Kiedy słu żba wniosła dzieci do *auta, Hitler z Ewą też weszli, a za nimi weszła straż, (Jdy zam knięto drzwi i auto pancerne ruszyło, Ewa uczuła radość w sęrcu,-Bo sądziła, że i Adolf pojedzienwiRiz z nimi.
O wczesnym ranku przyby li do jednego z portów nad Bałtykiem,' któiy dość często był odwiedzany przez flotę powietrzną Aliantów.
Otworzono drzwi auta, wyszła straż a za nią Hitler z Ewą i służba z dwojgiem dzie ci. Kapitan łodzi podwodnej i kilku oficerów stojących w szoregu, oddali' hołd Hitlerowie który po odsalutowaniu zaczął rozmowę z kapitanem łodzi. Służba łodzi wprowadzi ła dwie kobiety z dziećmi do wnętrza łodzi, Ewa zaś czeka ła na rozmawiającego Adolfa pewna ciągle, że i on pojedzie. CD. N.
kim0mvi Polonji również me zna opii^'i og^n Volm$i Amsryka^Mej. Wię-^m5€ ogCta tego uważa, że Illikolsje^ Witos, Kiemik, Stańczyk i Inni przywódcy dobrze .zrobUi, wschodząc do nowego rządu polskiego, uzna nego już przez Stany Zjedno czone. Naród polski cierpiał już dość długo, a wii^ czas, aby jzapanował w Polsce porządek 1 spokój.
Naród w Polsce życzył sobie, aby wreszcie stworzony został nowy rząd, a wszelkie kompromisy, na jakie zgodzo no się na konferencji moskie wskiej, wyszły od Polaków, a nie były narzucone przez Rosję czy inne obce państwa. Znany przsrwódca ludowy W. Kiemik był autorem kompro misów na konferencji w Mo
i&wie.
Zarząd Kongresu Polonji uparł się przy rządzie polskim w Londynie. Śhisznie też
pisze Kurjer Clęyelandzki, że Kongres ''wprawdzie opowie dział się za ^'czjonś" co dziś już nieaktualnej bo tego "cze goś" już nie ma.
Natomiast inne pismo or-anćzacyjne, or^n Unji Pols kiej "Górnik", tale pisze o re zolucji Kongresu Polonji, — wzywającej do popierania rzą du polskiego w Londynie: — "Szkoda, że nie poznali pano wie, którzy uchwalali te wiel kie rezolucje, jakich sposobów i środków użyć, aby wyjść cało jako obywatele a meiykańscy. Gdy bowiem rząd uznał rząd w Warszawie to co my mamy i mieć będzie my do powiedzenia? Zdaje się, że dobrze ktoś określił 0-becne położenie Polonji Ame rykańskiej, porównując ją z Twardowskim, co to zawisł między niebem a piekłem".
Kongres Polonji w ostatnim komunikacie powiada, że poczynania zarządu Kongresu popierane są przez wszyst kie polskie organizacje oraz przez całe duchowieństwo pol skie. Z powyższycńi wywodów dwóck pism organizacyjnych wynika, że nie wszystkie orga nizacje podzielają zdanie zarządu Kongresu, tyczące się ostatnich posunięć.,.
TRUPI ZADUCH W BERLINIE
WALKA O POLONIĘ AMERYKAŃSKĄ
bawili się tylko żołnierze i marynarze z pobliskiego lotniska Mercer i ich przyjaciółki 2 Trenton. Dotychczas zanotowano w Buffalo 45 wypadków dioro by paraliżu dziecięcego.
W kancelarji Hitlera przy gotowano wszelkie dokumen-ta, wystawione w porozumie niu z przedstawicielami jednej z przyjaznych republik południowej Ameryki, której jeden z urzędników łiył goto wy do wspólnej podrtóy pod wodnej,
W pawną wiosenną już noc Ewo pjiegnała te^ służbę, któ
Tygodnik "Związkowiec" urzędowe pismo poważnej or ganizacji polskiej — "Zwiąż ku Polaków w Ameryce" za mieścił w ostatnim swym wy daniu artykuł na temat bardzo ważnych i poznania godnych zagadnień Polonji Ame rykańskiej. Z artykułu tego wjTiika, że odgrywa się obec nie coś jakby walka o Polo-nję, a właściwie o poparcie ze strony Polonji, w której to walce jedni zabiegają o sympatję dla rozwiązanego niedawno w Londynie rządu Arciszewskiego, a drudzy —-dla nowo zoirganizowanega rządu warszawskiego.
Oto, co pisze "Związkowiec":
"Z ostatnich posunięć zarządu Kongresu Polonji Ame
rykańskiej w
że zarząd
nie wie co się dzieje w łonie polskich stronnictw politycznych w Londynie, również nie wie jak na spmwę nowego rządu polskiego zapatrują się przywódcy ludu polskiego w swemu przeznaczeniu. Polsce, Wynika tak, że zarząd Kongresu słuc&s::-ślep*;'''p^-'' szeptów :iMwnycli''Mei:^w emi
Amerykańscy kapelani po paru tygodniach pobytu w Berlinie stwierdzili, że jest to największa kloaka zgnilizny moralnej na całym świecie. "
Z powodu prostytucji jawnie uprawianej przez kobiety berlińskie, obok innych plag, jakie nawiedziły stolicę niemiecką, są choroby wenerycz ne, któremi zarażają się nawet dzieci.
Jeden z kapelanów powiedział: "Bet-lin jest nie tylko niemoralnym, ale wogóle bez moralnym".
Jeszcze przed zniszczeniem go bombami, Berlin był olbrzy mim miastem. Jeden z saty-rj'ków swego czasu tak odpo wiedział na pytanie: "Co to jest Berlin?"
"To niekulturalne wyzwanie, rzucone dobremu smakowi i architekturze!
"To największe na świecie nagromadzenie szpetnych pomników okropnych idiotów na brzydkich koniach w szka radnydi pozach!
"To miasto w. którego koś ciołach nie można się modlić w restauracjach, nie można nic przełknąć, w teatrach nie ma czego słuchać, w muzeach niema na co patrzeć, na dancingach nie można się zabawić, a w uczelniach nie można się niczego naurayć. Tyl-:o więzienia odpowiadają
To miasto, od którego tvl ko jedna rzecz na świecie jest jes«z©- bardziej odażają
Andrzfty Demkowicz, ur. w Mdtolu, pow. Drohiczyn, woj. Poleskie^ który ma prze bywać w Ottawie lub w okoli cy Ottawy od 1939 roku, poszukuje go Michał Ksionda z Motola. Pisać należy na adres M-selle Olga Staser, rue 59 Mesley Paris 3 c. France. (List w Redakcji).
Andrzeja Tuburskiego poszukuje st. strz. Zygmunt Na łęcz, Polish Forces, P]142 —■ Huntley.
. Unger Maria z domu Ślimak, poszukiwana przez Romana Kocha, cjo' Croix Rogue Polonaise, Bureau de Recher ches^ 23 Rue Talbout, Paris 9, France.
Łupińscy Franciszek i Józef ze wsi Łupianka Stara, pow. Wysokie Mazowieckie, od 20 lat w Kanadzie, pr^ez Mieczysława Łupińskięgo Po łish Forces C. M. F. 424.
Diaczuk Natalia ze wsi Ko lonia, pow, Kostopol. przez Nikitę Kudra, Polish Forces C. M. F. 328.
Dec Jan z kolonji Marta, poczta Horodło, pow. Hrubie szów i Pietrasiewicz Jan z Horodła, przez Andrzeja Mi chno, Polish Forces C. M. F. 539.
Haponik Aleksander ze wsi Bohatery Leśne, pow, Augustów, przez Haponika Stanisława, Polish Forces C. M. F. 423.
Mysiak Karolina, z domu Głowacka z Henrykówki poczta Strzeliska Stare. pow. Bobrka, przez Schneida Kazimierza, Polish Forces M. E 254.
Podsiadło Ludwika ma list do odebrania od p. Stanleya Yocza w Konsulacie R. P.— 238 Roslyn Road, Winnipeg, Man.
Dzygała Stanisław urodzony w Brzowoicy Małej, p. Zbaraż, przez p. Agnes Dzygała, p. o. Janów, Elma, Man,
Wierzbowski Józef z Ryb na, pow. Kobrj^, przez Cho-dynickiego Piotra Box 260/ 52, G. P. O. London E. C. 1. England.
Tymczyszyn Bazyli syn Dawida i Melanji Wolskiej, przez Michała Hrycyka, P64, Polish Forces, Scotland.
Prusko Jan, ostatnio w Smo ky Lake, Alta przez Francisz ka Pfawdzika, syna Antonie go i Marjanny z Mikołajczyków, zamieszkały w Biernat kach, pow. Augustów, obecnie Polish Forces M. E. 332.
Słoniewska Lidia z domu Lenc ma list dp odebrania w Konsulacie R. P. 238 Roslyn Road Winnipeg, Man, od Gu towskiego Bronisława, London E. Cl. Box 260! 120 England.
Kalutucz Konstanty, Dow gulewicz Stefan Chiluk Paweł i Anastazja ze wsi Jaźió wki, pow. Łuniniec, woj. Po leskie, przez Filipa Olifi-rowi cza, 7074^6 P. O. Box 277, London E. Cl. England.
Noga Jan ze wsi Wolica pow. Trembowla, przez Miko łaja Zielińskiego, Polish For ces C. M. F. 230. / y
żołna Piotr, ostatnio w Winnipegu, gdzie ma dom, przez Wasyla Zdnęm CM. F. Polish Forces 311.
Krystek Tadeusz, inż. — przez Kazimierza Bemasiń-siciego. Transport Command, Polish-Group, Montreal, Que.
Busse Ludwik z Dubna na Wołyniu, córka jego jest za policjantem z Mounted Poli-
ce, przez W. CfórsMęgo clo World League of Poles A-broad, 38 Wilton Crescent, London S. W. 1. England.
Iwaneczko Jan przez Iwa-neczko Michała..
Szypulska Apolonia z domu Ciecierska, przez Kaczma rek Weronikę.
Howorko, Jan, Maria i Kazimiera ze wsi Radwańce, pow. Radziechów, przez Keller Michała.
Tkaczyk Teodor ze wsi Za leśce koło Ghodorowa, przez Stanisława Kondrasa.
Kwi&tek Franciszek, z Grzybowa, pow. Stopnica — przez Eugeniusza Kwiatek.
Loster, w- Kanadzie od 50 lat i Hektor Józef przez Los tera AJeksandra.
Buoj Helena, przez Kazimierza Nowickiego.
Flisak Mikołaj ze wsi Okno pow. Skałat, przez Józefa Pie strzaka.
Polański Józef z Eldorena Alta, przez Polańskiego Aloj zego.
Kutny Wojciech i Aniela z domu Figa z Jtóiorona pi-zez Romana Radom.
Śidorski Michał z Czortko-wa przez Józefa Sidorskiego.
Swiderski Antoni, inż. — pf^z świderskiego Tadeusza.
żukowski Józef ze wsi Supie nie gm. Czostków, pow. Suwałki, przez Ignacego Zieliń skiegó.
Dowżyński Michał ze Stanisławowa, i Janina Sypek przez Tadeusza Totuszyńskie go.
Wiadomości 6 wszystkich pow3^szych osobach należy kierować na adres: c/o World League of Poles Abroad, 38 Wilton Grescent, London S. W; 1; England.
Benasiewicz Paweł, przez Ewę Benasiewicz, Polish ■Children's Camp, Pahiatua, New Zejtland.
Masłowski Aleksander, — pr2;ez Pawła Dąbrowskiego, Polih Forces 648. C M. F.
Nowa Bardzo Interesująca Broszurka!
Co tyllko wyszła z druku pod tyt,
ZIEMIA
I JEJ DZIEJE
Opracował Francisiek Głogowski
Na podstawie ksMki A.L, Benson 'The Story of Geolog/
Przcczytanje tej ksiąieczkl pozwoli k^idemu stać się pełniejszym współposiadaczem teflo wszystkiego, co rozum człowieka zdołał zrc zumieć i paj^ć,
Tego rodzaju popularna broszo ra pozwcJi^'każdemu posiąść część z tycłł "tajemnic" wszecłiśwlata które starożytni I średniowieczni nasi przodkowie uważali Jedynie za własność wszeclipotężnych bóstw, Zawiera 64 stronic Nakładem RADT EDUIŁYCTJNEJ ZPwK,
Cena tej broszurki S5c.
,Z przesyłką 40c.
Do nabycia u: [polish ALLłANCE PRESS lTD, li^O Queen St, West Toronto 3, Ont
Biorą AD. 9323 Res. MO.
Dziś powietrze w Berlinie jest ciężkie od trupiego zadu chu, ze zwłok rozldadających się pod minami, a jeszcze cię ^sse od fetom z szerzącego
się zupełnie rozkhdu morał*
a^o.>.' ■;■ ■
ADWOKAT I NOTARIUSZ
Room 603. Tempie BWg Bay i Richmond St. Toronto
POPIERAJCIE NOWA POLSKĄ FRYZJERNie
Stanley Mapie Leaf BARBERSHOP
Płerws!»rzędna i szybka ob-3 Denfcioa, ró^ Qaeea, Tcronto
POGRZEBOWY