stolą, sSfeia SM zIl
Sm
1 ,
s
łie dndia m&śd S-l SERA OBRAŻONA.
m nmśj się ebiafeSI wice prem. PoIsM \ą ^ Isi który powied/jjj '■izisi żywności prze (j, l w Enropie jest wfc,' any (Ha celi politjcz-że mfalo to mieć mieis Grecji i we Wfoszeeh. z
sn "wrogo castatno:? mdej. demokraejr.
d bryt zaprotestował w_temą, z tern, że w ej rej mgfTTTieag, że "jeJe aki W. Brytanii w ce-nzgsmz. Polsce b?^ lowane w teo sposób, d bryt bę^fzie wiefi ys^śd, źe pomoc jeg^ la zcEstać zarezsnroifa ł tych, którzy wiedza oceniać."" "
HEiejąe, źe zdania wy. Eziane przez p. Gomi^ iznaire przez wyżej v!j ne c^niniki za niełak-f obraźliwe mo^yje iotknąe, tnidno jednak szczać, sby mogjjr oss ić powód do wstrzjm r o^raafczenia pomogr która tyle wycierpii L bardzo jej potrzebują mukowo masy ludowe ce Gceinają tą pomoe, zresztą w tak wygo apmił zasłużyły sobie (Stawą, bohaterstwem synów, którzy walezy w&zystMcfe frontach N"ie jest to pomoc ii : łaski ale raczej sph elkiego długa zae% przez tydi, któny zteTnania Mtleryanii, Eokn do naroda, ktÓJT y ma się oparł i Mó bardzo w walce sie za JJ-Ifljoay me mogą ^owa jednojtM.
id3rnii donoszą., żeEo iadezyła gotowość po lia z pomocą. wjTioszą '>.0aO ton. ziarna dla jf, Polski, Enmunjir
Perły należą, do najdroższych klejnotów świata. Ich blask, kszt^t kulisty nie wy jnagający szlifowania, tajem ńiczość pochodzenia z głębi jnórz dodawały perłom uro-Ini i zarazem zwiększały ich cenę. Pięknie dobrany sznur pereł niej tylko nie ustępowi w cenie naszyj'nikowi brylan towemu, ale częstokroć znacz nie go przewyższał swą war tością i pięknem-
Wielką wartość pereł znał dobrze Japończyk, Kokici Mi Idmoto, sprzedawca warzjTV w miasteczku Toba. Warzywa nie dawały zbyt wielkich dochodów — MiMmoto myśli więc, w jaki sposób zdobyć pieniądze. Widywał często Burków wyławiających per- • }y. Zaczął więc myśleć, w jaki sposób ciągnąć z nich zys ki.
W siódmym dziesiątku u-biegłego stulecia otwarto dla handlu międzynarodowego ja pońskie-porty, które dotych czas były szczelnie zamknięte dla tego handlu. Mikimo to, wówczas jeszcze biedny handlarz warzyw, organizu je całą ludność rodzinnego miasteczka. Mieszkańcy Ti> ba zabierają się do zbioru i sprzedaży kupcom z Zacho du masy perłowej i pereł. — Dzięki inicjatywie Mikimoto miasto wzbogaca się. Wdzięczni zaś współobywatele czy
towe na niezamieszkanej wy spie Totokudzima. Wyspa ta szczególnie obfituje w perło-pławy. Zagada tu pienvs2ą farmę perłową, W najskrom niejszych warunkach lata ća łe pracuje tylko z rodziną. Zbiera perlopławy, rozchyla ich skorupy i wkłada do wnę trza maleńkie ziarnka inasy. perłowej. Potym w miejscu ściśle oznaczonym rzuca mu szlę z powrotem do morza,' gdzie mają przeleżeć pełne trzy lata. M^omito rozumuje bardzo prosto.
Dlaczego tylko niektóre per. łoi^wy mają w środku perły? A setki, tysięcy innych, wyglądających zupełnie tak " samo, pereł nie zawierają? Mikimoto dochodzi do wnios ku, że do wnętrza mięczaka musi się dostać jakieś drażniące ciało obce, które wywo łuje śluzotok żyjątka i po pe wnjrm czasie wytwarza twar dą perłę.
Pomysłowy Japończyk dłu gie lata przeprowadza docho dzeńia i próby nad swym wy nalazkiem. Dopiero w 1913 r. w 23 lata od chwili rozpoczę cia pracy, Mikimoto patentu je swój pomysł i wypuszcza pierwszą partję swych pereł na rynek europejski. Niska cena jego pereł bije odrazu perły niehodowane. Perły Mi kimoty są tak piękne, mają tak prawidłowy kształt, taki blask naturalny, że jubilerzy europejscy z wielkim trudem
niom. !!^rafdb jpsrbpJawów^jjg. owoee tylko cuideyj sole Ludzie Miidmoły szimaj^ ich organiczne. Idi smak i m
wszędzie, a sam Mikimoto, te raz już miljonór, głowi się ńad tem, w jaki sposób zdobyć więcej drogocennych mię cżaków. Wreszcie wpada na
pomysł hodowanSa pesrłopła-wów. W swych farmach per łowych zaMada specjalne a-paraty, które chwj^ą em broiny mięczaków, zanim je szcze utworzyły skorupę. Ho duje je troskhwie aż się o pancerza przeciw wszystkim przeciwnościom i zaczną zno sić perły, niby złotodajne ku ry — jaja.
Farmy Mikimoto produku ją rocznie 5 mil jonów pereł, zatrudniając tysiące nurków i robotników. Ten 84-letni król perrf, jest jedujm z naj bogatszych ludzi w Japonji.
LECZNICZE WŁAŚCIWOŚCI OWOCÓW
pach zaleśy od zawartych Sv nich kwasów. Ponieważ nie zawierają substancji białlco wydi, przeto iy^rienie się sc memi owocki nie może mieć zastosowania. ■ :.
Przy chronicznych chorobach, przeciw którym kura-
cja owocowa jest slaitscssm, należy wystrzegać si^ spoiy waniia potomóiir owjijżajo cych Sołądek, takich jak wie przowina, sery, tłuste dasta, świeży chleb, cukier i inne. Picie młelcd bezpośrednio ppsed lub po spożyciu owo* ców jest szkodhwe. Szczegół nie odnosi się to do winogron Dr. F. A. Dulak.
Pierwsza majówka w St. Catliarines, która odbyła się na farmie pp. Baranków wy padła imponująco- Program był bardzo duży, to też zgromadzi setki łudzi z naszej Polonji i z pobliskich osiedli. Zabawa na dobre zaczęła się około 3ciej i trwała do pó źna w nocy.
Jak zwykle, mieliśmy dwie Chroniczne choroby kiszek kandydatki" na królowe. By-katary żołądka, . uderzenia j^y niemi Lodzia Stępień i Ma
'\ robotników leśnyó ;ai w trzeci tydzid . Pierwsze' próby ])0Ś sra zswiodly. Sprawa ac5 podjęta na nowo.
TORONTA
nią twórcę swego dobrobjiiu
''wT«q!?^^S?'' MJV,-rr,nfn ^^^^ Odróżnić jc od pereł nie
W 1890 roku, Mikimoto hodowanych sztucznie. JUŻ jako zamożny handlarz •^"o'^" j./-tui.^i ic.
pereł, wystawia na wielkiej Konkurencja rozpoczyna o wystawie przemysłowej w | strą walkę z perłami Mikimo ' ■ " ' to, Nazywają je ińaitacjami,
wszelkimi siłami starają się obniżyć ich wartość. Mikimo
krwi do głowy, szkorbut, cho roby wątroby i śledziony wy magają przy ich leczeniu od powiednio uregjplowanej dje ty. We wszystkich tych wy^ padkach dobrze działa spoży
rysia Ryzńer. Te dwie panien Id można nazwać gwiazdami piękności w naszym Kole Mło dzieży, to też walka była zacięta. Królową została Lodzia Stępień, a. koronacji do
wanie owoców, tem więcej, konał nasz prezes JÓzek Sta że działają one przeczyszcza- chura.
Jokohamie swe piękne perły i masę perłową z Toby. Wysta wa w Jokohamie stała się zwrotnym punktem w jego życiu. Nabywa u jednego z wystawców perłę w kształcie posążka Buddy. Nie wierzy, ażeby bóstwo ukryło się w skorupie mięczaka. Natrętnie prześladuje go myśl, że przy padek sprawił, że posążek do stał się do wnętrza perłopła-wu. Istotnie, kiedy rozbił dzi waczną perłę, przekonał 3ię, źe miał rację. Znalazł wewnątrz maleńką statuetkę Bud dy ze szkła. Statuetka pokry ta była cienką warstwą masy perłowej. Otóż i droga do zdo bycia fortuny.
Mikilnoto energicznie za biera się do pracy- Zaczyna studjować książki traktujące o drogocennych mjęczakach, dowiaduje się czem jest per-lopław, jakie warunki życia sprzyjają jego rozwojowi.
to dowodzi, że jego perły są równie prawdziwe, jak praw dziwę jest futro hodowanego lisa, lub kurczę wykłute w e lektrycznej wylęgami. Wresz oie zbiera się międzjmarodo wy sąd przyrodników, który ma rozsądzić, czy perła Mi kimoty jest, czy też nie jest imitacją. Ostatecznie Mikimo to zwycięża; Stwierdzono, że perły jego nie są imitacjami, ale ustalono jednocześnie, że perły japońskie będą miały piątą część wartości pereł nie hodowanych.
Zastrzeżenie to było jedynie ułatwieniem dla Mikimo to, pozAvalało mu bowiem z łatwością konkurować z dro gimi perłami nięhodowany-mi. Niską cenę odbija sobie Mikimoto na ilości produkcji. Zapotrzebowanie jest ol-
raczej ofiar5' ruchu 8 Toronta, wynoiz? ym roku 27 osób-To rszycli 5 miesięcy.
v:7
i hmm, ti
ea Sl W. - 6523
ncEde derofćć od ^
rriitoy/arria icz tlziUii^l
^anło-T różnych ^ t Ecpnrara - po califl-
'fie • nmelUm
Robota ^''31^
Sprzedaje wszystkie posiajbrzymie. Kilkadziesiąt zatok dane perły i za uzyskane pie hodowlanych Mikimoto nie niądze nabj^a tereny zato Imoźe dostarczyć zamówie-
jąco bez szkodzenia narządom trawienia. Szczególnie o Soby jedzące wiele i pijące du żo, powinny spożywać owoce jako lekarstwo.
Ludzie, którzy dużo spoży wają owoców, rziądko kiedy cierpią na kamienie żółciowe, a przyczyna tego jest w tem, że przy częstem jedzeniu owo ców wytwarza się w organiź mie szczawa węglową, działająca tak samo jak wody mi neralne.
Prawdopodobnie winogrona najlepiej nadają się do sy stematycznej kuracji owocowej. Najlepiej spożywać je wówczas, gdy leżały dzień lub dwa, są bowiem dojrzalszej cieplejsze od świeżych.
Przy spożywaniu owoców zapamiętać należy sobie to, że owoc tem trudniej się tra wi, im więcej wr-az z nim spo żywamy skórki i pestki. Sub stancje te wcale się w żołądku nie rozpuszczają, obciążą ją żołądki i kiszki, powodują zatwardzenia i boleści, a nie które dostają się do ślepej kiszki do jej wyrostka robacz kowego, powodując zapalenie które wymaga natychmiasto wej operacji. Wypluwać prze to należy pestki i skórki owo ców.
Owoce zawsze były i są sto sowane z dobrym skutkiem w rozmaitych chorobach, celem ugaszenia pragnienia, przy ciężkiem trawieniu i dla ureguloAvania djety. Z ma terjałów pożywnych zawiera
Mieliśmy dużo rozrywek, a najważniejszą był kosz z o wocami i piękna kura. Gospo darzem był nasz, znany praco wnik Jan Koziarz, który potrafił każdego ubawić i zado wolnić, za co jesteśmy mu wdzięczni, a uznanie należy się też młodzieży.
Grono Młodzieży spędziło dzień Św. Stanisława w gro-nnie przyjacielskim. Ponieważ mamy tu dużo Stanisła wów, więc wyprawiamy rOk rocznie tak zwany wieczorek imieninowy. Każdy Stanisław lub Stanisławą^ otrzymali po darek od Młodzieży i tak, do stali je: St. Guwernat, znany pracownik i biznesista w naszej Polonji, Stasia i St. Lament, Stasia środa i St. Pogoda. ■
P')ękiią iriówę wygłosił nasz prezes, otwierając ten wieczór. Kolegą St. Guwernat objaśnił Ciśl pracy i obie cal nąm_ dąięl^ioMągąć w na szym rozwoju. W^ za kończył się polskimi tańcami i śpiewem.
Nasza młodzież jest znana jako najpracowitsza organiza cja naszej Polonji, to też nie zapomniała o swoich członkach. Tym razem najechała na farmę P. Piórczyóskich, bo syn ich Tadeusz obchodził swoje urodziny. Wszyscy spę dzili czas mile i wesoło, bo jro śeie przywieźli ze sobą muzy kantów.
Zaraz po kolacji zabrano się do tańca, a w przerwach
wszyscy śpiewali pięknie, pol skie piosenki ludowe, co doda wało uroku gościnie. Zabawa trwjE^ do późna w nocy. Zgro madziło się około 45 osób.
Pragnę podziękować kolegom i koleżankom z Koła Mło dzieży za liczne przybycie i sprawienie mi tak pięknej niespodzianki w. dniu moich urodzin. Prezent który o trzy m^em jest bardzo ładny i bę dzie mi pamiątką tycłi miłych chwil, któreśmy spędzili w gronie przyjacielskim. —
Diziękuję wszystkim. * » «
Dnia 21 maja, zmarła An na Rewuski, wytrwała praco wniczka naszej Polonji. Na leżała ona do Koła Młodzieży i była nieraz wzorem pracy dla innych. Młodzież współ czuje rodzicom, którzy straci li tak zacną córkę. Zmarła li czyła lat 21.
x X X x
Koło Młodhieźy rozpoczęło kampanję werbunkową i chce pozyskać więcej członków.
Każdy może się zapiąać, gdy tylko ukończy 16 lat
Nowych członków przyjmu jemy w każdą trzecią niedzie lę miesiąca, to jest na zebra niach organizacji.
T. Piórczyński.
rok 1945 mssm §lS,O8S.O0a^ a Son&tyicli, &antbi(aicx^h między §1.200, o $2.000, jest 799.300 z tem, wpkcaji^ o ni w formie podatlców §60.« 400.000.
Podwyższenie podstaw opo datitowania w tych wypadkach kosztowałoby więc slcarb państwa ^79.462.000. Zapew. ne Kosztowałoby nieco więcej bo trzebaby obniżyć nieco po datek bezpośrednio po nich następującym. Suma więc dość duża, ale sprawa godna uwagi, bo te klasy podatków ców, to albo SĄ młodzi, wcho dzący w życie, i z trudem mo gący się ze swych alcąndalicz nie niskich zarobków utrzymać albo są to ci "niewolnicy" obecnego systemu, Ictórzy za pracę swą nie mogą nawet możliwie wyżyć. Zwolnienie ich od podatku jest koniecznem, ale jeszcze słuszniej-szem byłoby prawo, które nie pozwalałoby mało za pracę płacić.
Fo =<^wiii' ite, luf to
ńiem w szczfkf, a mnltólą"': powie^ato do niego bassmt'
—, Noi no, sachowuj przyzwoide^urwiśiel'Jestem tu od samej Dunld^rki.
KIEDY BĘIDZIE DOBRZE?;
W Polsc0 będzie dobraio, gdy — zamiast Bierut, badaie Dajut, zamiast Osóbki b^dsio osoba, i zami&st Gom^lu, iu sełka masła.
Zatrzymojdd els W
M U M O E
SPRAWA PODATKÓW
Podatki w Kanadzie są w tej chwili uciążliwe. Specjał nie odczuwają to ci, którzy zarabiają mało, ci, któj^ym z jakich $18,00, jakie dostają tygodniowo obcinają dolara i jeszcze coś ponad to. Popro stu ci, którzy i tak mają za mało aby żyć, są tak opodat kowani, że nie stać ich na to aby móc udać się do pracy.
Stan obecny jest też niez nośnym i wyraźnie krytyku, je go część prasy kanadyjskiej. I tak np. Star zamieścił artykuł red. w którym prcpo nował, aby podatki płacili sa motni, którzy mają więcej jak $1,000, a żonaci, o ile ma ją więc-ej jak $2.000 rocznie. Teraz granicą dla samotnego jest $660, a dla żonatych $1.200.
Wedle obliczeń samotnych zarabiających $660 do $1.000 jest w Kanadzie 425.300 z
NARAZIB ODŁOŻONY.
Strajk robotników fabryk gumy w Kanadzie, jest ich kilka tak, że ogarnie on w ra zie wybuchu tysiące ludzi,— został na razi© odłożony.
MYŚLI nTgŁOS.
Nie miał niczego własnego nawet ze strachu krzyczał nie swoim głosem.
* * !»
Życie żarówki wisi zawsze na włosku.
* * «
Przyroda nie interesowała jej. Kwiaty znała tylko z ka peluszy, zwierzęta z futra.
Łysina, to są te same kędziory, w ostatecznej fazie ich rozwoju.
* !» *
Pił z rozpaczy, źe lekarz za bronił mu pić.
W KLASZTORZE. ' W 1942 roku, lotnik anglel
392 Slieirtoiirai© Bt.
przy Carlton St BA. 41SS 100 nowoczdlnie urządzonych
pokojl Pojedyncze pokoje od
Podwójne 03.80 i wyżej Smaczna kuchnia, eony nł^kle i grzeczna obahigo. Tańce wricczoram! tłOE do* datkowdj dopłaty. p.,4L ©AS. oarwjtoi
165-57 Que€n St. W.
WA. 5370 Roz. RA. 6082
SPECJALISTA od ctiorób wenerycsnych Mówi pc polsku, ukraińsku i
rosyjslcu. Lekarz Związku Pol. w Kna. Godziny: 2-3 pp. 0-8 włecr.
' oraz na zamówienia. U Gorevale Av<8. WA. 3704
FIZYK ICHIRtlRG oraz skórne I wetierycano choroby. Najnowsze elektry
ski musiał przymusowo lado, czne przyrządy.
wać w Belgji. Ukryła go pi-ze łożona klasztoru żeńskiego. Przyprowadziła lotnika do kia sztoru, dała mu strój zakonni cy i powiedziała:
— Proszę zachowywać się jak najdyakretniej i z nikim nie rozmawiać. Wcześniej czy później znajdziemy sposób przeprawienia pana do Ang-Iji.
Przez 8 tygodni lotnik z ni kim nie rozmawiał, golił się parę razy dziennie i siedział jak mysz pod miotła. Lecz pe wnego dnia w zacisznej alei ogrodu klasztornego, zauwrj żył śliczną, młodą zakonnicę i, idąc za gwałtownym impul sem, chwycił ją w ramiona.
iAmiGA ŁUSZCZEWSKA.
mmm
Na środek pokoju, zaciemniając go dwakroć mocniej, wy sunął się piec potężny, o kaflach zielonych malowanych w różyczki, których atłaskowa krasa mile wpadały w oczy. Między drzwiami a piecem, pod boczną ścianą, ciągnęło _ się ogromne, kunsztownie z dębu wyrzeźbione łoże, nad niem wisiał pawilon z weneckiej tkaniny, która była w nieco po śiedniejszym gatunku, ale świetna, gorąco różowa, srebrem przetykana. Kotara, z jednej "strony troszkę rozchylona, a na srebrnym passamonie w górę podwinięta, okazywała choć w cząstce przepyszność posłania, gdzie puszyło się ty le blawatnych altembasów, przewlekanych wstążek, flams-l^ich koronek i szklarek, że już chyba i urodzona królowa nie skrzywiłaby się na podobne gniazdo. •" '
Do tej pieściwej komnaty, pani Flora dopuszczała tylko najzażylszych przyjaciół. Pan Kazimierz pierwszy raz "tam wchodził, ale dziś właśnie, jakby na przekorę nie mógł oce "'ć jej piękności. Na nic nie patrząc, potrącając sprzęty, biegł prosto przed .siebie, a wzrokiem szukał tylko pani do-rnu.
Spostrzegł ją nakoniec już w pobliżu okna, siedziała tam, a raczej \vpół leżała na niskiej ławie, obciągniętej ponsową wakatą; pod jej głową kraśniała pstra poduszka, przypar 'a do bocznej ściany pieca- • .
Na widok pana Kazimierza, piękna wdowa podniosła bia ^6 lęce, załamała je nad głową i wyjęknęła:
• - Ach, kawalerze! Nieszczęście!
— Co się stało? Czy co pannie Hedwidze? Ależ ona żyje! I zdrowa! Moment jakem ją widział tam w okienku!
— Tak, żyje... ale co się stało! Ach, nieszczęście...
— Gadajże Waćpani prędzej! Nie piecz-że mnie na wpl-nyni ogniu. /
— Figuruj sobie Waszmość, idę tam dzisiaj rano, aby o-l^aczyć jako rzeczy stoją, a tu pan Scholtz, nie wiem dopra
jaką tu zrobić definicję...
— No, co pan Schultz? Umarł?
— Ale gdzież tam! Nie umarł, jeno się wściekł.
— O, to żle. Pies ukąsił? Ha, nie dziwota na takowe upa
— -Alo gdzież znowu pies! Nie pies, jeno złość go skąsala.
1 to jeszcze rzecz osobliwa, że nietylko nie zachorzał gorzej ale owszem, z tych okrutnych emocjów zupełnie ozdrowiał. Lata po całym domu, że aż dudni, a klnie — a tłucze ludzi, -- nikt nie śmie w oczy mu wleźć — jeno ja śmiałam, bo nie ma w świecie takiego chłopa coby go się Flora Kornicz kowa bała-
— Więc nie pozwala?
— Co to, nie pozwala? On pannę Hedwigę wsadził do więzienia.
— Jezus Marja! Do więzienia? Ależ jam ją widział teraz tam na strychu ?
— A toć właśnie, on tam na strychu ją zatarasował. O chlebie i wodzie. I nie puści jej, aż Waszmość wyniesiesz się stąd na zawdy.
—i zaco? Za to że supplikowała?
— Ba, żeby jeno za supplikowanie! Aleć ja powiadam, że nieszczęście się stało. Figuruj sobie Waszmość, w nocy, kie dy my wracali z Artushofu, on nie spał, jeno siedział w ok nie, które sobie na kęsek odparł.
— Boże miłosierny! I my tego wcale nie postrzegli,-.
-— I słyszał cały wasz dialog i wszystkie szpetności coś Waszmość wygadywał na jego personę...
— O! To zły causus..
— I co gorsza, widział... Rozumiesz Waszmość? Widział jakoście się paśli buziakami. Wszystko by on jeszcze prze pardonował, ale już co- tego, to nie.
Pan Kazimierz zerwał się i zaczął jak błędny chodzić po komnacie.
— Wyek?plikuj-że mi Waćpani, bo ja nic nie rozumiem. Kiedy nam się okazał we drzwiach, to był taki łagodny jak la trusia. Skądże mu potem, ni stąd ni zowąd, ona pasja?
— A! Bo to człek mądry, co na czas umie się zmitygo-wać. Sam do mnie mówił tak: "Jam wiedział, że ten furjat stoi tam pod beischlagiem, źe niech jeno pisnę, to skoczy i nadzieje mnie na .swoje żelastwo- Nie głupim! Tedy, póki nie zamknąłem drzwióv,', nic nie gadam, ani mrumru. Aże jakem zamknął, dopierora się poczuł panem u .siebie. A wsze lako jeszcze nic nie gad^m, aby hałasów nie robić po sieni, jeno idę za Hedv,'igą na pierwszy trej, na drugi, na trzeci, a ta precz rai szczebiocze, jakby co cnotliwego, a ja nic, ani mrumru. Aż kiedy przyszła do sv/oich drzwiów, jak na nią krzyknę: — Wyżej! — Ta patrzy na mnie z terorem, a ja ią gnam przed sobą. Otwieram strych — wepchnąłem ją tam — dopiero stoję na progu i gadam jej słowa prawdy, jaka to z niej niegodna maedchen, jalca ingratna córka. Za karę będziesz "iedziała tutaj, aż póki ten twój gaszek nie wyjedzie precz! A jeśli nie wyjedzie, to sprowadzę pastora tajna ten strych i da nam ślub —^ i nic zejdziesz na dół aż jako njoja żona. Radź-źe tedy o sobie, i dziękuj Pnnu Bo gu, że ja jeszcze ciebie chcę, bo keine gadanie, powinienby ja cię wygnać na bory na lasy". — Takie rzeczy tedy jej ga
dał, potem drzwi na klucz zaszpuntował i teraz rób co chcesz.
— Ależ to Neron! Jak Boga kocham, to Madej rozbójnik
— Co Waszmość chcesz? Amory są bogi srogie. Nie na tem koniec. Trzeba; było widzieć, jaką on też recepcję zgotował i onemu nieszczęśliwemu Ollendrowi! Dobrze my się jemu przysłużyli. Przywlókł się nieborak już za dnia, cały wystrachany i chciał do domu wejść chyłkiem, ale pan Maj .ster czyhał, nasiadł go w sieni, zbił na kwaśne jabłko i do tego skrzyczał, ale tak po majstrowsku, że aż tu w mojej komorze było słychać. Nie rozumiem, jak ten hardy czelad nik nie odprawił się zaraz? Chyba, źe go tu co trzyma na ti więzi... ale to lepiej ostawić — jak powiada pan Konsul — "keine gadanie".
Pan Kazimierz tylko na poły słuchał pani Flory. Zanurzy wszy ręce we włosach, co raz gwałtowniej biegał po komna cie i powtarzał z gorącem uniesieniem:
— Jezu miłosierny! I to biedactwo tam całą noc przemę czyło? Bez łóżeczka? Na twardych deskach! Między kań-czastemi skrzyniami! Ach, i Waćpani powiadasz, o chlebie i wodzie?
— Tak on gadał, acz ja nie dowierzam, aby w onem gło dzeniu długo dotrwał, boć i on ją po swojemu lubi.
— A niechże go, z takiem lubieniem! Neron! Herod na niewiniątka! Miałaś Waćpani rację, nieszczęście!
— Całe nieszczęście, że Waszmość nie był moccn w nocy jej zaraz uprowadzić. Co mi to za Itawaler, co nie umie prze perswadować lichej dziewczyniny?
— Ja już i tak nieszczęśnik, a Waćpani jeszcze mi dogry zasz,
— Ja nie dogryzam, jeno sama się gryzę dla Waćpańst-\va, bo co wczora mogło pójść jak po maśle, to dziś już nie łacno.
— Jakto nielacno? Dlaczego niełacno? Oho, zobaczymy! Ja zaraz pójdę tam do niego! rozprav/ię się z nim czy tak
czy owak!
— Nie pójdziesz tam, panie poruczniku. Trudno się dobi jać. Pan Majster gadał mi ł)ez ogródki: — "Powjedjs Wać pani temu kawalerowi, ał)y się już do mnie, póki żyw, nie fatygował. Mógłbym ja go w puch rozbić przez pachołki miej.skie, ale nie rozbiję, bo nie chcę zadzierać z armją Je go Królewskiej Mości, nie chcę naszego dobrego Gdańska ek.sponować na wojenne przygody. Niechże sobie szczęśliwie jedzie, jeno niech mię już nie nachodzi, bo mię, póki żyw na żywe oczy nie zobaczy.. Dobrze to on sam wie, kiedy gadał nocą, tam pod beischlagiem^ jako stary go nigdy już do swego doniu nie v/puści. Czy ja taki "stary", to jeszcze obaczy po mojem weselu, ale źe nie wpuszczę, to ma rację-Nie chcę ja już przestawaćz takowyni człov/iekłem, co go nie mogę całkiem estymować, kiedy mi§ ten. iutt^ oszukiwatł. Wybacz Waozmoiłć tallie szpetne ekspircaje, ale to ja niiD t siebie'gadam, jeno powtemra-.chryif.-paa.fMajstra.-■
597 College St. Toronto Telefon ME. 5090
EL. 4767 Bes. MO. SOOO
ADWOKAT i NOTARIUSZ
Room 603, Tempie Bldg, I Boy i Btchttpad Sfc Tero,"3So
POLSKICH KUPCÓW I PRZEMYSŁOWCÓW W TORONTO, ONT
Feliks Bombiieip
AGENCJA ASEKURACYN« OS Haveloek St. LłL Om
S. Czechowski
678, Qucen St. W. WA. sm
A, Gierek
Wnwi» męskJe rtfirncki<» nh^^f*' 660 Quccn SŁ W, AD. 6701
Padło Rrtw«rv, Pralki 025 'Qtmn Bt % EL. ^503
X EmM
2783 OtmSaa Et. W. ŁY. m
Zof ja Laelioweka
Aaaja. Rowery, Pralki 1030 QaeeQ Sft. W. BUL
Szacownlk Strat 0miiow7cb 103 Indian Bd. ŁO. «f
Józef LacIiGwIcg' I
Materace i Mlgltkie Jlel^lo. 2755 Donda0 Ęt W. ŁY. ItCS,
Ontario Bread
Polaka Pfckamła 178 Osslngton Av@. LA.
"Grocernio J Buczemla"
Szczep, ^geclcf
465 Hmm BŁ Wffi^ teas^
^1 II
-4
fu
Sklep Towerów SpoM^wr^^ł* 702 dnecn, BŁ' W.. AlJ;'
i>4
il
mmmmimimmmitiim\'i. .v, m-