rzeczywistości Sowi^ dy nawet o żadnym ijęły stanowisko juj )jny,. decydując się tiskę na zachód po i wypędzić z Ci • emców sudeckich, Stalin postawił na )wian. Udzielił im ^ści i nierozerwahiie swoim protektoratem kopanie przepaści a ich odwiecznym •Jiodu. Historia zresitą arza się i nie ma po^ ktu z Rapallo lub pai" ►pp - Mołotow. Druga latowa zasadniczo lek sił między Ni(
Sowiety, które stały. ;ą światową, nie uznaj^ jmczech partnera, w polityka Kremla jest isekwentna. Zmierzali cide Niemcy na b »dze podporządkować oaowi. Tylko rząd, Mi ez komunistów, a ^dik Iłnistów, jest dla Mosh cją, że Niemcy uznają oderwanie wschodnidi
cji, jak uległość wobet r.
tolszewizacja wschodnid c wiąże się z koniecM iem do opanowania Ą i zachodnich. Zachowa lunistów świadczy, że i sobie żadnego kompra ie uważają żadnych usl potrzebne, ponieważ h światowego rozwoju i, zdobycz i tak wpads »ce.
sdmych w Polsce rób płucnych w Toront i praktykilekarskiej cznym zamówieniem 10AD, TORONTO 3,0 i Ossington)
JS«88SS8S8S888828(
□lEWNYM CIERPIEĆ! 3 KANADY! m .pozwolenie "Affidr
zyfkartowe, aeroplano iędzy, asekuracje, spi
sprawach interesu -ie. Biuro to jest sy swoim własnym łTO - TEL. EM. 4
DIS
WENERYCZNYCH
\knszer
wieczór i na zamówią
S ST. W.
TOROM
przyjemnością zawz iamy, że możemy obea ilskiej klienteli doi yć produkty
mm mm
to bez wątpienia najp łjsze i; najbardziej P ane piece tak na I t i elektryczność.
gE^YOD
iliżu Ossington
r ha zamianę, nków spłaty.
do wszystkich wy. Mówimy po
-ZWIĄZKOWIEC, LUTY /FEBRUARY/ 18 — 1951.
DENTYŚCI —
If. W.
DENTYSTA
X-RAY Duponł St. Tel. KE. 8692
50 T
(róg Franklin)
PI
li
^Specjalnie dla "^wlczkowca" opmcowd Jeny -JlśycU)
DR.
u E N T Y.S TA •zorami na zamówienłt Dundas St. W. — Toronto
Róg Eacyd Ave.
_j.........
Stratosferą nazywamy warst- malnych dla niego warunków, —
wę atmosfery ziemskiej rozpoczy cdówiek st^ się ośrodkiem za-
nającej się na wysokości 33 tysię- gadnienia lotnictwa wysokościo-
cy stóp. Temperatura jest tara wego. ^
DR. £-
i)PTit Hta.
Jodziny:
10—12 i 2—8
Batiiurst St. - EM. 4-6515
niska, poniżej stopnia zamarzania, a niebo zawsze bez chmur
Powietrzem można oddychać normalnie do wysokości sześciu
Dentysta —
lodziny: 10—12 i 28B. Lakeshore Road r..fon«p TH. Ń.T. 63?'
NOTARIUSZ
lv GRAT I
U. 4-4787 — BEZ. OBL 3000
,oom 602 Tempie Bldg. 1 ftichmond St. Toronto
W ciągu ostatnich daesięciu tysięcy stóp, następnie wskaza-lat wiedza aeronautyczha poczy- nym jest dodawać stopniowo do nąa ogromne postępy i dziś czb powietrza tlen, aż do osiągnięcia wiek może latać z olbrzymią szyb' trzydziestu sześciu tysięcy stóp. kością na bardzo znacznych wj-- Powyżej musi się oddychać sa-sokościach, co daje wielką swobo mym tlenem, wciskanym do phic dę ruchów, maksunum szybkości pod odpowiednim ciśnieniem, ^i niezależność od warunków at-! Drugim ważnym zagadnieniem mosferycznych, jak zmiany tem- jest zwalczanie wpływu na orga-peratury, chmury i t. p. nizm ludzki spadku ciśnienia at-
W roku 1875-tym trzech uczo- mosferycznego, który powodujr nych francuskich wzniosło się w tak zwaną aeroembolię, zwaną Ilonie do wysokości dwudziestu również chorobą "dekompresji"! ; czterech tysięcy stóp. Gdy balon Przejawia się ona tworzeniem się osiągnął 21,600 stóp, wszyscy baniek azotu, tlenu, dwuUenku trzej uczeni stracili przytomność, węgla i pary wodnej w tkankach. Jeden z nich tylko ją odzyskał, we krwi i w innych cieczach orga gdy balon sam począł opadać, nizmu.
Dwaj inni umarli. Wprawdzie, Charakterystycznym objawem wyruszając w tę ryzykowną po- tej dolegliwości jest ból w sta dróż uczeni zabrali z sobą tlen, wach, uczucie palenia w phicach, zwlekali jednak zbyt dhigo z je- świerzb skóry, następujące po so go użyciem. bie uczucia gorąca i zimna, oraz
Od tego czasu czyniono wiele czasem osłabienie zwroku, ból prób osiągnięcia stratosfery. Naj zębów i zapalenie nerwów. Stan sławniejsze loty dokonane były ten jest bardzo poważny i może
OFFICE: EM. 44)508
yrew LfMagiie
Adwokat — Obrońca.
wia sprawy wieczorami
i pa zamówienie m ?.ni Northern Ontario
Building-Bav St Toronto
) Wa.6944, Rez. ME.3779
OlilS J. ZUKER
ORAT — NOTARIUSa )andas W. róg Spadina ■)^ro - ONTARIO
OLSKI ADWOKAT
L. mmx, iL j.
3 107 — Tel. WA. 6449 WAKAT - OBROŃCA
J Bay St. Toronto.
Ren. GL. 6932
ERAIMY TYCH KUP-I PRZEMYSŁOWCÓW, m OGŁASZAIĄ Się "ZWIĄZKOWCU" : .
PRZEWODNIK
IIICH KOPCÓW 1 PKZEMYSŁ. W TOBONTO, ONTARiO.
FELIKS BOMBER
lENCIA ASEKURACYJNA nndoi W., But, LA. 84M
BISON srjDio
DNGE STHEET TEL. EM. 3-9585
S. CZECHOWSKI •
' TOWARÓW SPOŻYWCZYCH itn Bt W., Irt. WA. 8«a I
^ W. HARAJEWICZ
WSZELKIE ASEKURACJE Junoid W., Rsom 207. WA. 2681
F. lUDfCKI
A^IĄ, POWERY PRALKI tlEEN ST. W. TEL. EM. «583
RKÓB KĄDZIOŁKA
'NTR.AXTOR BUDOWLANY ochan Atb. EM. 3-I835.
Ł KOSTROWSKI
SKLEP JUBILERSKI '"'•n St E.
GE. 5053
I.KRUŻEL
^tOEC i kuśnierz
naiai St. W.,
ŁT. 6493
>nA LACHOWSKA
A-^iA, RO\ŻERY, PRALKI "iMnSt. Wesł ME. 1539
jSs" ŁUKOWSKI
IN^RAKTOR BUPOWŁANY aomów, tiutomatyctiie
o<irŁ»-ŁO. 4037
lA DLA--^
ajomych w Europ laklćh lekarstw? e lamóiWien^f OWAC NIEJKDKO
p4
S._MARKOWSKI
^ gąunterii męskie; L i damskiei.
Tg. em. 3.270?
jar MUSZYŃSKI
^.rrOK PODŁOGOWY , /™_8t Twonło LA. 0^7, |
„A. NAPRAWA
^OSERWĄ I NABIAŁY
^•reourt Hd.
KB. M79
ładnych dodatKi ł od opłaty. ^
nas w WaąjTD Ssiellmcf
™0 BREADGO.
POLSKA PIEDCARNIA
Ay;. JLA 4921
w.
ME, 0209
ZE?AN
^ KRAV/IEC ---J!l__ gŁ. 1962
IJNSTOnoSA "
~ ** LO. 2141
SŁ(JGOC:Q
S and GRO«BB
w Italii przez Donatti'ego, któremu udało się wznieść do prawie 46-ciu tysięcy stóp, oraz w Rosji, gdzie jeden z lotników osiągnął 48,0000 stóp. Oba te wyniki osiąg nięte były w samolotach zaopatrzonych wprawdzie w tlen, nie posiadających jednak specjalnych hermetycznych kabin, pozwalających na regulowanie ciśnienia. Natomiast Stevens i Anderson, którzy wznieśli się balonem do wysokości 72,000 stóp, stosowali aparaty wzmagające ci śnienie w płucach.
Ponieważ możność latania na bardzo znacznych wysokościach zależała przede wszystkim od do stosowania człowieka do nienor-
DR. aZELGER
LEKARZ Dyplomowany w Europie
Godziny przyjęć: od 2 - 4
orł n rirqz 113 23'^'^^"ip"''
298 COLLEGE ST. TELiHA. 3580
Mówi po polsku rnipd7v Spćidina i Tłnhprt TORONTO ONTARIO
CZCSC III.
Moi Drodjiy! . ^
Widzę moją gromadkę konku sową, lecz nie wszyscy mają i śmiechy na ustach, nie wszysc mają jasne oczy i spokojne m' ślL Dlaczegóż to? Co się stałr że pnez dwa miesiące nie m pytań łustorycznych? — zapyt' ją niektórzy z naszej gromadk' Pewnie Rada EdukacJ^jna pogni' wała się na nas, że tak mało jes chętnych do tego konkursu. Mo że i rację macie. Nasza gromad ka powinna się powiększać, coraz więcej powinniśmy mieć "chętniaków" dla naszej wspólnej pracy. Bardzo mnie serce bo li, gdy pomyślę jakie to będą na sze dzieci, które nie będą umiały mówić, czytać i pisać po polsku? Toż to będzie nieszczęście i smutek, że aż strach pomyśleć. Oj tak, rzeczywiście. Jest czego być smutnym i zawstydzonym Oj jest, jest czego! Słyszę Wasze słowa: — Proszę pana, pan prze-
spowodować nieprzytomność po kilku sekundach.
Podczas lotu, organizm podlega nie tylko zmianom ciśnienia, ale również i zmianom ciężkości. Prawa przyciągania ziemi są wów czas naruszone. W normalnych warunkach waga ciała równa się sile przyciągania go przez ziemię. Kiedy jednak, podczas lotu działają na organizm siły kilkakrotnie większe od przyciągania ziemi — może to spowodować powa żne zaldócenie fizyczne.
Raptowne przyspieszenie lotu lub raptowna zmiana kierunku, może zwiększyć siłę ciężkości. Przy szybkim skręcie, pod wpływem siły odśrodkowej, krew odbiega nieraz gy^ałtownie od głowy i lotnikowi robi się ciemno w oczach, a nawet nieraz traci przy tomność.
Często dziś lata się w nocy! By zwiększyć widzialność należy nie
cież wie, że mamy dużo pracy w ich zadaniem? szkole kanadyjskiej. Ależ oczywi ście,'wiem i bardzo tę pracę sza nuję, ale proszę, bardzo Was pro szę, znajdźcie, moi Drodzy trochę czasu i na język polski i na historię.
Dobrze, zrobimy wszystko, by le tylko Radą Edukacyjna nie gniewała się ha nas. Dziękuje Wam -r- serdecznie Wam dziękuję i w nagrodę podaje Wam następne pytania. Ale nim przysta pię do pytań, muszę Wam powie
dzieć, kto przysłał konkursowe zadanie za listopad, 1950. Otóż do grzecznych i pilnych uczniów, którzy przysłaU odpowiedzi, należą: Wandzia Dalgys, Tadzio Aniskowicz, Zosia Wawrzyniak, Alberta, Zbysio Kowal, Regina. Z prowincji Ontarie przysłali:— Ignaś Krouse z Rolphton, Janina Kużnik z Kakabaka Falls, Zuzia Kwoka z Burford, Miecio Krawczyk i Renio Mech z Toronto.
Wszystkim uczniom Rada Edu kacyjna serdecznie dziękuje.
Wszystkie odpowiedzi na ogół były dobre, a kto popełnił błąd, czy błędy w pisaniu, już otrzymał odpowiedź.
Uwaga dzieci! Przychodzimy do pytań cz. III.
P^^ama;
1. Jak się nazywał Książę, który podzieloną Polskę na nowo zjednoczył?
2. Z kim prowadził wojnę Władysław Łokietek?.
3. Kto byli Krzyżacy i co było
takim porządź, w jaMm powin ne być. Proszę, ułóżcie te wyrazy w taki sposób, aby zdania by^ zrozumiałe. Należy pamiętać, że na początku zdania musi być vfiólka liłora,ioraz, io x!i;iolką Ute rą piszo siemiona: -Uwaga:
1. piękna,-była, zimowa, nocka, gwiaździsta,, ____
2. zarumieniła, z, dorotka, się, ciekawości.
3. poszli, im, pani, bo, szkoły, do, uczymy, rodzice, się, jak, opowie, my.
4. gdjde, nie, tatar, porośnie, przejdzie, trawa.
Druga zabawa Jest nieco łat-
6. pióro.................................
7. książka................ ................•
8. matka....................................
9. list ....................... .......-r
10. wuj...........................
Wyrdk tej zabawy proszę^ prze słać razem z odpowiedziami his torycznymi do Rady Edukacyjnej ZPwK., 700 Queen St, W. Toronto, Ontario. Termin nadsyłania — koniec lutego, 1951 r.
Oh! aż się spocUem przy tej zabawie, każdy z Was powie, ale po pracy i zabawie, mUy spoczynek.
Bardzo Wam dziękuję "Moje Łobuzięta". Widzę, że zrozumieli ście wszystko, wszyściuteńko,
wiejsza, bo trzeba tylko pomyś- wszyściuteczko, wszyściuteniecz-leć, jak nazwać zdrobniale jakaś ko. Hallo, hallo! Rada EdukacyJ osobę lub przedmiot. Naprzykład na zaprasza wszystkie szk(^ pol
skie na terenie Kanady do nasze go konkursu.
Ną tym kończę i czekam na Wasze wypracowania, które uio-że będą takie, jakie widziidem w moim cudownym i przyjemnym śnie.
Bądźcie zdrowi, Kochane Dzie
ci.
Rada Edukacyjna Z.P.wK., Toronto, Ont.
jak powiecie zdrobniale o ciotce? Słyszę, że mówicie: ciocia, ciotunia, cioteńka, cłoteczka. Ma cie słuszność.
Z kolei proszę obmyśleć zdrob nienia dla wyrazów:
1. tato....................... .....
2. garnuszek..............................
3. deszcz.............. ..... ........
4. brat......
5; palec ■.............. .......
4. Kto był ostatnim Piastem na tronie polskim?
5. Jak długo panował ród Piastów w Polsce? od roku do roku.
6. Jak nazywamy nowy ród królewski po Piastach?
7. Kto jest pierwszy z tego rodu i skąd przybył do Polski?
8. Co wiem o bitwie pod Grunwaldem i w którym roku?
9. Wylicz wszystkich królów z ro du Jagiellonów.
10. Jak się nazywał polski uczo-. ■ ;' ; ny, który "zatrzymał słońce, s
■ . ' ■ . ~ poruszył ziemię"? Część ta jest pełna specjalnych Aby odpowiedzieć dobrze n?-komórek umożliwiających widzę-1 wszystkie pytania, radzę zaglądnie, przy świetle, kolorów. Doko nać do książeczki historycznej ła tej części środkowej są przewa lub poprosić kogoś ze starszych żnie komórki innego rodzaju, Myślę, że pytania są bardzo łat-
wrażliwe na półmrok, nie dbstrze gające natomiast ani szczegółów ani kolorów. W nocy środkowa częś.ć siatkówki, której przeznaczeniem jest funkcjonowanie
we i dacie sobie radę. Proszę pi sać starannie atrarnentem,
Wspomniałem ńa początkr dzisiejszej lekcji, że trzeba tro che czasu poświęcić i dla język/
^ss-^si-^^^l^ s^sL-^śr.i*' i^f^:^^^}.^^
wędź. Gdy się patrzy wprost, o-brąz przedmiotu tworzy się na środkowej części siatkówki.
^^^^^^^^
Polski Sklep z f^eblaiTii. — l^eble do każdego
pok<>i«. Ratłia i różDe przyrządy elektryczne.
Wykonujemy P3zan'ówienia: najnowszego stylu , chśsterfields". Studio Couches. Materace i Kołdry Robota soJidna i g-.yarantowana, — PIOTR CZŁCH, właściciel.
361 Oakwood Av, obok Rogers. OR. 1143, Torontrt
tego, aby widzieć dany przed- .cy nad pytaniami historycznymi
miot po ciemku, należy patrzeć należy Wam się zabawa. Ciekawi
na niego trochę z boku, by obraz jesteście, jak się będziemy ba-
tworzył się na części oka oddało- wić! Proszę wiec uważać — poda
nej od jego środka. je dwie zabawy: jedna nazywa
Dodać tu należy, że oddycha- sie: "Rożsypanka", a druga
nie czystym tlenem zwiększa ,si- "Zdrobnianka", Przy obu trze-
łę wzroku w nocy.
Obecnie, dzięki ostatnim ulepszeniom, hermetycznym kabinom i specjalnym aparatom, można powiedzieć, źe człowiek opano-i wał stratosferę.
ba dobrze myśleć, aby nie zrobić błędu.
■ Oto one: "Rożsypanka":—
Poniżej macie podano zdania znane Wam. ale rozsypane, to
Podróżnik Jean Lorrain skarżył się w swoich pamiętnikach, że kobiety różnych krajów zbytnio ulegają wpływorh mody pary skiej, pnez co zatracają oryginał ność strojów narodowych. Mylił się jednaK. Choć kokieteria niewieścia w całym świecie jest ta sama, to pojęcie mody jest tak różne, jak różne są rasy ludzkie Trudno przypuścić, że jubiler z rue St. Honore natchnął jubilera z okolicy Bantang - Padang na wyspach Małajskich, w wykonaniu pięknej branzoletki, którą ku pił pewien Anglik od starej Ma-lajki. Klejnot ten składał się z dziesięciu sznurów czarnych i białych ziarn, z rzędu starych mo net, że szklanych paciorków, z czubka ogona wiewiórki i dwóch kępek sierści małpiej, ze spirali mosiężnej, ze skorupki ślimaka i kawałka starej parasolki.
Nie można jednak ustalić, czy szerokie spódniczki przyAyędro-wały do Europy z wysp Fidżi czy z nad środkowego Konga od plemienia Bantu. Tylko że w stroju Fidzianek są pewne subtelne odcienie: U mężatek spódniczka się ga do kolan, a po pierwszym dzie cku do połowy łydek.
Kto od kogo przejął gorset, trudno wiedzieć. Wiadomo tylko, że kobiety z Borneo znają dobrze
mosiężnymi ozdobami i sięga od ramion aż po uda. Włożenie go nie jest łatwe. Kobieta wiesza się rękami na drewnianej poprzeczce, podczas gdy druga wsuwa na nią to prawdziwe narzędzie tortu ry. .
Nudzące się w czasie wiecznej ondulacji panie winny pomyśleć dla rozrywki, że mieszkanki wysp Fidżi także wiele czasu poświęcają swej fryzurze. Elegantki tamtejsze noszą włosy krótkie barwione na czerwono, czarno ł biało. Gwlnejki zwijają ^vłosy w kule, które ozdabiają kwiatami hibiskusu, piórami rajskich ptaków i wielkim bambusowym grze bieniem, który sterczy na dwie stopy nad głową. Barwią one twarz na czerwono, żółto i biało.
Na wyspach Salómońskich mo da jesi^ bardzo bolesna. Młoda dziewczyna chcąca wyjść za mąż musi się przed tym poddać przykrej operacji tatuowania. Jest to zarazem bardzo kosztowny za bieg, którzy wykonują tamtejsi specjaliści.
Krzemieniem lub ostrą muszlą nacinają na plecach różne desenie i napuszczają je kolorami roślinnemi. Pan młody zwraca rodzicom wydaną na to upiększę nie sumę, a im wyższa jest sfera socjalna, tym więcej rodzice żą-
tę część ubrania, choć ignorują'dają od "pretendenta". Często koszulę a często i spódnicę. A i chciwość ojca jest tak wielka, że gorset ich mógł by przestraszyć i odstrasza,wszystkich starających najbardziej zrezygnowaną ele- j się. Nieraz panna musi czekać gantkę. Składa się on z całej se-; na śmierć rodziców, a wtedy ku-
znaczy, wyrazy w nich nie są W: rii obręczy przybranych obficie' pują Ją po zniżonej cenie.
Horn który od czasu zerwania z Bucholcem nic nie robił czeka" na re u tat starań, jakie czynił Borowiecki, aby go umies-c ć u Szli wstał dzisiaj tak późno, że mm wypił hef^at^zas^^^^^^ iiż iść n^' rbiad, a nim zaszedł do Kolonii, gdzie się stołował ]uz JamTyli wSscy po obiedzie i nie zastał Borowieckiego, z którym
tmaffiyła fryzowaniem piór, a kilka pań i panien szy-ło w stołowym pokoju, przemienionym na pracownię, ło '^^^ Jest chory, ja to widzę - wykrzyknęła
Kama, bo miał'z! znużenia i bezczynności bardzo meszczęshwa.
""'"t-Dobrze Kama widzi, bo jestem chory rzeczywiście. . _ J^Sn, wczoraj pan u nas nie był, bo poleciał pan na ło-
buzerkę. , .
— Graliśmy cały wieczór w domu, .
- A nieprawda: był pan na bibce, bo ma pan oczy podsima-łe o' - zaczęła paluszkiem wodzić mu pod oczami. . .
, Pewnie umrę. Kama, pewnie umrę - mowił robiąc tragi-
""'^ Tak nie trzeba mówić, ciociu, no ja nie chcę - ^awc^^-bo zamicnął ojzy, głowę puechyUł na poręcz krzesła i udawał
^'"^Kama ifderzyła go piórem po twarzy i udawała mocno rozgnie, wanąb^pSej wichrowatych włosów opadła na czoło i zasłc
S po obiedzie siedział w milczeniu i umyślnie nie zwracał uwagi nfjei minki, jakie stroiła do niego, udawał obojętnego a w isS by nudzonym i leniwie pnypatrywał się szeregowi por-retów familijnych, tym wielkim głowom szlachacow z 18-go wie ku k^órspod wygolonych czupryn zdawały się patrzeć surowo, srożne prawie p^ez setki dachów i kominów fabrycznych rozta-LTcych sir^^ to na te znękane, blade, wycieńczone nad mfe?nf praca bezbarwne twarze prawnuczek, zajętych pracą cięz
aby pan raczył przemówić do nas słów-
ko^
— Kiedy mi sie nie chce mowie. . ,
_ .4Ie padnie chory, prawda? - zapytała cichutko, z iiiepo-kojem, patryc mu w oczy. - A może pan me ma pieniędzy? -dodała prędka^ i jestem bardzo biedna sierota-żart^^^^
- Ja paTu pożyczę, naprawdę panu pożyczę! Oho. mam czter dzieści rubli.
Ujęła go za rękę i wyprowadziła do saloniku, gdzie biały Piccolo zaczął zaraz szczekać na nią i ciągnąć za sukienkę.
— Naprawdę panu pożyczę — zaczęła nieśmiało.— Mój złoty panie, mój drogi, mój kochany— szczebiotała wspinając się przed nim na palce i gładząc go po twarzy — niech pan pożyczy ode mnie. To są moje własne pieniądze, ja sdbie usWadałam na kostium letni, ale to mi pan jeszcze na czas odda, no! — błagała go prawie z wielką serdecznością.
— Dziękuję Kama, bardzo dziękuję, ale pieniędzy mi nie potrzeba, mam!
— Nieprawda. Proszę pokazać pugilares.
A gdy się wzbraniał, wyciągnęła mu szybko pugilares z kieszeni i zaczęła w nim przewracać, ale jeszcze szybciej spostrzegła w nim swoją fotografię.
Patrzyła na niego długo i słodko, rumieniec zwolna powlókł jej szyję i twarz, oddała mu pugilares i szepn^a bardzo cicho:
— Ja pana kocham za to, kocham! Ale fotografię wziął pan z cioci albumu, aha! '
— Kupiłem u fotografa.
— Nieprawda!
— Kiedy pani nie wierzy, to wychodzę. Dopędziła go przy drzwiach i zastąpiła mu drogę. «
— Ale pan nikomu nie pokazuje fotografii? I — Nikomu.
— I zawsze ją pan nosi przy sobie?
— Zawsze, ale nigdy na nią nie patrzę, nigdy.
— A nieprawda! — wykrzyknęła energicznie.
— Weźmie pan pieniądze?
— Czasem tylko patrzę, ot tyle, o! "
Ujął jej obie rączki i obie gorąco obcałował. Wyrwała się zaraz, uciekła do drzwi saloniku rozczerwieniona i zaóyszana wołał:
— Pan jest tak mocny jak niedźwiedź! Niecierpię pana, nienawidzę.
— I ja Kamy nieciwpi? i nienawidzę — wołał wychodząc. ■ — Aha!
Usłyszał wątpiący głos za sobą i chociaż go nienawidziła, pobiegła do salonu i lufcikiem patrzyła, jak wyszedł z bramy i szedł środkiem Spacerowej, posłała mu kilka pocałunków na palcach i na wyścigi z Piccolem pobiegła do przerwanej roboty.
Horn kilka godzin chodził po znajomych, zanim zdołał pożyczyć potrzebnych mu pieniędzy dla Józia Jaskólskiego, a potem po szedł do Borowieckiego.
Prawie już przed samą fabryką dopędził go Sierpiński, znajomy z Kolonii.
Szlachcic był ubrany w długie do kolan buty, w bronzową cza marę, suto ozdobioną czarnymi potrzebami i z fantazją trzymał na siwej ^owie granatową maciejówkę, zamaszyście wywijając okutym kijem.
_ o tej godzinie na ulicy, a fabryka? — zawołał zdumiony
Horn.
— Fabryka nie ndekide, panie dobroddeju, nie zając.
— Gdzież się pan wybrałaś?
— A bo, uważasz pan, słońce tak przygrzewa do rana, tak wio sną pachnie, że mnie rozebrało na amen, nie mogtem już wytrzymać w fabryce, jakoś się tam wykpiłem od pdudnia i macham sobie, panie dobrodziejski, trochę za miasteczko, w polu zobaczyć, jak tam tego i owego, oziminkł wyszły spod śniegu. Uważa pan dobrodziejski, jakie to już diabelskie ciepłe słońce, to by człowiek łykał ż radości, tego i owego.
— A cóż pana obchodzą wszystkie oziminki razem?
— Jak to nie obchodzą! No tak, tak, ja już nie sieję, nie orze, tak, juści, jestem fabrycznym parobkiem, służę u Zyda, ale widzi nan — obejrzał się i po cichu szepnął mu do ucha — mnie już ta Łódź gardłem wyłazi, to wszystko razem, tego i owego, świństwo i psiakrew, panie dobrodziejski! — Zaklął raz jeszcze bardzo energicznie, podał mii rękę i spiesznie poszedł stukając laską po trotu-arze.
Horn prędko się rozmówił z Borowieckim, bo ten nie mial żadnych nowych wieści i wychodząc, spotkał się z Jaskólskim, który szedł do Borowieckiego «na skutek wczorajszej rozmowy z Wysockim.
Jaskólski był dzisiaj bardziej jeszcze zalękniony i niedoł^ny.
Wyprostowywał się chwilami, gładził wąsy, chrząkał, ale mimo to odwagi mu nie przybywało, czekał w małej poczekalni przy farbiarni i miał już kilka razy szczerą chęć umknięcia, ale na wspomnienie żony i dziecinna wspomnienie tylokrotnych, nadaremnych wyczekiwań po rozmaitych kantorach i przedpokojach fabrykantów, siadał z powrotem i czekał z rezygnacją.
— Pan jest Jaskólski? — zapytał Karol wchodząc.
— Tak, mam zaszczyt się przedstawić panu dyrektorowi, jestem Jaskólski.
Mówił wolno tę sakramentilną formułę, powtarzaną już wielo krotnie.
— Nie o taki zaszczyt chodzi. Pan Wysocki mówił, że pan potrzebuje miejsca,
— Tak, odrzekł krótko mnąc wytarty kapelusz w ręku_i ze strachem czekając, że znowu usłyszy, że miejsca nie ma. _
— Co pan umie, gdzie pan pracował?
— U siebie.
— Miałeś pan interes jaki?
— Miałem majątek ziemski, straciło się i teraz z powodu chwilowej potrzeby, tylko chwilowej — upewniał z rumieńcem wstydu — bo właśnie jesteśmy w procesie, który musi wypaść na naszą korzyść. Sprawa bardzo prosta, bo po moim stryjecznym bracie, zmarłym bezpotomnie .
— Nie mara, panie, czasu na genealogię. Byłeś pan obywatelem ziemskim, to znaczy, że pan nic nie umiesz. Chciałbym panu pomóc, a że na pańskie szcz^ie od kilku dni jest w magazynach miejsce, więc jeśli pan chce przyjąć .. .
— Z wdzięcznością, r podzIęKowanićm, bo istotnie Jesteśmy trochę w kłopotach, nie potrafię njgdy się odwdzięczyć panu dyrektorowi. Wolno wiedzieć jaMe to miejsce?
— Stróża magazynowego! Dwadzieścia rubli pensji, zajęcie w godzinach fabrycznych.