Warszawskie
n Podhalu .. ! t./ .... •ielgrzymstwa
ii Polski ....
opiec
^atm^e Barbara Głogowska
1 i Sierotce Marysi.
e...................
:awie ...
alna " :ZNIKI
kiego..... '
ic. i.franc.-polsk! „DUr skiego
Angielskiego.
iwy Elektrotechniki
lanych. , ,
ości Tccliniczn-ch.
owe i Artystyczne, i Trasowanie .
i Centralne Ogrzewanie
letali ,........
>rk/2t./'
Dróg .......
szfatowy ........
le ........
i Samochodu nochodu Drobiu Roli i Roślin
wa Roślin Gospodarskich!
omowych.
Handlowy. 1
omowych /2 t. ' ........ i
Ir. weter./ ...... 5
należy na adres:
_ 700 QUEEN ST. W.
Ontario.
redł Jontek górami moun-cv do domu z miasteczka. Zawołał cłiodzić wąskimi ścież l przez góry, niż wygodną « Przeszedł las górski, mi-smegiem pokryte łąki, gdzie mówce isheep) się pasą 1 nałożył drogi, żeby wdrapać na wierzchołek (peek) mijana drodze gory. Aleteż, kie-malazł sie na szczycie, az huk ^zadowolenia. Uhuuuuu.. . . jwiedziało mu echo szeroko.
Jantek przyłożył dłonie.do i zaśpiewał z całej piersi: -Ej góry są, góry są. Popod góry bucki są, Ej wesoło, wesoło. Bo góry są wokoło. Kaj jest telo wesela Jako w górach dosiela? Bstto jedna z piosenek pol-górali śpiewana w gwarze iect),agdy przetłumaczymy la język literacki, to jest ten, :ego uczymy się w szkołach, lenka brzmi tak: -Ej góry są, góry są, górami buczki .(beechwood) .są,
yesoło, wesoło,
góry sa. wokoło.
de jest "tyle wesela,, radości,
w górach?
anim Jontek zeszedł skalistą żką w kierunku wioski, jesz-raz rozejrzał się wokoło. Bo piękny widok miał chłopiec Bd oczami. Dookoła ciągnęły polskie góry, Tatry, najwięk-z całego łańcucha gór Kar-Wyższe szczyty sięgały lur i pokryte były śniegiem
;i!0;;!i0i;!io:iiiO;:iis::!:0..-B..'n-B^
lece. elektryczne, LoW Izaju. — ZaMada wszelldes domach, warsztatach, sb elektrycznych.
•d, Oflt. — Tel. 2=5
LEKARZE
DR. [^.ZELCER
LEKARZ
Mówi po polsku. )yploinowany w Europie odziny przyjęć: od 2 - 4 ł' " oraz na zamówieńis
? COLLEGE ST. TELBA. 3580
miedzy Spadina i Rojben lORONTO ONTARIO
OPIERAJMY TYCH KUP-ÓWI PRZEMYSŁOWCÓW, TÓRZY OGŁASZAJĄ SIĘ V/ "ZWIĄZKOWCU^
RADIANA
r. 5 do 6 wieczorem iafam240
owe, życzenia, . komuDi^ RAM "POLONIA" ■oronto- TelEM.^
PRZEWODNIK
POŁSiiCH icrrpcow i pkzfmysl.
w TORONTO, ONTARIO.
FH.IKS BOMBEEH
ATEINHA ASFTURACYINA ^8 Dnnddi W., Bm. la. 64M
BISON STUDIO
i< TONGE STHEET TEL. EM. 3-9565
_ S, CZECHOWSKT
JŁEP TOWARÓW ' <rt»« 8ł w.i
- POLSKI LEKARZ
yszectmych w Po^sm jhorób płucnych w Tor?n» rciu praktyki lekarskie] fonicznym zamowieruem ^ >NROAD, TORONTO i." Ossington)
SPOŻYWCZYCH t«l. wa. 6422
H. Wv HARAJEWICŻ
WSZELKIE ASEKURACJE
W., Boom 207. wa. 2661
Blchmond
F. lUDyćn
lAKóB KĄDZIOŁKA
,^nNTR>.rrOR BUDOWLANY
EM. 3-1835.
' Stachoń At8.
Ł KOSTROWSKI
GE. 5053
I.KRUŻEL
«3 D^W,^ w\,^SNIER2
ŁT. 1493
LACHOWSKA
W^.A, RO\/ERY, PRALKI (JuMn St. Wm,
410 Oollegs
ijemy do wszystkich 61 głowy. MówłinyPO^
WAŻNA DLA —7-^ lub majomych w BiJ^ miast Jakich lekarstw? Wasze zamówienie URATOWAĆ NIEJKD""
ME. 1539
,o^?S ŁUKOWSKI
' W0CZ9 Tu :,°^»«'n°»yczn8
09rż»-ŁO. 4837
^MAfiKOWSKI
^ GALANTORn MES^ ^^Jjt. W. TU. EM.
JÓ2ŁT
3-2709
."ynę. PAS i t. P;^ aauj.^ :i łSz żadnych dodatko''! \ wolne od opłaty.
lekarsiw i recept P^*: M5ie do nas w ^astjj^ niast udzielimy wo na artretyzm ^on--
Sami
MR M7»
^8 nf°'^^ PIEKARNIA
4921
SUCiERNU ~ KE. 1882
LOmbard 2J
TORONTO,'^'^ iFSBystkieh krajów.
łipp JJN STOKŁOSA
przez caly rok. Niżej zieleniały asy iglaste, a jeszcze niżej w do Unie leżała wioska góralska, któ-
rej domki wyglądały z tej wyso-kośa jak pudełeczka od zapałek. W słońcu śnieg mienił się jak Tozsypane diamenty, a zbocza zasłomęte od słońca przeciągnie-te były lekką niebieską mgiełka. Piękny ten widok ucieszyłby ser ce każdemu, nic też dziwnego ze Jontek taki był wesół i szczęśliwy. Powiększył jeszcze tę radość fakt, że wczorajszego wieczora odwiedziła chatę Jontko- .
wycli rodziców Hanusia Stochów ^^^^^^^^ ^ państwo młodzi, dru-
^byb,ze jej jedynak tak wspaniale wygląda. Saniami 2 oj cemi matką pojechał Jontek do kościoła gdzie niedhigo też i ca łe wesele nadjechało.
^ A potem z kościoła dhigim sznurem ruszyły sanie jedne za drugimi do chaty Stochów, gdzie weselne przyjęcie miało sięod-bywac. Wysiedli wszyscy i chcą wejsc, a tu wrota zamknięte, a" u wrót stoi dziadr^ (przebrany brat panny młodej) do środka me puszcza. Pyta dziad:
— Kto staje u wrót zagrody?
— Panna młoda i pan młody— „ odpowiadają goście.
— Lecz widać tu ludzi wiele ...
— Bo z całym przyszli weselem.
— A może dom pomylili?
— Tu są, gdzie ich zaprosili.
— Za ciasne izby ze sienią .. .
— To,się ściany rozprzestrzenia.
To tylko jeden ze zwyczajów weselnych, bo zaraz potem, gdy zbliżyła się muzyka, otworzyły
na ze swoim narzeczonym, prosząc rodziców na wesele, a jego Jontka, na swego drużbę. Przez chwilę myślał Jontek, że Hanusia -żartuje, bo choć sam już pasał owce latem na halach, miał prze cie dopiero czternaście lat. Ale Hanusia mówiła poważnie, a kiedy i rodzice pozwolili, ucieszył się Jontek i zaczął do wesela szykować.
Kiedy więc nadszedł dzień wesela, Jontek wystroił się z same. go rana, aż się matce oczy do nie go zaśmiały. Koszulę cienką w gwiazdki na przedzie haftowana, włożył, spodnie białe, obcisłe, pięknie wyszywane kolorową wełną, czerwony serdaczek i białą zarzutkę zarzuciwszy na ramJo na, czerwoną wstążką przez pierś ją przewiązał. Kierpce skórzane góralskie pantofle i kapelu sik z muszelkami i piórkiem, dopełniały stroju.
~ Coby się zaś ksiądz nie zmy lił i nie wziął ciebie za pana mło dego —zaśmiała się matka, ale
SALE DO WYNAJĘCIA 62 Claremont St Toronto.
SALA do wynajęcia na różne obchody, uroczystości, wesela, koncerty i t.p. w każdym dniu w tygodniu z wyjątkiem soboty.— Ceny przystępne. Zgłaszając się każdego dnia i wieczorem telefonu j cie: PL. 5543 — telefon biu. ra — oraz TR. 0641.
chny i drużbowie, a za nimi goś cie weszli do chaty,, gd^ip ich pouitali rodsico panny ododoj.
W drugiej izbie ustawili się muzykanci i strojąc skrzypce i basy czekali, kto też rozpocznie tańce.
Jontek czuł, że musi coś poka zać co by go, choć najmłodszego, w rzędzie drużbów postawiło. Zrzucił więc zarzutkę, skłonił się przed druchną kapeluszem i rzuciwszy muzykantom pieniądz, za śpiewał wgłos:
— Powiadają, że ja mały, , A ja drużba okazały ...
Zaraz muzykanci podchwycili melodię. Jontek zaś ku druchnie zwrócony począł w rytm stopami "cyfrować",, jak mówią górale, drobniutko. Znagła przytupnął, obrócił się parę razy jak wicher dokoła z druchną i znowu przeszedł w taniec z głową odrzuconą, wyprostowany i tylko od czasu do czasu nie pochylając się uderzał dłonią w piętę ja): tancerz zawołany. ■
Przyglądano mu się z ciekawością, szeptano:
Patrzcie, to, jontek Chowańców, jak tańczy ....
Tymczasem Jontek. zakończył taniec, w. powietrzu się okręcił, mocno przytupnął i skłonił sie druchnie. Słyszał pochwały i u-, czuł się ogromnie dumny. Był pewien, że go ten taniec w rzędzie najpopula:rniejszych drużbów postaiwi.
Co jest częściej przyczyną cho roby u niemowląt: przegrzanie, czy przeziębienie? Stanowczo więcej niemowląt choruje i uriiie ra z przegrzaniimiż z przeziębię nia. .
Często matka w niewłaściwie pojętej obawie przed zaziębieniem izoluje całkowicie niemów lę od powietrza. Powoduje to zjawisko formalnego duszenia się niemowlęcia. Matki często nie ro zumieją, że najwłaściwszą i najskuteczniejszą zarazem ocłironą przed zaziębnieniem jest wystrze ganię się przegrzania. Dziecko powinno być od najmłodszych dni hartowane. Oczywiście w .soo sób rozumny. Nie można wystawić dziecka na cłiłód bezpośrcd-
przy silnym charakterze nie stał się bodźcem do kariery lotniczej? Czy kariera ta nie jest skutkiem rezygnacji z innych ambicji i ma rżeń? Na taką możliwość wskazuje epizod z okresu, gdy major Sabma przebywała jeszcze w "A-merican College" w Stambule. Była tam pewna koleżanka wybitnie piękna, o migdałowych o-czach i długich rzęsach. Otóż te właśnie rzęsy śpiącej rywalki pewnej nocy obcięła Sabina nożycz kami Potem została lotniczką.
Oiast^ la Spięta
Ciasto drożdżowe: 2 uncje drożdży, 20 łyżek mąki, 7 łyżek cu-.' kru, tarta bułka, mleko, y\ pacz-nio, ale stanowpzo należy umkąc ^^ smalcu, rodzynki, 3 łyżki jaj
pocenia się dziecka. Pocenie lę zasadniczo, poza objawami clio-robowj'mi, jest dowodem prza-grzania.
Pozatym, jako skutek przegrza nia występują różne schorzenia skóry, kłopotliwe potówki, które bardzo łatwo mog^ prowadzić do powstawania czyraków, nazywanych przez matki popuiarniG wrzodami.
Jakie są konieczne ostrożności przy pielęgnacji niemowląt?
Przedewszystkim należy zazna czyć, że zasadniczo otoczenie noworodka, do pierwszego miesiąca życia i później niemowlęcia powinno być idealnie czyste, chciałoby się powiedzieć "sterylne" t.zn. zupełnie wolne ód bak teryj.
Noworodek bowiem jest nadzwyczaj podatny na wszelkiego rodzaju zakażenia. Należy nie do puszczać do żadnych kontaktów osób postronnych, używać bieliz ; ny dobrze wypranej i wyprasowanej gorącym żelazkiem, a przede wszystkim, przed każdą czynnością przy noworodku myć ręce.
Na przykład, wskutek nieu-mycia rąk, można spowodować zakażenie, 'zwane pęcherzycą.
PoIsM Sklep z ieblami. — ^eble do każdego pokaju. Radia i rożoe przyrządy elektryczne.
I Wykonujemy na zamówienia najnowszego stylu
, che'sterfields". Studio Couches, Materace i Kołdry. Robota solidna i gwarantowana. ~ PIOTR CZŁCH, wlaścicifl.
361 Oakwood Av. obok Rogers. OR. 1143, Torontt^
Latająca Imazonka
36-letnia Sabina Góekcze, a-doptowana córką twórcy nowoczesnej Turcji Ataturka udaje się na Koreę jako major-pilot. Już w roku 1935 brała udział w tłumieniu powstania Kurdów ostrze liwując ich z powietrza. Obecnie pragnie ostrzeliwać rakietami czerwonych Chińczyków.
Major Sabina jest krępa, silnie zbudowana, nosi krótkie włosy i
I męski mundur. Twarz jest pełna energii, ale pozbawiona kobiece-
i go uroku. Czy ten brak
w proszku lub 3 świeże żt^tka, 3/4 paczki margaryny, skórka pomarańczowa, cytrynowa, musz katułówa gałka, wanilia, daktyle. ^
Drożdże zalać ciei^ym mlekiem z odrobiną cukru. Postawić w ciepłym miejscu na 10 minut. Gdy drożdże wyrosną, wlać je do 10 łyżek mąki, dodając go rącego mleka i rozrabiając na gładką masę. Do powstałej masy dodać trzy łyżki jaj w proszku, utarte z cukrem do bi^ości, dodać do ucierania wody, resztę mą ki i gorącego mleka tak, aby cia sto nie było za gęste. Następnie dodać rozpuszczony tłuszcz, zapachy i bakalie. Miesić aż ciasto odchodzi od rąk i jest pulclmę. Wówczas przykryć ścierką i postawić w ciepłym miejscu aby wyrosło. Po wyrośnięciu ciasto układać do form wysmarowanych margaryną i posypanych tartą bułką (zapełnić ciastem pól formy). Pozostawić aż powtórnie ciasto wyrośnie. Wstawić do gorącego pieca. Po 20 minutach o-gień zmniejszyć. Piec 45 minut do 1 godziny.
UWAGA: Margarynę wraz ze smalcem rozpuścić w garnku wstawionym do gorącej wody, podgrzewanej na ogniu. Wówczas nie traci wartości. Z powyż szego ciasta, można robić strucle.
naczynie blawan? z piastdem, do którego wsta^ć padeteozka csgr puszki od konserw z siarką. Liczyć ok<rto 50 gr. siarki na 40 m. sześć, kubatury płwnicjr. Siarkę zapalić i szczelnie zaniknąć piwnicę. Wydnelający się dym zabije bakterie i zarodki pleśni Za bieg ten stosować przez 16 godzin. W razie potrzeby dezjnifek cję powtórzyć, aż znikną ślady pleśni
W celu uchronienia się od ple śni na przysdość, należy piwnicę dobrze wietr^ć, omalować ściany wapnem, zewnątrz powie rzchnię beaek smarować stężonym roztworem boraksu, a derw niane pułki impregnować siarczą nem żelaza.
Wymfiaseu -~ to t^by sa dn-żo, ale pomy^ amerykańskie sa móloty traiiusportowe w nidlale-kiej przyszłości nie będą tra^ czasu na zrzacanie idolengr na spadochronach. Ztdnierzy umie§ ci się w wielkim ~- 2^ razy 240 cm., 175 cm wysokości — pudle metalowym. Pu(Bo umMnJe się pod samolotem i w odpowiednim miejscu przez proste przesunięcie dźwigni zizud ten zbiornik na spadochronie.
Ponieważ Amerykanie są narodem praktycznym, więc ustali li, że pudło po wylądoiA^u może się przydać -r- na zakwaterowanie wojska.
mn7
JAK USUNĄĆ PLESN Z PIWNICY
Przede wszystkim należy iisu-nąć z piwnicy wszelkie przedmie ty i naczynia na zewnątrz, oczyś cić podłogę, sufit i ściany piwni cy twardą szczotką lub gęstą mio tła i piwnicę wywietrzyć. Później szczelnie zamknąć otwory, pozalepiać szpary, uszczelnić drzwi i piwnicę wysiarkować. Wysiarko-wać w ten sposób: ustawić w pi-uroku wnicy na podłodze stare, zbędne
Pokryty suchemi szpilkami grunt leśny przecinają ciomne szlaczki, pełne mrówek, śpieseą. cych ze zdobyczą do swego mro wiska. Wyschnięte patyczki, igły, półmartwe owady i robaki— wszystko to przedstawia nieocenioną wartość dla ich małej społeczności.
Obserwując mrówkę, niosącą do nrurowiska trzy razy większy od siebie patyczek, widzimy? że napotkała na utrudniające jej tranisport wzniesienia gruntu. Z wprawą doświadczonego drwala, przywykłego do przetaczania pni po nierównym terenie lasu, mrówka zwolna opisała ciałem półkole i tyłem pociągnęła pod górę swój ciężar.
Inna natomiast pobiegła szybko po pomoc... Korzystając z jej nieobecności, spróbujemy oszukać ją i zamienić patyczek na dwa razy ciężs^. Zw(^ane przez nią nwówki nie dadzą się ośzju-kać I nie stracą czasu, by nąpróż no szamotać się ze zbyt wielkim ciężarem. Pobiegną po raz drugi i prz3rprowadzą akurat potrzebną ilość pomocników.
WYSOKA INTELIGENCJA MRÓWEK
Wszystkie te czynności znamionują-— jeśli wziąć pod uwagę stopień rozwoju owadów w świecie zwierzęcym — dość wysoką inteligencję. Inteligencją odznacza się 5000 gatunków mrówek zamieszkujących ziemię od równika do kół podbieguno^ wych.
Wspólną im cechą jest bardzo rozwinięty, podporządkowujący wszystko ogólnełT^ doboru mró wiska instynkt społeczny. Gieka wem również zjawiskiem jest zróżnicowanie budowy ich'ciała w zależności od spełnianych funkcyj. Silnie zbudowane o du zej głowie i szczękach, pozbawlo ne skrzydeł robotnice żyją kilka lat i są mało podobne do wys.
mukłego uskrzydlonego samca. Duża samica-królowa traci skrzy dla po odbyc9u godów i zamienia się w Istną maszynę do składania jajeczek, któremi opiekują się' robotnice i niewolnicy, zdobyci w ciągłych wojnacłi mrówek między sobą.
Mrówki żyją w mrowiskach-zbudowanych bądź nad ziemią w gałęziach roślin, bądź w ziemi, bądź w ścianach zn^szalych do mów. Różnią się przytem utmr-wienierń wzrostem i obyczajami.
Lubt)ock, wielki znawca obyczajów mrówek, dzieli je na kate gorje- odpowiadające trzem wiel \xa. okresom kulturalnym ludzkości: mrówki myśliwskie, pasterskie i rolnicze,
Perwsze nie mają mrowisk, pę dzą życie w ciągłych pochodach, żyją z regidiy z rabunku, kradzie ży i porywania pokarmu innym mrówkom.
Mrówki pasterskie- osiadłe, zwykle hodują w mrowiskach małe ślepe ifuczki i mszyce, żywiąc się ich sokiem. Mała mrów ka łąkowa — Formica ex8ecta dogląda swych mszyc tak Jak człowiek osiadły krów.
Jeszcze wyżej stoją gatunki mrówek rolniczych — rip, Pogo-nomyrmex barliatus, które nie zapadają w sen zimowy i przygotowują sobie zapasy, oczyszczając teren wkpłó mróv:ska o promieniu pięciu metrów ł pozostawiając do rozkrzewienia Je dynie roślhię zw. mrówczym ry-' żem. Zebrane przez mrówki ziarna przechowywane są w komorach i służą ża pokarm w zimie.
Rohiłk z wielu względów nie darzy mrówek sympatią. Wyrzą dzają mu one szkody w sadach i ogrodach, niszcząc zapasy w śpiciu-zu i spiżarni, Ale pamiętać trzeba- że mrówki należą do szeregu owadów grzebiących — robaki, dżdżownice, kroclonogli gryzonie, które sp«|xlchniają ziemię i tworzą urodzajną glebę.
WŁADYSŁAW ST. REYMONT.
. Nie cieszył się tą śmiercią, chociaż tyle razy mu je] życzył cała sia fantyS^nienawiścią? nie radował się tym, ze nareszcjo bUTe sam WŁodzi panował niepodzielnie, bo Buchcie umarł, ale będzie sam w Łouz^ y ^al. współczucie prawie,
— Pan nic rozumie? — To jest proste, to jest takie proste jdkby zwyczajny rabuśnik wziął pana za kołnierz i powiedział: uawaj pieiuąaze, bo mme się robienie chce i nie mam. To jest or-u^iiaiiiy geszeiil Jak się pan ma, panie Kohn — zawołał dO Leona x\oniia, wyciągając do niego z powozu rękę.
Kolin ouuai uścisk i przeszedł dalej z całą grupą młodzieży.
— i-^ame Halpern, słuchaj pan, co powiem, isucnoic zrooii pierwszą piajię i U mu się nie udała!. . . ale on się jeszcze wprawi: na, na, ha:— śmiał się z własnego dowcipu.
— ł^ame Kohn, śmierć, to nie jest wesoła operacja! — odpo-wieaziai meiancnoUjme Halpern, bo nie był dzisiaj dobrze uspo aouioiiy, szeai ze wszystkimi i milczał uparcie wzdychając i tak się puciiyzai, ze pizydepiywał sobie przód surduta, drżał z wielkiego, zueiiti wowanid i guDii częsio swoj parasol nieodstępny, podnoaii ^0 liictcniiiainie, oDcierał poły i w zamyśleniu przygiąoai się iwa izum mmouerow zebranych na pogrzebie. Dopiero, Kiedy orszaK iuzitwai się w AowymKynku i skręcał w KonsiantynowsKą, szep-nai uo Myszkowskiego idącego obok;
— bucnoić nie żyje! Pan wie? Miał fabryld, miał miliony, by i całym hrabią i nie żyje! Ale ja nie mam nic jeszcze na juiro mam iAOiesLowane weksle, ale ja żyję! Pan Bóg jest dobry. Pan Bog jest uardzp dobry!
wieiKa, bezgraniczna wdzięczność Zadrgała mu w głosie i iinutna uaiy.cńczas twarz rozjaśniła głębokim rozradowaniem, ca-la jozKObzą świadomą istnienia własnego.
j * _ (j jednego błazna mniej i o jednego za dużo! — odpowie-1 aział .\i>szKowsKi pozostając w tyle, aby się złączyć z KozłowsKim, ALUiy, JUK zwykle w cylindrze na czubku głowy, z gałką iasici przy ; uovacn, w majtkach, zawiniętych po kostki maszerował Wzoluz woi i lio ciągnących się powozów i robił staranny przegląd wszystkicu Kobict.
zosTały jego fabryki, a przy tym jakiś żal, współczucie prawie, po-Sne z deUkatnyiki włóknami obaw, wiło mu się w duszy. ^.
Poczuł t^^^^^ pustkę dookoła, bo razem z Bucholcem
umarł? rwŁelkie-dawne zawiści, budowane tak długo i pod sycane ciągłą walką konkurencyjną.
• «Hb siebie i nie rcu^ia-l
^S^^ P~ *
""'i S5eŁ ty Wiesz. 00 Si, dziej. z W ^ _ Co mnie to obchodzi, mów K.pman o tym clo St.msla« a
— Ale warto przeczytać urzędową gazetę - nalegam _ Ja jestem trochę niezdrowy dzisiaj, troohe smutny, a
" ^ "o^StTmutny! Bucholc hy, starszy od ciebie, to i
'^ĆSJt^t^^^o p^yk^dtW,* - szop.........
nał niechętnie i utonął oczami w ruchomej masie głow zalewają-1 _ ^yj^^^ Myszkowski, że ta ruda Mandeisohnówna ma szynt,; cych całą uUcę. [ma jakiegoLdiabła w ślepiach.
— Stanisław, gdzie jest Róża? ,.„_„,.„ i
— Jedzie z Gruenspanami zaraz za naszą karetą. Szar^chylił się oknem, aby zobaczyć córkę, uśmiechnął s.^
do mefi cS'śpiesznie, Zapadając w długie milczenie, którego
MSrrJir&i^tarytn Gruenspan^ w o-twartyrTlandzie, zaprzężonym w dwa kare wspaniałe^kome.
— Co mme to obchodzi, chodź, pójdziemy na piwo, bo mi już r w gardle zaschło od tej parady ihilionerskiej. ■ I — l^ojdę na cmentarz, bó widzisz, zobaczyłem tu w jednej ka-i recie corćacanego. Spojrzałem raz —ona patrzy, spojrzałem dru-igi — patrzy. ' ^
j — .NO 1 .spojrzałeś trzeci raz, a ona także patrzy, i — Ba, ale^ak patrzała, ma oczy tak smolne, żem się do nich ■' pj-zylepił.
- — Bądź zdrów i nich cię od nich nie odlepią kijem czasanai, 1 bo widzisz tułaj w Łodzi nie znają się na oczkowaniu.
Panny robiły po cichu uwagi nad thimem. mawiał o rynkTbaWełnianym z Wysockim, który odpow-iadał mo-
Ts^alm^bo był zajęty bardziej patr^^^^^ . brze dzisiaj wyglądająca i rozpromiemoną. , Opuścił go i znowu przysunął się do znajomych, upatrując
— To jest za wiele na raz jeden: cło wyższe, tar>'fy wyższe oci: ^j^j^^j-j.,^ wzrokiem, kto by tu chciał iść z nun na piwo. surowej bawełny i taryfy jeszcze wyższe od surowego towaru, wy^; _ słyszałeś o bawełnie, panie Kohn? wożonego do cesarstwa. Ja panu mówię, że to jest razem taki o. ; _ potrzebuję trochę zarobić, panie Horn. ra nas wszystkich, że może się po nim pół ^^^J:'' Tfy, żebym ja w złą godzinę nie wymówił - splunął ze złością.
— Podobno bawełna poszła w górę? ^ ^ow. _ Co to poszła! ona skacze jak lokomotywa, ona idz jaK^ba-
łon, bo jej to mc nie szkodzi, ale Łódź może ^o^^J^'^'^'^. \ Nie rozumiem przyczyny tego wszystkiego - mowił W}
! socki, starając się jednocześnie słyszeć rozmowę panien.
— Gzy to prawda, że Bucholc zostawił wielkie zapisy na cele
publiczne?
— Śmiej się pan z tego, Bucholc nie był głupi.
— Welt, jak się masz? — wołał Kurowski spostrzegłszy Moryca.
— Tak się mam, jak dzisiaj bawełna.
— To znaczy, że dobrze!
— Brylantowo — akcentował dobltrae Moryc Welt, witając się ze znajomymi.
— Kiedyś przyjechał?
— Wczoraj w nocy.
— Czytałeś ogłoszenie o taryfach?
— Od trzech tygodni umiem je na pamięć, od trzech tygodni
— Nie blaguj, bo przed dwoma dniami dopiero ogłoszono
— Zostaję przy swoim. ,
— Cicho! — zawołał ktoś z boku, bo Moryc poidnosił głos zbył mocno.
Umilkli na chwilę, śpiew księży wzniósł się, jakby zapytaniem na które odpowiedział chór śpiewaków i orkiestry, których potężne głosy, ściśnięte wysokimi murami, huczały głęboko.
— Jak to Wiedziałeś i nie skorzystałeś?
— Nie skorzystałem? Za kogóż mnie masz? Spytaj się, ile ma my z Borowieckim bawełny w siadach, ile już na stacji> a ile jeszcze przyjdzie z Hamburga w tych dniach, to ci odpowiem gruba sumą pudów.
— Jesteś za sprytny> Moryc, możesz aię nie dochować,
— Dochowam się, bo potrzebuję zarobić na taki pogrzeb, jak Bucholc.
— Ależ gdzież się podział Borowiecki?
— Nie wiem, był przy nas, jak wchodziliśmy w Rynek. Moryc Welt obejrzał się dokoła, ale nie spostrzec nigdzie, bo
Borowiecki pozostał przy karecie Lucy, zatrzymanej wraz z innymi na Rynku, bo w w.ąskiej uliczce tłum się nie mógł pomieścić od razu.
— Karl, nachyl się lepiej, bliżej!—szeptała Lucy.
— Tak dobrze? — pytał również szeptem Karol wsadzając pół głowy w okno karety.
• — A czy tak dobrze? — szeptała, całując go silnie w ucho.
— Bardzo! .... _
Cofnął głowę i stał oparty ramieniem o drzwiczki karety.
— Czemu oni nie ruszają? — jęczała z głębi karety ciotka, towarzyszka Lucy,
— Muszę już panią pożegnać.
— Jeszcze chwilę, proszę o rękę.
Rzucił oczami na sznur powozów stojących w jednej linii i po dał ją nieznacznie zasłaniając sobą ten ruch.
Podniosła ją szybko do ust, ucałowała mocno i pogłaskała sobie brodę i szyję jego palcamL
— Wariatka — szepnął odsuwając się od okna na dozwoloną względami towarzyskimi odległość.
— Kocham cię, Karl! Przyjdź dzisiaj koniecznie, chcę ci coś powiedzieć bardzo ważnego! — szeptała cicho i purpurowe usta jej płonęły i wysuwały się do pocajfunków, a oczy ł^szczały promiennie.
-r-Do widzenia paniom!-—wyrzekł ^ośno.
— Mąż mój przyjeżdża jutro, może pan o nas nie zapomni!
Przyjdź!
— Przyjdę! — rzucił szeptem, kłaniając alc z powagą.