isywądyp] Tybetu, po^^ , ażćby
!d_ 2alewenł u
rłącsg^y dc ł, stając sięT?tS^ •alną częśdą tego repalem. Indie
traktatów w dcmń a ponadto ro śk. na iząd, w Tatyzowanih ju wewni odowy Kongres" udńość Nepalu ^ hinduskiego, a poiL ony Nepalczyińg • drugiej stronie
tajączdemoba^ . Nepalczycy wln^ i Narodowy Kongiaj ustroju wewnęinn^l Wreszcie znaczna Ejj zy nepalskich kich i hinduskie!^ li i po powrocie nież walkę z lami rodziny Rasa. ^i' od naciskiem Indii, ^ alu, Maharadża Srt mshere Jung Bahajal isił przed dworna]^ ę przewidującą ute amentu o charaktosC v DL Konstytucja na papierze i ly nie zebrał
) WIAOOMOśa M GRONOM MŁ01
Pi iii lii
:r ło najlepszy podarek dla twoich dzisci Jako nag-nyślne wyniki w szkołach. Jeśli maa stary rowor go na poczet ceny. Używano rowery od $18.00
DOGODNE SPŁATY.
nasz bogaty wybór towarów sportowych rę-9 "Baseball — piłki nożne — przybory rybacki jinki, haczyki zwijacze (Reels).
JSTARSZA POLSKA FIRMA W TORONTO
arząd Centralny Oi|: ży Pol.-Kan. w pierwszą nli
1-go lipca 1951 r. lik Zjazdowy Młododj i. Prosimy tą niedilĄ /ować. Dalsze ogłosa^ podawane.
-5 ^
mam m
C2mmm m%i tznmM
RADIO LTD.
lOiiONTa CAMAOA
Tel, m. 4-3583
żądanie wysyłamy katalogi bezpłatnie.
TYCH KUP mSZAIĄ SIĘ| ĄZKOWCU"
WODNIK .
PCOW 1 PRZFMYSt ONTRBVO.
BOMBIER
ASFSUHACYINA
Btii. LA. 6431
ałów — żywnoki 1 nc , 1951 rokuznemitr id ceny są niiael ^ »na cena wę^!. nu je zamówienia
SrJDIO
TBŁ. EM. »-99dS
to, Ont. — Tol.PL
JChOWSKl
ROW SPOŻYWCZYCH WA. e422
RRAIEWICZ
ASEKURACJE Boom 207. WA. 2681
IŻYWANYCH MEBU )MU I BIUR KIEGO RODZAJU
IDYCKI
IWERY, PRALKI W. TEL. EM, 4-3583
Zapłacona na czas prenumerata zapewni cl otrzymywani© punktualne pisma. Przypominamy, łe preunmerata "Związkowca" kosztuje _obecnie $3.00 roczhio.
© Naprawa kominów © © Najniższe ceny © © Wykańczanie domów O S. M A T Y S 42 Galley Ave. Tel. KE. 9848
UWAGA!
UWAGA!
KĄDZIOŁKA
3R BUDOWLANY AYE. TEL. EM. 3-1835
ITROWSKI
JUBILERSKI
T. E. TEŁ. GE. 50M_
UŻEL
1 KUŚNIERZ W.TEl. LY, 6493
ACHOWSKA
4 WERY PRALKI X w. TEL. ME, 1539
lUKowsn
( iB BUrOWLANTf automatyczne rił podłogi.
ŁO. 48S7
MOWSKI
^u™" MESnEI
rowadzona pnei EKSANDRAKWir na usługi klienłelit gazoliną BA93iB
ly 11 p. znajdaeM nowoczesne u«5*^>; Ine
ii
w. TEL EH. S4709
moszyński
PODŁOGOWY Toront* UL SSTS
.WA
1 NABIAŁY
tia M78
BBEADCO.
nE£ARNIA
' Ave. LA. 4921
oszkowse
L,l BUCZEWłlA
'■ m. 02s»
kwiatów wi )DYKLIENTOj
legę - . Teł. Teł. PL.
1 Palmerston ;u waszemu f miast załatwtaO' ŻSZYCH CENAO* telefonujcie: rtmy po polsW
SŁUGOCSl
ICRAWIEC
KŁ 1982
jonosA
ŁO. 2141
Z ZIEMIAMI ODZYSKANYMI i ZAGRABIONYMI.
Cena $1.50 do nabycia w "Związkowcin" 700 Queen St, W — Toronto
W mieszkanhi jednej jest czy-sto, porządnie, a gospodyni ma na wszystko czas. Zawsze starań nie ubrana, wzbudza jak najlepsze wrażraiie.
W drii^s mieszkaniu panuje wieczny nieporządek. Gospodyni wprawdzie jest zajęta od rana do wieczora, ale jakoś nie widać skutków tej pracy. Przydeptane pantofle spadają jej z nóg, szlaf rok stracił kolor od brudu. Pierwsza, po skończonej pracy znajduje czas na wizytę, c^jlanie ksią żek. Druga do nocy zdążyó nie może ż robotą. Dlaczego?
Warunkiem podstawowym zor ganizowanego życiia jest ład w mieszkaniu. Jeśli w domu będzie panował wieczny bałagan, a pani .domu będzie zajęta wiec^ym szukaniem potrzebnych jej przed miotów — nie będzie mowy o jakichkolwiek pozorach zorganizo wanego żyda.
Pamiętajmy, że wyznaczenie każdej rzeczy w naszym domti stałego miejsca i przestrzeganie tego porządku, ułatwia znakomicie życie i skraca codzienne zaję cia pnynajmniej o połowę.
Każda pani domu powinna u-łożyć sobie plan zajęć i tych codziennych, które powtarzają się 365 dni w roku i sporadycznych, dokonywanych tylko od czasu do czasu. Dó zajęć codziennych należy: sprzątanie, zakupy, cerowa nie, przygotowywanie pos^ków, a do sporadycznych — pranie, prasowanie, pieczenie, porządki gruntowne, s^de.
Nie odkładać na później roboty, którą można wykonać odręcz nie i szybko.
Na przyHad nie odHadać na później zmywania naczyń po śnia daniu. Naczynia brudne, stojące do obiadu, zajmują miejsce w ku chni, utrudniają pracę przy obie dzie i w rezultade wymagają wie cej czasu przy mydu, gdy są zaschnięte.
Prace sporadyczne, jak pranie czy prasowanie, trzeba planować kilka dni naprzód i umieszczać je w najodpowiedniejszym na to czasie. W zajęciach stałych musi panować systematyczność i zazwyczaj ta sama kolejność.
Przez wprawę i zmechanizowanie można zużywać na codzien ne zajęcia domowe coraz mmej czasu. Systematyczność konieczna jest w dziedzinie konserwacji ubrania i bielizny. Cerowanie i
łatanie powinno się o^bywać^ po
każdym prania; cerowanie pończoch, dodownie — coddennie,
przy każdej najmniejszej dziurce. TaM cystern pracy daje w wyniku dużą oszczędność 8& i czasu.
Każdą pracę nale^ rtopa-trzyć pod kątem cdowośd. Czy rzeczywiśde potrzebne jest to, co robię i dlaczego? ^
Bardzo wiele rzeczy robią gospodynie zupdnie niepotrzebnie. Jeżeli jutro jest w projekde naprawa pieca, zupinie l)ezuży-teczne jest dsisiaj myde podłogi-
Wszystkie te wskazówki mają swój sens dopiero wtedy, kiedy się do nich doda punktualność. Jedno opóźnienie, pociąga za sobą szereg innych.
Cały dzień może być zepsuty przez nadmierne zagadanie się w godzinach rannych z sąsiadką z naprzedwka.
Każda praca o tyle lepiej jest wykonywana, o ile więcej się ją lubi. Nawet tak mało ponętne zajęcie, jak zmywanie naczyii, można wykonywać, słuchając wtedy przez radio ładnej muzyki, lub ciekawej pogadanki.
W pracy domowej, jak w każdej innej, konieczna jest czynna postawa. Nie dla kogoś obcego, lecz dla siebie wykonujemy codziennie tę samą pracę.
Redaguje BarlMura Głogowska
Usuwanie zbytecznych włosów.
Latem należy szczególnie dbać o to, żeby nie było zbytecz nych włosów pod pachami, na rękach i nogach.
Na rynku jest wielki wybór depilatoirów, których można uży wać we wszystkich trzech wycad kach. Jeżeli chodzi o pachy, nuda
Polski SEslip Z Miami. — pokoju. Radia i różne przyrządy elektryczne.
Wykonujemy na zamówienia najnowszego stylu „chesterfields". Studio Gouches, Materace i Krfdry Robota solidna i gwarantowana. -- PIOTR CZŁCH, właściciel.
361 Oakwood Av. obok Rogers. OR. 1143, Torontci
żyletka jest przyjemniejsza, prostsza i tańsza. Jeden nożyk starczy prawie na całe lato. Po "operacji" należy tylko koniecznie przetrzeć środkiem"aezynfekują cym względnie wodą kolońską, po czym wetrzeć odrobinę kremu odżywczego. .
Jeżeli ilość włosów na przedrą mieniu i nogach jest niewielka, najprośdej przederać te rniejsca podczas mycia pumeksem "Ftuni ce stone". Na początku trzeba za bieg powtarzać przez kilka dni codziennie, potem wystarczy raz, najwyżej dwa razy, na tydzień, I w tym wypadku wskazane jest wtarcie odrobiny kreniu. Jeżeli tych włosów jest bardzo wiele, lepiej jest stosować depilatoir woskowy. Jest ich dużo w sprzedaży. Ważne jest, żeby się dokładnie dostosować do podanego sposobu użycia. Przy szybkini i zręcznym zdejmowaniu wosku, nie odczuwa się żadnego bólu,
W dniu, w którym zaKonczyiy :>ię ieKcje w poisiuej sziŁOie uru-l^y /o-wiw., gwaiu i rucua u>io p«»uo. Uuy juom toi&ni iol ui^auewai ozieaonyou ^u^iami,
iuę sutrsi uziwiu. i^a uoie w Kucum unewcAyuKi i>/yjiuwaiy pr^,>jęae: cmeu x węnimą, uaav-iUi, uwoce, lemoniaua. \^mupc> lez cucieu pomagać, mowii^c, zc om uawec iepiej przyguiuji^. i^it uziwnego, ze uziewczyiuu loi-^mewiuy się o lu i, wypęaw> uuopcuvv z a.ucnai. Poi>£u więc cniopc> m wieiKą Stuę, gaae zui^oUiZOWau ^ę w pUAę i. la. cavvuc siycuiic uyio uu cąiy uuiu icu UMzyiu 1 lupuiame uu^. uzic wczyuiu lymczćuscm j/i*/,j'^v/towa-i> ua gon,e, w swieuicy, przyjęcie 1 WiUOiCc, ws^ysc^ litzeui, guy puuawui :>ię w pui^ę i rozuc «iuawy, zasieuu ao ńtoiow. iNaj-płeiw uyio acno, uw Wb^yacy jc-(iii, aie Wił*oice poiem lo^puCic-lu Sic oczeiuwaiic pi'i.ez ws^yt>k-iucu oingo z uagiouami. le ua-feioay /prizes/ me oyiy wieiiue, aie JŁazuy siarai się wygrać, iyi-ko me iiazay nuaf szcz^sue. inu-siępme wszyscy zeszu uo iOasy ^ZAUiuej, gazie miaia Dyc naj-Wiłzmejd^e częsc uroczy a tosa — lozuame swiaaeciw /reporis carus/ 1 nagrou za uoDrą naukę. iNiCKiorzy uocnę się mariwuj, c^y przejdą ao uasiypnej Kiasy, czy uoDre uosianą swiaueciwu... U, kiorzy me opuszczali leKcji, oaraoiaii oomowe zaaania i su rau się naprawaę poznać języ/t poisju, me mieli się czego uuu wiac. i^iKo Cl, co za auzu opuści ii lekcji, me uDaii wieie czy się nauczą — hęaą musieii jeszczt-raz cnodzić uo lej samej Klasy, iruano, już laiŁ jest, ze, azeuy coś umiec, trzeba się irocnę u-czyc, uocnę popracować.
To nie jesi laiwo, prawda. Pe-wme, ze przyjemmej jesi isc na łyżwy, czy ao kma, czy pograt w paritu w pilkę, niż cnoazic do sZKoly i jeszcze leiŁcje odrabiać, Ale po roJŁu, d co się bawili me
I . I........'........... I.............''iŃ............J III
przy powolnym i niezręcznym— ból może byc bardzo przyKry. ■* «■ « Odświożenio Woaiki.
Oto sposób odświeżenia i uszty wnienia woalkL Zrobić słaby roz twór gumy arabskiej, "gum ara bic" w ciepłej wodzie, zanurzyć w niej wóaikę i powiesić, nie wy żymając, kapiącą. Wyprasować dopóki jest wilgotna.
mają nic, a d, co do polskiej szkoły chodzili nauo^U się ory-toć już nieźle, pisać po polsku,
poznaU trochę historię Polski, do wiedzieli się o polskich pisarzach i poetach i opolskim kraju. Zna ją wiele piosenek, bo śpiewali, prowadzili specjalne zeszyty, u-mieją: lalka tańców polskich, wy stępowaU w koncertach.
Nic dziwnego, że Grupa l-sza Związku PolaKów w Kanadzie, chciała wszystkim dziedom w ;ym roku sprawić niespodziankę, za to, że taK pihoie i chętnie uczy ły się w szkole. Wszyscy dostau piękne pamiątki, Orzełki-znaczki do noszenia przy ubraniu, oiły o prawne w ramki do zawieszenia na ścianę, wielkie mapy Polski, na których dzied zaraz szuiudy miejsc gdzie się ich rodzice urodzili, a najstarsi dostali słowniki polsiiLo - angielskie "dictionary" Które im się nieraz przydadzą.
Wszyscy hyU więc zadowoleni, bo świadectwa były przeważnie
— Ja&to? See^M ^sm \7 Mo*
— Tok pTtKls^ taljr, Ql9 wjrch ttcsniik?.
2^iowu !K>p!amBeś atramen* Um^ińk/ móji sessyt — mówi naucźydel do ćUopca, obok któ rego słedd inny uczeń, mun^* nek /negroA
— To nie atnonent, to mój ko-lep płakał i łza na mój
>-Łzai taka czarna? — A pnseciel czarna. Przecież on jest czarny, bo jest mu-n^ynkiem — odpowiada dowdp-ny chłopiec.
Do widzenia, mtta sskolo, Rozjeżdżamy się na lato. Dziś żegnamy dę weMo, Lecz wrócimy chętnie za to. Powródmy po wakacjach Czy to na wsi. czy t^ w górach, Czy w zidonych l)orach, lasach, By się uczyć w twoich murach. Do widzenia! Do jesieni, żegnaj, rakolny gmachu miły! Powródmy opaleni, Pełni żyda, petoi siły!
dobre, pamiątki miłe. Pożegnali ślę serdecznie z panią nauczycielką i kolegami Ale o jednym dzied nie zapomniały. Co roku, od widu lat byt na zakończenie roku piknik. Więc i w tym roku piknik musi być. I będzie. Dwudziestego czwartego czerwca, kie dy wszyscy znowu się spotkają. * * *
A z Was, drogie dzieci, kto mo że powiedzieć, że jest dobrym dzieckiem polskim — kto chodził i uczył się pilnie w polskiej szko-lep
Ojdec pyta Adasia w połowie roku szkolnego;
— Którym uczniem jesteś w klasie?
—- Dwudziestym drugim — od powiada chłopiec.
— A ilu jest was w klasie? Dwudziestu dwóch — odpowiada chłopiec zawstydzony..
W końcu roku szkolnego, oj-dec znów zadaje to samo pytanie.
CMoptiylu Ej, ty 8zk(Ao, nudna szkc^o! Wcale w tobie nie wes(^o. Ty rozmyślasz o zabawce, A tu sledż kamieniem w ławce I patrz w książkę z drobnym
drukiem.
■ ma; .
Ale brzydko być nieukiem!
CItłopcsyk: Rozwiń^ się już drzewa, Lada wróbel sobie śpiewa. Lada motyl sobie led. Gdy mu kwiatek się zakwied, A ^ w szkole... w ztaaie, w lede!
■ ■ ■ etm: Ale ^pim źle na świedel
Chłopczyk; Ławka twarda, niegodziwa ... Czasem aż mnie coś podrywa, 2eby chodaż Mika chwilek Jak ptak bujać, jak motylek, żeby wybiec w łąkę... w pole... 08os:
Próżniak, kto się nudzi w szkole!
POLSKIE DZIECI W POLSKIMI DOAAU MOWIA ZAWSZE TYLKO PO POLSKU!
Załatwia wszelkiego rodzaju sprawy kanadyjatue ł starokra-jowe. Przygotowanie pełnomocnictw, podań, pomoc w sprawawi iraigracyjnycłi, w prowadzenini korespondencji, poszuiuwamu krewnycłi i załatwianiu q?raw majątliowych w luraju. Staiy przedstawiciel w Ottawie.
W każdej sprawie możecie eic zwrócić O pomoc i WBkazówki, pisząc «io nas. Otwarte wieczorami od 7 do 8-mej we wtoriu 1 czwartki, Codziea^ od 10 rano do 5 po poł. Soboty do 3 po poi. 762 Dundas Street West,— Toronto, Ontario— Tel. PŁi. 4087
JERZY ŻUŁAWSKI
11.
PisząCj oparłem się o piec. Skóra piecze mi się na plecach, a równocześnie czuję, jak krew we nmie do mrozu zastyga i krzepnie. Psy cisną się nam na kolana i wyją bez ustanku, a nas oWęd już napada. Patrzymy na siebie w milczeniu, z jakąś dziwną nienawiścią, jak gdyby które z nas było temu winne, że tU ^ońce przez trzysta pięćdziesiąt cztery i pół godziny nie świed i nie grzeje.
Chciałem się przemóc i zanotować kilka wrażeń z odbytej, po zachodzie słońca podróży, ale widzę, że nie jestem zdolny do skojarzenia najprostszych wyobrażeń. Mózg mam zamrożony, niepodatny, jakby był maszyną z lodu. Przez myśl przesuwają mi się na przemian luźne obrazy i jakieś rozpaczliwe Wyski, których nie mogę w żaden sposób powiązać ze sobą. Niekiedy doznaję uczucia, jak gdybym spał — na jawie. Widzę Martę, Tomasza, psy. Piotra, piec ^ i nie wiem zupełnie co to znaczy, nie wiem, kto ja jestem, skąd tu się wziąłem, po co . , .
Istotnie, po co ... .
Chciałem się nad tym zastanowić, przypomnieć sobie, ale me mogę. Musiała być jakaś przyczyna, dla której opuściłem z tymi ludźmi Ziemię ., . Nie pamiętam. Nuży mnie myślenie. ,
Zdaje mi się że stoimy. Nie słyszę syczenia motoru. Trzeba iść i zobaczyć, co się stało, ale wiem, że ani ja, ani oni — nikt tego nie zrobi. Musielibyśmy się oddalić od pieca.
Co za ohydny mróz! . , .
Widzę przez okno jakieś skały, które Ziemia oświetla jasno. Pewnie dlatego stoimy, że jesteśmy wśród skał.. .To jest wszystko dziwne i wszystko obojętne.- . ..
Co ja piszę? Czyżbym już rzeczywiście dostawał obłędu? Sen ny jestem straszUwie, a wiem, że jak usnę, zmarznę i już się me obudzę ... Trzeba się otrząść, przyjść do przytomności.. .
afróz, mróz, mróz - ale trzeba się przemóc i me ?pać. Byle tylko^e spać, bo to śmierć! Ta śmierć musi tu oyt gdzieś bl^ka Tam na Ziemi powinni ją malować riedzącą na Księżycu, bo to
jest jej królestwo ... ^ ,_ ..^
Dlaczeco my stoimy? Ach, prawda! wszystko jedno!
Palu^SlnlS.! ^dnio szczoliny 6 7% z. dł. 26% pn. «or, księżycowoi. Druga doba, 62 g. po P"- . . ,
Stało się zatS. Jesteśmy skazani na śmierć, zgrfa b^natoei ocienia. Wiemy o tym od Bz^esiędn g,^; to dość czasu,
czyś niespodziewanym; wybierając się w tę podróż — jeszcze tam na Ziemi —wiedzieliśmy, że się na śmierć narażamy. Ale czemuż ta śmierć nie spadła na nas nagle, jak piorun, czemu pojawiła się przed nami i zbliża się tak powoli, że możemy każdy ItróK jej obii czyć, że wiemy, kiedy pocznie nas chwytać za gardła zimną dłonią i ausic. '
Tak, dusić, Udusimy się wszyscy. Zapas zgęszczonego powietrza wystarczy nam przy największej oszczędności na trzysta godzin. A potem .. .No, cóż, trzeba się zawczasu przygotować na to, co będzie potem Przez trzysta godzin jeszcze bęozie wszystko tak, jak dotąd. Będziemy oddychali, jedli, spali, poruszali się, W ciągu tego czasu wypróżni się ostatm zbiornik zgęszczonego powietrza, jedyny, jaki nam pozostaŁ Za trzysta godzm — to j.'cdi:c Księżycowe ppmonie . . , Słońce będzie stało jeszcze dość wysoko, Bęazie jasno i dej^o — nawet gorąco, inoże za gorąco. Przez jakiś czas, kiliiLa godzin, będzie wszystKO jeszcze w porządku. Potem zaczniemy powoli uczuwać jakąś ociężałość, szum w głowie, bicie serca- Atmosfera naszego wozu, nie odświtóana tlenem, którego nam już braknie, będzie przepełniona wydychanym przez nas kwa
sem węglowym. Teraz usuwamy go sztucżme, ale wtenczas, po cóż gó będzie usuwać, kiedy nie będziemy mieli tlenu, aby go mm za-siąpic? Uderzenie krwi, odężałość, duszność, senność. Tak, senność, nieprzezwydęzona senność. Położymy się na iiamaiuch, o- ^ czekując smierd. Ikiarta wychyli się zapewne ze swego hamaKa i ^ oprze głowę na piersi Tomasza, jak zwykle ... Potem zaczniemy śmć. Ziemia, rodzinne kraje, łąki, powetrze—oh! dużo, dużo powietrza, całe, ogromne, błękitne czyste morze! A wę śnie dusząca, straszna zmora tu na piersiach; zdaje mi się, że już ją czuję! u-gniata żebra, dławi za gardło, ściska serce. Przestrach ogarnia. Chciałoby się otrząść, powstać, uciekać. Wreszcie sny się kończą. Na Księżycu, wśród niezmiernej płaszczyzny Maro-Imbrium, będą cztery trupy w zamkniętym wozie.
Nie! albo nie tak! W chwili, kiedy namjbrakme świeżego powietrza, otworzymy drzwi wozu — na ośdwTjedna sekunda i będziemy się znajdowali w próżnL Krew tryśnie ustami, uszami, o-czyma, nosem; kilka kurczowych, rozpaczliwych ruchów klatką piersiową, kilka wśdekłych uderzeń serca i koniec.
Po co ja piszę to wszystko? — po co ja piszę w ogóle? Prze-deż to nie ma sensu, ani cdu. Za trzysta godzin umrę, W {godzinę póinlsj. Powracam do pisania. Muszę aię czymś zająć, bo ta myśl o nieuchronnej śmierd jest okropna- Chodzimy po wozie i uśmiechamy się do siebie bezmyślnie, albo rozmawiamy o rzeczach cat'
kiem obojętnych. Przed Chwilą Yaradol opowiadał, jak w Portuga lii przyrządzają pewien sos z wątróbek kurcząt z kaparami Podczas tego myśleliśmy wszyscy, nie wyłączając i jego, o tym, że za dwieśde dziewięćdriesiąt dziewięć godzhi umrzemy,
Właśdwie śmierć nie jest wcale straszna — dlaczegóż się jej tak bohny? Przedeż ...
Ach! jakież jest marne to całe filozofowanie o śmierd! Głoś^
niej niż wszyscy mędrcy, zalecający spokój przed zgonem, mówi lykot mego zegarka w Kieszeni. Słyszę dcbe, drobne, metaliczne uderzenia i wiem, ze są to kroki zbliżającej się śmierci Będzie tu taj, nim zajdzie słońce tego długiego dnia, który WKróice się zaczr nie. Nie spóźni się ani o godzinę.
Znajdowaliśmy się wiaśnie byli wśród owych podkowiastycn skał, zdrętwiali od mrozu, kiedy Yaradol, spojrzawsa^ przypau-kiem na wskazówkę manometru jednego ze zoiomiKOW zgę<uczo* nego powietrza, wydał przeraźliwy okrzyk. Podskoc^iismy wszyscy, jaKby zelektryzowani, patrząc w kierunku, Kiory nam riOu wskazywał drżącą ręką, nie zdolny z przerażenia wyniowic m auh wa. '
W jednej chwili zrobiło mi się gorąco: manometr nie wyka-żywa ;vewnątrz żadnego ciśnienia. Wtedy pr^szto mi na mysi, ze może wobec potwornego mrozu, powietrze w zbiomiKU ,unut»ucco nym w ścianie, uległo skropleniu. Otworzyłem kurek — zoiorniii był pusty. Tak samo drugi, irzeci, czwarty i piąty. Jedynie w szóstym, ostatnim, znajdowało się powietrze.
Ogarnął nas nagle oŁ^ przerażenia. Nie zastanavsdając się nad przyczyną zagadkowego dia nas dotychczas wyprozmenia zbiorników, ani nad tym, co robimy, co robić nalegr i c^ w ogoie. radzić co można, rzuciliśmy się wszyscy naraz do motoru, nie czu jąc mrozu, znużenia, senności, nic opętani jedną myślą: uciekać, uciekać — jak gdyb^ przed śmiercią nuńna t^ło uoecl
W kilka chwU wóz był już w ruchu. Wyjechawszy z zamkniętej wśród skał płaiszczyzny, pędziliśmy całą siłą bez opamiętania na północ wśród drobnych wzgórz, rozpościerających się od pierścienia Archimedesa, a zalegających całą zachodnią część gram-czącego tu z Morzem Dżdź6K^''Bagna Zgnilizny. Teren był nadzwy czajnie przykry i nierówny. Wóz podskakiwid, trząsł się, wznosu lub zapadał, podrzucając nas niemiiosiemie; myśmy na to nieewa-z^Ti sądząc, W straszliwym paroksyżmle^trwogi i rozpaoy, że się nam uda dostać na drugą stronę fCsię^ca, nim się ssoaay nasi szczupły zapas powietrzal
Co za śmieszna myśl! Powietrza star(^ nam zaledwie na tzry sta godzin, a od bieguna Księżycowego dzieli nas w prostej linii blisko dwa tysiące Kilometrów drogi, z czego połowa przypada na kraj górzysty i niedostępny!
Mróz ścinał nam krew w żyłach i oddech zapierał w piersi, ale my, nie zważając na nic, pędzUiśmy bez ustanku na przełaj przez góry, srebrzące się w świetle Ziemi, przez czarne kotliny, przez piargiem zasłane pola — byle dalej 1 dalej. Nawet o śnie, morzącym nas do niedawna, nikt już teraz nie myśl^
W tej piekielnej jeździe, równie bezcdowej, Jak szalonej, powstrzymała nas dopiero nag^ przeszkoda. PędLcąc wf^rost na o* ślep, natrafiliśmy na szczelinę, poctobną do Ssadtny Jbml^k pod Eratoołhonosom, ale znacznie szersś^ i ^Imą porć^m-nia. Spostrzegliśmy ją z tak bUśka, źe nie wide brakowało, a bylibyśmy runęli w nią wraz z wozem.