I^Ł EM. 4^4I3f ^ZWAZI^^ EM,
Printed fof Emy Sundty br POUSH AJ^^ LfljjDTBD
Orsaa' ZWiwAu Pouidir W Kanadzie, Wj^iawieny iw«aa rmow»
Redaktor FrenelKek GłogowAl
W Stanacii Zjednoczonych, Polsce I iDfoych krajacb „
S3 50 $2.00 $1.00 $4.50
"ZWIĄZKOWIEC" 700 QueeQ St W, — Toronto, Ontario
Authoirlawl bj Second Guiu Mafl. Post Ofllcfl Depirtińent, OtUwa. R«da]tcjia Eckopifiów ńle żwraot^
czy Hie
Pomimór że konferencja Wielkiej Czwórki "na najwyższym szczeblu" zdaje się być sprawą przesądzoną — teraz dopiero posypały się w (prasie i w sferach parlamentarnycK rozważania na temat czy warto gadać z komuriistanii czy nie warto.
Biorąc liczbowo, szanso; osiągnięcia konkretnych wyników są znikome. Oto jak jedno ż wydawnictw amerykańskich u]ęlo dotychczasowy "rekord" sowiecki z tego,zakresu. W rozmowach pro-'wadzonych z Sowietami przez ostatnie 22 lata Amerykanie zużytkowali ponad 100 młUóhów słów. Pertraktacje te zajęły 3.400 posiedzeń, trwających łącznie. 10.200 godzin. Słowa wypowiedziane podczas tych rozmów mogłyby zapełnić 620tomów po 400 stron każdy.
No i co z tego wszystkiego wynikło? — 52 umowy, z których Sowiety dotrzymały... dwie! Jedna z nich dotyczyła przynieczenia sowiecWeigó wypowiedzenia wojny Japonii, co tęż Rosja uczyniła.., na 14 dni przed kapitulacją Japonii,, co dało jej ogromne korzyści ńa Dalekim Wschodzie, nie powodując strat i. wydatków. Druga. umoWa, dotyczyła "korytarza powietrznego" do - użytku sojuszników zachodnich dla łączności z Berlinem zachodnim. Wszystkie inne były zerwane jednostronnie przez Sowiety jak tylko stało się to dla nich korzystne. x
Cóż więc dziwnego, że lider republikanów, w senacie amerykańskim, William Knowland oświadczył ostatnio, źe "W długiej historii Związku Sowieckiego i vf krótkiej historii Chin komunistycznych hie ma nic co by wykazywało, że obietnice komunistyczne warte są więcej niż papier, na których są;one spisane."
Nawet Stewart Alsop, jeden z czołowjrch amerykańskich komentatorów wydarzeń politycznych, pomawiany nieraz o zbyt sympatyczne nastawienie <}o komunizmu, do niedawna wyrażał przekonanie, że małe są szanse zmiany polityki przez Sowiety, a więc i jakichś konkretnych Osiągnięć w drodze projektowanej konferencji. Ostatnio sądzi oh, że jednak warto spróbować i zobaczyć, co taka konferencja może dać.
Znacznie bardziej frapująca i doniosła była zmiana pod tym względem, jaka zaszła w nastawieniu prezydenta Eisenhowera, który tak jeszcze niedawno twierdził, że konferencją Wielkiej Czwórki na najwyżązym szczeblu hie byłaby wskazana, w chwili obecnej, a potem niespodzianie zgodził się na taką konferencję.
Jak już podawaliśmy; pi^zypisywano to wpływowi Edena i pragnieniu Eisenhowera dopomożenia mu w wygraniu nadchodzących wyborów. Był to, możliwe jeden z motywów, ale chyba nie naj-główniejszy. y■'■
Wytłumaczenia tej zmiany należy raczej szukać w owym talencie prezydenta Eisenhowera wyczuwania nastawienia wyborców amerykańskich i całego tamtejszego społeczeństwa, które pozwala mu na utrzymywanie popularności, pomimo, że zarówno jego partia, jak i jego rząd poczynili sporo posunięć źle przyjętych przisz opinię publiczną. A nie ulega wątpliwości, ;że naród amerykański, straszony od dłuższego już czasu koszmarną wizją totalnej wojny , atomowej — nie chce na ogół opuścić okazji przekonania się czy aby jednak Sowiety nie oprzytomniały; Nie pnyszły do przekonania, że nikt nie ma zamiaru na nie napadać. Że Zachód, a szczególnie Stany Zjednoczone nie dadzą się zastraszyć i zmusić w ten sposób do jakichś nowych poważniejszych ustępstw. No i że, co naj-Ważniejsze — obecna polityka sowiecka kładzenia głównego nacisku na ciężki (czytaj zbrojeniowy) przemysł — jest rujnująca dla nich samych gospodarczo,.nie dająca zaś żadnych konkretnych plu; sów w zakresie międzynarodowym.
Konferencja w Bandung, której Zachód się obawiał, jako mogącej dać w wyniku jakiś azjatycki blok anty-zachodni, wykazała natomiast zdawanie sobie sprawy przez państwa azjatyckie z niebezpieczeństwa kolonializmu komunistycznego i dała okazję przedstawicielowi Chin komunistycznych wykazania poniekąd swej niezależności od polityki sowieckiej. To też hie mogło nie dać wiele do myślenia grupie liderów na Kremlu.
Bodaj że najsolidniejszą podstawą do przypuszczeń, że jednak tym razem Sowiety mogą istotnie mieć chęć do kompromisów jest sytuacja wewnętrzna Związku Sowieckiego. System sowiecki, pozbawiający ludzi wolności, prywatnej własności, możliwości. wyka-zanidlnicjatyyyy bez obawy więzienia czy łagrów w razie jakiegoś, chwilowego nawet, niepowodzenia, system oparty na terrorze i na faworyzowaniu ciężkiego przemysłu kosztem produkcji dóbr konsumpcyjnych, Które mogłyby być bodźcem do bardziej wytężonej pracy — nie był, nie jest i nigdy, nie będzie wydatnym gospodarczo. .:■ , ■ ■ ■.■
Niedawno bawiła w Sowietach francuska misja kuituraina. oprowadzana po obiektach pokazowych, fetowana i karmiona naj-wyszukańszymi smakołykami. Tak się jednak złożyło, że żona jednego z delegatów była rosyjskiego pochodzenia 1 zdała ten język, co jej pozwoliło na kontaktowanie się bezpośrednio ż obywatelami sowieckimi, bez pośrednictwa oficjalnych tłumaczy i bez kontroli przydzielonych misji politruków. Po powrocie do Francji kobietą ta wyraziła przekonanie, że w Sowietach sytuacja żywnościowa jest rozpaczliwa.
Nie jest to jakaś opinia oderwana. Sądząc chociażby z prasy sowieckiej,, ze sprawozdań z przemówień oficjalnych itp. sytuacja ta niewątpliwie spędza sen z oczu liderów, a jednego z nich, Malenkowa -r- spędziła z zajmowanego przez niego wysokiego stanowiska premiera.
No a kraj beż solidnego zaplecza gospodarczego; szczególnie zaś na odcinku żywnościowym.— nie jest w sytuacji korzystnej gdy chodzi o powodowanie światowego konfliktu. Bez względu więc na to czy podstawowe cele sowieckie pozostały te same czy też się zmieniły>- Rosja potrzebuje obecnie dłuższego okresu pokoju,
Dorothy Thompson twierdzi, że mylą się ci; którzy mówią o niezmienności celów sowieckich; Bo gdy tezą Lenina było, że świat komunistyczny .nie może istnieć na dłuższą metę obok świata kapitalistycznego, że ostateczna rozgrywka między tymi światami na polu bitwy jest nieunikniona i że okresy pokoju nat^-ży traktować jedynie jako "pieriedyszkc-\''(klsapriięcie następnym —,'Stąlir»bj'ł innego zdania. Rezygnując z ideału równości-i rewolucji światowej, szedł on po linii dominującego wpływu rosyjskiego "Herrcnvolku" (co-spowodowało odpadnięcie Jugosławii), umacnłania_rewolucji w jednym kraju i możliwości koegzystencji dwóch światów o odmiennej ideologii. Zdawał on sobie sprawę, że w razie ogarnięcia przez komunizm całego $włata — dor minujące stanowisko narodu rosyjskiego; jako niższego kulturalnie od tylti innych — byłoby nie do utrzymania. ĄJednak nic nie wskazuje na to; by Rosjanie mieli zamiar czy ochota z tego stanowiska zrezygnować. .
Są jeszcze inne. momenty przemawiające za tym, żę Sowiety tym razem może istotnie czują się zmuszone do spuszczenia z tonu i do czynienia prób dogadania się z Zachodem. Oto niektóre z nich: mocna sytuacja gospódarczia; Zachodu, pomimo jego rzekomego "zgniłego kapitalizmu." Niewątpliwa poważna porażka polityczna na odcinku Niemiec zachodnich. Niemożność zarówno zlikwidowania w krajach satelickich ich poczuci^a odrębności jak prawdziwego zjednania sobie tych narodów. Brak jedności nawet wewnątrz samego Związku Sowieckiego itd;
W danym niedawno wywiadzie generał Franco wyraził przekonanie, że Zachód silniejszy jest od Sowietów i bez bomb atomowych, gdyż posiada więcej łudzi, większy przemysł, więcej inteligencji i technicznego przygotowania. To też jest dużo zdrowego rozsądku w jego pytaniu:
"DJai«^g.o,oJ?aviaać,sic Rosji?"
Na jeOenastym balii reprezentacyjnym Kongresu Polonu Kanadyjskie] organizowanym .corocznie przez, Okręg' Toronto, po raz pierwszy odbyło się przedstawienie debiutantek. Na zdjęciu widzimy 4 spośród nich wraz z ministrem sprawiedliwości w rządzie prowincjonalnym p..Dana Porter,. kt9ry^reprezentował premiera prowincji. Te urocze Polki tó Genia Wesołowska, Bronia Krecik, Barbara Seibel i E. Rup. Ponadto w zespole debiutantek, na balu przedstawione były p. Maria Bojarczyk, Helena Mermet, J. Chmiel, Wanda Chmiel i Jennifer Parzygnat. .,:. ■ , ■■
"Kłaniam się Panu Radcy". • "Mojt uszanowanie Panu Dyrek' torowi".
Dwaj.starsi panowie w zathisz-czónych i' wyplamłonych kombinezonach roboczych, ze śladami ciężkiej pracy na zgrubiałych i; po ciemniałych dłoniach, spotkali się podczas. przerwy 10-minutowej w fabryce. Certując się wzajemnie i Ustępując sobie miejsca,. przysiedli, na jakichś Jskrzyniacb,,w. raczej ciemnym zakątku hali fabrycznej i rozpakowali swe kanapki. Spojrzeli na siebie i uśmiechnęli się zadowoleni ze spotkania. Nie dostrzegali zmarszczek na twarzy, kropli potii na czole, łysiny jednego i siwizny drugiego.. .Wojna, obozy, /wygnanie, tułaczka, ciężkie przeżycia zniknęły ńa moment. Cofnęli się myślami dwadzieścia lat wstecz do dawnych, "dobrych" czasów; w oczach radcy zarysowała się figurka korpulentnego, wiecznie uśmiechniętego dyrektora" w dobrze skrojonym garniturze zie-i -^kawej barwy. Kolor modny w polo;vie lat trzydziestych. Spod si-wych włosów radcy wychylił się .subtelny profil głowy wyrafinowanego i snobizującego absolwenta uczelni zagranicznych, bywalca salonów i kawiarni . warszawskich, dającego pd niechcenia poznać rozmówcom, że jest na "ty", ż "wieloma członkami korpusu dyplomatycznego; Jak przyjemnie oderwać się na chwilę od rzeczywistości rozdygotanej minutę temu rytmicznymi stukotem maszyn zakurzonej hali! Cóż innego bowiem pozostało z życia panu dyrektorowi i panu radcy, jak nie wspomnienia.? Wspomnienia i... tytuły.
Tytuły pozostały wszystkim nam, całej polskiej emigracji jak długa i szeroka, od Londynu po Vancou ver (via Montreal i Toronto) w. jedną stronę, po Sydney i. Melbourne w drugą. Wieleśmy przeszli, wiele nauczyli, podpatrując i dostosowując się' maścią, do otoczęniaj wie-luśmy się rzeczy oduczyli na emigracyjnym szlaku. Wyzbyliśmy się i zapomnieli tylu. przesądów -i u-przędzeń, ba wyrzuciliśmy, za burtę tyle zasad, które nam wpajano za młodu, ale tytułów tośmy nie zapomnieli. Przerzucamy się. nimi nawzajem, pieścimy, cackamy i dodajemy sobie splendoru — ocieramy się łokciami o wielkości dawne, przedwojenne. Wiecznotrwałe (przepraszam, chciałem powiedzieć
— dożywotnie), wojskowe i cywilne. Przyjdziesz na potańcówkę i przypomną, ci się manewry letnie albo ćwiczenia "dwudniowe" w Niepodległej, kiedy za nadludzką, zdawało ci się rnckę, opóźniań i po: ścigów. miałeś ■ przyjemność posłu chać omówienia wyników "pod gruszą". Stoisz sobie . jakby nic, taki zwyczajny, taki nic nie znaczący podchorążak z dwiema czy trzema belkami, ą dokoła stoi całe dowództwo "błękitnych" czy "czerwonych" a już kolega szepnął ci. że to lipa, że naprawdę to jest S2tab^'-tej dywizji. Ocknieśz_się z zamyślenia I -popatrzysz po sali z królową i Sikorskim.. Co u diabła, pomyślisz sobie, toż to ci satni ludzie. Prawdą, mundury zniknęły i osoby są inne, Ale .grunt, że generałowie zostali i pułkownicy i oficerowie sztabowi, aż hen w dół. po kapitanów — z rotmistrzami i poruczników. Nie ma tylko podpułkowników i podporuczników
— tak samo.jak wtedy. '
Po wojskii. wiadomo, długo; dłu. go nic a potem cywilbanda. Tu już czujesz się jak u siebie w domu; i brak mundurów nie dokucza i/różnorodność większa. UścLski dłoni z ministrami, trącenie się kieliszkiem z ambasadorami. Pi-
jesz bruderszaft z \yojewodą; starostę klepiesz po ramieniu, kiwasz niedbale głową komisarzowi, panie-posłujesz, w lewo. panieposłujesz w prawo. A. dokoła wirują radcy, sekretarze; dyrektorowie, roi się od doktorów i profesorów, przesuwa się cłiyłkięm .jakiś wizytator, mignie w tłumie twarz : znajomego inspektora, przedstawiają cię jakiemuś kustoszowi z prowincji. Inżynierów liczy się na tuziny;; me-' cenasów ha szczęście też nie brą-. kuje:.No, myślisz sobie, raz wreszcie zabawa się! udała. Nie gorzej niź przyjęcie noworoczne u Prezydenta RP. na Zamku, wcale nie gorzej, jeżeli ó reprezentacyjność chodzi. Tym razem nie zabrakło, nikogo; stawili się wszyscy w kom-; piecie. Cała dawna śniietanka to-warzyska. T każdy stawił się z tytułem piastowanej funkcji,.urzędu, godności, rzeczywistej czy honorowej ale piastowanej.. ; Że" niby co, że niegdyś piastowanej? Przelot nici chwilowo? .C), nie, mój panie, to może u obcych tak jest, ale nie u nas. Bo my, proszę pana, mamy swoje z\vyczaje narodowe. A wła-. śnie, właśnie tak,' zwyczaje i tradycję narodowe, które pielęgnować będziemy aż db grobowej deski i przekażemy- w spadku naszym dzieciom. No, z tymi dziećhii to może pnesada. Nie. .mamy wpływu, ^ nawet języka nie potrafimy... Ale to inna sprawa, nie odbiegajmy od tematu. Zresztą czy tó tylko tradycja, czy mamy się już" wyzbyć grzeczności i zapomnieć przyzwoitych manier? Ot, tytułem przykładu, weźmy tamtego, jegomościa: Był on ministrem przez sześć ty-, godni, nie pamiętam już, czy pd jednego układu partyjnego. w ^S_cj-.. mie"" do drugiego, czy też od. przypływu dobrego humoru Marszałka do odpływu. Czy okaże się. pan ńa tyle źle wychowanym i — beż obrazy — grubiańskim, żeby odmówić temu Bogu ducha winnemu człowiekowi. jego dobrze zapracowanego tytułu? Tytułu, który w ciągu tych sześciu pamiętnych (co? dlaczego pamiętnych? :.— Dlatego że jedynych. Ale, "proszę, nie prze-sżkadzać), ino więc, w ciągu . tych sześciu pamiętnych tygodni tak dalece zrósł się :z. jegp posiaidaćzem, że stał się. nierozłącznym, nieroz-dzielnym składnikiem jego osobo: wości. Chociaż prawdę powiedziawszy to" jest już zupełnie nowa osoba: ź. pana X powstał pan minister X, Obiit Gustayus, natus est Conradus. Widzisz pan, z tytułem to jak z nowTm ■ garniturem. Le-dwięś. gp przymierzył a tu juz: "Dzień dobry-, panie hrabio. Gdzie ten łobuz? Gdzie podział się ten łobuz?" ■';
Czy tytułomania jest. właściwością tylko nowszej, powojennej emigracji a właściwie mówiąc tylko tej części. świeżej emigracji, która w niepodległej Polsce ; "liczyła się", Trudno tę klasę ściśle określić;—'Jej członkowie tylko rzadko dzierżyli rzeczywistą władzę; z ich zamożnością było bardzo różnię, ale.właśnie oni nadawali ton. ICażdy z nich był "kimś" i to właśnie oznajmiał jego .tytuł.-Tytuł był wykładnikiem pozycji człowieka; określał jego miejsce w hierarchii społecznej, precyzował w mniej, lub bardziej ścisb' sposób! sprawowane funkcje lub zawód właściciela albo znów kapitalizował jego wykształcenie. Z • tytułami naukowymi były jednak teź kłopoty; magisterium czyli niższy stopień zdobywało tyluw ludzi i stosunkowo tak łatwo, żę nikt nie uważał za stosowne cblubić się jego posiadaniem. Dochodziła do tego ta okoiiczncść, że dla ludzi starszego pokolenia — przynajmniej' w byłej Kongresówce — ty-.
tuł magistra oznaczał . dla nieznanych mi powodóyż, jeden ściśle określony fach: farmaceutę,, tj. z zawodu aptekarza albo drogistę. Z dóktorariii filozolii była inna sprawa; dp tego tytułu przywiązywano, tak wielką ^yagę, że szczęśliwego dypibmanta częstowano nim przy każdej sposobności, nie zważając na jego szczere czy hipokrytyczne protesty; Wywoływało tó: nierzadko zabawne nieporozumienia i konfilńdówało prostaczków, dla których doktór to był po prostu lekarz, 'V;.
V Więc jak to właściwie .jest z tią Rrzywarą tytułomanii? Czy : ^jest tb cecha narodowa, czy też Ciiżyj-jtny: raz terminologii marksistów-, skiej) klasowa? Skłanialibyśmy, się zapewne ku tej drugiej alternatywie, gdyby nie dwa .Względy: ''.po pierwsze, źe cale to rozróżnienie jest sztuczne, i trąci talmiidyzmem; po drugie; że popularność tytułu prezesa wśród starej Polonii ma też swoją wymowę. W Puntą Chata, jak . tó zauważył.. Straszewicz, notablami wśród .miejscowej: Polonii byli prezesi, byli prezesi i tacy, którzy mogliby .być ..prezesami, zechcieli.
Z PRASY POLSKIEJ
m
Nie ma na świecie społeczeństwa, w. którym by nie przywiązywano do tytułów naukowych, zawodowych, rodowych (arystokratycznych), służbowych itp.' większego lub mniejszego inacżenia. Inaczej w. ogóle by, tytułów nie;, udzielano i nie używano, Alę szacunek dla tytułii może się wyrażać rozmaicie, dyskretnie. — jak . u Anglików i Francuzów; u których właściwym miejscem dla lytułu jest bilet wizytowy, adries na kopercie, lista imienna członków jakiejś . organizacji, albo jaskrawo—-^ jak u ńas. Zdaje się, że linia podziału biegnie między .społeczeństwami z jednej strony -bezklasowymi, jak. Amerykanie, bądź zdemokratyzowanymi; a społeczeństwami o silnie zaznaczonych podziałach społecznych, z drugiej strony; Nie: trudno zgadnąć,; do której kategorii zaliczała się Polska sprzed 1939 roku.
Możemy się jednak pocieszyć. Był inny naród europejski i to w hajbliźsżyra sąsiedztw;ie Polski po łożony, u .którego pedantyczne przestrzeganie różnic 'socjalnych, podkreślanie i zaznaczenie przy każdej sposobności; stopnia i unę-. du, . tytułó.w, funkcji, godności i odznaczeń osiągnęło: rozmiar ma-, nii, która. bądź. zdumiewała, bądź śmieszyła. ^ zależnie od humoru -T. cudzoziemców.; Mam na myśli oczywiście Niemców, i, proszę mi Wierzyć; daleki jestem pd złośliwości, od chęci bawienia się ich kosztem, Chodzi mi tylko o uwypuklę-niiB faktu, że w społeczeństwie, W każdym społeczeństwie, gdzie zamiast id'>ału równości obywatelskiej występuje poczucie hierar-ćliii społecznej; gdzie różnice między. poszczególnymi Warstwami są duże i ostro zaznaczone, człowiek .reaguje w'. sposób zasadniczo podobny i odpowiednio do przyjętej skali wartości; Jeżeli społeczeństwo wyobrażamy sobie w postaci piramidy lub drabiny, tornatural-nie jedni spoglądają na resztę śmiertelników z góry a ;inni z dołu. Jednak i 'na górze i na dole i \v środku jest wiele szczeblii n^e wszyscy stoją; na tym samym po ziomie. Weźcie dla przykładu świal akademicki. Macie asystentów, do. centów, profesorów nadzwyczajnych; zwyczajnych, honorowych.: Powiecie, źe jest to zjawisko najzupełniej ;nónnalrfe,vktói-e pod coraz to inną nazwą występuje pod każdą śzerekością geograficzną? zgoda, ale w jaki sposób ńioże jeden, profesor,, powiedzmy, zwyczaj, ny zaznaczyć ; swoją wyższość w stosunku do drugiego profesora, też zwyczajnego? • W Niemczech dopomagał mu nie łatwo i nie każdemu profesorowi udzielany, ty-
W numerze kwietniowym '^Kultuiry" ^omawialiśmy apel" Głównej Komisji Skarbu Narodowego.w. rLohdymS:_.w^.sra\^^^ powrotu do centralistycznej: go spodarki groszem publicznym. W związku, z powyższym apelem Prezydium. Komisji Skarbu. Nff^ rodowego; na;Kariadę ^ ;wydało komunikat w którym czytamy między innymi;
V'Doćenjając mtencje^. nej Komisji: w tym względzie Komisja Skarbił Narodowego na Kanadę nie omieszka rozpatrzyć na swym .dorocznyni, walnym zebraniu w maju lub czerwcu br., po odnowieniu polowy swego składu w dró-; dze prze\vidzianych statutem wyborów, czy, i o ile tutejsze warunki pozwoliłyby ną rewizję; ilchwał z ?5 sieipnia 19d4. Mocą' tej; uchwały na czas trwania kryzysu; pieniądze ze^ brane przez Skarb Narodowy w Kanadzie są — na każdora; zowe zlecenłe^Ołównej Korni-
■; sji—- przelewane bezpośrednio i wyłącznie na następujące, niewą tli wie bezsporne potrzeby: a) konserwacja : skar-; b.ów wawelskich, b) utrzymanie placówM;R.'P..w Irlandii, c) dalsze 'prowadzenie audycji
: ;'radiowych ną Polskę w Ma-. drycie, d) poihoc dla Polskiego; Uniwersytetu na Obczyźnie z siedzibą w Londynie, e) polskie prace Oświatowe i kulturalne w samej Kanadzie.
Zagadnienie to rozpatrzone V być musi przede wszystkim w . świetle postępów odbudowy .zaufania i ofiarności płatników w Kanadzie przy dotrzyma niu w całej pełni zobowiązań powziętych przez. Komis ję Skarbu Narodowego na: Kana-;: dę. W związku z powyższym Prezydium Komisji Uważa za swój obowiązek potwierdzić lublicznie, że od dnia uchwa-y z dnia 25; sierpnia 1954 ro-:; ku do chwili jej ewentualnej prawomocnej zmiany, żaden grosz złożony ńa Skarb Naró-. dowy w Kanadzie nie poszedł i nie pójdzie na inne cele, niż zastrzeżone tą uchwałą i przytoczone powyżej ogólno-naro-dowe i bezsporne potrzeby, a także,; że jakakolwiek jej e-wentualna rewizja nie mogłaby wejść w życie przed terminem, umożliwiającym każdemu płatnikowi łożenie świadczeń na Skarb Narodowy z pełną świadomością ich. przeznaczenia."
Czy zasady demokratyczne mają obowiązywać jedynie w okre
sach .kryzysówrff^f^
nyra warunkiem demii Skarbu NarodoweS ^musLbyć;,nieu^&r diasz w Londynie' %
. . Osobiście hie moPe hI; się przyczynowego między tymi zjawiskanS" miast; jedno jest pS' płatnicy Skarbu Canadzie anulowali sw»
łj'z 25 sierpnia 1954 row to krok .wstecz.
jest nasza '
wywanie szczególoS mu dla Walnego zebriłia kow kanadyjskich i siST sze sugestie musimy o-do kilku; wskazań ogóinj,^
.Przede wszystkim zjJ^ men stanąć bezkompr na stanowisku; ienicVii3t nas.-r- nić o naszych f'-'^ bez naszej decyzji. , Choć daleki jestem od" kowania cytowanego pos świadczenia Komisji SkL rodowego na Kanadę -i,
nakme wydaje miśięn«ń szną wiązanie całego nia z tzw. "odbudową «
Czy demokratyzację Skarta rodowego tneba bfe#
na kołku w chwili gdy -
do władz centralnych w I"
nie zostanie odbudo^Kt
tylko dlatego dążymy do'
kratycznej przebudowy
Narodowego ponieważ nie^
zaufania do góry? ;
.; W moim zrozumieniu Główna Komisja Skarbu'"' wego w Londynie tudiei kutywa Zjednoczenia N go — składały się w>ią-samych ideałów oblecżODji ludzkie kształty —. 1 wpwcai' byłoby 'najmniejszego .f rezygnować z, demokracji,;
;Na tegorocznym walnyin' niu kanadyjscy :płatnicy i uregulować-jasno i wyrąL sunęk kanadyjskiego Skailś^ rodowego do Głównej Ko' Londynie' Przede w-winni postanowić:
tuł tajnego", radcy (Gełięimrat). Zdolny ;i wzięty lekarz marzył o uzyskaniu tytułti radcy sanitarne-: go (Sanitatsrat) jako o: uwieńczeniu swojeij. kariery i widomej odi-znace nowej dystynkcji towarzyskiej. "Wśród inżynierów. podobną rolę; spełniał tytuł radcy budowlanego (Baurat), A namiastką nobilitacji dla wzbogaconych mieszczuchów, kupców i przemysłowców, w. wilhelmi.ńskich Niernczech był ty-.'tuł radcy handlowego (Komerziell-rat). Cierpki humor ludowy dodał do tej listy jeszcze jeden, urojony tytuł;. radcy kanalizacyjnego. ;:
Austria nie ustępowała ; na włos. Niemcomi jeżeli chodzi p; powszechny pęd do tytułów, prawdziwy głód wyróżnień i /aszczytów. Szacowna monarchia Habęburgiów rozpadła się w gruzy w 1918 r„ by nigdy się więcej nie odrodzić, Ale republikańskie' niinisterstwo; oświa= ty w Wiedniu rozdawało z nieża-, rnąconym spokojenii aż do An sćhlUssu, tytuł radcy dworu (Hof-rat), o który się ubiegali na' wyścigi, profesorowie uniwersyteccy, tytuł i ranga.; Jak silna jest ich niagia,, gdy raz zapuszczą korzenie w duszy zbiorowej, niech, zaświadczy przykład prawdziwego arystokraty ducha, najznakomitszego poe^ ty rosyjskiego Puszkina, tego Puszkina, który szczycił się nadanym mu tytułem kamerjiinkra., :.
■ J..:ł,
Skarb Narodowy w' .' V dzie jest instytucją ■ ' " dzielną, a NIE od' londyńskiej firmy . na Polska Ltd.", '
2. .— Władze Skarbu Na.._ . :go w Kanadzie Mńj{
podstawię uchwS ków, a nie na pod ;. ;dyrektyw czyzleisi nej Komisji Skartó , dowęgo. w lmijś$
3. —.. Propozycje Głównt' ; . sji SkarbuNarodo..,
; Londynie — dotyoąś . . lów zbiórki;.i pi»I;' ■ gotówki-Tmusząlci;, ■dórazowó potwierdź® chwałą reprezentacji ■;> . ników;. :, .
4. ^ — Zwołanie zjazdu;
Narodowych z koni] ■ amerykańskiego dla;
ordynowania pracy. • ; Powzięcie ;postanowień,_ sżłyby po. tych liniach.—ł' naczałoby ani zerwania z' nem ani z Główną Komisją^, bu ■ Narodowego* czy-i" Uchwały tego typu zamień' natomiast .zasadę dyktatu i sadę współpracy. - Nie, ma ń aj mniejszego przypuszczać, by większość'. zań;, czy..zaleceń londyńskie] wnej Komisji Skarbu Narc' go nie uzyskała poparcia, ków kanadyjskiej; W gnina czy jeśli; chodzi o wydatk' pieniędzy skarbowych f-wchodzą cele beasporne i wiste, a dyskusji podlegać tylko kolejność zaspakajaiffl^^ potrzeb. _•; - . ' . G3yby płatnicy kanada jak - należy dążyć w prai .ganizowali swój; Skarb wy jako instytucję sam: rządzącą się statutem u.|^., nym 'przez większość, gd/fy, kreślili gotowość do lo]im chwałami . określonej,'' cy z Główną Komisją Si rodowego w Londyme;-' wiliby pozytywny: pnyuan innych.. Ustanowiliby;? zażegnania obecnego ;B którego istotę stanowi OT jasnych sformułowań i IC».
demokracja.
Wiersz Czytelniczki
Odprowadził cię Naród --Eldwrdilesd l»ł Przy dźwiękach szopenowskich i wołnej fanfarie; - Konduktowi --T-łowariysi wierny --pogrifibnemu/
Szedł koń Twój, głowę białą zwiesiwszy na ma(K< Ty szedłeś na spoczynek wieczny jak proporzw, Surbwym:wedzac okiem pó głowach żełnierzy. Tam każdy Cię rozunńilał — r każdy mógł oriec,.
Źe wielkość i Twą wolę r- Twym dziełem si? n^''^* Odszedłeś zasłużony, spokojny i wzniosły; Chyliły się sztandary jak-żałoshe działki. : A w oczach Twych wojaków łzy strugami rosły I niosły wierne 5erce Twoje do stóp Matki. ; Bo gdyby Naród polski wodzów miał jak Ciebie, Nie byłby tak gorąco płakał ńa rozstanie, Jak dziecko na swej Matki przedwczesnym P<>9'?*T Jak młodzian — śmierć kłpremu — wydarła kochw* , Lecz nie ma Ciebie! Nie ma Komendancie..•
I nie ma komu Polski wyzwalać na f^owo-r^ ^..r^. Lecz niechaj ysłyszymy twe słowo: "POWSTANUp Pójdziemy z wiara w wolność, i wiarą w Two|« Wielkości weźmierfi znamlo — i polskie brygady Popłyną; i pofruną jak ptaki dó gniazda! , Choć cały świat nam stawi zdradna barykady/*' Nam jedna Twej zachęty świecić będii^*"^
(Guelphrl2 ni3..