Mili;'"
STR. 4
PiSali^^^^ LE. 1.249! ..-*Związkowiec-:Tel. :LE.1.2492
«7W!AZK0W1EC" WR2ESIEW (Sepłember) 29 ■
Sm'-''
Printcd for Every Saturday by: POLISH ALLIANCE PRESS LIMITED
] Organ Związku Polaków lo Kanadzie. Wydawany przez Dyrelccjf Prosom
^[i-J:''-".-''
mm:-
Redaktor Franci wek Głoigowłiti
i ^ 2v'v Roczna w Kanadzie.............. - •••..... .......•
i' i i
3 ki. ;
"l>ńttocnia ::.,::;::;;.:::;.::::::vrr;:v::;:"; .......
Kwartalna.............
W Stanach Zjednoczonych i innych krajach ... |\)3edynczy numer :;v ...:.:.r:.-....------------->-------
^.50
$1.00 H50
"ZWIĄZKOWIEC"
1475 Óooen Słro<>t West Toronto, Ontario
Ai^rizedlas Second Class MatI Post OificeD^rtment, Ottawa. ■ ■ Będakcja Rękopisów nie zwraca. ■
KOMPROMITAiMA ZACHODU
r%'sza ruttda zapasów o kontrolę KanahiSueskiego skończyła się bezapelacyjnym zwycięstwem dyktatora egipskiego. Zna-cjonalizowawszy międzynarodową Kompanię Kanału Sueskiego w odWiBCie za odmowę przez Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię pomocy w sfinansowaniu budowy tamy pod Asśuanem, płk.
Nasser oparł się z powodzeniem naciskom politycznym i militarnym dwóch najdotkliwiej ugodzonych mocarstw zachodnich, Francji i Anglii. Nasser odrzucił również pojednawczy w treści i fonnie plan, zaakceptowany przez większość uczestników pierwszej konfei-encji londyńskiej. Wszyscy jawni i skryci wrogowie Zachodu przeżyli chwilę głębokiej radości na. wieść ó lekceważą^ cym odprawieniu przez Nassęra komisji pięciu państw pod prze-wodnictweni premiera -_- ___^jv^
win.uivinu.» Australii iMenzieSa, którą mu przedło-
żyła plan zachodni. Nasser odmówił nawet dyskutowania strony merytorycznej przedłożonego projektu, określając go jako sprzeczny z suwerennością Egiptu.
Widowisko poniżania i ośmieszania mocarstw zachodnich, w tym i największej potęgi świata w ogóle, przez dyktatora słabego j uginającego się pod ciężarem nędzy państwa arabskiego jest samo w sobie Tgodne uwagi i zainteresowania opinii publicznej w całym świecie. Jest to jednak tylko zewnętrzna i pokazowa, chciałoby się powiedzieć cyrkowa, strona znacznie głębiszego procesu upadku autorytetu Zachodu na Bliskim Wschodzie. Mając na oku tło i następstwa tego zjawiska należałoby raczej mówić o schyłku znaczenia i prestiżu bloku zachodniego na Bliskim i Dalekim Wschodzie, w Azji i w Afryce, w Ameryce południowej, słowem w,opinii wszystkich ludów kolorowych i zacofanych.w rozwoju ekonoraiczno-społecznym. W rezultacie zwycięskiej, jak dotąd, walki Nassera z rzekomą eksploatacją kolonialną państw "kapitalistycznych" powstało mylne zgoła wyobrażenie o*2aisadni-czej i nieusuwalnej sprzeczności interesów Zachodu i Wschodu, przy, czem Zachód ma reprezentować krwiożerczy imperializm. Wschód zaś — niewinną ofiarę wciąż żywej tradycji kolonialnego wyzysku. Schematem tym operuje z powodzeniem propaganda sowiecka i arabska, znajdując posłuch nie, tylko w kręgu swoich przymusowych odbiorców lecz także i w dość szerokich kołach opinii na Zachodzie.
Nie zamierzamy bynajmniej negować faktów oczywistych — dalszego istnienia imperiów kolonialnych i zła, które panowanie obcego narodu, jakkolwiek nieuniknione byłoby z punktu widzenia histoi-ycznego, nawet wbrew najlepszym intencjom zdobywców musi wyrządzić, jeśli nie dla dobrobytu materialnego to dla samopoczucia ludu podbitćgo. Dalecy też jesteśmy od potępiania dążeń wyzwoleńczych szeregu liidówkolorowychi które osiągnęły dostatecznie wys-oki poziom, by rządzić się samodzielnie. Wszystkie te czynniki są ważne, bardzo ważne, ale mają tę wadę, że nie trafiają w sedno rzeczy. Kto chcę zrozumieć istotę zatargu sueskiego, mu-sl rozróżniać atmosferę emocjonalną, na której tle doszło do zagarnięcia Kanału przez "rewolucyjny" reżym Nas-
l
Sformułowania poniższego ar- pomocą zagrożonej polskości na
tykuhl, będące wynikiem dłuższej dyskusji w zespole redakcyjnym, nie są jeszcze wyrazem oticjaloego pogiądu redakcji. Są próbą przemyślenia problemów jakie zjawiają .się przed Polonią (w Kanadńe iw innych krajach) w zwiąiku_Ł_nową_^poIityką rządu warszawskiego, umożliwiającą nawiązanie bliższych kontaktów z krajem (nie wiadomo jeszcze czy na długo) tak jeśli chodzi o sprawy osobiste jak kulturalne i. narodowe. \Sądzimy, że poruszony temat powinien stać się przedmiotem ,■ sz^erszei dyskusji tak, na łamach pra.sy jak i w organizacjach po-onijnych.
* ■ ■
i na na-
Przyszedł czas, aby _ szyT kanadyjskim terenie spo -r^ec-prosto w twan pewnemu sTomplikowanemu i drażliwemu
problemowi.'którego me ^d^^^^^^^^^ ani zignorować am zbagatelizo
wac. Jest to problem kontaktów, w najszerszym tego ^ówa znaczeniu, wychodźtwa z ICrajem. Przez szereg lat po ukończeniu działań wojennych zagadnienie to prawie zupełnie nie istniało na skutek świadomej polityki reżymu komunistycznego. ;
Sytuacja uległa zmianie z chwilą, gdy reżym warszawski zrewidował, dostosowując się do zmiany kursu w Moskwie, wytyczne swojej polityki na odcinku stosunków z emigracją. Zmiana ta wiąże się zresztą z tak zwaną "odwilżą" w Kraju i jest jednym z jej aspektów. Nie tu miejsce na omawianie zmian, które zachodzą w Kraju w okresie "odwilży": Wystarczy powiedzieć, że istnieje ścisła paralela między polityką desłalrniiacli z jej mocno reklamowanym zwrotem w kierunku demokratyzacji życia w Polsce a gwałowną zmianą tonu, w jakim rzecznicy reżymu zwracają się do emigracji.
Nowy kurs polityki emigracyjnej reżymu zaznaczył się najpierw w kampanii powrotowej. która wystawiła spoistość i zwartość duchową wychodźtwa na poważną próbę, śmiemy twierdzić, że z tej próby wychodźtwo wyszło obronną ręką;- pomimo paru bardziej widowisko^yych niż istotnych sukcesów jak powrót dwóch premierów obozu legalistyczne-gO, pp. Hugona Hankego i Stanisława Mackiewicza, zakrojona szeroko akcja repatriacyjna nie
"7----; •-- - - . przyniosła oczekiwanych rezulta-
PńhJIili^t^ partnerów względnie przeciwników w momencie ' , ^^^^ ^^^'C^y reemigrantów Si^ nSl..'^ °^^^rtego konfliktu. W sporze z ZachodemTsse;^^'^ "'^^'"^ ^ "^^^^^^ ^ porówna-
mmmmm'"'^^'"^..........
legalny i przez nikogo nie kwestionowany. Nie pozostawiał rów nież nic do życzenia zarząd Kanału, jeżeli chodzi o sprawność techniczną i kompetencję personelu. Oczy"vviście rząd egipski mógł zgłaszać uzasadnione pretensje do ■większego udziału v 'pyskach przedsiębiorstwa. Pozostaje jednak bezspornym faktem że oficja nie przynajmniej pretensji tego rodzaju, Egipt do wybuchu kryzysu nic przedkładał. W tbn sposób odpadają kolejno jeden pódi-ufrini, wszystkie argunienty rzeczowe, na które powo łają się ady/okaci polityki łamania umów międzynarodowych. Na ćjonalizacja Kanału była poprostu aktem zemsty politycznej Nasserowi nie chodziło wcale o zwiększenie dochodów z operacji Kanału, mógł fo przecież uzyskać na grodzę polubownej; Celem, do którego zmierzał dyktator egipski, było upokorzenie państw zachodnich i położenie ręki na gardle znienawidzonym Brytyj' czykom, których byt zależy od swobody szlaków komunikacyjnych na "siedmiu morzach". I w tym leży źródło oporu rządu brytyjskiego przeciwko próbie arbitralnej kontroli ży-wotnej idrogi wód nej przez jedno państwo -—względnie jednego człowieka. Istotą sporu jest więc zamach dyktatorskiego reżymu Nassera na wolność żeglugi, na najbardziej ży\votne interesy wszystkich narodów morskich.
W zatargu o FCanał Sueski stroną pokrzywdzoną sa ,uz>1ko-wńicy Kanału, w pierwszym rzędzie mocarstwa zachodnie, które mają po swej stronie słuszność. Co więcej, interesy ich nie sa bynajmniej sprzeczne lecz przeciwnie zbieżne z interesami Egiptu przez które^^ó-ttMvioiiiim przeplwlzi Ktuieł 1 ktwy cżerpie-tloełtody
mu z liczbą Polaków osiadłych za granicą.
Jakby w przewidywaniu mizernego wyniku tak znacznego (gowania wvnmn.y„i • wkładu pracy w tę akcję rzid Sn J-^^^^^^^^^ ^'ludowy" podjął, przed kilku 1 '''lojosieczną w rękach reż;
obczyźnie, wymiany pism codziennych i czasopism, nie mówiąc już o chęciach zaopatrywania bibliotek emigracyjnych w publikacje krajowe, etc Zachodzi pytanie, jak należy ustosunkować się do tych propozycji, TćtóMpadają-ztydoahiych sfer: skąd do niedawna słyszeliśmy tylko obelgi i karczemne wymysły,.
Ze względów zrozumiałych Polonia nie powinna przyjąć na ślepo i bez zastrzeżeń propozycji zacieśnienia więzów z Krajem. Między wychpdżtwem a braćmi naszymi w Kraju wznosi się bowiem bariera rządu, który natchnienie swoje czerpie w Moskwie, kząd ten pragnie się narzucić na nie dającego się obejść ani wyminąć pośrednika w stosunkach między einigracja a Krajem, pragnie wyzyskać naturalną tęsknotę wychodźców za swoim krajein rodzinnym względnie krajem swych przodków dla własnych celów. .
Czy jednak wiedząc z jakiego źródła wychodzi i jakimi motywami kieruje się inicjatywa nowej linii w Warszawie, należy odnieść się do niej zdecydowanie negatywnie, czy łeź przyjąć bardziej giętką taktykę? Rozważmy to zagadnienie na konkretnym wypadku wycieczek, do Polski. Szereg wpływowych czynników polskich w Stanach Zjednoczonych z Kongresem Polonii Amerykańskiej na czele ustosunkował się do tej akcji negatywnie. Faktem jest jednak, źe pomimo wysuwanych z wielu stron zastrzeżeń idea wyjazdu do "starego kraju" padła na przychylny grunt. Nie licząc wyjazdów indywidualnych, w drogę do Polski ruszyło w roku biieżącym kilka wycieczek zbiorowych. Brało w nich udział szereg osób graja.-cych dużą rolę w życiu społecznym Polonii amerykańskiej, osób jak najmniej podejrzanych o sympatie do komunizmu' Zwalczanie. wyjazdów z wycieczkami do Polski przekreśla samo życie. Jeżeli zaś chodzi o argument, że z wyjazdów do Polski korzyści czerpie - wyłącznie reżym, stwarzając złudne pozory uznania jego legitymizmu przez emigrację, to możnaby odpowiedzieć bodaj silniejszym kontrargumentem powołując się na bezsporną wartość bezpośrednich kontaktów między rodakami stąd i stamtąd. Przecież każdy Polak z zagranicy goszczący w Polsce jest żywym zaprzeczeniem; bredni propagan-i dy komunistycznej o nędzy i wyzysku człowieka pracy w krajacł "burżuazyjnych" AL./,,n —
kami izolacji ideowej ani jeśłi idzie ó. nas samych, ani gdy chodzi o całość emigracji Jeżeli ktoś obawia się destrukcyjnych wpływów literatury krajowej, niech jej nie czyta. Ałe niech nie nawołuje innych do pójścia w swoje ślady, mech nie stara się budować ochronnego płotu dokoła e-migracyjnego podwórka. Odrzu-camy^stajiowc2^_ws^
O drugiego prenumeratora
aci
Kończąc życzę szczęścia,- ' '1
w.,dzenia wcię7kiej'S'£ J sze.życzliwa taw-,
siie cenzury prewencyjnej na wydawnictwa krajowe, odżegny-wujemy się odiaęrjakichkolwiek ciał opiniodaws^ch lub komitetów kwalifikujących. Mamy wstręt do wszelkiego rodzaju stróżów naszego myślenia, ufa^ jąc w zdrowy rozsądek społeczeń* stwa emigracyjnego. To nie znaczy, żebyśmy mieli przyjąć bezkrytycznie każde wydawnictwo reżymu.
Zdajemy sobie sprawę, że dążenie do rozszerzenia płaszczyzny kontaktów z Krajem — pod ścisłą kontrolą reżymu —- niesie z sobą zupełnie realne niebezpieczeństwa i pokusy. Dla przykładu, Biuletyn Ilozgłośni"ICraj" zamieszcza w numerze z 2 września odezwę Społecznego Komitetu Budowy Pomnika Bohaterów Warszawy do' Polaków w kraju i za granicą z prośbą o składanie datków pieniężnych na ten pomnik. Przestrzegamy emigrację przed wpadnięciem w pu-' ^^i^.^^^^r -jf" fr.r^Ł^.rrr,^,Ł tLo " „h."." wicksze prawdopodobiBustwo, zc
dana osoba po tańszej jeszcze ce-
w związku z decyzją Dyrekcji mins. Mamy tnech <nrnA^ / ; 3 Prasowej "Związkowca" o pod- i 16 Avnuków. ^'^.tóikę niesienie prenumeraty rocznej o - w,,
dolara z drtiem 1 stycznia 1957 roku, okres kampanii „O drugiego prenumeratora" został ogra^ niczony.-Pozostały jeszcze trzy miesiące. -Niejeden, z naszych przyjaciół, który chciałby nam pomóc, może-nie znaleźć czasu, by udać się do znajonnych i nakłonić ich do prenumerowania naszego pisma.
Zdając sobie z tego sprawę Redakcja „Związkowca" prosi wszystkich swoich przyjaciół, by w wypadku, gdy osobiście nie mogą czy nie mają okazji pozyskać drugiego prenumeratora, przesłali nam jego nazwisko. Kandydat na prenumeratora 0-otrzyma specjalny list z zaproszeniem do prenumeraty, oraz bezpłatne cztery numery „Związkowca", by się mógł dobrze zorientować w jego treści i zapoznać z naszym pismem.
Prosimy więc o 'nadsyłanie nam jak najwięcej adresów tych przyjaciół i krewnych, którzy nie prenumerują „Związkowca", a mogliby się stać naszymi Czytelnikami. Im szybciej tym
łapkę reżymową. Ideę budowy tego pomnika w obecnych warunkach, pod rządami agentów Moskwy, odpowiedzialnych . zą zniszczenie, i śmierć bohaterów Warszawy, uważamy za prowokację najświętszych uczuć narodowych, za zniewagę pamięci ofiar Stolicy.
Próby wciągnięcia emigracji do współpracy w poczynaniach komunistycznych będą się niewątpliwie pojawiały częściej. E-migracja musi okazać czujność, by korzystając z rozluźnienia do-tychczaso\yych przepisów zacieśnić swą więź z Krajem ą jednocześnie nie stać się narzędziem polityki reżymu.,
DREW WYGOFUJE Się Z POUTYKi
George Drew zdecydował się zrezygnować z posterunku przywódcy narodowego partii progre-sywno-konserwatywnej.
z opłat od pnejazdu statków. Tak samo. z gospodarczego punktu widzenia, nie ma rozbieżności miedzy krajami arabskinii-ekspor-Jtcrami n.-ifty^a p3ń$Uvami 'zachQdmorGur&p^kiin4t--któr^-są--naj-
Większymi importerami togo niezbędnego surowca. Tym bardziej upokarzającą" jest sromotna porażka Zachodu, której przyczyn .szukać należy poza błędną, bo opartą na bluffie, polityką Francji i Brytanii w-całkowitej dezorientacji'i wikłania sie w przeciwieństwa wzajemnie wykluczających się celów u kierownictwa polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych^ Główna odpowiedzialność za to spada-na prezydenta Eisenhowera i sekretarza stanu Dulle.':a. kórych niezdecydowanie i połowiczność w działaniu wypędziły Zachód w ślepą uliczkę. p£ W chwili gdy piszemy te słowa, nie wiadomo jeszcze czy pro-
ponowanestowarzy.wnie-Hiżytkowników Kanału przyoblecze sir .i/ w ciało wobec zrozumiplego oporu mniejszych państw przed an ; , gażowanirm Pic w przedsięwzięcie z góry skazane na niepowo ii)?'' dzcnie. Przyszłość rysuje sie^w ponurych barwach dla Zachodu , '5i!i'vH który, jeśli wierzyć prcz. Eisenhowerowi, nie był nigdy tak silnr f"--'. jak obecnie. -
miesiącami nową inicjatyw;ę,.która skrystalizowała się w powołaniu do życia Towarzystwa Łączności z.Wychodźtwem "Polonia" W przeciwieństwie do pierwotnych założeń ofensywy na odcinku emigracyjnym "Polonia" nic stawia sobie oficjalnie zadania nawoływania wychodźtwa dO po wrotu:.;Pjawdo.podobjlłe_ iq wpływem niepowodzeń kampąńi repatriacyjnej wśród czynnikóv miarodajnych w Warszawie doszedł do głosu niewątpliwie sli szny pogląd, że emigracja jest v zasadzie zjawiskiem nieodwracalnym. Stąd działalność nowego to warzystwa posiada wszelkie cechy akcji długofalowej, któi^ej punktem wyjścia jest uznanie trwałości wychodźtwa. .
Wydawnictwa propagandowe specjalnych agencji reżymowych nie odniosłyby zapewne na emigracji większego skutku, gdyby w ślad za niinł nie poszły pewne istotne zmiany w praktyce władz państwowych jako takich. Mamy na. myśli przede wszystkim ułatwienia w otrzymaniu wizy wjazdowej, turystycznej nie' reemi-gracyjnej. do Polski dla obywateli państw obcych pochodzenia polskiego. Placówki konsularno-dyploniatyczne reżymu nie tylko -we-^wł«ją-^pr^es^kó^v-ełłętivyffrl do wyjazdu, lecz nawet same organizują — przy pomocy zaló-|4o»ył^v,^-^«n-eek^iirBi-npr-iy^
lonia International Inc." — wycieczki do Kraju. Wycieczkom z krajów osiedlenia polskiego odpowiada zwiększenie ilości wyjazdów z Polski za granicę
Emigracja stanęła zatem wobec problemu równie nowego co nieoczekiwanego: zmiaiiy frontu polityki oficjalnej reżymu w; stosunku do zagadnienia wzajemnego ustosunkowania się-wychodź twa i. Kraju, dużego zwiększenir-liczby kontaktów osobistych. 0-lert współpracy na polu w>'daw-niczym. gv)tqwości przyjścia 7
.Akcja prbpa
...... bro
reżymu
Poruszamy przy sposobność sprawę wyjazdu dziennikarzy e: migracyjnych ż wycieczką dc Polski. Zapytujemy, jaką korzyśt odniósł reżym ż cyklu obiektyw nych reportaży p. Łażewskiego redaktora "Dziennika dla Wszy stkich" z Buffalo? Czy zamiast przesadnych obaw przed "żara zą" komunistyczną nie należało Jjy^ raczej -pomyśleć, w- myśl^su-gestii cytowanego organu, o zorganizowaniu stałego serwisu ko respondencyjnego prasy polonłj nej w Polsce? Jeżeli oczywiści( reżym nie będzie stawiał, przeszkód.
Nie sądzimy, żeby można byłe ustalić z'góry i w sposób abstrak cyjny linię demarkacyjną międzj wskazanym wykorzystaniem wszelkich możliwości nawiązani; kontaktów z Kirajem a ześlizgnie ciem się na pozycje kolaboracji; reźyraiem. Każdy poszczególny wypadek zasługuje; na osobni zbadanie, przyczem daleko posunięta ostrożność powinna iyc stałą regułą, żeby wrócić d< sprawy Wycieczek, niewskazanym jest wyjazd osób nie posiadających obywatelstwa obcego także względu na ich bezpieczeń^ stwo osobiste, jak i na dwuznaczność położenia emigranta poli-tycznegg^który ma mnżpnść .swo-, tFócTnego poruszania się po kraju, do którego nie chce wracać ze względów zasadniczych.
nie będzie mogła Związkowca za prenumerować i. wejść w grono naszych Czytelników.
A teraz kilka wypowiedzi naszych prenumeratorów: *■ ^ ,■•*
ZNALAZŁ PRACC PRZEZ „ZWIĄZKOWIEC"
.Mój znajomy czytywał od czasu do czasu „Związkowiec", lecz ociągał się z zaprenumerowaniem go: Aby wiedzieć co się dzieje w świecie bądź tó pożyczał pismo, bądź czasami kupował w sklepie.
: Kiedy po ogłoszeniu apelu w sprawie „drugiego prenumeratora", poczuwając się do narodowego obowiązku poparcia polskiego pisma .; na obczyźnie, zwróciłem się się do niego, wykręcał się jak mógł. Mówił, źei. to, czy owo nie podoba mu się, Od razu zorientowałem .się, że żal mu wydąć aż trzy i pół dolara na rok, chociaż wcale nieźle zarabia,.
Podczas dyskusji znajomy po-
" ' kiś
INACZEJ POOCHODliU
;p<) PlSfAA.:,,^:..:,^^^^^
W związku z apelem "o dtu- I giego prenumeratora" jalw) stai^;'.!! emigrant jeszcze sprzed pienr- 1^ szej-wojny światowej nie mbgęrM zrozumieć ja^ .^owa etnłgncjj ^ M podchodzi nie tylko dó "Zwł^, kowca", którego bez pnerey prenumeruję od czasu, kiedy ij. cżąl się ukazyv/ać, ale w ogóle vi« -^i"'-'-*- -'5m. Należałemdo Synowie Polski",
Kanadzie-.zanim' nie
m
.vii
. ■'fi,,''".'.; ■■
W:
ii-
m
i'
ś
WSPÓLNA KORZYŚĆ
Pragnąc iść na ręi<ę "Związ-koy/cowi" i samemu skorzystać, pnesyłam czek na $10.00 na trzy jata prenumeraty od 30 czerwca 1957 do 30 czeńvca 1960 r.
Jednocześnje_p_roszc _o wysłanie mlpremir w postaci książki. Start. GnEesiciyk, Toronto
T>'m lapidarnym zdaniem p Grzeszczyk najtrafniej ocenił na sze intencje. Obopólna konyir
dla czytelnika i "Związkowta"
powinna zachęcić i innych czytelników do skorzystania z tej oferty.
Na nasz apel o wpłacanie prc; mimerat na trzv lata po cenie zniżkov.ej - odpowiedziało w oierwszyni tygodniu 1? osób. Oto lista: pp. J. S/ybalskł (Toronto). C. Gudow.ski (Hamilton). J. Czyż (Hamilton), R, Sobczyk (iramłl-tan\ A. Zalewski iHarhilton), Sz. Slugocki iToronto), T. Kurosad
(Toronto), F, Medon (Wood-bridge). J. Bryk (Lakeview), A Grodzki (Fort William). S. Grzeszczyk (Toronto), E. Krz\żanow-ski I.Tordan Station), J. Usaje-wicz (Toronto).
Spodziewamy- się, że nieTwsz.-trzynastka będzie szczęśliwą dln "Związkowca" bo pociągnie z? sobą wielu innych, tak źc lista trzyletnich prenumeratorów znacznie się wYdłuży.
Kto następny?
Przejdźmy do sprawy pism 1 książek krajowych. Podobnie jak szereg innych organów prasowych polsko-amerykańskich także i "Związkowiec" dostał propozycję wymiany z miesięcznikiem ilustrowanym "Nasza Ojczyzna"! wydawanym w Warszawie dla ce-lówT propagandowych, konkretnie dla oddziaływania na wychodźtwo. Nie mieliśmy żądnych wątpliwości co do natury tego wydawnictwa, co nie przeszkodziło nam w przyjęciu tej-propozycji. Kierujemy się bowiem zasada, że jest obowiązkiem dziennikarza emigracyjnego śledzić rozwój wydarzeń w Polsce i to z pierwszej ręki t.j. z prasy krajowej, choćby była ona komunistyczna lub wpływom komunistycznym poddana, a nie tylko ż zagranicznych serwisów prasowych. Po wtóre nie obawiamy się oddziaływania tej lektury na nasz zespól redakcyjny. Ńie od dziś i nie od wcz-óraj czytamy wszystkie to czasopisma krajowe, które tylko możemy dostać. Nie uczyniło to z nas komunistów^ Nie jesteśmy w ogóle zwolenni-
——--George-Drew.- - -—
G. Drew przebywa 'od 9 wrze śnia w szpitalu Wellesley w Toronto, cierpiąc na ogólne wyczer panie. Zdrowie wybitnego polityka konserwatywnego pozostawiało wielu do życzenia od czasu ataku meningitis,. któpy skaza-gO na wielotygodniowy pobyt w szpitalu pOd koniec 1954 r. A-tak infuenzy zmusił go do opuszczenia Izby Gmin na dwa ty godnie przed odroczeniem tego rocznej sesji w połowie sierpnia Decyzję wycofania się z życia pc litycznego p. Drew powziął pc konsultacji z lekarzami. ;
Kariera publiczna tego praw nika, żołnierza, autora i publicy Sty była zaszczytna, błyskotliwa i obfitująca w dramatyczne spicr cia. Aldermari w wieku 27 lat. mayor w rodzinnym Guelph. Oni., jako 31-letni młody czło wiek^ Drew przechodzi na scenę -prowincjonalną w 1929 r. z chwF lą objęcia stanowiska komisarza ubezpieczeń. Porażka przywódcy [?aitii kon?grwatywnej"w^0ntari7 E. Rowe w wyborach z roku 1937 utorowała mu drogę do kierów nictwa partii, którą poprowadził do z\vycięstwa i władzy cztery lata później. Stojąc na czele rządu konserwatywnego w Ontario' u zyskał on większość w dwóch następnych wyborach prowincjo nalnych. Posterunek premier? Ontario opuścił on następnie dlr objęcia kierownictwa partii ,v skali ogólno krajowej. W wyborach powszechnych 1949 r. spot kała go jednakże gorzka porażka Nie wiele więcej szczęścia miał? partia konserwatywna pod jego kierownictwem w wyborach 195r r. Nadszarpnięte zdrowie zmtisza go do zejścia ze sceny polityczne' u szczytu osobistego prestiżu, nr krótko przed wyborami w przy szłym roku. George Drev/ żnvo interesował się sprawami No wych Kanadyjczyków. Bywał częstym gościem na imprezach róż nych grup etnicznych i wielo krotnie występował jak necznil wyzwolenia narodów wschodnie' i środkowej Europy spod dominacji sowieckiej. Bywał też często na polskich imprezach i sze-
wiedział: „Czy będę miał ja .zysk.z tego że prenumeruję polskie pismo? Czy będę przez to lepiej zarabiał?"
Zrozumiałem, że znajomemu trudno mówić o narodowym obowiązku popierania polskiego pis-iha, o potrzebie zwarcia polskich szeregów na emigracji, itd. On na świat patrzy się poprzez dolara. Nie zarobi, nic ruszy palcem ani kieszenią! ' • •
Na szczęście miałem ,.Związkowca" poh ręką. Otworzyłem go i piokazałem' artykuł ,,Ze świata pracy" w sprawie możliwości zatrudnienia w powstających okrę. gach przemy.słowych północno-zachodniego Ontario. Znajomy, przeczytał, lecz nie wier7.vl_by| I)rze7^""ga2etę mógł llostać lepszą-pracę. Kazałem mu napisać nn wskazany adres i co się okazało? Dostał ofertę lepszych zarobków na półriocy. Oczywiście przyjął ja i wybiera się w. njtjbłiższycb dniach do kopalni. Tym sposobem przekonałem go'do zaprenumerowania pisma, które przyda się mu na dalekiej północy.'
„Związkowiec" przyniósł mu zysk!, .Ułatwił zdobycie płatnej pracy.
,R. K. Sudbury
Toronto w poszukiwaniu pracy Pamiętam,.że zarówno w jet nej, jak i drugiej organizacji byl prawie "przymus" moralny p^, numerowania polskiego pismt Ponieważ w tym czasie "Zwiaz-kowiec" jeszcze nie ukazywał sie, prenumerowaliśmy polskie pis-ma z Stanów Zjednoczohycli, Że zdziwieniem patrzyliśmy na takiego, kto nie .prenumerował polskiej gazety. Jak papierosy tak pismo było nieodstępną dla mnie rzeczą. Po prostu nie mogłem żyć bez niego.
To, co dla nas kiedyś było najświętszym Obowiązkiem, dziś, dla niektórych osób z nowej einigia-cji jest śmiesznością. Na pięć rodzin nowoprzybyłych które znam ani jedna nie prenumeruje lad-nego polskiego pisma, chociaż mieszka w Kanadzie kilka, dobrych lat. Organizacje dziś nie tylko nie wywierają presji by członkowie prenumerowali pisma polskie, ale nawet lekceważą je'sobie.
Myśmy przyjechali jako chłopi do Kanady, z których nie. każdy umiał czytać i pisać.. Wielu nauczyło się tego dopiero w organizacjach. Byliśmy emigracją "za chlebem", a mimo szukania zarobków, potrafiliśmy szanować polską organizację, polskie słowo, polską .pieśń. Nowa emigracja, to ludzie uczeni. Z tych pięciu rodzin nie ma człowieka bez gimnazjum. Ludzie ci nie przyszli tu za "chlebem" jak mi mómą, lecz dla ideałów walki o niepodległość Polski, o kulturę i wielkość narodu. Kiedy zwróciłem się do nich, by zaprenumerowali "Związkowca" uśmiechnęli, się do mnie z pobłażaniem i powiedzieli, . że im ani polskiej organizacji, ani polskiego pisma nie potrzeba.
O co oni walczą? O jaką Polskę? O jaką kulturę?
. ■ ' K. Kowal, Chatham, Ont.
PREMIE
• Każdy, kto zjedna nowego prfr nunicratora i zjednany prenumerator, otrzymajr-j za darmo do W7 I boru po jednej, z . nsstępujących książek:
lepiej
PRENUMERATORKA OD LAT
Fragment listu jaki otrzyma-, liśmy w związku z akcją ..o diu-j giegb prenumeratora'.' od wielo-j letniej naszej prenumeratorki, pani A. Sapińskiej z Cochranc:
.;Mój maż, może najstarszy ..Gochrański". obywatel, przyjechał w 1907 roku i stale tu mi es ^Jia. <. -ia—pizyjecłiałsm—
1912. Przebywając, przez 4 lata w Toronto należałam do Towa-rzystwa „Synowie Pokki^^Uóre
go A\'lr-dv prezesem był mój v;uj-koKołaczyński. Brałam udział v/ wszystkich imprezach. Razem / Pawłom Bilewiczem, który.był sekretarzem występowałam w przedstawieniach i w jasełkach u Św. Stanisława za ks. Hajsmana. .Tuż mało kto z moich znajomych żyje. Pozostał Alek Śmieszko i Józef Pankowski, My od bt,prenumerujemy „Związkowca" Żv-jemv sami na farmie^bo dzieci wszystkie przeniosły.się do Tim-
Ks. K. Borowicz: Źyclo Jmu Cłirystusa (z kolorowymi llu.stracjami). K, Bunsch: Zdobycie Koiofane-. ga (powie,ść historyczna),, K, Bunsch: Psio pole (powiei(i
historyczne). J. Brzezina; Towarzysz Nr. 103
(powieść sensacyjna). A. Chołoniewski: Duch rfiis' jów .Polski (rozprawa o Narodzie Polskim). . W. Kania: Bolsrewizm t religls ' , (0 prześladowaniach reli-; gijnych w Rosji). Mitkiewicż: Pan TadeuM (największe arcydzieło E polskiej).
Rodziewicz: Straszny dii*-dunio (powieść). Rodziewicz: Szary proch (powieść), S. Kos: Polska droga /. (1939-1946). S. Garczyński: Problem ?oh^> Ukraiński. troźpTST^zfr— K. M. LAMB: Shakespeare w
opowiadaniach dla diied
"(po polskfft:
A.
M.
S. J.
Wańkowicz: Kundlizm (świetne satyry). Wasylewski.- W srebrnym dworko z modrzewia (powieść). Wasykwiki: Romans pr** .. babki (powieść). Weyssenhof: Puszcza wieść)..
LISTY DO REDAKCJI
reu Polaków zaliczał, do gron.n bliskich znajomych i przyjaciół.
Rezygnacja wieloletniego leadera stawia konserwatystów przed trudnością znalezienia nowego przywódcy w najbardziej kr>'tycznym momencie. Do stano wiska tego mogą, zdaniem kó> dobrze poinformowanych, aspirować John Diefenbaker, George Hces i Donald Fleming. Co sic tyczy wymienionego często — premiera Ontario Ix?.<;lie Frosta. to oświadczył on def init>'wnie. że nie zamierza ubiegać sie o to .<:t^' nowisko. nragnąc służyć prowincji Ontario.
S7xinownv Panie Rediikforze,..
Komitet Obchodu Suicta Zm^ rza w Toronto^składa serdeczne dziękowanie za okazan:). z.vczii«o^ i pomoc w propagowaniu obc^o"": 7. kiórppn całkowity dochod^^
z którego całkowity ą„ $729.36 został pnekazanT
mie
Komi.sji pomocy inwalidom
Okręg Toronto.
. Z poważaniem , ntw>hD(iu Za Komitet plKi^*i"
M. świderska, scW-
fiAJV/mSZy WYBÓR KStĄtB% POLSKICH ZHAJDZieSZV/iii^ GARŃI "ZWIĄZKOWCA", i^^^' LOGI ^WYSYŁAMY NA iĄDAHiS