8TIM1
"ZWłAZKOWIEC" PAŹDZIERNIK (Lcłobsr) 20 — 1956
Mi
Kfżj'/!;.-''
iii.
o.
l-fi;;'
z.; s
*^ z
■.w
7,V-« •'.J-i,..--'
ii
1 .■
i
■i i
i
<
< i
■ 4.
4
i i i
■ i-
4
■ i
. «■ ł 4 »
7"
lii:'
mą „dragą. Je jabłko i nawet patrzy wokoło.
Nagle stanął.; Wśród drzew po sucłiycłi . liściach najwyraźniej coś szybko leci. Wiatr zaw7ł, jak^
Redagojo. BARBARA GŁOGOWSKA
Ale Tomek dziękuje. Boi się. to prawda, ale się do strachu nie. przyzna. Pójdzie sam. Wziął jabł-kt), które mu pani Matyskowa dała i żegna się. .
Dziadzio Wincenty mrugnął na Tomka.
— Jak cię co przestraszy to najlepsza rada podejść i. zobaczyć co to jest. Zawsze się okaże że to nic, że nam" się.tylko' zdawało. .
Torńck wraca do doniu tą sa-
^ STRA O H W CIE19 K O SC I AC H
Tomek patrzy przez okno za- r-^ Dziadzio Wincenty ódpro-strachanymi oczyma. Na dworze i wadzi cię do domu — postana-jur ciemno, czanie chmury wi-] wia pani Matyskowa.. , szą m'sko, wiatr pędzi drogą su-■ che liście, "skrzypi poruszana wiatrem tam i z powrotem żelazna iurtka ogrodowa. . "Br . — my^U Tomek — aż strach patrzeć. Dzisiaj jest Hal-lowe'eh. Wszystkie duchy i czarownice wychodzą na świat. Jak to dobrze,. że mogę siedzieć w ::^dorriu. ■■■■
. Tp też skóra ńa Tomku ścierpła gdy .usłyszał za sobą głos . mamy: ■
Tomku, syneczkuj ubiera się i pobiegnij do pani Matysko-wej; Córeczka jej chora, a ja wkiśnie mam doskonałe lekarstwo,na jej chorobę.
Pnerażonymi oczyma spój-r;c^ł:Tomek na mamę, ' Mamo, przecież to dzisiaj Hallowe'en! ' ,
— Wiem, mieliście przecież w szkole podwieczorek ł zabawę. Chyba nie jesteś zmęczony?
— Ależ mamo ja nie mogę tfe-ra? iść na dwór! .
-—Dlaczego?
•7-; Duchy i czarownicewycho-dzą i niewiadomo co się może :.. stać.-.-\- ^ Ćooó?
. 'Tomek po głosie mamy poznał żcsię-zanośi na awanturę. 1 rze-' czywiśtie; ^ :v
— To ty, taki diiży chłopiec, -Wierzysz jeszcze w czarownice? A wstyd! Zaraz się ubieraj i zaniesiesz tę buteleczkę do pa;ii Matyskowej.; Może się nareszcie sam Ijrzekpnasz, ż6. nie ma na świecie.żadnych duchów..
. . Nie było innej rady. Tomek ubrał sife i wyszedł na dwór. Do pani MatyskoWej nie hyło daleko, ale trzeba iść pustą o tej porze 4 ciemną ulicą, potem przez mostek- na rzecce i ogród" jabłkowy. A tu ciemno, pusto, strasz-
- no. Noc HaIlowe'eń. .Postawił Tomek kołnierz u kurłjki, wcisnął w.głowę ramiona i idzie prędziutko patrząc tylko przed siebie. Przebrnął ulicę, -a kiedy zanurzył się- w cień drzew nad rzeczką, strach chwycił go za gardło. Ciągle.mu się zdawało, że ktoś idzie, że coś czai się w krzakach i już, już skoczy na niego. Zdawało mu się, że coś na niego patrzy zza każdego drzewa, >coś się: rusza, chicho-
-^czern————--———
sowiecie
T-
w dniu 29 września br. Pol. Tów. "Zgoda" w Vancouver, B:C.' ob-cłiodziło uroczy.ście swoją rocznicę
Przebieranka
Przerażony Tomek pędzi ile sił w no^ch. Zgrzany, oblany potem zapukał do drzwi pani Ma-tyskowej.
— Chłopcze, co. ci jest? Przestraszyłeś się czego?
. Jak'tu.się przyznać, że się po-prostu boi? Tomek nie mówi nic.
Hania już miała wyjść z domu na ztiiórkę harcerską, kiedy jakaś tajemnicza ręka wrzuciła przez dziurkę w drzwiach list.
Zaciekawiona Haiiia podniosła go i w białej kopercie zobaczyła swoje imię i nazwisko. Rozerwała kopertę,' W. środku była kartka papieru:
"Zbiórka zastępu-jest dzisiaj o godzinie ■ dziewiątej.-Masz iść na . zbiórkę ulicami narysowanymi na planie,, ale musisz tak się .przebrać, żeby cię nikt nie poznał. Idąc, przyglądaj się uważnie przechodniom, czy nie poznasz kogo znajomego. Do zobaczenia na zbiórce." ' -
Czuwaj! ■ Zastępowa Na małej kartce narysowaiiy był plan i nazwy ulic jakimi Hania miała iść ńa zbiórkę. .
Hance zaśmiały się oczy. Toż to będzie uciecha! Ale jak się tu przebrać? Nikt nie może jej poznać....
. Pobiegła Hania na naradę do mamy. .-Mama pozwoliła wziąć niektóre swoje . rzeczy. Hania włożyła więc mamy płaszcz z •futrzanym kołnierzem, pantofle ha wysokich obcasach, kapelusik z woałką. i rękawiczki. .W rękę wzięła torebkę. A że była dość wysoka wyglądała jak, niewielka dorosła pani.
Hanią wyszła teraz na ulicę, i pe\ynym krokiem szła.wyznaczonymi ulicami. iBystro patrzyła, zza.woalki, ale nikogo znajomego nie zobaczyła. Dopiero na drugiej ulicy zauważyła, kele-żankę w kostiumie łyżwiarskim z łyżwami w ręku.' Jadzia na łyż-
by^ się^smiał. Tomek w^obja^^^ 30-letniego istnienia, oraz urojczy-
stość poświęcenia sztandaru. -4Jroe?ystóśt—tę-TOzpoezicto—śpiewem "O Canada" oraz "Jeszcze Polska" w wykonaniu hówo-utwo-fzonego chóru "Lutnia" pod batutą p. A. Buczkowskiego.
Aktii poświęcenia. sztandaru dokonał ks., Franciszek Kosakiewicz O.M.I; proboszcz miejscowej parafii polskiej Św. Kazimierza w otoczeniu Rodziców Chrzestnycłi. W przemówieniu swoim ks. proboszcz Kosakiewicz zwrócił uwagę na hasła wypisane ha sztandarze: "Jedność, Miłość, Braterstwo", którymi powinniśmy kierować się w życiu społecznym i narodowym.
Z kolei Rodzice Chrzestni, oraz inni Polacy wbili pamiątkowe gwoździe w drzewce sztandaru, wpisując się do Złotej K.sięąi, ofiarowanej rów'nleż przez Polki.
Rodzicami Chrzestnymi byli: p. J. Grębski, który reprezentował prezesa Kongresu Polonii Kanadyjskiej p. J. Kurosada; p. F. Żurow^-ska; reprezentująca p 0. Kurosad; p.J. kaliski, prezes Kongresu Polonii Kanady.jskiej na B.C. z żoną; p.' A. H. J. Swensicky, miejscowy sędzia z żoną: p. Fr. Siudut, prezes miejscowego Koła SPK Koła Nr. 3; p. A. Skurzańska, żona śp. Skużań-5kiego^.żałożycieIaT-wa. "Zgoda";; p.. L. Wałach, jeden z założycieh T-wa z żona, oraz p.L. Stefanek, prezes Tow. "Zgoda", Oddział Na-naimo, z żoną; Pani Janina Dąbrowska, preze-
sobie starą czairownicę z rozwiar nymi-włosamł,-: nosem-jak-hak pędzącą po ńięgo na miotle. Zaraz go chwyci ża kołnierz.
W tej chwili przypomniał sobie co-_mówił dziadzio Wincenty. Tomek otrząsnął sięrPrzecież nie ma czarownic. Wolno obraca się w stronę podejrzanych hałasów. Ztiliza się do kępy drzew,^
I widzi Tomek jak po zeschłych liściach, biegnie do drzewa coś małego, ciemnego z długim, puszystym, ogonem. Wiewiórka..-..
Tomek rpzśmiał się w głoś i od razu cały strach zniknął. Wolno doszedł do domu,.gryząc jabłko i pogwizdując sobie.wesoło.
— Nie złapała cię jaka czarownica? — spytała mama. ;
— Czarownica? roześmiał się Tomek, Nie ma czarownic na śwaecie, tylko małe dzieci w nie wierzą, ale nie ja!
To'musi być Kasia przebrana za chłopca. Na pewno.
Na ostatnim zakręcie wpadła na jakąś panią, która pchała przed sobą spacerowy dziecinny wózek. Pani skrzywiła się i powiedziała, żeby więcej uważała jak idzie po ulicy.
Hania przeprosiła panią i pomyślała że ta już na pewno nie jest żadną z jej koleżanek. .
Ale już dochodziła do miejsca zbiórki zastępu.: W korytarzu czekała na nią zastępowa. Ledwo Hanię poznała. Potem wypytała ją czy kogo widziała po drodze i pozwoliła wgjść na salę,
"Wkrótce zaczęły przycliodzić i inne przebrane koleżanki. Pełno było śmiechu i dowcipkowania z ich przebrania. Przyszła i Jadzia z łyżwami i gruba Kasia w: chłopięcym ubraniu i Ma-rynka przebrana za starą babcię i inne. Zastępowa porównała notatki i okazało się, żę prawie wszystkie dziewczynki były. rozr poznane.
A każda z nich myślała że tak się dobrze przebrała, że jej nikt nie pozna- -
Aż tu wchodzi najmłodsza z zastępu. Ziutka, ubrana tak jak zwykłe.
— A ty też byłaś w przebierance?
— Byłam; Pognałam Kasię w przebraniu chłopca i Marynkę starą l/abcię i Hanię przebraną za panią. I Krysię i Jadzię i We-ronkę... . > .
Rzeczywiście tak były przebrane. A jak ty się przebrałaś? . ■— Ja?. Tak byłam ubrana jak teraz? " ■ ■' ■_
Po przemówieniach rozpoćz^ się bankit.w miłym i przyjacielskini naistroju, w którym spożyto suty i smaczny posiłek, przygotowany pód wł'trawnym kierownictwenl pań:--Av-©zdoba-i-J.~Skwira,.:aPngŁ śpiewie chóru "Roty" i "God^e] the Queen" wyniesiono sztandar ż sali. ■ :
Należy wyrazić pełne uznanie wszystkim tym osobom; które pracą, ofiarnością, i poświęceniem swoim przypyniły się do zorganizowania i' sprawnego przebiegu tej uroczystości, a to prezesowi Tow. p. R. Żurowskiemu, oraz komitetowi'^uroczystości na czele którego stali pąnow'ie M. Ozdoba i M. Kopecki. ■ i;
Uroczystość ta wywarła nieza-pómnianeWrażenie na obecnych i; stanie się bodźcem do dalszej owocnej pracy dla dobra Polonii i rozwoju T-wa "Zgoda".
■ ■ - H- ■ P«' Vancouver, B.C,
DOROCŹliY BAL FOLSKi
Po raz szósty z rzędu P. T. "Zgoda urządza dnia 7 listopada 1956 r.: w salach "Commódore Cabaret" swój r "Doroczny Polski Bal". Tak jak W latach ubiegłych- Bal- ten odbędzie się pod protektoratem honorowym: Gubernatora B.C. Hon. F. Makenzie Ross, Majora Van-cóuver F. j. Hurne oraz wielu innych przedstawicieli władz państwowych, miejskich i tut. społeczeństwa. Ponieważ w roku obecnym P.
imimHiiiiiiiiiiuiiiiiiiiiiiiiiiiiiiHtin
Kil
ska Koła Pań w.fęczyła sztandar "Zgoda" obchodzi 30-lecie swojego,
wach nie jeździ i przez chwilę Hania nie była pewna, ale.zapamiętała ją sobie.
Przechodząc przez ulicę zobaczyła idącego naprzeciw jakiegoś chłopca, Ale chłopiec len zupełnie podobny był z figury do gru-hej Kasi. a z pod czapki wymykały się jasne włosy.
ARFS PHOTO STUDIO
Arłysłycłnio Wykonuje Wszelkie Prace Fółooreficine
L Pilacmskt
780pMaBh W. (rór Gj>revale) Teł. EM. 4-7994 Ros. RO. 6-3803
Juź trzeba posyłać DARY GWIAZDKOWE do POLSKI
Nie może być. Ktoś by cię poznał. — Nikt mnie nie poznał.
Nó i co się okazało? Ziutka poprosiła koleżankę swojej starszej siostry do pomocy. I ona to wiozła Ziutkę w spacerowym dziecinnym Wózku, przykrytą różowym kocykiem po sam nos. Nic dziwnego, że Ziutka z wózka widziała Wszystkie dziewczynki, a jej nie poznał nikt.. .
Ktoby myślał, że ta Ziutka taka sprytna!
Oj, było śmiechu z tej przebieranki, a Hania opisała całą grę w kronice zastępu i wyrysowała, wszystkie dziewczynki w przebraniu.
Najlepiej wj'giądała Ziutka w wózku dziecinnym.
STRACH MA WIELKIE OCZY
ufundowany przez Polki w B.C. z okazji 3Ó-lecia Tow. "Zgoda", p. prezesowi R. Żurowskiemu.
Prezes Żurowski,, przyjmując ofiarowany sztandar, wypowiada następujące słowa przyrzeczenia: "Przyjmuję ten sztandar jako i symbol jedności i przywiązania do ziemi naszych przodków. Przyrzekam, że zasad haseł: jedność, miłość, braterstwo będę strzegł i krzewił, oraz bronił, ó ile zajdzie tego po-trzeba.
Chorąży sztandaru p. J. Dynia, odbieraiąc w.otoczeniu pp. L. Szcze-pulskiego i Fr. Twarpga sztandar z rąk prezesa p. R. Żurowskiego, wyraził wielką radość, że danym było mu dożyć tej chwili, iż stał się. chorążym sztandaru. .
Chór odśpiewał "Góralu czy ci nie żal" oraz "Flisacy" na,grodzony rzęsistymi oklaskami wypełnionej po brzegi sali.
Konferansjer uroczystości p. K, Rekliński nakreślił historię powstania, i rozwoju Tw. "Zgoda", oraz powiedział o następnym poważnym zadaniu jakie czeka Polonię, a mianowicie, o budowie nowego większego Domu Polskiego, w którym wszyscy Polacy pomieścić się będą mogli i gdzie skupi się całe życie organizacyjne i społeczne miejscowej Polonii, Będzie tg mogło być dokonane .wspólnym wysiłkiem i ofiarnością wszystkich Rodaków.
Następnie przemówili: pani J. Dąbrowska oraz panowie Swensicky, Kaliski, Siudut i Żurowski.
istnienia, przeto powyższy Bal Jubileuszowy będzie przypomnieniem o tylóletnim naszym Wkładzie do kultury' Kanady, zadokumentowaniem naszej zwartości i ilości oraz podtrzymaniem i rozszerzeniem stosunków z tut. społeczeństwem. Dlatego wszyscy, którzy czują się Polakami, bez względu na różnice zapatrywań czy klas, powinni tę imprezę poprzeć przez swój udział, jak również zaproszenie ,swych kanadyjskich przyjaciół.
Specjalny Komitet dołoży wszelkich starań, aby impreza była na wysokim poziomie i pozostawiła pamięć mile i przyjemnie spędzonego wieczoru. Miłośników tańca oczekiwać będzie doborowa' orkiestra i wspaniała podłoga. Dla smakoszy — polski bufet, urządzony przez nasze Panie. Duża ilość stolików pozwoli na.spędzenie wieczoru w dobranym kółku. Prócz tego smaczna kolacja, będąca w cenie biletu, t. zw;. "Floors how" i inne niespodzianki będą uzupełnieniem-wieczoru. Bilety w cenie $3.50 od osoby do nabycia u.członków Towarzystwa i pray wejściu na salę; Stoliki rezerwować można telefonując PA 7838. Całą Polonię z Vancouver i okolicy wraz z.ich kanadyjskimi przyjaciółmi serdecznie
zaprasza
Komitet.
NAJWIĘKSZY WYBÓR KSIĄzEK POLSKICH ZNAJDZIESZ W KSIĘGARNI "ZWIĄZKOWCA". KATA-LOGI WYSYŁAMY NA ŻĄDANIE
Lepiej slfzaaśekurować---niż potem Żałować
Załatwi Ci wszelkie polisy ubezpieczeniowe najstarsza i największa polska agencja
TORONTO INSURANCE SERYICE
Wysławiamy polisy na; życie, samochody, domy, kradzieże itp. Posiadamy przedstawicielstwo 20 towarzystw asekuracyjnych.
1366 Dundas St. W. Tel. LE. 2.6433 i LE. 2=5833
Można telefonować w dzień lub wieczorami 26S
Canada's Flnssl Shiris
Od przeszło 50 lat wprawni rzemieślnicy firmy John Forsyth Limited wyrabiają koszule najwyższej jako.^ci na rynku. Przy każdej .koszuli mar-• ki Forsyth znajdziesz pisemną gwarancję jakości i pełnego zadowolenia.
P01SYŁXraTeWARANT0WAN'E" WOLNE OD CŁA
Specjalne Świąteczne PACZKI ŻYWNOŚCIOWE
Nainiżsie ceny Najlepsze jakości. Przekazy pieniężne --Wartościowe kupony
odSSO." w górę. ^
Duży wybór paczek żywnościowych — materiałowych — obuwia^ Też cement — eternit — papa na dachy, cegła wapno itd.
Wszelkie Lekarstwa — Fachowe W^ykonanie Recept
Korzystajcie z doświadczenia tej najstarszej- Centrali wysyIki
PACZEK I DARÓW DO POLSKI I SĄSIEDNICH KRAJÓW ' UWAGAl Biuro Udziela tez pomocy i wskazówek we wszelkich InnyiJh sprawach,, jest Agencja Okrętowa wypełnia Incomo Tax.
POLSKO-KANADYJSKIE
BIURO ipRMAGYJliE
7O7 0ueenSt.W: •
;<To:^nto-Ont. ' < EM 6-4067
Romek siedzi cicho, słucha. Wojtek.szepcze mu do ucha: — Tam w. pokoju — szur-
szur-szur.
sl.yszysz? chodzi wielki szczur! tutaj siedź! nie rusza) się, jak tam wejdziesz, tó cię zje! Ale Romek — przecież zuch i odważny jest za dwóch albo nawet i za trzech; Drz\vi otworzył, wszedł — i
, w śmiech!
Bo w pokoju ciepło, milo, • nic strasznego tam nie było. Za oknami szumi wiatr, wiatru zląkł się jego brat. — Zaraz światło tu zapalę. Wojtek, chodź, nie bój się
. wcale, nic strasznego nie wyskoczy. Tylko strach ma wielkie oczy.
L. P.
STRACH NA WRÓBLE
Bijo, dudni deszcz po oknie, tam w ogrodzie straszek
moknie... Bije, dudni deszcz po dachu, Chodź do domu, panie
strachu ... —Nie.,. zostanę tu dzień cały, cłioć skostniałem prawie: bo wróbelki się schowały w mym staryin rękawje.
Spis członków I kand. S.P.K.P. i Pr
Adam umieszcza tu adresy
Ad W ot a cl
GROCHOLSKI i SKA l-King SK East - Tel. EM 44594
J. Solarski Pharmocy
Tuta--1iapra wy
E. Urbańscy. 283 Harbord LE 1-0081
Bu dTwn IcTwo
M, ŁYŻWIŃSKI, łoief. LE 1-8664 planuje ■ buduje j:_modernizuje.
Domy sprzedawcy
J> Sz^balskj, LE 4-8821J^L
^ ToTdyrStTe^
ARTONA STUDIO F. WIECZOREK
l?gg.g!ogLSt. W. • TeL RO 9-9092
Feliks STEMPEK, Pohkl Kuinien 204_Bart,ur*ł — TeL EM 8^732
S. Mąrkojffkł, jljiBJhm
Wamtaty iBeoii.
•COLLEGE TOOL &Dir*
Mierzy
SWłSS-WATCH HÓSPITAL 702 Oueen Sł. W. Tel. EM 4-7783
Kuchnie — Refrigeratory
Artykuły elektryczne l sportów*-"DUKE" CYCLE & RADIO 625 Oueen St. TeK_EM_4-3583
Opał ~
Otej • piece — Sowiński, LE 5-5121
Prezenty — Robótki
•Albina" Fancy Work & Gift Sho» 320 Bathurst wł. Albina Grocholskł
ftćz¥ dTPoisy^
"CANIAGA" C6. 311 Oueen St/W. TeL EM 4-557*
Skład ięl. — HaSware
Bloor-Lansdowne' Hardware Co. MiaU. WŁADYCŁAW WŁUDYK^ 1277 Bloor W. Toronto, LE 1-186
Stacje benzynowe
ŁHrfei5l!Cy^J??-łL*r^.?jL^JiE ijoosi
Stolarnie Budowlane
King Woodworking Co. M. WIATR 368JCin9 E. ■ EM 6-1298 ■ LE 4-1263
Ubezpieczenia
^HENRYK W. HARAJEWICZ 1720 Oueen W. — TeL LE 1-0948
Krawcy
J. KRUŻEL, 2783 Dufida«;R6 7-6491
kt^rzystna spółka dla wszystkich..r
We wszystkich waszych. piicii^Tiainaćli Baiik of Nova • Sćotia jest waszym paiHtnerem pomagającym do rot woju Kanady i równocześnie wam.
Osiągniecie korzyści przy współpracy z najbliższ^-m w waszym sąsiedztwie oddziałem Bank of Nova Sćo-tia, tak jak to osiągnęło wielu Kanadyjczyków.
Cży td idzie p operacje przedsiębioirstw, cży o pr>wat-.ne oszczędności, lub nowe przedsiębiorstwa — od -dział BNS, jest odpowiednim miejscem, gdzie znai-_ dziecię dobrą poradę i. sprawną obsługę, :
Poznajcie kierownika Wiaszego BNŚ -;- jego dośwja-, dćzenie w sprawach przedsiębiorstw może wara przy-sporzyć dużo dolarów i centów dochodu.
Wasz partner w rozbudowie Kanady
101
IPAJCIE
KNIT-GOODSA
Hobocze
Firmy Penmans
WZMOCNIONE NYLONEM NA PICCIE I W PALCACH PRZETRWAJĄ KAŻDE INNE.
Robocze skarpetki firmy PENMANS:^' daja gwarancję zarówno nadzwyczajnej trwałości, jak i. wygody oraz ja-■ ko.ści. Do nabycia w różnych gatunkach i grubościach —: odpowiednich dia- Każdego rodzaju pracy. Najlepsze skarpetki'jakie nabyć można za fe pie-■; r .. Tiiądze; ■
RÓWNIEŻ BIELIZNĄ I ODZIEŻ/ SŁYNNE OD R. 1868.
lEIWOŁIŃ I UOENeJI
Zezwolenie na prowadzenie samochodu osobowego, cięhram^o — czy niołocykła^^^""^^
Uzyskanie zezwolenia na prowadzenie po-—jaydu mechanicznego"'je§r'"^nieg?.TO leżnie od tego, czy jest to pojazd własny, czy tfeż należy: do kogoś innego. Przy wygrabianiu prawa jazdy po raz pierwszy, kandydat przejść musi egzamn praktycznj'. Ten kto. zamiena prowadzić pojazd mechanizny dla kogoś innego za zapłatą, musi uzyskać szoferskie pra wo jazdy; Eg^amirTpraktyczny jest w tj-m wypadku bardziej szczegółowy. Oba te rodzaje prawa jazdy ważne są tylko na jeden rok, i musząbyć odnowione "przed datą w>'gaśnięc.:i ich ważności.
Wszelkich informacii udizielić mogą: Biuro Rejestracii Pojazdów Mechanicznych — (Motor Veh|cle Registrałion) Sekretarz Samorządu (Mumcipal Clerk).
FL-2
MkK LEilBEL ^.iw»«tii|*"«M