1955
"ZWIĄZKOWIEC* KWIECIEM (Ąprffl 10 «"t«T
Redaguje: BARBARA GŁOGOWSKA
DROGIE DZIECI!
STEFAN LUBICZ
Muszę ^am d°niesc 3ak sie „r^wia sprawa naszej nowej ES" * ' Związkowcu". Dosta-£"BJuz s^eieg hstow od naszych mielników Nietylko podają «01 poimsl na nową nazwę na-działu ale piszą mi ze lu-nam tac opowiadania i rozwiązać zagadki, a wierszyków na-;£t czasem uczą się na pamięć Bardzo mi przyjemnie czytać te
mile listy A czy wiecie, że więcej chłopców napisało do mnie niz dziewczynek? Cieką wam dlaczego...
Juz niewiele czasu zostało, a jeszcze musimy prosić kogoś zęby nam zrohił rysunek z nową nazwą. Oj, czy zdążymyna święta! Więc piszcie prędzej, bo i laleczki chciałyby na Wielkanoc znaleźć właściciela.
WIOSENKĘ PORZĄDKI W KLASIE
lat. Rok nady osie. netropolię
Na przerwie między lekcjami I zaczęły się narady. W końcu
dzie'wczvhki• rozmawiały; ze sobą:poszły do pana nauczyciela.
. _ Widziałaś iak czwarta kia- —Proszę pana, chciałybyśmy
«a prz\broiła okna9 zająć się naszą klasą t Zrobić
' ■__ Widziałam. Jakie kolorowejWiosenne.porządki, ozdobić tro-
\uo<-enne' che
; . .... . Pan nauczyciel rozejrzał sie
_ \ zauważyłyście ile kwia-po k]asJe J J v
to* Jest w tizeciej' _ No/tak made racje Ja
_lvlko u nas mc niema - kos zapomniałem o tym Dobrze, powiedziała Helenka ze wy pomysialyscie. A my
. DziewLzjnki zamilkły. No tak.wszyscy, i chłopcy i ja, wam po-ale co one winne? One mają pa-moZemy. na nauczyciela nie nauczycielka on chociaż bardzo miły, Dopiero;zaczęła się robota w ale jakoi. nie stara sie przybrackla.SIe' Dziewczynki nie czekały Haś> szkolnej n"w ^
Przeraźliwe wycie nurkujących „Sztukasów". Bas zenitó-wek, kładących ogień zaparowy. Błękit śródziemnomorskiego nie. ba pokryty grzybami dymu. Fontanny ziemi wyrzucane wybuchami bomb. Ognisty szlak opadającego bombowca... OstaU
nie salwy baterii. — Cisza.....
"~ Nalot skończony. Ludność La Valetty opuszcza katakumby twierdzy rycerzy maltańskich. Jej potężne mury — to jedyny schron dla mieszkańców Malty — Wyspy Tysiąca Nalotów.
Zatoka Slima przy GrancLHar-bour. Pomost,położony na zelaz
by dymu unoszące się na^l portem ^iądciąy- '^iifmimm^ kratowych podniesiono dMehie.
Ostry, ^^iv^^:^kiĄ<A bucś ka podrywa na nogi całą zą*
ki obracających się śrub. Nicre-^0^ . . . - -»* gularny stukot pompy hydrau-i & Alarm bojowy bcznej tłoczącej glicerynę wi W 30 «l«ind oktętgafctfwy przewody. Rzadko — uderzenie ?° boju! A^ty^rpcdowe Qt o burtę dużej ryby. "
W „centrali" czuwają służbowi. Oczy-uważnie śledzą wskaź-
niki. Dłonie obracają kola sterów głębinowych. Azdekowiec kręci repetytorem. Szuka... Radar może nas uchronić od niespodzianki.
Czy Ambroz wyrzuci śmiecie?
— Budzie pierwszą wachtę! Moją drzemkę przerywa terkot dzwonka. Wychodzimy z za nurzenia. Drga strzałka mano
na falk Smukłe kształty okrętów podwodnych. Na pokładach bryły kiosków^ sterczące z nich iglice peryskopów——rzakaptu-rzone działa. QRP „Dzik" i ORP „Sokół". — w bazie 10 Sródziem-D.omorskipj^lotylli Okrętów pod
rowe z dnia srnie wygl^.
:azaniem po-nie sojusz z ca walka po-^podległość i To credo Polacy poza Stronnictwo z najsilniej-ycznych, me lentacji. Ra-naga się ca-i i zupełnej
łowiekowski,
Dbellford.
"JEŻYKI"
^obserwowali anskie ptaki sków ptaków
w obydwóch taśmie diwic-u największe-amerykańska jźwięki m«W ie zachowały śkonale. różu-ęki, jakie wyżem czy Mar-
bezradne -Jia, j -owego. Jorku i tego, ze n« mejezyki.ale
lrenka zaraz to powiedziała. Wtedy Marysia, ta, co zawsze -wie- ćo mowi. odezwała się ■ jak-b) do siebie
— To nie pana nauczyciela wipa," 'tylko nasza — dziewczynek^ — -
— Jakto nasza?
— No. pewnie. Widziałaś gdzie. zebv jaki tatuś zajmował sie sprzątaniem i: przystrajaniem domu? Zawsze robota mamy —. kobietv. 1 tak samo jest w'-klasie. -Mv.powinnyśmy sie tym zając, a nie czekać na pana nauczyciela.
Dziewczynki spojrzały po sobie. Marysia ma rację.
nawet jak szkolna obsługa wy czyści klasę. Same wymyły półki, poustawiały książki, wyświeciły stoliki. Przystroiły okna w ptaszki i zajączki wycięte z kolorowego papieru. Zawiesiły na ścianach wiosenne obrazki. Znalazły się i kwitnące'kwiatki w doniczkach—-które-dzieci--same podlewały, a w wazonie na stoliku • pana nauczyciela stały wierzbowe gałązki z puszystymi kotkami, żądna klasa takich-nie miała. Chłopcy pomagali !jak mogli i trzeba przyznać bardzo się ich pomoc dziewczynkom przydała.
i — W piątej klasie to chyba sama wiosna mieszka -—• mówiły inne dzieci, a „piątaki" rosły z dumy.
KWIETNIOWA PRACA
wnie. NaJv v Kanadzie
-LT&-4
EM 6-6451 .ICZNY
rzytelnione onsulatacb tranzakcje darowizny, ód ognia,
liłłer
łszyna-.try-e, śkarpet-_ 10.000
ługa Bar-»o!sce dla przemy-REWEI>.
Rozgląda się słonko: — Co tu jeszcze zrobrc? Jakby: świat u-piekszvc.' Czymby przyozdobić? Kogoby poprosić sobie do pomocy? Pracowało z Marcem, ale dzisiaj w. nocv Marzec poszedł sobie. Powiedział Jutrzence, ze juz wszystko zrobił, ze nie może .więcej, zc bardzo zmęczony, ze odpocząć idzie
Martwi sie słoneczko, a od strony gaiu spieszy śliczny' ■-Kwiecień.. Z -raczek mu spadają pęczki rożnych kwiatów, .a który upadnie, zaraz się: ku Słonku rozwija najładniej. Coraz więcej I kwiecia, coraz więcej woni. Ptaszęta fruwają, piosenkami dzwonią, motyle (butterflies) na i skrzydła przymierzają tęczę, bie-i dronka (lady bug) nad nowa suwnicą sleczy. Chce ja jaknajr S prędzej w kropki wyhaftować, będzie w niej przez całe lato | paradować -
A skrzydlata wazka (dragon flj) rzewnie popłakuje, rozdarła parzydełko' — Kto je zreperu-i]«? żuki.(beetles\ sie gromadnie na dębie zlatują: na lato. or-[aestrę buczącą szykują.
Kwiecień wszystko widzi, Do-l^tor-fipmagatr~^Fo. chlipiącej | Wzce dodaje odwagi, do przy-|trzyma tęczę, by było wygod-111(1.wzory na skrzydełkach uło-pjc najmodniej. Motyle gryma-\%radza- wybierają..; Kwiecień PDZ przy zuczej. orkiestrze przy-taje i słucha: czy ładnie każdy «czek buczy? pyta: jakiej nuty W się dzis nauczyć?
J- juz przy biedronce! Jej Nkienkę chwali. Schylił się nad pjzdkiem. Teraz poszedł dalej. W Słonko może za Kwiet-\,m naoazyc, to tez coraz dłu-JJ Ponad Kwietniowi Sruaio
nasłucha, to zachodnim zorzom wyszepcze do ucha. Zorze przekazują piosnki Księżycowi, a on'
...może kiedyś i wam wszystko powie. A muzyki do nich wiatr was będzie uczył, więc słuchajcie pilnie, gdy w polu zanuci. G. Ł.
światem krąży, a ciągle jeszcze dnia
Jonku się współpraca 2 Kwie-1 n P°lobała: zrywa się eo-Jfnje jak może i pomaga .i iedo wieczorowej zorzy, a l|Prcez dzień cały piosnek się
CZY JESTEŚCIE DOMYŚLNI?
L Bo każdego wyrazu drukowanego czarnym tłustym drukiem dodajcie jedną lub dwie litery, lub svlabę a otrzymacie •odpowie- na każde pytanie Jakie Jaki Jakie Jaki Jaki Jakie Jaka
rzeczki jedzą ludzie? błąd pracuje w trudzie? mienie rzasem dręczy? bas się szynko męczy? osy głowę zdobią? gary biją, chodzą? teczkę nosisz stale? A No i tańczysz w jakim wale?
2. Zgadnijcie gdzie się bawią: Natalka, Anusia, Tadzio, Romek, Adaś, Wandzia.. Nikodem, lrenka. Kazik rUrszulka.
3. W jakim' płaszczu chodzt królowa Elżbieta podczas deszczu-?
Spróbujcie zgadnąć sami. Od-powiedź będzie w następnynr numerze.
wodnych
Jutro patrol bojowy. A więc wieczorem tawerna, z nieograniczonym kredytem. Greczynka, właścicielka knaipy, czuje słabość do jednego z bosmanów „Sokoła" Jest stara, brzydka — ale ma dla nas świetna wódkę.
Dym z papierosów. Chrapliwy śpiewa-wyginająca się tancerka, o powabnym, giętkim ciele.
Skoal! Wiwat! A la votre! Cheerie!
Świt. ORP „D2ik" gotowy do wyjścia na nowy patrol. Przenikliwy świergot' bosmańskiej, pisz czałki. Dowódca komandor podporucznik Romanowski, popularny „Bolcio'',r wchodzi na o-kret. Wyprężone sylwetki, marynarzy
— Zamknąć włazy'
— Je^t!;Włazy,dziobowy i rufowy zamknięte!
— Druga wachta na stanowiska! — dudni głos podoficera—służbowego —centrahur — -Trzecia1, pierwsza, czwarta wach ta, wychodzić do odkotwiczenia!
Monotonny klekot Diesli. O-kręt Polskiej Marynarki Wojennej . wyrusza na patrol bojowy. Na nieokreśloną ilość dni może na zawsze — zegnamy Maltę, La Valette — jej wąskie uliczki, pogrążone we śnie ciała tubylczych dziewcząt, bratni okręt „Sokół". Naszą bazę, z której tyle razy wychodziliśmy * do której tak trudno wrocic. Ucieka w tył nasza przystań.
Rozstanie z korwetę
Eskortowani przez korwetę — konwojenta, idziemy na powierzchni. Gdy. nas pożegna — wejdziemy w zanurzenie Po paru godzinach korweta mruga do nas Aldisem sygnałowym. —-Dobrego polowania! — Ostrym zwrotem odchodzi z kursu.
Ucichły silniki. Szum motorów elektrycznych. Równomierna praca śrub napędowych. Wchodzimy w zanurzenie.; Pierwsze w tym patrolu.
Wolne wachty kładą się spać. Nastaje noc na, okręcie. podwod.-nym. „Dzik" prześlizguje się pod falami z szybkością czterech węzłów... Cisza... Tylko zza
naście..; Dziesięć... Sześć — Jesteśmy na powierzchni! W uszach odczuwa się rfegł_ą zmianę. _cis-. ńienia." Górny właz otwarty. Część ludzi zbiera wodę. Inni pomagają kucharzowi w obieraniu ziemniaków. Mycie rąk \ skropienie twarzy! — Woda do picia i mycia ograniczona.
„Madziar" — eks-mlFek, obęc nie bosman okrętowy, woła: — Można wyrzucać śmiecie!
Na bosmana patrzy tuzin napiętych twarzy. Ręce chwytają za wiadra. Kogo wybierze? Kaz: dy chce wyjść na parę minut. Popatrzyć na księżyc," gwiaździste niebo; Odetchnąć świeżym, nocnym powietrzem.
— Odczep się, Ambroz! Pogodzono,się. Łańcuch ludzi
winduje na pomost pełne wiadra. Lecą do morza zbite.zwoje pa kuł. Podziurawione puszki po konserwach z brzękiem obijają się o balasty wpadając do-wody i momentalnie • tona. Ostrożność. Przede wszystkim ostrożność; Nieprzyjacielska jednostka, mo. ze zorientować się. po pływających śmieciach, ze znajdujemy się w pobliżu.
^--Koniec-łcrótkiego - poby4u—w-mnym- świecie. Wracamy do czeluści- okrętu.; 24 godziny dzieli nas od" następnego wynurzenia. Mozę dwie doby,,. Może pozostaniemy pod wodą na zawsze... Palacze chciwie zaciągają się dymem — na zapas;
Obiad. O tej porze fasujemy „setkę" dobrego rumu „dla a-petytu". Tradycja marynarki brytyjskiej w y-m-a g a nieomal pompy przy wydawaniu tego trunku. Bosman okrętowy nalewa z wielkiego gąsiora.
— Wypij do-dna! — powtarza przy , każdej porcji. Większość załogi macza tylko usta i ukradkiem wlewa rum do butelki. Zebranym zapasem opije się szczęś 1 iwy powrót
■ Tuz przed świlem idzemy w zanurzenie. Dzień; nie * jest n> szym sprzymierzeńcem.
Ruch w porcie Bastla
Jesteśmy przed korsykańskim portem Bastia. Co parę minut syk peryskopu, jadącego: w gó; rę studzienki. Dowódca u wie szony zgięciem ręki rią uchwy cieperyskopupłlnie. obserwuje wejście do portu. Wiejmy, ze Niemcy przygotowują ewakuac ję Korsyki. Nieprzyjacielski kon
twarte. ' Węwnątr? "cztery - cielska Uzbrojonych torped
„Centrala1' — mózg okrętu kieruje akcja. , i
— Dobrać! Odpompować!
Na rufie i dziobie odbywa się szybkie równoważenie "okrętu. Telefon. Trzaski w słuchawkach.
— Strzelamy cztery torpedy!
— Głębokość osiem stój*! szybkość maksymalna. *
Stoję po lewej burcie. Józek po prawej. Staszek,przy kurkach spustowych,^ Powietrze w butlach strzelniczych nabrane. Ręce trzymamy na zaworach.
Czerwone światło, uwagą!
— Pierwsząpal! — krótki świsl, szum wody wyszła.
— Druga pal!
Dwie górne torpedy w
dze do celu, N,apięUi twarz Ry-torpedowego. W ręku stoper. Czeka... Wloką się
sia — bosmana
sekundy. Zwężone oczy. Pol na czołach. Cisza az dźwięczy w uszach Zaciśnięte szczęki.
Długa detonacja. Drgnięcie okrętu. Jest!"
— 58 sekunda. Pierwsza w celu.
— ,82 sekunda. Druga w celu. Westchnienie ulgi. Uśmiechy.
Znów światła.
— Uwaga! Trzecia pal... czwarta pal!
Aparaty próżne. Znów czekamy na wybuchy. Jeden jest! Na drugi czekamy na próżno -— pudło. Na cztery rzucone torpedy — trzy trafiły. Patrzymy na siebie.
— Niezłe,, ale w co?
Pod ogniem bomb,głębinowych
Przechyl pokładu, Idziemy ostro w dół. Z głębokością zwięk-
tak szyto <Sa Ma
NIE PRZYMUSIE TYLE Zii, DOLARA, CO
0O0R2C WYBRANA — LEKI' ;\
CANIAGA Co Ltd. dostai-ęzy WJŁM wtzelNIe LEKI
t polecone, lotnłc/o lub .lele^rjflcznio-|otnlc;oA
~ korzystne*na spnjędą*^ zJqto'
_ .„ KUPJtoDiLAVXaoj^ Oddział lokalnyr 403 Ronce»y«»ei# T«ł«|#Sl^|16,
Contrele | 44574
hirzebujemyvałUtózego
s2a-slę-bezpieczeństwo-T^Dzlka1,. Czter7~«)Tpei!y^ez_mQrMnjaT
rufy dochodzą monotonne dzwię woj szykuje się do wyjścia. Kłę
PORZĄDKI
— Co to się tu dzieje dzis? — Mruczy gniewnie piesek Brys. ■ —Jakiś hałas i bieganie, Jakieś mebli przesuwanie... Świat się kończy? - Alez skąd To porządki od dziś są! Toć niedługo święta juz.
Trzeba wymieść cały kurz, I wytrzepać, wyszorować, wyprać; wymyć, napastować. Nie gniewaj się, Brysiu, nie, Lepiej na dwor wynieść się.
Ot, fartuszki już wkładamy
I robotę za czyhamy. Pomagają nam ściereczki Woda, mydło i szczoteczki.
, Gdy ogłosf święta-dzwon — Będzie czysty cały dom.
Lekka bielizna Balbriggan
Firmy Penmans
Bawełniana bielizna Pen= mans jest wygodna i przewiewna — specjalnie wzmocniona pod pachami i w udach. Zrobiona z lekkiej bawełny wchłania pot — jest dobrze ,dopasowa» —- nieuciskajaca —
Uwaga! Dwie jednostki nieprzyjaciela.
Cyfry, odległość, kurs, szybkość,-rodzaj jednostek. Grobowa cisza. Ucisk w krtani. Szukają nas<4-;. Groźne, śmiercionośne korwety? Niszczyciele? Ściga-cze?
Ludzie zastygli. Myśli pędzą, serca pulsują. Nad nami miliony ton wody, straszne ciśnienie. Pod nami czerń wodnej przepaści. Przez burty słycbać łoskot nieprzyjacielskich śrub. Na powierzchni, gdzieś nad nami, polują niszczyciele okrętów pod-wodnych.'. I tam — napięte nerwy i mięśnie, skupione twarze, pracujące mózgi, rczułe aparaty' podsłuchowe, radar. ,
Wszystkie motory, pompy i inne urządzenia naszego okrętu wyłączone. Nie wolno hałasować. Dźwięk upuszczonego narzędzia odezwie się w czułych słuchawkach wroga. Da mu namiar.
-^.Zwiększają szybkość! Plusk
Niemcy ryzykują. Widocznie nie Wystarczy, by zalenawidzlcć ci< mogą sobie pozwolić na przer- iy świat i samego siebie. L«ży* wanie ewakuacji. Obsługa po- my na dnie pod portem Bastia. mostu zmienia się co pół godzi-'. Osiny dzień patrolu. Zabrakło ny. Muszą być wyjątkowo czuj-i nam torped. .Jesteśmy bezbronni. Ładujemy akumulatory. Kle-, ni. W tej sytuacji nasze działo
• to pukawka. Ca;eRamy na vwmt rżenie.■dusimy ^wy§łai dó; bazy meldunek, że kończymy patrol. Ośmioma torpedami isatdpiliśmy 14 jednostek nieprzyjaciela. Wystarczy! v'-: -:- :- .,:'.•;;V/;':';;:i=vH:;''i;-
kot -wydaje się tak głośny, ze niesposob uwierzyć, by nas nie usłyszano w Bastii.
Czwarta godzina zanurzenia. Peryskop prawie bez przerwy w górze. Dowódca ryzykuje. Nie* przyjacielskie samoloty mogą łatwo zauważyć ' pienisty ślad, pozostawiony pnez • pion 'TiBsze* go peryskopu.
Konw.ój wychodzi! Alarm!
Dźwięk, kluczy.; Nastawiamy głębokość i szybkość. Mija kilka sekund. Torpedy gotowe! Dzwonek. Światło — uwaga! Pierwsza pal! — wyszła! ^ Czekamy. Nie ma wybuchu. N i.e trafiła! Zdenerwowanie* Spłoszone spojrzenia.
Z „centrali" rozkazy: — Cała naprzód! Peryskop w dół! Ster prawo trzydzieści. Kurt 280.ł zanurzenie 40 stóp.
Uwaga, chłopcy! Przechodzimy pod konwojem. Będziemy atakować <z drugiej strony! < 'Peryskop w górze. Światła jp „centrali". — Trzecia pal! Druga pal! Czwarta pal!
Trzy silne wybuchy. Schodzimy na 60 stóp. Wyraźnie'słychać jak trafione jednostki idą pod wodę. Chrzęst rwanej stali, trzask łamanych kadłubów.
Leżymy na dnie
...:-r- Uwaga ścigacze!: — zdenerwowany:^zdeKówiee meidu-, . . -i u- ii je kurs, odległość, szybkość zbli-
ł°-tu gSWPoSny k<*#> — ku nam. t-oiworny plorwsZa bomba głębinowa...
Di'ugar.^|^tar.>-ósfliar4ly«io nie
dół
wstrząs. Gasną światła. Kołysanie. Wybuchła za daleko.
Westchnienie. Znów palą się światła. „Dzik" chyboce.
Plusk! Wybuch; Lecę sa kołyskę torpedy. Łomot, łoskot, drżenie okrętu
Rzucili 15 bomb głębinowych,' Piętnaście razy każdy umierał. 36 ludzi postarzało się o wiele lat.
Torpedy tą ciężkie
Odszlł. Nie trafili Nikt się jeszcze nie porusza.
— Chłopcy, dziękuję! Dziękuję za sprawną akcję.— jak zza świata płynie z megafonu głos dowódcy, komandora podporucznika Romanowskiego. -7-Zatopiliśmy statek — 6 tysięcy ton i holownik. Wychodzili z portu'. Przy drugim ataku zato-
Do Wyspy Tyiiąca Nalotów
Opuszczamy sefctor. KUrs na Afrykę Północną. Jednodniowy postój, zatankowsBłs ropy i wo-da-d^-pkiai-PóźnłeJ-powr^ do-bazy na Malcie.
Gdy okręt podwodny wraca, ze zwycięskiego patrolu^ w myśl tradycjit_na peryskopie _ bojowym wywiesza się korsarską (lagę t.zw „Jolly Rogera" —■ z czarną trupią czeszką ł skrzyżowanymi piszczelami. Na niej widnieją,symbole: biały prostokąt, zatopiona jednostka wojenna, czerwony — handlowa, skrzy żowane szable oznaczają przeprowadzony abordaż, mina ~-przejścle przez pole mu\owe* sylwetka dziada — zwycięski pole-dynek artyleryjski. Sygnaliści naszywają na „Jolly Rpgera/ nasze ostatnie zwycięstwa. Pomimo dużego rozmiaru flagi 1-brak wolnego miejsca. Dużo zwycięstw ma już na koncie ORP „Dzik". Tak duio. źo Anglicy są dla nas żenująco uprzejmi.
Idziemy pod eskortą, naszego konwojenta — korwety. Z dala widać wyspę-twierdzę, Wyspę Tysiąca Nalotów. Na peryskopie bojowym łopoce „Jolly Roger" kronika naszych zwycięstw — jpaszpnrtdo wolnej oJcz#nyv Wćhodzimy-do"portu. Na przy-
wytrzyraał. ChraoUwie szepce: t| g wypfężonych, salu znowu idą! Rzucają... prosto na ■ • ■■**« '« - '
nas! Boże!
Udajemy, źe- nie słyszymy Rysio to wyga, stary „óodwod niak". Dużo wytrzymał ł niejedno jeszcze przetrzyma. ChwI Iowo nerwy odmówiły<mu ppsłu szeóstwa. Wszyscy jesteśmy zmę
tujących Anglików.
CZY JESTE*
W PORZĄDKU
Z PREMUMlRATAf
pilbmy Jnatkę-bazę i cztery bar-ki przycumowane do nie^r W przybliżeniu zatopiliśmy* 20 tysięcy ton. Skończyłem, dziękuję.
A teraz ciężka ,praća» ^ujemy cztery zapfisowe torpedy. Stukot pomp» ^rówmij'e!mj&»&* gę Drzwi i zewnętrzne aparaty torpedowe „zamknięte^ W wda przelana do zbiornika kompensacyjnego torped* Ładujemy w zanurzeniu. Smukfe, czarne ciej* ska powoli wsuwają się, do apfc ratów. Nogi zaparte,o pokład, Ciężkie bestie!
Minęła godzina. . Pomieszczę-nie powiększyło się o miejsce dotychczas zajmowane.przez zapasowe torpidy. Przynoszę hamak i worek- Zajmuję miejsce po 'iorp^dzie przy. pranej łur-cie.,Wygod«ę łoże. Pięć godzin do wynurzenia/ Kładę się śpac, W „centrali", czuwają. W li na głębokość peryskopom Oficer(m|e ,pp kalei.obset^lijk port. Kfds z dziobu fntt o w*. wolenie'przejścia na ruffdo^ -tepu. wfe.pnzwnlnnft tm,< Na*
Kii «lęćbSpak.\ MUri O©-kac, na/wynafżepl|. Jp&Jp dzaju sróce? zatbwkł% równo-
noH natychmiiatowego strzelania toTfteA mźjwm -jt**' luje J#$wiem c^^kreteni.
Jestesmrw POłrfertcj^Bgf cimy Blf pr20d portem. Wte
Mummmąsimty polski
, na wszelkie dolegliwpści i iecepty GWARANTOWANA DOSTAWA, POKRYWAMY WSZELKIE OPŁATY POCZTOWE
Don tecoll Orteg Ś\m
OÓ0 Mej ollęyj U(<0 Shore; T^l^fon
..Tapety (wetłptper) ne|nowsxych desenfrYUńei
znanej firmy - "CIL" — eeny hUrtow^ r 606 Oueen $t. W. (prty B^łhorał) — EM. 9*i440g
.'Dostawa do domu — Mówimy po P^^^l
i,
" ii'
i ; ■> '*
I
1 ■fi
I
■i
m
#
I'
1
Pt
hi
_t__,__U .-—~- W-
1
u
i V>J 'Si "f,