LUUŁI
streszezanfe poprzednich odcinków.
„ ,)itku rerymowego M. 5. Poniatowski, Miry przybył „glil; 'b'«Sł młod^Y k««»»«™ Zygmunt Błoński, aby tlę iy< « *wym bratem bliźniakiem, Jankiem. Groźna ,pł«cieństwo czyha naft ze itrony me|ora Tomana, t vem6rkl szpiegowskiej w ambasadzie reżymowej. rlH>*»t sie ze szponów m|r. Tcmasze, Zygmunt ucieka nglll prxy P«mo«y Trudy, przyjaciółki Janka. W tym , jan«k wraca do Londynu z Rosji Sowieckiej, dokąd yt nielegalnie na pokładzie, statku rybackiego Swe-Ciekaią 9° tu nowe nieporozumienia. X 4 X X
Tej nocy Krystyna nie :nogła zasnąć. Gałą niNslała o Zygmuncie. Doszła, do wniosku, ylaśctwie Zygmunt jest znacznie sympatycz-
•jszy
> w historii
b Towarzyskie
arcia Kanad) jskleg0
>pery i
6 Baletu
The Albed Arts urzą^
t MONTE Cul
ąłek, 6 i 7 czerwca
Wieczorem każdego dnij
$5,000
ID i DWUTYGODNIOWY te Pt Bicd,n Wł<*dek. ktor>' znalazł pokój z ku szystkimi kos'ta»r..Ho ^pSfoa jił Rallham i łudził się, ze może w ter
3ILET WSTĘPU,
E C A R L 0
bilet na bingo oraz wygrania wielkiej Poę
55,000
ncing — Rockn'RolUi na powietrzu ^-Zabawy tego rodzaju rozrywki,w •ewers - Distillers ..\Vińe
■ -.■/■>■
asie jak również w mieW nnej prasy torontońskiejtc rzedsprzedazy tvch bileió»-
0.1 Jana Spokojniejszy.od Jana i bar ej tdktnwny
pmszlajej na mysi dziwna koncepcja tt,e' _ Czy to nie Zygmunta przeczuwało jffserceUKiedy się zakochała w Janie? Bo co ' [bardziej■ dziwiło Krystynę, ślub. Jana i. El-iety przestał być dla niej faktem bolesnym ećież.w ostatnich miesiącach, kiedy myślą-'o JanKU. to właściwie myślała tylko o *Zyg-ncie Zawsze widziała ten sam obraz- kiedy do niej w chorobie bezradnie uśmiechał i dv si-e pożalił na swoją samotność .
ST1L 13
)wej Ojczyzny,.,,
miewa ze szpalt
and
Izienniki europejskie, "Globe i rową sensacją, a natomiast iści. krajowe i zagraniczne/
ja na Winiaini iuułii aic. ck może w fpri
isób •zdobędzie względy Krystyny, zoriento-sic szybko, ze jego sytuacja jest bezna-ejna '
| Przez chwilę szczęście było blisko. Wydawane..Władkowi, ze przez ożenek Jana Błońskie-traci jedynego; niebezpiecznego rvwala Aż le. jak. spod ziemi, wyrasta drugi Błoński, ek w kubek taki, sam, jak pierwszy.. Władek zumiał, zc. wobec takiej przewagi Błońskich; sza walka jest. bezcelowa. : .
Posmutniał, ze zmartwienia zaniedbał Sje w cy i ciastka, z których, słynęła kawiarnia pa-Hladki. bardzo ostatnio podupadły: Kładko' włosy sobie wyrywał, z głowy, bo gi cukiernik był .równiez„wojennego chowu" hociaz wiedział, jak ciastka robić, iiie potra-..nadac im duszy".
Hladko za wszelką cenę chciał z powrotem gnac do siebie błońskiego. Wysłał w dele-. •ji do Jana mamę. Prohadkovą. która znowu ^ rała sympatii do obu braci. Błońskich- Zaoponował Janowi podwyżkę i przyrzekł, że po śjjsciu Zygmunta z więzienia, również-go' u sie-: ■zatrudni.
Ale Jan oumowu. Powiedział mamię Prohad-Ity ze jest całkiem ze swojej nowej posady za-' *' olony i nie ma 'zamiaru wracać do Hladki
|| Kiedy Zygmunt wyszedł na wolność, orzed
i....................
gmachem więzienia*czekał na niego brat, bratowa i brat Elżbiety, Zbyszek. Najpierw przywitał się z bratem Nie rozdzielała ich juz „żelazna kurtyna", ani krata więzienna, więc mogli sie nareszcie wziac w ramiona i tak uścisnąć, ze az kpsci trzeszczały, : p0 raz-pierwszy od 11 lat.'.. :-■■<• '
Potem Zygmunt pocałował się z Elżbietą i podał rękę Zbyszkowi.
Zbyszek był nieco zmieszany i przepraszał Zygmunta, ze się wtedy, w pokoju tak brutalnie zachował. Ale Zygmunt to zbagatelizował:
— Nie. mogę mieć o to żalu.- Wziąłem na siebie skórę Janka; więc musiałem inkasować, co jsię jemu_nalezało________
i Nowi Kanadyjczycy zapoznał iż istotą swej przybranej ojoji imi. •
w dalszym ciągu ,z .przyjemnoSi 5ry. dotrzyhiuje kroku ^ai oj
Uśmiechnął się do brata
— Żebym wiedział, ze twoja skora tak kłuje, tobym w ma nie właził
Godzina była pozna, zbliżała się pora zamknięcia kawiarni. Pan Hladko obliczał przy kasie utarg dzienny.. Krystyna wraż z drugą kelnerką, Angielką, sprzątały ze stolików. Ostatni goście zbierali się juz do wyjścia.
Kiedy drzwi od ulicy otworzyły się. pan Hladko uniósł głowę^zeby uprzedzić spóźnionego, gościa, ze do stolików juz się nie podaje- Nagle twarz jego rozjaśnił, szeroki uśmiech.
— Prosimy, prosimy, prosimy! Cóz za miły gosc! — serdecznym gestem wyciągnął na powitanie rękę— Dobry wieczór, panie Błoński1
Powiedział „panie Błoński", ponieważ nie mógł się zorientować, który Błoński wszedł do kawiarni
— Dobry wieczór — powiedział Zygmunt, on to był bowiem:
— Ogromnie się cieszę, ze pana widzę — promieniał Hladko, potrząsając ręką Zygmunta — Chociaż nie mam pojęcia kogo widzę: Johna, czy brata Johna?
— Niech pan zgadnie .— uśmiechnął się Zygmunt.
• Hladko niecierpliwie wypuścił jego rękę.
— Ja tu nie jestem od zagadek, tylko jestem
od sprzedawania ciastek. ^ w gruncie rzeczy wszystko nu jedno, czy pan jest John, czy brat Johna., -bo obydwaj znacie świetnie fach cukierniczy. ..'
— A jednak powiedział Zygmunt — pan nas wyrzucił. .■■:...■ -~~ .■• ■
— Jakto ..uasT-> — oburzył się Hladko — Jakich „was"? -Skąd ja mogłem wiedzieć, ze wy jesteście ,.wy"? Ja myślałem, ze wy jesteście jeden człowiek!
— Ale wyrzucił pan — upierał się Zygmunt.
— Bo mnie ten dureń Władek napuścił Popatrz pan na te ptysie, które on robi. Nikt tego nie chce kupować! Więc może pan mi na-je^2ae-powie^xz.^-pan-jc,st-JAhn,-c?.y hrat-Johna--
— Wice kto?
— Brat Janka, pan Zygmunt.
— Dlaczego do mnie mówisz pan?
— No bo my się właściwie nic znamy;;. Jakto? Pielęgnowałaś mnie w chorobie, jak najczulsza siostra
— Myślałam wtedy, że to Janek . Spojrzał jej uważnie w oczy.
— Czy żałujesz, że to nie byłv Janek? Zanimrenila się aż po czubki uszu I powiedziała bardzo szczerze:
— Nie nie żałuję
Gorąco mu się zrobik), poczerwieniał z radości Krystyna przeproMła, ze musi skończyć sprzątanie. Usiadł na boku i czekał na nią.
Kiedy wyszli z kawiarni, wziął Krystynę pod rękę. Wieczór był ciepły, księżycowy Szli w stronę domu. ale sami nie spostrzegli, kiedy skręcili w stronę parku.
Ciepły wieczór księżycowy gna zakochanych do parku. Wszystkie ławki w parku już były zajęte. Na szczęście los. który teraz zaczął być dla Krystyny i dla Zygmunta łaskawszy, zarezerwował im widocznie jedną ławkę. Znaleźli
wolną. _____ _ ___ _
Usiedli i przez chwilę w milczeniu rozkoszowali się uczuciem szczęścia, jakie w nich wstąpiło
W ZWIĄZKOWCU f
Dają natychmiastowe rezultaty. Korzystaj z 2 wydań Związkowca w tygodniu.
— Brat Johna — powiedział Zygmunt
— Więc pan.jest obrażony? — wyraził zdziwienie Hladko — Przecież ja, wyrzucając pana, wyrzuciłem Johna, a nie pana. Pana nie miałem na myśli, nie powinien pan się obrażać. Dam panu dobre warunki. Wróci pan do mnie7
— Zastanowię się — powiedział Zygmunt — Dopiero dzisiaj wyszedłem z więzienia Muszę trochę odpocząć;
— Poco odpoczywać? Pan u mnie odpocznie, w piekarni; Najlepiej się odpoczywa, kiedy się zarabia pieniądze. Siadaj pan. Napije się' pan herbaty?
— Dziękuję— powiedział Zygmunt—Czy pan .pozwoli; ze sie przywitam z panna Krystyną?
Krystyna widziała wejście Błońskiego, Nic miała żadnych wątpliwości, ze to Zygmunt: Czuła, jak jej serce zaczęło bic gwałtownie.i krew uderzyła do głowy. Poszła w. głab: kawiarni udawała, ze jest całkowicie pochłonięta sprzątaniem.: . Zygmunt zostawił Hladkę przy kasie, podszedł do Krystyny
— Dobry wieczór, Krysiu —powiedział. Podniosła na niego oczy:
— Dobry wieczór. — głos joj drżał ze wzru-{"Zenid
— Czy wiesz... Krysiu, kto przed tobą stoi? . Uśmiechnęła sic.
— Wiem Juz drugi jaz me dałabym się oszukać. ■
"Potem Zygmunt powiedział: , — Czy wiesz, Krysiu, dlaczego Janek musiał z tobą zerwać? Bos ty była przenaczona dla mnie. a nie dla niego
Potem objął ją i pocałował w usta.. A jej się nagle wydało, ze niebo jest nie tylko nad nią, ale i w niej .. , ■' ■ # # • • • .
W parę miesięcy potem odbył się ślub Krystyny i Zygmunta. W przeciwieństwie do ślubu Jana, ta uroczystość.wypadła dość hucznie.
Na slub do kościoła gości przyszło wielu. Ze starych znajomych nie przyszedł tylko Władek.
Personel kawiarni pana Hladki stawił się \v komplecie z właścicielem na czele.Mama Pro-hadko promieniała, a jej pomocnica wiecznie usmolona Agata, wyszorowała się na tą uroczystość az. do połysku. Była również pani Shrud i niewidoma Norma z siostrą Doris.
Po ślubie odbyło się pnyjęcic w mieszkaniu rodziców Elżbiety. Krystyna i Elżbieta bowiem jeszcze na długo przed ślubem rozmówiły się i doszły do wniosku, ze jeżeli bracia się kochają, to bratowe muszą pielęgnować atmosferę miłości i przekreślić stare urazy. -
Po Trudzie wszelki ślad zaginął. Nie dała o sobie znaku życia.
Major Tomasz został odwołany do Warszawy* Podobno siedzi.
KONIEC.
GÓLNO-KANADYJSKi
:y Toronło - Spadina ;*
WYBIERZCIE PONOffi
it^Kicł i więzienia i odnalezieniu skarbów, Dantes wraca P Francji pod przybranym nazwiskiem hrabiego Monte
CHARLES L
Aleksander Dumas
93 I
5fresi-ienle poprzednich odcinków. Idwund Dantes, łeglarz z Marsylii, oskarżony nlewlnnia n iwyeh rywali o udziałów spisku bonaparlysłow, zo-e wtrącony do więzienia. Zaprzyjafnił się tam z opalem 3lł, kł6ry przekazał mu tajemnicę ukrytych skarbów. Po
M. Pr
w Okręgu SPADU
ABY SŁUŻYŁ Wtfl w OTTAWIE \V dnm wyborów,' 10 czerwca
\ CHARLES E.
IWATYSTA efonować: WA 2-4101 yat. Stron. — Spadina.
Hsfo Nabywszy Pałac w- Paryżu, oemonlczny Monte sto majdUje w sferach arystokratycznych swych daw-!h wrogów i emotuje Ich siecią Inłryg, by wywrze* pa straszliwą zemstę.
* * •
- Daimy temu wszystkiemu pokój! Do .mena:- świat," do którćgo pan należy, nazywał ic Lara. Manfredem, lordem Ruthwenem.
raczy wiedzieć — czym jeszcze. Teraz znow ecie zrobić ze mnie człowieka pospolitego, to iczy .zmusić mnie, bym coś wyjaśniał, bym się zegos tłumaczy!... Nie, panie, to się wam uda;
- Jednak są wypadki, gdy prosta uczciwość lazuje — rozpoczął Bcauchamp.
Panie Beauchamp — przerwał znowu bia — zechciej pamiętać,. ze hrabiemu de nte. Christo tylko hrabia de ■ Monte Christo azywac cos moze. Proszę, więcej o tym ani a. Wiem, w jakiej sprawie pan przychodzi/' ; powiedz pan wicehrabiemu, ze^obaj mamy f w. zvłach, którą chcielibyśmy przelać, i na polega nasza nasza obopólna wartość. , .
- Pozostaje mi więc tylko ułozyc warunki, tkania.
We Francji, o ile wiem. biją się na szpa-lubna. pistolety, w koloniach na karabiny, w bu na noże Mnie podobno, jako obrażone-:
ło godziny siódmej rano czekać będę na panów.
— Przybędziemy obydwaj.
— Dziękuję. A teraz zasłona się podnosi, . więc słuchajmy. ■<. Nie chciałbym uronić nawet.
jednej nutv. Coz to. bowiem-za cudowna muzyka jest w tym Wilhelmie Tellu.
R o z d ział V. .
NOC PRZED POJEDYNKIEM
Monte Christo wróciwszy do domu rozkazał Alemu. zeby mu podał, kawę i pistolety. Kiedy począł mierzyć jak zwykle do asa treflowego, drzwi gabinetu.otworzyły się i ukazał się w nich Baptysta Za nim stała• kobieta zawoalowana, która zobaczywszy hrabiego z pistoletem w dło-. ni. z ledwie dosłyszalnym jękiem rzuciła.się na--przód. Lokaj usunął się natychmiast i zamknął drzwi za sobą. \ .
— Kim pani jest? — zapytał hrabia. Nieznajoma schyliła głowę rskładając ręce
jak do modlitwy, zawołała głosem, pełnym rozpaczy
— Edmundzie, przecież ty nie zabijesz mego syna!
Hrabia, jakby śmiertelnym uderzony ciosem, cofnął sie. Bron wypadła mu z ręki.
— Jakież to imię wymówiłaś, pani hrabino de Morcerf? — zapytał po chwili.
. —Twoje — zawołała — twoje niewątpliwie. I wiedz, ze nie Dani hrabina de Morcerf przyszła do ciebie, ale dawna Mercedes....
— Mercedes juz niema na tej ziemi. —Nie. Edmundzie. Mercedes jest, żyje i
. — Tak, prawda —. odpowicdwisl Monte Christo — ze jest to sprawa między oficerem francuskim a córka Vasiliki. To do mnie istotnie nie należy, bo ia. jeżeli przysiągłem zemstę, to ani francuskiemu w służbie greckiej, ani hrabiemu de Morcerf, parowi Francji, ale rybakowi Fernando,-mężowi Katalonki.Mercedes.
— O, jakzez to bezlitosna zemsta za czyn, który spełnić musiałam, bo togo domagało-się ode mnie nie znające rowrjicz litości życie! Lecz jeżeli to był błąd, to.ja jedna jestem tutaj winna, nikt innv. Byłam jedna sama. osierocona i opuszczona przez wszystkich.
— Byłaś sama. Ale ktoz za to winę ponosi?
— Nikt. Zły los sprawił, zc ciebie aresztowano, Edmundzie, niewinnie
— A dlaczego mnie aresztowano.'-.
— Nie wiem — rzekła Mercedes rozkładając ręce
• — Tak. nie wiesz tego; pani. w co zresztą nie wątpiłem nigdy.-■Zatem, dowiedz się. ze zostałem aresztowany, a następnie wtrącony do więzienia, ponieważ w wilię tego dnia; kiedy -nna-... łem cię zaślubić, człowiek pewien, nazwiskiem Danglars. napisał list. który za chwile ci pokażę, zaś rybak Fernando, zaniósł go na pocztę.
Powiedziawszy to Monte Christo podszedł do biurka i dobvl z niego pozokły papier. Mercedes straszliwie zgnębiona przeczytała denuncjację: Wierny poddany tronu r prawy syn Kościoła zawiadamiam niniejszym prokuratora królewskiego, ze niejaki Edmund Dantes, porucznik okrętu „Faraon"; przybyły dzisiejsze-. go dnia ze Smvrny,-zawijał po drodze do Nea^ ta do uzurpatora, a następnie do komitetu bo-napartystowskicgo w Paryżu.
Władze przekonać się będą mogły o jego występku, jeżeli zechcą go aresztować. List ■■r: bowiem znajdować się musi albo przy nim, albo u jego ojca, albo w kapitańskiej kajucie statku „Faraon". ■ » • ' —- - Boże litościwy szepnęła Mercedes, ocierając czoło potem zroszone — i ten list?
— Ten list odkupiłem za dwieście tysięcy franków. Jak się okazuje, kupiłem go tanio, sko-
przysługu je prawo wyboru broni, chcę jed- pamięta Pamięta wszystko. Poznała cię od pierw- rp mogę go dzisiaj pani pokazać.
Doborowe
towana dostawa! ,AC DARY WIOSEN
:h ■— materiałów ni wie; cement, maOfnl! h rzeczy.
0.00 w górę
we wykonanie '*C*P'
wytrwać w roli dziwaka do końca i mam Ryt zakomunikować panu. .ze ustępuję, w
wypadku stronie przeciwnej. Jestem żresz-^pełnie pewien zwycięstwa.
-Jesteś pan zupełnie pewien zwycięs-' — powtórzył Beauchamp osłupiały. - Ależ- tak — rzekł Monte Christo wzru-pac ramionami — gdyby było inaczej, nie bił-sie z. panem wicehrabią. Zabiję go, nie on ie» bo tak właśnie potrzeba, aby się stało. Po-nu tylko, panie, o której godzinie i gdzie tkać się jutro. mamy. :
A wiec o ósmej rano W lasku Ymcennes odparł Beauchamp najzupełniej zbity'z tro-. Nie wiedział bowiem, czy ma do czynienia łkiem, czy też ż nadprzyrodzoną istotą —Doskonale. A teraz skoro wszystko juz wionę, zechciej mi wybaczyć, panie Beau-% zc cię pożegnam, lecz .chciałbym po-•^jeszcze tej wspaniałej muzyki. w^auhamp w najwyższym zdumieniu opuścił Monte Christo zwrócił się wtedy do Morze słowami: ; .-Sądzę, przyjacielu, że mogę liczyć na
szego weir7enia; a nawet nim cię ujrzała, wie- , — Jakie były następstwa' działa już, że to tv jesteś. Toteż nie potrzebowa- . —- O -tym. ■ ze • zostałem -.aresztowany. —. wiała się domyślać, leez wiedziała od razu, z czyjej domo pani. Nie wie pani jednak, jak długo na reki padł cios, który ugodził pana Morcerfa. dnie lochów przebywałem. Otóż przez czternaś-— Fernanda, chciałaś powiedzieć zapewne cie lat jęczałem niedaleko pani, bo w ciemnoś-— rzekł Monte Christo jakby ironicznie — Po- ciach zamku If. Inie wie pani tego, ze przez nieważ zaczęliśmy sobie przypominać dawne lat czternaście codziennie, ponawiałem ślub zem-przypomnijmy sobie wszystko. sty w pierwszym dniu niewoli uczyniony. A nie
Ach, z jakąż nienawiścią wymówiłeś to .wiedziałem przecież, ze ty, pani, zostałaśi żoną 'vż sie więc dziwić możesz, gdy cię bła- Fernanda i ze moj ojciec umarł z głodu.
— Boże sprawiedliwy! — krzyknęła Mercedes chwiejąc się na nogach.
imiona,
imię! Czyz się więc gam: oszczędź Alberta.
— a któż ci powiedział, ze ja godzę także
w twego syna? /
— Nikt Sam wiesz o tym dobrze, ze nikt. Bóg jednak obdarza matki osobliwym wyczuciem, toteż odgadłam wszystko. Byłam w Operze i widziałam, słyszałam,.co się działo w twojej lozv. : .:_ .
— Jeżeli widziałaś, pani, wszystko, to widziałaś także, jak syn Fernanda znieważył mnie publicznie. _ ""^
— Litości! -
— Widziałaś niewątpliwie, że-chciał rzucić
we mnie rękawiczką. , .
— Litości! Syn mój odgadł również, że ty iesteś przyczyną wszystkich nieszczęść,
... i • . j_.._h panie, tcai^o p»«./v^..^ . , ^
■rrNie może bvć w tvm względzie zaanycn które spadły na jego ojca. ,łnw>sci. Lecz któż będzie drugim swiad- _ Nie są to nieszczęścia, lecz kara. Dawne-
^"a? co Fernanda ukarała Opatnność. ^ r Nie znam nikogo takiego w Paryżu, ko- _ a jakim prawem ty, panie, występujesz,
^bym powierzyć śmiało swój honor, prócz _ imieniu Opatrzności? Dlaczego masz pamiętać
(•'Pańskiego szwagra, "Emanuela. Czy on q tvrn 0 czym Opatrzność zapomniała? Czy to
piałby mi wyśwjadczyć tej przysługi? do ciebie należy? Cóż cię obchodzi, Edmundzie,
r; Ręczę za niego, hrabio, jak za siebie. J;mjna } ^ pasZ4l? ^ A wice wszystko załatwione. Jutro oko-
—O tvm dowiedziałem się dopiero po wyjściu z więzienia. Wtedy ślubowanie zemsty ponowiłem Dziś godzina wybiła Fernando zostanie ukarany za czyn nikczemny, który nie był zresztą jedynym w jego życiu. Będąc naturalizowa-nym Francuzem przes&dł do Anglików. Hiszpan z urodzenia; w_ą]czył przeciwko swym rodakom. Gdy zaś znalazł się w służbie AIi-Tebelena, najpierw zdradził go i zaprzedał, a ootem zamordował. W porównaniu z tymi zbrodniami czymże jest oddanie listu, któryś dopiero co przeczytała. Błahostka, o której wspominać nawet nie warto. Francuzi nie zemścili się na zdrajcy. Hiszpanie . nie uczynili tego również. Ali-Tebelen śpi cicho w swym krawvm grobie. Tylko ja jeden, za ży-; ch do grobu wtrącony, z grobu tego po latach za łaską Boga wyszedłem, aby uczynić sąd nad zbrodniarzem.
Mercedes słysząc to wszystko padła na kolana! i martwiejącymi ustami .wyszeptała:
— A jednak jeszcze raz cie błagam, Edmundzie, gdyż wcią7. cię kocham: litości!
Hrabia podniósł ją i złożył na szezlongu.
— Nic podobna, panii nic podobna—mówił ..—' abym nie starł na proch tego przeklętego pokolenia.
— Edmundzie! --zawołała na wpół przytomna matka — dlaczego ty do mnie Mercedes nie mówisz?
—Mercedes --powiedział cicho Edmund — Mercedes-. Niech i tak będzie, masz słuszność. Dziś imię to po latach tylu znowu w najczystszym wymawiam brzmieniu. O, Mercedes! Ja imię twoje wymawiałem wśród - westchnień, jęków i wśród bluźnierczych okrzyków. Wymawiałem je, gdy mnie gorączka trawiła i gdy obijałem się, oszalały, o wilgotne ściany mojej ciemnicy. Mercedes! Ja muszę się zemścić, bo przez lat czternaście cierpiałem straszliwie, płakałem gorzko, złorzeczyłem ,:.-■
--Dobrze, Edmundzie, mścij się, lecz mścij się na winnych, a nie gub biednego syna mego.
— W świętych księgach napisano: ,.Za _blę-. dv oicow cierpieć będą dzieci az do dziesiątego pokolenia"'. Jeżeli Bóg w tych słowach objawił wolę swa prorokowi, czemuż ja miałbym być bardziej litościwy?
— Bo Bóg włada czasem i wiecznością, widzi więc lepiej od nas i sądzi sprawiedliwiej. Edmun. dzie! Edmundzie! Od pierwszej chwili gdy cię poznałam, czciłam twoje imię, szanowałam pamięć twoją. Edmundzie! przyjacielu mój! nic pozwól, aby twój czysty i szlachetny obraz stracił: swój urok w myślach moich. O, gdybyś* Edmundzie, wiedział i znał wszystkie modJitwy, które za tobą do Boga zanosiłam, kiedym się jeszcze spodziewała ujrzeć cię żyjącego i gdy juz mniemałam, ześ umarł. Słuchaj, przez dziesięć lat ostatnich, juz tutaj, w Paryżu, noc w noc jeden i ten sam miewałam sen, sen-zmorę. Mówiono tutaj w sądowych sferach o tobie, ze chciałeś ujść z więzienia, ze zająłeś miejsce jednego z więźniów.zmarłych, a v<tedy żyjącego trupa strącono z wieży zamku If. Mówiono, że krzyk twój, gdyś spadał zc skały, zawiadomił grabarzy o tym, co się naprawdę stało. Otóż przysięgam ci, Edmundzie, na głowę syna mego, źe przez lat dziesięć, noc w noc widziałam ludzi kołyszących bezwładne ciało w długim worku na szczycie czarnej skały. Przez'dziesięć lat noc w noc słyszałam twój krzyk okropny, który mnie budził dr/ącą i zimnym potem oblaną. O, Edmundzie, wierz mi, ze i ja wycierpiałam wiele. •
— A czy ty, pani, umierałaś noc w noc z ojcem swoim, jak ja umierałem; nie mogąc mu dać ratunku? Czyś widziała kobietę ukochaną, wyciągającą ręce do twego rywala, gdy ty się tarzałaś na dnie więziennego lochu? . 1
Nie! I>ccz boję się, bym noc w noc nie widziała ukochanego, jak morduje mojego syna!
Mercedes wymówiła te słowa z tak głęboką boleścią, ze Monte Christo, nie panując już nad sobą, zapłakał. Mściciel został zwyciężony.
—-Czego żądasz ode mnie? — rzekł; — Chcesz, aby syn twój nie zginął? Dobrze, żyć będzie.
— Dzięki ci, dzięki, Edmundzie! , zawołała Mercedes porywając dłonie hrabiego i cisnąc je do ust.— Widzę clę znów takim, jakim byłeś w mych marzeniach; jakim cię zawsze kochałam.
- Jeżeli taka jest wola, Mercedes, to umrzeć trzeba.
— Masz umrzeć? Dlaczego teraz ty masz umierać? >-.
— Nie spodziewasz się chyba? bym po publicznej zniewadze, nie pomszczone), mógł żyć dłużej? To, co kochałem najbardziej po tobie, to była godność moja. Ty mnie godności po* zbawiłaś.
— Ale nie będzie pojedynku. Edmundzie, skoro mu prcebaczasz?
SLUB NA PILMIB
w kolorach naturalnych, Jett ttaltep-
pokoleń Pilmy te wykonuje po tanach- umiarkowanych PANTNGR FILMS 0loor 8t.'Wł»t ToraHta.
S
ELEGANT
BBAUTY PARLOUR Farbowanie • Utleniania • Obcinania i Układanie Włosów . oraz
wszeiklego-todwlu trwała widulacje. , Włatt. M. KAROA5IBWICZ łttt DUNOA6 *T. W. - T§t W J-WI - Tpronto, Ontario, • iOSSO
nie szukajcie wiccej —
_ —MAMY-OŁA WMYtót---
Samochody dla loetri pracula-cych w conl* ł na warunkach
na któro Wat itać,_
EW ERA - I60O Uuecn 8t. W.
Sprzedaż samochodów. Skład wozów.
Polikl skład towarłw talunych. far|», naczyń kuchennych orai pnybortw wodociągowych I ogrtewanla.
J. A J. HARDWARE J. Stefaniak, wUklcie!
745Quo«n St.W. EM.cV4863
Solidna obaiuga. — Nlskta ceny. — Bezpłatne porady w aprawach kana-llzacji I ocrtowanla. 8
Sale na bankiety,
SHOWER - PARTY, 4LUBNB I ZARĘCZYNOWE PRZYJĘCIA
najtaniej w Domu S.P.K. 206 BEVERLY ST. Rodzinna atmosfera. • "Wygoda. TEL. WA 17612.
- ADWOKACI
ADWOKAT
Dr. Stanisław Weltfo
329 Bay Słraof, Ul: EM 4-2453
GEORGE SENf B. fi,
ADWOKAJ I NOTARIUSZ Mówi po polsku 1147 Dundai Sł. W. ■ v Toronto Tal. LE 44431 f U 44492
fi
MASZYNY do SZYCIA
.2 MASZYNY TYLKO - gin«er: Model biurkowy < Kraeta mpula - fiiyje wprzód l wetorj . Owarantowana, Cena tpaclalna kaida poi Itłt.SO ELNA Tradt-in-sfor* 450 Qoeen 5t. W, • EM 4-0071 W piątki a,klep o'.warty do P wlec/ńr.
MASZYNY DO szycia
4 MASZYN TYLKO - Walhkowe, t>ricno*ne - K^gła tzpula • Sjiyle wp«6d I waleci •■ Zupełnie _Jat now«! -TtlwaraiHowane. Cena tpec|alna katda po;
elna Trada-in-ttort • 450 Oueen St. W. - EM 44»/l
W pląlkf aklpp otwsrty do 0 wieczór
"MASZYNA DO SZYCIA .1 TYLKO Kina Demoftatrator: Ceruje plecionki • Haftuje • Długoletnia gwarancja.
Extra tpeclalne cena: HJł.M ELNA Tradaln-ifcra 450 Ouaen St. W. - EM 44071 VV plotki aklcp otwarty do 9 wleczor-
~~M a S z YN Y~d^^ YC l~A i -TYLKO - hlnger — rrzenome ■ Całkowicie odnowiono . Gwarantowane.
Spaelalna cena katda >o: »».J0 elna Tradt-ln>*tort 450 Ouatn Sł. W. • 0M 44071
W piątki «klep/>lwarty do 9 wieczór.
• ~. fMSŹYŃY^bTTTŹYC^^ i TYLKO - Singer • Ufkutt - Ma-azyny Jak nowe • Owarantowane. tpeclalne cana katda p« IW.H elna Tradt-in-ftoro 450 Ouaen Sł. W. - EM 44071 W piątki sklep otwarty do 9 wlecior,
"maszyny ^o~^zyoa~~'
) TYLKO - singer de i/UX« uoruulj-Krągła szpula . Htyie wpnM I watecz... Owarantowłne. Specialna cana katda po: fllMO ELNA Trade-ln-sror* 450 Ouaen -St. W. • EM 44071 W piątki aklep olwarty do 3 wlecior,
maszyna "do" szycia 1 TYLKO - glngcr • Model Ojueen Anne • Krągła npulu < Sxyje wprrod I rjiUict >Jak nowa' - Gwarantowana. Spaclalna cena: fttt.SO ELNA Trada-ln-tłor* 450 Oueer, St. W. - EM 44071 W piątki aklep ptwarty ov> 9 wlecuir.
M^ŚZYnTdO szycia t TYLKO - Zygwk - Przenośna -Krągła erpala • Owarantowana.
ELNA Trade-ln-słoro 450 Ouaon St. W. - EM 44071 W piątki aklep otwarty do 9 wieczór.
MASZYNA DO SIYCIA
1 TVL«TO — *whlnw«t Klawy B».VA . SUPEHMATIC (Demon*trator) i Wl* «y»ta gwarancja - NieiDotyluna okazja. - ■ '•
Zaottcgfdfci* WtM ELNA Trado-iri-aforo 450 Ouoon SfciW. • EM 44071 W ptątKJ aklep otwarty do » wieczór.
MASŻYNAOO szycia 1 TYLKO - Modę) Whtt« Que«tt Anne • Kraetii ezpola - Sttlt wprzód i iritecz . Gwarantowana. .
Niezwykła c«n«i %1fM '
ELNA Trada-łMtora 450 Ouatn St. W. - EM 44071
W piątki akiep otwarty do a wfecior-
MASZYNA DO SZYCIA 1 TYLKO - WWto At Luxe Con»uł-Krągła azpula — 8ritU> »prt©d 1 wttecz • Gwarantowaiu • lak nowa. . Nadzwycialna caoai %wm - v
ELNA Tr»tf«-irMiroro 450 Ouaen St, W. - CM 44071 W piątki akttp otwarły do t.ortetdr.
mĘ
mm
m
m
u-
'1PP
mm
mm-
■i:«:i
mm
-&.t^:4
J
:f8m
ii
fes Mmi:
mm Si
rtmczkiiinu
* 1 II
J il
5082951007737560260357986963023^^117786082452637609630^5