PRYDRYCHIEWICZ
pie ó geniusza w niebeż-ą shiżbie szpiegowskiej 1IL jakkolwiek było.ich wiecach, którzy potrafili w „spędzić cab? ^e^pdzna^ 1 Sezwykłą odwagą i mg-Jie wpadli w ręce PJMCJwnif jTtakich, którzy bardzo wie. ^naUoUas^^mpcodaw-i przypłaciU służbę życiem tóloletnim wi^ęBiem; jędzy rekrutują aę z róz-ffarstw śpołeczpycn i aawo-- Naiwne byłoby utrzymy-ie jakakolwiek grupa spo-jest wolna ód szpiegów, tonę jak twierdzenie, iż są ? ' które ich nie wydały; ie to może, że właśnie .góstwo, a, więc praca nie ca powodu^ani tytułu do du-i zaszczytów, związana ze m niebezpieczeństwem znaj-|e jawsze chętnyćnT^aTwreF
•łotaja^foy; rant^ :"
ilości ochotników, yfto w sensacyjnych powieś-
rzy specjaliści; Byłoby zbyt ryzykowne cokolwiek powiedzieć o. ich hierarhii w służbie szpiegowskiej, ale wolno, przyjąć, iż przy. dużej użyteczności nie zawędrowali na szczyty. Odnosi się to zresztą i do jednego geniusza naukowego, ^ który oddał swą Wiedzę szpiegostwu. ■
GENIUSZ V-MATEMATYCZNO - FIZYCZNY
Z początkiem 1942 r. dr. Rudolf Peierls, profesor fizyki teoretycznej N na uniwersytecie w Birmingham, przystąpił do prac atomowych zleconych mu przez rząd. Uczony ten, uchodźca z hitlerowskich Niemiec, cieszył się pełnym i zasłużonym zaufaniem władz brytyjskich z prem Churchillem na czele. Podobnie jak w Stanach ^Zjednoczonych tak i w wielkiej Brytanii prace atomo-
wi
.mm
laktora^;^;
Polsk£$jty|
ito"*'" ": Uemil»^
we zostały zapoczątkowane przez uchodźców politycznych, przez rszpieo^-rekrutuią-sic-z cudzozienTCówr^ProtrPeierirpó^ .„.steK moralnie iuskich, ^ trzebował oczywiście naukowych iolejeńców. przestępców, nar-. pracowników. Angażował ich z joaoów, albo też z jednostek!pośród personelu innych uniwer-jących pod przymusem. ' " " "'"'
TO ZOSTAJE SZPIEGIEM?
rzeczywistości ogromna & szpiegów,- to osoby, „ i własnej, meprzymusżó-woli zgłosiły się, do służby, gała ich.wizja przygód, ta-czość i niebezpieczeństwo, u wśród nich składa się z ek o bardzo wysokim po-_ moralnym, którzy na ślis-drbge służby szpiegowskiej i przesłanek ideowych, gdy irina- ich żądza poświęcenia dla' sprawy, którą uważają
sku i Kflonii. Ojciec jego został aresitowany przez hiUerowców w1933 r. a młody Klaus należał za czasów śtudencłticb na prze* mian;do partii socjaMemokra-tycznej a następnie do fcomuni stycznej. Do tej ostatniej wstąpił rzekomo, by skuteczniej walczyć z raiUtaryzmem. Po wybuchu wojny we wrześniu 1939 r. władze • brytyjskie internowały większość' cudzoziemców, pochodzących z państw nieprzyjaciel skich. Klaus Fuchs znalazł sięjia tej liście dopiero w 1940 r. Wywieziono go do jednego, z obozów W Kanadzie. Zarządzeniem tym czuł sdę silnie dotknięty, gdyż — jak twierdził[■—-: chciał oddać swoje zdolności na usługi brytyjskie do walki z hitleryzmem. Fuchs został istotnie następnego roku zwolniony i w 1942 r. otrzymał obywatelstwo brytyjskie, co było dowodem szczególnego uznania i zaufania.
DOPUSZCZONY DO TAJEMNIC
Niektórzy-uraŁ. _¥ ... ______
mieli wątpliwości, czy należy dopuścić Fuchsa do tak, ważnych,
rkłlnoWłtó-'
\: Ńlt: v#,
jde państwo liczy setki, jenie tysiące nieznanych szero-jj społeczności,...bohaterów-•#W, którzy zginęli w shiż-, szpiegowskiej w interesie ijego. ojczystego kraju. Natu-jie^rale-pokaźńą ■ jest rów-iż pość .szpiegów służących zysków materialnych, żądli szybkich i wielkich zarob-Nie jest pozbawiony ironii że właśnie ta grupa szpie-najszybciej wpada i kończy ij żywot w więzieniach, na bienicach czy przed plutona-egzekućyjnymi.
le brakowało ^— i zapewne ' rakuje — w służbie. szpie-iej i. wielce szanownych niŚw' stowarzyszeń; aiauko-k Być może nie są towybit-naukowcy, ale zapewne dob-
sytetów. Zwrócono mu wówczas uwagę na pewnego młodego fizyka, uchodźcę niemieckiego, pracującego na uniwersytecie w Glasgow.
Był nim dr. Klaus Einil Fuchs. Miał świetne opinie swoich przełożonych, którzy zgodnie twierdzili iż jest to geniusz matematyczno-fizyczny. Prof. Peierls zwrócił się do' kolegów w uniwersytetach Bristol i Edynburg, gdzie Fuchs kończył studia i zdobywał dyplomy naukowe, ó wyrażenie opinii. Była entuzjastyczna, popiero wówczas sam przeprowadził rozmowę z młodym uczonym, nie wtajemniczając go w jej cel. Wywiad wypadł jak najlepiej i uczony widział w dr. Fuchsie idealnego wręcz współpracownika. Zwrócił się więc do M.I.5, tó jest do brytyjskie j^omórM^ezpieczeTF stwa publicznego z prośbą o zbadanie swojego kandydata, załączając opinię o jego kwalifikacjach naukowych.
PRZESZŁOŚĆ DR. FUCHSA
Władze bezpieczeństwa ustaliły, że Klaus Fuchs, syn protestanckiego pastora, profesora teologii na uniwersytecie w Kilo-nii. przybył do Wielkiej Brytanii z Francji >. wkrótce po objęciu w Niemczech władzy przez Hitlera. Urodził się w 1911 r ..studiował fizykę i matematykę W Lip-
nak żadnych konkretnych zarzu tów, nie mieli żadnego materiału obciążającego. Uważali tylko, ze osobnik o tak żywym i niezrównoważonym charakterze jest poważnym ryzykiem z punktu widzenia bezpieczeństwa. Ale Wielka Brytania była w potrzebie, brakło fizyków ; nuklearnych. Przymknięto więc oką i powiadomiono prof. Peierlsa iż nie ma żadnych przeszkód'w zaangażowaniu go do do prać a-tómowych.1
Profesor nie pomylił się w pocenie naukowej swojego asystenta. Wręcz przeciwnie, okazał się jeszcze lepszym aniżeli przypuszczał. Podziwiał nie tylko jego u-mysł, lecz i pracowitość. Współpraca dawała świetne wyniki a gdy w Stanach Zjednoczonych zbudowano reaktor i. przystąpiono do rozWiania atomów, prof; Peierls udał się tam w towarzystwie swojego młodego kolegi-—-—:—-——
list fudisa: 1q4 napastliwy Oskarżał ambasadę o sabotaż interesów 3£RR^|ół zdradę komu-
nizmu- ^cte podlplał, że jest ski wpadł na trop szalki szpie-dawnym5 cztonlaeiiio partu komu- gowskiej i uchwy^^erwszego niśtyczhej Niemiec, pracował w ' -^>-mćhu póo^ęińnym i domagał się delegowania w na kontakt
człowieka ó nitfćtytym przygotowaniu j^u^p^ym
Tym razem lanlbasada zareagowała szybidej.rRosjanin, którego spotkał, .mówił po niemiecku > i angielsku. Nie.był wprawdzie naukowcem, lecz^iw lot zorientował się w wartości dr. Fuchsa jako informatora, w wartości materiałów, jakich, może dostarczyć. Prosił; b prębkę i trochę derpUwoscl. ; "Gdy spotkali się następnym.razem,:rozmówca sowiecki był czarujący. Zapewnił Fuchsa, że materiał jego dochodzi do najbardziej powołanych rąk, ale... współpraca musi być uregulowana. Fuchs musi więc przyjąć pewne wynagrodzenie, w przeciwnym razie nie będzie mógł skorzystać z jego usług.
awiałTaie"
uległ. Przecież to jedynie sprawa formalna. Przyjmował sym
^ ^ołiezną-^pła^tęr^my-śmiesznę Hosenbergów," straconych nastę-
w stosunku do wartości dostarczanych mformacjL
POBYT W LOS ALAMOS
KONTAKT '
Z AMBASADA SOWIECKA
Idealny asystent-Memal._ina-tychmiast po zainstalowaniu się w pracowni w Birmingham nawiązał kontakt z ambasadą sowiecką w Londynie. Napisał list zawiadamiającr iż jest w posiadaniu Ważnych informacji. 0-trzymał, na podany przez się adres, dyskretną, ogólnikową odpowiedź^ . Attache wojskowy
1949 r. kontrwywiad amerykan
sowieckiego agenta, stwie._
że nici wiodą do Wielkiej Bry tanii. Natychmiast zaalarmowano Londyn.
' MJ.5 roztoczył baczną obserwację nad wszystkimi pracownikami w Haweli, przystąpił do ich; przesłuchania. Bez wyniku, żadnych śladów, żądnych punktów zaczepienia. Nie mniej jednak podejrzenia skupiły się na trzech; osobach, wśród których byli dr. Fuchs i dr. Bruno Pon-teconro, który następnie za legalnym paszportem brytyjskim Udał się w tajemnicy dó ZSRR. Ostatecznie wszystkie poszlaki wskazywały na dr. Fuchsa; Gdy wezwano go znowu na przeshi-chanie, z miejsca złożył szczegółowe zeznania. Nigdy może żadna spowiedź szpiegowska nie wywołała takiego wrażenia, jak dr. Fuchsa. Nie tylko odsłonił swoja działalność, lecz zidentyfikował swoich łączników w Stanach Zjednoczonych, obciążył m. in.
W grudniu 1943 r. udał się z grupą brytyjskich; specjalistów dę w dziejach", do Stanów Zjednoczonych, pracując wespół z zespołem amerykańskim do sierpnia 1944 r. w Columbia University a następnie do czerwca 1946 r. w laboratoriach Los Alańios, gdzie produkowano bomby atomowe. Przez cały ten czas utrzymywał kontakt z agentami sowieckimi, nie budząc u nikogo najlżejszych nawet podejrzeń. On to dostarczył ZSRR wszystkich planów atomowych i wodorowych. I tak jak z Własnej woli rozpoczął służbę szpiegowską na rzecz ZSRR, tak nagle : przerwał ją w połowie 1947 r. Władze sowieckie nie u-siłowały nawiązać zerwanego, kontaktu.
Strony rozeszły się w idealnej żgodzierco^est^czej-Kadkim| zjawiskiem-w takich stosunkach. Moskwa jednakże słusznie orzekła, że otrzymała tak wiele warr tościowych inforinaćii.iż nie ma powodu. nalegać na dalsze. Zresztą stały się zbędną. Fuchs dał impuls, resztę dokonali uczeni sowieccy. •
NA TROPIE:
PIEGA
Gdyby ameiykańska :: służba bezpieczeństwa^ nie;;wpadła na trop pmnik^ft^;.n||^1^^i|ojy
ZSRR obawiał się prowokacji i: maćji atomowych, djill^chs po dlatego działał ostrożnie. Nastę-'zostałby szanowany^iiczpnym a
pnie w Stanach. Dnia 1 marca 1950 r. skazany został na 14 lat więzienia i utratę obywatelstwa brytyjskiego. Przestępstwo jego okreśjono jako "największą zdra-
ju, deportować do_______
fy Nię^iM^op^i znajdujei się rodzina. A to
czeniem; komunistom doskonałego, genialnego uczonegb" hu-
Naturalnie nie jest w^ućzo^ ne,ie Kjauś F^ehąiwyr^y g(K
ciefbyłoby niemożliwe ze wzglę> dów bezpieczeństwa. Itók przedterminowe zwolnienie tego szpie-ga-geniusza; narzuca szereg wy* soce^skomplikow^nych " zag$q* nięń. Najbezpieczniej byłoby gó trzymać dalej w więrieniu; lecz przeciwko temu przemawia brytyjska praworządność. Jaki wiec będzie los dr. Fuchsa?
WZOROWY WIĘZIEŃ
Fuchs, jak .inny brytyjski szpieg atomowy dr. Nun-May, jest wzorowym więźniem, może więc liczyć — zgodnie z obowiązującymi przepisami — na skrócenie kary o. jedną trzecią .Innymi słowy dr. Fuchs mpże odzyskać w tym roku wolność. Czy odzyska? -^y,,,^.^^ r''',:'^.,^:,
Jeśli władze brytyjskie zdecydują się zwolnić go, to należało-
' l'(i!..sMI; lill KO Tdl,)Uil/:1 ;
!j|ff'^iuyfc'''t^.;|r#,;,fe^
FOUR SEASONS*
KPi-i3\\iv#.^-is4j!!"ili\\:;^^
> pi im.Kl/iiiin1 riid/in. h;i[;ilclvB.|iptMic/.qiś;nHH-skir *-:k(il('l
j»*r do l'«Kki i / l'i)lski l»-?..I.r/.cdstawicielstwoMłOi,J»isu':
u <i.ii;ii kilku mu.
L ■
Najdogodnięi Podróżować
nowocratnymi ^Motorowcami Szwodzklei Linii.
Nowy GRIPŚHOLi
Luksusowy KUSidSfiOLP PppuLrny STO^HOLH odchody regularnie i New Yorku, czysto z Hallfaxu, do Brom•^ haven, Kopenhagi ł Gothonbur* 9a, poł^ctonych t Polska dotko* nał« komunikaeią.
Podróż komfortowymi statkami Szwedzkiej Linii należy do przyjemności wyjątkowych. Kabiny są obszerne i wygodne; skandyr nawska kuchnia tradycyjnie znakomita i obfita; wspaniałe luk susowe salony i holie zachęcają
pogawędki, wy; obsługa zejn
dó przyjacielskie! wypoczynku czy żaba jest przyjazna 1 uprzejma.
ZWRACAJCIB 81* DO LOKALNYCH BIUR POORotY LUB .
Liną
1255 Phillips 8q.; Montreal t, P.Q. 470 Maln Strtefc Winnlpag^ Man. •03 lił Street 6., Calgary, Alta.>
30, 34
ADWOKAT —OBROŃCA
IW Ouwn :$t. W.:—Toronto *all Biura: LEWin
Hleszk,: OakYlll* VI >121S
?l" ? *
OKULIŚCI
■taka
Br, Bukow«k«^Inor/ B. O.
' *Wlkłorlo; Bukowelta, 0. P.
prowa4^
,■::■}:'-, \'OkiuU*resiWJ^^y^^'^;:\
";:::V4' |ton4wi|l«W^Awiw
obok Oeottrey St."\il . ,.
Godziny przyjęć: Veoo^teto*b^:>W rano po.9 wector.>W ,eowrt».b«4 10 rano «!o
':.;;/powrócił śimwś"Wiatki i<'
br. ^ koso;
' Choroby; kobiece , J po (Lecunle nleplMft PrwrlmtilA łlnrMłiłi lim' telef.
póroiu^nienleń LBiM^liib Ift Ul
.. on łiioor ^Trooi '.;>lf; 'O^g.Paltteretbt
li " \
"fam*
W
, l 1
500 ColleooSt. (róg Pal
Codziny pttyi$&<< • \ > od 140—4
-Ul
■-■mm 'Mi _Jj u_
mydl,' celana. i'.";
Franciszek Kmietowicz
Copyright reserved by Polisb AlUance Preu Ltd.
mu jest tawerna, gdzie się zbierają. Przy szklan- —W.takim razie jutro przyniosę pani odpo-
ce rumu języki łat#d się rc^^zują, Oczywiście więdnie książki i pisma. Musi pani dużo czytać,
trzeba byc.na mie/scu i nastawiać uszy. by się'dobrze/orientować w wydarzeniach ćwia-
-r Wracam do Toronto!^ odparła stanów- towych, Pdczątkowo będzie to przychodziło z
czo Sara.' — Nie dotrzymywałam nigdy towa- trudem, ale później da dużą satysfakcję...
rzystwa pijakom i teraz też nie myślę. ,, Sara patrzyła niepewnym wzrokiem na agen*
— Nie. wiem, co powie gubernator, lub ojf ta gubernatora. Nie wiedziała; ćo ma powiedzieć; cieCj jeżeli pani powróci! A có najważniejsze, co —Trzeba się uczyć, panno Stonei-r* uśmie-pani sama sobie powie. Wspomnienia' o tchó- chnął się IJlyth. —- Uczyć, uczyć i uczyć, oraz rzostwie nie są przyjemne, zwłaszcza jeżeli w grę nie bać pijaków!
wchodzi osoba, obdarzona dość silną Wolą i Blyth pożegnał się i znikł za 'drzwiami, Sara
odwagą; pozostała ze swymi wrażeniami i problemami.
Blyth wyczuł, że trafił w sedno. Sara była polityka. Tawerna. Informacje. Podwójne życie,
ambitną dziewczyną, .zdolną dp czynów, które Nauka. I ten .Blyth.. Raz_uwocizicielskiJ:dręjpzącyJ
przechodziły możliwości przeciętnej kobiety. lepki — drugi raz zimny, wyrachowany, narzu-
— Oczywiście, j-r^dodał Blyth, kując żelazo, cający swój sposób myślenia. Jak wybrnąć z tej
Dr. i. WfB
w-i ■ •; DBrrTYSTĄ iM. l 2902 Dundc* Sł/ W. • To«w*9
-Niestety, musiałam zawrócić z drogi, Ręka zaciskająca, przegub powoli rozwarła odwieźć brata do Toronto — tłumaczyła się . się. Sara odskoczyła na bok.
^Odwieźć brata do Toronto? spojrzał jej w oczy. :\. ;
-r Tak! Milicją zbiła Dawida i dogorywa- — Jak pani wyobraża sobie szpiegowanie, dopóki było gorące, ~ praca w tawernie me g-matwaniny sprzecznych sytuacji? Jak tu'można
«go pozostawiła- h> śniegu, ponieważ riale- kochana Saro? — cedził powoli słowa. — Czy jest zbyt urocza; Niemniej jednak nie jest nie-.. byc-sobą?.Co robić, by nie zgubić twarzy?
do reformatorów': 1 : pani sądzi, że mężczyźni dla pięknych,: niebie bezpieczna. Są kobiety^ które nie widzą nic złer ; Tej nocy. Sara nie spała. . '
-Do rebeliantów, panno Stone, a nie do skich oczu sypać będą tajemnicami? ffa, ha ha! g0> tańcząc i śpiewajątdla ludzi podochoćonych ...,r - v v tt. ;:
ormatorów! —poprawił ją Blyth. — I co się Sara przygryzła wargi. Uwaga ta docięła ją alkócholem. :-:^%:f^ Kozdział AAlll.
' -stało? v '■ zbyt mocno. Paliła jak roztopione żelazo. ^ , ; — Muszę się dobrze zastanowić! — odparła Salg byłą zasłuchana/ Siedzący przy stoli-
, — Za wszystko tneba płacić, panno Stonel..^^^
— Nic nie dostaje się za. darnio! Ja płacę, pjer, ,jeżeii wieść o mniej, bawiącej pijaków- w./tawei«v^;ton- piosenki; giedżili każdy ruch; solistki Słu-hiądzmi, a pani... Ha, ha„ha! v ,nie, dojdzie do Toronto? ; % ^.chalW. patrzyli, marzyli, śniU. Nie odrywali'oczu
— ciągnął dalej .szyderczo agent, gubernatora. —Nie ma o to obawy! — zapewnił; ją agent ^ ^J^nej śpiewaczki ' v ^ .'.
-1 Jak ;P^Jmie -mówić do mniej - gubernatora. - ^^^^^^^ ' 4>ieśń^konczona.iypią ^brawa ^ " zawrzała gniewem,-dziewczyna. : ' . nązywra się pani terązrMaria Scott, pochodzi z J*n r ■■■
. , .... ...-L ... s..,- . - p ^ namiętne, wesołe. Burza oklasków.
— Niech się pani lepiej z góry;nastawi ną- Boston, ani w Toronto, ani w Kanadzie nigdy, v . .' > >, v;
..•(•••U'-'-'*<vfi;3: .'■ •;v.-'Y.Tr7-:.,.vV7'J
T Leży ciężko chory! Sir Francis Bond ad: ułaskawił go! . v ' ■f I to opóźniło przyjazd? ■fTak!\ , ' •• .•
Biyth przeszedł > się nerwowo po pokoju. % przy bkńie. Przez moment przyglądał
Przechodniom. Wreszcie odwrócił się i mile -----,-.v.r.— -r„- ~r .....v ......... ... ■ - ...... . .. .. - .
*tó.ł do dziewczyny. - ; wszystko! Okoliczności zmuszają człowieka, do pani niebyła. Poza tym nienawidzi pani całą
-dobrzer^ dśwW
Ppd moją opieką: W Buffalo nie ma ani rem, nie powinien się Uczyć z skrupułami. Czy
ani babki, ani brata. Jest tylko Jakub nie lepiej, abyśmy byU bliżej siebie? \ agent gubernatora: Górnej Kanady. On — Widzę, że pan chce mnie przeszkolić dó
^ie panią opiekował! - ^ pracy w swoisty sposób! r— odcięła Sara.
Uśmiechnął się dwuznacznie i podszedł do —/Sprytne powiedzenie! -■ Dziewczyna cofnęła się. Blyth cieszył się _^ Niech pan wie, panie Blyth, że dostar-
uwodziciela;;-'Znał podejście dó kobiet. czyjam gubernatorowi informacji,; nie ponosząc
"ział na czym najlepiej zagrać Córkę kupca uszczerbku na honorze: Dam sobie i tu radę. v . . . . . .
nął: lekki U ^ Skie szkolenie jest zbyteczne. Sa różne spo- razie nie wie pani, do raegó^właściwie dążą re-
^ Co maSrobićr^ spytała; ^
Pnycletana*';^<:ŚinYew ' ..: v:. Kancelaria No. S19
U Bloor Sf; m-w^.T Torwte
mmmm
Pr. le
)10 Blóor 8f. W.. t> TorMife
przyjmuje- po<uprzednlm poroni*
.^^m^niu^le^
spytał.
duszą torysów..
— Co to sa torysi? Blyth spojrzał na nią zdziwiony.
> — Pani nie wie, co to są torysi?
— Nie! — odparła szczerze. •
— A wie pani, jaki jest system rządów w naszej kolonii?
i . —Nie! • ,
— Hm! — załamał ręce Blyth. — W takim
-r- Śpiewaj, Mario!
— Śpiewaj jeszcze! - / ' śpiewaj piosenkę o zakochanym mary:
narzu!' ;-v ■ ,^/:V-' '"■■",--li/'■}<■[.
— Śpiewaj! Śpiewaj! Śpiewaj! | Śpiewaczka kłania się i uśmiecha. Na rśzie
to wystarczy. Później zaśpiewa jeszcze. Uśmiechnięta przechadza się po sali wśród rozbawionych gości. ' ;:;''''■y'^' Wrażenia artystyczne mijają szybko. Siedzą-
luo j» ielefoidcuym i«ro|tun)i4iuea, ms tioon śr. y. ^ roiaoKTo
Powoli! zaśmiał się Blyth. — Powoli.!., p Porozmawiamy, zabawimy się, napijemy' m lub rumu..r;^ . : r '
- Nie używarp napojów- alkoholowych! — .^elą mu pptQktató#^ I.ogryzła warpiftSi^ l»cy szramę koł^S^^lewej strony,- niepo-
Un im Pn ?a « łfvwiadiii' , , noczonychy^rancji. _ ją się. .■-:;'^'-r--;' -■ - •■.
Z ^J°omr£.^ sobie PnccHadzając się wśród gości,{Maria zau-
•~;«r n,nio RiJthi rthpwiie niech sie wresz- rontoi'<Jórnej Kanady-.. > ' ważyła dwóch mężczyzn, opartych o kontliar..
na później^ P^eBgthmech się wresz, . ^E J> żachnął się Bryth. - To sa fan- Micii poważne łniny.;R&a%iali o czyniśi^ip
cie dowiem, ^TO^ - , ; - tastyczne baśnie; leg>Ady/ale ^ię rzeczywistość, widocznie napełniało smutkiem. Vj^M0Ęm
■^..Po^^»«^;.■^^v,■■::;; I<jak tu^pańi moz^iewfe-Informacje, skoro .ło nIch. ' •; : ;i^W^^
przymilnie. —-Po co się denerwować? > ruchem chwyci! Sarę za rękę i a.1 do siebie. Przez, moment dziewczyna fię stracona. Zdawało się iej, ze nie. po-■*«*łć oponi. Uwodzicielskie" oczy hypnoty-
rfc °bezwhdniały.:ro2braja!y. Opanowała Sr _ Napływ. 'ehergiS usunął jsłabośćj Pwato-mu groźnie w oczy. ^ \ ' iZ Francis Bond THęad przyrzekł r pańska opfeką^ńie^8pao*ńie^ włos Łi!r neWa ó^d,^Potwtórteto
wm Tam zbierała się rebelianci: ; - liobić CĄrządki w domu, bawić dzieci! Historia zabrała konie; krowy, świnie,! źboźe;; , . .
-Stó-za p^aca' : r » x.x':^^^^jest:toimpihk zbyteczna. cono« mi żonę, udałem sie do sinie^o gołków
— Będzie pani zabawiać towarzystwo śpie- , —< Nie powiedziałbym tego! —, potrząsnął nika MacNaba z zażaleniem. Zamiast/pdsi^o> ^ńćem rozmowa.;.- Sr głową Blytb/^- Może. ta wied>ą nie jest potrze- wania. otrzymałem odpowiedź, '■ itepowinJia^ein
wem' ^wykrzyknęła obom Ifobiecte, Pani jest ambitną być zadowolony> tego. co,się rtała. 3^Ja «^
— Co? — wyKrzyKnę« uua«vua w*. SJ^^^ : N'apewtl0. chociażby z ciekawości, mnie w każdej chwal aresztować, r^wtó^a.
Mam być dziewczyną karczenwat^Mam <jrotr?y- ~mFt^u
LJ3KAR2 )hNTY8TA
Fnyjmuje W>upn«dmm Celtfo-aieznym < (K>rMumienl«aB:
■*.-,y-ev
MA BÓL CŁOHtt*tr,, Ł I ŻOtAOKOWAltó.