OSTATNI
Rudy dym atomowej eksplozjij nych myśli, tylko świdrująca pust BBOSił się ciągle , nad kikutami drzew ku chmurom, az ku rudemu :Szronowi. gwiazd. Bił prosto w górę, nie było juz wiatru, który by
ka. jak w.spomnieme: po kim.s naj-bli7_szym. a .straconym nagle. Po chwili pojął, ze ^ widzi, chodzi, .sły-.szy. ze ma władzę w rękach i no-
dym przewiał; Była Juz cisza i juz gach. ze jakkolwiek je.st, to juz go
nic nie ł)yło poza tą clsz^; Źycio. miasto, ludzie; nawet krajobraz, nawet wzgórza i parki unicsły .się
. w górę, zmieniły- się w powietrze, radioaktywny pył i w.spomnienie.
: którego JUŻ nikt me miał przejąć. Opalone gałęzie dnw^w w parku ociekały: czarną żywicą; pod euka HptURcm na wzgórku leżały trupy dziect. a ich rozbite mozgi rozpry śnięte od ci.śnienia. wy^'iądały jak gdyby zwymiotował je pijak: w pobliżu poplątanych -oiał tkwiły niczyje zabawki z zastygłymi plamami skwierczającego pr7X'd chwi: lą lakieru. Powinien być ;W)riGzr)r
. — .są przecież gwiaz/ly na: niebie — ale jest jeszcze szaro .Juz nigdy inaczej nie będzie: me będzie no-
; cy. dnia, .słońca, cienia, gdyz. 'w.szystko.na ziemi było sprawą pewnej konwencji artystyczneI. nawet ż>xie i śmierć. Juz będzie tyl-■ko tak. Szaro.
Ano.me ma już nic. Z podziemnego ustępu na skraju stadionu wy.sz£;dł jakis k.szfałti Rył to ostatni człowiek. Podrzuciła nim czkawka, chciał zapiąć jesionkę: pod .szYja. gdvz przewiał . nim nagły mróz. lecz palce nie natknęły sic na guziki, które stopihy się i pociekły po płaszczu- \acli' pojął, ze nie ma już dzwonków lramwajow\ch. szumu aut. łoskotu pr/emykająceiro metra, nie ma nawet wrzasku tłumu, dopiniiiiia-cego .swą. druzvnc. Na zewnątrz jest tylkomepoięta ci.sza. a w nim gulgotanie dlkoholu. jaki pił przed chwila do lustra nad umvwalką.. Na trybunach siedziały 7.asłvgłe w niristniniu już tłumv nieboszczyków, na boisku skamienieli w biegu zawodnicy .podobni byli do rzeźb abslrakcvjnYch:.; Na tablicy 7. wynikami nie było ż.adnych cvfr gdyż zrobione z plastyku ściekły, na beret chłopca: który ie przesuwał był jeszcze przed kilku minutami, a teraz lezał z : ogromnym żelaznym, prętem u podnóża konstrukcji.
Człowiek chciał krryknąć, lecz nic .wy.s7xdł zen żaden głos. jak na filmie, któremu defekt odebrał dźwięk. Chciał: coś od.szyfrować ze swych myśli, ale nie było juz peł-
nie, ma, ze jakkolwiek go me ma, to jeszcze jest. ze z my.śli pozosta-: ły m u za 1 edw 1 e okruchy, ja k pa rę słówek z:języka, który dawno zapomniał
.Szedł -przez : niezmienną szaro.ść. minał stadion- i- wypalone : triw'ni-' ki: na. skrzyzow.,aniu alejek stał wozek^ lodami:~,Mozę ta plama krwi. 1 tłuszczu, na. żwirze. -aJejki to .ostatni .siad-:—po sprzedawcy? Otwor,^ył wieko wózka: podnio.sł mosiężną pokrywę, wiedział, ze jest gorąca: ze powinien się na nicj .sparzyć, lecz- tego :nie "czuł. U': pu.szce z napisem '■.Strawberry IcC Cream' pieniła się czerwona: cieCz, a mleko rozpuszczonych lodów-kipiało jak zupa.
Pnce.spał się- w. parku. Pomyślał,; ze to nawiedzenie pf>łmrokiem je.st stra.szne. • to ■ blade ' .światło bije do.słownie z ziemi,; przenika go tak całkowicie, ze nie. czuł: v/ła.sne: 40 ciała; I tu znow myśl .się urwała, było patr7.cnie S7.arymi oczyma na szaro.ść; ,Nic. tylko ci.sza.. Nic, tylko s7.ar.ość: : Powstał, i powlókł się ku miastu, znowu chciał zapiąć jesionkę i znowu pojął, ze guziki mu ^topiły
Kilfcana.ście -godzin przesiedział na stopniach zwalonego pomnika, chcąc zobaczyć, czy nadejdzie noc. Zmęczy się, o.^łabł, nocy nie byłp, tylko: ciągle to: samo na.sycenic szjirością. Powlókł się do wózka z lodami, gorąca ciecz ostygła juz nieco. Wyjąwszy puszkę, napił się z niej. Coś pomyślało w mm. ze lody zawierają wiele kalorii.
Chodził po ruinach stolicy, nigdzie nie natknął się na żywego człowieka .Jako ze chęć plądrowania je.st w. ludziach najsilniej.sza, my.szkował po ruinach. Tu zdobył kubek, tam rękawiczki, owdzie z źuzIi wygrzebał: poczerniałe nożyczki. W ręce wpadły mu iczyje.s klucze od samochodu, na breloczku był herb. oglądał go uważnie, a potem z chichotem rzucił poza siebie. ■
.... ■•.■ .• Trzeciego dnia: osłabł: Sniły
Mę,
meczem u rzeznika, owoce u Włocha, piwo w Knajpie. Knajpa jeszcze .stała." rozdu.szona. jak pluskiew dachem wgniecionym w nią pod-^; muchem z gory. Ocknąwszy się z majaczeń. od.szukał za boiskiem swa knajpę, wślizgnął się do niej, z kurków JUŻ nic nie ciekło; W bezk.ształtncj masie, która niedawno jeszcze była przedmiotami; natknął się na upierzone strzałki, jakimi z kolegami rzucał do tarczy: Przegrywający ^stawiał zwykle kolejkę. Zabrał stamtąd - ksią~żkc telefoniczną: me myśląc wiedział, zeTprzyda mu się jako podu.szka pod, głowę.' Wracając z rumowiska smiał się sam z sTebie: chciał zabrać pieniądze, z kasy. a umarli nie potrzebują przecież pieniędzy. Ó-statni żywy też me.
W ■pu,szce z lodami pokazało się w tym dniu dno.. Chciał w my.ślach zakląć, ale nie mógł. Uleciały mu z głowy w.szelkie przekleństwa, uleciała mu jednak cała cywilizacja
Czwartego dnia ugryzła go pchła: Ucie.szvł się bardzo. Coś żywego przynajmniej; W drugiej pu.szcc znalazł lody śmietankowe, lecz ciecz miała smak .spalenizny, co mu przypomniało, ie miał zonę i że na śniadanie .jadł ostatnio płatki z przypalonym mlekiem. Acha, miał i dzieci.. Dzieci? . -Tu JUŻ nic umiał m.yśleć,me wiedział kiedy miał dzieci., wydawało mu Sie to nieprawdopodobne. Ale. kiedyś, gdy studiował jc-szcze, gdy bvł je.szcze kawalerem, gotował sobie GOŚ do zied7x;nia na ma.szrn-ce gazowej. Stał nad rondelkiem 1 patrzył, lak zupa z puszki kipi. Nigdy bardziei nie czuł samotności jak wtedy; gdy musiał sam sobie coś gotować.
Piątego dnia .spał. Gdy się obudził, kichnął. Zaklął i .słowa: przy-.szły. Odzyskał mowę, Icez był.to tylko bełkot samych u.st: W mózgu ciągle-jeszcze trwała cisza i .S7.a-rość; Z. jakichś blach zrobił sobie szałas, przyniósł doń mały patcfon i ar.do zmęczenia patrzył o.słupia-ły w skórzaną walizeczkę. Nic mógł sobie przypomnieć, do czego ten : sprzęt służy. Nożyczkami rozkręcił śrubki, zdjął koło i ciekawie zerkał co jest w środku, że też go nigdy me zainteresowało.
przypomnieć, więc przyrząd zniszczył.
• « «
Szóstego dnia powlókł się do parku. Usiadł nad itawem:i płakał. Z wody bulgotały bańki powietrza. Wtedy uzmysłowił sobie.
Wiedział, ze musi umrzeć.; ze -jui. po mm nic, - nigdy .i ni-sdzie nie.' pozostanie: I .najdziwniej,'/.<;?. ./o mu to^ ulizę przynio-^ło: je,'T .'/i jednak wspiniałe uczucie wjc.d/.icc. że się jest ostatnim czlowirkjPKJ Już nigdy nic po- mnie. Przc/yłom
ze pchła zniknęła juz od dwóch /„-szyctko i w.szystkich. • Mam. dni nic go nie gryzło: Więc znowu [wszystkiego do.syć: płakał A łzy spadb na ^aią kępkę ;viedział ze jc^t to Morlm'. trawy i zobaczył ze rośnie tam ^^^^^ ctworzenia noss^^j PK-.j.r żółty jaskier. Wzru=zył się tym ^^^^^^ p^^j^, , ^^„^ ^„,,^,^11 Pn
POLSKI PROGRAM RADIOWY
"HEJNAŁ"
SOBOTA STACJA 2 p.m. CK TB
36 Robina Ave..; Toronto Tel. tE
610
całował jaskier, szeptał mu w- kielich czułe słowa; a z go zjadł; Jestem świnia — pnmvślał 1 konsta-
czuł po raz pierw.szy wżyciu nii .sobie ciężar -swego ciała, jak ;;fi\ ■ b.y -go nigdy . przedtem nif nii.ił.
tacja sprawrfa mu niekłamaną sa-l^'^ prostu'7awad7ało mu f7% c/i tysfakcję Od tego cza«u mógł juz^,cj^ rzecz%wiscir d^jc co. / myśleć, bez przerAv myslec i ro-, jnnym-' .M%^1 ta -o ro/.mir
57QueenSt.W. Torcnlo 1, Onł.
to ad r e s
zumieć.": co myśli Intensywność 11 poplątanie, różnych; m.vśli aZ:'go zdziwiły. zatchnęłN' Umarli nie potrzebują pieniędzy warto by zapisać tę mak-<-vme. pomyślał.. Najchętniej siadłby teraz w oknie swego domku 1. patrząc na ogródek pełen kwiatów wyhodowanych przez niego i :żone. rozumiałby wspomnienia z czasu, który nie wróci i którego teraz to wie— nigdy właściwie, nio było. Ludzie | chowają zwykle '-^ sobie jakie.ś! marzenia 1 one zvvklc spełniają ; się o wiele później niz to ma; ja kieś znaczenie,-ale tez jakieś prze inaczone. do tego ?topnia w:ynatu rzone, iż na
szyła: Człowieku '--^.żachnął :=:i(' :-^; czy;-dawał? : tak- się :'trźioba:,pytać. Czy "dawał, bo liirlzi; już -ni^^ rria. ■ 1 nić będzie,. ?ręszi^.cói>: ci ; przyjdzie z - roz-strżygnięcia . tr-^o : problemu?-.- ;'X?>,-.:■,r'.:;..'-:.;:.k':'
i Jest to :jedn.ak wspanlfiłf' ;iK-.zrT>' ; Cic:. przeżyć ; wfeny ■ strach.. Z; dń 'drugiej i ostatniej -■(puszki; wybr;*!; i palcem.-resztkę' lodów.., ra/iripu^pii f maz przeciekała ; mu-; przez-, puk''-; przechylił .wrc."^"zcic aUip-iirliouy bidon i łrzymął;,dłiigó-:pfży..iji;iafr;li.-|-Krcw . mu nabicg;ała/ do .:slvri:ini:: [ostatnie gęste: krople .n^^^^ I ściekały na .język. .'P.otc.in. oflr/iicii:
, legO M.,n.. v.,....u ^
wet nif zdajemy sobie I". .: , : .
DENTYŚCI
Cenirali wysyłki Paczek do Polski
Dr. Władysława SADAUSKAS
LEKARZ DENTYSTA
fdrucl dom od RonccnaUt,.
Przyjmuje za uprzednim teU niecnym porozumieniem Telefon LE: 1-4250 129 Grenadier Rd,
Dr^y. JINDRA
LEKARZ - DENTYSTA
7,au i;idamia pac.lentów-dr WiSlfti sKuvo o pr/\|ci.iu pr„kl,k| V 310 Bloor Sł W, Telef WA J^^
telffQnieznviii
sprawy, że o nich marzyliśmy.
Wszystkie moisty siadły,- zapadły się w rzekę, nie bvło ich,.a rzeką płynęła teraz jakaś smoła. :Nic.
nią:; może s'ę pr/.yftac
Komu? zachnąłsn: I w/ruv/.ył ramionami. ' . ■ Je-^t to jednak wspaniał*
mógł więc do.śtać się rta swą ulicę, cie: przeżyć :własny striicli aby próbować odszukać .sw-ój dom. By stwierdzić, co się; stało, z ro: dziną: By zobaczyć, lakwygląda to miej.scc, którego luz nie ma^Zrc: -sztą było mu to obojętne; Mozc w domu, wśród: gruzów. - ocalała lodówka,: były w nicj pudełka sardy: nek i domowej roboty konfitury.. To też było mu obojętne i dziwił się. ze takie myśli mogą przechodzić przez głowę.
Wre-szcie zrozumiał różnicę pomiędzy możliwym, a. niemożliwym, pomiędzy celowym, a bezcelowym.
■ik'/!i'. i.. .b>:Ć
ostatnim. Przezyc v.-s7.y.stko •xn .-było 1 śmiać sic z tceo do ri>/.i>uku-po przez- wieczną s-zaro.-ic; po pi/iv dziwne światło, .ku .. czerwoMcin.u .szronow'i gwiazd.-, ku osła.Lccznęj ciszy, ku oczekiwaniu. n;i \vł.;i:--n;i .śmierć, która rak kropka /.d;iiii,-;. zamknie całe zycic: .rr)zlc.'rki. kU- ; ski i marzenia wszystkich i)'>k<i!fii na na.szej: nieludzkiej -plaiioci..' .
Starokrajowa Aoteka
p. p, Medwidilticłi
Saniłas Pharmacy
w .-i Ic! .11 .t\v do Polski 546 Oueen Sł. W. Toronto ikdto iuiUiui^t) EM 3-3746
E4
DR. T. L. GRANOWSKI
DENTYSTA CHIRURG
Mow! po--:polsku 514 Dundas Sł. W. - Toront, Tel; EM 8:9038
DR. W. W. SYDORUK
DENTYSTA
f'r/> iniiLic !•() ;iipr/c(lriliii - telefonio y ■ ■ ■ n> 111, pDroziiniiciiui. ,
80 , Ronccsvalles Avc. - Ttronh Tel. LE 5-3688
OKULIŚCI
Opowiadanie,-' I0 nie josl mą żadnej: marki ;lodów. MARTA ORSKA
mu kiełba.sy. jakie widział prz.ed'co tam może być? Nie mógł .sobie
HAGENS TRAYEL SERYICE LTD.
EASTERN EUROPEAN DEPARTMENT
Załatwia wszelkie podróże. SPECJALNOŚĆ — PoKk,). K" i.( Kraje Europy W.sChódniej i: Bałkanów. Emigracja z tych ki,i.i')',v do Kanady : Tłumaczenia 1. Icgali7.acja dokumentów:-r
Wysyłka paczpk 1 pieniędzy do tych kraiow Biuro nasze jest jedynym legalnym przedstawicickm. ORBISU, na Briłisłi Columbia. — Informacji udziela kierownik biuia.
Nestor W. CHTIĘJ
: 4160 Fraser Sł. w Vancouver;10. B.C. . ^ r«ł. Biorą: TR 4^919. — Dom.: TR 9.5617.
. POŻBAOr SIE -
siwego wlosu
a będ/ioir tr.lod-jzy o latii!
' RETCNE
bnrtijo 7n,->ny srodęk me-d-/cyny n,id.i Tv/0|om-o v/lo-.. k.o.r.o r :.p(crv/ofny ■ .. i piękny. • ...
- BEZ UzYGIA: FARĘ.-.
- :- I UTLENIANIA -
1 i... 'p;-/\ >,lt i ':-;-/;(1ik:u.!-c-
"liH-. >r;i/ X. n,ri--;tr!|-rs.;
. ANCHOR DISTRIRUTORS ;.P.O: nox. I0S3, si,it.ori "c",.Tor6fito', Oni
;0!«j^ti.t.r;.;.<l(..--n;!i»v»'4'3--:»-- , : "MIDTOWN. DRUGS"-652 OunonSt: W., Torohto; On»
laNdis pharmacy
: ^62 Oueeii Sł..Vi/cst. Toronło, Onfi : DYMOND drugs-'ltd :B2 Djlhouiie 51;-— Brantford, Ont
i i 1
OKULISTA
S. BROGOWSKI, O.D„
; 420 Roncesvallcs Ave,
• (hli.sko Ilott-ard P.'irk): (."idziny |)rzy.K'y:-'od.-KI .fi.M or« a
., tc.lflniiicznyni porozuitiienicra Tel. LE 1-4251 — CL 9.80»
P
OKULISTKA
J. T. SZYDŁOWSKA,
OD, FBOA
M;uj;ini(v. (iczii. dobieranie* .S7kicl Ido pasd-.wwanio. "contacl len^cs" -piidyiiciiiiie <hI 10 7, sobótv;wl4cznle,' ..w- miiych codzinacti , za: uprzednio . porozumieniom. -
1063 Bloor St.West - LE 2-87M
Tofc' Uavelock)- i7.p
57 V
Tadeusz Dołcga=Mostowicz
18
BRACIA DALGZIS-KA
Zdzisła\v przekręcił klucz w zamku iiny dalszej rozbudowv j rozszerzenia Za.
•szeroko otworzył drzwi niemal lokaj-skim ruchom. W sali momentalnie zaległa cisza F*awcł wyczekał dobra chwile i w.szedł energicznym krokiem z głową wy-soko podniesioną: Zanim wsunął sie -. Zdzisław 1 ulokował się tuz obok Jacłu;. mowskiego za plecami brata. Stall tak sprzed zebranymi jak wódz i jego adiutanci przed frontem. Tak właśnie; było ułożone,
— Panowie — zaczął Paweł — większość z was nic zna mnie: .Jestem Paweł Dalcz. Prosiłem was tu;; panowie, by przede wsz\-stkim w imienui rodziny i firmy
kładów, o czym wkrótce juz będę z panami mowił .\a razie proszę icb o stanowcze demenlowanie kłamliwycłi plotek, co lezy we wspólnym interesie naszym. .Wprawdzie zmarły 'przecłiodził w ostatnich czasach niejakie trudności płatnicze, lecz te JUZ przestały istnieć; a przyczyną jego tragicznej śmierci me były: Oto; panowie,—/czystko, co miałem da powiedzenia. .\'a zakończenie jeszcze raz serdecznie was proszę,-jako: w większości starych i wypróbowanych współpracowników naszego warsztatu, o ułatwienie mego zadania szczers^m i ufn\-m
złożycwam serdeczne podziękowanie za stosunkiem do mnie: co mi będzie najcen-czesc:oddana:pamiecr zmarłego 1 za wy- iniejszanagrodą^^?^^ moje wysiłki. :
razy współczucia, którymi pragnęliście przynieść ulgę naszemu, cierpieniu: Ge
nimy je 1 oceniamy tak wysoko, jak wy-!
Skłcnił głowię 1 wyciągnął dłon do najbliżej stojacegoinzyniera Kaminskie-
soka oceniał moj zmarły ojciec przyjaźń panów iprz\-wiazanic.ich do.naszego Avar-
sztatu pracy Warsztat: ten ma .swoie tra-1 . - ... .....
A,. 11. 1 wzajemniajac uścisk, wymieniali swoje
dycje uświęcone przez wieloletoję kie- • ■ , j
rownictwo zmarłego. Polegały one zaw-,; szc na uczciwym. serdeczn>Tn i szczer>m .stosunku wzajemnym. Wezwany pn;ez : ojca niestety nie zdąz>-łem przybyć Ay porę:zza granicy, by z jego: wła,snych ust : u.<rłyszec tei^ament jegowoh. W każdym, razie zapewniam ■ oanow,. = ze wykonany zosta^nie ścisłe W tym względzie g\ya-:rantuję panom pełnie mego zaufania i proszę was.o takież w stosunku do mnie. Nic na.długo olx>jmuje krcro\yn!ctwo Zakładów. Moje osobiste interesy odwołują .mnie z powrotem do .Anglii; Zgodnie jed nak z życzeniem-zmarłego, ziajmuje jego : miejsce, by uporządkować niektóre spra wy. jakich swietej pamięci moj ojciec ze względu na .woj wiek i. na fatalny stan nerwowy me zdążył uregulować Do tych należy między innymrspra%ya zaległych premii:I gratyfikacji;.Zaległość ta me w}T>ływała z winy firmy, lecz z racji cał-kicm pr^-wattiych interesów mego- ojca; co podkreślam na jego wyraźne zadanie .Otóż wszystkie te zaległosci^zostaną wypłacone w ciagu sześciu tygodni, Panowie! W związku: z tragiczną :siniercią mego ojca rozeszła: się po mieście pogłoska o rzekomo zachwianych finansach firmy i:o rzekomej rumie rodziny mego"ojca. Pogłoska ta: jest z gruntu fah;z\-wa, a wielce krzywdząca. Zapewniam pdnów moim słowem, ze nie posiada ona zad-n>Tłł. bodaj .najmniejszych podstaw. Wprost przeciwnie, przN-gotowane sa p!?-
! go, do sekretarza Holdera. do drugiego, trzeciego, czwartego. Po kolei ściskał mocno ich rece, a oni z szacunkiem od^ ;k, wymi Przy niektórA'ch,
wy. .AJe teraz:spieszę się bardzo, pan prezes mnie oczekuje.
— Bardzo mi.było przyjemnie, a co do: pospiechu,, nie zatrzymam pana, pa-: nie Blumkiewicz. na długo.; Proszę — bezapelacyj^nym gestem wskazał, mu drzwi gabinetu — pan wejdzie/
; W ciągu minuty pożegnał.się z re.-, sztą zebranych, a gdy został w sali sam z bratem i z Jacł\imawskim, zapytał; ^
— No i co? Nieporównanie! — szepnął Zdzisław
— .Ales ich wział — cicho zaśmiał się Jachimowski. . :
: — Nie wyglądało to: na bezprawie?
— Cóz znowu: Gadałeś tak, jakbyś był niewątpliwym właścicielem fabryki.
: — Tylko; psiakrew, ten Blumkiewicz! — zaklął Zdzisław.
Go za niedopatrzenie Wszedziie po^ trafi się wciąsnąć, ale Jozefa zw>Tnyslam jak psa, ze go wipuścił — irytował się Ja-chjnowski,
; — .Nicnie szkodzi — wzruszył ramio^ nami Paweł.-^.pogadam:z nim.;Bądźcie wieczorem u matki. Dowidzenia:
Paweł wiedział, że Blumkiewicz jest twardą; i.sprj-tną sztuka.^ Toteż bynajmniej nie lekceważył rozmowy z nim-.Miał początkowo inne plany, inaczej zamierzał zabrać sie do: stryja Karola, teraz jednak, skoro jego szpicel sIjTszał na własne uszy: tę "mowę tronowa '.należa-
ło zmienić taktykę zapa-| Toteż wszedł: do gab.tnetu.:zmma po-mietal z notatek ojca. odz>-wał się kilku isepna i ze skulonymi ramionami, Blum-ciepł>mi słowami. swiadcząc>-mi. ze wie|kiewicz wstał z krzesła i do^c bezczel-od zmarłego, czym sie \^>rozniają i ja-injin wzrokiem przyglądał mu się ba-kie maja zasługi dla firmy. dawczo. " ' "
. Ze- sposobu, w jakinan patrzyli i w jaki podawali mu rękę. łatwo, mógł wywnioskować, ze przyjęli: je życzliwie, uśmiechem słowem, ze wywarł dodatnie, może więcej : — Zdziwiony, -nie: Nie .^pbdziewa-niz dodatnie wrazenie.-^:---------^^^^ łem się, ze pan prezes mianuje pana na--
.luz podczas pierwszych słów swej im- '^^^^y^, dyrektorem
prowizowanej mowy zauważył uchylenie ~. ^^^^ wiedział pan w ogolę ze przy-
— - Jest pan zdziwiony, panie Blumkiewicz? —: rzucił Paweł zc smutJivtn
sic drzwi i dostrzegł nieśmiało wsu\\-a-jacego Sie Blumkiewicza; totumfackiego pana Karola
jęcłiałęm?'
; ;. -— O, o t.\Tn.nietrudno .wiedzieć. ó<ly tylko pan Zdzisław coś wie, to zaraz
Oczxwiscie pm-szedł tu na pi^eśzpie- 'i;:^"^' ^^"'^^ '^<^>-- "tó-
CI n.e należało mu pozwolić odejsc, za-l^^J, ^''^^ zachowana tajemnica, .nim « odpowiedni .spo>ob me urobi sie . ^'"^f ^^"^"^ Jf^^^" jcso relacji Właśnie teraz uważnie ob-' . ~" "'^ ^^^^ braciszek me
senyujacĄ- go Pa^^eł spostrzegł za ple-,''^l''f^,^l^'l,^^^^^^ JCzyka camt innycb manewry Blumkiewicza próbującego ; dotrzeć niepostrzeżenie do i
drzwi. Paweł zrobił w bok trzy. kroki; i zaszedł mu drogę: --^
-7^ .A. pan Blumkiewicz -T^ powiedział swobodnle- — witam pana • Zechce pan chwile zaczekać. Mam z panem do. pomówienia
—'.Najmocniej przepraszam ^skurczył się Blumkiewicz wyszedłem tu naprawdę prz>-padkowo, no 1 zostałem, bo me chciałem swoun wj-jsciera praerywa^ pańskiej mowy.:, pańskiej piekńęj :m<>-
•Ale,tu ni_ę było: zadhej tajemnicy:
— Jednak pan prezes.
— Tak. Nie zawiadamiałem stryja Karola wczoraj. gdy7 byłem zmęczona-po długiej; podroży. Dziś jednsk muszę Sie z nim widzieć i w>-tłumacz\ć ten rodzaj, samowoli, -jakiej musiałem się dopuście -
— Rodzaj'! — ironicznie zapylał Blumkiewicz
Paweł udał. ze tego me sł\szy. Oparł głowę na ręku i przetari czoło
— Bóg jeden m^, jak mnie to mę-«y No, ale, panie Blumkiewicz, tmdno.
Kto raz zgodził się wziąc .lakisciozar .na swoje barki, ten juz musi -dąnLcsc rio końca: Powiedział pan. zc: m,owa nioja była piękna Cha Cha \ie-lc'\ i/c-czy nie tylko-niewyglądaia tak pickriM--. '
^ Co pan chce przez topo.wiechicć'.' — ostrożnie zapytał Blumkiewicz: : —To. panie Blumkiewicz:zcjno;.oj; ciec popełnił bład
— Jak to błąd''
— Omyłkę rachunkową
— Jaką omyłkę? :' — Taką sobie.- Na dwtcsrie- tv5,i(;f'y dolarów.
.- Blumkiewicz ot-worzyl, u-ta: kr/ i;::.: nie powiedział; Paweł., mc ?-pie.'^'?ic.. •..(' wstał.- otworzył cgnictrwała .sz;;f.'>: i yĄ-jął teczkę. Przejrzał ja i mr.ukn,'il:: : .
— Nie, me ta. : — Każdemu, w:olno we. wl.-isnyrłi; r-',.:
ciiunkach zrobić pomyłkę — zalu:ciai;r'.o odezwał Się Blumkiewicz.
— Cała bieda w- tvm. zc- me we:\\-ia-^ snych. a •:w. fabrycznych- — z n»Ł;;.-r:;i in: podkreślił Paweł r. obejrznw.szy kilka; teczek; dodał jakby d.o .sicliie..— gdzież u licha jest, ta sprawa?: Prze (.-;c ojciec wyraźnie mi pisał. zc-zna]dii]o:<iq w kasie.ogniotrwałej w gabinecie. ,-\lr;.: Jest
—■ Błąd.na taka sumc w- ciif.lz:vfh ra-; chunkach. to kryminał zasyczał: Biiim-kiewcz,
. Paweł; wyprosi owal się ,i zmicr:^ył. -uu groźnym spojrzeniem:
-•—.■Jak pan śmiesz! Zapominasz: p:)--nie Blumkiewucz; zc mówisz do; I)ał(.'/a ri jego ojcu!
— Ja nic. ja me mounc'
- — Milczeć — uderz\ł tr/\in.in,i fr, ką w stoł — zapominasz, zo jcMes-iia--sz.ym sługą!
: - Jego potężny .głos napełni! .pdkii) i. odbił się echem, w korytarzu. Blum.kic-^ wicz skurczył się i zbladł.
— Chodź pan tu — rozkazulacMn t" nem powiedział Paweł i polozylnHi jn/cl • nosem teczkę — znalazłem.Oto it->r^ Czv-taj pan
iBlumklewioz, stojąc: pochylony nad; biurkiem i nie maiąc odwagi u-la.NC <irżącymi palcami przewracał kart ki
Paweł przyglądał mu sie r 2or\ — z nikłyTn uśmiechem na ustach.: gdy .jcrj. nak Blumkiewicz skończył 1 podniósł spo : cóną twarz, spotkał"surowe spojrzenie, i szar>-ch oczu Partvła. -
— Co to hędzK co to l>edz:e --zabełkotał —-i^pan prezes tego ne przeżyje.
—Właśnie dlatego pana zatr/yni-i/ łem: Obawiałem się o stan serca «--iryia A przecież muszę mu owszystkim nc-Av-iedzieć: Nie umiem rozmawiać z clin-rymi. Mogłobybyćnieszczęście. Otóż. panie Blumkiewicz, musisz pan jakoś f>-strożnie uprzedzić m"^o stń^a: Przygrto-wać. Kiedy już będne inóżci: zatel^kotiu-jesz pandomnierBgtlc^elrałr
Lunsky
WA 1-3924
Okulista
470 College Sł.
n<z\ b..'K'!ri\ oKiil.in diMosouiiicmy do wszystkicłi dcfelt-l(iv. 'A/iol a. tKi iiciwdwosc, na boi głowy Mówimy po polslcu
H. WSTKIN - okulista
Badani* oczu — Dopasowywanie okularów . ; wypełnianie recept.
godziny przyjąć 9:10—6.
599 Bidor SI. W. Toronto TcJ. LI: 5-1521
(Blisko Pjhiiciblon, obok Bl^or Mcdical Center) Wieciprami przyjmuje po uprzednim umówieniu ilf.
ST. B-624t.
u
gtdiałs Sie dzieci r |e Wi2.vstkje strony nad jeziora, inme n-zCze -miie. nad mo z dzieci spędzają.
a. znam: 1 takie;:( 7 v^.z•.ta do Polski
ftićdefii: .dni^^stwon fu-jat, -a patem chc do kraju j -ozdat szal. ze by > w każdy fkiego-potrochu: pć I gór:-błot 1 piasku; liijle :ulworzył 7)7)1 fa,ei-.Ka .Hungaiy), rzekami zbocza nac .. zebv. na - nich wui edl-dalćj- na polno-:'byc:PohkaV:'żf ■■:..^:
zdt Włcc budować ,ife.:jjp un,u:ślił-sobie5 ch prawdziwe cudo lal a-iuol. Chwile p le prac> bozej, i wy e /e lo nietrudna zecze do-.Pana Boga; 'dpocznij Panie,-a j2 15 zaCiebie się poi żebyś. to., mógł dać r N,e" dam rady"' Tyl anie; a -zobaczysz, : ;y kraj zbuduje, niz ej: reki; wykwitły. .A 110 jtsli chcesz mai ,sie stwórca-swi a.ja.przejdę dalej.-| iszedł na. północ poli rozciągać.-;.Nie- dłu kiedy, -nadleciał. A flisie pięknością,ziei o; przez Boga ukszta tez była piękna, f lekko; lak dywan w ozona. ;pola naprzen laki rrzeki błękitn 1. a w.s;2ystko słoncei
teraz z-obaczym . le — powiedział Pai nioletii ruizyl. Ale łI iniej.^.cu;. a-z, oczy pn rj>von\,
Cózes ty tu poroba*' -
li
Lach Chiropraclic Clinic
St..n.ildw J, Lach, D C. Władysław J. Lach, D.C.
DOKTORZY CMIROPRAKTYKI
|n/i-,\MŁticnia
124 RonccsYdllcs Avo. — Toronto — LE 51111
Luck Chiropractu; Ciiiiic
BRACIA ŁUKOWSCY,
DOKTORZY CHIROPRAKTYI*
S|icLj.ilisci..w., leczeniu .arlrctv7.mu: reuinatjnffiSi polio, .l.uiuli.yiio..},-}'iv\rH: rir/:ui. Wosci muskułó* .1 ^ui\''V'-y. ona za.silania i normowania całego, oi^^.iiii/niu — X-Ray prześwietlenia.
1848 BLOOR Sł. W,, TORONTO, ONT, — TEL, RO 9-2259 140 CHURCH ST. ST. CATHARINES
TEL. MU 4-3161
W góry
\^ sory miły Ijicci (swoboda czeka na cie .\ do pasterzy ze zrodla woda biezj iilniej ."Jwiat oddycha ^znzLi człek uimuc ęd\ ponad S7czyty cz '•gr/ini latem nagL b h.iclenize potem wzgć nad hi!e ponad laicr ouietrze bywa lżejsze j l-*ole serca mniej? ji^aib\. te obrazy E-j du.szYi: przyrody. -'f^J pokis jeszcze mh 1'^^ .;.rti:cu ie.szcze rsno |t "Aiucą CI (iwa iaz\,
: Szumi połok W! Woda skrzy się, po; kamieniach: V/ rozśpiewanycl
LANDiS PHARMACY
4G2 Quoon Sl. W. Toronło El^ 8-2129
^' / t jr>!rk-i 10 punki 'Ac\i\c znajdziecie poradę w yakupif nM!\(ti uiiuniti I lek.iiMw dl., wa^zeco zdro\Ma KwaiifikowaOT .ipuk.ii/ 1. s( /.,uve (ila u,T./.\ch ii<;ług w sprawie wjs>łck le-
..... 1 iin.l)y LekaiNiwa najwyższej jako.ści i świeżości po
ccnicii n,iini/w\rli Cwninntujciin dokładną poradę w ^Tbon* koMiiel>ku.\ Ub..łu/.>in\ was w wasz>m ojczystym jęzjku
'Chłodno, mokre Prot wyciąga z "Jak juz wpadłe Woda- chłodna, |
APTEKA GARDIAN'A
Wlasc.ccI TADEUSZ GARDIAN—- —
V 1 p.,!sk,i apteka w Toronto. '
\\«kuiu;jMi,v ru-cptj ze wsz>Mkich krajów,
Zamówienia wvs\łamv nal> ctiniias*' Piszcie, telefonujcie lub zgłaszajcie 5if ; v •. o,sobiscic.— Popierajcie polską aptełC-
WYSYŁAMY WSZELKIE LEKARSTWA DO POLSKI I INNYCH KRAJÓW EUROPY ORAZ DO USSR-
Tel. LE 6#
TORONTO, ONT. ^
297 Roncesvalles Ave.
'^•Ilinołon West — S. HEIFET2
fah^iamy sprawnie I solid l i-łe lub wizytę. _ Wiz; P na stałe lub wizvtc, -I . ■ pełnomocnictwa, i pfantowaną przesyłkę pie
TIumacunia nołarij
Bezpłatna informacja lis