mt
* .
POLISH AUIANGE PRESS LIMITED Oram 2!irt«dai PiriakAw w Kaudde, wydłwwiy prwa
PRENUMERATA
Półroczna Kwartalna
$6.00 $3.90 $2.00
W Stanach Zjednoczonych ■^^^ i innych krajach $7.00 Pojedynczy numer W
147SQtMM8tmłWert Tol. LB 12491 Toronto, Oitt.
Anttiftfliwd as Seeond pun HaU Post Office Department, Ottawa.
KRYZYS AZJATYCKI
. »o rzą4zi w Laos? Jest wysoce wątpliwe czy nawet któryś z odjlbardziej aorientowanycłtobserwatorów zagranicznych potrafi udadlćśd^ąj,odpowiedzi na to latanie. Sytuacja jest zawiMana, by iłłe p^e<feieć chaotycżna-Zroótą nie od drfś, nie od ostataiich tygo^, kiedy rozgorzała tam wpjna domowa.
Ody w drugiej połowie 1954 r. osiągnięto w Genewie poro-zumieMeiir^«prawieda>imychIndochin, które znajdowany się pod rządami iBrancuskimł, załatwienie problenw Laos, jednego z trzech państw Zndochin, napotkało na najwiętoze trudności. Wietnam podzietono zgodnie ze stanem faktycznym, to jest cz^ zajęta przez wojska komunistyczne pozostdła pod ich władaniem. Jest to póhiócm część kraju. W Kambodży władza centrahia była dosita-tecznie sihia, natomiast Laos objęty był -walkami. Działały tam już oaónczas dwa ośrodki: komunistyczny i antykomunistyczny. Przedstawiciele państw komunistycznych parli w ki^nku uznania swoich'popleczników, którzy coprawda byH w mniejszości, ale wykazywali dużą aktywność. Zwyciężyły jednak państwa zachodnie, z t]^ id poszły na pewien kompromis. Polegał on na tym^ iż usta-jiowkrao komisję kontrohią, której zadaniem było zlikwidowanie oraz baczenie/by nie dostarczano ponKwy militarnej. Komisja działała do lipca WSS r. i niewiele zdziałała. Państwa (odnie mtirzymywafy, że cs^idcowie z Indii i Polski wyraźaiie faworyzowali partyzai^tów komunistycznych, podczas gdy strona pnsedwna twierdziła, że Stany Zjednoczone tworzą w Laos bazę. Zapewne w twierdzeniach obu str<m jest częściowa prawda. Wobe^ tego, że Stany Zjednoczone. prz3^c4y na siebie obowiązek niesienia pomocy Laos, zmierzały do zmiany statutu tego państwa, amiano-wicie do tego, by zamiast pozostać neutralnym, związało się z Zachodem. Jeśli nie formalnie, to faktycznie.
Amerykanie skierowali do Laos grupę swoich ekspertów oraz pomoc militarną i gospodarczą. Według bardzo ostrość nego szacunku wartość pomocy w ciągu tych kilku lat wyraża się sumą do $500,000,000 a więc wcale maczną.
Z wszystkich państw dawnych Indochin Laos jest w najgorszym położeniu. Teten jest straszliwy. Brak szlaków komunikacyjnych, zarówno wodnych jak lądowych. Gdy mija się większe osiedla, wpada i^ę na bezdroża. Kraj jest przede wszystkim rolniczy, ale szalenie zaniedbany. Stopa źycio^^ tej ludmości jest przerażająco niska. Amerykanie oczywiście pomoc dostarczali, ale ro^rdwadzały ją władze miejscowe. Byłoby eonajmniej przesadą twierdzićrże uczciwie i celowo. Zresztą zainteresowania amerykańskie były specjalne.
Komuniści posiadają w Laos ideafaiy teren do działalności. Z powodu bowiem fatalnego stanu szlaków komunikacyjnych władza centralna jest fikcją. Nie rozciąga się poza większymi ośrodkami;. Bzadko kiedy jakiś je^ zapuści się w głąb kraju. A jeśli się zjawia, to tylko na krótko. To pozwoli&i komunistom 09 zorganizowanie jaczejek wiejsMch na wzór stosowany w Chinach. Aktywnie dzia^ mała grupa, Mlkuosobowa, ale rozciąga liontr^s j^^^ wieś, osiedle. Nie tylko dyktuje postępo-waniei')'6toauek do władz centralnych, ale organizuje lokalne Ó^e.;)^liajziipebUe odmiennych podstawach aniżeli w terenach kontrolowanych przez rząd.
Oczywiście 'komórki działają tajnie, ale bardzo sprężyście. Wobec tego, że cztohkowie jej nie cofają się przed stosowaniem terrotn, włącznie z zabteiem, wobec osób sktonnych do donosów, W8|>óipracy z rządem centralnym, zdołali wprowadzić żelazną dyscyplinę. Wsie są po prostu sterroryzowane. Każda próba władz i< rządowych uchwycenia nid kończyła się oiiepowodzeniem. Oddziały partyzanckie operują z baz w dżun^ach, z trudno dostępnych terenów, ale posiadają zaplecze. Otrzymują żywność i zaopatrzenie od pobliskich wsi i osiedli. I jeśli nawet dostarcza się ją pod przymusem; ze strachu, to nie mniej otrzymują ją, A w obawie przed zemstą nikt nie zdradzi skąd rebelianci przybyli względnie dokąd się wycofali.
: Te lotne oddziały partyzanckie kontrolują zresztą poważne piacie kraju i przeprowadzają wypady na inne. Naturalnie otrzy-nniją pomoc z płn. Wietnamu. Oczywiście przechodzą ta^ szkolenie, są.' więc znacznie lepiej przygotowani do operacji w tym wyjątkowo trudnym terenie, aniżeli oddziały, szkolone przez Amery^jiw. W 1954 r. wojska partyzanckie były mniej liczne, gorzej wyposażone i kontrolowały wą^ pas. Po 6 latach wzmocniły swoją P<wycJC. rozbUdows^ się. Podczas gdy po przeciwnej stronie ujawnił się większy rozkład.
-Trudno nie stwierdzić, że zawiodła administracja państwowa, wspierana przez Amerykanów. Złożyło się na to wiele czynników, ale fakt. pozostaje faktem. Komuniści przystąpili ubiegłego roku do większego natarcia z zamiarem uchwycenia władzy, ale szybka interwencja ONZ uratowała sytuację. Rząd w Laos stwierdził, że nastąpiła interwencja obcych sił zbrojnych. Komisja ONZ przybyła na miejsce i wprawdzie nie potwierdziła ścisłości tych oskarżeń, ale nie mniej przeto nastąpiła poprawa. Przypuszcza się; że obce wojska komunistyczne zostały wtedy zapewne wycofane.
Przed kilkoma miesiącami przewrót wywołał kpt. Lee, dowódca batalioiui spadochronowego. Zapowiedział zrzucenie kontroli amerykańskiej i utworzenie rządu neutralistycznego, zastrzegając się jednak przed przejściem na stronę komunistycaią. Domagał się jednak rządu z udziałem takich osób, które zapewnią pokój krajowi a więc zakończenia walk partyzandcich. /Znowu wybuchły walki^ tarcia, przetargi i w rezultacie pcrwstał rząd neutralistyczny. Wówczas po broń sięgnęła druga strona— proamerykańska, tymbardziej, iż pod płaszczykiem neutraiizmu wkroczyli komuniści. Przybył ambasador sowiecki ze sztabem współpracowników. Zwrócono się po pomoc do ZSRR.
Od miesiąca toczą się ze zmiennym powodzeniem zacietóe walki. I napewno przyjaciele obu stron nie przypatrują się im z założonymi rękoma. Wydaje się, że żadna nie ma warunków dla szybkiego awycięstwa i obie — prawdopodobnie — nie chcia^ łyby rozszerzenia walk. Z odmiennych powodów aresjctą. ^zuka się więc rozwiązania na drodze pokojowej. Sytuacja obecna jest korzystniejsza dla komunistów aniżeli w 1954 r. i dlatego pragną szerszej konferencji międzynarodowej w nadziei, że wówczas zde^ cydowąhóby się couajmniej na podział krajU; Stany Zjednoczone ' natomiast aktonne są (Zgodzić się na wznowienie prac komisji na-dzorczej: l^uaeja w Laos zagraża sojusznikom amerykańskim w Pakcie Azsjatyckinv Syjamowi (Thailand), a
; A i innym. Stąd wysiłek w kierunku opanowania
fe^^^^^ nuędzyn&rodowej. Byłoby to możliwe
jedynie^^^^w^^ gdyby rząd proamerykański posiadał nie tylko t wiei»e siły zł)rojne, ale i zaplecze wśród ludności. A nie wydaje tak istotnie było idlatego nowe_rozwiązanie, kompromiso-i5 komunistów — jest prawie nieuchronne.
w sprawie Laosu między Waszyngtonem . , aŁĆurai^em, który realniej ocenia panującą tu sytuację.
IB _ IB
■Mit
D M r NIS T R A C JI TJg^^j^y .p^cjl NASZYCH P. T. PRENUMERATO. ;i KTÓRYM WYGASA PRŻEDPtATA. O JAK ąEJ ODNOWIENIE W CELU UNIKNl|Ci|;
W/ZSYŁCE PISMA.
cym własność ,państwa polskie-^ go, lecz nie prj&jmuje żadnej za nie odpowiedaaaaiości;^
Gest Kanady w stosunku do sojuszmczej Polski ograniczył się wyłączme do udzidenią ścłwo^ nienia, przyznania dla tego .celu odpowiedniego budynku, nato-naias opieka nad zestawem przywiezionych przedmiotów, konserwacja należała dó władz polskich. Pra&yćznie. oznaczało, to, że zbiory znaButy 1 się pod bezpośrednią opieJką pp: Swierz:Za-leskiego i Polkowskiego.
Ministerstw -j^^ nych przyd;deIiło na umieszczenie zbiorów budynek rządowej farmy eksperymentalnej, jpołó-iohy pod Qttaw;ą. Odpowiadał Ml pod każdym względem obu kustoszom. W tym budynku zostały one aż do. majaż 1945 r. Odtąd zbiory wawelskie stały się obiektem politycznym, stały się przedmiotem walki 1 zatargów dyplomatycznych. : Ówczesna ^uacja międzynarodowa nie pozwala na wątpliwości odnośnie układu stosunków politycznych" w Polsce. Los Pblski został już bowiem faktycznie przesądzony w kolejnych konferencjach w Teheranie i Jałcie. Głos decydujący w sprawie przyszłości Polski przyznano 2^RR. ■
Moskwa wyłoniła rząd złożony w przygniatającej większości z komunistów oiraz z udziałem kil^ ku osób postronnych. Jasne było, ze nie agódzi się pod żadnym warunkiem ha powrót, do Polski rządu znajdującego się w Londynie; Równie jasne było, że ówr czesny rząd pod przewodnic-twe m Arciszewskiego, nie uzna układów jałtańskich, czego do-magah się sojusaiicy — Stainy Zjednoczone i Wielka Brytania. W tych warunkach oczywiście należałp się liczyć z cofnięciem uznania; rządowi w Londynie z chwilą, gdy oba wymienione mocarstwa osią^ią pozory porozumienia z ZSRR W" sprawie dalszego losu Polski. V
Wówczas to rząd londyński postanowił między innymi zachować W ś\yojej dyspozycji obiekty wawelskie przechowywane W Kanadzie, ówczesny poseł R,P. w Ottawie dir Wadaw BaMński; ó-trzymał odpowiednie polecenie. Byłoby oczyw^ie niesprawiedliwością oskarżać wówczas tych wszystkich, którzy przeciwstawiali" się odesłajfiu tych ólńek-tów do Pblski ó^jakąS złośliwość, 2^ wolę; Nie! Działali bowiem z najlepsa^ch pobudek, pragnęli tei obiekty zabezpieczyć. Możemy jedynie postawić znak zapytanie nad dokonaną przez nich oceną sytuacji. Dziś wszyscy- wiedzą; że zbiorom tjOT. nic nie zagrażało, ale; wówczas wiele osób było wręcz odmiennego zdama. 3!ylnego i wtedy, ,^dyż wbrew ternu przeświadczeniu powinny órie byty bezpośrednio po wojnie wrócić do Polski, gdme jest ich miejsce. A jeśli już miafy pozostać zagranicą, to trzeba je było wykorzystać ; ^ dla zapoznania świata z dorobkiem kulturalnym Polski. Skoro tego, nie można było uskutecznić, to tpsymainie ich w ukryciu było nońseńsena. Należy jednak jednocześnie z najwyższym uznaniem pofdiareśUć wysiłek kustoszów i opiekunów, którzy w najtrudniejsi^ runkach uchronili zabytki przed uszkodzeniami. A przecież nie brakło w prasie krajowej i polonijnej -r^ Me wyłączaij^c "Związkowca" wypowiedzi, głoszących, że arrasy gniją w piwnicach, że birak jest posaćzegól-nych obiektów, żę służą One 0-sobiśtym celom, że... Pogłoski takie były wynikieinhiraku społecznej kontroli nad działalnością grupy polityków, którzy otaczali tajemnicą swoje poczynania w tej sprawie;
Naturalnie wielu będzie twierdzić, że istniały wówczas uzasad: nione powody dla przetrzymywania obiektów wawelskich. 0-sobiście uważamy, że popełniono błąd, być może w najlepszej wierze, a błędy przecież są nieuchronne. Min. Babiński rozumiał,, że kanadyjskie władze )aństwowe nie będą uczestniczy-y w żadnej akcji Ukrywania tych obiektów. Jak. długo rząd-londyński był uznawany, był on uprawniony do dysponowania nimi. Postanowił więc działać
......szybko. Trzeba je było ukryć w
obiektom stanowią- jakimś bezpiecznym miejscu^ za-
Wielka batalia o powrót do Polski zabytków i pamiątek na-rodowch określanych jako Skarby wawelskie, zakończyła się wreszcie. Warto teraz przypomnieć, chódaiby w ogólnych zarysach jej przebieg.
Znalazły się one w Kanadzie-raczej pr^adkowo i tylko szczęśliwym zbiegiem okoliczności zostały z Krakowa wywiezione. Bo wszelkiego rodzaju politycy, którzy tak zaciek^ bój o te 0-biektyvwiedli od 1045 r. nie interesowali się nimi' uprzednio. Wywieziono je z Wawelu wy-^ łącznie dzięki ofiarności i zapobiegliwości grupy pracowników z dr Stanisławem świerz-Zale-skim i mż. Józefem Polkowskim na czele. Na własną rękę zdoby-waU środki transportu, gdyż przedstawidele władz cywilnych i wojskowych mieli "poważnie -sze kłopoty". Niewątpliwie mieli a przeoe wszystkim któż z nich rozumiał wartość tych obiektów? Odpowiedzialni politycy nie zatroszczyli się przecież o bezpieczeństwo setek, tysięcy naukowców, pisarzy, artystów i dlaczego mieliby się troszczyć o arra-' sy, obrazy? ■
Skarby opuściły Wawel miejskim wozem na ... śmied. Magistrat krakowski oddał do dyspozycji co mtiał. Skrzynie załadowano w przystani wiślanej na wynajęty galar. W najbardziej prymitywnych warunkach odbyto podróż do Sandomierza, a stamtąd furmankami, autd)usa» mi do Kut i Bukaresztu. 3yła to wędrówka tragiczna pó przez płonący kraj, po przez zapchane szosy. Dnia 17 września znalazły się Skarby i ich opiekunowie na ziemi rumuńsldej. Samochody rozładowano na dziedzińcu ambasady, przenosząc neczy do budynku. Panowie Swien-Zaleski i Polkowski rozpoczęli starania w kierunku zabezpieczenia obiektów. Z relacji dr Zaleskiego wynika, że starano się wówczas— za pośrednictwem nuncjusza Cortesi -^0 zdeponowanie skarbów w Watykanie, ale przyszła odpowiedź odmowna, ze względu na ich świecki charakter.
Odpłynęły one ha ■pokładzie statku rumuńskiego "Ardeal" z Constanzy 22 listopada 1939 r. do Marsylii. Podczas transportu morskiego niektóre obiekty — jak tó później stwierdzono — zo-stafy uszkodzone. Droga do Mar-sylu była dhiga, jakoże statek pnybył tam dopiero 8 stycznia 1940 r. Kufry przeładowano na samochód dężarowy, który skierowano do Aubusson, Zbiory polskie umieszczono w budynku fabryki Brańąuiere i po kilku dniach otwarto wszystkie skrzynie. ;
W podróży morskiej ucierpiały iarrasy. Przystąpiono więc natychmiast do ich raitowania. Na miejscu znajdowali się wybitni specjaliści francuscy, którzy podjęli się przeprowadzenia napraw.
Jednakże, dalszy rozwój wypadków uniemożliwił ich dokonanie. W rezultacie tylko arras tronowy naprawiono całkowicie. Trzeba było znowu uciekać. Dnia 15 czerwca transport z polskimi zabytkami opuszcza Aubusson. Tym razem ewakuacją kierował dr Karol Estreicher. Dowiedziawszy się, że w porcie Bordeaux znajduje się statek polski "Chorzów" skierował się tam. Francja znajdowała się wówczas w podobnym stanie rozprzężenia jak Polska we wrześniu 1939 r. Statek odpływał przy akompaniamencie wubuchów bomb niemieckich. Po trzech dniach podróży "Chorzów" zawinął do małego portu Fowey.:
Zbiory polskie pnybyły do Londynu 25 czerwca 1940 r. i zostały umieszczone w budynku ambasady. Naturalnie wszyscy rozumieli,.że jest to pomieszczenie czasowe, ale też nikt nie przypuszczał, iż pozostaną tam zaledwie kilka dni; Francja skapitulowała, to prawda, ale przecież Niemcy me: ruszą na Wielką Brytanię. Naturalnie nie ruszyli, bo morze ochraniało wyspy brytyjskie, ale rozpocz^ Sie masowe naloty. Powzięto wówczas błyskawiczną decyzję ewakuacji zabytków do Kanady. Załadowano je na statek "Batory", który płynąc w wielkim konwoju, przybył do HalifaxU, N.S. dnia 13 lipca 1940 r. Rząd kanadyjski stwierdził, że udziiela schronienia
ARRAS łzw. groteskowy ze zbiorów Zygmunta Augusta z monogramem króla.
chowując je w tajemnicy przed rządem kanadyjskim. : ,
Jeszcze 2 marca 1945 r. umieszczono dwa kufry, w tym 1 "Szczerbiec", w schpwku "Bank of Montreal" w Ottawie. Był to wstęp do planowanej całkowitej parcelacji zbiorów; Kufry zosta-' ły zdeponowane za podpisem pp. Swierz-Żaleskiego i Polkowskiego i tylko orii obaj razem mogli nimi dysponować. Otwierać, odebrać itp.
Pozostałe óbieMy, "z wyjątkiem pewnej małej partii, pozostawionej rozmyślnie w budynku rządowej farmy eksperyriiental-ńej, zostały wywiezione bez zgody kustosza Zaleskiego i rozmieszczone w kilku klasztorach, jako depozyty prywatne. Aby u-mieścić je w klasztorach dr Babiński zastosował Chwyt dyplomatyczny, a mianowicie oświadczył władzom kościelnym, że chb. dzi gównie o przedmioty kultu religijnego i o własność Kosao-ła, co było — i jest — całkowicie fałszywe. Nie mniej jednak to kłamstwo dyplomatyczne utrzymało się do ostatka — w Kanadzie — jakoże służy za. pokrywkę dokonanych czynów.
W całym Zestawie pi-zedmio-tów, które znajdowały się w Kanadzie, jedynie trzy należą do Kościoła a jedyny arras, własność 00. Augustianow w Krakowie, oddany został na 99 lat Wawelowi właśnie dlatego, ze tematyka jego nie; jest rehgijna.
Żaden przełożony zakonu ani też nikt z władz kościelnych w Kanadzie nie oglądał przecież zawartości skrzyń a przyj ęh 0-świadczenie dr Babińskiego badz jego pełnomocników za dobra monetę. .W najlepszej wier/e »-dzielili schronienia deponowanym obiektom. Arrasy umieszczono w jdasztórze 00. Redem-porystów w St. Anne de Beau-pre a pozostałe obiekty w klasztorze żeńskim SS. Convent of the Precious Blood of Jesus w. Ottawie. .
Obaj kustosze nueh zapewniony dostęp do obiektów i tylko oni znali hasło, którym trzeba było się legitymować. Kustosz Swierz-Zaleski nie ukrywał — po zakończeniu działań wojennych — iż pragnie, by obiekty wawelskie powróciły jak najszyb, ciej do kraju. Nie podzielał obaw czy zastrzeżeń dr Babińskiego i inż. Polkowskiego. Z tego powodu śtraicił zaufanie dr Babińskiego, ; który przecież uważał, ze winno się je przetrzymać w u-kryciu w Kanadzie
Kiedy na wiosnę 1946 r. przybył jako poseł warszawski dr. Alfred Fiderkłewicz. kustosz Zaleski skomunikował się z mm, informując go dokładnie o miejscach przechowywania zabytków polskich. Oczywiście nie pozostało to tajemnicą. Dr Babmski mógł w tej sytuacji oczekiwać forjnalnego wystąpienia posła -warszawskiego o wydanie tych obiektów, wobec tego postanowił je ukryć w innym miejscu. Przewłeziodao je do "Tclasztoru Hotd Dietl w Quebec. Dr Babin ski w liście do przełożonej z dn. 25 lutego 1948 r. stwierdził, że tylko on (Kobiście był 1 jest "wy-bcznyni stróżem i prawnym depozytariuszem pnedmiotow zło żonych w klasztorze" 1 upraw nień swoich nikomu nie przekazał. Podkreśla dalej, ze chodzi o "przedmioty pochodzące z Pol ^i, o bardzo wielkiej wartości religijnej, : artystycznej 1 histo-rycznej". ■
- Kiedy Swierz-Zaleski udał się do klasż^oranv.'# których znajdo-wały się. obiekty,.oświadczono mu, że żbs^ zabi-ane. Z tą wia-
derkiewicza, który rozpoczął akcję dyplomatyczną. Rząd federalny, w swoich odpowiedziach stwierdzał, ze nieznane mu jest rniejsce pobytu -— co było zresztą całkowicie ścisłe — zabezpie: czyi przedmioty,.które zostały na farmie doświadczalnej i przeka: żał je następnie przedstawicielowi rządu warszawskiego.
Rozpoczęła się wymiana not dyplomatycznych, która nie dała żadnych wyników. Warszawa na znak protestu -r podejrzewając rząd federalny o ciche poparcie dla ukrywających te przedmioty — cofnęła z kierownictwa placówki dyplomatycznej posła i dotąd: stoi na jej czele tylko charge d'affaires, to jest. urzędnik, który; nie składa listów u-wierzytelniających głowie państwa,^ ą jest akredytowany jedynie przy ministerstwie .spraw zagranicznych.
W lutym 1948 r. sprawa.znowu zaogmła się, gdyz poselstwo w Ottawie zdołało ustahć.miejsce przechowywania a wobec tego władze sprawiedhwości skierowały wezwania sądowe do przełożonej klasztoru.
Wówczas 4o wkroczył na arenę Maunce Duplessis, premier Prowincji Quebec: Polecił policji prowincjonalnej wydobycie z Hotel Dieu 1 klasztoru Sióstr Sza. rytek depozytu polskiego; Operację trzeba było przeprowadzić dyskretnie, tylnym zajazdem, jakoże przed frontem znajdował Sie JUZ posterunek RCMP.
Przeprowadził ją 28 lutego 1948 r. Walter. Duchesnay, zaufany Duplessisa, dawny członek jego osobistej ochrony. Wszystkie sknynie zostały przewiezione do Muzeum Prowincjonalnego I odtąd znajdowały się pod opieką osobistą premiera prowincji Quebec. Duchesnay był jedynym człowiekiem, który znal kombinację zamków otwierających stalowe drzwi, za którymi znajdowały się polskie zbiory
Kiedy fakt ten został ujawniony, premier St. Laurent zło-z.vł dnia 4 marca 1948 r. oświadczenie w Izbie Gmin, w którym potępił wyczyn Duplessisa a jednocześnie stwierdził, ze w powstałej sytuacji nąd federalny jest bezsilny. Sugeruje on rządowi polskiemu zwrócenie sie na drogę sądową dla wydostania swoje] własności Prem. Duplessis, jak o tym pisaliśmy, stwier dził w pismie do dr Babińskiego, ze obiekty przechowywane są własnością narodu polskiego
1 zostaną w odpowiedniej chwili mu zwrócone. I
Batahę o zwrot zabytków wa- i welskicn przesądziła śmierć Du-1 plessisal Jego: następcy szukali tylko możliwie dogodnej formuł- j ki, aby uzasadnić odesłanie tych obiektów. Ilustruje to m. iri. o-becność przy podpisywaniu aktu zdawczego ks. Ohya Rondeau ze Zgromadzenia 00. Redemptorystów, zakonu, w którym uprzednio znajdowała się. część zbiorów, co miało jpodfcreślać, że chodzi o własność kościelną czy też znajdującą się pod opieką Koś-1 cioła. Pan Adam Żurowski koń^ cząc swoją relację cytuje wypowiedź ks. kard. Wyszyńskiego, I pragnąc niejako w ten sposobi uzasadnić • potrzebę , ode^anjaJ zbioru. Oczywiście jako doskchl nale znający inwentarz zbioru,] nie mówi, iż należą do Kościoła f lub IZ znajdują się w mm przed-! mioty kultu. ■■■■■ : 1
Naturalnie ze interwencja ksiJ kard. Wyszyńskiego znakomicie ułat^vlła sfmalizowarae rokowań] o powrót. zabytków. I należy przypomnieć, ze kard. WyszyiH"| ski jeszcze w 1958 r. wystoso-1 wał pismo w tej mierze do ks; kard. Leger, który przekazał jego tresc Duplessisowi, co jednak me wpłynęło na zmianę jego stanowiska.
Pismo katohckie "Tygodnik Powszechny" w obszernym artykule <Haliny Szunuńskiej, prze^ dnikowanym przez nas w nume-j rze 52 z dn. 7 aerpnia 1957 m wyraźnie stwierdzało: "wśród I obiektów przechowywanych w I klasztorach kanadyjskich, koś-J cielnym z przeznaczenia me byłj ani jeden... zaszła po pr świadoma imstyfikacja. Mistyfrl kacja obliczona w części na łab| wowieinosc części kleru 1 urz§ nikow kanadyjskich... Naduzyt więc autorytetu morahiego Ko cioIa polskiego, wyzyskano celów rozgrywki politycznej pitat sympatii, jaki posiadajt wsrod swoich zagranicznych| współwyznawców katolicy scy; Glos ich powinien zat rozlać się donośnym echem. Od-.^ zyskując dla Kraju najcenniej-d sze zabytki jego kultury. 1 dając> świadectwo prawdzie" 4 Mmęhbysmy się z prawdą, gdy*] byśmy powiedzieh iz apel został] wysłuchany. W Londynie i Ka-1 nadzie. W dwa 1 pól roku ogłoszeniu tego artykuhi odj nęla_ do Polski pierwsza zbiorów a 1 w trzy 1 pół roku —] pozostała. A ze wszystko skończyło się szczęśliwie, me nalezyj ciskać kamieniami- w zadnymf kierunku B. H.
wyjęcie zórganizo Edwarda' Więck W Ottawie,;w.śal a w Toronto, > >m w prasie toi jjnnik "Globś: I w numerze z iiadczenie-iriec.^P; Igo, prezesa. PKP fto w którym-PQ< Lwny stosunek Z' [Polonii do tej imi hc ją jako próby pa}, że Kongres. [ej sprawie oficja hie. które ukazało [polonijnej. w numerze z dn. ' [dawca "Globę & I Uy był na przyjf ha doniósł, że dr. [ciekły (furious) Łgresu o bojkocie hwiedział m. in.: ' [o celu tego zebra
;WYStAWV "Victoriana". W
fy przy College i I wystawa książek ; Uskiej-'v Można ję f 31 styiśmią, w gó^ kch Biblioteki. Prowincje nadatlai ta obrazów John I dotycząca- krajobr bji nadatlantyckich frzez cały styczeń.
Sceny w Toronto M siyczma-jest.ot\ forac • malarskich - J( hria 'tematy związa roronto; w latach, ^ćie Ód stirony;22Ó r Wystawa prac a enłów "Jarvis Col kie "się w.Bibliotece |t Sti w,dniach od 5 lutego. J Wystawa prac grc r odbędzie się w Queen St, East ó lutego'. I Obrazy Edwarda a? stycznia będą by olejne torontoń ^ Bibliotece. 1431
dtiiłi J28 styiania I 8;30 wieczorem K L'Inwalidzkiego i dr?ymirskiego pm into urządza pełną [zabawę,taneczną ^ tej Św. Stanisława Czysty dochód prze; bc inwalidom wojei kich- Ponieważ os keń nie wysyłamy, zy komunikat uw feenie całej Polon [która jaz wieloki
uznaniem poparła [ którym ta pomoc
ileży,-1 tym razen
(d K.F.I. im. s Jrtymirskiego pri^ Toronto. •
iADYJSKA PRE lELia f ILM PO
[Andrzeja. WAJI
• młodziefiea, który i prawdziwą
KULTURA
OSTATNI NUMER 1960 R.
Na bogatą 1 różnorodną tresc numeru składają się artykuły polityczne, naukowe, literackie, szkice, opowiadania, omówienie ksiazek, akutualnych wydarzeń: N*umer otwiera zwarty szkic znanego polskiego historyka literatury rosyjskiej prof. Wacława Lednickiego o wielkim pisarzu i myślicielu Lwie Tołstoiu, z. powodu .50-tej rocznicy jego śmierci.
Henryk Schoenfeld, profesor uniwersytetu w landonr Ont-W artykule p. t. "Granice mego świata" omawia rolę 1 znaczenie języka, słowa. Operujemy językiem ciągle jeszcze ułonmie, a "tylko literatura 1 poezja" widzą mistycznie 1 intuitywnie "prawdę" słowami. Słowami "ułomnymi 1 nieścisłymi",
Teodor Klon, współczesny pisarz polski, autor dwóch powie-SCI wydanych w Polsce, opublikował wstrząsające qpowiad;inii> z. okresu ^ okupacji nipiifcciuęjj.
: Wanda Brzoza opisuje swojtl wrażenia z pobytu w Polsce wi szkicu p. t. "Odwiedziny".
Marian Romeyko, przed wof^ ną attache lotniczy w Rzyraift: publikuje pamiętnikarski pny-.-czynek do historii p. t. "Piercj sze dni Nieptidległoici i zamad 1 stanu".
;
Zagadnienia polityczne 0^ wiają: Juliusz ^.łWieroueKrtW "Sumienie i atomy" .1 — M zwykle — "Kr«nlk» angielski' oraz Bohdan Osadauk:, "PifW achillesowa ZSRR".
O najnowszej poezji polskiej pisze Jan Brzekowskf, o erateP" cji w Brazylii Jan Wójcik, p»r nadto w numerze artykułuj^ J. Czaaskiego, O. Herling«ljf, dzirtskiego, J. Homl>kicgO|JB' Heydenkoma, Fr. Toruńoff* hsty do Redakcju spis osW' nich nowoiki: wydawmczsrcn.
Numer objętości .160 Cena pojedynczego rza 75*. - - >
I aur. — Profele »
zaprasza 02
jjo nabycia
Itek o godźTfUK ?p $3iiO od óśób^ , Po DOSKONAŁA cnlai^iłety.i , a^ttłonkówZi ittfy2B. we czw telefonicznie: W>