mii I
Kompendaiif ^ iPmdtławicwl I C. SŁODKOWSKI l . Teler.USłliS 76 BMchwood Ah
335 Barton E. ■ JAt^Ke
!z. Pieprzakow
IŻ córka, pani B. Diwi^ tóra idąc śladami ojca. acuje w GrajMe 5 locześnie prezesitą Kofc
tkowiec" z racji odby. zystości w rodzinie pp r sWadą jak najfeps» Irewia oraz wyrazy sa-
KOMUNIKAT
Wiązek W^. Więźniów-Po. w Kanadzie podaje do 1, że wszelkie^ sprawy naszą organizacją orar izkodowania. załatwia w asta Hamiltonu i okot ;zes i Delegat naszej «. p. Stanisław Przedbor; Cayell Aye., Hamiltw,'
; sposobności zwracamy. uwagę, że z diiiem 1961 r. upływa ostatcct
zgłaszania pretensji dp Komisarza w Genewie
iwanie za pobyt w oi)o-
ntracyjnych.
.WA AAŁODZIEŻY
członkowie Grona JDo-dećznie zapraszają ca^ Hamilton i okolicy, na -wartą jesienną zabawę*, ■.tóra odbędzie się w Do-:owym, dnia 4 listopada tia orkiesti"a StanisWa zygrywać będzie do tai-miłych niespódzianelt, nały bufet, etów wstępu: $1.25 od zątek Q godzinie 8.30
ZABAWA TANECZNA
^gionu Pań przy 315 Leg. serdecznie zaprasza ię na wielką jesienną lecziią, która odbędzie listopada (sobota) br. na acówki przy 752 Bartoti t tańca przygrywać bę-• orkiestra, a bufet we zaopatrzony. Smaczne wiele nieśpodzianelc. przeznaczają Panie na zne.'..
CO I GDZIE?
^ CORTtMBfffAtf MIAT PBOboCfS
Rd. — Teł. LI im
liurióSya 1 detaliczna ^
S GUSTOM TAlLOR
krawiecka wykonuj 3kó-damskie • z towaró* ch 1 przyniesionydi
I. TRUSZKOWSKI.
Sł. E. — Tel. LI 5.77M
, ,, •■ ■■• a w
CE FURNrTURE CO. ' nowym idresem. .
ebU domowego użytku^ ; — Kupno — Wyinląna. j Sł. E. . - JA 2.9SS5
Ib F. CAW (CZYŻ) Adwoktł I NoUrlon
jhłon Sh-oet Sootn
ipmciw Kresge) Teł. JA 8.7933. ...i,^ irłon Sł. E..TJ.I. U alki 1 czwarUł 00 g«j , 1 7—9 wlecŁ W
L E. koWALSKlBA ,KAT — OBROACA NOTARIUSZ.
;ećłw Court Housel ińBIura: JA W133,
BSik. PU >«*«.
k _u lekarśtiw
SMOSZYŃSKl, ,
szybciej, najlepiej 1J»
a DO POLSKI/
•nl«lnt I pacrtl^W*; »pony v^f'!i^'*^JS7\
(te do a-mej wieo*!^ SMOSZYŃSKI I St. E. Himllłofl. \, LI 5-7720
RAINY iłd.
- Masiyny łrykołłf**
^;JAZDY DO PO""'
lamłlłcn, LI 5-^43
UWAGAI
rs
ffwyrobu. Cod^ »o^„.rtS
GAZDA
ma.
RSKIE »OLSKI
'TWIĄZKOWIEC" LISTOPAD (Noyember) Środa. 1 — 1961
mL9
GROBICKI
V'ta du boudin. »'Ia du boiwlin
Pour les Polonais, les Suisses et Autrichiens
Les Belges n'en auront rien,..
i Tr stara piosenka śpiewaną ^ sto tnyd^ieśd łat po ca-ziemskiej pod melodię nego marsza Ugii Cudzo-i4iej powoli cichnie na bez-aych piaskach afrykańskiej ,i gdzie ujrzała świattó jj^e' i powstała z krwi i po-teial wzsystkich narodowo-
|svriata. . _: . ., iLegia Cudzoziemska się kon-
Iw jeszcze, jeszcze się trwale walkach ze starymi wroga-Arabami i Kabylami, na sto-"i gór Atlasu i odwiecznych isMćh Sahary. Tylko że już , w białych kepi,,czerwonych 'jji^ii i granatowym płasz-12 2ielon>Tni, staroświeckimi miętami "Starej Legii", p "lamparcim", pstrym kom-lezonie spadochroniarzy pie-. 'tują legioniści swoje zejście 'jreny wojskowej. Są jeszcze, p za rok, za dwa, gdy Fran. l zmuszona będzie wycofać się fostatńich swoich posiadłości Lnialnych, nie będzie już nig-Cmiejsca dla tych bajecznych MitieróW; Resztki ich rozejdą ppo świecie i zatraciwszy już |ój dawny charakter, wysługi-|ć się jeszcze będą różnym ym i kolorowym dyktatorom; i tych wreszcie zabraknie. 1 'tó naprawdę skończy się
iraknie wówczas na świętej klapy bezpieczeństwa, gdzie w ostateczności lijdowali przytułek ludzie różowani, zgorzkniali, lub ości-przez prawo swych: kra^ |f. Niewątpliwie miała Legia Iswydi szeregach również po-liny procent kryminalistów, a-[nie tak wielki, ]ak jeg to opi-bubliczna zwykła była. przydać. O Legii krąży po świe-[ niezliczona ilość mylnych o-pnedstawiaiacych ią jako ■ zdo zepsutych, sadystycz-1 kryminalistów, lub też ide-zująćych ją jako "przytułek 1 totelektualistów, którzy o-cddwszy sobie życie , z ta-i czy innych powodów (prze-iżDJe miłosnych), wybierali po-
byt w Legii, jako jedyne wyjś^ cie z sytuacji, poza samobójstwem.
Prawda, jak zwykle, leży gdzieś pośrodku.
Czym w-irzeczywlstoSci była Legia Cudzoziemska
Było to zwykłe woj^o najemne, barda) źle płatne, gdzie w ramach bardzo surowej dyscypliny bezwzględnie stosowanej, znalazła się mieszanina społeczna niemal wszystkich krajów świata. Legia nie znała nigdy dyskryminacji społecznej, rasowej czy narodowej. Na mięso armatnie zdatny był każdy człowiek bez różnicy stanu, narodowości lub koloru skóry. Poza normalnym stałym dopływem rekrutów wszelkiej narodowości, co. pewien czas z powodów politycznych czy też ekonomicznych luby fale morskie pó burzy, napływały do Legii większe .Uości ludzi z takiego czy też innego kraju.
Każda wojna, rewolucja czy powstanie były najlepszymi sier-' żantami rekrutacyjnymi dla Legii, wypełniając jej szeregi u-ohodźcami z kraju, który w danej chwili cierpiał z powodu represji politycznych, czy trudności ekonomicznych.
żadna wyższa idea nie przyświecała tym ludziom,: a rząd francuski traktował ich: od samego początku jako zbiór kondotierów, wynajmujących się za pieniądze,, bijących się tam gdzie im każą, obojętnie dla jakiej sprawy i w czyim interesie.
Legia była schronieniem dla ludzi wyrzuconych chwilowo czy też jia stałe poza nawias swojego otoczenia, za którymi z takich czy innych powodów zatrzasnęły się iwrota, ludzi bez zajęcia i środków do utrzymania i wobec tego szukających w swej rozterce duchowej jakiegoś stałego przytułku i azylu.
Każdy zgłaszający się, jeżeli został uznany za zdrowego i nie przekroczył wieku 35 lat, był o-kreślany jako "bon pour la Legion" czyli nadający się do służ-
by w Legii i nakładał jej mundur. ' ■
To też widziało się w niej Polaków obok Rosjan i Niemców, Bułgarów i Serbów obok Turków, czarnych Murzynów oraz ciemnych Hindusów obok białych Anglików i Amerykanów, Byłym kapitanem austriackiego sztabu generalnego komenderói wał dezerter czeski z tejże: armii, były ksiądz katolicki, stał w szeregu obok byłego pastora, a dyplomowany inżynier szwajcarski spał na jednej pryczy z górnikiem z Walii,: lub drwalem ze Szwecji albo Finlandii. Robotaik fabryczny lub zwykły rolnik kolegował z profesorem uniwersy-. tętu, a wysokiego rodu arystokrata z socjalistą lub komunistą. Jak .w- każdym większym mieszanym zbiorowisku, byli tam ludzie mądrzy i światli, oraz głupi, ludzie żli i dobrzy, weseli i smutni, uczciwi i zbrodniarze'
Francuzi, a w szczególności wojskowi. francuscy nie lubili Legii i po cichu nią pogardzali. Uważali legionistów za bezide-owych najemników, służących jedynie dla korzyści osobistych, a zatem niższych ideowo i społecznie od rodowitych francuskich, żołnierzy. Dziwnym się może wydać, że ludzi, pebiiących służbę w jednym z najgorzej na świecie pfcitnych oddziałów można było posądzić o korzyści ma-teriabie. Raczej wyf^ało td z podświadomego wstydu, że trudy i krwawą ipracę, której Francuzi nie chcieli sami wykonywać, powierzano płatnym najemnikom; :
. Francuzom nie wolno było służyć w Legii w stopniu szeregowca, czy też podoficera: Dla Francuzów- karanych sądownie, a więc niegodnych by shiżyli w szeregach "honorowej" armii francuskiej, były specjalne "Bataliony Afrykańskie" (Bat d'Aff) w których koncentrowała, się śmietanka francuskich .kryminalistów. Jeżeli jakiś Francuz chciałby shiżyć w Legii, to musiał udawać Belga albo Szwajcara. Tylko stała doborowa kadra wyszkoleniowa mogła się składać z zawodowych oficerów lub podoficerów Francuzów.
Osobną klasę w tym względzie prz«ł rokiem 1914 stanowi-U Alzatczycy, Francuzi, którzy nie chcąc słuiyć w armii niemieckiej,: uciekali do Francji i po odbyciu normałnej służby w szeregach Legii stawali się pełnoprawnymi obywatelami francuskimi.' Faktem Jednak było iż Niemcy, przeważme dezerterzy z wojska niemieckiego byli zawsze w Legii na jł)ardziej licznym elementem i język niemiecki zwykle rozbrzmiewał po koszarach Legii.
> \W jednym tyłko okresie, w roku 1921, po rewolucji bolsze wickiej, element rosyjski przeważał nad elementem niemieckim. Dla "Kryminalistów francuskich szeregi Legii były zawsze szczególnie pociągające, gdyż bataliony afrykańskie wydawały władzom sądowym poszukiwanych przestępców, szczególnie morderców, podczas gdy Legia miała wielki, nie pisany przywilej, że człowiek włożywszy raz na siebie mundur legionisty i zmieniwszy ewentualnie swoje nazwisko, stawał się numerem bez przeszłości.
Udowodnienie mu jego tożsamości i wydanie go jako przes-cy poszukującym go władzom cywilnym francuskim, a tymbar-dziej zagranicznym, stawało się prawie niemożliwe, tymbardzłej że Legia była ł>aTdzo czuła na tym punkcie i zazdrośnie chroniła tego przywileju. Nie tylko koledzy, ale i przełożeni, do najwyższych włącznie, kryli poszukiwanego w sposób prawny czy niepra'wny, uniemożliwiając tym jsamym wszelkie poszukiwania winnych. Przywilej ten przyczynił się głównie do tego, że Francuzi w Legii stanowili najwięk^ szy procent kryminalnego ele-! mentu i że Legię okrzyczano jako schronisko byłych zbrodnia, rzy. ■■
O awans w Legii nie było trudno. Kandydaci na podoficerów szli po przeszkoleniu rekruckim do szkoły dla kaprali, a każdy podoficer; o ile nie miał zaszar-ganej opinii, po trzech latach służby miał prawo ubiegać się o przyjęcie do szkóiy oficerskiej dla podoficerów w St. Ma-xin we Francji, po ukończeniu której zostawał oficerem wojsk kolonialnych i mó^ dosłużyć się sto-pnia kapitana, i
Legia zawsze miała ołwk oficerów Francuzów pewien pro-
cent takich oficerów "sorti du rang" czy wyszłych z jej własnych fiseregów. Ale ^ówne a-wanse podofico^e spływały na legionistów w czasie cią^ch kampanii, podczas których łatwo było zarówno o awans i od-znaczeniet ^sk .1 >śn^erć na polu walki. TaK Samo jak łatwo było o awans, tak samo łatwo było i o degradację za błalie nawet u-chybienie służbowe, lub lekką niesul)ordynację w _ stanie nietrzeźwym. To też nie trudno było spotkać starych legionistów w drugim czy trzecim zaciągu, którzy .doshiżywszy się nawet starszego sierżanta, kilkakrotnie byli degradowani.
Winowajcą w tych wypadkach przeważnie bywała wódka i nuda garnizonowego życia. Ale wielu legionistów uchylało się często od awansu z powodów za-i sadniczych, nie chcąc mieć na barkach żadnej odpowiedzialności służl)owej ani osobistej: Tyczyło się to głównie ludzi inteligentnych, którzy weszli do Legii dla oderwania się od ze-wnętnaiego świata, zamykających się w swojej krupie duchowej jak ślimaki;
Taki kapral, czy sierżant mianowany za męstwo i roiztropność na polu bitwy, po powrocie do garnizonu spowodowawszy naumyślnie po pijanemu jakąś a-wanturę w kawiarni, czy ze starszym podoficerem, tracił w mig swoje szewrony z uśmiechem zadowolenia na ustach. To też degradacja w Legii nigdy nie była uważana za coś poniżającego.
(Dalszy d^g nastąpi).
Majwifkssr wył>6r płyt i polskimi nwłodiami snaidiien w Zwlaskew> CU. Pin po kataiooL
Pismo trzeba nie lylko
czytać ale i p r e n u m e r o w a ć 1
OBUWIE
MĘSKIE » DAMSKIE DZIECINNE KANADYJSKIE
IMPORTOWANE RÓŻNE FASONY
KOLORY
MichaeFs Shoa Salon
1696 OUEEN WEST
linaiiiiiiiiiiE
JKalszka Guilley-Chmielowska
POWIEŚĆ z ŻYCIA POWOJENNEJ EMIGRACJI
(Copyright by "Kultura")
l.ye Mark nie chciał.nawet pić. Nie mnie historia. Nie przewidziałem . wy-
otworzyć oczu, ani mówić. 1 co teraz robić. Który to doktór opatrzył .nogę? Czy go zawezwać? Dlaczegóż zatrzymała tych dwu mężczyzn; by o wszystko dokładnie wypytać?. Na-im nie podziękowała, nie podała rę-A Mr/ Pelletier — czy wiedział już o wypadku? -7 Mój Boże, Mark, Mark, boli cię? j^i galerii, z hałasem upadła miotła, ny kot czmycłuiął, a Patrick prze-ly zmykał przed próg. Na widok *i rozbeczał się. Chciał, by go wzięła ręce.
lin^dła z nim razem na tapczanie, fOfflie pnykrywając kocem sztywno •■ągniętą nogę. Mark uniósł wolno po-J^' spojnał na nią uważnie, długo yglądał się małemu i przechyliwszy
na poduszkę, zaceął mówić: - A to heca z tym.... lustrem. Zbiło na drobne kawałki. Pelletier... Pel-wściekły.
Spij. — Wstała, zamknęła okien-oy uchronić twarz Marka przed ra-, Sin słońcem.
'* . ♦ ■ *
Monsieur Pelletier pojawił się naza-■ rano. Był ogromnie zaniepokojony, ni^gą Marka, ale "konsekwencjami ^njeoczekiw-anego wypadku", jafcsię
Plaśnie w drzwiach kuchni i "ttyniła żadnego gestu, by wszedł, rauowali więc rozmowę ha galerii. Właściwie mu chodzi? — myślała, pierwszy widziała go z bliska. iS- ^'dzenia, mijała go na uUcy, Wiero teraz miała okazję przyjrzeć II ^°K«dniej. Był blady i jego żywe oczy raziły w tej twarzy dziwnym j ^^wnie frapujące wrażanie ^I*gQ bardzo ciemna broda przy-^J'' Półpkr^ły collieTi okalając inf V niemiłym, szorstkim ■ Nad górną wargą rysowali się J^-choć krótka Mizna. To zapewne ovftvvl?r'^^ anciens combattants... *ioze jeszcze z czasów szkoły w jakiejś łobuzerskiej
padku. Mąż pani zaakceptował warunki pracy... prawda? Wiedział, że nie mogę go zgłosić do Ubezpieczahii. Zgodził się na to. Mam na to świadków no i zresztą jego słowo — mówił coraz pewniejszym tonem.
Chwilę patrzyła mu prosto w oczy, usiłując zrozumieć do czego w swych wywodach zmierza. Naraz olśniło ją! Przecież to było tak jasne: Monsieur pelletier boi się, monsieur Pelletier truchleje na myśl, że teraz Mark go ohwini. Zadenuncjuje go jako pracodawcę, który zaniedbał formahiości i nie ubezpieczył swego robotnika. Nie.tylko wykryto
iiiia.'i!Di:iini:iia:;nai^iB'!iDiiiniiiiB:!!pa>!!ia
— Przyszedłem się dowiedzieć o zdrowie męża pani. . .^f.,
Równie uprzejmym tonem odrzekła; rzekła: •
: — Lekarz mówi, że nie ma żadnego niebezpieczeństwa. Noga jest wprawdzie głęboko zraniona w kilku miejscach, ale wygoi się.
— A, ulżyło mi — odparł, uśmiechając się po raz pierwszy. Ten uśmiech był grymasem dwu rozchylonych warg, które ukazywały zżółkłe, szeroko rozstawione zęby. Chciał coś jeszcze dodać, ale ona pochyliła się w. stronę Patricka i unosząc go na ręce, zajęła się sznurowadłem jego białego bu tka.
— To pani syn? — spytał z udanym rozczuleniem.
— Tak.
— Podobny do ojca.
— Owszem. Będzie z niego silny mężczyzna.
— Tak, jak ojciec..
— O co to, to prawda. Podziwiałem go, jak zręcznie unosił meble. '
Po po chwili dodał niepoprawnie:
— Zrozumieć nie mogę dlaczego u-puścił to lustro!
— O wypadek nie trudno w pracy. . :— Tak. Tylko to doprawdy niemiła
który przy balustradzie bawił się hałaśliwie blaszaną puszką, mógł spoglądać na góry, czy choćby ol>serwować szarą jaszczurkę, zwinnie wspinającą się po gzymsie, ale już słyszał za leżakiem współczujące biadania Madame Borne: -r- Zupełnie jak mój Paul... on też był ostatnio taki słaby. I miał bóle w żołądku. Kto wie, może to była właśnie przepuklina?..,
Albo Marylou. Ta, oparłszy się też przed nim o poręcz galerii, dręczyła go nieustannie tymi samymi pytaniami:
— A duże to lustro było? A jak upadło? Krzyczał pan? A krew? — musiała być chyba ogromna kałuża krwi na ziemi?...
Obawiał się, że lada chwila zapropo^ nuje mu, by odbandażował nogę i pokazał szwy, które mu lekarz założył, ale na szczęście zrezygnowała z tego.
— O nie, wolę nie widzieć, chyba bym zasłabła -r- mówiła, zasłaniając sobie dziecinnie oczy.
by jego transportowy interes, ale zapła-ciłby też za Marka: poważną karę.. Może' sytuacja dla mnie. Mark poprzestanie tylko na pretens-1 — Mark panu nie sprawi kłopotu, jach, by Mr. Pelletier pokrył całkowicie Au revoir Monsieur Pelletier. leczenie jego nogi?... Tak czy inaczej ] Chwilę stał niezdecydowany przed sprawa skomplikowana. A jeyli broń Bo- ^ drzwiami, wreszcie zrozumiał, że nie po-że, Mark jest w jakimś komiuiistycznym zostało mu nic innego jak pójść. Doznał syndykacie? Koledzy gotowi go podju-1 jednak uczucia ulgi. dzić i hajda na monsieur Pelletier! Cze- * # ♦
góż innego mógł się spodziewać ze stro^ Mark dziwnie wolno przychodził do ny robotnika o sharatanej poważnie no zdrowia. Rany goiły się żle i ropiały. Ledze? karz orzekł, że Mark jest bardzo, ane-To wszystko wyjaśnił jej wyraz jego 1 miezny i to już zapewne od dhizszego nieufnych niespokojnie rozbieganych o-'czasu. Pnepuklina była niepokojącona-czu Widać było. że czyhał na reakcję,. brzmiała i na przyszłość nie było mowy jaką wywarły na niej jego poprzednie o zbyt męczącym wysiłku, słowa. Ale nie wiele mógł na jej twarzy i tak przyszło Markowi leżeć, pielę-dostrzec, poza obojętną, prawie roztar- gnować się, poddawać się cierpliwie o-gnioną uwagą, z jaką go słuchała. Ipatrunkowi i codziennym zastrzykom, Monsieur Pelletier zdecydował się Jednym słowem przyszło mu się pogo-też wysunąć i sprawę lustra. dzić z faktem, że jest chory. Przy tym — Klient mi dał znać, że tylko to syjgął^e.Klł^ifeiągle ochotę przekładać
j . Pelletier założył w tył rę-^SJ^J^co unosił się m po. raz ' ^ gumowe obcasy
j«? tego kiwania się. nkiwił: *«. to banbo UopoUhra dla
Uistro z epoki renesansu i jego ramy antykwariusz ocenił bardzo wysoko. Na szczęście są tylkotrochę uszkodzone. A-le żsainego lustra zostały tylko drobne kawałki. Co za strata! Ale jestem uczciwym człowiekiem i pokryję je całkowicie. Klient zostanie odszkodowany. To notariusz ż Lourdes; Wyobraża sobie^ pani co za pech!
Teiaz mu już zdecydowanie urwała: — Nie interesuje nuiie ani lustro, a-ni pański notariusz. Chcę tylko, by mi pan wreszcie wyjaśnił cel swojej wizyty.
Po raz pierwszy stracił pewiość siebie i wodząc kościstąr ręką po iwym zaroście, chwilę namyślał się. AW.BIr^-Eel-letiernie należał do lućlzi, których łatwo zbija się z tropu. To też rzekł uprzejmie;
nogę z miejsca r na miejsce, zawadzała mu,- drażniła, niecierpliwił go koc, niecierpliwiły go poduszki. Nie nawyki do leżenia i ta bierna całymi dniami pozycja była dla niego istną torturą.
W dodatku nie pracował i wiedział, że w domu brakło pieniędzy. Ustawiczny problem braku pieniędzy. Jakże to stawało się nużące! Szczegtinie gdy tak leżał bezczynnie z założonymi pod głową
rękami i patrzył na przezroczysty woal NiJ'l,rakowałó mu palenia, firanek przed jasno rozdonecznionynU oknami.
Któregoś dnia, dla urozmaicenia, przeniosła go na galerię, .ulos^ła na leżabi, pomagaj mu .wyciągaą/k. ivygodni«^4>' bolała nogę na podussce. Byłby się tu czuł dobrze: mógł patmć na Patricka,
Ale gdy zza drzwi wytaczała się Madame Duval, oganiając się od kotów, które poprzez jej nogi czi^ychały na galerię wtedy lepiej już było pod jakimkolwiek pretekstem wrócić do pokoju. Tylko, że wówczas poczciwa kobiecina, zziajana, spocona, upierała się, że mu pomoże się podnieść, że go weźmie pod ramię, że może się o nią śmiało oprzeć...
I w rezultacie ona musiała podtrzy^ mywać i ją i Marka, w końcu przepychając Madame Duval przez drawi o mało sama nie straciła równowagi; ta "pomoc" komplikowała niesowicie doprowadzenie Marka do tapczanu. W pokoju znowu Mark nudził się i czekał, aż Sylwia wróci ze szkoły i zagra z nim w "halmę" albo w "damy". Co prawda, okropnie go ogrywała. Nie mógł pigdy zrozumieć na czym. polegały-jej sprytnie przemyślane posunięcia. On sam manewrował pionkami bez namysłu, na chybił trafił, a potem dziwił się, że. Sylwia mu je zabiera, że zastawia mu pułapki i że jakiego by nie zrobił ruchu to zawsze tylko przegrywa.
Z Ivette w ogóle nie kończył partii, bo od początku szachrowała. Ale za to skręcała mu umiejętnie papierosy i doszła w tym do takiej wprawy, źe teraz już zupełnie na nią się zdawał. To ona też zbierała dla niego na ulicy megots — zresztą bardzo dyskretnie, tak źe nikt nie widział, Z tydi niedopałków przygotowywała mu skraętnie tytoó.
Ale zbliżał się już koniec roku szkolnego i dziewczynki miały odjechać na kfl£mię. Zdecydowała się nawet zabcać-je trochę, jur^setniej: za. «zkofy. ^Ifudała' koniecznie znaleźć jakąi pracę. Była to już konieczaoćć.
ADWOSUGII ROTaRIUSZE
BIELSKr i BIELSKI
Atfwekad • Notariuna • ObroAcy
Załatwiamy .wsttikla sprawy cywilna I kama. CJM. BIELSKI, BA., BCŁ. V.W. BIILSKI, B. COMM. Suita *M Board ot Trada Bulld. 11 AOILAIDI ST. W. - TORONTO ~- TSL.: IM Mm
TIL.: CN '4.7114 JW
E. V. eafiTURA, LL.il
ADWOKAT— OBROŃCA
NOTARIUSZ 10 Adalaitfa Sł. Kast, Toronto 1, Ont. Tal. Biura — EM 4JSU MJa«k. - LB 1-Mtl
lOO-W
e. H. LUCK, BJV^ LLB. (ŁUKOWSICII IR. H. SMELA, BA., LL.B.
ADWOICACI, OBROACY, NOTARIUSZR Wipóbłlcy nrmy prawnlctaj, . Blanay, Patłarnak, Łuck, Smalą
Enflialton A Wataon. 17 BLOOR ST. W. róg Bur WA S4S4I
Oddtiał w ThłBołatown. WloMOrami ca t«lafo&>cinym
poroiumlenlem. . I-o
Polski Motel
NAD OCEANEM
ic Isle Hotel
Magi
: • Basen pływacki . : • Prywatna plaia
• Rozrywki zorgani^wane .
• T. V. & salon z barem
• 100% air conditioned
• Piękne sypialnie .
• Obsługa • Apartamenty
• Umiarkowane ceny
• Bezpłatny parking
• Żądajcie bezpłatnych kolorowych broszur.
Okaticiel niniejszego ogło^enia dostaje dcieil b«zpłstni* w okresie od 1 maja do 1 grudnia.
MIAMI BEACH, FLORIDA, U.S^ 16875 ColliiMAye.
BS-W-M
DEUTYSei
BEORBE BEI, B.A.
ADWOKAT I NOTARIUSZ Mówi PO polsku 1134 Duridsi Sł. W. • Toronto
ToL LE 4-8431 I LB 44432
s
G. HEIFETZ, B.A.
ADWOKAT I NOTARIUSZ M» Ouean St. Wait • Tal. US-MU
S. HEIFETZ
NOTARIUSZ 14ł Qoe«n Sł, W., Toronto, Ont T»l. . 343-4iU, wiacioraml WA
■ • .. la
STEFAN A. .
HALICKI, LLi.
ADWOKAT, OBROŃCA NOTARIUSZ Biuro łel.: 277-0301 W poniedziałki i środy pd
6.30 do 9 wlecz. W soboty od 10 do 12 w poł. 383 Ronc«łvall*« Avo. LE 4482S
B. L. OGRYZEK, BA.
ADWOKAT - NOTARIUSZ
■ OBROACA :. 57 Bloor St. W, - Toronto
Tal. nm«Só
przyjmuje wieczorami 1 w sobotę.
83-S
DR. W. SADAUSKAS LEKARZ DERTYSTA
Ortyjmul* ta uprxa<łnim . taUfonlcmra
porozumienlam
Ttiełołi LE.1.4250 . 129 Gronadtor Rd.
(dnigi dom od RonctsYolUa)
Dr. S. D. BRIfiEL
LEKARZ DENTYSTA CHIRURO — 8T0MAT0LOO
Spacjallfta ctwrM lamy u*tM| Phyilcl«n'a * Surgeona* BuOdias
Kancelaria Ko. I7D . M Bloor St. W. —
Tolofon WA 2-OOM
Dr. E.
DENTYSTA Godziny: 10—12 1 2-8 386 Bathurat St. — EM 44518
OKULIŚCI
Okullitfca Br. BUKOWSKA BEJNAR OJX
274 RoncosYsllos AvB;
(pny Geoftrey)
Tol. LB 2449*
OoOctBf pnyJ««: «MWeiuUa od W rajiodo 8 wlecs. aoboty: od ,10 do 4 wltci.
Jan Aleiandrowlci — Notary Public
POLSKIE BIURO INFORMACYJNE
Pomoc ł sprawach rodzinnych; śpadkpu;vcb i majątkowych.Wv Polsce. — Kontrakty i inne dokumenty. ImHurcja.lncome W.R
Tłumaczenia. ^ Toronto. Ont. 618.A Oiieon St. Waał. Tol. BM 84441
RZECZYWIŚCIE ODŚWIEŻAJĄCE
Jedyny napój, który imakiem tak iywo przypomina napoje, używane przei Was w fstarym kraju".
Robiąi zakupy zawsze pamtfłai* ćie e znaku jak na tej butelce
GWARANTUJEMY, ŻE WASZE PRAGNIENIE ZOSTANIE ZASPOKOJONE
- Zacłiwyt rodziny!
- Dla dzieci wydarzenia! y -Napój nie mający sobie
równego!
84-E/442
EM 2-3226
EM 24226
l|^ Kennedy Travel Bureau Lid.
llJ' Oficjalne przedstawicielstwo "ORBISU" 296 Qu««n Strtot W. — Toronto 2-B.' FACHOWO... SPRAWNIE... SZYBKO... SOLIDNIE... TANIO...
WYJAZDY DO POLSKI SAMOLOTEM, OKRf-TEM — SPROWADZANIE KREWNYCH I NARZECZONYCH — NOTARIALNE TŁUAłACZE. NIA — WYRABIANIE DOKUMENTÓW/ WIZ, WYSYŁKA PIENICDZY I PACZEK prses P.K.O. SkorzyiStajcie ze zniżek ńa biletach samolotowych i okrętowych, wycieczkowych, dla rodzin i emigrantów. Weźcie udział w wycieczkach na święta Bożego Narodzenia, Karnawał, Igrzyska Nar* ciarskie w Zakopanem. Kilka lotów dziennie dO: Warszawy odrzutowcem lub śmigłowcem, ponadto w ramach organizowanych wycieczek: Batorym dnia 5 grudnia. - Samolotami 21 i 22 grudnUi itd^ tądajcie. prospektów.
zataczajcie de c pełnym zaufaniem a zostaniecie obatulenl w Jtzyku pSuWm prz«^ kierownika JIRZiOO ŁUCKIieO.
'4
Wyjazdy - Wycieczki • Dokumenty
FOUR SEftSONS TRAVEL .•
1^:
m
1
i
i;
W-■W'
$
■Mii
li.