Barbara Gordon
15
Wszelkie, prawa zastrzeżone.7Copvright)
5
r
i- K
5 '
« Iły?
590, .....,
od? i«ł edił
Cl i
OH
•W
i.
nt.
AK
2W
feżlanr do pokoju..Irka leżała juz na zanie, zsunąwszy z nog zabłocone tofle z podkurczonymi nogami. Oczj' ła żamkmęte, głowę oparła o zgięta Z nosa wydobywał się świszczący ech — spała
3od ciężką głowę, wsunęłam jej zło^ ^ koc 1 nakryłam ją,jej własną,je-Jka Nie mogłam wydobyć pościeli, znajdowała sięw tapczanie. Po cłiwi-jdecli Irki uspokoił: się,.twarz jej zła-liała stała się dziecmnai bezbronna. ;ie mogłam, nigdzie uyjsc, bo prze-
Irka mogła Sie zbudzić. Usiadłam
stole, naprzeciwko tapczana. ''Ktoś ^i czuwać.:zeby spać mógł ktos"
tó piekme powiedziane, ilez w tym rego zrozumienia wzajemjiycłi po-
an miedzy ludźmi, jakze w pełni za-to w tym i>owiedzeniu to wszystko, aiesci się mi.cd2y zaufaniem i poswię-5em.,. ,
siedziałam nieporuszona. patrzałem ^•arz Irki. w twarz jej snu. W pewnej. Sli poczułam się szczęśliwa. Jakież to cscie czuwać nad snem drugiego vieka. ufnie pogrążonego w niepa-ci poTl"TJioją pieczą; Jakzc dawno nic łgałam-nad cudzym snem.! Ale kie-
kiedys czuwałam.,. Po raz. drugi ^ejszego dnia moja mysi przywiodła
nad zdradliwą, we- mnie samej pły-
rzekę, wspomnień;.. .•
we mogę, nie mogę. nie Ijędę się tej broniła, pocliyl się nad tą ciem-zeka. W-. której można cłiylja zatracić la zawsze.
Pozno. było, ]uz po godzinie pohcyj-:gdv stuknęła brama i;.daly się .sh---szvbkie kroki na scliodach. Zatrzv-się przed naszymi drzwiami. Po Ji rozległo sie cicłie pukanie.. Ktoś jpod drzwiami.i nie dzwonił ale pu-|jakl}y.nie chcąc siać trwogi.
]l'szvscv. troje — matka, ojciec i ja wstrzymaliśmy oddecłi; nasłuchując. Jeżyłam ucho do. drzwi:.
To ja! To la! To ja. Teresko Próżnic wpuście. — Proszę sięjiie bać, [lam mc przy sobie, jestem "czy,'v-szeptał., gdyśmy go wpu.scili do ii. — Tylko, nic miałem się gdzie pnic. więc przybiegłem do państwa.
odzice po.szIi do swojego pokoiu i Pcliutku ułożyli się spac. A on wypił szklankę łierbatyi.położył się na: Rym łozku w..:hallu. W ogolę nie
rozbierałam się tej noc\ Uchyliłam drzwi od mojego pokoju i.cała noc prze-.siedziałain_na fotelu, - patrząc z daleka na tę t\varz.. zapamiętana tak dokładnie do dzis, choć dawno me ma" już tego człowieka ktor> tę twarz nosił Wówczas to przypomniały, ml. sie owe słowa z 'Hamleta' i przez\łam kilka go dzin wielkiego złudzenia, ze moje/tamto czuwanie rzeczywiście może śpiącego przed LZMiikolwiek ucłiromc \ pr/c ciez wiadomo b\ło—^zc-przed nic7\m mc mogłam go ochronie gd\ln gro/a zastukała do naszych drzwi i' odezw^ala się - chrypiącym głosem wrogicli. rozkazów Szczęście naiczescicj b\wa /łudzę niem, odczuciem nie tęgo.-co istnieje naprawdę, ale-tego, - co. czujemy, co sobie wyobrażamy. Byłam szczęśliwa. gdv wyobrażałam sobie. IZ posiadam siłe zdolna ocahc jego sen pr/ed cał\m złem ktoie przeciwko nam sie: sprzysięgło-
. Nie, dalej juz ani kroku w rzekę wsi)omnien. bo dałc) c/\ha głębia lxv dna. Z trudem trzeba wspiac się z powrotem na w;ysoki. brzeg rzeki, na Wysoki bi-zeg dzisiejszego; realnego życia.' :
.Wzrusza mnie ta mała. lef ufny sen 1 -jej tajemnica. Taiemnica. której sania nie zna Taicmnica le) z\cia C/.\ i/e czywiscie na; trzeźwo postanowiła iśc do Jureckiego i.machnąć ręka na Władka'' Czy tez pogodzie chce swoją miłość z potrzebami 7\cia' W\daie mi się w tc] chwili,zupełnie -bezbronna.' niezdolna do podjęcia którejkolwiek ze spraw swojego zjcia a muMała przecież me la/ tak czy inaczej o nich wszystkich decydować.
Niech:spi, niech jeszcze spi.w ten sposób choć trochę, odracza trudna decyzje,- decyzję ponad siły osremnastolct-nic] dziewczyny.
.Na przekor-jednak niOiemu życzeniu Irka budzi się. Budzi się: lak młodość |ej nakazuje: szybko, od razu. całkowicie:
Co- to? Gdzie la jestem? Mamo' Gdzie .mama? -
... Wstaję 1. głaszczęoą po głowie;
• — Tu me -ma mamy. Jesteś me u. -siebie, ale u mnie. Wiesz; piętro nizej...
..Przygląda-.mi .się i rozkwita uśmiechem:' -
--r Ja u pani spię na tapczanie: A co to takiego? Co to za dziwy?-
— Dziwy takie-—tłumaczę — ze ta-, kim. smarkatym nie można dawać am kieliszka wodki. Bo potem same sięgają
i<)<=>o^=S'()^:^>'e~>()'g:^()<==>()<=:>o<~T>()<—r>(><^S'(i<~-:s><)<=^()-<=>()<=ry
Jerzy Seweryn 25
la jeden twoHlmiech
(Copyright "Zttlązkowlei; , Toronto, Oni.)
mrr-^i^^-^v^^--.ii^-^iw->.m/-^r».f-r-^.n.grr-:>ii.g=Tr:>n<=>n.^=>(ig:r:>(i.
nujf
■arół-lfs
a. ■
2 9555 'A
1
4
KI
.KAÓ,
linr'
lof-
dar*
płfl:
Oflt-
.2\V
inl«.
rena sLala meporu.szona. o :krok od fi, zaskoczona 1 ogłuszona. Zanadto łowny i dziwny.- był ten przeskok Dscielnej ciszy mauzoleum do wrzącej groteski tych okrzyków, rucliow
tOW.' ■
ślicznie A to: Sie pajKio zdziwi! [Dzis mowił mi: "córeczka:..Mysia:' takie maciupenkie cos. A tu. pro-[prosze:. tylko welon, drużba i do . .Co.? Prawda?; ^ )0]r:ała ukradkiem na Izę spaso-. z oczami pełnymi łez, lecz usmie-^td 1 oczarowaną. Proszę, proszę, — znow nerwowo dookoła stołu. —. Ale dlaczego I\vo. st OJ a? Proszę siadać. Wiktor la-Cement: Widziałem sie z mm przed |ransem. T\-1 ko wstapi do garazu. na | lę. dowiedzieć się jak samocłiod.j ■: — spojrzał na podłogę.: —. O! i •Neron!.Bvł tu? odwTocił się do - Co' Naturalnie' Bjł'' Kto. -.o.słupiał Marek. ... I';cs! .la tę Marysię zabijc. Mowi-Wf^uszc/ac .Ja ją zabije' już '1 odrzwi 1 nagle-zauważył:Irenę. 'h.\ jej dotąd nie widział, O. ra.sz;im. ,\łe widzę. ze... Przepra-n-e zauważy łom! Tu. tak eicmnO. podobieństwo! Czy pani....czy pa-małzonka Wiktora'' Takie_podo-wo do... — ..wskazał okrągłym ru-l/p ■ ■ , ■
intla glow.| - 'lak —
przepraszam raz jeszcze. Po: '2ni. ze Się przedstawię: — schylił .>ałował ją w rękę 1 znow wymam-he dziwaczne przezwisko; —- Ale F Mowił: dzieci przyjdą. Myślało' pani jest krewna ay opiekunka; fani Lenkiew;f;j:owa? Bardzo mi mi-Fpraszam za bałagan. Proszę spo-pani. słic-zna panno, młodzieńcze! F3gf> m zamaszystym ruchem od I im. do dyspoz)-cji"wszystkie krze-piapę. obrazy, fortepian. — Pro-^Ktor lada moment.... Acłi. ta Ma-7^biję ]ą! Znow popędził w su-^Hi, otworzył je i zaczął wołać :inMe — Ma-ry-sm!.. Ma-ry-siu!., giCbi korytarza skrzypnęły drzwi
1 czvjs dol>itnv bas wv.f.Hi(lmł -)i!k z-bwtz-ki — Nic dr/\] sif' Wns/Ij
/atr/asnał drzwi Do Irtn\ O vi dzi pan.' Mar\si me ma \\\s/l.i \ In iinhine Pr/cpr,i>-/jm \1" lo P''ni, kT.valerskiezvcie. Rozpacz! Proszę siadać — •Piwi-rzal s:e jej znieruchomia-łynn naglewanackimi .oczami i trzcpnał s-e po udach — .^-pan^taka blada.' Bo duszno Tak'' Ładnj kwiat Mowię do Mar>-si co dzien: -wietrzyć! A; cna. nic. Wyszła. A ;tu jak :w grobie...
' JUz pędził do okna. mocował s;ę z klamka .przy ramie, uchyhł okno. Juz wracał z powrotem, okrążał stoł. — Proszę śpoczac! Wiktor me uprzedził mnie. że pani-.; Mowił dzieci. ,Aw ogolę o niczym -'n:e wiem. Półgębkiem .w.szystko. r^rzyjechał przedwczoraj.. Spał.. .Wczoraj cały dzien: me ma. Wieczorem wrócił: mruk' liano obudził sie: mruk! Co .się z nim stało? W obo/.io me; był taki!■ Tu — wariat Co'' ł-adn\ kwiat'
. Urw:ał; przebierając, me wiadomo po CO: róże na stole, iw tej pauzie tak nie^ spodziewanie spokojnie ilibnnr.al równy
głos Marka
Pan bvł z tatusiem w .oboŁie.-" Ocknął Sie; — Co? W obozie? A .ta';, Dwa lata! Polem nas rozdzielono; .Mmc do Murnau Wielki moj pr/jjaciel bra tował ml życie, tak; Wspaniały człowiek. Cj '
ZiK>w poderwał sie.do l>iegu. okrążył stoł do fortepianu gtwor7\ł pokr>wc i przeleciał .szerokimi arpedz.iami po. kła-wiatune.az wszyscy troje drgnęli pod tvm niespodziewanym,, krótkim wyłni-chem dźwięków. Ale juz urwał i przez dźwięczne echo. wyi>ełn!ając grzmotem cały po koj biegł z jk) wrót cm, niesamowity, groteskowy..mc z tego SA\iata, . ---Có'' Jak? Proszę siadać! Młodzież, proszę. Jak sie nazywacie? Ty, młodzieńcze? Jak?. Marek? Wspaniałe imię, wspa^ niałe Miałem przyjaciela w obozie. Tez Marek A panna' Co'' Jak''
_ Iza — odpowiedziała. I uśmiechnęła się shcznie; jak nigdy, cała w pą, sach.
— Iza? Izabela? Wspaniałe imię, królewskie! "Izabela, królowa hiszpańska".
po butelkę, same sobie nalewają i pija I hece wyrabiają. .
— O rety!.Ca panimowi. pani Maj^w-ska?! To ja tam rzeczywiście jakies hece wyrabiałam?'-To straszne...
— Hece lue hece — pocieszam str.i pioną — ales beczała r zapowiadała robienie jakichś ghipstw. I. strasznie. Hit-rzekałas na Władka.:
Poderwała się z tapczana: , . — .0 Władku tez mówiłam? Ale czy. cos takiego?... Pani Majewska, złociutka. mech pani powie wszystko szczerze, bo może ja jakies glupstw^a.,.?..
— ■ Nie. Irka. prawdę mowiac tylko bardzo się na Władka użalałaś, ale nio w:iadoino z jakiej właściwie przyczyny.
.-r- Lzalałam Sie? .No tak.; Niech s;c pani me dziwi;.Smutno nu z powodu tego Władka
Czułam, ze chciała ciągnąc dalej. Czułam, ze bardzo cłiciała, żebym ja spyr^ tala,wiec zapytałam:.
— A coz tam z Władkiem nowego? .— Bo widzi. pani. my. się znamy juz
parę miesięcy. 1 tyle. co sie-tu. wie pa-j ni. wTsciskamy na scliodach. jak mniej Władek odprowadza. Albo-w kinie trzy-j mamv sie za .ręce i pocałujemy.się-czasa-1 mi. .-\lc zaraz psykają i-przeszkadzają, j A Władek mowi. ze on juz me może wy-j trzymać' ze musi mnie miec tak napraw-j dc. Rozumie pam? On mieszka w liotelu robotniczym, a ja tu z matka i kupą ro-! dzenstwa To gdzie nu- się mamy kochać^ tak naprawdę?-Mnie tez ciezko bez nie-| go, wiec mu mowie, ze jak przyjdzie! wiosna na. całego, ta ł)ędziemy jeździli do. lasu. A on mi mowi. ze me chce w-łesie.i ze nie chce czekać.Wczoraj mi powiedział., ze poznał- jedna ^starszą, ale •zupełnie babkę. na chodzie; co ma sklepik na Grochowie :i za nim i)arkamerc. gdzie mieszka. I ta inicjatywa prywatna go do sieljie ciagmc. bo cłice sobie uz>-c z młodym cłvłoi>cera. 'Jo on wczoraj mi powiedział, ze do nicj pójdzie, bo już sobie ze soba rady .dac; nie-inoze. "NiC jestem z drzewa -^niowi rai. Oto i c<) z Władkiem...
— -I ty dlatego, chcesz isc dzis wieczór do Jurec.kiego?>Wladkowi na zło-sc?
Irka^oburzyła się-:-
— .Fa do Jureckiego.' O medoczeka-nic dziada.., Skaddo pani takie pomysły, przyszły, pani .Majewska?
Roześmiałam Sie gio.'>no:^ • i
. -T-^ Ta wiadomość pochodziod ciebie. . Ode-mnie? Boj się pam Boga! (
-r-, A no właśnie, jak sobie tam zaj wicie w tcj. knajpie; wypiłaś,.;- -. I
— Gdzie tam za wiele, pani Majew-.{ ska, dwa kieliszki, tylko ja mam taka'; głowę do wodki. Ledw:o powącham i ju-/, gotowa. Taka ze mnie pijaczka;. ;[
— No wiec Avłasnie — ciągnęłam da-j lej -:- jak trocłię za duzo.tej wodkr|)ari- j na Kacperska pow-acliała. to wszystkim, zapowiedziała, ze dzis wieczorom idzie! do-Jureckiego w celach wiadomych.
— Głośno to powiedziałam?;
I O. zaraz. uder/ył się z rozmachem w 'czoło. -- Wiktor mowił mi dzis: królewskie imię .Ale przypomniał .sobie -pani — znow; nieruchomo.wpatrzył .się to nie Izabela. Laura! Tak! ''Królewskie imię [lowiodział I.jaura". —: To pc'.v.nie w Irenę. I juz zapomniał, me,słuchał, pędził - do lortepianu. — A czy panna Izał)eIIa gra na fortepianie? -Co.' To niech nam zagra. Co? Zel)y się mo 'ilu:. żyło; Co.' Griega...
Widziała, ze gdy przebMigał olwk-lor-tepiami.: jakinis inałpini ruchem zgani,-)! rozrzucone fotografie Wiktora i .tamtej rwetknał je pod nuty.. Straszliwymi ar:,ic-ilziamL_pr7.elec)ał znow po :klawialiir/.c, az cały pckoj zatrząsł się;i zakoły.sai.
--Go? Niech pani zagra, panno I-''!.')-. : ro! ■ - wola! do I-/,y. — Co- (>ripga; ■ .- ''Laura! olśniła Inme nr.--!,
Laura! Właśnie tylko tak inogla lij-zywac się ta.wysoka, piękna cudzf)Z!'.':ii',a / fotogiafii spi/>ed "Fangratti j,a > i-Wiktor. Królewskie limę —Laura . Griega! Co? — wołał od forn.^jca-nu Panno Lauro' Giiega' O to
Pokoj drgnął,: zakołysał się. Diabelskie, głębinowe ba.sy zagrzmiały i-Iuil ;w zamku. Kroła Gor'. Wszystko zatrz'.';-lo się. od grzmotu straszliwych akordo.'.,
Uciał jak nożem w połowie •< ' i-— W'.spaniale: Co? --wołał przez zany.f;-rające echo grzmotu.; — Grieg! \\.s,va-niałe! Proszę grac dalej:, panno La ur.i! Pani rozumie: Gneg, bal w zamku. Kro-lewskr twl! — krzyczał, rąbiąc takt nie-
widzialną batuta, —.Rommle pani: f.or-dy?.I./od! Lodowce tańczą! A tu i-chura. Koboldy. Tłum. Panno Lai):-o ., — biegł do Izy
Wyprostowała się i jakos łn.sW:.^■/-nle błysnęła oczami.
— Ja się: nazywam Iza izalxda
— Wspaniale! — krzyknął. — Kr/*-lewskie imie!. lzał>ela? Nie I^ura' A Wiktor mowił: "Królewskie inuc -I-s'J-ra. co?" To znaczy o pani. — znów utkv.;ł osłupiałe -1 dziwne oczy w Irenif. -Ładny Jcwiat. To pani — Laura?
— Wariat: .— przemknęło jej pizez mysi. Lecz w tej chwili zobaczyła oczy .Marka wpatrzone w mecenasa. — .'■;r>^.'-
'kojne, szydercze. Zauważyła cierpka ironię w kącikach mał)'ch chłopięcych nm-nych ust. To ją uspokoiło natychmiast. Spojrzała na drgające ręce mec-enasa. z.-laste 1 małpie. — Nie — odpowiedziała spokojnie — ja tez nazywam się inaczej^ ,— I^dny kwiat! — klasnął głośno W dłonie. — A Wiktor mowił: przyjdzie tu, Laura. To nie pani?
— Nie — powiedziała tak samo .spo-kojnie — przyprowadziłam tylko jego dzieci. I jeżeli pan mecenas ptewoli, zostawię je tu jeszcze na kUka minuta. Mtf-ze nadejdzie? A ja muszę...
. — W - kazdvin ranę mv ^y.s7yslkle oobrze :ush-szałvsmy.. .
— I pani t.T — w.skazała palcem ścianę za soba-r-także? - -'.Skinęłam głowa;
.— ■Wrzesińska także.;
— — .() rany boskie'!!
Irka mało dbała, /.e 'ze .nina i z W^^l.-czakowa. o takicli sprawach rozmawiała Walczakowa bvla swoja. ja stałam się zapewne swoja tvm. ze mmc zastała- u Walczakowej.. Wrzesińska jednak, to jiiz mne sfery, inne reiony; Zasmuciła sie n;e na^ żarty. Poprawiła. trochę ucacsu-me .1.: ubranie. Cliciwie. jednym tchem wypiła szklankę herbaty z cytr>-iia. o-detchneła głęboko i. zarzuciła' jesionkę na ramiona.
To ja JUZ pojdę. pam Majewska. \ Zatrzymałam ja na- cliwilę:- :. ^ Do Jureckiego? -Rzuciła mrsio na szyjęi ucałowała w oba policzki: -
— Alcz co pani! Niech sobie dziad mne. sprasza. Mnicnie zobaczy, u ."iie-biO: Bardzo-pam dziękuje za opiekę i za wszystko — 1 w ogolc; Strasznie-pani tama.- — / Jeszcze od cirzwi się odwrcK-i-ła. — Czy pozwoli, pani. ze do pam kiedyś, zajde.' Wie pam.. ja tak najbardziej przyjaźnię się . z Walczakow^a. Ale ona -ma teraz inne rzeczy na głowie. To tak od-serca poszadac nie ma z kim... C/y inozna? ;
■ Nieci) panna Irka; i)r/.ycliod/.i;- pro-"^e bardzo
— Ale -proszę pam. ja jeszcze .jedno;-: n:ccłi mi pam mowr zawsze po/prostu:
— Irka, Dobrze,' ' Zgodziłam s;ę,;
; Gdy wróciłam do pustego |uz jm)-koju. zamyśliłam sie nad zagadnieniem.' czy aiabcł me istnieje, naprawdę. P.o. ktoz to by, wszystko tak;, poplątał.' 'I u j W rzesinscy rozwicdzeni męczą się w le-' dinni mieszkaniu.: a tu lrka-;i Władek l)ezskutecznie szukaia przytułku dla swojej -miłości. Kulesza cierpi przez swdja miłosc do płochej Iwony, a me widzi lej)^ szej; niozc dla niego miłości Daiuity W rzesinskicj; i kto wie, czy to.nic: prawda, ze Iwone meczy, egoistyczna imlosc P.ohdaiid gd\ o la i/cc/ywiscic mar/\ o dziecku. .
.Naprawdę, jakby diabcl zamieszkał w ludzkim zyciu. gdzie wszystko ł)yło ina-c:'.ej 1 ])orzadnie ułożone.
I czy mi s;ę zdawało; ze dzisiaj widziałam -kouos takiego, jakby; podoliiK'-iio (lo diabła..',
(jdy wiele s:e (Iziejc naraz, wtedy niektóre fakty \\\ r a zi sc i c j' w i d zl m v cl o |31 r o trochę pozmey. po.n:s]>okoiemu się wszystkiego. Mmc zresztą w tym barze. tez te. dwa - kieliszki; trocłię do głowy -weszły. J Icraz dopiero uświadamiani;sobie d-okładnie.' ze gdy.siiiy w-ycliodzily. odbu--feiir oderwał sie jakis czarny z ogni.sty-^ mi oczamr. cłiwieinym krokiem :ZbIizył S'ę d ) nas
W I (1/ ała i o ina /lobic w\ js( st.jd natychima.sł; P.yle nie spotkać się-zmm. 1 7 nul
Pani w\f liod/i ' kr/\kiK|ł Ladin kAiaf (hwibc/ka On |U/ id/n ' On jUZ. i>ewnie na sclioilach! Dlaczcj^o?. Paru .s:ę nud/i? Panno. l,>auro -t juz dził do Izy mech i>ani zagra':..
V - Nic .nazywali) Sie Laura, ; i)r;i-WK l-r/»kncłJ blisl-d niewiadoiio; cz\ płdC/u (/\ ataku liister\(/ik go sinu chu I n f ii'ni(m giac' Nudi pin
... (>■: .v.ni;il 1 jijz-pędziłdo lorlc-pianu. dyrygując rękami,'na iiiiękkich. ł)e7S'f 1( ^tii^f li giimow\(h iKtdts/w.idi
— O Zaro/' Giicga' Cj' - <)dvio.ił się do Ir(n i o(/\ jego pr/fkcird\ po n.ej N ' (hcf sc pani wid/ict / Wil-torem ł i'' k ■ lat On \u/ /.n n Po tv!u lat i' ( o'
- W r'/ ułani ^ ( 111/ / nim odj)/ Wied/jid 1 '/ /djjf riH Hs/dł gd\/ patr/\łt'"./ o-''ipMłv w ni( A\scłiriif t... jeszc/c kdłi./c — Ncrfn — .\r/asncjł:
— \>xnt\:V-\\- Neron:. Ja mc mogę juz zniesc iNcb pŁ->'utl/lA Ja go /dbiję' Przepra-izam pdiia - w ndgł\m pi/e skoku t>nu /.\roMł się do Iren\ — pr/( praszam ża ten bałagan.-Ale nie sj>odzie-wałem Nu ,)'jr/ddi-1 V\\uM jdkifs porjzr/u an' Ijała^an' O' /apiał . wskazując palcf;m okruchy .szkła- pod piecem — O WAn \um' sh, tu czy co'' Ja ó:'- wiem Tu jest df;in ■.vur;a-tow Pi/^ f/d/did >'\jc/dzdjcj Kto' Skąd'D!dC/cg> N,e .\.cm Ladiis twuf \\S\\'<x''\< u >r/ni/t Mow' o^wcm' pr/\jd/,f Lddid I ^ropkd M( kt;' -dlać/ego' ^ *d\' Nr me wiem No
aOWOKACII NOTARIUSZE
niechże paru t?!
/du.\d/}ł I/ę .powtórzyła spokoj-
■ — .v;;(' uii);erM 'Jiiej. —-.n:ecli jjan,.
— U ,p n Jf \ pdiii nKf h spof/ni'V
_ji^ł I ^ p)dcrvjn\ wułirtm do
fortep-ańu i z rozmachem u.siadł na ta-borec ^ - No Pros/e' - wołdł
O' _ p'/,.n\l'i s^♦ra^/n^'nie-amowi. t>. u/.djbnoi% n«g'e do jakiegoś po kracznego ;skurczonego nad klawi:v/^mi monstrum ZdumK;v,ajaco -długimi, małpimi rękam /a'^arndł kla^Maturę i /da wało ':ię że wif^lki Becłi.stein.az ix;dsko-ćzył od wybuchu piekielnej. Iwsowcj introdukcji do stra:-;zliwego"Balu ' Griega. Znow /atr/e ło ,e wsz>stko od pioruno wego pfpdmucłiu dźwięków. Cienkimi, jak włos głd^airi /adiCAonił> s/klane wisior kl przv siaroświe-'-kich kandelabrach, Iia-sowy zamęt podnosił się do- forti.ssimo. Małpie reco przewaliły się z introdukcji o oktawę nizej 1 teraz, s/^tanski taniec zamienił się w ogłaszającą lawmę wy: buchow. "
Irena zrobiła krok ku drzwiom. Am chwili do stracenia. On. idzie!
^ GEORGE BEN, B.A.
ADWOKAT I NOTARIUSZ
- Miiw) po polski). . 1134 Dundas St. W. Toronto Tel. LE 4-8431 i LE 4-8432
E. H. LUCK, BA;, LLB.
(ŁUKOWSKI)
i R. H. SMELA, BA., LL.B.
ADWOKACI. OBROŃCY, ^ NOTARIUSZE
W'.>p.:iliVk-v rinuv lil.'<"lUi-/rf /Blanpy, Pasternak. Luck. Smela, , Engiclion ftWatson.. 57 BLOOR ST. W. TiiK IV.-.v WA 5-3845
dtill/.lill W I hl-M^lcIlUł II.
. "W iciioi.imi /.-i- lrI<'lonU'invin . ■ ■ f '■ .p'irii.'imiirnii'm. .
7wi<)xck Polaków W Kanadcie to organizacia tluiĄca ponad .50 lat Polonu. Wiele tkorzysłau gdy będziesz lej członkiem.
DENTYŚCI
DR. w. SADAUSKAS LEKARZ DENTYSTA
.ri/łjMiujc ijpr./«dnlni tclcfonlfł-iiMn |)'iroruinlcnlem
Telefon LE 14250 129 Grenadier Rd.
(tliiit;! ilom (hI IU)ni'CiVallM)
STEFAN A.
MALICKI, LLM.
ADWOKAT, OBROŃCA NOTARIUSZ Biuro łel:: 279-6250 ,
.W ponio(izi;ilki i .środy od' '
()..iO do !) Wlot'/.. W .sol)olv()d 10 (io 1:! w poł. 383 Roncesvjittet Ave. . LE 4-8825
B
E. V. MATURA, LLM
ADWOKAT — OBROŃCA
NOTARIUSZ
10 Adelaidp St. East. Toronto I. Ont. Tel. Biura. EM 4-3835 . . Miełik. LE 1-5422 ■
■: .' . ; . : - ; .., uh* w
Dr. S. D. Brigel CHIRURG — LEKARZ DENTYSTA — STOMATOLOG
Specjalista chorób jamy ustne|
IliN-.Mtl.ui .s it .stirK«.'oii.s Uuildiiiii K;iiu-olail;i .No.; Tt^ .
86 Bloor St. W. — Toronto Telefon W A 2 0056
Dr. E. Wachna DENTYSTA
(.o(l/it)\ lf)-Il! 1 2—8
386 Bathurst St. — EM 4^515
.2W
OKULIŚCI
BIELSKI & BIELSKI
AdwoW.-ifi .1 Notiinicre . Obroncy-■ ZiiJt>twi.łniy ws;f*1kie .spr,}wy. ; c y-*ilnc t k.irnc.
CM. Biri.sKi. BA.: nci.
V, W BIELSKI. .B. GOMM. Sulte 307 . N.itional Biiildint/ 31/ BAY ST. • TORONTO
TEL.: EM J.12.',-l . . ' TCL.;.- CH .1 /M4
,- . - ■ ■■ -.'W
OKULISTKA BR. BUKOWSKA BEJNARCD. 274 Roncetvallei Ave.
ipr/v <icolfrcvr.
Tcl LE 2 5493
(.ciclniw pi/Mcf; vi)(l/.lrnnlf ml 10 liiiiii ilii li wici-/. W .soboty: i)(l 10-. do 4 wlec/..
B. L. OGRYZEK, B.A, ADWOKAT NOTARigSZ OBROŃCA
57 Bloor St. W. - Toronio Tel,. 9J1-4654
l>r/viiiiiiII' vvl(.T-/.iriiml
Iw ,',()l)lllv.
.B3-S
Jan Alexendrowicz Noiary Puhlic
POLSKIE BIURO INFORMACYJNE -
■iMUNc -U -'s|M .i\'.;)rli io<l/,iiiiis(-li, s|i;i(lkus\\cli i iiiinitl I^owstIi -w •Ol ((•.. : , K(niii-,(kl\ I; iiiiii' (lol<iiiiu'nlv. .]iiii;;i';ii|;i. Iiicomt; 'Jax.
.;',''■■. - ' 'ri:im;H'/ł'ii):ii' - . '
Toronto. Onł.
6ł8-A Ouccn Sf. Wcsł;
Tcl. EM 8-5441
RZECZYWIŚCIE ODŚWIEŻAJĄCE
Jedyny napoj, kfory smaklom tak żywo przypomina napojc, używane przez Was w "starym kra|u".
RoBinc zflkupy zawsze pamlęłaj-: cie o znaku |ak na te| bułełc*
GWARANTUJEMY, ŻE WASZE PRAGNIENIE ZOr.TANIE ZASPOKOJONE
-r /.;)rlnvv,t rodziny!-.
— t)l;i d'/jc< I wydar/.fnif;! '
—. .\;ipoj iii«; iiiaj^jcy sobie ■
■ .i()wiK'gy! ■
3-ł KZ-IIIZ
Niech Twoje oszczędności
na Ciebie
.:.OTWORZ KONTO OSZCZĘDNOŚCIOWE V/ PIERWSZYM BANKU KANADY
.....^ ,\a',vi'i .hcdy .spis'/.- IwiJico.szc/.cdiio.sci w Bank of
MontM d [)i mij.i ri.i ( k bu /jr<ibidj<)( od.sctki \)V/.c/. -ż] ;^od/.inv ii;i . doi)';. -A .lw(;je |/i(;niqdze sq ob.soliiln:'' bf;ziJi('C7.n(j - ■ nii^dy: riikl nic .straci! ani ,, : dol;ii';j pi"/'.;/, Ii7vniaiii(..': ;:io w Bank of .Monlreal.. : .Jc/i.-)i -i(;sz(.7.o iri(; osz(.7.(;d/a.sz rogulariiK; dlac/e^io. nie zaczijc dzi.s,' .Mfizcsz otworzyć konto o.szt7.c>dno-"iO'( A ]'. (A M '!dj,if jdko j>i(rws/^ wpłatę l>Iko 1 dolary Pi7.via(.7.y.sz do 2 irrilioiiow, Kanadyjc/.y-' y.uy;. klorzy inowia o. j)i(!rws'/,yni lianku Kanady; Mfj] l',\\K
TWOJE KOSZTOWNOŚCI SĄ BEZPIECZNE W B. OF M.
l)!;iC/.(j;'.o . iiK'; /,al(<7.j)if.'C/y,sz .swoi<.;l) papierów wartościowych I lii/utcrn - prz(.'d o;^nif.'Mi i. kradzież;) w .sjK/sob riajicp.szy. WAiiajmij V, -15 .ol s()i()W(:k bankowy f.safely dcpo-Sit f>oxf.. tylko ly bodziesz ino^ł otworzyć. Zapylaj- dzi.s. wnajbJiz-.szvfn 15. . of //Obaczy.sz. ze, ko.s7f jest nad.siKjd/icwanie nuh A .iiij',( ( iiK l-t(;rs< li sdiowkow kos/lujt nuncj jak lU: centów .ty;iodnio'AO. -.; ■:-.. .
]UnK 01 MONIRfcAL Piprwszy Bank Kanady
mm
WM/'»t|/r;.'-uj;i'-y /. K/.ti;i(Jyj</yk;iiiii Sn K:izil>rii Kroki) lil) zycla Od Jloku 18)7,
Wyjazdy - Wycieczki • Dokumenty
^' 'F'ov\roty (U) f'()Kłi i pr^( kr;/',rm u u\ ' i.Sprov,;)f!/dri)f' r(y()/in i'|n<if/('c/rih h ,1
NAJTANIEJ,-NAJLEPIEJ, NAJSZYBCIEJ
FOUR SEASONS TRAVEL .
109 Bloor Sf W. • Toronio 5 WA 5.5555 — WA 5.5550