U0ANOmCZOWj\
"I
obv za^tJnow^c się. czy 2 najN^n/niejszycli wy-»u.vej literaturze bie-tulccja lue było "odkry-nmianego i niedpcenior ;vjv Cvpnaiia, Kamila ;^ACir' jego Kimykało tatli 1821-1883. ^ ytięc iara nitv możemy go zali^ w<;nołc/e.siiych ram fflo-j \ jednak wybitniejsi e';n\ch poetów uważają niisti7a__i przewodmka. natcłmienie z jego Można by powiedzieć; ■ nej mierze jak był za-przcz wspołGzesnycłi vków i czyłelmkow, tak n ie u zna nym powszeeh-u11 poct4, tak ie bla-ej t worczosci zacmie^-a iKh wieszczów romah-
uie lata Norwida upły-atińosferze najbardziej aćcj rozwojowi twórcze-eszkal w rodzinnym fo]^ Głuchy wraz z rodzicairii m rodzeństwa, światem la wics polska z jej kra^ 1 smutnawym, z melo-ą pjesni, z tradycją oby-i prósią a mocną rehgij-ludu Nie trzeba sołjie c. ze mai)' Cyprian był ianych dziea. ze chadzał tą głową, szukając nat-w chmuracłi Wyprawy w nad stawem, łowienie aniia jazda na oklep, w pracach: roJnikow, uga-sic j>o ]>o]ach z gromadą to było jego zycie. Gza-gfębiał się w cz>'łanież a ą książką \ jego był "Don-z La Manczy".^ Kio wie i stopniu postać samotnc-yśzydzanego don Kicłiota. ■'a svrym ideałom naprzc--ystkicmu, odbiła się poz-samym Norwidzie. Fak-i-t, ze oiajszczęsliwszo, a niowiąc; jG<lyno szczęsli-w jego zyciu, to d2aeciń-: Głuchach. Nie wiele wia-jego OJCU. Matka, choro-zdaje się nieszczęśliwa w małżeńskim, wpajała w zasady religii kałoJickiej. ■ w mocny 1 nrc/ataTty je wpajała, skoro Norwid Je swe zycie był jednym .'lerniejszych syno(w Koś-
cioła, a głęboka filozofia zawar ta w jego utwordch to cało ksTtałt religii Katolickiej Pasu dał wiarę w dogmal> tak men-dłwtauie prostą jak małe dziecko. Musiała (ę wiarę matka u-twierdzic wnim mocno. Znomv jeden fragment z jego dzieci listwa. Pe>vncgo wieczoni ziino-wcgo matka wyprowatlnła dzieci przed bramę ogrodu. Ciemność panowała nieprzenikmona. w-iał lodowaty wicher, niesamowita ponurość była w tej nocy A matka powiedziała: Patrzcie, dzieci, tak wjgląda piekło
Z jakichś nieznanych powodów, prawdopodobnie na skutek niedbałej gosjKMiarki ojca, Aor-widowie musieli sprzedać Głuchy i przenieść się do Warszawy W tym samym cv.asie ojciec porzucił zonę 1 czworo dzieci. Matka z d wojgiem młodsz>Tłi dzieci znalazła przytułek u swej babki. Cyi)nan 1 brat jego zostaJiumleszczem na stancji ] uczę.szczali do szkoły. Można sobie wyoiyra-zic, czym dla wrażliwej dusz\' chłopca były te ciosy. Rozstanie z ukochaną wsią utkwiło na zawsze w jego sercu. Do smiercr samej wspominał Głuchy, - a na Jcrolko przed zgonem napisał wiersz o nich
Mę wsz>Mkie uiK>]vor/onia i bo rylvaivia.sieroct»gozycia. Krewni przjjczdzali ze wsi od t-za.su do czasu 1 przywozilr zj^łodniałeimi thłoiKru parzki z z>'wno'iua Ma wiah Trzeba t\nn biedn\in Noi-widom pomoc! Te paczki i te słowa b\ł> uągła udrcKą dla chłoiK-a: Cierpiał z uix>korzenia. czuł w sobie bunt i coraa wjTay-niej rozwijała się w nim wybitna cecha -r- szlachetna duma Na wakacje krewni zabierali go i jego rodzeństwo do s^vych Wiejskich, posiadłości. Miał więc znowu prz>T<Hlc. ale wszystko, c-o.go otaczało było mu obce. nie swoje Zamakał się w sóbic coraz bardziej, coraz częściej przestawał z książkami Wyszły ju/ wtedy w druku Mickiewicza Ballady i Romanse" Wallen rod ' 1 picrw-sza czcsc '•Dziadów '. Te ostatnie książki były w kraju zakazane; Z tym większa pasją dobwrał się do nich Norwid, pozy czającod kolegów tajemnic przechowj-wane tomy; Z czasem :'apalił się do starożytności. Na lekcjach dumał o Cezarze. aJł>o lepjł z chleba czy wosku głowy :: postacie.. Odzywał się w nim wjTaznie taJent rzeźbiarski imała rski.ktor)' miał się pozniej rozwinąć przez studiowanie tych
zaznaczać swą ntenawisłasc, o ki fi-aginciłt: "W K-aTidym uryw-wrodzonych dobrycJi formach 'ku pwtycznyni Cypriana Narwi. (owarzj-skicJi 1 ro/umii.MU spoj- da tvHc jesi sarnoistnosci. tyle rzcmu pięknych szarycli oczu jswiczcsci. — a dazomc. ducli i C>wczc>;na Warszawa, rządzona swolwJa lak jmlęzne, w zduiuip-przez Pa^kiwicza, była małym wac. się możemy . Ale Norwid miasiem. prawic prowincjonal- wtcHJy wcale mc uwaz.ił się za nym życie układało się tam poetę: Kyl pr/edę wszyst kun n.ia-
larzeni i rzezł>iarzcm . Prócz Wężyka drugim scnUv
O 7/'.s/' bffihi //; fithisic kwmtoio jabłoni. / m :wieiria(IUicl) księżyca. .Idki) obluhicnicn Nu ust) om
Przcazlusc lwa — zaiOHze wczom. Pizyszłosr'rrkq dnsiczna U ncbir zmnszi — pom'
Taki jest początek wnersza, a daJej znajdujemy słowa:
sztuk. Tymczasem jednak zanii-łowania artystyczne,me dawały
W vd(Uxliu)}luc. w daclni. w bicm serca . Czuć HIC można, kto me zna-mst -pulshu:}..: ,■
■-: Otoz niając serce pełne umiłowania wsi mały .Norwid' siedział w murach -war-szawskicb jak dzrki ptak w klatce; Na stan^ Cji było głodno i chłodno, w szkole chłopcy od razu zaczęli prześladować prowincjusza ■. ale N orw i d pot raf 11 . to u krocie. Na docinki odpowiadał docinkami, na kułaki kułakami, a^. ze : ]csz(7-c. do tego rysował na lekcjach karykatury, kolc<lzy uznali • go za swego.: Po roku czy dwóch znwirła matka i zaczęły
pomyślnego wyniku. w lekcjach. Zaniedbywał jc, z trudem przechodził z klasy do kla^y a wre szcic nic otrzymał promocu z klas> piątc] do s/ostei Miał s/cs nascic lat. Postanowił zcr.wac z dalszą nauka w szkole i zaczac studia malarskie. Po długie) i upfwczywcj walce /.krewnymi wstąpił do jcdnci zc .szkół ma-larskich w^ Warszawie.. Tak się odtąd ułoA'ło. zc.krcwni poczęli uwazac za dorosłego tego chłopca o spokojnej twarzy, lubiącego
trybeni; niemal wiejskim. Grywano pizN 7 3 in k n i ę l > c łi drzwiach i oknach mazurka Dąbrowskiego; cz\1\-wano pisma dozwolone przez cenzurę rosyj-5-ką jak 'IMolgr/ym" czy 'Przegląd Naukowy". Miasto miało charakter ludowy, rzemieślniczy 1 kupiecki. Byh zieimame zbierali się w kołkach własnych; gdzie przyjmowano rowniez pisarzy i uczonych. Jednym: z takich skupisk elity był salon2Nar-iyz\ żmichowskicj
Ma lac osiemnaście lat Norwid począł bvwac w towarzystwie: Znajomości nawiązywa'ły się same, nie zabiegał o nie. Ale chętnie z<ipraszano wszędzie tego smukłego chłopca; o złotycli falistych włosach, posiadającego doskonałe manierj' a prz\1em doMcip inteligentny i zlekka za^ prawiony u oma Zyskał opinię młodzieńca bardzo na miejscu '. Rył w modzie. W tym tez czasie zaczął pisac pierwsze swe utwory poetyckie, na zebraniach to^ warzyskich wygłaszał improwizacje, słjnał jako |K>ota malarz i rzeźbiarz w jednej; osobie. Pozii tym młodym rozbawieniem się kryła się jednak powaga i wspoł-odcziiwanie tragicznej doli Polski \iciaz widział Norwid jak w' zamkniętych szczelnie ww.ach więziennych . wywożonowięż-Miow z Cytadeli do Rosji. Stawał win liczeniu na uhcy i rozgorączkowana mysia, pełnym Ix)lii, sercem zegnał zsyłanycłi rodaków. Miał .grono kolegów podzielaia^ cych jego patriotyczne uczucia, poznał tez młodego Augusta Cioszkowskiego, który; pozniei jir/c7 swe d/iela /yskal sław^' wielkiego i ilozofa; Serdecznego druha jednak nie miał. Poznio-i. dopiero zaprzyjaźnił - się z Wła-dy.sławom Wężykiem, niłndzicti-ccm .(Iy.styngowanym i bofatym. Wybrałi się w.spolnic na pipszij wędrówkę {M) PoLscc i zwiedzili cały niemal kraj. Tematów do lo/mow me biakło a jii/ytyiii Wężyk umiał krytykować życzliwie pierwsze wiersze No,i"wida; które ukazywały sic w. rożnych piSMiach Por/ęto Ic/ pisac o mm w pijisie W jednej z ow czesnycl) krytyk zna)du |cmy la-
SZYBKIE
-PRZEKAZY PIENIĘŻNE LEKARSTWA DO POLSKI
STENA CO., 2-i MoiMitylc* Avc. Toronto 9, Ont
{•>ł od
DEamer
WSZELKIEGO RODZAJU INSTRUMENTy MUZYCZNE AKORDEONY PIANINA
Zao.szctc(Uclc 30—40%, kowstając. bcipo.4rednio: X usług importpr*.
NAJLEPSZA JAKOŚĆ GWARANTOWANA
Najlepsze "warunki. — Wymian*. Reperacja: — Bezpośredni cks port z Europy., do Polski. — Du za oszczędność. — Paczki do 40 funtów. .
tTaaij-m pi7.yja'.ielcm był mu Włodzumcrz LułHcnski. Ten poznawszy się na gcmalnosc^i Norwida me widz*ał dian widoków w kraju, który unual się zdabyc jedynie na mierne uzn;r-me. Począł więc namawiać przyjaciela na wyjazd zagranicę Sytuacja materialna Norwida w tym czasie nie była rozpac7.1nva jak dotąd. Po uregulowaniu pcw^ iiych spraw sfwdkowych przy-l>adł nvu w- udziale mezł>' kapitał ik_l.ubienski mowił: Czy ciągle masz obijac się po,warszawskich szkołach malarskich,malo: wac portrety na /.amowienie i p^ sac wierszyki do "Pielgrzyma' ' \Norw,id zas: sam cv-uł. ze mu tu było JUZ ciasno. Kuropa była otwarta. Wyjechał do i^lorencj i do Akademii Rzeźby.^ Ale Warr sz^wę pożegnał .znamiennym wierszem ■<pod tytułem ' Pioro '.; ;Jest tam taki urywek:^ /
0 ptoio' Ujs wi zaqU'm anielskiego skizydia
1 czarudzic]\k(i zdiojoir Mojzeszowiich lash<i' Tylko <ii{' w t{tzouane h(nwu{c nialtmmUa Nie bąćz papuqu iHznc ani inaizcn kraskcf Sokolim piaircm wichni pn-aqaiuiaj w siebie Nieptowielaku-aremsloneainie ciemiuejsłolą Dzikie i samodzielne sterujące ir niebie
Do żadnej czapki hlamru me pizykuj się zhtą Kun się czuł pisząc ten wiersz? poetą, czy rzeźbiarzem? (dalszy aąg nastąpi)
IIII III H Ul limu 01 III
HOUSE OF MUSIC LTD. 561 Qu«en Sf. Yftsf, Toron»o EM 3-1966
DR. W. SA0AUSKA8' LIKAfU OSHTWtA
UMon LB l-tt50 129 GrMMdior M,
<«irugl dom od RotKMMdłH)
DR. M. iiNDRA DR. V. JINDRA
LEKARZI•OINTYICI
łirt.vj)iiiiją Ukżc wlccBorćittl t w kobol) i» uprzednim portuumlemłeni
telcfonłcr.nynł. : . 18 Spadłna Rd. . WA 2-0844
; (powyłfj Bloor) 49P
Dr. DANUTA SAWASZKIEWICZ POLSKA OCNTYSTMA
Przyjmuje ła uprzednim telefonie*' łum porołumietiiem. r
T*l. LE 5-9917
282 RonccswallM Av«^ .
irOB Geoffrey SI)
9%P
Dr. V. J. Moililt
LIKARZ DENTYSTA
przyjmuje UUe wieosoraml Iw loboty za uprzednim poroiamleolemi telefonicznym.
262 RoncMv«lłt9 . Ł.E 5-7025
»7P
Pr. T. 1. GranowfJkI
DENTYSTA CHIRUR9
Mówi po polsku, 292 Spadlna Av«. —\ Toronto,
Tot J<8-903^
.........■■•łł
OKULIŚCI
OKULISTA
S. BROGOWSKI, O.D.,
420 Ronc«tvtll«t Avt.
(bUsko Howard Park) God/lny przyjęć od 10—6.30. oraz z« telefonicznym porozumieniem. .
Ttl. LE M251 ~ CL 9-8029
P
okulistka
J. T. SZYDŁOWSKA
OD, F BO*
Badanie ors-ij. dobieranie srł-.lcM do .pasowywanie; "conlact loii.sc.ł'. -codziennie od 10 7, soboty wlacF.nIe, w Innych, godzinach ./a uprłcdnlm .porozunilorilcm. • .-.
1063 BloorSł. West • LE 2-8793
(róg H8velockl sfs, 17P
Lunsky
WA 1-3924
Okulista
470 Cottaet SŁ
Oczy badamy, okulary dostosowujemy do wszystkich defektów wzroku, na nerwowość, na ból głowy^ Mówimy po pOlskU;
H. WITKIN - okulista
Badanio octu Oopasewywonio okularów wypełnianie rocopt.
godziny przyjęć 10—6.30
599 Bloor St. W. Toronto Tel. LE 5-1521
(Blisko Palmerston, obok Bloor Medical Center) m
WiHzoraini przyiinuie po upnednim umówioniu dtf. ^
Tol. 222-3426
dom
sta nawet bywa, ze ją; na; róziic ciocie • czy wuj-sanii mają. mieszkania w Warsza-bo gdzjc indziej. Ponueszkają tro-', trochę tam. Lokata, rozumiesz, cłi znac? Cłiybay.ze do mnie przyj-porałic 1 z prośbą- o obronę w sa-usiuiecłinęła SIC: kwaśno, la .siwjrzała na /.cgarok:
Ciioałabyni w ka/dyni razio po-jcs/L/o do tOj io/,mowy z tol).): blw.s/.ym czasiie będę częstym f^os^ w nr/vO/wvc] ?ros/.c cię, tak Ix'z ia;.'j|)ccjaliue niczyjej uwaj^i. po-czy ktos nioze cos powic<l7,icc o Kwitnących Wrzosów. .A teraz, lew.iij się. ze ja tak jak po o^Men. "s-J^ l)iec. Jcszcztr d^ts z;ijrzę do w. Kiedy; szłam, zobaczyłam la-' iia donni naprzeciwko: Faustyn • 'I (.1 chyba ten stary moccnds Ko-lajomy t^ojcyo ojca? Słyszałam
v Anna ledwo nadążała za Kamdą. Przed nnni jak mały zajączek biegł posłusznie krążek; światła ręczincj latarki, którą Kamila usłużnie kierowała pod iio-^i Anicie: Mimo to Anna, niena\v^ kła do peni.szania się po rozmokłej trawię i Wocic leśnych i pol"Vcłi sciezck. co raz potykała śię, opóźniając wspólny iiiarsz. Kamila, ubrana po sportoweinu. w wygodnych butach na iiłaskich olHasach. .sprawnie omijała wyła^niającc sic.z inio-kii pr/xiszkodv drzewo rwnące n.i shkI k;i drogi, lezący niemal na sciezcc po: ch\lony zbuls\włv płot. jAirs kr/.iki i wji wy
W pewnym niomeiicie Anna zatr/y i.iała się. zmęczona i ziulyszana. ^
— Poczekaj. pim\n\ mi thwilkę (mI sipnąc Pęd/is/ j<d% lok«»mohWci
S(al> pr7\ sohip iiiii(Ai( (Jłiułios/u niiały gałęzie .sosen; Pnie zdawałysię poruszać w ciemnościach jak ludzki po-
krzac'za.:styiiii brwiami, inniga-ł raz po raz porożuiiuewawczo; w .stronę KaJiuli, jak by ■ miał zamiar jej powiedzieć: "Ale -swiętny kaw al, prawda'I ain na dworze inzawka, ziab i nigł^i. a iny 1 u sobie sic d/iinv»'prz}'icn)nie. przy.kominku, pop] laniy dobrą nalewkę i dobra łierbatkę i mc nie chcemy wiedzieć o rożnych tam takich przykrych rzecząo'h, )ak .;. na r/ykład lUcpoKoda' Od cais.u do tzani ^eikał ciekawie na Anny
Kamila wyciągnęła w- ^troiię zaru na kominku obie dłonle i. grzała ; le z widoczna przv)emno.s('ia.; Anna zaw.szc podziwiała kiiztałtnc; .smukłe. zr^Krzne dłonie pi7.v)aciołki i w tej (^hw 1 li iKimysla li./, jc-s-zcze niimochodem. zt; .stanowią o nc wierneodbiciediaraktem icbiwłasci (iclki K.imil,! )fM d/-)clii.i K.miil.i /.lu sze była dzielna. .OImtuic bardzo ją ab-
chonio, po czym pojawił się na niej smutek. Suchą dłonią pocierał z zazcnowa-! nem piauic Ijsą tz.u/kę, okoloną wia iiuszkiem izadkicii, siwych kosmyków. — Ach tak.',^— powiedział przeciągle — Atli Kik' ~ |Mmloi/yl, j.ik by IM.łgnąc />'kdc Uii (/a^ie - 'lo ,tia szne, .stra:/ne... VV.szvscy lestesmy pwl wra/enicin
— Zd.i)e mv /< lo p.ui mcien.i^ /.i Wiad.niiiał 1/s i.nio iiiilicit, ' — /.ijn tala Anna swym zwykłym, suchym dfic-laJnym tonem, kloryw n;iiłe| i j>rzylul-i>e) atmo>foi/c s|e-.tv pi/y stai.oinodn}in kominku zabrzmiał jak dy.sonans- Prag-i;ęla |(vlna'k dac obecnym do zroziimic-n:ii, ze uważa towarzyskie s])otkanie za skoncwne
A lak. lak;., 'loja telefonow.-ileiii. ''izctKY objw.itelski obo.Mdzek - w\
DOKTORZY CHIROPBAKTYKI W mONTO
S. J. LACH D.C.
124 RONCESYALLES AVE. ^ TEL. LE 5-1211 R. ŁUKOWSKI (LUCK) D.C.
1848 BLOOR STREET WEST — TEL. RO 9-2259 Badanie I Itcztnie choroby kręgosłupa (kriyta). ^
"-'irbowdly faula l3C/ne pl,)s> iHomicm i'>mał poinpalV(./i)ie metends Ho/ek
Msko Jcs7C7^' iłie tak dawno od cnod Dakkie swiaMa z domów migał\
. • I I I I .1 V.....
wewnął.rz k(nninka,: p(xrzuła chyba jcil n.jk; Ml Anna patrzy na iiia znacząco. Zr(viiniMła ino/e KłK/e /e je>l /ł.i gcK bv irie obiawio.sc Kaiiiili Aniia>dawiio juz ))i7\stąpiłaby do -v>(] ui/ędowej c/yii nosci prze-lucbani.i nieccna.sa Hozka. |;)k to się iiiowi lachowo, ria okoJicziio.sc. stopina w tajcmnirzeiila w sprawy. legn najbliz.szych sąsiadów. Kamila westchnęła, jck by z;iłując, iz zei>suc musi iiiily iia<(roI toisar/y.skiei po^awęrlki i j)rz(M'-\v;u:, wsj)oinuikio tiawnych czjisacli |jr/.y-j;/zi 1 i z radcą tlarsk11ii. kior^'11) 1 czę.sto wal wvctl gnsv.i nieteii.t> Iłf/( k Pl/''i
\Vi)adła do mnie rano Wroblowa: to laka biedna kobieta, która (ł(Mvibia s<il)ie .:)iaineiii i sprząKiinem jio; :<loma<'h. Znam ją od la=!. na wiosno |ioi7jdkiJ)i; mizaw';-;zc ogród, bo ja iuz tego. jak by: Ul powiedzicCi nie bardzo (laję r;i^lę... i\o i «|)rząla u iia-> i.i/ na f>d/ieii </e-; siicj nmie nie slac. rozumie j>ani prokii-i.ilor emeiyluik.i
— iNo I to 1.1 Wtoblow.i' |u/(i-Wita Anna wynurzenia imx-eiiasa. na tc-iti.nl Irudno.sci rinaiLsowvch. ^ { Właśnie inowię. wpada do iiiiiie
rrfiio .1 krzyczy, ze w domu naprzeciwko
APTEKA LANDISA ssifH
462 OUEBN ST. W. TORONTO^ ONT.
Obsługująca Polonia Kanadyltkf od M. Szybka, fachowa obsługa. — Wysyłka lekarstw dio Polski.;
.N.idch()(lzi oknjs, .swiglcczny. posiadamy na składtlr wielki wybór ii|MUninkow «wia7dkowych: dla Pan -^perfumy •zdartych firiii - Chanel Nr. 5. I>aiivjii. jMax Kactor, Il&lena HubłDstciń, ł;(bergV.. Vardlfy*,s itfl.. fibi l'aii«w — przybory toa/eto^^e —^ Old Siłice, Mac l.'a(lor i iii., zcHarki, portfele, Wlfcznepłóra Ora/' wiele innych
/iojjowicjii.i przyji»nj|ei>iy Jłs(owniiv (wołjikic; Ju/> ^Ułlefo-< iiK/iiie
TORONTO INSURANCE SERYICE
P. BOMBIER sr. i R. BOMBIER ir.
Ndjsfdis/a polska Aj'enc)a wwelkicłi ubezpieczeń 1366 Oundas Sł We>ł - for^nfo, Jni..
T».lef(.ny LE 2-A433 — LE 2-5833 J
0 staruszka, kiedy opowiadał mi .W dmiw] spraM"ie-'Sądow<'j. Chcę |h».^j^m»^^•Jae; Jako sąsjad z peW-JMiwie mi co.V o tym różowym
1
McieiMs Iłozek' Chcesz i.sc do Ho^ka' — w głoMc pr/}j.i^ Anna wyczuła żywe ziunteresowa^ ^Vif'v. ja go znam .?e!'<'li ^o1>h' j<-zpłi uio będę cl pn«.rsr.kadz;K'. / tobą
11.1 nie była zachwycona, ale v»ł-ze lin; warto, imać -sołnie Ka-J: '''gf>dz{ła się; Zacięły .się ubierać, otworzyły 5ię drzwi, Anna naweł az>ła, w -slałłęła pr/y nich pani Ta kubicia-omatiywnej budowie '3 Mę niejiial bezseolestnieinad-^ame szybko.
J)okąd to?— pytanie to pad adrc-•^indi wypadk) trochę gburowato: J^c z Anitą do mecenasa Kazka, -anę wracam. Nikogo nie wt}Usz-
A pewnie, pewnie. Nitach no tam •^"w uważa na siebie — bur-"wgrzecraie, stojąc w drzwiach okadzając WTTokiemo^^^ pdstar
ciemność do furtki. ">e %dało się, ie dosłyszała jesz-jak by iwestehiiiesnie ulgi. A 8»C myiaa? Stara Stasia musi juz ^ zadyszkę. T^le iat dężkiei
pr/e/ zdrosl.i. lak Jidyby <Kldalałv sie i zbii/ały W pobliskuh krz<łk.Kh (os s/i-)es'iht. J.^k \)\ ''lę Klos składał Annę (!iwvnł za jjardło lęk. ur/U(ie k1oie«o djhciK/a, me znała Zdł^wiouMu s/ep-|<'in nijmo woli sci.v.iijąc ^ł,o:>. powicr d/i.Ha
_ PcKiznM.mi rie Tak pewnie poru •j'/.! z >ię w ciemnościach.
Kamila /.fMiui^Ja się Ten jej MOKth| u\d.d się Annie olK-y !
_ O .U się nie Ijoję ciemiiosti ! - w lonie K.imdł d/więrz;d,i ni lo kju na 111 to niilK.i łiiurnfu
MK(T,N\S łlO/KK KŁANIA SIE UNI^.I:MK
Cała postać nieceliasa Rożka diobtM. ś7Cziipła, pr/vpj;inHiająca zasuwone żyjątko morskie, promieniała dobnrtliwos-c;ą. oz>\Mcnicm. życzliwą siol(moscią swiadm-nia ka/dcmu przysługi Z'' ^<ł-rojwiecką plaiifcną witał obie-Tliłod<' kobiety. =ado\vil je w «łęlK>kith ^kór/a nych fotelach pitted kominkiem, z którego wydobywało się preyjcmnc ciepło płonących brzozowych szczap. Zacierał z radością chude rączki, częstował nalew: ka i dzikiej róży. podsuwał w chinskicłi cżareczka^h mocno i gorzko pachnącą herbatę- Zdawałoby się, ze wcale się me dziwH niespodziewanej wizycie, ti ąktu-jjjc ją jako miły i niespodziełvany dar słotnego, jesiemiego wieczora. IWałymi, szarymi oczkami, ukr^rtymi pod siwymi,
\M mu le/ u pol /d.mi.i lu hem mu-j |„,y /.,|,iiv , |,/^.|,., ,„.,e „„|,ej, piękn<j dlMii Mk J4d\bv ws!r/3m>v\.ił.i \Vi,ee j.i s/vl)ko do lelcfomi. no i mdl Ml, yn\ Mecon..^ /.nniiki i spoji/.l, ' j^]^, p„d,lawie Wioblow.i
lU ma sjdo /onv ' - loj^la Iwieid/ic /e to /.rlMłjslwo' Oko-
— A m\ pr/\ ./l>siii\ do ji.m.i w pe |I' /'losu w >k.r/-iiją /e me wjkłur/otie wnej '.pKMie — powie l/'.ł!.i tiolię ji s.niolM^jstwo - Anna b.i vnie ob j\n\et iii<'ii|)i/ejiiu<> / lekkim n. (^ erwowaki me(en.ua Ko/ka kiem Oto/ li/eiw p.mu wie<l/i(-( y.\ _ ^„. ^„.,„ „„. jj ,,,,
i.K lVi>lvn,e /e iiioi.i jM/\j.t lolk-i. lu ,„ nMiund.d men nas fo jii/nieeli ())( na Anna <»wi;'r.ii - me'o łe.ilial I v;,'oblow.i ^^>J.^snl Ja l.mi w(.de nie by .nni ;;e (em / M-(Mil,i SM w ^lioiw \nii\ i .,„ (o/ nur/*' p.n\icd/iec'' ICiedy mo i lo (o mi.do lt\(. /dite.ii. nnmo wol. /.i 'u /,;na dowied/Mł.i siv o ł\in. <lo>lal.i bi^mialo nołii /n< - icl j>7okufalo ,•„!,„ -.(.rrwj uuj-i.iłem ciły d/jeu
). pielępirmiH iJo moja /«na od paru
Mecen;i > Hozek szybko jirzymknaJ po-1 lal niew.staje z łozka, Częścnmy ]>araliz. wieki: Nic z<la/vł jednak ukryć pi7><'d i. ■ ~ P»ardzo wspołrzuję panu iiiecena-
WA8ZG eruno POORÓtY
h KENNEDY TRAVEL BDREAU
!» LTD.
296 OUEEN st WEST, TORONTO 2 B FACHOWO... SPRAWNIE... SZYBKO... SOLIDNIE...
TANIO...
Wyiardy do Poitki r-amolofem. okrętem. — Sprowadiania kr«v/nych i nar^pc^onych. — Notarialne tłumacjeniai NłjmilMy upominek iwifłanny — paczka PKO wysłana do najb^
/wrii(-;ij(:ir Sie w jczykiipoLskini, obsłuży was do.świadc/otiy
IM.KuuniL hiura FRED KOSSECKi. EM 2-3226 _ ________ em 2-3226
In-dMii w/n kiem lily.ku k(or> do ."■■I r/.^^'kt w je^io oczach. '1 rudno powie-'
SOWI — głos Amiy zmiękł nieco — i pr7A*pra;'zam. ze w takich okoJicznos-
(r/ic<-i czy był 1 o błysk 'zdziwuMiia; alo-1 Ciach nachodzimy pana. ale >a<n pan ro-
.sliwo.-;f'i (v.y zaniepokojenia; Uśmiechnął Się skw.łj>iiwK' I pmmiliue
O )o p.mi. j,'K \Md/<' H-sl,i'l\ (ij</iilk.ł JL*h')c UH' me. pr/ep'as/aMi nitjmccniej, pani ojCTrulek sęd/ia: 'lak. lak, wiem, i-rimjęlam.niejeden pr<; v-sik, tego. jak by tu łM»wi('dziecvmn'łiś-n7y przyjemność razem. U"^o. lun, hm.., T^lko zc zaw-ze jako adwcr-arze
Kanula znow przerwała niecierplr.Me; • — Anna Tna\r.<r.h się d'Zis w łJrzoz)-wcj służbowo, panie Fausłynie. W związku z wypadkiem, który zdarzył się na-pi7.ęciwko, pod piętnastym.
Twarz mecenasa, przyponunająca meco mumię, zastygła na chwilę meru-
uime. /.<r jc;t. to ni<'stely niczłiędne.
—-^o tak -r^- wtrąciła się iiaKle Kamila -7- ł>o rozumni )>an njcceii»», n,'ij^^ gorsze, zc nie wiadomo, M-moUrr Uvu jest ten ziibity czv tez samobójca. I^hIo-bno nikt go me zna. W ka//Jym razie ja me mai)) "pojęcia^ kto są cr paascy siSKidzi / naprzecie kd
Anna\spojrzala na Kamilę za-kofz^ł-na 1 rozgniewania. Cóz za nietakt: i.sina lucdzwicdzia przysługa; Praeciez jako |)rawniczka zdaje sobie sprawę, źe wlrą-raiue się do przesłuchania, choćby tak meoficjałnego jak obecne, je^t niedopuszczalne. Kanula zanulkła 1 spuściła oczy
OKAZJA! NAJTAŃSZE WYCIECZKI DO POtSKI
BATORYM od USS338.0O/ SAMOLOTeM od US S497 30
B»«ły do Włiyłflfkli kr<j«w łWMłJt ru \p?4ły r«f*Jłł«. Pcwrofy rfo Poliki. Stprow»ćt»nin r»dj<iv i ii«r(«cionych. P>xotKt«wicl«iłtwo "ORBUU/. 7n»ni> i r-nlonty o4 ttt OĄiMfk-^tff
POLSKIE BIURO PODROŻY J KAMIEŃSKIfeOO FOUR SEASONS TRAYEL
101 Bloor Sł. W, Toroolo 5 - Tel WA 5 5555 1/ Unii;?
DOMIKION TRARSUTHM -90MRKM TMVEl OFFICE
t«raz znow w Kwouir/Młjirzediuiii lokalu łHxl kienłwiijctwpłn ■ S. HEIFETZ — Nołariuszj^Publicsny 55 Wellington St. West (koło Boy Sł) — Tcl. ,363*4816
Sprowadzanie krewnych z PoJ.ski. — Wyjazdy i wizyty do Połśki.
EiulKracJa do bMA, -r- Old Age 1'cm.Miii. — Wolne od eta paczj^ PeMao.'
Tłumaczenia notarialne wMelkich. dokumentów. ' r ' _ _ Obs^higa w języku polskim
BILETY NA M/5 BATORY f WSZYSTKIE MNUl LOfNMZfr