MAtt Młiaranf^ Bożego Narodzenia ło przemi^ widolL^^W^S^rokrSka
•»« '^^^^'SP^łĄ^* (Brw»nio) albojako gosposia z całym kuchennym inwentarzem. Bez względu na fo fcpgo wy^^Ljł^^B^^ naszym dneaom lako prezent od świętego Mikołaja.
ffjanść jest i
jak istnieje lDddcoś£ 3, nawet niewielkiej grap^ znajd4 ae osoljy, Wóie; b więcej w sposób świadc-ć będą przepisy i zasady
wśystkicb. itnid] jednak czasach pize-i w wiełu państwadi.jp^-zastraszające. Zwró-to mragę zarówno w Ka-ak i w Stanach Zjednoczo-Kanadzie spraw- tą zaj^ [gc B. McGellan, gMwny mtECMP. '
iDa pizs^dów pnestep-ikie zaobserwow^ s weekendn, w ń £racy, do jednej z ItĄi tg Anglii w Stanadi Źje-rtb qecfaah> 2,000 dp 5;0G0
hidń. Na «ygn^ zapalili, no. pochodni i rnsoii iui ly komisariat poUcjL - : I byto wezwać, dla; po-inia'rozruchów, na pomoc nńScję i gwardie, narodó-Edy mieszkańcy nie^ ^Iko
ale i innych nńast 0^9-wykjy widok — z jednej Scy pchały się sUoczoii^ todentów uniwer^yt^clddi,-3 st^ zwarte .,0^^ Ji*';:
lo powodem óajśda iła^ko-; ? Ciy sdo In 6 pogwśłce-r homanitamyd? Ogr wy-ię wypaddk opie^ iitraty ; obawa pozlawienia »oi-jwatelddei?
2adnego z zasadnicaydi icw^^ch nie pogw^-ijfjelp się jednak -pd pew-■91 w Stanach ZJednoczó: ■ w Dniu Pracy wibÓu^ iprawiać rożne ćliałigań-niważ najbardziej tówi 'ją Sqantófw, więc. urządza u komisariaty/ tygodni temd "foTońta n»j i^mratji.iBiai^.,^ę ■Wtt przei^Bchrifc'^^teai e giory finni,-kt^ :gap3 f«*niiator i kda^^:^-k z ndirbjoo^-iE^aSlyt% poUcja:; Mct';jue
śe, by prbjść-i^iwa^ ^ym- ŁŃzkii^ iMÓi^a^ zjąk łnp > pd^ ^ he rozsypać jde,-tt,tó^
»»a^ je zbierać. Jit się "^alo. brakowdb Ś:^, ^•nłdnydi" pizsdliodnióff e srfBe do ideszoriJ
w llbnireabł ri^bw^
nik sklepu z Jbronią i amunicja został zastrzelony przez bandytę. Sprawcy zral)ou'aIi pewną ilość broni i amunicji. Miejscowa prasa otnymała anonimowe pisma, domagające się, by bandyci traktowani byfr nie jako przestępcy, ale jeńcy wójeniu z zastosowaniem przepisów koiiwencji genewskiej, bo obrabowali sklep dla terrorystów quet>eckicb.
W <Quebec bandyia wpakował trzy pociski w ^wę doktora biankn, który liczył 70 lat Kierownik ów ttył sam, bez broni i nie iznc3 się na baiidytę. Nie chciał, altm też nie inógł otworzyć kasy ogniotrwałej.
Winnym mieście kanadyjskim dwódi młodocianych chuliganów .wtargi^ło do mieszkania emerytowanej robotnika, który siedział przed aparatem telewizyjnym i óglądjA program. Zbrodniarze po: bili go tak dotkliwie, że trzeba było w 18 miejscach zszywać skórę. • Kiedy zbrodniarze stanęli przed sądem, to jeden z nichywstał zwolniony od kary, a drugi dostał wyrok z zawieszeniem.
Wzrastająca, dośliwa przestępczość powoduje, że w państwach Zadiodu jest coraz mniej kandydatów na policjantów. W Anglii i w Walii na 125 oddziałów póUcyj-nycłi, zaledwie 6 ma pełne stany. W Ląhdyńia, Anglia; trzeba na noc zano^ć 31 komisariatów, ponieważ nie mk tyle policjantów, by mogli w nich prfnić służbę. - W rezultacie policja jest w stanie chw^ć tylko i jedną ;trzecią liandytów. Przy włamaniach do do-móiw, stosunek jest. jeszcze, gorszy. Wyraża się 6 dó i, a przy kradzieży żs^hnoćbodów cha wet 10 do. 1.
Tymczasem bandy młodocianych przestępców mnożą się. Coraz Więcej ^^ypzy się o napadach na ulicy.' Ofiariuhi padają przeważnie sterśie osoby. Bandyci nie tylko wyrywają im portfele, czy torebki, ale jeszcze dotkli\vie biją i k6piq. Sidyzm i zwyrodniałość stają się toris tórdziej populaime.
:Có jest przyczyną tej ohydnej pizestęjiKizości?
Nldctórzy socjologowie twierdzą, ie jest ona wynikiem stosunków w nowoczesnym państwie. Człowiek ma do swej dyspozycji olbrzyriug ilość towairów, wiele wygód i przy-jeomośdi a opieka społeczna zapewnia mu lqrt w chwilach trudnych i na starość. Wobec powyższego
nie pozostaje mu wiele do ubiega: nia się. Z nudów, dla podniety staje się przestępcą.
Brak celów życiowych, o litóre kiedyś ttzeba było walczyć, by je osiągnąć, powoduje lekceważenie życia. Ludzie przestają się martwić o życie innych. Wykonują sadystyczne napady, dópuaczają się niesłychanych gwałtów, mimo iż zdają sobie sprawę, że mogą być schwytani lub zabici. Ich życie ma dla nich również niewielką wartość.
Z upadaniem moralnych zasad w społeczeństwie wzrasta troska o los przestępców. Brzmi to paradoksalnie, kcz niestety tak jest. W penologii kładzie się dziś nacisk nie na karę, ale rehabilitację zbrodniarza.
ICiedy policja schwyta przestęp cę, to słyszy od niego, że nic nie powie, że musi npeć adwokata i to natychmiast; bo inaczej będae pokrzywdzony: Różne organizacje osoby są szczególnie wrażliwe pod tym względem i z miejsca reagują, by przestępca miał się jak najlepiej i otrzymał jak najlepszego ad wokata nawet na'koszt społeczeństwa, bo przeciesż jest człowiekiem, więc nie można poniżać jego godności ludzkiej.
Bardzo często oskarża się policję o nadużyfcia prey traktowaniu więźnia, a gdy przyjdzie do rozprawy, to okazuje się, ze oskarżenie jest fałszywe.
Niewątpliwie przestępca jest; człowiekiem, a więc trzeba mu przyjść z pomocą w potrzebie, ale warto się zastanowić, jak jest traktowana druga strona?
Ćzy mówi się o zabezpieczeniu praw żywiciela rodziny, którego zabije pijany kierowca luksusowego auta? Czy mówi się o przydzieleniu za darmo wdowie najlepszego adwokata, by mógł dla niej w sądzie i dla sierót wywalczyć-jak, największe odszkodowanie? Czjr mówi się o tym,, że trzeba sieroty; ubrać, nakarmić i posłać do szkiM? Kto wtedy bierze je'w opiekę? Jedynie organizacje charytatywne. . Tymczasem bandyta, pijany kierowca, który zabił niewinnych ludzi, zbrodniarz, który zgwahnł dziecko, z miejsca znajdują litość i pomoc ze strony ogóhi. Mówi się,
że hie można ponużać u nich godności człowi^.
. A czy mówi się o poniżaniu godności ludzkiej u sadystycznie pobitego przechodnia, starej kobiety, zgwałconej dziewczyny?
Nie, o tym się nie mówi. Człowiekiem jest tylko.bandyta, a nie jego oHara.
Takie nastawienie społeczrfstwa j^ tylko zachętą do zwiększenia ilości przestępstw w zastraszających rozmiarach.
P. C.
Sirfegó -czasu się dó^tłótrego mlHftanwi^ćo^K*-dań iiitti^, óoywiśde^ Pold^ i^tó foiTi^łwał xMie, ^ śiednic^domu jetrówniei rodak. Zresot? ćłla na^liióa okóućii tttoityta pokmijnB podwórko,
Pierwszą osobą, któni poznałem u śą^a, b>-ła 9-Idma MÓrsia. Miała śliczne, białe jak ipbbdd len włosy, 'oplecione w mrkocze i cłiabrowe iKiy. Vix5^4aasaai6 ml dę, ie.±ied}-ś przed wbj^ miąłem zawsze w klasie i&ich dmddeśdii kilka MaryŁ;
Sąsiadka Marysia lubu^ t^^-dywać ha schodkach pned d^toffim
w pogodne wiecżójre.i.ółHiecwpwać ruch uliczny. Wracając z biura,'u-śmiecłmąłem się. do niej .1 powie* działem: -7- Haj, Marysial —' Haj. pan! — odpowiedziała mi z uśmićchem.
Zawarliśmy "znajomość, którą szybko wzmocniłem prezeotami ze ^odycży. LnianoirłpsaMarysiami^-ła więcej do nmie zaufania.nił do swoh± rodziców: ;
Pewnego razu i^edy wraathpm z pracy, poprosiła; mnie, hsm.pod-.Hzedł bUżej i szepnęła mi Udio, że u nich na attyfcu jest-jepryfcbn:
— Lepiykon? '-- id^włłeni aię.
Marysia zorienbfwała się, ie na do czynienia z cdowieUem nie bardzo obezaatyrm z jej zaiotereso^a^ niami, więc mi: bUfaj oacręilBai.. q kogo, czy też nczej oćocboddfo.'
Przypomniałem sobie, że swie^p czasu widziałem film ż leprykpaa" mi. Z cidcawości. Jak-dalece sięga wiedzai Marysi, poszedłem do "Pu-
bUc^lJłńidńf^^
icsiiiikadi o folkłoraB IriaitKWcim, ;\lJeprykoiw'c^^jidcaiki^ ikvniy to nuilatłd
.ludek iaitya!^s^{cćwt brodaaU, któłV w WaadU robB tneWiki dla int^ndi mitymycfl! postad "Shce". "^e^fńal się racseiid^' ód ludx-kićh śałtudowań i byt' bardzo b<^-ty. <leieli whwyt^ ^{L^ to w^^^ rłoś* '8wą óktó>yWBł' ł^,' ie wdca-cyrń^idzie w ziinaai jest^zakopany garhci: se złotymi monetami. Zaw-SK jechudc udawało mu się wymknąć i iwięić aiowłęka. -
Marysia dhkładnie podobnq lii-stórlę mi-optfn^edziata. Musiida się od kogoś dowiedzieć, b^ skąd pd-
p?pa mnie
Święcenia kapłańskie w parafii św. Kazimierza
M
w sobotę, dnia 19 grudnia o godzinie 10 raino, odbędą się święcenia kapłańskie ks. ICiteimierza Suleja,, Oblata Maryi "Niep<*alanej, w kościele św. Kazimierza w To^ rento. W niedzielę natomiast, no-wowyświęcony kaiHan odprawi swoją prymicyjną Jfczę św. o godzinie 12.30. '
Ife. Kazimierz SulĘj urodził się 23 marca 1937 r. w Szymoniskuna Wołyniu jako dwunasty syn Ignacego i Rozalii Sulej/ Dzieciństwo jego przypada na czas wojny, na da-ipację: najpierw sowiedcą, potem
nimiecką i znowu sowiecką. W roku 1943 rodzma Sulejów musiała uciekać z Wołynia, uniknąć śmierci z ręki grasujących band. W transporcie jednak Niemcy rozdzielili rodzinę:' matka i trojga dziećmi została wysłana na roboty polne do Niemiec,' a ojciec z immn synem został zatrz^ipany do robót na Wołyniu. Od .tej cbwili mały Kazik już męcej nie zobaHCzy ntre-go ojca, który obecnie' leży chory w szpitalu w Pbbce. .
Po wkroczeniu wojsk francuskich do Niemiec, pani Sulej z trojga dziećmi tuła się po obózadi placed persons", aż wreszdę Jidaje się jej wyjechać do Kanady, gdzie przebywa 4 maja 1951 rdćh; Po kilkumiesięcznym pcbydc w Haw-kesbury (koło Ottawy), przyjeżdża dó Toronto w pażddeiziifcu. Ttataj i4-Ietni Kazik stawia pierwsze kroki ; w anglelskith sdH^ph powszechnych/by wreszcie'skończyć szkołę średnią w 5t. JBchers. ;, Będ^ młnislrantero w parafi w. Sbni^wa,'młody 'student poczuł ijBCjit^iż*! powółaiue'' kaptaińdde i
Związek Polaków w Kanadzie to organizacja służąca ponad 50 lał Polonii. Wielo skorzystasi goY bedziMi iei cłłonkłwn
» Urabiat bfdiiMit po tlMt reemto
• Kursy dzicniM i wlraortw*
• BetpMłfM poirednlcMro w malniMitf
CA14ADIAN MEAT TRAINING JNfTłfUTE im
1166 Dundas SL West Tel. LE 4-S451
wstąpił w TabiMeSi do ioi^^m 00. Oblgiw^Słąoitąd ^^^j^
się doscłioł^^^nlił oblaclDłe((i)i w Battleford, '6a^$by tńai śuśk lat prjTgoKniTWSt przyjęde > twa.
-^e <Uei(^o;<C!6S;«le o irkmdzkldi l^ryfcołUK94 się. itółniej dowiedziałem;'Inisnowłosa sąsiadka mi^ kolełn&ę "AjiT^ę" i ta jej opowhtdi^' cuda, o oajnwnait-szych duszkach lB«j)t swoich przód-
ków: :.. •.■vv-'.-;.
w polskim domu nk attyku le-prykon? Toł to obraza dumy;naro-dowejl Trzeba fio ittmt^d przepędzić i zrobić miejsca nas^^ smętkom, lichom i r&tia^ cłłom, któgre są daidko^iiisze fantazji naszego dtlecka; ntt ^ajry-ezowsU" BtaruBtek.-
Zadtole Dle wydgwrip ałę łatwe, bo Marysia nastawjiła'się jia zlapa-iiie lępryfcońa' i .ślaibycle gandca ze złotymi j^etmnŁ.Co więcej, nawet mi powlMbdtda, łe; garnek na pewno będzie w "bejsmencie*- pod "W)jtoein'V A:
. tóoje '<ihm^. nie były słuszne^ Marysią szytikó,zapomniała o lei»y-konie, .kiedy zacząłem jej opowiadać Itistorfe o naszych duszkach. "AjrjBńwraki" gnaniy z polski^o attjiiiu.
Marysia codziennie na schodkach czekała na mnie i prosiła, bym jej nową łiistorię powiedział. Z szeroko otwartymi oczami i lekko rozwartymi ustami chwytała kaide moje słowo 1 gest. Przypomniało^ się mi, żje, Uedyi w szkole patrzały: ńa mnie tak dzieci^ gdy opowiadałem hn o. p<rt8kich miaistach, a więc i o'tym, gdzie ratusza pUnuJąlwy; i o owym* gdzie nad smoczą jamą d>udówany Z08t«^ potęiiiy zamek. Nawet największe zbijakl, które re-petows^po kllkai lat tę śmoąklasę, 8le<fadały ćkhutko I^d^^ Jako nsttńyciel przeiywym' 'wtedy najpiękdęjsze chnlil|ę w ^ 1^ ka-rierze sawodowe/. -. .i'
Dzifi pozostał inl' tyOco Jeden słu-cłmcz —, Inlanoirtósa ;Mńry6lą.
Na scho<]^cfa piM doinem j«-.^roiłoi się.t-ZjBwiłx 8l^r««n0ki, 11-idui, wiły, Amty; zotóry, toplelce, czaitó^ jK^dnice, progowniki, stajeoniti,. c«ariw*8icicę,v bwae,.': czMownlce, ,Wr6ciłem myjHą lata, ^e(iy ma& t^, lul> też Jfdtftii istaila^babcia. Do kiaifiego d^kti,c<j|ba(epUma była »^9ii8Żią.ni«nvj4^ ł^
' /' ;'Je;i..^■^^•^^^■■;-^':^.'-:'C -^^ ^^ęj pnedió^em. się na inne
PploOia z>Torc
iu>ści,parafia, świ; fienieczaie>9QW^ iła nJa 'eiaigr8Ć>}ri 'l^fc^ fizczeSda i radości wpracy. wienittóAiśz:;' ^
^^^a_w-«zcz^
t^iasikJiiB^z^i^ o -całym
:4yijiiaFBe:^^ zdziwiło insi^i^^ikłiBdyJiiio kilka : mlesiącadj
prz^/ f^Ą»^92)^i««^ iJniańoMosą
; Z8>o»«iila i Inforoucie: MUKM MURO M08«tr J. ICĄMfIMKIOOO
FOUR SUSOM TRAYBt 101 Bf9er 8łr««t w. — Teranto fl Ttol. WA 54SS5 (7 linii)
Na drogi <tóe6 poMeda«ń.;<Mm:? Tala ślę, te zbstiriem aiph)tsa<^^ urba^^tość. edcfli^ stawiła mnie nauayddee. Stania jut pani mocno ałę ucie^yła. ^ ,ła;^ .'.' ' \ ^''
-r Bo wie pań ćo? w powiedria-fai. ^ Dzieci V moją) kl^e, a 03' wet i szkole dostały obiscsji ha -punkcie polskiej mitologii, ciyjl jak one mówią: '^pobkidi leprykp- " nów". Od czasu do czasu, kiedy mam icilfca minot wtrinego czasu, wołam Marysię, by opovriedrida jakąś legendę. Ona nie^lko opowiada, ale dramatyatję, a. dzieci ąhi-chają ją z zapartym oddedtem.
— Zaintrygowało omie to --ciągnęła dalej nauczycielka,"-— więc ■ poszłam do "Public, Lłbrary" by wypożyczyć książkę o polskiej mitologii. Ku mojemu zdziwieniu dowiedziałam się, Ie takiej nie ma. Co więcej, Jedne z profesorów tmi-wersytetu wyjaśnił, łejtófeli Polacy mają Jakiś fdklor, to tak Uchy
i nieciekawy, li oBwpt sami nie wspominają o nhn.
Ogarnęło nmie zdziwienie? Czyżby Marysia miała tak bujną wyobraźnię, że sama zmyślała legendy? W zasadzie jest raczej sł^ą uczennicą, ma natomiast dułe zdolności aktorskie. Trudno uwierzyć, Iby zmyśliła historie, skoro w każdej z ;nich można wycaić folldor. Marysia powiedziała ml. kto jej opowiadał baśnie, dlatego zaprosiłam pana do szkoły.
Wyjaśniłem nauczycielce, te baśnie posłyszałem w dzieciństwie. Niestety, Polacy nie interesują się nimi, dlote^ nie kiirepią się z publikowaniem ich:V P
— To bardzo smutny (Bbjaw, — zauważyła nauczycielka. -—Polskie bainte, które Marysia opowiada, są dużo więcej ciekawe i miłe, niż hasze iriandlkie, czy też innych narodów; W legendach i historiach mitologicznych przodkowie pncz setki i tysiące hit wkładali całą swoją dtrazę i serce. Clioclażby % szacunku dla nlcłi moim: było za-. jąć się zebraniem baśni..
Wzruszyłem ramionami, bo trudno ml było znaleźć jakli argument .na.to: ■
: Nauczycielka zaprosiła mnie do dużej saU, gdzie były zdbittnedzie:-ci z całej isakoły na specjalną uroczystość. Po cz^ oficjalnej przyszła rozrywkowa. Nauczycielka'dd-nęła na Marysię. Imianowłpsa . ddewcó^nka p<^a^ się na sce-: nie. Na saU powstał krgii^ bicie, brawa 1 wołanie: -— Marysza! Maryszal Marysza! Kiedy wrzawa uciszyła się, Marysia zapowiedzlała,ie optwię baśń o czarownicy, która robiła zaczarowane masło. I^fastępnie zmierzwiła sobie włosy ha głowie, fneęańa-ła jie chustką, tKlodła na krześle, pomiędzy kolana wsadziła'-'ń^ tektury .8 w nhn kłj..Zaczęła wystukiwać nim, Jakby robiła masło. : A; na saJU zrobiło 8lc,:cłc|M» jak makiem posiaŁ Dzłtól j«w«^ > czy i u«t«. Nawet toi^(lw<^^^^^^ zófykle, Moirssynlątkai^bii^ dech. SkośnoddeĆhlifti i Japonki sicerzej rozwarty szparki pomiędzy JKwiekainl. Ba, ćo się iii dziwić, rfcórb pryncypał,, etmse!/ dystyngowany pan, o twśrzy z któn^ bita wiedza, doirtójność i o^da, nfe wytrzymał Też otworzył oczy i u-sta. filedzU każdy ruch i słowo Mś-^rysl. •, V ^.f^-'rr'- :
; A Ihiaikwłosa czarownica wystukując w swojej niaślniczce, po angielsku zacz^ rpcjtować:. ■ ■ Słońce świeci, dęsssc^p^ Czarownica'mado skJada.: Czarownica masło Ideci, Deszczyk pada> słońce śwled. :
te
M
^ w^Hnijtfego, doJB^l^ smaku ^^ADIAN idaj^iest w Mstorycznej
I^^donycb stókEKft