»- IN*
PńOKDU«WATA W 40 ONI m
W Zie
Jerosołiime wylądowaliśiny ńe 9 rano, a upał już dodo 90 stopni
r b2ffż w Itotelu wsiedliśmy do samo-j. ^łam podniecona, bo ca de pragnęłam zobaczyt Ze-SwiętJi.
1^ przystankiem było HariaclL Z jednej stro-lok roztacza się na Golgo-ur Piacza, a z drugiej na ^ Oliwną i 2Mą Br^ę, przez ą Pan Jezus wjeżdżał trium' ie do Jerozolimy, wzgórzu, gdzie dawniej by' iątynia Salomona, stoi pię-neczet tzw. Meczet na Złotej Według zwyczaju zdjęli-(^uwie i weszliśmy do me-Wn0rze było wspaniałe i ijące. Ks^ałt meczetu o-Poteżna k<^ła złota, ńa kolumnach. Wnętrze jak rówmeż ściany wyło-złoto-biękitną i białą mo-
rogu meczetu oborana ska-otwfflTCTa. Na skale w daw-
Muru Płaczu. Ma bn juźiiTzesdo dwa tysiące laL Tutaj żyda opła-fawah upadekświatynLPromm odpnrwują po dziś daeń mofly.
Przy murze mieliśmy małe zajście. Teraz wydaje się śmieszne, ale wtedy najedliśmy się nieco stTMhu. Max konieanie chdał
mieć zdjęcie przy Murze Płaczu. Nakrył się chustką, którą nosił od słońca i p<rfożył głowę na murze udając, że irfacze. Mnie kazał zrobić zdjęcie.
Nagle krzyki w około: ,.2yd. Żyd!,", otoczyła go gromada szarpiąc we wszystkie strony. Zauważył to przewodnik, podbiegi i zasłonił sobą Maxa. Oni wygrażali i krzyczeli i on wygrażał i. krzyczał, a my staliśmy nie wiedząc co z tego wyniknie. Skromna ilustracja stosunku Arabów do Żydów.
Zwiedzanie było uciążliwe. U-pał dochodził do stu stopni. Uliczki wąskie, po obu stronach wysoki mur. Najgorsze były rau-diy. Strasznie się znęcały nad na-niL To też byliśmy szczęśliwi jak
czasach sldadano ofiary z weszliśmy do kościoła św. Anny.
rorodnych synów. Krew otwór w skale spływała do Na iliej Abraham był go-ztożyf ofiarę ze swego syna. bbno z niej też Mahomet zo-zabrany do iueba._ tuważy^m z boku małą kap-s otworem. Przed nią stałem" kilku Arabów i Ara-Kolejno każdy z nich wkła-rękę, pocierał o coś wew-i potem wznosząc ręce do odmawiał modłitwy. lytałam przewodnika co ije się wewnątrz kapliczki, mi włożyć rekę i przeko-Zrobiłarn to i po wyję-ręka hioja pachniała zapa-.drzewa sandałowego. Wyłączył, że wewnątrz są dwa z brody Mahometa. Dla ćmetan jest to najświętsza iwla i dotknięde jej przyno-" gosławieństwo. Ciekawa ii-czy Irfogośławieństwo sply-ź na ludzi innej wiary. . . zewnątrz tneczetu są muro-studzienki w których zakii-pieigrzymi Obmywają się wejściem do świątyni. Ta-zwyczaj u Mahometan, hoiteąc. napotkalLśmy po-muzułmański. Umarłego na desce, zawiniętego w ieradło. Muzułmanie ws/y-tak chowajii. Po śmierci klas.
góry Moriach, wĄ-
Był murowany i rozkosznie chłodny. Usiedliśmy na ławkach i przewodnik miał kłopot, żeby nas stamtąd wyciągnąć. Nikomu się nie spieszyło na rrapalony żarem świat na zewnątrz.
Ko-ściół był wybudowany przez Krzyżowców w 1099 roku. W stylu gotyckim, łjcz ozdób, a piękny w swej prostocie. Pod ko.ś-ciołem znajduje się grota w której mieszkali rodzice Matki Boskiej. Po obiedzie i godzinnym odpoczynku byli.^my w drodze do Morza Martwego'
Tej podróży nigdy nie zapomnę.
Droga prowadziła wśród nagich i piaszczystych gór. W miarę jak zjeżdżali.^my poniżej poziomu, upał się wzmagał. Okna w samociiodzie musieliśmy zam knąć, bo żar rozpalonego powietrza nas parzył. Pragnienie nam dokuczało. Były chwile w których byłam bliska omdlenia.
Smutne były widoki po drodze. Tylko piach i kamienie. . . Na Łych żółtych beznadziejnych i)ia-chach, stały gdzie niegdzie namioty arafbskie. Z przerażeniem myślałam jak mogą wytrzymać i pod tym żarem nieba, na pustko-! wiu. Żar mi było nawet tych górskich kóz, które wałęsały się w około bez żdziebęłka zielonej tra-| wy.- ■■■ ■ Po drodze zatrzymaliśmj? ślę'*?
sce Pana Jezusa, który luba przebywać w <fonai Marii i Ibity. 1^ tei miał miejsce cud Wskrzeszenie lazana. Dńsiaj w tym miejscu stoi sosciół i grota Łaarza. Następnym miejscem postoju bj*) Jei3Tho.
Jeiydio to ftastczyzia pokryta ro^innoćcią. Jak oaza na pustyni, pobńone 800 st^ poniżej pozłfflnu nuoTz. Jest szczęśliwie paiożoae, bo w p<ri)liżu rzeld Jordan i posiada dwa iródła~nune-ralne. W tym kraju to bogactwo, bo wody wszędzie brak. To też ludzie zjeżdżają sie do Jerycha na wypoczynek lub leczenie. Pr^emnie tu było i nam, ale niestety musieliśmy ruszać. Najcięższy odrinek do Morza Martwego pozostał do przebycia. Zleżdżaliśmy coraz niżej, upał dochodził do 120 stopni. Koszule panów i sukienki pań wyglądały jak wyjęte z wocy.
Nareszcie ujrzeliśmy przed sobą Morze Martwe. Wybiegłam z samochodu, zrzuciłam pantofle i weszłam do. morza, żeby sie o-chłodzić. Nastąpiło rozczarowa-
ndejseu dńiqi;^ Ogrodów OH-
«iqńdi ;i tey gny drodae, lóiętą PuŁ Jgpp JcumJ tto «Braxoliiny. Oylł&iijLTaafej Ainieni awiedU' jąc te M$be wkgsa. Dapien luiiiiitcswł UB Acab przed kła* sztorem. Stał z ostań i wydnerri się 4^ diee mieć zdjęcie na o-śłe, na drodze jialmowej — tył ko za 25 oentdw?"
Anbamt wyfeofiystuja wszystkie święte mieiKa i na każdym kroku lobła iotetes. Sprzedają co aę da: rdłkwie^'ioedaIiki, figurki i foti^rafie.
Piękny i cidcwy po drodze był kośdół Wszystkich Narodów. Nazwany tak. Im każda czą-s&a sufitu ze tktei mozaiki jest ufundowana {Rtez. różne narody świata. Ogromny obraz w prawej nawie, j^ ufundowanjr pnez iobaerty polskich z drugiej wojny światowej. Obraz przedstawia „Zdradzenie Judasza''
Kościół ten stoi za murami Jerozolimy, na dcde, aa której Pan Jezus aę modlił w ostatnią noc przed zdradą. Przed Równym ołtarzem jest cześć na^ei skały tzw. Skała AgoniL Obok kościoła rosną stare drzewa olhrae. Badania wvkazały. łe najstarsze ma 3P00 lał.
. WieÓDOKin
Po ĆTOćae do Betlejem widzieliśmy w dcałacłi jaskinie, w któ-
_________ _____^__________rych mieszkają rodziny arałwkie.
nie. Woda ciepła, śliska i gęsta'Warunki zupełnie pierwotne, ale
od soli. Po.wyjściu z niej nogi pokryły się bielą. Woda wyparowała i pozostała na nogach skorupa z soli. Krótka była ta kąpiel w
mieszkańcy ich twierdzą, że nie chcieliby inaczej imfeszkać. Jaskinie są chłodne latem, a ciepłe i w>'gpdne zimą. Dotarliśmy wresz-
Morzu Martwym, leżącym 1.3001 cie do Betlejem, stóp poniżej poziomu morza. Naj- j Jest to nie wielkie miasto. Ca-niżej ze wszystkich wód na świe- łe życie koncentruje się na ryn-cie. I ku. zapchanym jak w dzień jar-
Każdy z nas wypił w hotelu i niarku. Pebio Arabów w dhigich nad morzem, po kilka biitelek Je-! luźnych szatach z chustami na moniady.^ałe nie zdołaliśmy uga-l głowach, przytrzymanych k.oloro
sić pragnienia. Droga powrotna była dużo przyjemniejsza. ffdvź Sio.".ce już za-
wą obwódka. Nakrycie to okazało się bardzo praktyczne i db nas bo chroniło od żaru słonecz-
Szło i jecha]iśmv coraz w\'7ei. nego. Wśród Arabów, turystów Spodziewaliśmy ńe ochłodzenia i straganów kręciły się osły. w nocy, ale nie.^taty była parna.; Gwarno było i rojno.
gorąca i nie wiele ulgi nam przy hio.sła.
O ósmej ru.<w.vliśmy w stronę Góry Oliwnej. Ż jej szczytu rozlega się przepiękny widok na Jerozolimę. Z tej to pórv mirf Pan Jezus wstąpić do nieba. Na tym mie).scu dzisiaj .stoi kaplica w której je<^t kaniień z odbiciem stÓD Pana .lezusa.
Weszliśmy do-Kośdoła Narodzenia. Jest to najstarszy kościół w Jerozolimie. Pod kościołem jest grota, dawna stajenka z dwoma ołtarzami Jeden to miejsce gdae Pan Jezus się narodził, a driigi. pdrie zawinięty w pieluszki zo.^ł złożony i przylr"i"'«ł lif>łd pa-stuszków, i Trzech Króli. W grocie żarzy sie niezliczona i
jowo. jGisza_ pąiwwda, mnie <&wine Było pdfne wrćdS&nydo
czefcab nas pnejśde Drogą Krzy iawĄ. Mmylam o tym przez lata i wyobrażałam sołde. łe piiej-dę tą dragą pańska w skupieniu i nmnySaniach. ale inaczej to wyglądało w rzeczywistości.
Stacja {uerwsza i druga znajdują się na autentycznym miejscu. Wj^f^ttliska wykazały, te na miejscu stacji pierwszej, stał dawniej dom Puata. Dzisiaj jest tu szkflte. Na miejscu stacji drugiej jest obecnie klasztor sióstr z Góry Synaj. Zakonnice pokazują po^dzki w podziemiach, gdzie według uczonych odbywały się w owych czasach tortury skJszań-ców. Tam to właśnie rwmscy żołnierze pastwili się nad Panem Jezusem.
Co do dalszych stacji to dok> ładnego miejsca nie dowiedziono, rozmieszczono je w odstępach na drodze do Góry Kalwarii.
Posuwaliśmy się wąsk&ni uU-czkami usianymi gęsto sklepikami. Arabowie nachśdme zapraszali nas do sklepów, lub na ulicy stara- sie sprzedać ró^e towary. Wjpycnah materiały, różańce, medahki i najrozmaitsze drobiazgi. Dzieci cłiwytały nas za odzież i prosiły o jałmużnę. Krzyk, gwar i szamotanie. Bardzo mnie to wszystko denerwowało. A tak chciałam w skupieniu przejść śladami Męki Pańskiej!
Przepychając się w tłumie doszliśmy do stscji (r^eciej i czwartej. Tymi dwoma stacjami opie-kO-je się Stowarzyszenie Polskie. Ufundowali piękne figury z białego marmuru, a na suficie widnieje polski Biały Orzeł.
PnRowiiee domwfe i
<Canadi»n Scenę) — ICnistttstwa Dodiodów (National
Revenue) ukończjdi juł infema-cyjwMrydiowaweEą kampanię na temat Canada Fension nan (CPP). Pracodawcy na terenie eałeeo kraju, a jest ich około 400,000 otrzymali listy ofiarujące Un wkładki 'i informacjami- dla kałdego pracownika, które załactyć btdą mogli do k(verty z wypłatą, tak ieby każdy pracownik wiedział, dlaczego jego wypłata jest mniejsza. Na kartkaeh tych bidzie podane, ile potrącono ni plan emerytalny i dlaczego.
CPP pnysporzy obecnie nową armie "nowych pracodawców". Chociaż wiele osób juł upnednio zobowiązanych byto ustawą do potrącania podatku przy wypłacie wynagrodzenia i wypełniania co roku formy T-4 dla urzędu podatkowego, niewiele osób to czyniło, a National Revenue nie naciskało zbytnio na wypełnianie tego pizymasu. Odnosi sie to pnede wszystkim do osób, które zatrudniają dorywczo pomoc dORiową. Tc osouy, które ' zatrudniały służąca lub innego rodzaju pomoc domową przez cały rok, potrącały tym , pracownikom należny rządowi podatek, ale obecnie każdy, kto zatrudnia sprzątaczkę, ogrodnika, kucharza lub "baby-sitter" lub innego rodzaju pomoc domową i płaci danemu pracowni
Unednkr kowi ^wieęcf :iiiMlt|l^^^
MANIFESTACJA WOLI
liob ilope o|M)wiadal, jak peivnp ... go wieczora. (Klwio<l7^j:ir swetto
Stacja piąta to tylko tablica przyjaciela, za.siał jjo w kuchni ob
wiązanego fartuchem w ostatnim stadium prtygotowaA do zmywania ogromnej ilo.^i rozmaitego rodzaju i kalibru naczyń, zalegają cych wszystkie kąty pomieszczenia.
— Co .się lu dzieje? - zapyla! akU)r. — Skq(l .się wzifly l«> KÓry brudnych naczyń. Zmywacz odpowiedział z ilumq
na murze. Stacja szósta — kia-Sitcr. Stacja siódma — kościół prawosławny, który należy do u-chodźców dawnej carskiej Rosji.
esią-
Stacja ósma, dziewiąta i dzii ta — to tylko krzyże na murach. Natomiast jedenasta, dwuna.<sta i trzynasta mieszczą się w bazylice „Sacre Coeur".
Bazylika jest picicna, zdobna w m(xutiki, panuje w niej udu-
chawiający uroczysty nastrój. Kłosie:
Celem na'rtym było Betlejem.i lość ozdobnych latarhl. zawieszó-Po drodze znajduje sie klasztor; nych u niskiego stropu. Wydawa-Karmelitanek, zbudowany na ło się jakoś skromnie ale nastro-
uUczkańsi dochodzi się do Betami. Było to umiłowane miej-
Przed Wielkim Ołtarzem jest na gi wierzchołek skalisty — Gór>' Kalwarii, na której Pan Jo7ii.s był ukrzyżowany. Ołtarz po lewej ręce przedstawia zdjęcie Pana Jezusa z krzyża i grób — rzęsiście oświetlony. Pielgrzymki stale na wiedza ją ba^Iikę. W czasie na 'szej obecno»n była zatłoczona .ludźmi. Dla naszej griipy o<lbyło się krótkie nabożeństwo i błogo-I sławieństwo:
I Na tym skończył się nasz po byt w Ziemi świętej.
S!,<^Ęi tam dwu innych dyżurnych, całe ich ten, a nóg nie opuszcza. Pokój maleńki.
Jeksander Sołźenicyn
jeden dim mm denisowicza
elic^': razem 'z. Pawłem porcje •się zgaidzało. I)la Andrzeja Pro-fewicza' Sziichow podsunął miskę z "Pawio przelał berłaj do płaskiej ^ieckićj nienażki z pokrj-wką, taką 'kęnloźna przycisnąć do piersi pod akfem;) przenieść. ' [fdąh^tace. Pawło zasiadł do swojej TOjhej-porcji, Szuchów do swoich v6dtąd.iiuiź p niczym nie mówili, itonle święte.; ' ttchpw zdjął czapkę, położył ja na il_ Sprawdził łyżką jedną miskę, wteił drugą. Nie najgorzej, nawet "rybki.- A w ogóle to berlaj «ie-' 2kw^ "jest o wiele rzadszy niż Rano trzeba zeka nakarmić, żeby śwał, a wieczorem I tak zaśnie, jeść; Najpierw po prostu spił e; Kiedy teti gorąc rozlał się po ci€ie, wszystkie wnętrzności Szu-a.«ż zadfż^ ha spotkairie berlaju. mb! OIo jest ta krótka chwila, dla ejżyjezek!
"eraz. jdi, nic Sżuchowowi nie prze-
— ani. że wyrok duży, ani, że.
długi, ani to, że znowu nie będzie
ełi. Myśli teraz: jakoś się przeżyje!
yjemy wszystko, da bóg, dożyjsmy ji
Pił gorącą mdziznę z obu misek.
il resfię z jednej do drugiej, strzą-
gęste, na koniec wyskrobał łyżką, f jest iik gdyby spokojniej, nie trze-
ivil6r'1> drogiej misce, nie trzeba [pyńo*8ć,^ani przytrzymywać ani
ffógł już jiatrzęć gdzie chciał, zer-w sątiedzkie miski. U sąsiada z -~, sama ińróda. Patrzcie, co bydlę-awiają. a przecie to swoi, zeki!
Dwie porcje,i jeszcze chleb — to by,było za dużo, za sytne, chleb zostanie na jutro. Brzuch to stary złodziej, nie pamięta, co było wczoraj, jutro znowu się u-pomni.
Szuchów dojadał swój herlaj, nie bardzo starał się zauważyć, kto jest koło niego, bo nie było po co. nie liczył już na nic nowego, jadł swoje własne regulaminowe. A przecież zauważył, że po przeciwnej stronie stołu, akurat naprzeciw niego zwolniło się miejsce i siadł tam wysoki, staniszek Ju-81. Szuchów wiedział, że tamten jest z sześćdziesiątej czwartej brygady, a w kolejce przed rozdzielnią paczek słyszał, że właśnie sześćdziesiąta czwarta poszła dziśJia Soc-gorodok zamiast sto czwartej, pfzęz cały dzień przeciągała diuty kolczaste, sama dla siebie budowała zonę.
Mówili Sżuchowowi o tyra starym, że siedzi w obozach i po więzieniach czas nieprzeliczony, żadna amnestia go nie objęła, jak mu się jedna dziesiątka kończy, to od razu dają mu następną^
Teraz Szuchów przyjrzał mu się z bliska. Wyprostowane plecytamtego wyróżniały się wśród wszystkidi przygarbionych pleców lagrowych, a ktedy tak siedział za.stoiem, wydawało,się, że coś sobie jeszcze podłożył na ławkę. Na jego nagiej głowie od dawna nie było co strzyc. wypadły pm włosy od dobrego życia. Oczy sterego nie biegały za wszystkim, co się działo w stołówce, patnyły ponad Szuchowa nie widząe.^st^fyj)^wpatrzony w swoje myśHStatecańe fadłsw^ tierlaj wyszczerbioną drewnianą łyżką, ale nie schylał głowy tuż nad miidcę, jak wszyscy, wysol^ podnosił łyżkę do ust. Nie miał ani jednego zęba, ani na górze
/.ajccie polegało, na tym, żeby zdjąć haczyk, wypuścić ludzi i znowu założyć I haczyk.
Wyszedł z nabitym brzuchem, zadowolony z siebie i zdecydował, że choć zaraz zadzwonią, zajdzie jednak jeszcze do Łotysza. Nie odnosząc chleba do dziewiątki ruszjł wielkimi krokami w stronę baraku numer siedem.
Księżyc stał już wysoko, czysty, biały, jakby wyrzeźbiony na niebie. Niebp nadal było bezchmurne. Gwiazdy gdzieniegdzie te najjaśniejsze. Ale Szuchów nie miał czasu, żeby się przyglądać nie-, bu. Wiedział jedno — mróz nie chce zelżyć. Ktoś usłyszał od wolnych, po-
wszyscy o<l ra/u .się przysłuchują, kto przyszedł i po co. Oni obaj to wiedzą, więc Szuchów siedzi i dalej — ano, niby co słychać? Ano, dziękuję. Zimno dzisiaj. A tak.
Tak Szucow doczekał, aż wszyscy znów zaczęli mówić. Kłócą się o wojnę w Korei, czy będzie wojna światowa z tego. że Chińczycy przystąpili, czy nie będzie. Przychylił się do ł/itysza: —: Masz samosipj? Mam. • — Pokaż.
Ł/itysz zdjął nogi z poprzeczki. spu.ś-cii je w przejście, uniósł się. Żyłuje łiO-ty.sz. zawsze jak napełnia kubek to się
wtarzałi potem — wieczorem ma być,trzęsle, boi się. żeby nie wsypać ani o
aeiął SmdioW jeść kapuste > ani na dole. zamiast zębów żuły chleb
Uity^Na dnie miski trafił mu ilejB aferanlauczek. w porcji Cezara. I jolile ziemniaczek, zmarznięty, [UgflrJ$i^mai, iłDd^wy. trochę ^• ^t^Mi jakby nie było. tyl-; radia migiiie obnabmy azUeledk. ly-tilcl.iybi ssUeledk. każdą
i~Fni^ii6;łRidaziiidi «7Bsai^k, ]aA-żntk:nóik .wartość. Oczywiide '■■wś-ió tÓM, śle Smdiaw nte ma<dziiM«to,
zrogowadałe dziąsła. Twarz miał wysuszoną, ale na ciosany, ciemny kamień,
nie jak wycieńczone inwalidzkie.knoty. Po rękach. wieUddi. ^lęlamydi. poczerniali, byio widać, te niewiele dane mu byto przez te wszystkie łata przeste-ddeć jako pridurok. Ale zapait się w sobie, nie podda aę — nie położył swojej tnyibigrunówki na bnuiiiy. zacłila-pańjr stół. Jak wagtcy, ate na ezyifai.
SmdMHr Jednak ote ffliadczaip^^^m ^^^li#|yg|ądanie alc. SkoAeiyl m. WBons^ Ją a ifataotiki na-
trzydzieści stopni, a nad ranem do czterdziestu.
Słychać było skądś z bardzo daleka warkot traktora w osiedlu, a od strony szosy pozgrzytywanie koparki. I skrzyp każdej pary walonek, wszystkich: ktokolwiek gdziekolwiek w łagrze szedł -ilbo biegł.
A wiatru nie było.
Szuchów powinien był kupić samo-sieja tak jak ^awszc* kupował, pó rubin za kubek, chociaż na wolności taki kubek wart był trzy ruble, a gatunkowego to nawet i drotej. W katonniym łagrze w»ystkie ceny b^ mne, wła«ie. niepodobne do niczego, bo pieni^Izy mieć tu nie było wolno, niewielu je miało, wiele były warte. W tym łagrze nie płacili ża pracę ani kopiejki, w Ust-Ińnie Szuchów dostawał przynajmniej te trzydzieści rubli na miesiąc. Jeśli komu rodzina przystała pieniądze pocztą, to tych pieniędzy nie dawano więźniom do ręki, tylko wpisywano je na osotiiste konto. Z tego kon-te raz lia miesiąc można było kupowatć w sklepiku mydło toaletowe, spleśniate -pierniki i papierosy "Prima". Czy..*i się towar podoła czy me podoba, na 9e ci komendant podpi|sri zapotrz^wanie, lia tyle masz naku))ić. Nie kupisz — pieniądze i tek przepadły, z konta już je spisano.
Szuchów miał pieniądze tylko za przypadkowe robótki, za uszycie kapci z isf' starczonycb przez kliente szmatek — dwa ruble, za wylatanie ti^ogrtejki tekże według umowy.
— Ziiaj;ir zusady iK>\vinii-
uok .sani .sic 'loiiiy.^li^. WoImh- ku liiet nie wolno nigdy okiizyw;u- sU iM.ści, a ja Jestem człowiekiem u żelaznej woli. Przez cały ty<lzieri odmawiałem zmywania naczyń!
gand oJtawy ©'iSWi^l^iii^ d powinni-w taieląeyttt niestąet skonłaktoi94 Jfit t; lc^njmi ui^ : dem podatkowym, '-.otR]nńać M mulan^ źwaoy • "CC^ "Rmtttance Beturn" 1'taMft na kU&cJ itedane są dokładne cmny. Jakie nalełyiNH trącać old: kj^Uejmi#p^ ti^/ dawca piswinin iNpBfo^iod^aC. pracownika Ue inu potiąc^' b«; emety-ture i iUaćzego. W^kodib kałdego^^^ miesiąca pracodawca, f^de^aćm fomulart 'imnuttanee return" ims i ezdciem- obejmającyttt potrącenia od pracownika i rittińtą tym potrąceniom kontrybucję tę >trony pracodawcy. Po skończeniu . każdego roku kalendarzowego ffficodawca musi wypełnić Inny formularz obejmujący całoroczne opłaty kał-dego pracownika. • '
Jest nadzieja, te uświadomieni
0 korzyściach planu emerytalnego pracownicy sami wymuną na pracodawcach ^ obowiązek' potrąceń
1 wpłat na CPP. Prae^micy. kłA-rzy na ikut«k lanicdbania praco-dawców ni* mtall ob|tci planem emaryłalnym b«dą mitll cus ile-ły< uteitnia do I kwIałnU IM? r.
NOWOMI NpWOMl
Jan Ru^lekl
Tło, geneza I przyczyny klęski Polski «W 1930 r,
tłron 517 cena $8.00
Do nabycia w „Związkowcu" 1475 Oueap St. W. Toronto 3, Ont.
ADWOKACI 1 NOTARIUSZE
6E0RSE BER. B.A.
ADWOKAT I NOTARIUSZ
. \ Mówi po polaku. IIM OwndM SI. W. - T«rMit« r«i. LI 44M3I LI 4^431
■ . ■ t
JAN L. Z. GÓRA. B.A. ADWOKAT I NOTARIUSZ Suita 211. 200 D«r Sł. Toronto 1. Ontarl* r«l. EM. 44863 (lub EM 44M1) Uieozkanie: tel. i7/.ft4«S
4lo la^pójlć iio:^ «iiyi<eapk«. «ata( «riął-o|M chleli. ^iSśOM^
Barak numer nędem. ioj^J niż dziewiątka, nie składa ąię z dwu wielkidi połówek. W siódmym jest (Bugi korytan; w nim drieałęckMU drzwi. Jeden pokój na brygadę, w każdym pok(^ sUtoczono po siedem dwv?l(tn>wycb prycz. Iftt ieaae katńnka na piaraszę, kaUnka st(uv ttegp barakiL.Malarze tei mieszkaj) w osobnej kaUBieu
. SnUbow iiPfdł do pokoju Łoty^K Łotyn le4r M doiiej |H3^ Bb>: JSf. i^iibl na pąpiieiac, goftane t śą-
jednego skręta za dużo.
Pokazał Sżuchowowi kapciuch, rozwiązał, rozchylił
Szuchów wziął szczypt ną dłoń, widzi, że ton sam, co poprzednim razem, burawy, tek sahJO krojony. Podniósł doi nosa, powąchał — ten sam. Ale ł^otyszo-wi powiedział:
— Jakby jakiś inny.
— Ten sam! Ten sam! — rozsierdził się Łotysz. — Innego nigdy nie mam, zawsze" ten sam.
— No. dobrze — zgodził się Szuchów nabij mi kubeczek, za pałę, to może wezmę i drugi.
Powiedział nabij, bo ł/itysz lubi natrząść, byle wyglądało.
ŁiOtysz wyjął spod poduKki jeszcze jeden kapciuch, pełniejszy niż temten. wyciągnął z szafki kubek. Kubek plastikowy, ale Szuchów go sprawdzał, nie jest mniejszy od zwykłego.
Sypie.
— Ale ugniatej. ugniatej! — Szuchów na niego. 1 sam dopycha palcem.
— Sam wiem! — Irtysz gniewnie odsuwa kubek, ugniate, ale nie za mocno. Znów;;'8ypie. -
'-Tymczasem' Szuchow-rozpiął tieliF" ' griejkę i wymacał w warstwie waty tylko dla niego jednego wyczuwalny papierek. Oburące przepycha go przez watę, prze-pydu.aż przepchnął do maleAkiej dziurki, dp rozdarcia w zupełnie innym miejscu, ledwie dwa razy załapanego ii^ą. Przepchnął papierek aż do tego rozdarcia, rozerwał nitki paznokciami, złożył papierek jeszcze raz na pół choć i bez. tego był złożony po wielokroć — wydbsteł przez d^urkę. Dwa ruble. Stery banknot, nie iaszeteid. A w pokoju drą się:
— Uża-ali 1^ nad wami słoneczko nasze wąsate! On bratu rodzonemu nie
SIELSKI BIELSKI
AdwMMcI . Netarlusia-ObrMtct (MaIwMmy wtMikU t^amf cywtliM I kmrnę. Upnląćf n* Mtrcihl.. c. M. ałSLSKi, ŚA^ aci..'
V. w. ■lILtKr, ĆOMM. SuH* M».
M7 ii. - TOaONTO
■MfM. t«l.: CM ł-lltl WIMI. Ml.-. llł-aU-JIM
- ■ lOO-W
SZYBKIE
PRZEKfiZY PIENIĘŻNE LEKARSTWA DO POLSKI
STE.KA CC , i\ V,.,.;.M,,, TnrcMi'<i V 0-.)
OERTYSOI
T
DR.
W. SAOAUSKAS LCKAaZ Otf«TVfTA -/
•l»iu.purU7u/lU*lU*M.-'' '
TaMen LC MOSO m Ortnadiar Ad.
Id/iigl diMU ud KMlCMyiMM). ^
Dr. I. WacHna oeNTVSTA.
OodzJny: lO-W U4 Samiirst St.^ iuil#«|t3l.
OUlUŚOI
/ OICtitHTlfA';'-^
BR. BUKOWSKA^DIJNAII 0>, .374 RoM«ftvąłlM' Avf/, .
(pńy Geoffr^); Tal. LB 3-S4ń
PALM PLAŻA RESTAURAŃTv^
Bf RMMMvallM Aw». ' TftrMMo — T4I/IJ| t^S4B' -
Naj^actoiejsza polaka kMCboJa. r-'fial* aa w««i^ ł artyJMi/-Przyjrouje tMtabwleńiu na wesela i dostama • do. doflu. — NAiROZMAtTSZE TfttlNirr 00 OWAOtt. — : ' ; :. UM'9twafty 4e w»Mnf i, ptff. : '^r^i'' -
II
u/ae mnie
II
mierzy. co dopiero wam. łopodiy!
Co Jest dobre w katorinym łagrze, to to. te wolooki tu na pudy. W Uat^ łftnteftiktin powiedfiałei azepteoi. ie os WDlnofci nie otai zsitaiek to x nity iiBi'«Mdzill. aaldeinli nową ćytbf. A tu flHfeBr t ttąjwyinej-pryeor ^ar^reKć, «(» tylko ćfacco. kam* o tskfcb meadi alBjdęfiOflt, opBZ dtinioiBacłiii4tx|fe|.
SAVfNGS BANK