„. J.-.Jt!.x?.
Dzimiia. — Jat w dat-"
II ta na bryuni- w lujpoia ^ i grać nie Inbic. Ujr-mzy rradawanin kart, za-n co kto Kcytofwał, wy-spod króU Jak ostatnia A miino to bytem atn^-"t^sUfrujch" ąmtkań. Ozń-, tó wTriarcu 19«2 r. w kOka -flb skokn ^doduwwwym do Polski i po pngrtiy-do Warszawy. Cadzysiów dowie "brydż'^ tłnmacay ndria} w tych imprezach. ; to były i brydże. Zaprasza-i po prosto lodzie qitagiiie-Ibettośrednich wiadomoM z . Tylu tam było ojców, mc-^, synów.
^ naszej aklimatyzacji po 'oczekiwania na dokinnen-rwzydzialy organizacyjne, a i tym idzie początkowej bez-^ści. rozluźnisz obowiąza-; rygory konspiragi, :nihy to i nie wiedział cośmy za jedni Ale w "śd^ tajemni-jrobec "osób absohitnie pe-nawet sama 'X3btka An-nasza opiekunka w okre-[bnispiracyjnego ząUrawania rozgrz^ała nas i siebie, adzala nas na brydżowe
sfe je zaam ją już od lat Sta-«Ma mme pitoie i uwodziciel-
Dostałem dokumenty i przy-dział jrganizacyjny. Poszedłem do robo^. Więcej pani Dńuni nie ^potkałem.
Na jednej z tygodniowych odpraw "Dziędoł"*) nadał mł no-wą robotę. Zastrzec że nie jest to rozkaz, ale propo:^ja, której wykonania mogę dc nie podejmować. Bj^m mocno zaintrygowany takun postawieniem sprawy, bo Dzięcioł nie patyczkowi się z nami, a do kłopotliwych zadań zdążyłem się już w ciągu roku przyzwyczaić. Cała zresztą robota naszej komórki, była 'dostatecznie kłopotliwa. Byliśmy przysłowiową solą w oku gestapo, które aż nadto dobrze zda-wato sobie sprawę, że zlikwidowanie komórki technicznej II Oddziału Sztabu, a zwłaszcza pracowni fałszywych dokumentów, mó^oby na czas dhiższy położyć robotę wywiadu w Kraju.
J*ropozycja szefa była zwięzła. Proponował, byśmy się podjęli wystawiania dokumentów podróżnych dla specjahiego kuriera Komendanta AK, na trasie Warszawa—Wilno. Mieliśmy go zaopatrywać w fałszywe dokumenty i pakować mu pocztę.
— To nie jest łączność naszego Oddziahi i możecie nie podej-
awości I bardzo wiele nie- icg^uzacyjne K6-
_„ Jak kwoka domna ze egzotycznych piddąŁ
„w tym niewątptfiite^tro-\ńrsz3wski€^Ór'':ÓEKftmńa
___ niepotrzebnej bra-
^y. Poza tym jednalc, ló^Iićmy t^^mięczonych lodzi w Warsza-jakimś zastrzykiem opty-potwierdzenłem spraw-organizacyjnej polski^o
nie zgadzałem się wystę-w tej patriotycmej roli gdy dudiaczka na-wojenno - spadocfaroniar-opowieści byb młoda i ojna. Pani Dziania miała Itego jeszcze pnĘ^mrużone brą-! oay i św^tnie nmiała słu-Byłem dostatecade bołia-w miarę dowcipny i u-wyrozomi^. Jak na ! ówczesne wymagania, była jhyt elegancka, ożyw^ dobrych francaskich per-za dobrze auda ostatnie ny . występów artyslyćz-1 Fregaty, V Aktorek, SiMu.
jej na pewno znacznie ej do zarzoceńia, gdyby nie taka miła i ładna. Gdy ją po-raz dragi na im^ brydża, wydawało mi
konfaroIL Trudno o większy kdnr plement dla nasaorch' komfi^ fałszerskich, i bardziej denerłnir jące chwile dla kariera doj(^ lejącego do Małkini Studiowaliśmy tę trasę od wielu mie^ cy. W m^ym dziale stadiów pri-cowni "u Gajewskiego" prowadzonej ną Wydńale Arcfaitelrtn-ry,ZgrQmadzłlłśmy dziesiątkl^ait^ tentyctnych dokumentów nłe-zbędnych do przekroczenia granica. Bogatą kolekcję Dorchlaa-schełnów, Ausweissów i famydi Passierschehiów zdobnych kolorowymi znaczkami, pieczęciami i podpisami.
Gestapowców z Mał&uii znali^ my z ich podpisów stswianydi na kontrolowanych dokumentach. Nłe lekcewa^Uśmy ich u miejętności rozróżniania falsyfi katów. Na podstawie autentycznych, używanych dokumentów, ustaliliśmy daty dyżurów poszczególnych gestapowców na stacji w Małkini. Ten swoisty kalendarzyk pozwalał zaopatrywać naszych kurierów w wielokrotne przepustki graniczne, po-
frOllĆ twóf do!ar vf:hny da Pidskf mose M więcej?
' • *^ I ■"■ t i mit — » '
. luMUUffci okononlcBM Twago dolara de towaru.
. WialM Mortymyt w składach Pakao rozsianych po Poheo odbiorca-wyłiiar^ . , iak w dcpartamonł. tklopio
TIŁK^O na ''czarnei gieUiie"-kąniiiej wi§uenum... v
sknoftiki oaśKj Iwmórid. Ze wz^ięda na be^ieczeństwo kariera miałem otnymywać z nim kontakt tylko osobiście. Nie było to wygodne, ale trudno. "Dzię-doT dA mi hado i adres skrzynki, przez ktdrą miałem trafić do kuriera. PDkdł meldować o wy-kommio zadania.' Poszedłem nazajutrz. Sklep spożywczy na Mokotowskiej opodal t>l. Zbawide-U. Zapytidem o "5 deka'herbaty z Kopernikiem w żółtym opakowaniu". Starsza pani przy kasie odpowiedzida mi przepisowo, że "ma herbatę, ale tylko w 10 gramowych torebkach", po czym skontaktowała mnie z młodą panienką w głębi sklepu rozsypującą półkilowe porcje soli
zomie już sprawdzone, a w*cc ^ "f^^^** ^ gazety torebek, tym bardziej godne zaufania w' Poszliśmy razem. Trochę mnie
mendy Głównej nie mogą sobie dać rady na, tej trasie. Było kilka wpadek. A to jest ważny szlak kurierski i musi być utrzymany.
Czułem, że obok istotnej potrzeby, niemałą rolę grała ambicja szefa, by pokazać "tam na górze", że nasz Oddział da sobie radę w sytuacji, gdzie inne komórki nie potrafią..
Warszawa — Wilno. To była szczególnie paskudna trasa. O jej znaczeniu wiedział "Dzięcioł", a-le równie dobrze wiedziało gestapo. Toteż przejście kontroli na punkcie granicznymrmiędzy Ge-ral Gouvemement a tzw. Ost-landem w Małkini, było dla kuriera jadącego na fałszywych dokumentach szczególnie niebezpieczne. Niedajmo instrukcje gestapo podkreślały, że wszystkie dokumenty pochodzące z Warszawy, bez względu na instytucję wystawiającą winny być traktowane przy sprawdzaniu ja-k(r potencjalne falsyfikaty, wy-ma^jące specjahiłe zaostrzonej
oczach gestapowców. Mieliśmy bogatą kolekcję wszelkich niezbędnych pieczęci i podpisów. Po żmudnych przygotowaidach wydrukowaUśmy własne nakłady niezbędnych dokumentów. Zielony Durchlasschehi, podstawowy dokument do przekraczania wszelkich granic podbitej Europy był słusznym powodem dumy naszych pracowni. Wytrzymywał graniczne kontrole gestapo. Do pierwszej wpadki. To kładło nazajutrz najlepiej podrobiony dokument, bezlitośnie demaskowało najlepszą legendę kuriera. Toteż strz-giśmy zazdrośnie naszych dokumentów, wystawiając je tylko kuri3-rora naszego Oddziału. Po powrocie z każdej jazdy składah oni szczegółowe sprawozdania, pozwalające na stałą kontrolę wartości używanych dokumentów, bieżącą aktualizację pieczęci, podpisów, znaków.
Ostatnio na trasie Warszawa— Wilno—Warszawa jeździli szczęśliwie. Szafa gra. Mogłem podjąć się proponowanej ■ przez "Dzięcioła" roboty. Zgodziłem się ną propozycję szefa i poprosiłem o kontakt na kuriera. Nieoczekiwanie "Dzięcioł" zastrzegł że w tym wypadku nie wolno mi będzie jcorzystać z ogólnej poczty AK ani nawet kontaktować się z kurierem przez łączniczki lub
to zeżliło, gdy młode ddewczę, zamiast zaprowadzić mnie .l>eż-pośrednio na spotkanie, podrzuciło mnie na następną skrzynkę.
się olotńU. — Pierwsze drtwl s korytarza w lewo.
Tam«potkalem panią Dziunię poraztarzed.
Ekspediowałem ją potem do Wilna wid<dD(^e. Za ka^ym razem po powrode dududem jej sprawozdania z podróży. chałem zachwycony. Jej spokojem, poczuciem humoru, nieza^ wodn4 oceną sytuacji. Jakże łatwo w takich opowuidanich wy rosnąć na bohatera. A w rela-cjadł pani Dziuni, podróż. Warszawa—Wilno, z pocztą, na fałszywych dokumentach, z kontrolą gestapo w Małkini i rozlicznymi nieprzewidzianymi i tym bardnej niebezpiecznymi nalotami żandarmerii i gestapo po drodze, wyglądała jak krajoznawcza wycieczka "Orbisu". Gdyby nie tragiczne wpadki innych ini-rierów, o których wiedziałem aż nadto dobrze, to shichając pani Dziuni gotów byłbym uwierzyć,
tym razem w kwiaciarni na Mar- że to wcale nie jest trudne. Sta-
szałkowskiej. Po wyjaśnieniu, że interesuje nas cena "skromnej wiązanki ślubnej z trzema bia-lyinł liliami" i prawidłowej odpowiedzi, moja domniemana narzeczona porzuciła mnie bezlitośnie na łono starszego pana w okularach, okutanego kolorowym wełnianym szalikiem, w czapce na ^owie.
Czy aby nie za wiele ceremonii z tym kontaktem?
Starszy pan ubierał się długo i dokładnie. Kładł kalosze, palto, i.kawiczki. Pouczał mnie szczegółowo, co mam mówić ó naszej znajomośd, gdyby naS po drodze zatrzymali.
— Bo to nigdy nic nie wiadomo, proszę panią.
Chciałem mu poradzić, żeby się lepiej pospieszył, to mniej będziemy mieli- szans wspólnej wpadki. Musiał się po prostu wygadać. Potem przeszliśmy już raźno. całą. niedługą zresztą drogę na kontakt z kurierem. Ul. Śniadeckich, opodal placu przed Politechniką, w podwórzu na piątym piętrze. Nawet windą była czynna. Zadzwoniliśmy dwukrotnie. Ktoś otworzył, mój towarzysz sprawdził hasło i szybko
rałem aę zanalizować jej metodę podróżowania, ustaUć źródło je] powodzenia. Shiżba kurierska, zwłaszcza na zagranicznych szlakach, to była chyba najtrudniejsza l najbardziej niebezpieczna konspiracyjna robota.
•) "Dzięcioł" — ppłk Marian Drobik, Szef Wywiadu AK, zamordowany przez gestapo w r. 1943.
(Dalszy ciąg nastąpi)
NajwIfkKy «)ił«d
INSTRUMENTÓW MUZYCZNYCH
Oszczędź oil 30 do 40% wysyłając be^oSrednlo
Mi OUMR
SłfMt w. IM 3-196/
REmeny
n !i lu n III II III II III II
lltotttŁa*i
Joanna Chmielewska
14
KLIN
-- Ja nie aiam żadnej Joanny... To Jta pomyłka?
— Jak. to? Czy to numer... —powie-*m byle jaU numer, uważając tyl-żeby nie trafić na właśdwy.
— Nie. pomyłkai
— Och, najmocniej panią przepra-
Chwała Bogn. skończyłam z Kjysty--Oo bani taka metoda, Irobiefy mogę pd razu darować, trzeba dłużej o-B^iać z mężczyznami, Ip po jedió^ ^ gonie pozńafc Wykręciłam *Wuy numer: ■ •
^-Bardzo pana frzeprasżam — ode-*™ się móaiwie ojmuijąco — czy PaiM syn pobił się dziirano z moim »an na Wistoslradzie? ten chłopiec '«*no podał taki namer telefonu i ja fałam bardzo ^:seprosić...
— Nie. proszę paid, ja lue mam syna, mam dwie eórid — od^ł ten pan
*kkim zdnmKniem. ^
— A to bardzo prziq>raszam, widocz-się pomjlił.
Następny oomćr me odpowiadał Wy-Ccflam dalszy kolejny. Kobieta.
— Pana Janosza proszę — powie-™Jn bezczelnie.
— Pomytta. Następny:.
■~- Przepraszam pana, czy to pań-^ syna pogryd wczoraj mój pies? "~ Chwileczkę, proszę pani... Zosiu, Piotruś bij4 wczoraj pogryziony przez
Nie. proszę pani, my nic o tym
wiernym.
~- To widocznie pomj^ka, przepra-
Wpada. Następny.
~~ PrxqaaiBdim pana. czy to pański
*V^xya wcsorar BM!^ ^?
~Cotakie8D?Aleijaiiie mam psa^.
W BHmiende, kiedSr apybhni, czy y^"«^^»yn pogrya pańddegB psa, do-^ oo widosfcn, je do«Wam joi ko-^ay i pombaam m Jede-*K mnneróir n^odBaOd. Łekfcb li-2^ "wn» loteadće nadtiiefe, że to ^^^f^ięaoBęidiń. Jak
rządku, wobec tego wszystkie numery, które odpowiedzą, automatycznie odpadają.
Niestety, to była sobota. Mnóstwo telefonów nie odpowiadało, pół miasta wymiotło z. domów i eliminacja mi szła jak po grudzie. Na wszelki wypadek zadzwoniłam raz do biura numerów i do biura napraw, nie mając nawet nadziei, że mi cokolwiek powiedzą, istotnie, nie tylko nic nie powiedzieli, ale nawet zaczęli się do mnie odnosić pcklejrzliwie. Z westchnieniem Wróciłam więc do poprzedniej metody.
• Około wp<^ do jedenastej przypomniałam sobie, że miałam na poniedziałek rano wykreślić elewację budynku. Bardzo niechętnie podniosłam się z tapczanu i podeszłam do stołu. Popatrzyłam na pokrywający go śmietnik, nie myśląc o tym, co robię, wzi^m do ręki jeden szkic, potem drugi... Odgarnęłam papiery i przyjrzałam aę z dezaprobatą rysunkowi, fetory był przypięty na samym dole. Nie podobało mi się to, co było na nim uwidocznione, gdzieś w pod świadomośd błysn^ mi myśl, że poprzednio to wyglądało lepiej. Ciągle jeszcze zaabsorlMwana tamtym tematem, mimo woti zaczęłam grzebać w stosach szpargałów, wydostałam inny rysunek i przyjrzałam mu się z nieco mniejszą dezaprobatą. Tak, tu jest trochę lepiej. Dlaczego jest lepiej?
Jeszcze przez chwilę bezmyślnie porównywałam oba rjrsunki, rzudłam o-kiem na rozrzucone obok szkice i nagle dokonałam odkrycia: już wiem? Za m^ jest tej śdany nad górnym oknem, za nisko jest gzyms. Gdyby się dało go nie-podwyższyć... W najgorszym wypadku można odzyskać rynnę wpipćzoną w mur...
Z odzyskaną na^e energią zmioUam zśstdu śmietnik, odpięłam rysun* od rajdnehi i sięgn^am po nową kall^ Zamm się obejrzałam, siedziałam pr:qr desce nad elewacianń. Zqxmmiałam o posznkiwamach zakonicirowanych facetów, o numcradi telefonów i innych ć^opstwach. Etewai^ wydiwWfy pianie pod warunkiem podwyżsteria ffytOr so Hoże Sie to da osiągnąć? Tneba nnwdzić na pńekntjadŁ^BitekiuJe na « domu Janów, który, miał je jwykań. cnć też na pmdiBdzłalek, <t ^ 'powinien joi mieć natabmó
poziomy. Zaraz, detal gzymsu... Nie, chwała Bogu, detal gzymsu jeszcze nie jest wykreślony, można będzie wprowadzić zmianę. Teraz mi są tylko potrzebne wszystkie "koty" i za nędzne parę godzin będę miała elewacje gotowe w ołówku. A jutro je zdążę wykreślić w tuszu!
Nie zauważyłam u|rfywu czasu. Podchodząc do telefonu, spojrzałam na zegarek i zdziwiłam się, że jest już po wp<M do pierwszej. A, to nic dziwnego, że się czuję nieco zmęczona, po tamtych dwóch nieprzespanych nocach. Jak na towarzyskie rozmowy pora jest trochę późna, ale j?,k się pracuje całą noc, u-zgadniając równocześnie różne rzeczy z kimś innym, to godzina nie ma znaczenia. Wiedziałam, że: mój kolega. Janusz, ma więcej roboty niż ja i na pewno będzie siedział do rana. Inaczej na poniedziałek nie zdąży, wykluczone.
Podniosłam słuchawkę i wykręciłam numer.
— Słucham — odezwał się prawie natychmiast męski głos.
— Janusz? — powiedziałam pytająco i, nie czekając na odpowiedź, prz}'stąpi-łam do rzeczy. — Shichaj, daj mi teraz te koty na przekroju A, budynek 5. Chyba już masz gotowe?
— Halo — powiedział męski głos — nie rozumiem?
— Czego nłe rozumiesz? Koty. mówię, daj na przekroju.
— Prószę mi nie zawracać głowy — odpowiedziano mi w telefonie i u>iy8za-łam trzask odUadanej słuchawki
Zdumiałam się niewymownie. .Tanusz zwariował? Byłam tak ^ukoczona, że przez chwilę siedziałam nieruchomo, przyglądając się ciągle trzymanej w ręce ^diawce. Nagte prqnszło mi do ^ wy, że może ten draia spał, zamiast pracować, i ogarnęła mnie wśdekłóść. To ja się tu męczę, a on śpi? Komu zale^ na terminie,' mnie czy jemu? Z fotią w^crędłam po razdrugi ten sam numo*.
:— Shicham...
— Cz^ laę wy^piasz, do diabła!
— powieddałam gniewnie i z wyrzutem.
— Ó tej porze powinieneś mieć już wi^-stUe przekroje okotowane. Jeżeli powiesz, że spideś. to d w poniedziałek pydc sthikę. Daj w tej cbwiH przelcr^ A!'..
— Hato. co to znaczy? O co pend diodzi?
— Pijany jesteś czy co? Skończ te 0upie iK^tniUny. Stai^lam z robotą I bez pozitmiów dakj nie rasę. I4ie si^ mierzam potem siedzieć do rana P™> twn^Je wyi^opy,
czym pud-' a^wL'J^^ nmfe,4bf0ffić i die^M spo
Zamurow?ło mnie. Nagle dotarło do mojej świadomości, że to przecież nie Janusz. Rany boskie! Nie dość na tym. ja przedeż znam ten głos... O. święci pańscy!
— Halo —, powiedziałam bardzo niepewnie — czy to numer 21-83-48?
— Nie l proszę się wreszcie uspokoić z tymi telefonami, bo, oświadczam pani, zawiadomię o tym milicję. Ja żądam spokoju w własnym domu! — i znów trzask słuchawki.
Tym razem przez dhigą chwilę przychodziłam do siebie. Co ja wykręciłem, na litość boską? Przecież to on, jak Bóg na niebie. Numer... ten cholerny numer, który cały czas usiłuję znaleźć! Dó diabła z Januszem i przekrojami, muszę natychmiast wykręcić to samo. Zaraz, przedeż to inna centrala, czyżbym pomyliła tylko pierwszą cyfrę?
W zdenerwowaniu wykręciłam ten sam numer, zaczynając go tylko odtrój-kL a przynajmniej tak nd się zdawało. Znów się odezwał mCski głos.
— ^cham.
— Bardzo pana przepraszam — powiedziałam, okropnie przejęta. Czy to pan miał przed chwilą taki dziwny telefon o kotach? Zdaje się, że ja się pomyliłam...
— Shicham panią? O kotach? Nie, proszę pani. nie miałem przed chwilą żadnego telefonu.
— Niemożliwe. Jest pan pewien?
— Zupełnie pewien. Od paru godzin nie miałem żadnego telefonu...
Tp mnie do reszty zdezorientowało.. Rany boskie, znów coś głupiego zrobiłam! Pierwsza godzina, wyrwałam z łóżka niewinnej faceta. Niech się chociaż opewnię...
— Czy to jest numer 31-83-48?
— Nie, proszę "pani,7 6348.
— O Boże! Strasznie pana przepraszam i niech pan uprzejmie dalej śpi. Dobranoc.
— Dobranoc. Nic nie sritodri. Opanowałam się z wielkim wysiłkiem
i bardzo uważnie wykręciłam numer.
— bucham.:.
Tale, to ten sam ^s.
— Barda> pana przepraszam — powiedziałam nieriyiAanie uprzejmie — zdaje się; że ja do pana przed chwilą ndzwonSam przez pomyłkę...
— Do dęddej dmtery. czy ja będę; wresKie mó0 spać. czy nie. Czy pani przestanie do mnie dzwonić po nocy? Joi pani wyntfaiie powiedzlałm, iemz śię pani odaaąrfć od nu^^ telefonu.
^ Alei 'procię ^ańa, diskzegd ]^ krqray? Chcę pana pcieprosić za pomylił kf, Ućri popdDBam, • pan robi ąwis* turę... *
RadfordV SpedalRub
Jest od lat znanym, skutecznym środkiem na reumatyzm, aitre-lyim orts wszelkitiio rodulu bóle fflietal. Uaść U przytUosła alfę w cierpieniKh tjniącom lodzi. Juł po pierwszym uiida oddujede dułą poprawo.
Zamówienia przyjmujemy osi Uśde. listownie I telefonicnli
UNDIS PHARMACY
oso-
441 OwMO Sł. Wm» . T«rwito. Tal. SM «-OSM — IM Mm
OKUUSCI
OKULISTA
S. BROaOWSKI, O.D.,
'413 R«ncttvall«* Av«.
(bUsko Howard Park) Godłliiy pnyj«ć od tO<-e.SO oru-n tslefonlcłnym porotumlenlem.
Tal. LB 1-4251 — CL 94029
P
OKULISTKA
J. T. SZYOŁOWlKA
, 0.0« P.B.O.A. Badanie octu, dobieranie izkleM dopasowywanie "contairt leniea" — coddennle od 10—7, soboty wtąesnle, w Innych godiinaeh u uprudnlm porosumlenlem.
637 S». Clair Ava. W
LB 2-6793
DENTYSTA_______.
. :i0wl'p6 polako.;;^^^
m Sp««M Avf. V w ^iMilda
Dr. w. SAPAUSKAi 5:
LIKAKZ BINTtiTII }: ^:; Pnyjmuje ta upręettałm mil>A<i|i
Wtlon IMi^M-^ ia9 Ormadlw ML;i H (dmil dom o4^afoe»Mafęi<
Dr; M. JINOlU ; , Dr V. JINDRA - ; LiKAiii. Dłirryići:;'
wtoclofhmł -,s I - a DorainattaUs
t>rnrimui« takt* aoboty u nj
Dr. V. J. MallM LIKARZ OINyYStĄ.
pnyJmuJa UkM wteć^entof I .w soboty H upnędiUia poron^dtatom
telefonleiaym. 262 R«ncMvallM ~ U «M1S
Dr. DANUTA SAWASŹKiŚWtóK POLSKA OiNtVSTIU-;V
Prsyimuje u, upriedolm-t«MMk>. nym porteumlrałain.-. .,- }
2t2 RpiKHvallM Ap^ l
Dr S. H. Ł Wielierl
LEKARZ DENTYSTA : Mówi po pohdcu 245 CoKwall Avt. r Toronto t T#L HO 14400
Lonskjf
Oczy badamy, okulary dostosowujemy do wszystkichidśfi^^ tów wzroku, na nerwowość, na ból gtowy. Mówimy pif Jpo^^
J. w, MapOON/ILD
TECHNICY OPTYCY (Opłielani] 2479A Bloor Słraał, Woił Toronło 9, Onł.
SpecjaiUuJemy sle w dobieraniu okularów z recepty lekarty ■ okulistów. Klientów mówiących po polsku przyjmuje E. Rótycka. <
Godziny przyjcó codziennie od 9 rano do SM po po)., w sobót* o^S4oijl|JO.t Tal. 769-2603 Spacjallścl od "Contact bŚMMl*'!
Doktorzy Chiroprakfyki w Tbnntoi
STANISŁAW J. LACH 124 Roncałvallaa Ava. —
LA
RYSZARD LUCKLUKOWIKf i iJMS Bloor St, Watt - RO 94lf9
RYSZARD S. WYNN-WINIARSKI IS3 Sł. Clair Ava. W. ^ *3MMK|
Badania I laetania chorób krfooahipa (krsyłall
368-2129
APTEKA LANDISA >^
462 QUEEN ST. W. tORONTC^ Ól^^s
Obtlugujaca Pelottlf Kanady(ric« od lał. w. i-f
Wysyłamy wolne od cła lekarstwa do Polski oraz immh lEń}Oliri
Europy. — Wykonajemy recepty kanadyjskie lub krajowe, Szybka I fachowa obshiga. W okresie wiosennym poleńuny jBlif^l roco doskonałe witaminy dla dorosłych i dziecinnie tylko zdn|''i wotne ale i' poprawiające ogólne samopoczucie. Wspanhde W]ń>| roby gumoeisstyczne, jak pończochy elastyczne, pasy ehirurglezMj i sportowe itp. Przed wyjazdem ns wakacje radzimy saimatrsy6| się na drogę w apteczki pierwezej pomocy> Wszelkie zaniowifeiuar PRyJmujemy listownie, telefonicznie lub osobiście. . '
Mila polska olMługa.
mmmmmmmśmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmśm
Dobre towary po uczciwej cenie. Nikt nas nie przieŚdSDl^ W^t jakości i Uniości. Płacąc gotówka płacicie najtaniej. Obshffnjeńr^ rzetelnie choć nie udzielsmy kredytu i nie mamy dostawy, |w, to oierts kosztuje więcej niż towar
NąJstarHoi polska A<en^wsz<lkldiut«pl«ea<<lv;;>^
TOBOHTO IHSURAHCE SOPK^
raiUP JOMBIEM 1 lUY idMlip l; .U 24433 , . : '■.^i.m^-^
teraz znów w swoim ^popitednimhtolo podfci«i«Mram^
5S WoNfiigfoii Sh WMr(i»ł0 Bo^St;^
•■di>'r0AAr-^;,OM?»ia'. , : ThmwdHMfai'''ińafaiMna