Koniak I — J^ody. Pił sikop toto ilmaszm Ciężkie bombow |jak iw^n poiwoUc... i w ogó-|nicui^ eskadra - -ia bvła zgoJa nieprzy-^edzieli w sześciu wraz a>ecznvnii karabinami L-mi okopani na skra- . do której Pi7>ly'^o , nie«-^ kopanymi kartofla-i^ńt zamykała wysoka •gejoweso nasypu zą kto- "^ji-ni poruszeniu fr.-pał ' kiil Od kilkunastu gonie mieli żadnej łączności, -li co jeść i co najgorsze, się już amunicja, i-? brzmiał wyraźnie i nie (O do tc2o wątpliwości: hronić powierzonego sobie aż do chwili otrzymania. BTCofania się. bądź też u nicprz-.jścia rozkazu ostatniego naboju i żołnie-l^icj ewentualności nie -ce zraiia ■Spandauy kał>- sie na całego. Kule Bjd etbwami. bzykając smę-S\-pał>' 2 krzaków ścięte i liście Jedna 1 druga -jsza seria zasypała pia-ocz>- zaló2 polskich kara-Gióttv wytknąć nie było md nas^T" wyłoniła się na-^liera'SS-ów Szli bezład-■■a przvpadajac co cłiwila W trzask serii ciężkiej maszvriowej wkradać się • postukiwania "Schmeis-- i recznvch karabinów, cznik Karski był starym .•rzem WMrzymał nerwo-ostatnie) chwili. Cdy dał plutonowemu Szczygłowi pr7>- drusiem "Brennie") rciao2nia. do tyraliery ieckiej me było więcej jak ■-=e metrów. serii wvstarczyło. SS-i fali sie za wał. Nie wszyscy ik. Kilku pozostało na łące kartoflanych bruzdach, ko to razem nie trwaio j jak parę minut i znów za-!a cisza. . było. że na obecnych -^skach nie uda się wytrzy-już długo: I.ada chwila mo-pmjść z poza wału czołgi sfnśi ogieii. moździerzy. Kar-dziłił się"''w duchu . czemti j por>' nie starano się ich sposób zlikwidować.. Nie lo jednak przeciągać za struny i zmienić m.p. jak można najszybciej, "eś może sto metrów za 'ciągnął .się ^esty zagainik. 'iony od łaki na którei głębokim rowem, zaroś-taminą. Należ?ło prz"-' się tam bez zwłoki. W ; wyglądało to na więcej. le Jagoda — Cto? — A no względem tego. że jtrzebaby go pochować po kato- i^^^^^^^^l^P^J^l?'^'^^ do porzad- -Mąsz^Ję. Ale jeszcze nie ' ^»e zdażyfi tawet odągnąć — Szczygieł! — zawołał poro-cznik porzad- —-------.... A i za- teraz. Musimy jeszcze trochę poczekać jak posiedziałem. —---—^s^ ~ Dlaczego, panie poruczni- s:ę dotRTe. gdy msz^ nowe na-_Na rozkaz' tarcie. ' —Zaraz zoliaczysz. — ZabierairiP - Rron.,,- ■ ^1 Karski onió^ śę dekka i kiw- Gd-^ czas podany przez Kar-iedynS. nSLiP ^"^^ iskiego minął, gdzieś wysoko roz-fS^SjTMę^^Si -^^^^^^^ !spiew3ł>. się silniki dziesiątków kurował ogniem. t.Tn ^IfaT ^ poruczni-mnie. ' * i"*- , . — Tak iest' ~ Przełaj wtzesmej ode idn. 'mnie Nie przebiegli nawet dziesie- i _ Tak ia^ia^^zJLT^na^S^^K''"^ '^'"^ -------------_ i*tita^" kilka tysięcy funtów. Ostat-na socz>-stej zieleni traw^■ jak ^^"'^"^ ^? koło zabitego Ja- - °' obraz Rubenśa spnedany na wielki, brunatny grz>b Ratunku ^ nad trupem. ■ lic>lacji w Nowym Jorku poszedł nie bvło żadnego: Jagoda dostał ' . *"P^ ^óry poto-' za 40 iv^i«.v rfninrńw kulą w głowę i zginał na miej- - ^ któr\ netrów Drugj obsnikiwał trupa. Coś Załoga Karskiego miała więcej '*?'cią^iał im z chkbai^ i pod-szcześria. Dotarli do rowu bez '^^sł do osL Przechylił w tył wypadku, jeśli nie liczyć drobne- ^^'idać było. że pije. . ' go draśnięcia w rękę kaprala Walczaka poderroło z ziemi. t^„„ r,»i„ n „io " . Raka. i _ Koniak JaSdr pije. panie . ^ n.ec.en.hwic Stanowiska bvłv dobre-Grubv płutonowv::: - -^^ *~ National Galery, która chętnie zawał gliny zabezpieczał znakomi-' W t>-m' moineade Karski wy- j ^™*aby obraz w kraju, tylko icie od kul. ewentualny odwrót gamał w najbliższa kupe SS-ów. i"'^ wiadomo, czy ją bcdzie na lo Ikr>'ł gęsty zagajnik. Pole oftrza- ll?mek sekoody po nim Szcz>- s^^ć. łu też nie pozostawiało nic dó gieł zmiótł celóa seiia zgroma-j Różnego rodzaju kolekcjonerzy, życzenia. dzonyefa koło Jagody Niemców.; łiandiarze stan:\-zny. ramiarzc i Noc przeszła spokojnie. Niem- Reszta rznciia sie do panicz- ułaiciciele star>ch domów prze-cy nie orientowali się widocznie nej ucieczki fcinac i -srołajac ra- rzucają że z tak małymi siłami maja do tonkn. Zabici i ranni zssłali mo- n:ając i jcmne ani liigjeniczne Lekarze ostrzegają pned l>Tn i właściciele famiy wezwali ekspertów, aby zIm-dali zawartość nawozu i postanowili. p> z tym nalcż>- c2>-nić. Jedn>-ni słowem, sprawa • toku. A t>'inczascm t>-siace osób zgłasza się do zarządu kurzej farmy i redakcji pisma prosząc chociaż o odrobinę cudownego guana. za 40 t\-siccy dolarów Zmańy ramiarz zai>łacił za tego Rubensa. razem z ty.1acji Ru- bsieje. przyprawia to go o ciężką czynienia i bali się ryzykować Rano powtórzyło się wszystko j^k dnia poprzedniego. Do ńatar- mentałnie cała łake sko. Walczak wy^ajcry} z rown i nerwowo swtjjc strychy. . nadzieję, że znajdą drugiego I Rubensa. albo chociażby Turnera. -iPrzecież takie znalezieriic to jakby cia rusz>'ła cała ch:.-ba kompa- pognał ra uciekaścrmi Niemca-j , .nia. Szli gęsto, kryjąc się sta-'mi. Nie zważają'na gęste serie' Jeszcze jedna sensacja, tym ra-rannie. ' ' r ŚpandaD'ór5r~ dticsdł do zsbite-; ze™ dla ł>-sych. I wtedy właśnie karabin Szcz>'-■ go SS-a. wyrwał isn coś z ręki i Jedno z pism niedzielnych ogło-gia zaciął na^e. Przez mo-i zawrócił biegie^i. Wpadł do ro- siJo w zeszłym tygodniu, że na far-ment plutonow>- naciskał dalej i wo goniony gwiżdżącymi kulami, mie kurzej w Oakham, koło .Not-spu.st. nie zdając sobie sprawi.' Kilka minot po tym podczoł-iungham stał się cud ITacownic ze RKM milczy. rprzj-tr.mr!ł to pJ sie nkh Kar^L Usiadł.stwierdzili, że rosną im włosv na sobie doDiero. gdv doirzał. ze koło Szcz>:sła i z2K.:-ł T»3Dierosa. „kach na Diersiach na nosach rupa SS-ów do której celuie. — Beóńeinv ^ieS teraz oew-!^.^^^: P'ersiach. na nogach, ie nada na ziemie;, skośna tr,- m> Irm-ha rfh.an "^węt w nosie. Łysy kie chorobę nerwową". ".Nie proszę dla siebie — zwra ca się dminastoictnia dziewcz}'iika — a tylko dla swego taty. Ma on łysy czubek głowy i lo jest bardzo ' nieładnie". Indzie wysyłają pieniądze, prób^ ki swych włosów, fotografie bsin i błagania z serca pbn^ce. Jeden tylko zwrócił się z niepoważną prośbą; ".Mój ukochany piesek >tracił włosy na lewym boku. Pomóżcie mu". Ale może pies i antropolodz}- głoszą •> «ieksz.Fj wilalnośd łj-soniów. Twona sę towarzystwa łj-5>ch, poptenńcycfa się wzajctn v sirjTn nicszcztJciu. Łysina uznana i zsdomowioaa wśród ntrżrzyzn. deszr sie pewnym poważaniem Ale. oatonlnie. ż» den mężczyzna nie cieszy st. ie mu włos}- wypadły, kaidjr marzy o jaidown}-m eliksirze. • Wice czy cud zaistniał'' Czy smarowanie kurz}!!! juanem oCwott}-r.««ą erę pijed ludzkością? Czy wiechy i strzechy dzikie bcda azdtv t>ą siwej głowy na równi z pastą'' Kto wie. kto wie ' świat maże sie zmienić całkowicie. I to za i^--cz>-ną "battery lien~. kurek bodo wanych w klatkach i prodokujątrcfa nieświadomie eliksir cudowny i niezbyt wonny. A propos, czy opowiadaJra już doskonał}- kawał "włochaty-? W fliszpanii. w Sit£es. aa mod-nej plaż>-gdzie koczuje tysiące Anglików, policja zaaresztowaia dziewczjnę w "topless- bikini *> 4 po BCima Dr. w. SAOAUSKAS LIKAU NNrmA tananOt ta npnndatm mCrwM4>wld. (ft«S> doa od BaacwraOM) Dr. B. Wadma DWITYtTA^ ^v - Godziny: 10-12 i 2-4 3U Batfcurtt Sł. ~ tM '4^15 tw Brenn" _ _. ______ rąKkowo. Za siebie i milczący kafśbin Szczygła. Natarcie nie w7-trz>-mało po'-skiego ognia. Grdźny moment mir^ł. Wzięli sie ostro do robo»v i Plutonowy komenderował krót-|kimi rozkazami: i — Przeczyść zsmefc. Dob.-a . ITpraz lufę... Tak... Ładowrik WATzuć. bo Dogiełv.. Daj nowTi.. Amunicyjny Walczak uwijał robot-razy słowem, orgia grupa ,„—,-----.... nie pada na ziemie: skoszona ku- nie trochę soofco^ Nie dhigo , , ... lamif. ■ TUŻ zresztą tea> w^z^^tkiego. Ja- odzyskał czuprynę. Karskiego thikł go- kieś ieszcze ffwa^eścia minut """^ ^'^ ^^'^y — dodał spoglądając na zegarek.. farma produ tóncwerr.u. Zwróci! śę do Wal- kuje na sprzedaż, znajdują się hormony sprzyjają'^-- porostowi -Po jakiego dpbs odstawia-^^^^^^^^^ f.^,.^^. j„ bvło prawdą, ies t?ki gafoo oo fe** Walczak^ , j .... . Zap.-ranv żasy spłacheć, Dotyclic^as żadne lekarstwa nie pomagały Ogł?-1 szały się firmy z cudown>-mi eliksi-; rami, różni cudotwórcy prjpono- i wali swe usługi, ale nikt nie potra; j fił sprawić, by wiosy oJrorły na I łysej głowie. Znalezio/io tylko zamiast rece> ' ty na porost włosów, receptę na ; dobre samopoczucie U'ymy«,Iop-» że łysina jest oznaką męskoici , Aleksander Wielki ogobł swych: żołnierzy, gdy stwierdził, że ł>-si wojownicy są groźniejsi Lekarze Tżz>- godziny trwało, nim po^ też coś znaczy.! hcjantom zdołano wylłumaarć. że to nie dziewojDa. lecz jeden z BeaUesów. czesław dobek; OKAZJA UigodniMie planiw lofti do Japonii, Hong Kongu, na' H» «•!• lub Mokcyku w Admlnl-stracił 'ZWIĄZKOWCA" - mo. te byi'wvtoe» konyttno dla kaUtgo patałtra. lUwnioi lK«c i Toronto do Monłroalu lub Winnipagu i Van-cowaru mołna kontysta^ a/wy-iałfcowoi okaii. Ta okazia. lak kalda Inna, iost oczywiklo okrołowa. Naloty I niti ikenyttać mołllwlo jak najrychloi. Po blUizo Informacio igła* szać sit osoblido do Adminl-słracir "Związkowca". Zwózek Polaków w Kanadde to organizacja słułąea ponad 50 tal Polonii Wiele skonystast sdy bfdziesi Je) ciłonUem. Sif'fan Kisielen ski w's/flkii- prawa autorskie Łaar/r/on»; ERWSZE I DRUGIE Xa ulicy SPOTKANIE ; salezzł óo nielicznych resztek dawnej fzsbaoo-sy. Stał samotnie, trochę w głę-ÓŁ za rogie.Ti tej właśnie szerokiej uli-cy i inne}. ł>ezludnej. na pól trawą za-; rsi5?ej uliczki, gdzie nie było w cale ka-', !r^ier.:-c. t>iko ghiche. ceglane ściany u-i pcrjsdJŁowanych ruin. Śpiąca pustka ce-; sfeł rozciągała się stad daleko, obejmu-: izc €fjbą większa część Woli. aż po cza-czerwieniejąca, a czasem czernieją-U-ą na l!e nieł)3 samotną wieżę kościoła ; ^2i*iego Stanisława. .Antoni z lekkim skurczem niechęci zb'iza! się do swego domu Nie lubił na zna już dobrze z widzenia. Najpraw- Wzr^zz^y i nic na to nie potrafił po- W Warszawie , . dapodobniej spotykał te ośoby stale, w rsdLcć. c-rx>ć mieszkał tutaj już tyle lat. .,i 'O zarazem czerwono i ^^^.j^ zresztą nic dziwneso. ale dotąd so- E^i wilnianinem, dopiero po wojnie zńa-ająco, bo zbliżające się ku zacho- ^^{^ tego nie uświadamii. ^ lazł se nad Wisła i czuł się tu jak w sionce świeciło prosto w oczy. a i ' ... ^Łniśina^-m.barbarz^-ńskim kraju Cóż UMatKu z boków raziły purpurowe i Postanowił isc uważniej. zreszi3 zdj:-. z boków raziły purpurowe i FosianowTi isc uważniej. zre>zi3 i^--.,^^ ^ nia^o wAkorzenione. ledwo, led-^ odbite od szyb okiennych.. An-; żal się już do rogu szerokiej p-zeczr^jy. „tępione ziemi, a w>pchane po brzc- ; 2: rr.ruklłTiym. szorstkim tłumem Nigdy *: i;ń chyba nie polubi tej niewydarzonej . ^ "<^j V v^i......ł,jłj ......... , j--- -is— --- - • starał się iść pospiesznie, ale nie-! którą sunął szereg samochodów się to udawało: co chwila wpa- przepełnione o tej pc>rze sutobasy 5 ko2o,ś, zdążającego w kierunku tramwaje PJrał mróz. zmiertchał-:. się i ^v -*nym.' Ludzie wracający czerwonego, słońca - '^-^^^.^jj, ^^^n^j „m dobr/c przy- .. , czyŁ że panienka w aksamilnjTn aere-. ^ j,^^^^ «glc zderzył się z ł)łiska i mocno cie. z Wórą zderzył się pned cnwiią, przjnajmniej uza.sad.i-ona. idzie teraz druga strona uz:cy >: t7=i -^yjczas gdv ta brzvdola prz\-padkowa. kierunku co on. N> przj&ąaai - osobą płci żeńskiej: owionął go *ody kolońskiej i usłyszał ciche sąm.ym fcieruntii co ou. ■s-.^riija z nieuwagi, z właściwej temu -przepraszam. Była to panien-i jej sie długo, bo nagle zrob:i& ^^ę me- bartarz^-ńskiej niedbałości o po- w kii^vm —.... . =------- jjjgj przy tym stał jllz na ^'■j/jz-.-. mym rogu szerotiej ulicy, która Eiie- -^-^ j^^ptyższym jpiętrze. niemal na żało przejść bardzo uważme. sjr-.rfeu ciągnął się ciemny, cuchnący Po drugiej stronie owej ubc. zr^j«y ko^-larzL a w nim na końcu, drzwi do wał Sie W^Sbi star^-. pr7«lwojenny. te- pokoju -Antomego. Starał się s^pac ci- tS uż w ipełn.-^. cieniu i^.grażony cbo. afay nie obuttać uwag, rodziny Ma- Zr^ któryfSeszkał Anton. Pr^ ^JZ^Jl^J^^''' 'fusym płaszczyku i aksamitnym — Antoni znał ją skądeś. Po .,1opiero dalszych krokacłi uświa-- sobie, że zna ją z widzenia, że ^ ją często na tej ulicy wracając ^ a czasem i rano. y*Jrzał się za nią odruchowo, lecz Oiizym opóźnieniem, bo nie było _ »'idać. a za to.napotkał wzrok " '"ż za nim osobnika w wytartej. -J_kurtce i pr2ekrz>Tvionej' cy-Ten c-złowiek również był mu ^ny: miał jedno-oko krzywe, inrt patrzące w góre. dru^e bystre. Patrzył w .Antoniego "'e spuszczając zeń wzroku. pnez krótką cbwUe mu się -.ale to wystarczyto. aby spo-. 'Olejną kraksę. Będąc odwró-^Jfli me uważał i zderzył się nzem z całej siły — z jakimś * Przeawną stronę mężczyzną. t»tók .^zy siwy pan z baczkar • o demno brązorwej cerze > tnłodych niemal czarnych % ^ Zderzyli się z ca- ij^,^ pan nie tylko protestu, ale usunął się na ^ ocbyłając ńOuąaeęego kape-^^^Vfiv^.^iaićio efegan-PopIani|pńł»g» i.pB«5»co- ^ wraienłi, ie i tego pa- aom. * -^'i^^j rzad- styka pracował w jakiejś spółdzielni e- wojenro doj b^ w^i>^^.--^_^ a poza t>-m pił ilatał kością ''^'^'^J^^^^^.J^^^^ z- babami. Często nie było go parę dni. rozległej jezdm ^^^^^ p«eni wracał i wyrabiał rozmaite awan- lopiętrowe. czworoMtne^kJ^^^^ ^ ^gierkę i knipę dzie- ne. przeważnie ^-1 inieszkali^ dwóch poLjach i Ukończono je '^^^^^^ ".g^ nL mzy cz>-m do każdej i tych izb było z mch me P^.^^^^^^ wejśce z korytarza. Taki idiotycz- zr. starowarszawski rozidad. sze kiiem pięciu lat- .. ^ «moł\- klatek z czerwonej cegn" ozięc -i^, S^uuS nie. miała właściwie żadnego -Antoni miał przyznane używanie fai-^^JS^ to a nie co inne- ctnL ale dawno już z tego zrezygnował ^i^SwS^jSS o jej istotnyrn; Masłykom było źle. kłodli się ciągle, a na , cała ^ sołidarnie wyladowywahna cłiarakterze. połe^^łcy _ , ^^^liai im nie włazić w oczy zreazU| braku charakteru. Wszak tyiko ^ ... niekoniecznie była mu potrzeł>- °^ ^ ^ir^aśT^M^fc*' =^ = a poza tym heftatę zagrzewał sobie w o swoją zewnętrznoK^wai^ jwS- m maszynce elektryczne Wo- ^■rzz gn«rt«™fJ2S^^^^=£i^ znajdowały śę m szczęście rzajużwzhi.tetcw^^pnesr^^ifc^^^^^^ troszojć się o kosmetytę. j ^ ^ ohikaeją. Ona takie Szeroka uhca nie miała własoej i^ij^j^ócBi uc oaaHmo na korytarzu, ale storiL Przed wojną pnEłrleg^ ^^ i jfas^tanńe nńefi klucz i zazwyczaj a-^cbybrwęS oBca SołnŁ 5le ^rHo odBe. Banlzo rzadko się cHłn , Li nic a racan prawie nai BoitiafaDu a^ ^ dom! Ti^^^l^'^ ^ ^ P^*- j grzymował na dół. po prostu — w rui-I ny. Małą umywalnię zainstalował Fobie w pokoju, wodę przynosił ukradk-emw-w iadrze. Ukradkiem, bo jakiekolwiek spotkanie z członkami rodziny .Mastyków kończyło się krzykliwą awanturą. Nawet dzieci go nienawidziły, choć nie dawał im po temu najmniejszej przyc7\ny. Stąpał korytarzem, jak najciszej potrafił, bó sobota to dzień nictłezpicc-zny. W lokalach było tłoczno, stosowano ogra-nic-zehia wódki. Mastyka przychodził więc owego wieczora pić do domu Z tej okazji odbywały się całotygodniowe porachunki, zakończone zresztą nieraz niemniej hałaśliwym i czułym pojednaniem. Żona i szwagierka Mastyki pił>-wtedy również, aż do skrajnego rozrzewnienia — wszystko to przy dzieciach Co się działo dalej — nad tym Antoni wolał .się nie zastanawiać Wiedział lyl-ky, że winien unikać wtedy sw->cb sąsiadów w dwójnas<>b. .fakickolwiek bo-wiem zclkniętic z nim mobilizowało wówcvas rodzinę do namiętnego .solidarnego ataku. Dziś jednak w kor>tarzu panowała kojąca, choć zarazem złowróżbna cisza. Antoni, idąc na pakach — była tu, dzięki Bogu, kamienna, nie skrzypiąca posadzka — zerknął na wiadome drzw± Oczywiście klucza przy nich nie było. Wreszcie dobrnął do swego pokoju, jak najciszej otworzyi wszedł. Był wreszcie u siebie. •Miał w ciasnym choć wysokim pokoju kawałek Wilna. Na ścianach Idli-my. fotografie, we wnęce muru półka ze star>mi książkami. Wzdłuż okna poustawiał szereg czerwonych jabłek, tak jak to robiła jego matka. Miał poza tym radio, ale starał się grać na nim echo, żeby nie drażnić sąsiadów: Posiedział chwilę w fotelu, nie zdejmując płaszcza. Fotel ten kupił niedawno, dosyć się wysiliwszy finansowo. Nie był jednak z owego mebla zadowolony. Fotelisko okazało się jakieś za duże. nie ustawne; przy tym. choć nowe. brzydlco staroświeckie. Produkcja krajowa: po cóż właściwie produkujemy taką starzyznę? Antoni lubił nowoczesną plastykę i sprzęty. Ale cóż — nic innego jakoś w tej cenie nie znalazł. Może za krótko szukał? To był błąd. Nie zdejmował i^^zcza. bo czuŁ fe będzie musiał za chwilę powędrować na dół w owe ruiny. Szkoda, ie nie odwiedził ich zawczasu. Przy tym w pokoju panowało zimno. Wiaderko z węglem wypełnione było do prtowy. drzewa lira-kowało. Trzeba było zejść do piwnicy, a to znowu kł<^t. Piwnicę mi^ wspólną, na szczęście nie z Jtetykanń, lecz z lokatorami z pierwszego pięlra. Nastr^ czało to również sporo tnidności, z«ta-azcza dziś, przy sobocie. Moie gdzieś wy- Wysyłasz prezenl za granicę? zapytaj 0 najbliższym urzędzie poczfowyio o ostateczny termin przńyłek świątecznych \. #0jt J$ O nowe znaczki laf* Mlii, na przykład do kina? NIC TAK NIE ODIWIEtA iAK Jodyny napóf, który Mnakiam tak iywo przypomina napefa, używano przaz Wat w "Starym Kralu". GIHGER ALE CBEAN SODA ORAHGE COLA - Zachwyt rodziny! - Dla dzieci wydarzenie! ■ Napój nie mający sobie równego! CmSY NIBKMCIGNIONE SMAKI